Pomieszczenie pierwsze
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pomieszczenie pierwsze
Gdy wchodzisz do pomieszczenia, drzwi prowadzące na zaplecze zostają zakryte przez ścianę, która ożyła dosłownie na kilkanaście sekund. Jeśli przypatrzysz jej się uważnie, zauważysz, że kremowa farba zaczęła już odpryskiwać od tynku. Na pierwszy rzut oka w pokoju nie ma nic więcej poza czterema ścianami, zagrzybionym sufitem i skrzypiącą pod ciężarem twojego ciała drewnianą podłogą, którą czas zdążył już przyprószyć kurzem.
Lecz nagle pomieszczenie znowu ożywa, a na przeciwległym krańcu pokoju pojawiają się stare drzwi pokryte wyblakłą, żółtą farbą. Nie możesz teleportować się tuż obok framugi. Pozostaje ci więc jedynie przejście tych kilku łokci.
Z całą pewnością zdajesz sobie sprawę, że coś tu nie gra. Gdzieś musi być ukryty haczyk, prawda?
Jeśli zaczynasz się wahać, intuicja cię nie zawiodła. Być może to zasługa wzmożonej czujności albo po prostu miałeś sporo szczęścia – w pewnym momencie dostrzegasz dziwne migotanie w powietrzu, a gdy przyjrzysz się uważniej, zauważysz bezbarwną, cieniutką powłokę rozciągniętą przez środek pomieszczenia – od jednej ściany do drugiej. Nie sposób ją ominąć, jeśli chcesz dostać się do drzwi.
Kiedy zdecydujesz się na przejście przez ten dziwny twór, z początku nie poczujesz niczego niezwykłego. Dopiero po chwili niemal obezwładni cię uczucie paraliżującego strachu, a niepokojąca aura tej części pomieszczenia utrudni ci logiczne myślenie. Skoncentrujesz się na swoim największym lęku (ukrytym na samym dnie serca). A potem nieopodal ciebie pojawi się jego przerażająco realistyczna wizualizacja.
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Lecz nagle pomieszczenie znowu ożywa, a na przeciwległym krańcu pokoju pojawiają się stare drzwi pokryte wyblakłą, żółtą farbą. Nie możesz teleportować się tuż obok framugi. Pozostaje ci więc jedynie przejście tych kilku łokci.
Z całą pewnością zdajesz sobie sprawę, że coś tu nie gra. Gdzieś musi być ukryty haczyk, prawda?
Jeśli zaczynasz się wahać, intuicja cię nie zawiodła. Być może to zasługa wzmożonej czujności albo po prostu miałeś sporo szczęścia – w pewnym momencie dostrzegasz dziwne migotanie w powietrzu, a gdy przyjrzysz się uważniej, zauważysz bezbarwną, cieniutką powłokę rozciągniętą przez środek pomieszczenia – od jednej ściany do drugiej. Nie sposób ją ominąć, jeśli chcesz dostać się do drzwi.
Kiedy zdecydujesz się na przejście przez ten dziwny twór, z początku nie poczujesz niczego niezwykłego. Dopiero po chwili niemal obezwładni cię uczucie paraliżującego strachu, a niepokojąca aura tej części pomieszczenia utrudni ci logiczne myślenie. Skoncentrujesz się na swoim największym lęku (ukrytym na samym dnie serca). A potem nieopodal ciebie pojawi się jego przerażająco realistyczna wizualizacja.
Masz dwa dni na odpis. Posty nie muszą być długie.
Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:58, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Nie udało jej się to. Ojciec ostatkiem sił chwycił ją za dłoń i powstrzymał przed odejściem w stronę drzwi. I tak były zamknięte.
Odnalazł wzrokiem spojrzenie córki. Alice na moment zatraciła się w tych tak znajomych jej oczach, jak do niedawna, kiedy mile spędzali razem czas. Jak kiedy była dzieckiem bezpiecznie wtulona w ramiona rodzica.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5) I show not your face but your heart's desire
Zatrzymała się raptownie, czując chłodną dłoń chwytającą mocno jej rękę. Spojrzała w dół, a jej oczy napotkały oczy ojca, identyczne jak jej własne. Oczy, w które tyle razy patrzyła.
