Salon
Za pomocą skomplikowanych zaklęć pokój dostosowuje się do liczby przebywających gości - dla każdego zawsze znajdzie się miejsce czy to na tradycyjnych sofach o aksamitnym, ciemnozielonym obiciu czy to na kanapach przypominających swoim wyglądem wielkie pufy. Odchylając się do tyłu można obserwować półokrągły stop pomieszczenia z freskami lasu i leśnych nimf, które dzięki magii wspólnie tańczą lub ścigają się wśród konarów wiekowych drzew. Wielkość pomieszczenia potęgują zawieszone na ścianach lustra w złotych ramach. Pomimo panującego przepychu, pokój sprawia wrażenie wykorzystywanego do spotkań grupowych, aczkolwiek mniej formalnych niż bale odbywające się na wielkich salach. W powietrzu lewituje kilka tac z kieliszkami wypełnionymi najróżniejszymi gatunkami najlepszych win wprost z piwnic lady Adelide. Niewidzialne skrzaty domowe gotowe są służyć każdej szlachciance, gdy tylko ta wyciągnie rękę po kolejny kieliszek.
Według tradycji gałązki jemioły wieszane są w domach przy suficie lub nad drzwiami w czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Jemioła ma przynieść domowi i jej mieszkańcom spokój, pomyślność i szczęście w zbliżającym się czasie. Jest także symbolem odnowy, która ma odstraszać złe i niechciane moce, a zapraszać te niosące przychylność i dostatek.
Istnieje tradycja, według której każdy gość przekraczający próg posiadłości powinien zerwać jedną z jagód jemioły i zabrać ją ze sobą. Ma to symbolizować pokój między rodami, wspólną sprawę, a także chęć dzielenia się szczęściem. Zerwanie jagody należy zgłosić w komponentach z zaznaczeniem, iż przekazanie dokonało się na sabacie celem dopisania składnika alchemicznego do ekwipunku obdarowanej kobiety oraz odpisania jagody z wybranego tematu.
Nie można jednak zapomnieć o najważniejszej cesze tej symbolicznej rośliny. Każda para, która znajdzie się pod jemiołą, powinna się pocałować. Jemioła symbolizuje płodność i witalność, a także wpływa na jakość pożycia małżeńskiego. Czarodzieje niejednokrotnie przekonali się już, jak wielki wpływ na życie może mieć świadome omijanie tradycji i wiedzą, że nie należy tego robić.
Pozostały 3/3 jagody.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.06.16 18:55, w całości zmieniany 3 razy
A jeśli nie dzisiaj, to jutro. I dnia następnego. Nauczyłam się już, że nie mamy nieskończonej ilości czasu na tym świecie, już nie dotyczy mnie młodzieńcze, butne wrażenie nieśmiertelności. Ale skoro jeszcze chodzimy po tym świecie, czas znajdzie się zawsze, jeśli tylko pojawi się chęć.
- Musimy oddać się we własnym gronie, jak najszybciej - szepcę cicho do Agathy.
Gra toczy się szybko, odpowiedzi błędne i te prawidłowe, bo za korowód. Znikające kieliszki wina, coraz głośniejsze rozmowy, krew, i w moich żyłach zaczyna płynąć większa swoboda. Niewiele, przy moich gabarytach łatwo stracić głowę, na tyle by pozbyć się niewygodnych myśli.
Nie czujności.
- Evandra? - nie chcąc przyciągać zbyt wielkiej uwagi, nachylam się ku siostrom Caesara, nie siedzą aż tak daleko - Wszystko w porządku? Może chcesz wyjść na mały spacer w poszukiwaniu świeżego powietrza? - Evandra zawsze będzie moją najdroższą przyjaciółką, to się nie zmieni. Może i nie jest między nami najlepiej w tym momencie, ale - na Rowenę - mam nadzieję, że to się zmieni. Przed ślubem, po ślubie, nie ważne.
