Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Łuk Durdle Door
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Łuk Durdle Door
Nieco oddalony od Weymouth rozległy piaszczysty brzeg plaży, na którym co jakiś czas wznoszą się ostre, niebezpieczne skały, spośród których największą jest wapienny łuk Durdle Door. Mnogość naturalnych przeszkód uczyniła to miejsce trudnym szlakiem konnym wytyczonym dla doświadczonych jeźdźców, którzy już od wieków pokonują się wzajemnie w pomysłach na ominięcie piętrzących się na plaży kamieni, dosiadając skrzydlatych rumaków.
The member 'Lunara Greyback' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'k20' : 7
--------------------------------
#3 'k100' : 76
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'k20' : 7
--------------------------------
#3 'k100' : 76
Przy przeszkodzie wykorzystuję jeździectwo
Tym razem udało im się wykonać zadanie na trasie wyścigu bez większych potknięć. Kucyk grzecznie przeleciał równym tempem obok sztucznego gniazda, a Heath zręcznie wychylił się z siodła i zdążył umieścić w odpowiednim miejscu niewielki odłamek bursztynu, który cały czas ściskał mocno w swojej ręce. Na szczęście przy tych całych wygibasach udało mu się nawet go nie upuścić i nie zgubić. Nie zatrzymując się i nie oglądając się za siebie popędził swojego wierzchowca za resztą gonitwy.
-Elegancko nam to wyszło- skomentował tylko do kuca traktując go tak jakby ten mógł go zrozumieć. Chociaż kto wie, w końcu to były magiczne konie, pewnie też były bardziej rozumne niż ich mugolskie odpowiedniki. No a przynajmniej tak to sobie wyobrażał Heath.
-Została ostatnia prosta, wyciągnij jeszcze trochę kopyta- zawołał do kucyka, który chyba gnał resztką sił. Ostatnia prosta, nic trudnego, prawda? Pech chciał, że przed metą mieli minąć jeszcze jedną przeszkodę. Tunel ze strachami. Nie mogło tam być przeszkody z wodą czy znowu tego do przeskakiwania? Heath może nie był strachliwym dzieckiem, ale wizja wjechania do tunelu z iluzjami, kukłami i sękatych suchych gałęzi wcale go nie cieszyła. W zasadzie to kucyk w tym momencie może być bardziej odważny od samego chłopca. No ale… nie było wyjścia. Heath musiał stawić czoła strachom. W końcu nie rozbeczy się podczas gonitwy ani co gorsza nie przerwie wyścigu będąc już tak blisko mety. Przełknął ślinę i skierował swojego wierzchowca w stronę tunelu.
-W sumie to nie może nam się nic tam stać, nie? – zaczął gadać sam do siebie, próbując sobie dodać nieco pewności. Raczej z marnym skutkiem.
-Przejedziemy szybko i będzie po sprawie, nie? – tym razem znów zagadał do swojego konika. Westchnął jeszcze tylko ciężko i popędził go w stronę przeszkody. Naprawdę miał nadzieję, że zwierzak okaże się nieco odważniejszy od swojego jeźdźca. Może gdyby był nieco starszy byłoby mu prościej, a tak to miał ochotę pojechać z zamkniętymi oczami.
Tym razem udało im się wykonać zadanie na trasie wyścigu bez większych potknięć. Kucyk grzecznie przeleciał równym tempem obok sztucznego gniazda, a Heath zręcznie wychylił się z siodła i zdążył umieścić w odpowiednim miejscu niewielki odłamek bursztynu, który cały czas ściskał mocno w swojej ręce. Na szczęście przy tych całych wygibasach udało mu się nawet go nie upuścić i nie zgubić. Nie zatrzymując się i nie oglądając się za siebie popędził swojego wierzchowca za resztą gonitwy.
-Elegancko nam to wyszło- skomentował tylko do kuca traktując go tak jakby ten mógł go zrozumieć. Chociaż kto wie, w końcu to były magiczne konie, pewnie też były bardziej rozumne niż ich mugolskie odpowiedniki. No a przynajmniej tak to sobie wyobrażał Heath.
