Arena #06
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #6
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Fatalnie. To piękny eufemizm określający moje poczynania w styczniowych spotkaniach Klubu Pojedynków. Dwie przegrane nie byłyby aż taką ujmą, skoro znam swoje możliwości, czy raczej ich brak - najgorsze jest to, że dwa razy zostałem otumaniony silnymi zaklęciami. Od początku wiedziałem, że trauma krwi nie da mi taryfy ulgowej. Nie schowa się nagle w podziemiach Durham udając, że jej nie ma. Nie spodziewałem się, że problem wywołania jej przez silne zaklęcie będzie tak dokuczliwy. Muszę walczyć do końca, skoro już coś zacząłem, nie ma innej opcji.
Dlatego znów. Znów dom klubu, znów arena, powolne kroki. Podest. Standardowy ukłon, noga wyciągnięta w przód, różdżka skierowana do przeciwnika.
- Confundus - rzucam. Prawie opanowane przez ostatnie zmagania. Najłatwiejsze, którym mam szansę cokolwiek ugrać. Napawa mnie to smutkiem, nie wycofam się jednak.
Dlatego znów. Znów dom klubu, znów arena, powolne kroki. Podest. Standardowy ukłon, noga wyciągnięta w przód, różdżka skierowana do przeciwnika.
- Confundus - rzucam. Prawie opanowane przez ostatnie zmagania. Najłatwiejsze, którym mam szansę cokolwiek ugrać. Napawa mnie to smutkiem, nie wycofam się jednak.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Nadszedł dzień kolejnego pojedynku. Travis miał na koncie już dwie wygrane - jedną zdobytą uczciwą walką, drugą spowodowaną walkowerem wynikającym z braku pojawienia się przeciwniczki - ale nie umacniało go to w wierze, że i tym razem zdoła zwyciężyć. Podszedł do zadania na luzie, licząc na trening. Trening przed nie wiadomo czym tak naprawdę. Po Sabacie wiedział, że czasy nadeszły trudne i sztuka pojedynkowania się jest niezwykle istotna.
Skłonił się przeciwnikowi jak tylko dotarł do właściwej sali oraz zajął swoje miejsce. Wyciągnął zza pazuchy szaty różdżkę gotowy do starcia. Zdziwił się widząc, że jego oponent okazał się być szybszym. Zaklęcie mknęło nieubłaganie ku niemu.
- Protego - zawołał machnąwszy różdżką. W nadziei, że zdoła się obronić przed tak udanym czarem. Nie chciał być otumaniony do tego stopnia. Być może to miało być zadośćuczynienie za Franka.
Skłonił się przeciwnikowi jak tylko dotarł do właściwej sali oraz zajął swoje miejsce. Wyciągnął zza pazuchy szaty różdżkę gotowy do starcia. Zdziwił się widząc, że jego oponent okazał się być szybszym. Zaklęcie mknęło nieubłaganie ku niemu.
- Protego - zawołał machnąwszy różdżką. W nadziei, że zdoła się obronić przed tak udanym czarem. Nie chciał być otumaniony do tego stopnia. Być może to miało być zadośćuczynienie za Franka.
WHEN OUR WORDS COLLIDE
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Travis miał niewątpliwie dużo szczęścia. Udało mu się w porę zareagować przed zaklęciem rzuconym przez przeciwnika. Co więcej, wyczarował tarczę na tyle silną, że ta odbiła lecącego w niego Confundusa. Teraz to jego oponent musiał się martwić lecącym ku niemu oszołomieniem. Greengrass nie mógł się powstrzymać od lekkiego, głupkowatego uśmiechu powoli pojawiającego się na jego twarzy. Był pewien zwycięstwa. W tej rundzie przynajmniej.
- Colloshoo. - Zaryzykował. Następny atak, co więcej, z zakresu obrony przed czarną magią. Był ciekaw czy mu się powiedzie i czy poznany w kasynie mężczyzna faktycznie utknie przyklejony do podłoża. To mogłoby być ciekawym widokiem.
- Colloshoo. - Zaryzykował. Następny atak, co więcej, z zakresu obrony przed czarną magią. Był ciekaw czy mu się powiedzie i czy poznany w kasynie mężczyzna faktycznie utknie przyklejony do podłoża. To mogłoby być ciekawym widokiem.
WHEN OUR WORDS COLLIDE
The member 'Travis Greengrass' has done the following action : rzut kością
'k100' : 23
'k100' : 23
Cieszę się, kiedy moje zaklęcie okazuje się być silnym, lecącym w kierunku przeciwnika. Niestety, jak wszystko w moim życiu, ta radość nie trwa długo - mężczyzna wytwarza bardzo zgrabną tarczę. Tak zgrabną, że aż odbija ona moje zaklęcie confundus. W dodatku wyprowadza następny czar, ten szczęśliwie mnie mija. Na Merlina, co mi odbiło, żeby zgłaszać się do pojedynków. Znów czeka mnie osłabienie, pomoc uzdrowicieli i Salazar wie co jeszcze. Nic nie wskazywało na to, że ostatnie starcie będzie dla mnie łaskawe.
- Protego Horriblisis - mówię, poruszając nie tyle nadgarstkiem, co całą ręką. Obrona przed czarną magią jest solą w moim oku, większą nawet od zaklęć jako takich. Refleks. Przydałby się. Nie posiadam, dlatego tak nieudolnie sobie radzę. Noga w przód, wyraźna wymowa, przecież spełniam te wszystkie techniczne wymogi. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
- Protego Horriblisis - mówię, poruszając nie tyle nadgarstkiem, co całą ręką. Obrona przed czarną magią jest solą w moim oku, większą nawet od zaklęć jako takich. Refleks. Przydałby się. Nie posiadam, dlatego tak nieudolnie sobie radzę. Noga w przód, wyraźna wymowa, przecież spełniam te wszystkie techniczne wymogi. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Trzy wygrane! Kto by pomyślał. Travis nie był już nawet zły na nieudane zaklęcie z dziedziny obrony przed czarną magią. Odbił zaklęcie Confundusa wprost w oponenta, który nie zdołał się przed nim uchronić. Greengrass obserwował, jak mężczyzna obrywa urokiem i upada na ziemię. Czekał aż się podniesie, stanie na nowo do walki, lecz nic takiego nie następowało. Zdziwiony opuścił różdżkę na dół przyglądając się lordowi Burke - jak mniemał - ostatecznie postanawiając podejść do niego. Szybko zjawił się stojąc tuż nad nim. Przeciwnik wyglądał na nieprzytomnego. Travis z pomocą magii podniósł go i zaprowadził do medyków.
zt x2
zt x2
WHEN OUR WORDS COLLIDE
Nadszedł kolejny lutowy pojedynek. Ciekawe, na kogo trafi tym razem i czy dopisze jej szczęście? Tego nie wiedziała, ale wchodząc do sali pojedynkowej miała całkiem dobry humor. Tym razem miała zmierzyć się z mężczyzną, nieznajomym i sporo starszym, teoretycznie mającym większe szanse od niej... Chociaż, kto wie, jak potoczy się ich walka?
Skłoniła się, po czym, utkwiwszy bystre spojrzenie w sylwetce przeciwnika, skierowała na niego swoją różdżkę:
- Casa Aranea! - rzuciła na początek.
Skłoniła się, po czym, utkwiwszy bystre spojrzenie w sylwetce przeciwnika, skierowała na niego swoją różdżkę:
- Casa Aranea! - rzuciła na początek.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Styczniowe pojedynki wyszły Edgarowi lepiej niż przypuszczał. Tylko jedna przegrana? Od początku nastawiał się na gorszy wynik, bo był realistą i wiedział, że wcale nie jest najlepszy w pojedynkach. Przynajmniej w tych, w których obowiązywały zasady klubu - w końcu większą wagę przykuwał do czarnej magii i zaklęcia z tego zakresu z pewnością wychodziły mu lepiej niż te zwykłe ofensywne wykorzystywane właśnie na takich arenach. Tak czy inaczej szedł pozytywnie nastawiony na dzisiejsze spotkanie. Zlustrował kobietę wzrokiem. Przedtem przyszło mu walczyć z samymi mężczyznami, zobaczymy jak pójdzie z pierwszą przeciwniczką płci żeńskiej. Wyglądała... cóż, delikatnie, ale to wcale nie znaczyło, że nie miała z nim żadnych szans. W końcu to nie boks. Pierwsze zaklęcie jej nie wyszło, oby to nie były złe dobrego początki. Wycelował w nią różdżkę i powiedział - Deprimo!
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
Arena #06
Szybka odpowiedź