Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Łuk Durdle Door
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Łuk Durdle Door
Nieco oddalony od Weymouth rozległy piaszczysty brzeg plaży, na którym co jakiś czas wznoszą się ostre, niebezpieczne skały, spośród których największą jest wapienny łuk Durdle Door. Mnogość naturalnych przeszkód uczyniła to miejsce trudnym szlakiem konnym wytyczonym dla doświadczonych jeźdźców, którzy już od wieków pokonują się wzajemnie w pomysłach na ominięcie piętrzących się na plaży kamieni, dosiadając skrzydlatych rumaków.
| uparty
| jeździectwo I
| sprawność
Nie był to najlepszy dzień. Szarpnął sprawnie, lecz koń jak zwykle wiedział lepiej, reagując zbyt emocjonalnie na strachy w lesie. Do feralnych skał mógł więc doliczyć upadek oraz chwilowe siłowanie się z wierzchowcem żeby w ogóle go dosiąść, po czym sytuacja postanowiła się powtórzyć - do trzech razy sztuka. Chabeta musiała jednak coś wiedzieć.
- Dziunia, nie jesteś moim szefem - mruknął pod nosem, kiedy znów próbował zawrócić.
| jeździectwo I
| sprawność
Nie był to najlepszy dzień. Szarpnął sprawnie, lecz koń jak zwykle wiedział lepiej, reagując zbyt emocjonalnie na strachy w lesie. Do feralnych skał mógł więc doliczyć upadek oraz chwilowe siłowanie się z wierzchowcem żeby w ogóle go dosiąść, po czym sytuacja postanowiła się powtórzyć - do trzech razy sztuka. Chabeta musiała jednak coś wiedzieć.
- Dziunia, nie jesteś moim szefem - mruknął pod nosem, kiedy znów próbował zawrócić.
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'k20' : 14
--------------------------------
#3 'k100' : 80
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'k20' : 14
--------------------------------
#3 'k100' : 80
sprawność
Ku mojemu zaskoczeniu klacz usłuchała się, nabierając prędkości, która pozwoliła mi wyprzedzić Joego i usiść na ogonie Jamiemu. Gnaliśmy niemal obok siebie... no prawie, bo to jednak Wright znajdował się o pół kroku (galopu? aetonana?) przede mną. Tunel, który nagle otwierał się przed nami nie zwiastował niczego dobrego. Widziałem, jak koń Jamiego nagle stanął dęba, co Wright sprawnie opanował swoimi silnymi łapskami.
- Nie daj się nabrać, spokojnie... - Zapobiegawczo przemówiłem do klaczy, przeczuwając, że ta złośnica zaraz pójdzie w ślady sąsiedniego aetonana. Mroczny las, który nagle nas otulił, robił wrażenie - choć na przedstawicielach nieparzystokopytnych raczej negatywne.
Ku mojemu zaskoczeniu klacz usłuchała się, nabierając prędkości, która pozwoliła mi wyprzedzić Joego i usiść na ogonie Jamiemu. Gnaliśmy niemal obok siebie... no prawie, bo to jednak Wright znajdował się o pół kroku (galopu? aetonana?) przede mną. Tunel, który nagle otwierał się przed nami nie zwiastował niczego dobrego. Widziałem, jak koń Jamiego nagle stanął dęba, co Wright sprawnie opanował swoimi silnymi łapskami.
- Nie daj się nabrać, spokojnie... - Zapobiegawczo przemówiłem do klaczy, przeczuwając, że ta złośnica zaraz pójdzie w ślady sąsiedniego aetonana. Mroczny las, który nagle nas otulił, robił wrażenie - choć na przedstawicielach nieparzystokopytnych raczej negatywne.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'k20' : 20
--------------------------------
#3 'k100' : 33
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'k20' : 20
--------------------------------
#3 'k100' : 33
sprawność
No jasne. Mogłem się tego spodziewać. Wręcz oczekiwałam takiego zakończenia. Meta była już na wyciągnięcie ręki i kopyta, a złośnica stanęła dęba, zanim zdążyłem okiełznać jej mordercze zapędy. Zderzenie z ziemą było bolesne i nieprzyjemne, ale szybko wróciłem na konia - zamierzałem jeszcze przegonić Jamiego!