-Została ostatnia prosta, wyciągnij jeszcze trochę kopyta- zawołał do kucyka, który chyba gnał resztką sił. Ostatnia prosta, nic trudnego, prawda? Pech chciał, że przed metą mieli minąć jeszcze jedną przeszkodę. Tunel ze strachami. Nie mogło tam być przeszkody z wodą czy znowu tego do przeskakiwania? Heath może nie był strachliwym dzieckiem, ale wizja wjechania do tunelu z iluzjami, kukłami i sękatych suchych gałęzi wcale go nie cieszyła. W zasadzie to kucyk w tym momencie może być bardziej odważny od samego chłopca. No ale… nie było wyjścia. Heath musiał stawić czoła strachom. W końcu nie rozbeczy się podczas gonitwy ani co gorsza nie przerwie wyścigu będąc już tak blisko mety. Przełknął ślinę i skierował swojego wierzchowca w stronę tunelu.
-W sumie to nie może nam się nic tam stać, nie? – zaczął gadać sam do siebie, próbując sobie dodać nieco pewności. Raczej z marnym skutkiem.
-Przejedziemy szybko i będzie po sprawie, nie? – tym razem znów zagadał do swojego konika. Westchnął jeszcze tylko ciężko i popędził go w stronę przeszkody. Naprawdę miał nadzieję, że zwierzak okaże się nieco odważniejszy od swojego jeźdźca. Może gdyby był nieco starszy byłoby mu prościej, a tak to miał ochotę pojechać z zamkniętymi oczami.
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'k20' : 14
--------------------------------
#3 'k100' : 100
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'k20' : 14
--------------------------------
#3 'k100' : 100
1. ujeżdżanie (koń uparty, jeździectwo I)
2. szybkość
3. onms (poziom III)
W końcu udało jej się przekonać ogiera, aby ruszył do przodu, choć wcale nie było to łatwe; wyprzedzili ich najpewniej już wszyscy, nawet nie chciała oglądać się za siebie, by nie zdenerwować się jeszcze mocniej. Minę i tak miała już skwaszoną. Wyraz, który mówił, że ma ochotę przyłożyć rozmówcy klątwą, był dla niej naturalny, lecz przez upartość aetonana i kolejne porażki pogłębił się po stokroć; pełne usta skrzywiły się w grymasie niezadowolenia, lecz po chwili zastąpił go triumfalny uśmiech - co prawda nie wyprzedziła nikogo, jednakże zwinność jaką popisała się, gdy wychyliła się by wrzucić bursztyn do gniazda była godna podziwu - nawet się o nią nie posądzała. Natchniona tym manewrem pognała dalej, ku ostatniej prostej. Prawdziwa miłość jest w stanie pokonać każdy lęk?], prychnęła w duchu, przewracając oczyma. Któż podsuwał przewodnikowi takie dyrdymały do wygłaszania?
Tunel złożony ze strasznych iluzji i kukieł nie jawił się się jej jako przerażający; w Azkabanie przekonała się czym jest prawdziwy strach i jak wiele jest w stanie znieść. To tam drżała z lęku - tutaj nnie miała zamiaru.
Tyle, że gniady aetonan miał na ten temat zupełnie inne zdanie. Zwolnił nagle, zaparł się, nie chcąc wbiegać pomiędzy zjawy i iluzje. Bał się, czuła to. Sigrun wzięła głęboki oddech, nie pokazując po sobie prawdziwych emocji; pogładziła zwierzę po szyi niemal czułym gestem. - Ćśśśś... - próbowała go uspokoić, aby nabrał pewności i pobiegł przez siebie. - To nic takiego - mówiła dalej; konie może nie należały do najbardziej odważnych zwierząt, lecz z pewnością inteligentnych. Miała nadzieję, że na tym ostatnim etapie jej wierzchowiec to pokaże.
