Taras widokowy
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Taras widokowy
Taras widokowy na szczycie wieży astronomicznej roztacza nie tylko przepiękny widok na Londyn, ale nade wszystko jako najwyższy czarodziejski budynek w Anglii stanowi idealne miejsce na obserwację nieba. Astrologowie rysują tutaj mapy, przy lunetach stoją badacze, a raz za czas przewijają się zafascynowani turyści.
Olbrzymie lunety, przy których można usiąść i przyjrzeć się nocnemu niebu są wyjątkowe; zaklęte w ten sposób, by bez trudu odnajdywały kolejne konstelacje gwiazd. Szkła mają doskonałą widoczność.
Za dnia taras jest zamknięty.
Olbrzymie lunety, przy których można usiąść i przyjrzeć się nocnemu niebu są wyjątkowe; zaklęte w ten sposób, by bez trudu odnajdywały kolejne konstelacje gwiazd. Szkła mają doskonałą widoczność.
Za dnia taras jest zamknięty.
Nie myślała o tym nigdy w ten sposób. Właściwie nie miała powodów, by to robić — i tak nie mogła sobie pozwolić na pracę w takim miejscu. Zresztą, czy tak naprawdę chciała? Z jednej strony dostęp do tajemnic Ministerstwa byłby czymś fascynującym, z drugiej strony to oznaczało być komuś podległym, a lady Selwyn zdecydowanie nie chciała być w tak oczywisty sposób podwładną. Oczywiście, podlegała decyzjom rodziców i ciotki, jednak w rodzinie wydawało się to normalne, zwyczajne, zgodne ze zwyczajem. Jak jednak mogłaby podlegać komukolwiek innemu? Nie wyobrażała sobie samej siebie jako stażystki i choć Rigelowi mogło to odpowiadać, dla niej to zdecydowanie byłoby zbyt mało, nawet jeśli byłoby to spowodowane troską o jej bezpieczeństwo.
— Rozumiem, lordzie Black. Mam jednak nadzieję, że z lorda wiedzą i talentem szybko pokona lord kolejne szczeble kariery — powiedziała. — Tajemnice, niestety, nam nie pomagają… ma lord jakieś plany co do swojej dalszej kariery? Rozumiem, że w Departamencie Tajemnic stanowisko niewymownego jest tym, do którego każdy dąży, ale na pewno interesuje cię jakaś konkretna dziedzina?
Oczywiście nie miała i nie mogła mieć pojęcia, co dzieje się w tym konkretnym Departamencie, ale kilka słów na ten temat ze strony Rigela mogło jej to chociaż odrobinę przybliżyć.
— Być może — przytaknęła, kiwając głową. Aby jednak tak się stało, damy musiałby od razu zajmować odpowiednio wysokie stanowiska, najlepiej w departamentach lub w zespołach, w których były wyłącznie szlachetnie urodzone kobiety z ewentualnymi stażystkami czystej krwi; Wendelina nie wyobrażała sobie, by jakakolwiek dama chciała podjąć pracę w innych warunkach.
Rigel, któremu oddała lunetę, zachwycał się światłem gwiazd, co lady Selwyn skwitowała uśmiechem. Lord Black wydawał się faktycznie zainteresowany tematem. Westchnęła na wieść o tym, że w takim przybytku jak to pewnie brakuje odpowiednich materiałów.
— Cóż, w takim razie tym bardziej musi lord udać się do naszego obserwatorium w pałacu — stwierdziła. — Tak, lordzie Black, jest taka możliwość. Do tego jednak wymagane są specjalistyczne mierniki, zaczarowane urządzenia, które pozwalają na wykrycie dokładnej jasności; nasze oczy niestety nie mają aż takiej dokładności. To często wymaga też skomplikowanych obliczeń, które biorą pod uwagę jednakowo jasność, obrót, masę, prędkość poruszania się obiektu. Każdy szczegół w tych obliczeniach ma znaczenie, ale też, niestety, musimy zawsze pamiętać, że to tylko teoria, której zwykle nie jesteśmy w stanie sprawdzić. Daleko nam jeszcze do kosmicznych podróży, choć mówię to ze smutkiem.
Mogli wykonywać pomiary, ale jeszcze żaden czarodziej nie wzniósł się w przestrzeń. To byłoby zdecydowanie skomplikowane przedsięwzięcie i lady Selwyn mogła tylko szacować, co byłoby do tego potrzebne. Nie znała się wystarczająco na magiinżynierii, aby móc mówić w tym temacie pewnie.
— Rozumiem, lordzie Black. Mam jednak nadzieję, że z lorda wiedzą i talentem szybko pokona lord kolejne szczeble kariery — powiedziała. — Tajemnice, niestety, nam nie pomagają… ma lord jakieś plany co do swojej dalszej kariery? Rozumiem, że w Departamencie Tajemnic stanowisko niewymownego jest tym, do którego każdy dąży, ale na pewno interesuje cię jakaś konkretna dziedzina?
Oczywiście nie miała i nie mogła mieć pojęcia, co dzieje się w tym konkretnym Departamencie, ale kilka słów na ten temat ze strony Rigela mogło jej to chociaż odrobinę przybliżyć.
— Być może — przytaknęła, kiwając głową. Aby jednak tak się stało, damy musiałby od razu zajmować odpowiednio wysokie stanowiska, najlepiej w departamentach lub w zespołach, w których były wyłącznie szlachetnie urodzone kobiety z ewentualnymi stażystkami czystej krwi; Wendelina nie wyobrażała sobie, by jakakolwiek dama chciała podjąć pracę w innych warunkach.
Rigel, któremu oddała lunetę, zachwycał się światłem gwiazd, co lady Selwyn skwitowała uśmiechem. Lord Black wydawał się faktycznie zainteresowany tematem. Westchnęła na wieść o tym, że w takim przybytku jak to pewnie brakuje odpowiednich materiałów.
— Cóż, w takim razie tym bardziej musi lord udać się do naszego obserwatorium w pałacu — stwierdziła. — Tak, lordzie Black, jest taka możliwość. Do tego jednak wymagane są specjalistyczne mierniki, zaczarowane urządzenia, które pozwalają na wykrycie dokładnej jasności; nasze oczy niestety nie mają aż takiej dokładności. To często wymaga też skomplikowanych obliczeń, które biorą pod uwagę jednakowo jasność, obrót, masę, prędkość poruszania się obiektu. Każdy szczegół w tych obliczeniach ma znaczenie, ale też, niestety, musimy zawsze pamiętać, że to tylko teoria, której zwykle nie jesteśmy w stanie sprawdzić. Daleko nam jeszcze do kosmicznych podróży, choć mówię to ze smutkiem.
Mogli wykonywać pomiary, ale jeszcze żaden czarodziej nie wzniósł się w przestrzeń. To byłoby zdecydowanie skomplikowane przedsięwzięcie i lady Selwyn mogła tylko szacować, co byłoby do tego potrzebne. Nie znała się wystarczająco na magiinżynierii, aby móc mówić w tym temacie pewnie.
Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
-Cóż, chciałbym zostać Niewymownym - odpowiedział szczerze. - Nie wyobrażam sobie innej drogi.
Możliwości rodziny, nazwisko i pieniądze otwierały wiele drzwi, jednak Rigel zdecydował się właśnie na Ministerstwo Magii i Departament Tajemnic, czując, że jest to jego miejsce. Ile rzeczy będzie w stanie się dowiedzieć i zbadać, kiedy tylko dostanie awans! Od tego wszystkiego aż kręciło się w głowie. - Co by nie mówić, jest to chyba najlepsze miejsce dla naukowca. Miejmy nadzieję, iż w przyszłości otworzą się inne ośrodki badawcze. Na razie przez wojnę mało kto myśli o nauce. Co jest dość zaskakujące. Chociaż może po prostu są dobrze ukryte? Jak i inne rzeczy, o których tu mówimy.
Wojna wymagała tworzenia nowych broni, nowych lekarstw i innych rozwiązań, które maiłby pomóc w zdobyciu przewagi. Nic jednak podobnego się nie działo.
-Chciałbym pracować w Sali Mózgów, jeśli kiedykolwiek będę mieć taki wybór - dokończył, odpowiadając na pytanie kobiety. Bardzo trudno było Blackowi odnosić się do swoich planów, jak robił to wcześniej. Obecnie kompletnie nie miał pewności, co przyniesie przyszłość. Wojna zbierała swoje żniwo, siała chaos i spustoszenie, i mimo chwilowego zawieszenia broni, czarodziej wiedział, że wszystko już niedługo zacznie się od początku.
Teraz jednak próbował cieszyć się chwilą w dobrym towarzystwie, robiąc rzeczy, przynoszące mu radość, czyli patrząc w gwiazdy, które tej nocy były bardzo dobrze widoczne na letnim bezchmurnym niebie. Dało się dostrzec nawet rozciągający się nad ich głowami pas Drogi Mlecznej.