No jasne. Mogłem się tego spodziewać. Wręcz oczekiwałam takiego zakończenia. Meta była już na wyciągnięcie ręki i kopyta, a złośnica stanęła dęba, zanim zdążyłem okiełznać jej mordercze zapędy. Zderzenie z ziemą było bolesne i nieprzyjemne, ale szybko wróciłem na konia - zamierzałem jeszcze przegonić Jamiego!
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k100' : 34
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k100' : 34
sprawność
... ale nie wróciłem, bo zanim dosiadłem klaczy, ta ponownie stanęła dęba, wyrywając się na wszystkie strony. Położyłem dłoń na jej szyi, gestem tym próbując uspokoić aetonana.
- No wiem, mało przyjemne. Ale im szybciej dasz mi się dosiąść, tym szybciej stąd czmychniemy. - Logiczne. Zrozumiała? No to lecimy do mety.
... ale nie wróciłem, bo zanim dosiadłem klaczy, ta ponownie stanęła dęba, wyrywając się na wszystkie strony. Położyłem dłoń na jej szyi, gestem tym próbując uspokoić aetonana.
- No wiem, mało przyjemne. Ale im szybciej dasz mi się dosiąść, tym szybciej stąd czmychniemy. - Logiczne. Zrozumiała? No to lecimy do mety.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'k20' : 15
--------------------------------
#3 'k100' : 87
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'k20' : 15
--------------------------------
#3 'k100' : 87
/Wybieram jeździectwo
Poszło nam naprawdę całkiem sprawnie. Aż byłem zdziwiony, kiedy wierzchowiec sprawnie zatrzymał się przed gniazdem w ten sposób, bym zdołał wrzucić tam kamień i jeszcze nie stracić na prędkości aż tak bardzo. I choć dalej moje popisy były dalekie od tego, co sobie wymarzyłem, to stałem się już spokojniejszy. Najważniejsze, że nie znajdowałem sią na końcu stawki, choć to mogło się niestety jeszcze zmienić. Przed nami rozpościerała się chyba już ostatnia prosta, ale to niczego nie ułatwiało tak naprawdę. Jedynie pojawiła się świadomość, że to naprawdę koniec. I tak nie zdołałbym nadrobić utraconych punktów ani odległości, ale wewnętrzny duch rywalizacji w pewien sposób ubolewał nad tym, że już znikąd pomocy w nadrabianiu zaległości.
Musiałem spiąć się, by utrzymać aetonana w ryzach. Pamiętałem jak bardzo był wystraszony kiedy miał zanurzyć kopyta w wodzie, a nadciągające do nas strachy wcale nie okazały się lepsze. Od razu wyczułem zdenerwowanie magicznego stworzenia, więc za wszelką cenę usiłowałem być zarówno stanowczy jak i troskliwy. Poklepałem konia po grzbiecie oraz szybkim ruchem przeczesałem grzywę chcąc w ten sposób go zapewnić, że razem podołamy z tymi przeszkodami. W gruncie rzeczy nie było się czego bać i choć wiedziałem o tym, to niestety wybrany przeze mnie pegaz niekoniecznie miał to samo zdanie co ja. Musieliśmy ruszyć i zakończyć nasz udział w wyścigu w pięknym stylu. Tak sobie to powtarzałem w myślach, ponoć marzenia się spełniają przy odpowiedniej wizualizacji.
Poszło nam naprawdę całkiem sprawnie. Aż byłem zdziwiony, kiedy wierzchowiec sprawnie zatrzymał się przed gniazdem w ten sposób, bym zdołał wrzucić tam kamień i jeszcze nie stracić na prędkości aż tak bardzo. I choć dalej moje popisy były dalekie od tego, co sobie wymarzyłem, to stałem się już spokojniejszy. Najważniejsze, że nie znajdowałem sią na końcu stawki, choć to mogło się niestety jeszcze zmienić. Przed nami rozpościerała się chyba już ostatnia prosta, ale to niczego nie ułatwiało tak naprawdę. Jedynie pojawiła się świadomość, że to naprawdę koniec. I tak nie zdołałbym nadrobić utraconych punktów ani odległości, ale wewnętrzny duch rywalizacji w pewien sposób ubolewał nad tym, że już znikąd pomocy w nadrabianiu zaległości.