2. szybkość
3. onms (poziom III)
W końcu udało jej się przekonać ogiera, aby ruszył do przodu, choć wcale nie było to łatwe; wyprzedzili ich najpewniej już wszyscy, nawet nie chciała oglądać się za siebie, by nie zdenerwować się jeszcze mocniej. Minę i tak miała już skwaszoną. Wyraz, który mówił, że ma ochotę przyłożyć rozmówcy klątwą, był dla niej naturalny, lecz przez upartość aetonana i kolejne porażki pogłębił się po stokroć; pełne usta skrzywiły się w grymasie niezadowolenia, lecz po chwili zastąpił go triumfalny uśmiech - co prawda nie wyprzedziła nikogo, jednakże zwinność jaką popisała się, gdy wychyliła się by wrzucić bursztyn do gniazda była godna podziwu - nawet się o nią nie posądzała. Natchniona tym manewrem pognała dalej, ku ostatniej prostej. Prawdziwa miłość jest w stanie pokonać każdy lęk?], prychnęła w duchu, przewracając oczyma. Któż podsuwał przewodnikowi takie dyrdymały do wygłaszania?
Tunel złożony ze strasznych iluzji i kukieł nie jawił się się jej jako przerażający; w Azkabanie przekonała się czym jest prawdziwy strach i jak wiele jest w stanie znieść. To tam drżała z lęku - tutaj nnie miała zamiaru.
Tyle, że gniady aetonan miał na ten temat zupełnie inne zdanie. Zwolnił nagle, zaparł się, nie chcąc wbiegać pomiędzy zjawy i iluzje. Bał się, czuła to. Sigrun wzięła głęboki oddech, nie pokazując po sobie prawdziwych emocji; pogładziła zwierzę po szyi niemal czułym gestem. - Ćśśśś... - próbowała go uspokoić, aby nabrał pewności i pobiegł przez siebie. - To nic takiego - mówiła dalej; konie może nie należały do najbardziej odważnych zwierząt, lecz z pewnością inteligentnych. Miała nadzieję, że na tym ostatnim etapie jej wierzchowiec to pokaże.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k20' : 8
--------------------------------
#3 'k100' : 14
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k20' : 8
--------------------------------
#3 'k100' : 14
1. ujeżdżanie (koń uparty, jeździectwo I)
2. szybkość
3. onms (poziom III)
Nawet Merlin nie wiedział jak wiele siły woli włożyła w to, by teraz nie wybuchnąć. Wzięła głęboki oddech, gdy koń zatrzymał się przed tunelem złożonym ze zjaw i iluzji, wierzgnął i parsknął ze przerażenia. Nie dość, że był nieposłusznym uparciuchem, to jeszcze tchórzem. Miała ochotę smagnąć go batem, albo lepiej - klątwą, lecz wiedziała, że jeśli tylko pokaże po sobie złość, to z pewnością nie przekona zwierzęcia, by ukończył ten wyścig.
- To tylko iluzja, to nie jest prawdziwe - ciągnęła dalej, nadal głaszcząc aetonana po szyi, próbując go uspokoić i spiąć, by pobiegł ku mecie.
2. szybkość
3. onms (poziom III)
Nawet Merlin nie wiedział jak wiele siły woli włożyła w to, by teraz nie wybuchnąć. Wzięła głęboki oddech, gdy koń zatrzymał się przed tunelem złożonym ze zjaw i iluzji, wierzgnął i parsknął ze przerażenia. Nie dość, że był nieposłusznym uparciuchem, to jeszcze tchórzem. Miała ochotę smagnąć go batem, albo lepiej - klątwą, lecz wiedziała, że jeśli tylko pokaże po sobie złość, to z pewnością nie przekona zwierzęcia, by ukończył ten wyścig.
- To tylko iluzja, to nie jest prawdziwe - ciągnęła dalej, nadal głaszcząc aetonana po szyi, próbując go uspokoić i spiąć, by pobiegł ku mecie.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k100' : 6
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k100' : 6
| próbuję opcji z jeździectwem, ST 65, poziom biegłości II
Niestety brakło cali, żeby umieścić bursztyn na właściwym miejscu. Kamień wyślizgnął się z dłoni Cressidy i upadł na ziemię, a dziewczątko poczuło palące pod powiekami łzy rozczarowania. Była taka niezdarna, a jeśli jej ojciec oglądałby wyścig, to zapewne czułby teraz wstyd. Tak przynajmniej jej się wydawało. Była osóbką wrażliwą i zakompleksioną, i poczuła się źle z tym, że nie wykonała tak prostego zadania, któremu podołali inni, tylko ona nie. Upadający na ziemię bursztyn definitywnie przekreślał szanse na wysunięcie się na prowadzenie, straciła zbyt wiele czasu i raczej nie miała już szans dogonić Rufusa i innych wyprzedzających ją czarodziejów.
Musiała jednak ruszyć dalej, do mety nie zostało daleko, więc ponagliła klacz do dalszego biegu. Ale najpierw, przed dotarciem do niej, czekała ich jeszcze jedna przeszkoda – tunel strachu złożony z widziadeł i iluzji. Wyglądały dość przerażająco, ale wiedziała, że to tylko iluzje, nie prawdziwe zagrożenie – ale jej klacz tego nie wiedziała. Konie nie należały do najodważniejszych zwierząt i łatwo było je spłoszyć. Wyczuwała zdenerwowanie i strach swojej klaczy, która wahała się przed wbiegnięciem między widziadła. Musiała więc zapanować nad nią, sprawić by jej zaufała i przebiegła przez czekającą ich przeszkodę. Musiała być dzielna za nich dwoje, choć jak wiadomo, Cressida też nie należała do szczególnie odważnych osób – ale w tym przypadku wiedziała, że to tylko iluzje, przeszkoda mająca utrudnić jeźdźcom i ich koniom ukończenie wyścigu. Starała się napełnić swojego wierzchowca odwagą, stać się przewodnikiem ich dwuosobowego stada, tak, jak latami prowadziła swojego konia przez wiekowe lasy Charnwood.
- To tylko iluzja, to nie dzieje się naprawdę – mówiła cicho i uspokajająco pogładziła klacz po szyi, jednocześnie starając się ją nakłonić by biegła przed siebie i nie uległa strachowi przed widziadłem. Niestety nie była koniousta, a ptakousta, klacz nie miała szans zrozumieć jej tak, jak rozumiały ją ptaki, ale miała nadzieję, że zrozumie jej drobne gesty, którymi próbowała ją prowadzić i uspokajać. Naprawdę niewiele zostało im do końca, chciała zamazać swoją porażkę z bursztynem i dotrzeć do mety w dobrym stylu, by bliscy mogli być dumni z jej umiejętności.
Jeszcze tylko trochę...
Niestety brakło cali, żeby umieścić bursztyn na właściwym miejscu. Kamień wyślizgnął się z dłoni Cressidy i upadł na ziemię, a dziewczątko poczuło palące pod powiekami łzy rozczarowania. Była taka niezdarna, a jeśli jej ojciec oglądałby wyścig, to zapewne czułby teraz wstyd. Tak przynajmniej jej się wydawało. Była osóbką wrażliwą i zakompleksioną, i poczuła się źle z tym, że nie wykonała tak prostego zadania, któremu podołali inni, tylko ona nie. Upadający na ziemię bursztyn definitywnie przekreślał szanse na wysunięcie się na prowadzenie, straciła zbyt wiele czasu i raczej nie miała już szans dogonić Rufusa i innych wyprzedzających ją czarodziejów.
Musiała jednak ruszyć dalej, do mety nie zostało daleko, więc ponagliła klacz do dalszego biegu. Ale najpierw, przed dotarciem do niej, czekała ich jeszcze jedna przeszkoda – tunel strachu złożony z widziadeł i iluzji. Wyglądały dość przerażająco, ale wiedziała, że to tylko iluzje, nie prawdziwe zagrożenie – ale jej klacz tego nie wiedziała. Konie nie należały do najodważniejszych zwierząt i łatwo było je spłoszyć. Wyczuwała zdenerwowanie i strach swojej klaczy, która wahała się przed wbiegnięciem między widziadła. Musiała więc zapanować nad nią, sprawić by jej zaufała i przebiegła przez czekającą ich przeszkodę. Musiała być dzielna za nich dwoje, choć jak wiadomo, Cressida też nie należała do szczególnie odważnych osób – ale w tym przypadku wiedziała, że to tylko iluzje, przeszkoda mająca utrudnić jeźdźcom i ich koniom ukończenie wyścigu. Starała się napełnić swojego wierzchowca odwagą, stać się przewodnikiem ich dwuosobowego stada, tak, jak latami prowadziła swojego konia przez wiekowe lasy Charnwood.
- To tylko iluzja, to nie dzieje się naprawdę – mówiła cicho i uspokajająco pogładziła klacz po szyi, jednocześnie starając się ją nakłonić by biegła przed siebie i nie uległa strachowi przed widziadłem. Niestety nie była koniousta, a ptakousta, klacz nie miała szans zrozumieć jej tak, jak rozumiały ją ptaki, ale miała nadzieję, że zrozumie jej drobne gesty, którymi próbowała ją prowadzić i uspokajać. Naprawdę niewiele zostało im do końca, chciała zamazać swoją porażkę z bursztynem i dotrzeć do mety w dobrym stylu, by bliscy mogli być dumni z jej umiejętności.
Jeszcze tylko trochę...
Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 49
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 1
#1 'k100' : 49
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 1
| ponownie jeździectwo
Niestety wszystko było przeciwko niej. Najwyraźniej nie było jej dane ukończyć wyścigu dobrze i pisana jej była porażka. Klacz, choć wcześniej dobrze radziła sobie z wyzwaniami, nie ulęknęła się wody ani łuku, nie chciała zagłębić się między widziadła. Nagle stanęła dęba, zrzucając Cressidę z grzbietu. Dziewczątko poczuło bolesne uderzenie plecami o ziemię. Po policzkach pociekło parę łez - ale nie z bólu, a z poczucia nieudolności. Przecież tak mało zostało do końca. Nie chciała teraz odpaść. Jej mąż i inni bliscy na pewno ją obserwowali, musiała pokazać, co potrafi.
Szybko więc wstała i ponownie dosiadła klaczy, prosząc ją cicho, by tym razem się nie bała i pewnie poniosła ją na swoim grzbiecie dalej. Znów pogładziła ją po szyi, starając się ją uspokoić i przeprowadzić przez przerażający ją odcinek trasy. Później miało już być z górki - ale klacz z jej pomocą musiała pokonać swój strach.
Niestety wszystko było przeciwko niej. Najwyraźniej nie było jej dane ukończyć wyścigu dobrze i pisana jej była porażka. Klacz, choć wcześniej dobrze radziła sobie z wyzwaniami, nie ulęknęła się wody ani łuku, nie chciała zagłębić się między widziadła. Nagle stanęła dęba, zrzucając Cressidę z grzbietu. Dziewczątko poczuło bolesne uderzenie plecami o ziemię. Po policzkach pociekło parę łez - ale nie z bólu, a z poczucia nieudolności. Przecież tak mało zostało do końca. Nie chciała teraz odpaść. Jej mąż i inni bliscy na pewno ją obserwowali, musiała pokazać, co potrafi.
Szybko więc wstała i ponownie dosiadła klaczy, prosząc ją cicho, by tym razem się nie bała i pewnie poniosła ją na swoim grzbiecie dalej. Znów pogładziła ją po szyi, starając się ją uspokoić i przeprowadzić przez przerażający ją odcinek trasy. Później miało już być z górki - ale klacz z jej pomocą musiała pokonać swój strach.
Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'k20' : 8
--------------------------------
#3 'k100' : 61
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'k20' : 8
--------------------------------
#3 'k100' : 61
|na sprawność!