To właśnie na nią patrzył, gdy uważnie słuchał słów Wendeliny o badaniu gwiazd.
-Ciekawe, czy kiedykolwiek uda nam się tam dotrzeć? - Skierował wzrok na ciemny, usłany jasnymi punktami nieboskłon. - Stanąć na powierzchni Księżyca i spojrzeć na naszą planetę z takiej strony… Byłoby to naprawdę cudowne.
I też odkrywcze. Zmiana perspektywy zawsze pomaga w zrozumieniu wielu zagadnień.
-W takim razie możemy dziś zwyczajnie zająć się obserwacją nieba, jak już mamy tak doskonałe warunki, a na przyglądanie się komecie wybierzemy inny termin?
Ten plan na wieczór wydawał się doskonały. W końcu chwila na odpoczynek i na zebranie myśli. Jutro, niestety, czekały go kolejne obowiązki.
/zt
Możliwości rodziny, nazwisko i pieniądze otwierały wiele drzwi, jednak Rigel zdecydował się właśnie na Ministerstwo Magii i Departament Tajemnic, czując, że jest to jego miejsce. Ile rzeczy będzie w stanie się dowiedzieć i zbadać, kiedy tylko dostanie awans! Od tego wszystkiego aż kręciło się w głowie. - Co by nie mówić, jest to chyba najlepsze miejsce dla naukowca. Miejmy nadzieję, iż w przyszłości otworzą się inne ośrodki badawcze. Na razie przez wojnę mało kto myśli o nauce. Co jest dość zaskakujące. Chociaż może po prostu są dobrze ukryte? Jak i inne rzeczy, o których tu mówimy.
Wojna wymagała tworzenia nowych broni, nowych lekarstw i innych rozwiązań, które maiłby pomóc w zdobyciu przewagi. Nic jednak podobnego się nie działo.
-Chciałbym pracować w Sali Mózgów, jeśli kiedykolwiek będę mieć taki wybór - dokończył, odpowiadając na pytanie kobiety. Bardzo trudno było Blackowi odnosić się do swoich planów, jak robił to wcześniej. Obecnie kompletnie nie miał pewności, co przyniesie przyszłość. Wojna zbierała swoje żniwo, siała chaos i spustoszenie, i mimo chwilowego zawieszenia broni, czarodziej wiedział, że wszystko już niedługo zacznie się od początku.
Teraz jednak próbował cieszyć się chwilą w dobrym towarzystwie, robiąc rzeczy, przynoszące mu radość, czyli patrząc w gwiazdy, które tej nocy były bardzo dobrze widoczne na letnim bezchmurnym niebie. Dało się dostrzec nawet rozciągający się nad ich głowami pas Drogi Mlecznej.
To właśnie na nią patrzył, gdy uważnie słuchał słów Wendeliny o badaniu gwiazd.
-Ciekawe, czy kiedykolwiek uda nam się tam dotrzeć? - Skierował wzrok na ciemny, usłany jasnymi punktami nieboskłon. - Stanąć na powierzchni Księżyca i spojrzeć na naszą planetę z takiej strony… Byłoby to naprawdę cudowne.
I też odkrywcze. Zmiana perspektywy zawsze pomaga w zrozumieniu wielu zagadnień.
-W takim razie możemy dziś zwyczajnie zająć się obserwacją nieba, jak już mamy tak doskonałe warunki, a na przyglądanie się komecie wybierzemy inny termin?
Ten plan na wieczór wydawał się doskonały. W końcu chwila na odpoczynek i na zebranie myśli. Jutro, niestety, czekały go kolejne obowiązki.
/zt
HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
No tak, jaką inną drogę mógł wybrać Rigel? Rola niewymownego była najbardziej pożądaną w naukowym, magicznym świecie. Wendelina wierzyła jednak w to, że chociaż sama nie wybrałaby podobnej ścieżki, nawet jeśli by mogła, to jej droga i tak będzie wiodła tylko w górę. Zwłaszcza że Departament Tajemnic wcale nie specjalizował się w alchemii i w astronomii, a to przecież były jej dziedziny specjalizacji. O numerologii, czy starożytnych runach wiedziała stosunkowo niewiele, chociaż być może powinna nieco lepiej zgłębić ich tajniki.
— Być może, lordzie Black, więcej miejsc tego typu byłoby dla naszej społeczności na pewno czymś, co przyniosłoby wiele dobrego — rzekła, myśląc o tym, że tak po prawdzie najlepiej byłoby, gdyby udało stworzyć się miejsce, w którym prawdziwie rozkwitać mogłyby damy; brakowało miejsc, w których mogły się w pełni spełniać, a przecież nie brakowało arystokratek zauroczonych w nauce.
Nie słyszała wcześniej o Sali Mózgów, nie miała pojęcia, cóż to takiego mogło być, nie brzmiało to jednak jak coś przyjemnego. Wręcz przeciwnie, lady Selwyn często krzywiła się, gdy do eliksirów musiała dodawać móżdżki. Ale skoro Rigel czuł, że jest to coś dla niego… cóż, być może wiedział o mózgach coś więcej, niż Wendelina, a może tak naprawdę wcale nie chodziło w tym wszystkim o mózgi. Nazwy w magicznym świecie potrafiły być przecież złudne. Dlatego kiwnęła jedynie głową, nie komentując.
Westchnęła przeciągle na pytanie Rigela.
— Na księżyc… być może? Jednak to wymagałoby specjalnych technologii, do których nie mamy jeszcze dostępu. Aby w ogóle podjąć taką próbę, koniecznie musielibyśmy zebrać zespół magicznych inżynierów, którzy pomogliby opracować odpowiednie pojazdy i stroje, atmosfera w górze, lordzie Black, nie jest przyjazna czarodziejom. Z tego, co wiemy, im wyżej, tym powietrze staje się rzadsze, a co za tym idzie, człowiek traci tam możliwość oddychania, nie wspominając o innej atmosferze, czy wyjątkowo niskich temperaturach.
Być może taka wyprawa byłaby niezwykła i cudowna, nawet jak na magiczne możliwości, jednak lady Selwyn miała poczucie, że czarodzieje potrzebowali jeszcze przynajmniej dekad, aby w ogóle zacząć mówić o podróżach poza Ziemię.
— Niech będzie, lordzie Black. Jakieś gwiazdy szczególnie lorda interesują? — spytała, sięgając po lunetę i kierując ją w inną stronę.
| zt
— Być może, lordzie Black, więcej miejsc tego typu byłoby dla naszej społeczności na pewno czymś, co przyniosłoby wiele dobrego — rzekła, myśląc o tym, że tak po prawdzie najlepiej byłoby, gdyby udało stworzyć się miejsce, w którym prawdziwie rozkwitać mogłyby damy; brakowało miejsc, w których mogły się w pełni spełniać, a przecież nie brakowało arystokratek zauroczonych w nauce.
Nie słyszała wcześniej o Sali Mózgów, nie miała pojęcia, cóż to takiego mogło być, nie brzmiało to jednak jak coś przyjemnego. Wręcz przeciwnie, lady Selwyn często krzywiła się, gdy do eliksirów musiała dodawać móżdżki. Ale skoro Rigel czuł, że jest to coś dla niego… cóż, być może wiedział o mózgach coś więcej, niż Wendelina, a może tak naprawdę wcale nie chodziło w tym wszystkim o mózgi. Nazwy w magicznym świecie potrafiły być przecież złudne. Dlatego kiwnęła jedynie głową, nie komentując.
Westchnęła przeciągle na pytanie Rigela.
— Na księżyc… być może? Jednak to wymagałoby specjalnych technologii, do których nie mamy jeszcze dostępu. Aby w ogóle podjąć taką próbę, koniecznie musielibyśmy zebrać zespół magicznych inżynierów, którzy pomogliby opracować odpowiednie pojazdy i stroje, atmosfera w górze, lordzie Black, nie jest przyjazna czarodziejom. Z tego, co wiemy, im wyżej, tym powietrze staje się rzadsze, a co za tym idzie, człowiek traci tam możliwość oddychania, nie wspominając o innej atmosferze, czy wyjątkowo niskich temperaturach.
Być może taka wyprawa byłaby niezwykła i cudowna, nawet jak na magiczne możliwości, jednak lady Selwyn miała poczucie, że czarodzieje potrzebowali jeszcze przynajmniej dekad, aby w ogóle zacząć mówić o podróżach poza Ziemię.
— Niech będzie, lordzie Black. Jakieś gwiazdy szczególnie lorda interesują? — spytała, sięgając po lunetę i kierując ją w inną stronę.
| zt
Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Taras widokowy
Szybka odpowiedź