Znowu opadła na kolana. I wtedy poczuła, jak po jej policzkach zaczynają spływać łzy. Nigdy nie należała do osób płaczliwych i nie pamiętała, kiedy płakała ostatni raz, ale ta sytuacja budziła w niej wyjątkowo nieprzyjemne emocje. I bezsilność. Przytłaczającą bezsilność tkwienia w zamkniętym pokoju, oglądając przerażająco realistyczną wizję umierającego ojca. Patrząc w jego oczy, zaczynała przypominać sobie te wszystkie szczęśliwe lata, kiedy mieli tylko siebie, ale byli szczęśliwi. Tak wiele rzeczy robili razem. To na ojcu mogła polegać, skoro matka wolała porzucić rodzinę i zniknąć. On pokazywał jej piękno tego świata i wspierał ją, gdy dorastała. Zalała ją fala pięknych wspomnień, kontrastujących ze straszną sceną, jaka roztaczała się przed jej oczami, i skupiła się na nich, by utrzymać się w ryzach.
Znowu opadła na kolana. I wtedy poczuła, jak po jej policzkach zaczynają spływać łzy. Nigdy nie należała do osób płaczliwych i nie pamiętała, kiedy płakała ostatni raz, ale ta sytuacja budziła w niej wyjątkowo nieprzyjemne emocje. I bezsilność. Przytłaczającą bezsilność tkwienia w zamkniętym pokoju, oglądając przerażająco realistyczną wizję umierającego ojca. Patrząc w jego oczy, zaczynała przypominać sobie te wszystkie szczęśliwe lata, kiedy mieli tylko siebie, ale byli szczęśliwi. Tak wiele rzeczy robili razem. To na ojcu mogła polegać, skoro matka wolała porzucić rodzinę i zniknąć. On pokazywał jej piękno tego świata i wspierał ją, gdy dorastała. Zalała ją fala pięknych wspomnień, kontrastujących ze straszną sceną, jaka roztaczała się przed jej oczami, i skupiła się na nich, by utrzymać się w ryzach.
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 66
'k100' : 66
Jej ojciec łapczywie zaczerpnął jeszcze jeden oddech, po czym całkiem zwiotczał. Alice jednak mogłaby przysiąc, że ostatnim co zrobił, to uśmiechnął się do niej delikatnie, pokrzepiająco. Jego ciało bezwolnie opadło na podłogę... ale stało się przy tym jakby przezroczyste? Nim dziewczyna się zorientowała - zniknęło zupełnie. Zamek w drzwiach szczęknął znajomo - mogła wyjść z pokoju.
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Alice. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane)
(Masz dwa dni na odpis. To ostatni post w tym pomieszczeniu. W prywatnej wiadomości dostaniesz link do następnego pokoju, do którego wejdzie Alice. Możesz napisać również posta na zapleczu, ale nie jest to wymagane)
I show not your face but your heart's desire
Nie przestawała na niego patrzeć, nagle odnotowując, że jego ciało nagle zwiotczało i osunęło się na podłodze. Z jej ust wyrwał się zduszony okrzyk, kiedy przerażająco realistyczna iluzja Thomasa Elliotta nagle zniknęła, jak gdyby nigdy jej nie było.
Usłyszała też kliknięcie zamka, jednak dopiero po chwili z westchnieniem dźwignęła się z kolan i na drżących nogach opuściła pokój, czując ogromną ulgę, że to rzeczywiście było tylko złudzenie, ale i strach, że coś takiego mogłoby wydarzyć się naprawdę.
| zt.
Usłyszała też kliknięcie zamka, jednak dopiero po chwili z westchnieniem dźwignęła się z kolan i na drżących nogach opuściła pokój, czując ogromną ulgę, że to rzeczywiście było tylko złudzenie, ale i strach, że coś takiego mogłoby wydarzyć się naprawdę.
| zt.
Do pomieszczenia wchodzi Allison.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
Postępujesz zgodnie z opisem tematu. Masz dwa dni na odpis. Rzucasz kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5.
I show not your face but your heart's desire
Z ulgą wychodzę z poprzedniego pomieszczenia, choć wiem, że przede mną jeszcze kilka strachów do pokonania. Co czeka mnie tutaj? Wydaje się, że przy każdej zmianie pokoju niespodzianki tylko nabierają na intensywności, wyciągając na światło dzienne rzeczy, których się obawiam. Nie polegają już tylko na neutralnym wciąganiu w podłogę, kolejne mary rzeczywiście są odbiciami mnie samej, częściami mojego umysłu, o których chciałabym zapomnieć, udać, że nie istnieją.