Musiałem spiąć się, by utrzymać aetonana w ryzach. Pamiętałem jak bardzo był wystraszony kiedy miał zanurzyć kopyta w wodzie, a nadciągające do nas strachy wcale nie okazały się lepsze. Od razu wyczułem zdenerwowanie magicznego stworzenia, więc za wszelką cenę usiłowałem być zarówno stanowczy jak i troskliwy. Poklepałem konia po grzbiecie oraz szybkim ruchem przeczesałem grzywę chcąc w ten sposób go zapewnić, że razem podołamy z tymi przeszkodami. W gruncie rzeczy nie było się czego bać i choć wiedziałem o tym, to niestety wybrany przeze mnie pegaz niekoniecznie miał to samo zdanie co ja. Musieliśmy ruszyć i zakończyć nasz udział w wyścigu w pięknym stylu. Tak sobie to powtarzałem w myślach, ponoć marzenia się spełniają przy odpowiedniej wizualizacji.
na brzeg
wpływają rozpienione treny
w morzu płaczą syreny,
bo morze jest gorzkie
w morzu płaczą syreny,
bo morze jest gorzkie
Flavien Lestrange
Zawód : pomocnik dyrektora artystycznego rodowej opery
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
De la musique avant toute chose,
Te pour cela préfère l’Impair.
Te pour cela préfère l’Impair.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Flavien Lestrange' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k100' : 84
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k100' : 84
1. Ujeżdżanie (II poziom)
2. Szybkość
3. Jeździectwo (II poziom)
Pędząc na czele wyścigu był z lekka zdziwiony, nigdy nie wątpił w swoje jeździeckie umiejętności, zwłaszcza że ciągnące się zielenią niziny Northuberlandu sprzyjały takim aktywnościom i swoją młodość spędził w siodle - ten sport przypadł mu do gustu znacznie bardziej niż latanie na miotle. wiązało się to z pewnego rodzaju relacją jeździec-koń, którą, jak mu się wydawało, nawiązał również tego dnia. Piękne stworzenie zdawało wsłuchiwać się w jego komendy, zarówno Rufus doskonale czuł zwierzę, wiedział jak je ugłaskać i skłonić do nie posłuszeństwa lecz współpracy. Przed nimi była ostatnia prosta, nie wiedział czy zdobył najlepsze noty, ale miał nadzieję dotrzeć do mety jako pierwszy, skoro do tej pory udawało mu się utrzymać na prowadzeniu.
-Poradzimy sobie z tym, koleżko? - mruknął, ni to do konia, ni to do siebie. Zanim wpadli w wir strachów, pogładził swojego wierzchowca po naprężonej, silniej szyi, jakby w nadziei, że tym razem stworzenie również się go usłucha.
2. Szybkość
3. Jeździectwo (II poziom)
Pędząc na czele wyścigu był z lekka zdziwiony, nigdy nie wątpił w swoje jeździeckie umiejętności, zwłaszcza że ciągnące się zielenią niziny Northuberlandu sprzyjały takim aktywnościom i swoją młodość spędził w siodle - ten sport przypadł mu do gustu znacznie bardziej niż latanie na miotle. wiązało się to z pewnego rodzaju relacją jeździec-koń, którą, jak mu się wydawało, nawiązał również tego dnia. Piękne stworzenie zdawało wsłuchiwać się w jego komendy, zarówno Rufus doskonale czuł zwierzę, wiedział jak je ugłaskać i skłonić do nie posłuszeństwa lecz współpracy. Przed nimi była ostatnia prosta, nie wiedział czy zdobył najlepsze noty, ale miał nadzieję dotrzeć do mety jako pierwszy, skoro do tej pory udawało mu się utrzymać na prowadzeniu.
-Poradzimy sobie z tym, koleżko? - mruknął, ni to do konia, ni to do siebie. Zanim wpadli w wir strachów, pogładził swojego wierzchowca po naprężonej, silniej szyi, jakby w nadziei, że tym razem stworzenie również się go usłucha.
Rufus Longbottom
Zawód : ratuje świat!
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I czy jest tak właśnie
W innym królestwie śmierci?
Budzimy się samotni
W chwili kiedy ciało
Przenika czułość
I wargi co chcą pocałunków
Do strzaskanego modlą się kamienia.
W innym królestwie śmierci?
Budzimy się samotni
W chwili kiedy ciało
Przenika czułość
I wargi co chcą pocałunków
Do strzaskanego modlą się kamienia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Rufus Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 59
--------------------------------
#2 'k20' : 20
--------------------------------
#3 'k100' : 8
#1 'k100' : 59
--------------------------------
#2 'k20' : 20
--------------------------------
#3 'k100' : 8
| jeździectwo I
| koń uparty
| siła x2
Bursztyn wylądował bezpiecznie tam, gdzie miał się znaleźć, więc bez zbytniego zwlekania wyprostowałem się w siodle i popędziłem wierzchowca. Może nie byłem specem od psychologii zwierząt, lecz nietrudno było się domyślić, że aetonan nie będzie zbyt chętny na przelot tunelem. Nie było jednak innej drogi, toteż z popędzającym okrzykiem spiąłem uparciucha łydkami i trzasnąłem lejcami. Koń wierzgał i sprzeciwiał się, ale nie.odpuszczałem, usiłując utrzymać się w siodle i postawić na swoim.
| koń uparty
| siła x2
Bursztyn wylądował bezpiecznie tam, gdzie miał się znaleźć, więc bez zbytniego zwlekania wyprostowałem się w siodle i popędziłem wierzchowca. Może nie byłem specem od psychologii zwierząt, lecz nietrudno było się domyślić, że aetonan nie będzie zbyt chętny na przelot tunelem. Nie było jednak innej drogi, toteż z popędzającym okrzykiem spiąłem uparciucha łydkami i trzasnąłem lejcami. Koń wierzgał i sprzeciwiał się, ale nie.odpuszczałem, usiłując utrzymać się w siodle i postawić na swoim.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'k20' : 19
--------------------------------
#3 'k100' : 87
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'k20' : 19
--------------------------------
#3 'k100' : 87
1. ujeżdżanie ST 70
2. szybkość
3. ONMS ST 60 (III poziom)
Po raz kolejny duet Lunara-Milady wykazał się niezwykłym zgraniem, co zaowocowało tym, że bursztyn bez problemu wślizgnął się na przeznaczone mu miejsce w kukułczym gnieździe. Kobieta była naprawdę zadowolona z klaczy, manewr wyszedł im naprawdę ładnie i widowiskowo. Zwyczajowo już więc, aetoanka została nagrodzona za swoje posłuszeństwo szczodrą porcją miłych słów a także pieszczotliwych klepnięć po łopatce. Nawet jeśli nie udało się im wyprzedzić młodzika, który wysunął się na prowadzenie, Lunara była zadowolona. Wyścig zbliżał się już co prawda do końca, wciąż jednak została im do pokonania jedna przeszkoda. Możliwe, że te ostatnie metry będą decydujące. Lunara już z daleka widziała, że ta ostatnia przeszkoda będzie zdecydowanie interesująca. Wystawiała na próbę nie tylko odwagę jeźdźca i konia, ale również tę cienką nić zaufania, która mogła się wytworzyć pomiędzy każdą z par w czasie trwania gonitwy.
Tunel, który widniał na horyzoncie jako ostatnia z przeszkód do pokonania, faktycznie był dość przerażający. Greyback wierzyła jednak mocno, że jest w stanie skłonić swoją aetoankę do wjechania pomiędzy te wszystkie straszydła bez zawahania - skoro Milady bez obaw weszła z nią w morskie, choć dość płytkie odmęty, teraz również nie powinno być problemu. Kobieta usiadła pewniej w siodle, chwytając mocniej wodze. Jednocześnie swoim spokojnym głosem zaczęła opowiadać Milady o złotych łanach siana, o dorodnych i soczystych marchewkach, które czekają na końcu tunelu, o zielonej, pysznej trawie na pastwisku, na którym będzie mogła wypocząć, kiedy już gonitwa się skończy - te wszystkie końskie wspaniałości czekały na klaczkę zaraz po zakończeniu wyścigu. Siwka musiała pokonać tylko tę ostatnią przeszkodę, zaufać Lunarze i podejść do tunelu na spokojnie. Starczyło tylko przegalopować kilkadziesiąt metrów, nie zwracając uwagi na te brzydkie, wymyślone straszyła. Greyback uspokajała swojego wierzchowca głosem, używając do tego doskonale wyćwiczonego u siebie tonu. W pracy nie raz musiała w podobny sposób łagodzić nerwowe nastroje hipogryfów, doskonale widziała więc, co robi. Jednocześnie dodała też klaczy nieco łydki, aby ją popędzić. Ostatnia prosta, pokaż na co cię stać, siostro!
2. szybkość
3. ONMS ST 60 (III poziom)
Po raz kolejny duet Lunara-Milady wykazał się niezwykłym zgraniem, co zaowocowało tym, że bursztyn bez problemu wślizgnął się na przeznaczone mu miejsce w kukułczym gnieździe. Kobieta była naprawdę zadowolona z klaczy, manewr wyszedł im naprawdę ładnie i widowiskowo. Zwyczajowo już więc, aetoanka została nagrodzona za swoje posłuszeństwo szczodrą porcją miłych słów a także pieszczotliwych klepnięć po łopatce. Nawet jeśli nie udało się im wyprzedzić młodzika, który wysunął się na prowadzenie, Lunara była zadowolona. Wyścig zbliżał się już co prawda do końca, wciąż jednak została im do pokonania jedna przeszkoda. Możliwe, że te ostatnie metry będą decydujące. Lunara już z daleka widziała, że ta ostatnia przeszkoda będzie zdecydowanie interesująca. Wystawiała na próbę nie tylko odwagę jeźdźca i konia, ale również tę cienką nić zaufania, która mogła się wytworzyć pomiędzy każdą z par w czasie trwania gonitwy.
Tunel, który widniał na horyzoncie jako ostatnia z przeszkód do pokonania, faktycznie był dość przerażający. Greyback wierzyła jednak mocno, że jest w stanie skłonić swoją aetoankę do wjechania pomiędzy te wszystkie straszydła bez zawahania - skoro Milady bez obaw weszła z nią w morskie, choć dość płytkie odmęty, teraz również nie powinno być problemu. Kobieta usiadła pewniej w siodle, chwytając mocniej wodze. Jednocześnie swoim spokojnym głosem zaczęła opowiadać Milady o złotych łanach siana, o dorodnych i soczystych marchewkach, które czekają na końcu tunelu, o zielonej, pysznej trawie na pastwisku, na którym będzie mogła wypocząć, kiedy już gonitwa się skończy - te wszystkie końskie wspaniałości czekały na klaczkę zaraz po zakończeniu wyścigu. Siwka musiała pokonać tylko tę ostatnią przeszkodę, zaufać Lunarze i podejść do tunelu na spokojnie. Starczyło tylko przegalopować kilkadziesiąt metrów, nie zwracając uwagi na te brzydkie, wymyślone straszyła. Greyback uspokajała swojego wierzchowca głosem, używając do tego doskonale wyćwiczonego u siebie tonu. W pracy nie raz musiała w podobny sposób łagodzić nerwowe nastroje hipogryfów, doskonale widziała więc, co robi. Jednocześnie dodała też klaczy nieco łydki, aby ją popędzić. Ostatnia prosta, pokaż na co cię stać, siostro!
You know that hiding ain't gonna keep you safe,
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Lunara Greyback
Zawód : Opiekunka hipogryfów
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Bycie stałym punktem we wciąż zmieniającym się świecie, jest największym wyczynem wojownika.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Łuk Durdle Door
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset