Arena #08
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #8
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nie wyszło jej. Zacisnęła szczękę i poprawiła uchwyt na różdżce. Jeszcze nie wszystko stracone, a dźwięk noży wbijających się w ścianę zabrzmiał dość złowieszczo. Wzięła głęboki oddech i uniosła różdżkę po raz kolejny, starając się skupić całkowicie na wypowiadanej inkantacji. Nie było Deirdre, nie było sali z widzami, nie było nic poza Giovanną, jej wściekłością i przede wszystkim - jej mocą.
- Ignitio!
- Ignitio!
The member 'Giovanna Borgia' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
Wytrącona z równowagi - zarówno dosłownie jak i w przenośni - miała problem z poprawnym rzuceniem zaklęcia, co znów podbiło poziom niechęci i wewnętrznej goryczy, zalewającej jej usta gorzkim posmakiem. Pieprzona Borgia. Udane zaklęcie, które posłało ją na deski, odczytała bardzo dosłownie. Nie dość, że Gio czuła się panią jej wolności, jej wyborów, jej ciała, to jeszcze pokazywała to nadzwyczajnie dosłownie, rzucając ją na podłogę. Nie mogła dopuścić do tego ponownie. Ani do stanięcia w płomieniach. - Protego Maxima - niemalże warknęła, mając nadzieję, że wściekłość nie zdekoncentruje jej ponownie.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : rzut kością
'k100' : 13
'k100' : 13
Ognista kula pomknęła od razu w jej kierunku, niszcząc nieudolną tarczę i od razu zajmując płomieniem skraj czarnej szaty. Niech to szlag. Koniec pojedynku, okropna porażka i...okropna wróżba ostatecznej przegranej na całkiem odmiennym polu? Nie mogła od razu spojrzeć Borgii w oczy, zajęta gaszeniem pożaru. Dolna krawędź szaty uległa spopieleniu i teraz prawa jej część zwisała w smętnych strzępach, odsłaniając smukłą, bladą nogę. Na szczęście nie poparzoną, ale i tak skóra w niektórych miejscach była zaczerwieniona. Dopiero po dłuższej chwili Dei podniosła wzrok na Giovannę i skrzywiła się z wyrazem skrajnej pogardy, niechęci i gniewu. Mocniej ścisnęła w dłoni różdżkę i ruszyła w stronę brunetki, mierząc ją tak intensywnym spojrzeniem, jakby zamierzała wcisnąć jej drewno prosto do gardła lub ewentualnie w samczym geście uderzyć ją barkiem. Żadna z tych rzeczy nie miała jednak miejsca. Tsagairt zatrzymała się przy brunetce zaledwie na sekundę. - Jeszcze się policzymy, suko - wycedziła prosto w jej pełne, zmysłowe, wygięte w triumfującym uśmiechu usta, po czym wyminęła ją i zgrabnie zeskoczyła z podwyższenia, z wysoko uniesioną głową opuszczając pomieszczenie. Już dawno nikt nie wyprowadził ją z równowagi tak łatwo, jak zrobiła to Borgia, zmieniając wystudiowaną obojętność w dziewczęcy, uwłaczający żar gniewu.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
I nadszedł kolejny miesiąc w klubie pojedynków. Obecne wydarzenia wcale nie zniechęciły jej do uczestnictwa. Wręcz przeciwnie, pragnęła jeszcze bardziej wykorzystać tę okazję do przetestowania swoich umiejętności pojedynkowych.
Sophia była bardzo ciekawa, na kogo tym razem trafi. Weszła do sali pewnym krokiem, ubrana wygodnie i odpowiednio do okoliczności. Zauważyła swoją przeciwniczkę - Daisy Mulpepper, tak, znała ją jeszcze z czasów szkolnych, a i później zdarzało im się współpracować, więc przed ukłonem nawet posłała jej lekki uśmiech.
A potem przyszedł czas na pierwsze zaklęcie.
- Colloshoo! - rzuciła.
Sophia była bardzo ciekawa, na kogo tym razem trafi. Weszła do sali pewnym krokiem, ubrana wygodnie i odpowiednio do okoliczności. Zauważyła swoją przeciwniczkę - Daisy Mulpepper, tak, znała ją jeszcze z czasów szkolnych, a i później zdarzało im się współpracować, więc przed ukłonem nawet posłała jej lekki uśmiech.
A potem przyszedł czas na pierwsze zaklęcie.
- Colloshoo! - rzuciła.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 11
'k100' : 11
Mój skromy debiut.
Do tej pory nie byłam w domu pojedynków, a i pojedynkowanie się w ramach mojego (ostatnio praktycznie zanikającego) czasu wolnego jeszcze nigdy nie pojawiło się w repertuarze mego dnia. Sama nie wiem, co tak właściwie podkusiło mnie, by stawić się w tym miejscu i spróbować swoich sił (a raczej upewnić się w przekonaniu, że jestem beznadziejna zarówno w zaklęciach defensywnych, jak i ofensywnych) - niemniej jednak, choć może na co dzień zdaję się tego nie dostrzegać, to jednak szeptane bądź wykrzykiwane w różnych miejscach słowa, zwiastujące niepokojące gorsze (cokolwiek tylko ma się kryć za tym frazesem), mącą również w mojej głowie.
Nie lubię czuć się bezbronna - i choć trudno powiedzieć, bym do końca taka była, bo przecież eliksiry i magiczne rośliny w moich dłoniach mogłyby posłużyć za skuteczną broń, to jednak na niewiele by mi się one zdały, gdyby przyszło mi uciec się do podstawowej samoobrony.
Dlatego też tutaj jestem. Choć czuję się niepewnie, staram się wyglądać tak, jakbym wierzyła w to, że wygram tę walkę. W końcu samo nastawienie też jest istotne. Szczególnie, jeśli trafię na silnego przeciwnika. Nie chcę sama wcielić się w rolę tej słabszej.
Kiedy w końcu znajduję się naprzeciwko osoby, z którą przyszło mi walczyć, czuję ulgę. Znam Sophię i dzięki temu nie będę aż tak bardzo się przejmować wynikiem naszego pojedynku - a raczej tym, że skończy się on moją porażką (cóż, nie sądzę, bym miała jakiekolwiek szanse stając w szranki z piekielnie dobrym aurorem). Odwzajemniam jej uśmiech i kłaniam się, sygnalizując gotowość.
Pierwsze zaklęcie Carter przemyka tuż obok mnie (wstyd przyznać, ale nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć, czym ono skutkuje), jednakże dla pewności - by nie miało szansy musnąć mego ciała - odskakuję w bok, jednocześnie zastanawiając się, czym mogę się zrewanżować.
- Caeruleusio - decyduję się ostatecznie na lodowy pocałunek, kierując różdżkę w stronę rudowłosej.
Do tej pory nie byłam w domu pojedynków, a i pojedynkowanie się w ramach mojego (ostatnio praktycznie zanikającego) czasu wolnego jeszcze nigdy nie pojawiło się w repertuarze mego dnia. Sama nie wiem, co tak właściwie podkusiło mnie, by stawić się w tym miejscu i spróbować swoich sił (a raczej upewnić się w przekonaniu, że jestem beznadziejna zarówno w zaklęciach defensywnych, jak i ofensywnych) - niemniej jednak, choć może na co dzień zdaję się tego nie dostrzegać, to jednak szeptane bądź wykrzykiwane w różnych miejscach słowa, zwiastujące niepokojące gorsze (cokolwiek tylko ma się kryć za tym frazesem), mącą również w mojej głowie.
Nie lubię czuć się bezbronna - i choć trudno powiedzieć, bym do końca taka była, bo przecież eliksiry i magiczne rośliny w moich dłoniach mogłyby posłużyć za skuteczną broń, to jednak na niewiele by mi się one zdały, gdyby przyszło mi uciec się do podstawowej samoobrony.
Dlatego też tutaj jestem. Choć czuję się niepewnie, staram się wyglądać tak, jakbym wierzyła w to, że wygram tę walkę. W końcu samo nastawienie też jest istotne. Szczególnie, jeśli trafię na silnego przeciwnika. Nie chcę sama wcielić się w rolę tej słabszej.
Kiedy w końcu znajduję się naprzeciwko osoby, z którą przyszło mi walczyć, czuję ulgę. Znam Sophię i dzięki temu nie będę aż tak bardzo się przejmować wynikiem naszego pojedynku - a raczej tym, że skończy się on moją porażką (cóż, nie sądzę, bym miała jakiekolwiek szanse stając w szranki z piekielnie dobrym aurorem). Odwzajemniam jej uśmiech i kłaniam się, sygnalizując gotowość.
Pierwsze zaklęcie Carter przemyka tuż obok mnie (wstyd przyznać, ale nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć, czym ono skutkuje), jednakże dla pewności - by nie miało szansy musnąć mego ciała - odskakuję w bok, jednocześnie zastanawiając się, czym mogę się zrewanżować.
- Caeruleusio - decyduję się ostatecznie na lodowy pocałunek, kierując różdżkę w stronę rudowłosej.
Daisy Mulpepper
Zawód : koroner
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
she has that grave look
in her eyes like she is
constantly killing and
burying people in her
h e a r t.
in her eyes like she is
constantly killing and
burying people in her
h e a r t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Daisy Mulpepper' has done the following action : rzut kością
'k100' : 28
'k100' : 28
Fantastycznie.
Jeśli Sophia w ogóle cokolwiek poczuła, to chyba co najwyżej mógł to być powiew letniej bryzy zamiast porywistego, przeszywającego do szpiku kości wiatru. Przygryzam wargę całkowicie bezwiednie, robię tak zawsze, gdy czuję się zażenowana. Chyba powinnam skoncentrować się na nieco łatwiejszych zaklęciach - przynajmniej na początku i w ramach rozgrzewki.
Ale wtedy przypominam sobie jedno z pierwszych zaklęć ofensywnych, które nauczyłam się jeszcze w czasach spędzonych w murach Hogwartu. Nie mogę oprzeć się pokusie. - Cephalalgia - mówię, a słowom tym towarzyszy zgrabny, szybki ruch nadgarstka.
Jeśli Sophia w ogóle cokolwiek poczuła, to chyba co najwyżej mógł to być powiew letniej bryzy zamiast porywistego, przeszywającego do szpiku kości wiatru. Przygryzam wargę całkowicie bezwiednie, robię tak zawsze, gdy czuję się zażenowana. Chyba powinnam skoncentrować się na nieco łatwiejszych zaklęciach - przynajmniej na początku i w ramach rozgrzewki.
Ale wtedy przypominam sobie jedno z pierwszych zaklęć ofensywnych, które nauczyłam się jeszcze w czasach spędzonych w murach Hogwartu. Nie mogę oprzeć się pokusie. - Cephalalgia - mówię, a słowom tym towarzyszy zgrabny, szybki ruch nadgarstka.
Ostatnio zmieniony przez Daisy Mulpepper dnia 31.12.16 16:06, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : jestem lamą (edytuję za zgodą Sophii))
Daisy Mulpepper
Zawód : koroner
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
she has that grave look
in her eyes like she is
constantly killing and
burying people in her
h e a r t.
in her eyes like she is
constantly killing and
burying people in her
h e a r t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Daisy Mulpepper' has done the following action : rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
Pierwsze zaklęcie Sophii okazało się niecelne. Przemknęło obok Daisy. Ale cóż, była to dopiero rozgrzewka, starcie dopiero się zaczynało i obie próbowały się w nim odnaleźć. Także Daisy nie udało się trafić młodej aurorki. Zamiast fali przenikliwego zimna, poczuła jedynie powiew chłodnego wiatru, który zaledwie nieznacznie zmierzwił jej włosy. Drugie zaklęcie też przemknęło gdzieś obok, nie czyniąc żadnej szkody.
Sophia zacisnęła palce na znajomym, wygładzonym przez lata używania drewienku różdżki.
- Aeris! - rzuciła.
Sophia zacisnęła palce na znajomym, wygładzonym przez lata używania drewienku różdżki.
- Aeris! - rzuciła.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Tym razem też minimalnie chybiła. To chyba nie był zbyt fortunny początek. A może po prostu dawało jej się w oznaki zmęczenie spowodowane ostatnimi pracowitymi dniami w Biurze Aurorów? Sophia nie miała zbyt wiele czasu na odpoczynek i należyte zregenerowanie sił, skoro ciągle trzeba było coś robić, i nawet początkujący aurorzy z niezbyt imponującym stażem byli angażowani w sprawy, które zaczęły nagle spadać na nich w marcu. Do tego dochodziła ta atmosfera niepokoju... Musiała jednak dołożyć starań, żeby się od tego odciąć i skupić na pojedynku.
- Plegia! - wypowiedziała kolejne zaklęcie. Oby tym razem się udało.
- Plegia! - wypowiedziała kolejne zaklęcie. Oby tym razem się udało.
Arena #08
Szybka odpowiedź