Pomieszczenie jest jasne, to wielka ulga w końcu wydostać się z całkowitej ciemności, gdzie nawet czubek własnego nosa był niedostrzegalny. Muszę przywyknąć do światła, której najzwyczajniej na kilka chwil mnie oślepia. Dopiero, gdy moje źrenice dostosowują się do nowych warunków, mogę dostrzec gdzie się znajduje. Pusty pokój z parą drzwi - jednymi weszłam i dam sobie połamać różdżkę, że tylko drugimi będę mogła wyjść. Rozglądam się niepewnie, jakby nagle coś w jednym z rogów pokoju miało się pojawić lub coś miałoby spaść mi wprost na głowę. Może to błąd, może powinnam zrobić to w imię zasady szybciej, tym lepiej, a strach ma tylko wielkie oczy? Ruszam więc przez siebie, dosłownie w ostatniej chwili dostrzegając cienką błonę, przez którą także bez przeszkód przechodzę.
Na tym kończy się moja wędrówka, gdy coś zalega nieprzyjemnie w moim gardle, a oddech i bicie serca gwałtownie przyśpiesza. Zamykam oczy, by się uspokoić - bezskutecznie, cała ta walka z organizmem należy do tych całkowicie bezcelowych. Gdy ponownie unoszę powieki, nie jestem sama w pomieszczeniu. Rozpoznaję Sorena duszącego się na podłodze tak jak wtedy w holu; całego zakrwawionego, tak jak wyobrażam go sobie po liście, jaki otrzymałam od Alexandra. Choć mężczyzna zadający ciosy jest zwrócony do mnie tyłem, w ułamku sekundy jestem w stanie rozpoznać ten parszywy łeb. W końcu tylko on byłby zdolny do takich czynów. Wśród strachu pojawia się także złość, mobilizująca mnie do działania i wiążąca łzy tak, by jeszcze nie spływały po moich policzkach. Drżącą ręką ostrożnie wyciągam różdżkę, starając się przy tym nie szeleścić materiałem peleryny, co mogłoby przyciągnąć na mnie uwagę. - Commotio - celuję w Samaela, już nie wiele myśląc o tym, że z zaklęć nigdy nie byłam najlepsza, nie myślę nawet o konsekwencjach swojego zachowania; nieważne co się stanie, byleby tylko przestał.
Pomieszczenie jest jasne, to wielka ulga w końcu wydostać się z całkowitej ciemności, gdzie nawet czubek własnego nosa był niedostrzegalny. Muszę przywyknąć do światła, której najzwyczajniej na kilka chwil mnie oślepia. Dopiero, gdy moje źrenice dostosowują się do nowych warunków, mogę dostrzec gdzie się znajduje. Pusty pokój z parą drzwi - jednymi weszłam i dam sobie połamać różdżkę, że tylko drugimi będę mogła wyjść. Rozglądam się niepewnie, jakby nagle coś w jednym z rogów pokoju miało się pojawić lub coś miałoby spaść mi wprost na głowę. Może to błąd, może powinnam zrobić to w imię zasady szybciej, tym lepiej, a strach ma tylko wielkie oczy? Ruszam więc przez siebie, dosłownie w ostatniej chwili dostrzegając cienką błonę, przez którą także bez przeszkód przechodzę.
Na tym kończy się moja wędrówka, gdy coś zalega nieprzyjemnie w moim gardle, a oddech i bicie serca gwałtownie przyśpiesza. Zamykam oczy, by się uspokoić - bezskutecznie, cała ta walka z organizmem należy do tych całkowicie bezcelowych. Gdy ponownie unoszę powieki, nie jestem sama w pomieszczeniu. Rozpoznaję Sorena duszącego się na podłodze tak jak wtedy w holu; całego zakrwawionego, tak jak wyobrażam go sobie po liście, jaki otrzymałam od Alexandra. Choć mężczyzna zadający ciosy jest zwrócony do mnie tyłem, w ułamku sekundy jestem w stanie rozpoznać ten parszywy łeb. W końcu tylko on byłby zdolny do takich czynów. Wśród strachu pojawia się także złość, mobilizująca mnie do działania i wiążąca łzy tak, by jeszcze nie spływały po moich policzkach. Drżącą ręką ostrożnie wyciągam różdżkę, starając się przy tym nie szeleścić materiałem peleryny, co mogłoby przyciągnąć na mnie uwagę. - Commotio - celuję w Samaela, już nie wiele myśląc o tym, że z zaklęć nigdy nie byłam najlepsza, nie myślę nawet o konsekwencjach swojego zachowania; nieważne co się stanie, byleby tylko przestał.
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Allison Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
Rosnąca wśród strachu złość najwyraźniej dodała Allison skrzydeł, bo bezbłędnie rzuciła zaklęcie na swojego starszego brata, była tego pewna... a jednak ten nawet się nie zachwiał. Zamiast tego odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął paskudnie.
- Przyszłaś popatrzeć jak zdycha? Doskonale się składa - zwrócił się do niej nonszalancko, po czym wysyczał kolejne zaklęcie. Duszącego się Sørena otoczyły grube liny zaciskające się na jego ciele coraz mocniej.
- No dalej, próbuj go ratować, błagaj o jego życie - prowokował ją z niespełzającym z jego warg uśmieszkiem. On tu był zwycięzcą, on tu rządził, nikt inny.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5)
- Przyszłaś popatrzeć jak zdycha? Doskonale się składa - zwrócił się do niej nonszalancko, po czym wysyczał kolejne zaklęcie. Duszącego się Sørena otoczyły grube liny zaciskające się na jego ciele coraz mocniej.
- No dalej, próbuj go ratować, błagaj o jego życie - prowokował ją z niespełzającym z jego warg uśmieszkiem. On tu był zwycięzcą, on tu rządził, nikt inny.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5)
I show not your face but your heart's desire
Nie wiem, co się dzieje, najpewniej z ogarniającego szoku. Zaklęcie dopadło celu, więc dlaczego Samael jeszcze nie wije się na posadce? Zamiast to obraca się w moim kierunku, a na jego usta wpełza paskudny uśmiech, od którego zbiera mi się na mdłości. Jest odrażający w każdym calu, dlaczego więc nie jestem w stanie go zetrzeć?
W jednej chwili tracę świadomość otoczenia - nie pamiętam o halloween, wszystko skupia się już pomiędzy naszą trójką - dokładnie tak jak wtedy w holu. Sytuacja sprzed kilku miesięcy zdaje się powtarzać; po raz kolejny zamieram, a w oczach stają łzy, gdy poczucie bezsilności narasta. Nie ważne, jak bardzo bym się starała, on zawsze triumfuje. Co będę musiała jeszcze zrobić, by zadać mu choć odrobinę bólu, jaki odczuwam od dekady? Krzywię się na jego słowa, a złość narasta, gdy tylko się odzywa. Nie, nie zamierzam cię błagać, łajdaku. Tym razem nie dam mu tej satysfakcji, dlatego udaję głuchą na twoje słowa. Nie kieruję także różdżki w kierunku Sorena, by go uratować przeciwzaklęciem - skupiam się na Samaelu - jeśli go nie pokonam tu i teraz, nie będę w stanie uratować własnego bliźniaka. Może to heroiczne, albo bezmyślne, bo przecież jestem od niego kilkakrotnie słabsza, ale rzucam się w kierunku starszego z braci, by wytrącić mu różdżkę z ręki i uczynić cokolwiek, by zetrzeć ten parszywy uśmiech z jego twarzy.
W jednej chwili tracę świadomość otoczenia - nie pamiętam o halloween, wszystko skupia się już pomiędzy naszą trójką - dokładnie tak jak wtedy w holu. Sytuacja sprzed kilku miesięcy zdaje się powtarzać; po raz kolejny zamieram, a w oczach stają łzy, gdy poczucie bezsilności narasta. Nie ważne, jak bardzo bym się starała, on zawsze triumfuje. Co będę musiała jeszcze zrobić, by zadać mu choć odrobinę bólu, jaki odczuwam od dekady? Krzywię się na jego słowa, a złość narasta, gdy tylko się odzywa. Nie, nie zamierzam cię błagać, łajdaku. Tym razem nie dam mu tej satysfakcji, dlatego udaję głuchą na twoje słowa. Nie kieruję także różdżki w kierunku Sorena, by go uratować przeciwzaklęciem - skupiam się na Samaelu - jeśli go nie pokonam tu i teraz, nie będę w stanie uratować własnego bliźniaka. Może to heroiczne, albo bezmyślne, bo przecież jestem od niego kilkakrotnie słabsza, ale rzucam się w kierunku starszego z braci, by wytrącić mu różdżkę z ręki i uczynić cokolwiek, by zetrzeć ten parszywy uśmiech z jego twarzy.
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Allison Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 44
'k100' : 44
Samael chyba tylko na to czekał - na atak ze strony Allison. Na nic zdała się wściekłość i determinacja dziewczyny, pochwycił ją z dziecinną wręcz łatwością jedną ręką i zaciskając palce na jej długiej szyi, uniósł tak, że Allison nie dotykała stopami podłogi.
- Expelliarmus - syknął, nim jego siostra w ogóle pomyślała o zaklęciu. Różdżka samoistnie wyrwała jej się z ręki, przeleciała spory kawałek i uderzywszy w ziemię potoczyła z charakterystycznym dźwiękiem. Tylko po nim mogła zlokalizować, gdzie obecnie jej różdżka może się znajdować.
- Och, proszę cię, myślisz, że w taki sposób mogłabyś mnie pokonać? - parsknął, coraz mocniej zaciskając palce na jej szyi. Allison z każdą chwilą trudniej się oddychało, spazmatycznie i desperacko łapała kolejne oddechy. Gdzieś na podłodze wciąż wił się konający Søren.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5)
- Expelliarmus - syknął, nim jego siostra w ogóle pomyślała o zaklęciu. Różdżka samoistnie wyrwała jej się z ręki, przeleciała spory kawałek i uderzywszy w ziemię potoczyła z charakterystycznym dźwiękiem. Tylko po nim mogła zlokalizować, gdzie obecnie jej różdżka może się znajdować.
- Och, proszę cię, myślisz, że w taki sposób mogłabyś mnie pokonać? - parsknął, coraz mocniej zaciskając palce na jej szyi. Allison z każdą chwilą trudniej się oddychało, spazmatycznie i desperacko łapała kolejne oddechy. Gdzieś na podłodze wciąż wił się konający Søren.
(Masz dwa dni na odpis. Pamiętaj, aby rzucić kostką k100. Jeśli dodasz post w przeciągu 24 godzin, do wyniku rzutu kostką dolicza się 5)
I show not your face but your heart's desire
Chciałabym się opanować, uspokoić i wyciszyć, bo przecież to wszystko nie może dziać się naprawdę. Resztki zdrowych zmysłów podpowiadają mi, że wciąż jestem w opuszczonym teatrze, więc Samael nie ma prawa tu być - zabawia gości na wystawianym balu. A co jeśli zauważył moją absencje, pomimo masek doskonale ukrywających tożsamość gości? Odnalazłby mnie aż tutaj? To możliwe, w końcu bestie bywają zdeterminowane.
Unosi mnie do góry, praktycznie od razu utrudniając oddech - zanim zdążę zastanowić się nad jakimkolwiek zaklęciem - och, na Merlina, czemu w pojedynkach nigdy nie wykazywałam się refleksem? - różdżka uciekła z mojej dłoni, nie muszę widzieć, że uderza o podłogę, wystarczy mi sam dźwięk oznaczający całkowitą porażkę.
Jednak dźwięki wydawane przez konającego Sorena, nie pozwalają mi poddać się całkowicie bez walki - nie zginiemy tutaj, nie z jego ręki. To się tak nie skończy, zwyczajnie nie może. Może naoglądałam się dzisiaj makabrycznych interpretacji baśni, jednak ta nasza tak się nie skończy - na dość nacierpieliśmy się przez całe życie, a w naturze zawsze istnieje równowaga. Dlatego z całej siły wbijam paznokcie w jego dłonie, próbując je odciągnąć od mojej szyi, a nogami, którymi nie mogę znaleźć podłoża, wierzgam niczym spłoszony koń. Czy to cokolwiek da? Łapię się rozpaczliwie tej nadziei, pomału zaczyna brakować mi powietrza.
Może to odwaga, może to brawura lub czysta głupota, jednak nie mogę się powstrzymać, by napluć mu w twarz - nieważne co się potem stanie, nieważne jak mocno w odwecie zaciśnie dłonie na mojej już mocno obolałej szyi.
Unosi mnie do góry, praktycznie od razu utrudniając oddech - zanim zdążę zastanowić się nad jakimkolwiek zaklęciem - och, na Merlina, czemu w pojedynkach nigdy nie wykazywałam się refleksem? - różdżka uciekła z mojej dłoni, nie muszę widzieć, że uderza o podłogę, wystarczy mi sam dźwięk oznaczający całkowitą porażkę.
Jednak dźwięki wydawane przez konającego Sorena, nie pozwalają mi poddać się całkowicie bez walki - nie zginiemy tutaj, nie z jego ręki. To się tak nie skończy, zwyczajnie nie może. Może naoglądałam się dzisiaj makabrycznych interpretacji baśni, jednak ta nasza tak się nie skończy - na dość nacierpieliśmy się przez całe życie, a w naturze zawsze istnieje równowaga. Dlatego z całej siły wbijam paznokcie w jego dłonie, próbując je odciągnąć od mojej szyi, a nogami, którymi nie mogę znaleźć podłoża, wierzgam niczym spłoszony koń. Czy to cokolwiek da? Łapię się rozpaczliwie tej nadziei, pomału zaczyna brakować mi powietrza.
Może to odwaga, może to brawura lub czysta głupota, jednak nie mogę się powstrzymać, by napluć mu w twarz - nieważne co się potem stanie, nieważne jak mocno w odwecie zaciśnie dłonie na mojej już mocno obolałej szyi.
I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Allison Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 86
'k100' : 86
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pomieszczenie pierwsze
Szybka odpowiedź