- Zgadzam się z Emery - zajęta przyjaciółką nawet nie zauważyłam, że zadano pytanie, trudno, odrobina wina nie zaszkodzi - żyjący w XIV wieku sir Norbert Fawley - jak to zawsze mawia dziadek Dagonet, o rodzie swoich przyjaciół wiedz wszystko. Potem dodaje, że o tym wrogim wrogim powinno wiedzieć się jeszcze więcej.
Kiwam głową z uznaniem i upijam nieco więcej wina. Niech trwa wieczór!
- Wspaniała zabawa, któż będzie następny? - zaczęła losowanie kolejnych osób, odczytując na głos pytania.
Który z najszlachetniejszych rodów wywodzi się od mężnego rycerza, który zatopił swoich przeciwników w jeziorze, uderzając o jego zamarzniętą taflę toporem?
Jak dostać się do legendarnego miejsca, w którym czarodzieje chowali się w czasie wojen z goblinami?
Na pierwsze pytanie odpowiada pierwsza i druga wylosowana osoba, na drugie trzecia i czwarta.
- Zasady:
- 1. Mistrz gry lub przydzielone do tego postaci (Laidan Avery, Cedrina Rosier) losują dwie pary postaci. Każda para otrzymuje po jednym pytaniu. Pytania zadają postaci losujące.
2. Po zadanym pytaniu wytypowane osoby mają 12 godzin na udzielenie odpowiedzi.
3. Liczy się odpowiedź pierwszej postaci w danej parze, która odpisze. Jeśli postać odpowie, zdaniem drugiej postaci, mylnie, druga postać może odpowiedzieć inaczej. Kolejka jest kontynuowana, kiedy prowadzący zabawę dostrzegą dwie prawidłowe odpowiedzi, kiedy odpiszą wszystkie postaci lub kiedy minie 12 godzin.
3. W przypadku, gdy w wyznaczonym czasie wytypowany gracz nie zareaguje, kolejka jest uznawana za przegraną.
4. W przypadku udzielenia błędnej odpowiedzi lub jej braku, postać pije kieliszek wina. Każdy kieliszek oznacza 4 pkt upicia się.
5. Punkt krytyczny pomiędzy dobrym samopoczuciem a upiciem się wynosi 10 pkt.
6. Wypowiedzi mają być uzasadnione (nie strzelamy, strzelanie jest uznawane za błędną odpowiedź).
- Punktacja:
- Agatha Greengrass: 1 pkt
Astoria D. Malfoy: 0 pkt
Cassiopeia Rowle: 0 pkt
Constance Lestrange: 1 pkt
Darcy Rosier: 0 pkt
Druella Black: 0 pkt
Elisabeth Parkinson: 1 pkt
Elizabeth Fawley: 0 pkt
Emery Parkinson: 1 pkt
Evandra Lestrange: 0 pkt
Inara Carrow: 0 pkt
Isolde Bulstrode: 1 pkt
Katya Ollivander: 0 pkt
Libra Black: 0 pkt
Liliana Yaxley: 0 pkt
Lilith Greengrass: 1 pkt
Lyra Travers: 2 pkt
Medea Rowle: 0 pkt
Megara Carrow: 0 pkt
Rosalie Yaxley: 1 pkt
Thalia Fawley: 0 pkt
- Jak bardzo jesteście pijane?:
- Agatha Greengrass: 3 pkt
Astoria D. Malfoy: 0 pkt
Cassiopeia Rowle: 5 pkt
Constance Lestrange: 6 pkt
Corisande Flint: 10 pkt
Darcy Rosier: 2 pkt
Druella Black: 4 pkt
Elisabeth Parkinson: 2 pkt
Elizabeth Fawley: 6 pkt
Emery Parkinson: 2 pkt
Evandra Lestrange: 12 pkt
Inara Carrow: 2 pkt
Isolde Bulstrode: 5 pkt
Katya Ollivander: 2 pkt
Libra Black: 6 pkt
Liliana Yaxley: 2 pkt
Lilith Greengrass: 2 pkt
Lyra Travers: 4 pkt
Medea Rowle: 2 pkt
Megara Carrow: 4 pkt
Rosalie Yaxley: 10 pkt
Thalia Fawley: 0 pkt
#1 'sabat - panie' :
--------------------------------
#2 'sabat - panie' :
--------------------------------
#3 'sabat - panie' :
--------------------------------
#4 'sabat - panie' :
Uśmiechnęła się pod nosem, patrząc czujnie na krążące w powietrzu kule, kiedy jednak jedna z nich kolejny raz zatrzymała się tuż przed jej nosem, zaskoczona uniosła brew. Ki diabeł?
- Hm - zmarszczyła na moment czoło, słuchając pytania, a później przygryzła wargę intensywnie próbując przypomnieć sobie ten okres z Historii Magii, którą przecież zawsze uwielbiała - O ile się nie mylę, jedynym miejscem które wspominają księgi, w którym czarodzieje jednoczyli się podczas rebelii goblinów, były Trzy Miotły. Była to ich kwatera główna. Jak zapewne wszystkie wiecie, moje drogie panie, Trzy Miotły znajdują się w Hogsmeade. Można się do niego teleportować, użyć sieci Fiuu lub świstoklika. Istnieje również kilka sekretnych przejść z Hogwartu, pozwalających na dotarcie do samego Hogsmeade - odparła w końcu, choć nie była do końca pewna swojej odpowiedzi. Cóż, c'est la vie! Odrobina wina nie zabiła jeszcze nikogo.
Dlatego drgnęła zaskoczona, gdy jarzące się kule zawirowały nad jej głową, wyznaczając ją - niemal jak na zajęciach w szkole - do odpowiedzi.
Przenikliwe spojrzenie lady Nott skupiło się na niej, więc poruszyła się, uśmiechnęła i biorąc większy w dech, w końcu się odezwała. Odpowiedź znała, właściwie częściej słysząc historię w postaci opowieści i legend, które słuchała tak od ojca, jak i nauczycieli, których sobie upodobała. Przecież kochała baśnie, uwielbiała oglądać oczami duszy wizje, które przedstawiano jej za pomocą słów. Możliwe, że dziś miały się okazać bardziej aktualne, niż przewidywała. Kiwnęła głową Cassiopei, gdy ta zaczęła mówić, ale nie zgadzała się. Tu chodziło o całkowicie odmienna kwestię - Mówi się, ze to to tylko błahe historyjki opowiadane młodym czarodziejom - uśmiechnęła się, a w oczach błysnęła znajoma, nieco łobuzerska iskra. Przecież sama wierzyła w podobne rzeczy - Katakumby, podziemne miasto w Dolinie Godryka zbudowane dla ochrony ludności przez założyciela miasta podczas wojen z goblinami, które jak wiadomo, charakteryzowały się niezwykła brutalnością. Samo miejsce jest obłożone potężnymi zaklęciami, które nie pozwalają na odszukanie kryjówki. Legenda głosi, że tajemnica wejścia związana jest - z równie legendarną, czy nawet baśniową sylwetką Ignotusa Peverell, jednego z trzech braci, którzy otrzymali od Śmierci pewne potężne "dary"... - zawiesiła głos, kolejny raz posyłając uśmiech, chociaż tym razem służący przerwaniu zbyt mocno rozwijającej się opowieści. - Plotki i urywane informacje w księgach i baśniach sugerują, że wejście związane jest z cmentarzem i grobowcem, w którym pochowano legendarnego czarodzieja. Kluczem do przejścia, prawdopodobnie jest samo nazwisko Peverell. - utkwiła ciemnookie spojrzenie w słuchających ją matronach - Ile jednak faktów w legendach? Czy baśnie mogą rzeczywiście mówić prawdę? Wierzę, że tak. - zakończyła, z cichym westchnieniem, opierając obie dłonie na kolanach. Może jej wyobraźnia była zbyt mocno rozbudowała, ale to własnie podobne tajemnice rozbudzały w niej pasję do odkrywania tajemnic. Zalążkiem nawet podjętych badań, były dziecięce historie opowiadane przy kominku.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
-To podchwytliwe pytanie...? - spytała niepewnie, choć w głębi ducha śmiała się z własnej niepewności. Tyle przeczytanych ksiąg, które znała niemal na pamięć, a teraz pamięć ją zawodziła. O, Merlinie słodki! -To odpowiem dość niepewnie, gdyż jeżeli się nie mylę, a jednak mogę, to w historii rodów szlacheckich znalazł się owszem mężny i przepełniony wszelakimi cnotami rycerz, który nazywał się Galahad i był on synem Lancelota du Lac. Kontynuował dzieło ojca i pokonał barbarzyńców, którzy wymierzyli swą agresję w jego sprzymierzeńców, ale... Dopuścił się tego za sprawą lodowej burzy, która uchroniła mugolski klasztor przed atakiem - zawiesiła głos na moment i dopiero po upływie paru sekund - kontynuowała. -To właśnie Longbottomowie mogą pochwalić się ów historią, ale to tylko moje przypuszczenia, że chodzi właśnie o to - nie zdziwiłaby się, gdyby jednak musiała zaliczyć pierwszy karny kieliszek tego wieczora. Oby ostatni.
Ledwie zdążyła przywitać się z Druellą i wysłuchać słów Liliany, a na sali nagle pojawiła się lady Nott, gospodyni Sabatu. W pierwszym odruchu Libra była z tego powodu zadowolona, nareszcie miała pretekst by uciec od pustych pogadanek i w milczeniu obserwować dalszy przebieg imprezy. Pomysł z zagadkami wydawał się całkiem ciekawy, aczkolwiek Librze w pewien sposób kojarzył się z przepytywaniami jej ojca, wspomnienia te nie były do końca dobre, raczej pełne nerwów i napięcia. W tym przypadku mogłoby być tak samo. Być może część dam mogła uznać to za dobrą rozrywkę, ale można było powiedzieć, że był to też swego rodzaju egzamin, którego wynik miał przesądzić o tym, jak dana lady będzie postrzegana w towarzystwie. Librze się to nie podobało, jedno wyrywkowe pytanie nie obrazowało inteligencji człowieka, ale mogło wywołać negatywny efekt pierwszego wrażenia. Sama Libra jednak nie stresowała się, gdy zajmowała miejsce obok lady Lestrange. Swojej wiedzy na tematy historii szlachetnych rodów była dostatecznie pewna, poza tym sama w sobie nie miała potrzeby imponowania komukolwiek. Jej ojciec oczywiście chciałby, by była perfekcyjna jak zawsze, jednak Regulusa Blacka przecież tu nie było. Libra niemal skuliła się odrobinę pod wpływem tej myśli, jakby była ona karygodna, a potem westchnęła mentalnie. Na dobrą sprawę co to miało za znaczenie? Jej przyszłość i tak nie zależała od niej, a ta krótka damska zabawa nie miała na nią najmniejszego wpływu. Jej nastrój zmienił się jednak diametralnie, gdy usłyszała o winie. Oburzenie, które w niej rozgorzało nie było uderzające, nie mogło, ale na tyle wyczuwalne, że na kilka chwil odebrało jej oddech. Nie raczyła zobrazować swojej opinii w postawie i wyrazie twarzy, wyprostowała się tylko z godnością damy, jednak nawet ona nie była w stanie pozbyć się teraz całkowicie chłodu ze spojrzenia. Nienawidziła alkoholu, a jeszcze bardziej pijanych kobiet. Doprawdy, jak można zmuszać damę do picia tego obrzydliwego, gorzkiego płynu, który jedynie otępiał zmysły i osłabiał wolną wolę, spowalniając procesy myślowe.
I chociaż Libra miała nadzieję, że nie będzie musiała dzisiaj pić ani kropelki nielubianego trunku, kula postanowiła chyba sobie z niej zakpić, wybierając właśnie ją, razem z rudą Weasley-Travers. I kiedy dziewczyna odpowiedziała, jak zauważyła Libra - nie w pełni, chciała dodać brakującą część, jednak złośliwa kula zdecydowała się uciec zanim powiedziała choćby słowo. Wyuczone przez lata opanowanie sprawiło, że w chwili gdy poczuła tą kwaśną irytację, automatycznie wycofała się ze swoimi emocjami gdzieś w tył świadomości. Trwało to zaledwie parę sekund, podczas których panna Black złożyła ręce na kolanach i uśmiechnęła się uprzejmie do lady Nott, zupełnie jakby nie przeszkadzał jej przymus wypicia wina. Libra mogła z całą pewnością stwierdzić, że był to chyba najbardziej sztuczny i pusty uśmiech w jej życiu i trwało kilka sekund nim udało jej się przywrócić własnym oczom łagodny wyraz. Mając nadzieję, że nikt nie zauważył tego chwilowego chłodu na jej twarzy delikatnie przechyliła kieliszek, czując jak ciepły, gorzki i odrażający płyn podrażnia jej gardło. Alkohol był dość mocny i przyjęła do swojego ponownie chłodnego i czystego umysłu, że bardzo prawdopodobne jest, że może się... upić. Ale Libra jeszcze nigdy nie była pijana, nigdy nie pijała więcej niż dwa łyki łagodnego, białego wina, a i to było dla niej trudne.
Siedziała jednak, ze swoją normalną elegancją przyglądając się innym damom. Na niektórych twarzach już dało się zauważyć lekki dyskomfort. Libra najchętniej wstałaby i wyszła, ale sama myśl o tym, co zrobiły ojciec, gdyby dowiedział się, że wyszła z Sabatu i, najprawdopodobniej, uraziła lady Adelaide Nott trzymała ją na jej pufie, w godnej i wyprostowanej postawie.
Zatopiłam się całkiem w swoich myślach, czasem tylko słuchając pytań i odpowiedzi - wydawało mi się, że raczej nie są wybitnie trudne. Naczynie z pytaniami, które nagle się przede mną zatrzymało zupełnie mnie zaskoczyło i nim zdążyłam się zastanowić już było po wszystkim a mi pozostało tylko napicie się wina, co zrobiłam bez większych oporów. Miałam wrażenie, że dużo jeszcze brakuje mi do stanu niektórych z kobiet, chociaż poczułam się miło rozluźniona. Jednak ja nie byłam jedną z tych osób, które nie pozwalały sobie nawet na najmniejszy gest, który nie zostałby wcześniej przemyślany. Oczywiście, starałam się zachowywać jak najlepiej, bo wiedziałam, że od tego dużo zależy... Co właściwie miała na celu lady Nott, starając się tak nas upoić?
Nagle ponownie zostałam wybrana, a samo pytanie bardzo mnie zaskoczyło... bo zwyczajnie nie znałam odpowiedzi. Katya pierwsza się odezwała i, co zauważyłam z niejakim zadowoleniem, również nie była pewna. Zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć o jaki ród może chodzić. Dziwnie się czułam ze świadomością, że nie pamiętam czegoś tak widowiskowego, jak utopienia swoich wrogów w dosyć niecodzienny sposób.
- To mogli być Longobottomowie - odezwałam się, zupełnie nie będąc do tego przekonana. Bo cała ta lodowa burza nijak wiązała się z utopieniem w jeziorze. Może poza jednym aspektem. - Zamarznięte dzięki lodowej burzy jezioro mogło być pułapką - stwierdziłam. Wstyd mi było, że nie znam odpowiedzi na to pytanie. Jednak wciąż mogłam dowiadywać się nowych rzeczy i, jak się okazywało, historia miała mi wiele do przekazania.
- Bardzo dobrze, Inaro! - powiedziała ciepło. Następnie odpowiedzi nieco zaskoczyły Lady Nott.
- Niestety żadna z Was nie odpowiedziała poprawnie - tym samym zachęciła zarówno Katyę jak i Lilianę do upicia wina. Na głos przeczytała kolejne pytania oraz imiona wytypowanych szlachcianek.
W wyniku jakiego zdarzenia Hyde Park został podzielony na dwie części?
Przodkowie ilu i jakich rodów wymienieni są w manuskrypcie Leabhar Buidhe Leacáin?
Na pierwsze pytanie odpowiada pierwsza i druga wylosowana osoba, na drugie trzecia i czwarta.
- Zasady:
- 1. Mistrz gry lub przydzielone do tego postaci (Laidan Avery, Cedrina Rosier) losują dwie pary postaci. Każda para otrzymuje po jednym pytaniu. Pytania zadają postaci losujące.
2. Po zadanym pytaniu wytypowane osoby mają 12 godzin na udzielenie odpowiedzi.
3. Liczy się odpowiedź pierwszej postaci w danej parze, która odpisze. Jeśli postać odpowie, zdaniem drugiej postaci, mylnie, druga postać może odpowiedzieć inaczej. Kolejka jest kontynuowana, kiedy prowadzący zabawę dostrzegą dwie prawidłowe odpowiedzi, kiedy odpiszą wszystkie postaci lub kiedy minie 12 godzin.
3. W przypadku, gdy w wyznaczonym czasie wytypowany gracz nie zareaguje, kolejka jest uznawana za przegraną.
4. W przypadku udzielenia błędnej odpowiedzi lub jej braku, postać pije kieliszek wina. Każdy kieliszek oznacza 4 pkt upicia się.
5. Punkt krytyczny pomiędzy dobrym samopoczuciem a upiciem się wynosi 10 pkt.
6. Wypowiedzi mają być uzasadnione (nie strzelamy, strzelanie jest uznawane za błędną odpowiedź).
- Punktacja:
- Agatha Greengrass: 1 pkt
Astoria D. Malfoy: 0 pkt
Cassiopeia Rowle: 0 pkt
Constance Lestrange: 1 pkt
Darcy Rosier: 0 pkt
Druella Black: 0 pkt
Elisabeth Parkinson: 1 pkt
Elizabeth Fawley: 0 pkt
Emery Parkinson: 1 pkt
Evandra Lestrange: 0 pkt
Inara Carrow: 1 pkt
Isolde Bulstrode: 1 pkt
Katya Ollivander: 0 pkt
Libra Black: 0 pkt
Liliana Yaxley: 0 pkt
Lilith Greengrass: 1 pkt
Lyra Travers: 2 pkt
Medea Rowle: 0 pkt
Megara Carrow: 0 pkt
Rosalie Yaxley: 1 pkt
Thalia Fawley: 0 pkt
- Jak bardzo jesteście pijane?:
- Agatha Greengrass: 3 pkt
Astoria D. Malfoy: 0 pkt
Cassiopeia Rowle: 8 pkt
Constance Lestrange: 6 pkt
Corisande Flint: 10 pkt
Darcy Rosier: 2 pkt
Druella Black: 4 pkt
Elisabeth Parkinson: 2 pkt
Elizabeth Fawley: 6 pkt
Emery Parkinson: 2 pkt
Evandra Lestrange: 12 pkt
Inara Carrow: 2 pkt
Isolde Bulstrode: 5 pkt
Katya Ollivander: 5 pkt
Libra Black: 6 pkt
Liliana Yaxley: 5 pkt
Lilith Greengrass: 2 pkt
Lyra Travers: 4 pkt
Medea Rowle: 2 pkt
Megara Carrow: 4 pkt
Rosalie Yaxley: 10 pkt
Thalia Fawley: 0 pkt
#1 'sabat - panie' :
--------------------------------
#2 'sabat - panie' :
--------------------------------
#3 'sabat - panie' :
--------------------------------
#4 'sabat - panie' :
Nie wydaje mi się by cykl ulsterski odnosił się do jakiegokolwiek innego rodu magicznego… Chociaż z drugiej strony wypiłam już tyle wina, że pamięć mogę mieć dziurawą. Dobrze, że nie wybieram się jutro do Munga.
- Od siebie mogę dodać, że Cu Chulainn nie jest prawdopodobnym protoplastą Weasley'ów. Historycy skłaniają się bardziej ku królowi Fergusowi mac Rossa, o nim jednak też jest wspomniane w manuskrypcie na stronie 331, gdzie opisana jest jego śmierć - to nie miało być wredne, to był po prostu fakt.
Mimo sprostowania wypowiedzi Isolde Libra i tak przygotowała się na to, że prawdopodobnie zmusi się ją znów do picia. Jak do tej pory miała ciągłego pecha, więc czemu teraz miałoby być inaczej?
Ostatnio zmieniony przez Libra Black dnia 29.06.16 11:49, w całości zmieniany 1 raz
Zaraz po mnie po wino sięgnęła Liliana, która nie zdążyła odpowiedzieć na kolejne pytanie zadane przez lady Nott, najpierw jedno potem źle odpowiedziała na drugie. Obserwowałam jak upija te łyki i kiedy w końcu kula od nas odleciała, dając nam trochę spokoju, zwróciłam się w jej stronę.
- Liliano, proszę nie pij tak dużych łyków - poprosiłam ją, niemal opiekuńczym tonem? - Wino lady Nott jest bardzo mocne.
Było wiele osób, które jeszcze ani razu nie odpowiedziały na pytania lady Nott, inne tak jak ja i Evandra miały już nie jedną swoją szansę, trochę zmarnowane. Apropo Evandry, spojrzałam na nią i miałam wrażenie, że jest w podobnym stanie co ja, tylko chyba wypiła trochę więcej.
Zastanawiałam się ile jeszcze potrwa ta zabawa, jak spędzają czas nasi mężczyźni i trochę modliłam się o to, aby więcej nie musieć pić tego wina, nie chciałabym przesadzić. Nie tylko ze względu na moją chorobę, ale i mojego narzeczonego.
- Oh, wyszedł ci kosmyk - stwierdziłam, poprawiając jedną ręką warkocz mojej siostry, drugą bawiąc się kieliszkiem.
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamieńRozpalę usta smagane wiatrem
Odwróciłam głowę w stronę siostry, kiedy ta się do mnie odezwała. Na mojej twarzy od razu pojawił się wyraz rozbawienia.
- Nie martw się o mnie, Rosalie. Na pewno nie wypiłam jeszcze tyle co ty - odparłam właściwie bez żadnych subtelności. Chyba tylko po to, żeby zrobić na przekór jej słowom, zamoczyłam usta w alkoholu, chociaż w rzeczywistości nic się nie napiłam - ale nie mogła o tym wiedzieć. - Jak się czujesz, moja droga siostro? - zapytałam, przychylając się do niej trochę, bo mimo wszystko nie chciałam, żeby wszyscy się mi przysłuchiwali.
Następny gest Rosalie raczej mnie zdziwił. Był taki... opiekuńczy? Aż przestałam się uśmiechać tak jak wcześniej. Ciekawa byłam, czy na jej zachowanie bardzo wpływała ilość alkoholu, która już krążyła w jej żyłach.
- Czy to ma coś wspólnego z serpentyną? - Zapytała niepewnie przypominając sobie, że nie tak dawno temu jedna ze szlachcianek, panna Nott zmarła w wyniku ataku tej choroby. - W wyniku wybuchu spowodowanym właśnie serpentyną powstało Serpentine Lake, które dzieli Hyde Park na dwie części - dodała po chwili. Nie była pewna czy historia ta jest prawdziwa, czy to tylko jedna z miejskich legend. Wino jednak dodawało jej odwagi, nie bała się zbłaźnienia i wyśmiania nawet gdyby posiłkowała się zwykłą bajką dla dzieci, która służyć miała jedynie straszeniu nieposłusznych pociech, by choć na chwilę stały się grzeczne.