Marina
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Marina
Magiczna przystań dla czarodziejskich jachtów znajduje się w centralnej części Dzielnicy Portowej. Za pomocą zaklęć ukryta przed mugolami, czarodzieje jednak oglądać mogą przeróżne egzotyczne statki zawijające do portu. Można tu znaleźć kupców przywożących latające dywany z dalekiego Egiptu, podróżników i żeglarzy gotowych opowiadać niezwykłe historie i śpiewać szanty. Po pomostach prowadzących do przycumowanych okrętów nie może poruszać się jednak każdy. Do większości okrętów prowadzą osobne ścieżki, które pojawiają się jedynie przed bosmanem portu i załogą danego statku. Turyści nie będący marynarzami mogą w dalszym ciągu korzystać mogą z uroków przechadzek po pomostach, które pojawiają się dosłownie pod stopami i znikają, gdy tylko nogę się z nich zabierze. Takie ścieżki prowadzą daleko w głąb rzeki pozwalając na odbycie nawet najbardziej prywatnych rozmów.
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'k10' : 10
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'k10' : 10
Wszystko działo się niezwykle szybko - czarownica została spętana kajdanami i wpadła w dół, pozbawiona swojej różdżki, co wyjątkowo było im na rękę i pozwoliło im to na skupienie się na pozostałych wrogach. Jeden z nich wciąż był niewidzialny i akurat to było dla nich wyjątkowo niewygodne. O ile bardzo lubiła sama być niewidoczna dla wroga, o tyle sytuacja w drugą stronę powodowała u niej frustrację. I chciała się tej frustracji u siebie pozbyć jak najszybciej. Poruszyła się w stronę Brena i Percy'ego. Im bliżej ich była, tym lepszy miała obraz sytuacji.
- Veritas claro - wypowiedziała wyraźnie i wychyliwszy różdżkę zza delikatnego materiału peleryny niewidki, machnęła nią w odpowiednim geście.
- Veritas claro - wypowiedziała wyraźnie i wychyliwszy różdżkę zza delikatnego materiału peleryny niewidki, machnęła nią w odpowiednim geście.
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
Przez moment wydawało mu się, że nie zdąży, że zareagował zbyt późno – a Deirdre, rzucająca się w przód z nienaturalną szybkością, zdoła pochwycić odebraną jej z trudem różdżkę. Wyglądało jednak na to, że zadziałała zbyt prędko, nie oceniając najpierw sytuacji, i zamiast za węższy koniec – który wciąż wystawał poza zewnętrzną krawędź kładki, zawieszony na granicy pomiędzy brukiem, a wodą – spróbowała chwycić za ten przyciśnięty do drewna. Mimo wszystko pochylił się, wyciągając ręce, gotów ją odepchnąć, ale nie musiał tego robić; w następnej sekundzie jego zaklęcie trafiło w ziemię, a ta zarwała się, pociągając za sobą fragment kładki – wraz ze Śmierciożerczynią, na której nadgarstkach i kostkach zacisnęły się magiczne kajdany.
Odetchnął – ale to nie był koniec.
Podniósł spojrzenie, zawieszając je odruchowo na strzelających w górę płomieniach, dopiero teraz mając chwilę, żeby przyjrzeć się uwięzionemu wewnątrz ognistego kręgu czarodziejowi. Wcześniej, kiedy leżał na ziemi, nie zwrócił na niego aż takiej uwagi; teraz jednak jego głos poniósł się wyraźnie w nieruchomym powietrzu, pozwalając mu dopasować imię i nazwisko do niewyraźnej twarzy. Prawie się zaśmiał, niespodziewana wycieczka do przeszłości robiła się coraz ciekawsza; do pełni tragikomicznego obrazu brakowało jedynie, by niewidzialnym przeciwnikiem okazał się Eddard Nott we własnej osobie. – Przestałem być – odpowiedział na zawołanie Burke’a, dawnego przyjaciela, z którym przez siedem lat dzielił dormitorium – a później znacznie więcej. Zacisnął mocniej palce na różdżce, gdy do jego uszu dotarły dwie inkantacje, jedna skierowana w niego, druga (chyba) w Brendana – ale był niemal pewien, że obie miały chybić. – Odniosłem wrażenie, że to wam zrobiło się tęskno – dorzucił jeszcze, przed sobą – czy może raczej pod sobą – mając jednak znacznie bardziej palący problem, niż wymiana zdań ze Śmierciożercą.
Różdżka, na której stał, nadal emanowała potężną energią. Nie miał pojęcia, skąd się brała, nigdy wcześniej nie spotkał się z podobnym działaniem – ale coraz gorętsze powietrze przedostające się przez grubą podeszwę wyraźnie informowało go, że musiał się ruszyć. Właścicielka różdżki była tymczasowo unieszkodliwiona, nie miał jednak zamiaru pozostawić niczego przypadkowi – przedmiot znajdował się niebezpiecznie blisko krawędzi dołu, zbyt blisko, by ośmielił się tak po prostu pozostawić go bez nadzoru. Nie mógł go zabrać, ale musiał upewnić się, że Deirdre tak łatwo go nie odzyska – cofnął się więc jedną nogą do tyłu, żeby następnie przykucnąć tuż nad przytrzymywaną przez but różdżką; lewą ręką sięgnął poły wzmocnionej smoczymi włóknami peleryny, zaprojektowanej i wykonanej tak, by chroniła przed groźnymi poparzeniami* – i owinął dłoń wytrzymałym materiałem, żeby następnie przez niego złapać za wystający poza kładkę koniec różdżki. Dopiero wtedy ostrożnie uniósł piętę, zwalniając ciężar przytrzymujący drugi z końców. Wciąż uważnie, pilnując, by nawet poprzez ochronną warstwę nie zaciskać palców na drewnie dłużej niż kilka sekund, przeniósł dzierżącą różdżkę dłoń tak, by znalazła się nad wodą – i wypuścił przedmiot, mając nadzieję, że bezwietrzna pogoda pozwoli mu nie zboczyć z kursu i wpaść prosto w niewielkie fale tuż przy burcie statku.
| przemieszczam się o kratkę w górne prawo, działanie opisane w poście - nie rzucałam kością, bo nie rzucam na odległość, ale jeśli jest to konieczne, krzyknij, Mistrzu
| *zakupiona w sklepiku i uwzględniona w ekwipunku
Odetchnął – ale to nie był koniec.
Podniósł spojrzenie, zawieszając je odruchowo na strzelających w górę płomieniach, dopiero teraz mając chwilę, żeby przyjrzeć się uwięzionemu wewnątrz ognistego kręgu czarodziejowi. Wcześniej, kiedy leżał na ziemi, nie zwrócił na niego aż takiej uwagi; teraz jednak jego głos poniósł się wyraźnie w nieruchomym powietrzu, pozwalając mu dopasować imię i nazwisko do niewyraźnej twarzy. Prawie się zaśmiał, niespodziewana wycieczka do przeszłości robiła się coraz ciekawsza; do pełni tragikomicznego obrazu brakowało jedynie, by niewidzialnym przeciwnikiem okazał się Eddard Nott we własnej osobie. – Przestałem być – odpowiedział na zawołanie Burke’a, dawnego przyjaciela, z którym przez siedem lat dzielił dormitorium – a później znacznie więcej. Zacisnął mocniej palce na różdżce, gdy do jego uszu dotarły dwie inkantacje, jedna skierowana w niego, druga (chyba) w Brendana – ale był niemal pewien, że obie miały chybić. – Odniosłem wrażenie, że to wam zrobiło się tęskno – dorzucił jeszcze, przed sobą – czy może raczej pod sobą – mając jednak znacznie bardziej palący problem, niż wymiana zdań ze Śmierciożercą.
Różdżka, na której stał, nadal emanowała potężną energią. Nie miał pojęcia, skąd się brała, nigdy wcześniej nie spotkał się z podobnym działaniem – ale coraz gorętsze powietrze przedostające się przez grubą podeszwę wyraźnie informowało go, że musiał się ruszyć. Właścicielka różdżki była tymczasowo unieszkodliwiona, nie miał jednak zamiaru pozostawić niczego przypadkowi – przedmiot znajdował się niebezpiecznie blisko krawędzi dołu, zbyt blisko, by ośmielił się tak po prostu pozostawić go bez nadzoru. Nie mógł go zabrać, ale musiał upewnić się, że Deirdre tak łatwo go nie odzyska – cofnął się więc jedną nogą do tyłu, żeby następnie przykucnąć tuż nad przytrzymywaną przez but różdżką; lewą ręką sięgnął poły wzmocnionej smoczymi włóknami peleryny, zaprojektowanej i wykonanej tak, by chroniła przed groźnymi poparzeniami* – i owinął dłoń wytrzymałym materiałem, żeby następnie przez niego złapać za wystający poza kładkę koniec różdżki. Dopiero wtedy ostrożnie uniósł piętę, zwalniając ciężar przytrzymujący drugi z końców. Wciąż uważnie, pilnując, by nawet poprzez ochronną warstwę nie zaciskać palców na drewnie dłużej niż kilka sekund, przeniósł dzierżącą różdżkę dłoń tak, by znalazła się nad wodą – i wypuścił przedmiot, mając nadzieję, że bezwietrzna pogoda pozwoli mu nie zboczyć z kursu i wpaść prosto w niewielkie fale tuż przy burcie statku.
| przemieszczam się o kratkę w górne prawo, działanie opisane w poście - nie rzucałam kością, bo nie rzucam na odległość, ale jeśli jest to konieczne, krzyknij, Mistrzu
| *zakupiona w sklepiku i uwzględniona w ekwipunku
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Był pewien, że rzucona wcześniej protecta uchroni go przed czarną magią; nie podjął więc obrony, usiłując w tym czasie wykryć niewidzialnego przeciwnika. Gdzieś niedaleko był, czaił się, słyszeli go, musieli tylko wreszcie go zobaczyć - i dobrać się mu do skóry:
- Veritas claro! - Nie wiedział, kto mógł towarzyszyć kobiecie, nie wiedział też, kim była sama kobieta; wszystko jednak niebawem miało się stać jasne.
- Veritas claro! - Nie wiedział, kto mógł towarzyszyć kobiecie, nie wiedział też, kim była sama kobieta; wszystko jednak niebawem miało się stać jasne.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Alphard zdecydował się wysunąć różdżkę spod peleryny i posłać w kierunku jednego z mężczyzn złowrogie, czarnomagiczne zaklęcie. Black był pewien, że zaklęcie zostało rzucone poprawnie i będzie skuteczne, ale tuż po tym, jak błysk uroku zalśnił w ciemności, wiązka zniknęła, rozmywając się w powietrzu. Trudno mu było zrozumieć, dlaczego — coś utrudniało skuteczne rzucenie zaklęcia. Mógł to być jakiś przedmiot, a mogła to być bariera. Deirdre znajdowała się w pułapce, a jej położenie i sytuacja nie wyglądały zbyt optymistycznie. Śmierciożerczyni była gibka i zwinna, spróbowała więc wysunąć dłoń z pętających ją stalowych kajdan. Niestety te, ulepszane przez pracowników ministerstwa w przeszłości w niczym nie przypominały zwykłego żelastwa krępującego ruchy. Dostosowane do jej nadgarstków i kostek miały w sobie magię, która nie pozwalała jej na wyswobodzenie się. Craig, podobnie jak Black zdecydował się na atak, jednak podobnie jak i on szybko przekonał się, że jego czary i próby są nieskuteczne — nie tak, jak powinny być. Był przecież pewien, że wybrane przez niego zaklęcie było rzucone poprawnie i powinno odnieść zamierzony skutek. A jednak promień rozpłynął się w powietrzu nim jeszcze pokonał połowę drogi.
Dwójka aurorów jednocześnie postanowiła spróbować tego samego, niestety ani Jackie, ani Brendanowi się nie powiodło. Obojgu zabrakło skupienia, które pozwoliłoby na ujrzenie rzeczywistości pozbawionej iluzji i magicznych sztuczek. Za to Percival postanowił pozbyć się broni czarownicy. Broni, której nie był w stanie zabrać, ani przejąć a tym bardziej użyć. Czarna magia emanująca z różdżki była odczuwalna, w jakiś przedziwny sposób broniła się przed ewentualnym zniszczeniem. Owiniętą w smoczą skórę dłonią pochwycił różdżkę, ale magia była wyczuwalna nawet przez materiał. Cokolwiek działo się z różdżką, było to wciąż wyraźne. Nie parzyła, nie sprawiała bólu, ale Percival wiedział, że nie zdoła z nią nic zrobić. Upuszczona nad wodą runęła w dół z pluskiem uderzając o taflę, a w końcu tonąc gdzieś pomiędzy portem a okrętem, w końcu sięgając dna. Deirdre, która była związana z różdżką nierozerwalnym węzłem czarnej magii, choć nie widziała tego, co się wydarzyło, instynktownie przeczuwała, że różdżka znalazła się dalej od niej, poza jej zasięgiem.
|Kolejka: Zakon Feniksa czas na odpis do 10.12 godz. 12:00, Rycerze Walpurgii czas na odpis do 11.12. godz. 12:00,
Aktywne zaklęcia:
Protecta
Circo Igni tura: 2
Mapka:
Dwójka aurorów jednocześnie postanowiła spróbować tego samego, niestety ani Jackie, ani Brendanowi się nie powiodło. Obojgu zabrakło skupienia, które pozwoliłoby na ujrzenie rzeczywistości pozbawionej iluzji i magicznych sztuczek. Za to Percival postanowił pozbyć się broni czarownicy. Broni, której nie był w stanie zabrać, ani przejąć a tym bardziej użyć. Czarna magia emanująca z różdżki była odczuwalna, w jakiś przedziwny sposób broniła się przed ewentualnym zniszczeniem. Owiniętą w smoczą skórę dłonią pochwycił różdżkę, ale magia była wyczuwalna nawet przez materiał. Cokolwiek działo się z różdżką, było to wciąż wyraźne. Nie parzyła, nie sprawiała bólu, ale Percival wiedział, że nie zdoła z nią nic zrobić. Upuszczona nad wodą runęła w dół z pluskiem uderzając o taflę, a w końcu tonąc gdzieś pomiędzy portem a okrętem, w końcu sięgając dna. Deirdre, która była związana z różdżką nierozerwalnym węzłem czarnej magii, choć nie widziała tego, co się wydarzyło, instynktownie przeczuwała, że różdżka znalazła się dalej od niej, poza jej zasięgiem.
|Kolejka: Zakon Feniksa czas na odpis do 10.12 godz. 12:00, Rycerze Walpurgii czas na odpis do 11.12. godz. 12:00,
Aktywne zaklęcia:
Protecta
Circo Igni tura: 2
- Żywotność:
Deirdre: 180/200 kara: -5
(-20 tłuczone - bark i pośladki)
Craig: 248/248
Alphard: 190/220 kara: -5
(-30 psychiczne)
Brendan: 380/380
Jackie: 220/220
Percival: 270/270
- Ekwipunek:
- Deirdre:
różdżka, przedmioty z bonusami, sztylet, biały kryształ,
-antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 40)
-wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 30, 130 oczek)
-felix felicis
Alphard:
różdżka, peleryna niewidka, kryształ
Craig:
Różdżka, maska śmierciożercy (schowana), fluoryt, pazur gryfa w bursztynie, wszystkowidzące okulary (na nosie)
Eliksiry:
- [?] Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21)- Eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32)
- Eliksir grozy (1 porcji, stat. 21)
Brendan:
Torba, a w niej: 3x antidotum, 2x eliksir natychmiastowej jasności, 1x czuwający strażnik, 2x wywar ze sproszkowanego srebra, 2x eliksir znieczulający, biały kryształ z grudnia.
Jackie:
różdżka, mała torba - peleryna niewidka, kryształ z białego deszczu
-eliksir Garota (2 porcje)
- eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja)
Percival:
różdżka, pelerynę z włóknami ze smoczej skóry (na sobie), juchtową szarfę (na sobie), brosza z alabastrowym jednorożcem, czarną perłę, amulet wyciszenia, fluoryt, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, wygaszacz, opakowanie papierosów ze schowaną w środku zapalniczką, kryształ z białego deszczu, oraz eliksiry:
-smocza łza (2 porcje, stat. 31),
-eliksir lodowego płaszcza (2 porcje, stat. 31)
Mapka:
Śledził lot przecinającej powietrze różdżki zaledwie przez chwilę, ułamek sekundy, pozwalający na upewnienie się, że trafi dokładnie tam, gdzie chciał ją posłać – połknięta przez poruszającą się lekko wodę. Wypuścił materiał peleryny z dłoni, z trudem otrząsając się z tego dziwnego wrażenia, jakie dawało zaciskanie palców na gładkim drewnie; chciał wiedzieć, co takiego wyróżniało tę różdżkę spośród innych, że odebranie jej właścicielce było niemożliwe – ale to była zagadka na inny dzień, a już na pewno na inną porę.
Wyprostował się, ponownie przenosząc uwagę na wciąż wymagających unieszkodliwienia przeciwników; Burke pozostawał unieruchomiony wewnątrz ognistego kręgu, w którym prawdopodobnie powoli zaczynało robić się odrobinę za gorąco, jednak drugi z wrogów stanowił znacznie poważniejsze zagrożenie. Musieli go zdemaskować, zedrzeć warstwę zapewniającej mu ochronę iluzji; za sobą słyszał inkantacje rzucanych przez Brendana i Jackie zaklęć, sam jednak postanowił wykorzystać moment, w którym z nicości wyłoniła się wiązka czarnomagicznego zaklęcia. Skierował różdżkę w tamtym kierunku, planując posłać własne niemalże identyczną trasą – licząc na to, że podmuch silnego powietrza pozbawi ukrytego czarodzieja równowagi, a być może i zdradzi dokładniej jego pozycję. – Aeris – wypowiedział pewnie, krótko, wykonując sprawny ruch nadgarstkiem, po czym przesunął się na drugą stronę kładki, nie chcąc stać na drodze pomiędzy Brendanem a Rycerzami Walpurgii.
| celuję w miejsce, gdzie mignęło zaklęcie - o tak, później przesuwam się o kratkę w dół zgodnie z orientacją mapy
Wyprostował się, ponownie przenosząc uwagę na wciąż wymagających unieszkodliwienia przeciwników; Burke pozostawał unieruchomiony wewnątrz ognistego kręgu, w którym prawdopodobnie powoli zaczynało robić się odrobinę za gorąco, jednak drugi z wrogów stanowił znacznie poważniejsze zagrożenie. Musieli go zdemaskować, zedrzeć warstwę zapewniającej mu ochronę iluzji; za sobą słyszał inkantacje rzucanych przez Brendana i Jackie zaklęć, sam jednak postanowił wykorzystać moment, w którym z nicości wyłoniła się wiązka czarnomagicznego zaklęcia. Skierował różdżkę w tamtym kierunku, planując posłać własne niemalże identyczną trasą – licząc na to, że podmuch silnego powietrza pozbawi ukrytego czarodzieja równowagi, a być może i zdradzi dokładniej jego pozycję. – Aeris – wypowiedział pewnie, krótko, wykonując sprawny ruch nadgarstkiem, po czym przesunął się na drugą stronę kładki, nie chcąc stać na drodze pomiędzy Brendanem a Rycerzami Walpurgii.
| celuję w miejsce, gdzie mignęło zaklęcie - o tak, później przesuwam się o kratkę w dół zgodnie z orientacją mapy
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Blake' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
Jego zaklęcie po raz kolejny nie ujawniło obecności niewidzialnego człowieka; dobrze jednak wiedział, ten znajdował się gdzieś nieopodal nich - tam, skąd błyskało światło zaklęć. Widząc, że Percival skierował w jego stronę różdżkę, wypowiadając formułę zaklęcia - skutecznie - miał więc czas, by spróbować ponownie skupić myśli i rzucić wypowiedzianą wcześniej inkantację, tym razem poprawnie:
- Veritas claro!
- Veritas claro!
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Obserwowała Blake'a uważnie. Nie z powodu czujności związanej z jego osobą, z nadmiaru tej zrezygnowała po ich wspólnej wyprawie, a raczej w celu przyjrzenia się, co próbował zrobić z różdżką. Znajdowała się jednak w takim miejscu, że trudno było jej dostrzec szczegóły. Dostrzegła jednak jego rękę owiniętą materiałem płaszcza. Dlaczego nie mógł tej różdżki chwycić nagą dłonią?
Oderwała od niego wzrok, by skupić go na płomieniach spowijających postać Burke'a. O ile w jakimś stopniu ograniczone były jego ruchy, o tyle wciąż miał w ręku różdżkę i to stanowiło zagrożenie. Wyciągnęła różdżkę, by móc nadać jej odpowiedni gest i rzucić zaklęcie właśnie w jego stronę.
- Expelliarmus!
Oderwała od niego wzrok, by skupić go na płomieniach spowijających postać Burke'a. O ile w jakimś stopniu ograniczone były jego ruchy, o tyle wciąż miał w ręku różdżkę i to stanowiło zagrożenie. Wyciągnęła różdżkę, by móc nadać jej odpowiedni gest i rzucić zaklęcie właśnie w jego stronę.
- Expelliarmus!
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Jackie Rineheart' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 51
'k100' : 51
Szybko został wymierzony w niego atak, lecz nie mógł się temu dziwić, sam odsłonił swoją pozycję jasnym promieniem zaklęcia, które jednak nie dosięgło obranego celu. Wcześniej czuł się tak pewnie korzystając z mrocznej gałęzi magii, ale ta po zwróceniu się przeciwko niemu przestała być łaskawa, choć nie wywoływała ponownie nagłego osłabienia. Musiał wziąć się w garść, choć czuł się coraz mniej pewnie w obliczu całej tej sytuacji. Burke pozostawał zamknięty w środku pierścienia ognia, Deirdre znajdowała się w głębokim dole. A teraz zmierzało ku niemu wyjątkowo silny czar.
– Protego Maxima – wyrzucił z siebie inkantację zaklęcia na wydechu, zaraz poruszając nerwowo różdżką, wykonując nią pionowy, lekko zakrzywiony ruch w celu wyczarowania magicznej bariery.
– Protego Maxima – wyrzucił z siebie inkantację zaklęcia na wydechu, zaraz poruszając nerwowo różdżką, wykonując nią pionowy, lekko zakrzywiony ruch w celu wyczarowania magicznej bariery.
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Marina
Szybka odpowiedź