Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent
Podziemia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Podziemia
Rozbudowane w czasach napoleońskich oraz podczas II Wojny Światowej podziemne korytarze sięgają trzech pięter wgłąb ziemi. Na wzgórzu znajduje się kilka wylotów, które prowadzą do dwóch najwyższych poziomów. Trzeci, najniższy i najmniej znany znajduje się pod starą warownią. Podczas II wojny światowej funkcjonował tutaj szpital polowy i przeprowadzane były tajne operacje wojskowe, ale ponoć działania te zakończyły się w momencie, w którym mugole przypadkiem przekopali się do tuneli należących do goblinów. W rzeczywistości zdarzenie to nie miało miejsca, a pogłoskę o goblinach wymyślono, by trzymać czarodziejów agresywnie nastawionych wobec niemagicznych z dala od prowizorycznego szpitala. Dziś okoliczna ludność czarodziejów spokrewnionych z mugolami, wciąż korzystając z kłamliwej protekcji potencjalnego niebezpieczeństwa, spotyka się pod ziemią na potańcówki w wyjątkowej scenerii.
Podziemia nie są bezpieczne, trudno jest ku nim zejść, a jeszcze trudniej wyjść - chwiejna drabinka nie daje poczucia stabilności, a o gruzy nietrudno jest się potknąć. Nie przeszkadza to amatorom mocnych wrażeń.
Podziemia nie są bezpieczne, trudno jest ku nim zejść, a jeszcze trudniej wyjść - chwiejna drabinka nie daje poczucia stabilności, a o gruzy nietrudno jest się potknąć. Nie przeszkadza to amatorom mocnych wrażeń.
The member 'Alfred Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 65
'k100' : 65
Nie miał w zwyczaju się spóźniać. Zwłaszcza jeżeli Tom zlecił im zrobienie czegoś. Dzisiaj jednakże Asellus miał po drodze jeszcze jedną, ważną sprawę do załatwienia w Ministerstwie. Skąd o tej porze tyle ludzi znajdywało się w tym budynku? Zawsze wydawało mu się, że dużo łatwiej wyjść z Ministerstwa niezauważonym niż do niego wejść, ale ostatni dzień trrochę zmieniał jego pogląd.
- Widzę sporo mnie ominęło. - powiedział Asellus do Elsie i Alfreda, którzy zajmowali się krwią na ciele Parkinsona. Co się tutaj działo? Czyżby musieli pozbyć się kogoś już na samym początku?
- Co z wejściem do środka? - zapytał Tristana Asellus, który zdążył zauważyć, że tamta dwójka do której najpierw podszedł zachowuje się jakoś podejrzanie dziwnie i powinien sobie znaleźć lepsze towarzystwo. Czy faktycznie przez ułamek sekundy pomyślał, że potomek Rosierów może być od kogokolwiek lepszym towarzystwem? To brzmiało jak coś niewyobrażalnego, ale chociaż dzisiaj, podczas tej misji musiał tolerować jego obecność.
- Widzę sporo mnie ominęło. - powiedział Asellus do Elsie i Alfreda, którzy zajmowali się krwią na ciele Parkinsona. Co się tutaj działo? Czyżby musieli pozbyć się kogoś już na samym początku?
- Co z wejściem do środka? - zapytał Tristana Asellus, który zdążył zauważyć, że tamta dwójka do której najpierw podszedł zachowuje się jakoś podejrzanie dziwnie i powinien sobie znaleźć lepsze towarzystwo. Czy faktycznie przez ułamek sekundy pomyślał, że potomek Rosierów może być od kogokolwiek lepszym towarzystwem? To brzmiało jak coś niewyobrażalnego, ale chociaż dzisiaj, podczas tej misji musiał tolerować jego obecność.
Asellus Black
Zawód : łowca wilkołaków
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Słońce świeci, ptaszek kwili
Może byśmy się zabili?
Może byśmy się zabili?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Skoro Alfredowi udało się zaklęcie, to dobrze, tak sobie myślę. Jakby mu wreszcie upadł ten dom mody rajsop, to ma fach w ręku i zostanie świetną gosposią!
Skinąłem na Isoldę, bo jest nawet mądra a to w połączeniu z moimi umiejętnościami tworzy z nas duet wspaniały i już mieliśmy patrzeć na drzwi, kiedy przybiegł zdyszany Black. Co on nie słyszał, że gentelmani nie biegają?
- Takie atrakcje cie omineły Black - serio, żałuj, że cie nie było wcześniej. Widziałbyś jak się wywalamy na twarz przed dwoma spaślakami o krwi mugolowej. Tyle prawdy o naszej zaawansowanej magii czarnej. Odwracam się od reszty zgromadzenia czyszcząco-dyskutującego, czując, że sam najchętniej poruszyłbym w tej chwili jakiś naglący temat. Jak polityka w sprawie dopuszczania feministek do głosu.
- Alohomora - macham różdżką, zwracając się już w stronę drzwi, które najwyraźniej należało otworzyć. Mogliśmy wpaść na mądry pomysł i wygrzebać z trupów klucze do wnętrza, ale który czarodziej by się tym przejmował?
Skinąłem na Isoldę, bo jest nawet mądra a to w połączeniu z moimi umiejętnościami tworzy z nas duet wspaniały i już mieliśmy patrzeć na drzwi, kiedy przybiegł zdyszany Black. Co on nie słyszał, że gentelmani nie biegają?
- Takie atrakcje cie omineły Black - serio, żałuj, że cie nie było wcześniej. Widziałbyś jak się wywalamy na twarz przed dwoma spaślakami o krwi mugolowej. Tyle prawdy o naszej zaawansowanej magii czarnej. Odwracam się od reszty zgromadzenia czyszcząco-dyskutującego, czując, że sam najchętniej poruszyłbym w tej chwili jakiś naglący temat. Jak polityka w sprawie dopuszczania feministek do głosu.
- Alohomora - macham różdżką, zwracając się już w stronę drzwi, które najwyraźniej należało otworzyć. Mogliśmy wpaść na mądry pomysł i wygrzebać z trupów klucze do wnętrza, ale który czarodziej by się tym przejmował?
The member 'Deimos Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Kurcze, tak zacząłem rozkminiać tę politykę, że aż się rozkojarzyłem i nie skupiłem na zaklęciu. Stękam i spoglądam ukradkiem czy Isolda się ze mnie nie śmieje - mam nadzieję, że nie bo głowe pourywam. Dwa razy.
Ech. Myślę sobie i mówię jeszcze raz - Alohomora
Ech. Myślę sobie i mówię jeszcze raz - Alohomora
The member 'Deimos Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Oczywiście jak się już skupiłem, to drzwi same poleciały i wchodzę do środka z wysoko uniesioną głową, wcale sie nie przejmując czy w środku nie ma stada mugoli... Okej, jak teraz o tym pomyślałem, to uznaję, że jednak się trochę boję stada mugoli i najchętniej zasłoniłbym się małą Izoldą. Ocaliłaby najważniejsze części ciała, ale nie całość, a wiadomo że całokształt tworzy tę boskość. Czy lordowość, zwał jak zwał. Więc unoszę różdżkę i mówię na głos: - Lumos
The member 'Deimos Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 28
'k100' : 28
Lorne podszedł do otwartych wrót i zajrzał do środka. Smród, mrok i jątrząca się niepewność, co czyha w głębi tychże korytarzy. Odwrócił się, by spojrzeć, czy wszyscy są już gotowi. Także spróbował rzucić zaklęcie lumos, aby rozjaśnić nieco rozprzestrzeniający się przed nimi mrok. Młody Bulstrode czuł jak na powrót ogarnia go niezdrowe podniecenie. Takowe hamowane było jedynie przez troskę o Isolde, która od początku wyprawy miała kłopoty z koncentracją. Będzie trzymał się blisko niej, tak aby w razie czego ją osłonić.
Pojawiła się nowa postać. Nigdy nie miał okazji poznać Asellusa, dlatego podszedł do niego, wyciągając dłoń:
- Lorne Bulstrode - przedstawił się z uśmiechem, nie chcąc kolejnych nieporozumień w drużynie. Ześlą w końcu na siebie śmierć, jeśli nie będą wzajemnie się szanować. Niechętne odburkiwanie nie wpływa dobrze na morale - czy oni wszyscy byli dziećmi?
Pojawiła się nowa postać. Nigdy nie miał okazji poznać Asellusa, dlatego podszedł do niego, wyciągając dłoń:
- Lorne Bulstrode - przedstawił się z uśmiechem, nie chcąc kolejnych nieporozumień w drużynie. Ześlą w końcu na siebie śmierć, jeśli nie będą wzajemnie się szanować. Niechętne odburkiwanie nie wpływa dobrze na morale - czy oni wszyscy byli dziećmi?
Lorne Bulstrode
Zawód : łowca smoków i opiekun w rezerwacie Kent
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Dzieci są milsze od dorosłych
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
zwierzęta są milsze od dzieci
mówisz że rozumując w ten sposób
muszę dojść do twierdzenia
że najmilszy jest mi pierwotniak pantofelek
no to co
milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Lorne Bulstrode' has done the following action : rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Roześmiała się, kiedy jej zaklęcie się nie udało, a mężczyźni jak byli brudni tacy zostali. Spojrzała na nich przepraszająco, to była dosyć śmieszna sytuacja, a ich reakcja jeszcze zabawniejsza. No cóż, może w końcu powinna się skupić?
Deimos poszedł sprawdzić czy brama jest otwarta, ale słysząc jego rzucane zaklęcia, wyszło na to, że jednak nie. W dodatku pojawił się Asellus Black, ze stwierdzeniem, że trochę go ominęło.
- Troszeczkę, użeraliśmy się tylko z mugolami, trochę nas pobrudzili, ale już widzę, że wszystko opanowane - uśmiechnęła się do niego uprzejmie.
Nie znali się zbytnio, więc trzeba było zachować jakieś pozory. Odwróciła się i ruszyła w stronę Carrowa, który stał tam już ze światłem. Podeszłam do niego, stanęłam obok i również uniosłam różdżkę.
- Lumos - rzekła.
Rozejrzała się lekko i czuła, że dostała gęsiej skórki na plecach.
Deimos poszedł sprawdzić czy brama jest otwarta, ale słysząc jego rzucane zaklęcia, wyszło na to, że jednak nie. W dodatku pojawił się Asellus Black, ze stwierdzeniem, że trochę go ominęło.
- Troszeczkę, użeraliśmy się tylko z mugolami, trochę nas pobrudzili, ale już widzę, że wszystko opanowane - uśmiechnęła się do niego uprzejmie.
Nie znali się zbytnio, więc trzeba było zachować jakieś pozory. Odwróciła się i ruszyła w stronę Carrowa, który stał tam już ze światłem. Podeszłam do niego, stanęłam obok i również uniosłam różdżkę.
- Lumos - rzekła.
Rozejrzała się lekko i czuła, że dostała gęsiej skórki na plecach.
Gość
Gość
The member 'Elsie Rookwood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 60
'k100' : 60
Krew została usunięta ze śniegu, wasze ślady zatarte, a zakratowane, potężne drzwi – otworzone. Możecie wejść do środka, choć wnętrze oświetlonych przez was korytarzy nie wyglądająca zachęcająco: obdrapane kamienne ściany czy niepewny, popękany łukowaty sufit, który nie jest zbyt wysoki, najwyżsi z was z łatwością sięgną do niego ręką. Na szerokości przejścia swobodnie zmieszczą się dwie osoby, natomiast zaklęcie oświetla wam drogę na długość dwóch metrów. Póki co nie dostrzegacie żadnych rozwidleń, choć wiecie, że tunel jest pochyły – prowadzi w głąb ziemi. Lecz, co zauważycie, gdy ruszycie przed siebie, czym dalej tym zimniej i nawet grube ubranie ledwie chroni was od przyszywającego mrozu.
W posiadaniu mapy znajduje się Tristan.
Pamiętajcie, że w tej kolejce wracamy do mechaniki gry - możecie wykonać tylko jedną akcję na post!
Na odpis macie 48 godziny!
W posiadaniu mapy znajduje się Tristan.
Pamiętajcie, że w tej kolejce wracamy do mechaniki gry - możecie wykonać tylko jedną akcję na post!
Na odpis macie 48 godziny!
Skinął głową Asellusowi, kiedy dołączył do grupy; nie przepadali ze sobą, ale aktualnie skupić się trzeba było na zadaniu zleconym im przez Toma - wierząc, że miało ono jakiś głębszy sens i odkładając animozje na bok, również te z Carrowem - choć wciąż nie był pewien, czy Carrow bardziej skory był zdradzić Toma czy siebie samego, sprzymierzając się z Rosierem. Tak Alfreda, jak i Elsie, znał zbyt słabo, by im ufać, a jednocześnie zbyt słabo, by posądzać ich o zdradę kogoś takiego jak Riddle. I isolda - wciąż plącząca się im między nogami, stawiając ponad zdrowy rozsądek feministyczne zapędy pokazania światu, że jest kimś. W przeciwieństwie do nich, tak, pamiętał. To wszystko powinno jednak teraz tracić na znaczeniu, stali przecież przed jasno określonym celem: musieli znaleźć pewien magiczny przedmiot. A ten magiczny przedmiot... musiał być gdzieś tutaj.
Odrapane ściany, popękany sufit, doskonale wyczuwalny, kiedy wiódł po jego brzegu dłonią, tunele nie wyglądały zachęcająco, raczej jakby nikt przez nie nie przechodził już od dłuższego czasu, a już na pewno - jakby nikt się nimi nie interesował. A jednak... nie tylko Tom ich tutaj wysłał, przecież wejścia oprócz zakratowanych potężnych drzwi strzegli uzbrojeni po zęby mugolscy policjanci. Dlaczego? Warunki również nie były zachęcające, mróz w piwnicach zamku Dover wydawał się jeszcze bardziej dotkliwy niż na zewnątrz, drgnął mimowolnie.
Przystanął w blasku różdżek towarzyszy, nie wyjmując własnej, zamiast tego - rozpościerając mapę w taki sposób, by widzieli ją wszyscy.
- Dwa poziomy... i winda, co do której nie wiadomo, dokąd prowadzi. Jest nas szóstka, możemy iść dwójkami do każdego z tych trzech miejsc albo trójkami zwiedzić dwa różne poziomy. - Umilkł na moment, wpatrując się w mapę. Ledwo poradzili sobie z mugolami, czy rozłączanie się do na pewno był dobry pomysł? A czy gonił ich czas? Trudno powiedzieć, ktoś może zainteresować się zniknięciem policjantów, ale przecież postarali się zatrzeć po sobie wszystkie ślady. - Mapa jest jedna - kontynuował, wodząc spojrzeniem wzdłuż labiryntu ścieżek. Jeśli mieliby podjąć decyzję o rozdzieleniu się, grupa bez mapy musiałaby mieć łatwą drogę. - Dojście do pomieszczenia na drugim poziomie nie będzie trudne, wystarczy trzymać się lewej ściany... - I pokonać wszystko, co po drodze na nich wyskoczy, bułka z masłem, patrząc na ich ostatnie sukcesy, być może jednak powinni trzymać się razem. - Ale póki co najrozsądniej będzie zwiedzić to pomieszczenie pośrodku, naprzeciw windy, ruszajmy. - Dyskutować mogli po drodze, stanie na wylocie korytarza nie było w tej sytuacji najrozsądniejsze; Tristan zaczął cofać się wgłąb podziemi, oczekując na pozostałych.
Odrapane ściany, popękany sufit, doskonale wyczuwalny, kiedy wiódł po jego brzegu dłonią, tunele nie wyglądały zachęcająco, raczej jakby nikt przez nie nie przechodził już od dłuższego czasu, a już na pewno - jakby nikt się nimi nie interesował. A jednak... nie tylko Tom ich tutaj wysłał, przecież wejścia oprócz zakratowanych potężnych drzwi strzegli uzbrojeni po zęby mugolscy policjanci. Dlaczego? Warunki również nie były zachęcające, mróz w piwnicach zamku Dover wydawał się jeszcze bardziej dotkliwy niż na zewnątrz, drgnął mimowolnie.
Przystanął w blasku różdżek towarzyszy, nie wyjmując własnej, zamiast tego - rozpościerając mapę w taki sposób, by widzieli ją wszyscy.
- Dwa poziomy... i winda, co do której nie wiadomo, dokąd prowadzi. Jest nas szóstka, możemy iść dwójkami do każdego z tych trzech miejsc albo trójkami zwiedzić dwa różne poziomy. - Umilkł na moment, wpatrując się w mapę. Ledwo poradzili sobie z mugolami, czy rozłączanie się do na pewno był dobry pomysł? A czy gonił ich czas? Trudno powiedzieć, ktoś może zainteresować się zniknięciem policjantów, ale przecież postarali się zatrzeć po sobie wszystkie ślady. - Mapa jest jedna - kontynuował, wodząc spojrzeniem wzdłuż labiryntu ścieżek. Jeśli mieliby podjąć decyzję o rozdzieleniu się, grupa bez mapy musiałaby mieć łatwą drogę. - Dojście do pomieszczenia na drugim poziomie nie będzie trudne, wystarczy trzymać się lewej ściany... - I pokonać wszystko, co po drodze na nich wyskoczy, bułka z masłem, patrząc na ich ostatnie sukcesy, być może jednak powinni trzymać się razem. - Ale póki co najrozsądniej będzie zwiedzić to pomieszczenie pośrodku, naprzeciw windy, ruszajmy. - Dyskutować mogli po drodze, stanie na wylocie korytarza nie było w tej sytuacji najrozsądniejsze; Tristan zaczął cofać się wgłąb podziemi, oczekując na pozostałych.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Może faktycznie lepiej się stało, że pojawił się dopiero teraz? Z wypowiedzi innych wynikało, że do tej pory ich poczynania sukcesem skończyły się tylko dzięki szczęściu, a dwóch mugoli nie powinno być przecież żadnym zagrożeniem dla uzbrojonych czarodziejów. Nie chciałby chyba być utożsamiany z taką grupą. Dobrze, że Tom wiedział o jego spóźnieniu. Nie wiedzieć czemu ale Asellus czuł ogromny szacunek względem niego. Nawet nie chodziło o jego zdolności magiczne. Raczej te interpersonalne, zdolność dominacji, której powinien się od niego nauczyć.
- Chociaż udało Wam się przeżyć. - mruknął do Carrowa i odsunął się od niego gdy tylko zaczął majstrować przy drzwiach. Skoro wyrywał się do otworzenia drzwi to czemu Black miałby spieszyć mu z pomocą?
- Asellus Black. - mruknął tylko do mężczyzny który przedstawił się jako Lorne Bulstrode. Nie spodziewał się po jakimkolwiek Rycerzu uprzejmości. W końcu w ich grupie aż wrzało od wzajemnej niechęci. Carrow i Rosier, Black i Rosier. I jeszcze ta nowa Bulstrode.
Gdy Asellus zobaczył skinięcie głowy Rosiera poczuł się trochę zniechęcony. Mimo wszystko postanowił zachować waśnie dla siebie, bo dzisiaj nie liczyły się rodowe spory, a wykonanie zadania. Przez ten wieczór będzie musiał nauczyć się tolerować Tristana.
- Szukasz ochotników, Rosier? - zapytał go gdy tylko ten wspomniał o rozdzieleniu się po przeanalizowaniu mapy. Jasne było, że tym samym zgłosił się do tego, by podróżować bez mapy. Ktoś w końcu musi dać przykład. A nazwisko Black zobowiązywało.
- Chodźmy. - zareagował chłodnym tonem gdy tylko ten wydał polecenie, że powinni ruszać. Momentalnie wyciągnął różdżkę i mruknął po cichu. - Lumos.
- Chociaż udało Wam się przeżyć. - mruknął do Carrowa i odsunął się od niego gdy tylko zaczął majstrować przy drzwiach. Skoro wyrywał się do otworzenia drzwi to czemu Black miałby spieszyć mu z pomocą?
- Asellus Black. - mruknął tylko do mężczyzny który przedstawił się jako Lorne Bulstrode. Nie spodziewał się po jakimkolwiek Rycerzu uprzejmości. W końcu w ich grupie aż wrzało od wzajemnej niechęci. Carrow i Rosier, Black i Rosier. I jeszcze ta nowa Bulstrode.
Gdy Asellus zobaczył skinięcie głowy Rosiera poczuł się trochę zniechęcony. Mimo wszystko postanowił zachować waśnie dla siebie, bo dzisiaj nie liczyły się rodowe spory, a wykonanie zadania. Przez ten wieczór będzie musiał nauczyć się tolerować Tristana.
- Szukasz ochotników, Rosier? - zapytał go gdy tylko ten wspomniał o rozdzieleniu się po przeanalizowaniu mapy. Jasne było, że tym samym zgłosił się do tego, by podróżować bez mapy. Ktoś w końcu musi dać przykład. A nazwisko Black zobowiązywało.
- Chodźmy. - zareagował chłodnym tonem gdy tylko ten wydał polecenie, że powinni ruszać. Momentalnie wyciągnął różdżkę i mruknął po cichu. - Lumos.
Asellus Black
Zawód : łowca wilkołaków
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Słońce świeci, ptaszek kwili
Może byśmy się zabili?
Może byśmy się zabili?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Podziemia
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent