Arena #05
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #5
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Nie tego się spodziewała, należało to przyznać. Przy wcześniejszej próbie podwójnego ataku mężczyzna z powodzeniem uniknął jednego zaklęcia, skazując się tylko na przymusowe stosowanie się do zasady "milczenie jest złotem" - teraz jednak Lovegood obserwowała jego trajektorię lotu i lądowanie z głuchym tąpnięciem. Przepraszam utknęło jej gdzieś na wysokości gardła, ale przepraszać wszak nie wypadało. Wypadało natomiast dobić? Spojrzała w iskry wydobywające się z różdżki jej przeciwnika, lecz żadne zaklęcie nie pomknęło w jej kierunku.
- Petrificus Totalus! - rzuciła zdecydowanym tonem, pragnąc zakończyć to spotkanie możliwie jak najszybciej.
- Petrificus Totalus! - rzuciła zdecydowanym tonem, pragnąc zakończyć to spotkanie możliwie jak najszybciej.
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Harriett Lovegood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 53
'k100' : 53
Promień światła wyskoczył z różdżki Harriett, lecz zamiast sięgnąć mężczyzny, przemknął w dość sporej odległości od niego, wywołując tym samym nieznaczny grymas niezadowolenia na ustach blondynki. A może całkowita petryfikacja wydawała się być zbyt brutalna i dlatego nie potrafiła się skoncentrować wystarczająco mocno, by rzucić zaklęcie skutecznie? Wyprostowała się nieco, szukając w odmętach pamięci innej inkantacji, również rozbrajającej, jednak w sposób dla niej osiągalny.
- Concitus! - wypowiedziała błyskawicznie, przypominając sobie zaklęcie ze szkolnych lat. Zrośnięte palce mimo wszystko zdawały się być przyjaźniejsze niż porażenie całego ciała.
- Concitus! - wypowiedziała błyskawicznie, przypominając sobie zaklęcie ze szkolnych lat. Zrośnięte palce mimo wszystko zdawały się być przyjaźniejsze niż porażenie całego ciała.
I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home
until you come back home
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn’
all bright things must burn’
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Harriett Lovegood' has done the following action : rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Miałem ochotę zakląć siarczyście, ale nawet tego zostałem pozbawiony. Grymas niezadowolenia wykrzywił mi twarz, gdy z mojej różdżki nie wystrzeliła nawet iskra. Ten pojedynek to była jakaś porażka, czułem się kompletnie zdeklasowany. Marnym pocieszeniem było, że lecący w moją stronę blask petryfikacji uleciał gdzieś w bok. Bezwiednie poczułem, że może mam jeszcze jedną szansę. Nie chciałem dać się tak łatwo zdeklasować z zaledwie jednym udanym zaklęciem. Zbieram się w sobie, przymykam na chwilę oczy, a gdy kolejna smuga, tym razem zupełnie udana mknie w moją stronę myślę protego.
I czekam.
I czekam.
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Posiadane przedmioty: brak
Bonus za przedmioty: brak
Dzień stoczenia pierwszego pojedynku tuż po nowym roku (dla sportu, a nie jakieś zemsty) był czymś ważnym. Niewątpliwie mógł potraktować to wydarzenie jako ponowną inicjację w czarodziejską społeczność Anglii, jednak dużo bardziej zależało mu na sprawdzeniu własnych możliwości, które szlifował we Włoszech. Być może fakt przebywania w Italii przez kilka lat był jego małą korzyścią, bowiem pojedynki toczone przez rodowitych mieszkańców półwyspu Apenińskiego były zacznie bardziej energetyczne i żywiołowe, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Krew lała się od pierwszej inkantacji i Enzo nie zamierzał popuszczać swojemu dzisiejszemu rywalowi. Spokój z jakim pojawił się na arenie prawdopodobnie tego nie zwiastowało. Wychowany na grzeczne dziecko umiał się zachować, ale kiedy przychodziło do starć na różdżki, wychodził z niego włoski temperament.
Ukłoniwszy się przed swoim przeciwnikiem z różdżką w dłoni, odczekał krótką chwilę z jej końcem wycelowanym w mężczyznę, po czym bez wahania wypowiedział słowa zaklęcia:
— Deprimo!
Bonus za przedmioty: brak
Dzień stoczenia pierwszego pojedynku tuż po nowym roku (dla sportu, a nie jakieś zemsty) był czymś ważnym. Niewątpliwie mógł potraktować to wydarzenie jako ponowną inicjację w czarodziejską społeczność Anglii, jednak dużo bardziej zależało mu na sprawdzeniu własnych możliwości, które szlifował we Włoszech. Być może fakt przebywania w Italii przez kilka lat był jego małą korzyścią, bowiem pojedynki toczone przez rodowitych mieszkańców półwyspu Apenińskiego były zacznie bardziej energetyczne i żywiołowe, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Krew lała się od pierwszej inkantacji i Enzo nie zamierzał popuszczać swojemu dzisiejszemu rywalowi. Spokój z jakim pojawił się na arenie prawdopodobnie tego nie zwiastowało. Wychowany na grzeczne dziecko umiał się zachować, ale kiedy przychodziło do starć na różdżki, wychodził z niego włoski temperament.
Ukłoniwszy się przed swoim przeciwnikiem z różdżką w dłoni, odczekał krótką chwilę z jej końcem wycelowanym w mężczyznę, po czym bez wahania wypowiedział słowa zaklęcia:
— Deprimo!
Gość
Gość
The member 'Enzo Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Posiadane przedmioty: -
Bonus za przedmioty: -
Pojedynek, w którym dzisiaj miał wziąć udział, nadszedł zbyt szybko. Corentin miał wrażenie, że dopiero co brał udział w starciu z Perseusem i nie potrafił jednoznacznie określić czy był to odpowiedni moment na kolejne starcie z młodzikiem. Cóż, zasady były jednak nieugięte i chcąc nie chcąc, Rosier zjawił się dzisiaj w arenie piątej, zwarty i gotowy w najwyższym stopniu, na jaki udało mu się zebrać. Wykonał standardowy ukłon, nie spuszczając przy tym spojrzenia z Enzo. Nie chciał przegapić żadnego ruchu, mogącego zdradzać w którą stronę powinien się uchylić. Po ostatnim pojedynku, mężczyzna nie miał zbyt dużego zaufania do zaklęcia tarczy, więc i tym razem zdecydował się na unik. Spróbował ominąć czar, odskakując w prawą stronę.
Bonus za przedmioty: -
Pojedynek, w którym dzisiaj miał wziąć udział, nadszedł zbyt szybko. Corentin miał wrażenie, że dopiero co brał udział w starciu z Perseusem i nie potrafił jednoznacznie określić czy był to odpowiedni moment na kolejne starcie z młodzikiem. Cóż, zasady były jednak nieugięte i chcąc nie chcąc, Rosier zjawił się dzisiaj w arenie piątej, zwarty i gotowy w najwyższym stopniu, na jaki udało mu się zebrać. Wykonał standardowy ukłon, nie spuszczając przy tym spojrzenia z Enzo. Nie chciał przegapić żadnego ruchu, mogącego zdradzać w którą stronę powinien się uchylić. Po ostatnim pojedynku, mężczyzna nie miał zbyt dużego zaufania do zaklęcia tarczy, więc i tym razem zdecydował się na unik. Spróbował ominąć czar, odskakując w prawą stronę.
Gość
Gość
The member 'Corentin Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Udana obrona mogła przywrócić wiarę nawet największym niedowiarkom. Rosier nigdy nie należał do ludzi odznaczających się niezbyt imponującą pewnością siebie, ale był świadom pewnych uchybień, których nie potrafił się pozbyć, nie mogąc do końca przezwyciężyć fizycznych ograniczeń. Także dzisiejszego dnia postanowił nie brać niczego za pewnik. Liczył jednak na to, iż udany start może spokojnie wziąć za dobrą monetę.
- Silencio! - machnąwszy różdżką, wyrzucił z siebie formułę zaklęcia uciszającego, mając nadzieję, że Enzo tak samo jak on w poprzednim pojedynku, będzie musiał mierzyć się z konsekwencjami niewerbalnego czarowania.
- Silencio! - machnąwszy różdżką, wyrzucił z siebie formułę zaklęcia uciszającego, mając nadzieję, że Enzo tak samo jak on w poprzednim pojedynku, będzie musiał mierzyć się z konsekwencjami niewerbalnego czarowania.
Gość
Gość
The member 'Corentin Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Przepełniony uznaniem, że mężczyzna mimo nieszczególnie dobrego stanu wyjściowego zdołał uniknąć jego zaklęcia oczekiwał nagłego zwrotu akcji, który uniemożliwi mu rzucanie zaklęć. Niestety młodzieńca buta oraz głęboko zakorzeniony włoski temperament wywołały w nim ciche prychnięcie na nieskuteczne Silencio. Najwyraźniej próba uciszenia go miała być jakimś sposobem na wygraną, lecz Enzo podchodził do całej sytuacji z wewnętrznym uśmiechem, którego nie okazywał na twarzy. Zachował pełen spokój, gdy ponownie wymierzył różdżką w obcego mu czarodzieja i zawołał kolejną, oby skuteczną, inkantację:
— Planta Doleto!
— Planta Doleto!
Gość
Gość
Arena #05
Szybka odpowiedź