Bursztyn wymknął mu się z dłoni i finalnie nie wylądował w wyścielonym gnieździe; Magnus parsknął, niby jego rumak, poirytowany drobnym niepowodzeniem. Właściwie: pierwszym, bo do tej pory szło mu jak po maśle - może urodził się nie w czepku, a w siodle? Rozluźnił nieco mięśnie i pognał konia przed siebie, wciąż utrzymywał się w ścisłej czołówce i nie zamierzał zaprzepaścić swej szansy. Przed nim rozpościerał się ciemny tunel, ostatnia prosta, cóż mogło pójść nie tak? Bumfigh Spargl zarżał w proteście przed kontynuacją biegu, zagrzebał ostrzegawczo kopytami, lecz Rowle nie odpuścił, uderzeniem palcata zmuszając wierzchowca do posłuszeństwa. Rumak schylił łeb i stanął dęba, ulegając widziadłom; Magnus wytężył zaś wszystkie siły, by go poskromić i utrzymać się na jego grzbiecie.
Bursztyn wymknął mu się z dłoni i finalnie nie wylądował w wyścielonym gnieździe; Magnus parsknął, niby jego rumak, poirytowany drobnym niepowodzeniem. Właściwie: pierwszym, bo do tej pory szło mu jak po maśle - może urodził się nie w czepku, a w siodle? Rozluźnił nieco mięśnie i pognał konia przed siebie, wciąż utrzymywał się w ścisłej czołówce i nie zamierzał zaprzepaścić swej szansy. Przed nim rozpościerał się ciemny tunel, ostatnia prosta, cóż mogło pójść nie tak? Bumfigh Spargl zarżał w proteście przed kontynuacją biegu, zagrzebał ostrzegawczo kopytami, lecz Rowle nie odpuścił, uderzeniem palcata zmuszając wierzchowca do posłuszeństwa. Rumak schylił łeb i stanął dęba, ulegając widziadłom; Magnus wytężył zaś wszystkie siły, by go poskromić i utrzymać się na jego grzbiecie.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 34
--------------------------------
#2 'k20' : 8
--------------------------------
#3 'k100' : 39
#1 'k100' : 34
--------------------------------
#2 'k20' : 8
--------------------------------
#3 'k100' : 39
na jeździectwo
Choć wydawało się, że nikła więź nawiązana z wierzchowcem w trakcie lotu istniała, Zachary nie był pewien tkwiącej w niej siły. Miał wrażenie, że była zbyt cienka, zbyt delikatna, by przetrwała kolejną próbę wygłoszoną przez czarodzieja na miotle. On sam był jednak wystarczająco zdeterminowany, aby dotrzeć do mety i podziękować swojemu towarzyszowi za wspólnie spędzony czas. Pomimo tkwiących w nim wątpliwości oraz niedomiaru wzajemnego zaufania z aetonanem, pragnął czynem – nie słowem – przekazać mu własną odwagę. Nie wiedział, na ile miało być to skuteczne, bowiem wierność swojego ptasiego kompana budował latami, mając w zanadrzu szczególne zdolności, z których nie mógł skorzystać. Wierzchowiec i tak nie zrozumiałby tego, co pragnął mu przekazać, toteż postanowił na czyn, okazując mu własne zaufanie oraz nadzieję na dotarcie do mety czającej się za przerażającymi majakami.
Choć wydawało się, że nikła więź nawiązana z wierzchowcem w trakcie lotu istniała, Zachary nie był pewien tkwiącej w niej siły. Miał wrażenie, że była zbyt cienka, zbyt delikatna, by przetrwała kolejną próbę wygłoszoną przez czarodzieja na miotle. On sam był jednak wystarczająco zdeterminowany, aby dotrzeć do mety i podziękować swojemu towarzyszowi za wspólnie spędzony czas. Pomimo tkwiących w nim wątpliwości oraz niedomiaru wzajemnego zaufania z aetonanem, pragnął czynem – nie słowem – przekazać mu własną odwagę. Nie wiedział, na ile miało być to skuteczne, bowiem wierność swojego ptasiego kompana budował latami, mając w zanadrzu szczególne zdolności, z których nie mógł skorzystać. Wierzchowiec i tak nie zrozumiałby tego, co pragnął mu przekazać, toteż postanowił na czyn, okazując mu własne zaufanie oraz nadzieję na dotarcie do mety czającej się za przerażającymi majakami.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'k20' : 14
--------------------------------
#3 'k100' : 69
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'k20' : 14
--------------------------------
#3 'k100' : 69
Łuk Durdle Door
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset