Wydarzenia


Ekipa forum
Konfekcja damska
AutorWiadomość
Konfekcja damska [odnośnik]21.03.16 13:31

Konfekcja damska

★★★★
Wkraczając w świat odzieży damskiej ciężko jest na dłużej zatrzymać na czymś wzrok; z wieszaków kuszą kreacje najróżniejsze, przykuwające uwagę a to detalem, to znów idealnym krojem czy śmiałą innowacją. Od dodatków zaczynając, przechodząc przez stroje codzienne, docierając do najbardziej wyszukanych i zachwycających kreacji wieczorowych - wszystko tutaj ma za zadanie ukazywać wyjątkowość, porywać zmysły, wyznaczać najwyższą wartość. Osobistości, które można spotkać między tymi modowymi arcydziełami nie należą do postaci nijakich czy pierwszych z brzegu: suknie projektowane przez najlepszych londyńskich i światowych projektantów, a sprzedane w tym budynku, zdobiły niejedną szlachetnie urodzoną damę na sabatach, skupiających arystokratyczną śmietankę towarzyską świata czarodziejów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:45, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Konfekcja damska Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Konfekcja damska [odnośnik]23.04.16 17:53
Jedwab.
Kaszmir.
Tiul, szyfon, koronki.
Z każdym mijanym segmentem sklepu, z każdą półką, zapełnioną równo poskładanymi sukienkami coraz bardziej kręciło jej się w głowie. Ubrania dwoiły się i troiły, osaczając klienta z każdej, możliwej strony. Mimo, ze Eurydice była kobietą, a na dodatek kobietą, która nie musiała szczędzić galeonów na swój wygląd, ani odrobinę nie czuła się jak w swoim żywiole. Wolała, kiedy jej wybór był ograniczony zawartością szafy. Obecnie znalazła się w sytuacji, która jasno i klarownie uzmysłowiła jej, że nawet to, co znajdowało się w jej garderobie musiało być zmieniane i uzupełniane nowymi pozycjami. Nie lubiła tych sytuacji i nie przyzwyczaiła się do nich, choć powtarzały się regularnie, co niespełna miesiąc.
Przerwała wędrówkę i wsparła się o jedną z komód, tonących wśród kobiecych magazynów i poradników autorstwa największych osobistości świata mody. Dopiero teraz miała odrobinę czasu, aby rozejrzeć się dookoła siebie bez obawy, że dostanie oczopląsu. Dział damski był równie cichy i sterylny, jak trzy pozostałe, które niechętnie mijała po drodze. Jedynym dźwiękiem, przebijającym się przez bicie Eurydykowego serca, była muzyka klasyczna, dyskretnie sącząca się z niewidocznego gołym okiem radia. Modowe więzienie. Od niechcenia wyciągnęła dłoń, pojedynczymi palcami muskając materiał aksamitnej sukienki, niemalże rozpływającej się pod jej opuszkami. W takim środowisku, w pojedynkę nie radziła sobie najlepiej, a gosposia, której obowiązkiem było zabranie lady Flint na zakupy, niespodziewanie zniknęła w wirze ekscytujących poszukiwań. Odgarnęła nerwowo włosy z czoła i przymknęła oczy, licząc każdą kolorową plamkę rodzącą się pod zaciśniętymi powiekami.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]03.07.16 17:06
Takie miejsca nie są mi obce.
Jeśli jest coś, co moja matka kocha bardziej od szlachetnych czarodziejów to na pewno są nimi luksusy. Francuskie koronki, najdroższe jedwabie, puchate futra czy miękkie wełny, znajdę to wszystko w rodowej rezydencji bez problemu. Nikt nie pomyślałby, że  zielarstwo potrafi być tak dochodowym zajęciem. Wystarczy dodać do tego niemały posag, jaki przyniosła ze sobą matka, aby zrozumieć jak lekko przychodziło jej wydawanie pieniędzy. Nie dorównywaliśmy, co prawda bogactwem wielu arystokratycznym rodom, ale z pewnością nie klepaliśmy przysłowiowej biedy. Byłam przyzwyczajona do dobrego bytu i nic nie mogłam na to poradzić. Jednak dom mody Parkinsonów mimo wszystko wprawiał mnie w dezorientację. Miejsce to było naprawdę niezwykłe, promieniowało z niego coś, czego sama nie potrafiłam ubrać w słowa. Nie czułam się tutaj dobrze, jak gdybym nie pasowała do tego świata.
Kiedy tak manewruję pomiędzy różnymi sekcjami moje spojrzenie bezwiednie ucieka z trasy mojej podróży na dłoń, a właściwie pierścionek. Ten, który oficjalnie włożył na mój palec Mortimer, uroczyście zobowiązując się do uczynienia swoją żoną. Wiedziałam, że oznacza to nobilitację. Moje dzieci uznane zostaną już za w pełni szlachetne, ale ja nigdy nie będą, nawet, kiedy nazwisko Flint będzie moje. Matka lojalnie uprzedziła mnie, że pomimo zmiany stanu cywilnego, a może właśnie przez to, będzie ciągnął się za mną cichy szept plotek. Może oficjalnie zostanę obdarzona należnym szacunkiem, ale poza salonami?
Mimo to próbuję sobie wmówić, że krążące po sklepie sprzedawczynie w żaden sposób nie rozmawiają o mnie. Na pewno mają o wiele ciekawsze zajęcia. Muszą w końcu doradzać szlachciankom, w co ubrać się na zbliżający sabat noworoczny. Ten sam, na który zaproszono mojego narzeczonego w nadziei, że znajdzie sobie lepszą partię ode mnie. Chciałabym wymóc na nim, aby nie pojawił się na tym wydarzeniu za tę jawną zniewagę mojej osoby, ale nie mam nawet najmniejszego prawa, żeby to zrobić. Zresztą transakcja już się dokonała, prawda? Nie ma możliwości zwrotu. Zostaniemy małżeństwem. Jego rodzina staje się moją. Ta myśl odbija się w moim umyśle, kiedy wreszcie odnajduję Eurydice. Z jednej strony czuję ulgę, bo nie jestem sama, a z drugiej widzę kontrast, jaki między nami jest.
- Lady Flint - mówię, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Nigdy tak naprawdę nie przeszłyśmy do mówienia sobie po imieniu, więc zostaję przy tej standardowej formule. Patrząc na nią z zaskoczeniem zauważam, że nie wygląda na specjalnie szczęśliwą w tym modowym królestwie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]07.07.16 17:07
Otworzyła oczy, przez kilka pierwszych sekund poświęcając uwagę brzydkim rysom na kafelkach. Zaraz jednak zreflektowała się, szukając źródła dźwięczącego w uszach głosu. Nie był jeszcze na tyle znajomy, aby nie mylić go z żadnym innym, ale również nie na tyle obcy, aby reagować na niego zdawkową obojętnością. Chwila, w której źrenice dziewcząt się skrzyżowały, nadeszła stosunkowo szybko; bez fajerwerków i eksplozji radości, spowodowanych długą rozłąką. Również i Eurydice nie umknęła słodka ironia ich dysharmonii. Oczy Eurydice, na przekór jej nasłonecznionej urodzie, kolidowały z jasnością oczu przyszłej małżonki brata. Wyglądało to niecodziennie, jakby zgodnie wymieniły się tym, co pierwotnie do nich należało. I na tym w jej mniemaniu miała zakończyć się niewidzialna nić porozumienia, którą przy pierwszym spotkaniu związały swoje nadgarstki. Prowizorycznym, niewystarczająco trwałym supłem.
- Panno Sprout. - odparła, aż krzywiąc się w środku od przymusowej formułki. Niewerbalnie prawiła ciemnowłosej wyrzuty, które naturalną siłą rzeczy nie mogły już zmienić niefortunnego podkreślenia szlacheckiego porządku. W takich sytuacjach był niewygodny, a brzmiał i wyglądał nieapetycznie - nawet, gdy relacje pomiędzy dwoma osobami chwiały się na granicy klarowności, a jedna z nich była uprzedzona do osób gorszego pochodzenia.
- Kwiaty, kamienie, czy złoto? - zapytała ni stąd, ni zowąd, zakładając włosy za ucho. W jej języku oznaczało to: miło mi cię widzieć; jak minął ci dzień?; lub przepraszam, ale nie potrafię z tobą jeszcze rozmawiać, bo wychodzisz za Mortimera. Naturalnie, w świecie pozbawionym ukrytych przekazów zapytałaby o fakturę sukienki, która miała wieść główny prym dla każdego oka sabatu. Wyprostowała się, tym samym dając znak, że jest gotowa do dalszej walki z wieszakami i szklanymi manekinami. Nie była jedynie przekonana, czy miała wystarczająco dużo siły, aby zmagać się z wewnętrznymi demonami, pobudzonymi do życia w obecności panienki Sprout. Bała się. Bała się, że bezceremonialnie wyrwie pokaźną część jej duszy, schowa do kieszeni i z dumą nazwie swoim mężem. Nie miała jednak w zwyczaju mówić o tym głośno.
Posłała jedno, kontrolne spojrzenie w stronę Calanthe i zaoferowała jej swoje ramię - sztywne, chłodne, ale wciąż ramię.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]08.07.16 13:56
Patrzymy na siebie. Zielone w brązowe. Brązowe w zielone. Chciałabym wiedzieć, co o mnie myśli. Życie na szlacheckich salonach zawsze oznacza niewiedzę. Słowa, które padają są zazwyczaj zaowalonymi aluzjami, słodkimi kłamstewkami czy pustymi komplementami. Ciężko oddzielić ziarno od plewa. Chociaż całe życie szykowano mnie do odnajdowania się w tym świecie to i tak nie jest mi łatwo. Wolę prawdę. Kłamstwo skrzętnie oplatało moje życie, a gdy wreszcie mnie uwolniono spotkanie z rzeczywistością było niezwykle bolesne. Nie mogę jednak złapać Eurydice za ramię, pociągnąć w moją stronę i kazać jej powiedzieć, co o mnie sądzi. Jesteśmy skazane na ganianie w niekończącym się labiryncie kurtuazji, tym bardziej w takim miejscu jak dom mody Parkinsonów. Wszelkie sceny są tutaj wysoce niewskazane. Nie chcę wiedzieć jak zareagowałaby na to moja matka.
- Kwiaty – odpowiadam mimowolnie, automatycznie i dopiero po chwili dociera do mnie zaskoczenie tym pytanie. O co chodzi? Czy to jakiś test, na który się nie przygotowałam? Oceni mnie teraz? A może to Mortimer kazał jej zrobić zwiad w mojej sprawie? Chociaż jesteśmy zaręczeni już prawie pół roku to nadal nie rozgryzłam relacji panujących pomiędzy tym rodzeństwem. Jestem teraz niepewna, trochę zdezorientowana. Trochę wytrąciło mnie to z równowagi. Rozglądam się po wnętrzu szukając jakiegoś punktu odniesienia albo czegoś, co odwróci moją uwagę. Ale to chyba nie jest takie łatwe. Jak zresztą wszystko w życiu.
Wracam spojrzeniem na lady Flint i kiedy oferuje mi swoje ramię nie pozostaje mi nic innego jak je przyjąć. Jest drobniejsza ode mnie, niższa, a i tak mam wrażenie, że to w tej chwili ona jest dla mnie oparciem. Powinnam więc zagaić jakąś kurtuazyjną rozmowę. Tak jak uczyła mnie tego matka. Nie wiem jednak jak się do tego zebrać. Nagle cała wiedza ulatuje ze mnie i pozostawia samiuteńką. Nawet nie wiem jak się do niej zwracać. Tytułować ją dalej lady? Mówić po imieniu? Siostro?
- Tak dużo tutaj wszystkiego – decyduję się powiedzieć i pokazać jej, że też nie czuję się tutaj najlepiej.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]11.07.16 21:36
Ciężko było patrzeć i n i c nie widzieć. Najbardziej istotne słowa pozostawały w ich głowach, znaczące ruchy w ospałych mięśniach, a emocje po lewej stronie klatki piersiowej. Choć dwadzieścia lat z kawałkiem obligowało ją do przyswojenia pewnych szlacheckich perypetii, ona wciąż czuła się, jakby nieustannie brodziła w nieznanym. Mogła jedynie podejrzewać, że Calanthe nie odbiegała zbyt daleko od jej osobistego odczucia, pomimo tego, że akt urodzenia obdarł ją z przesłodzonego tytułu lady. W gruncie rzeczy, miały ze sobą trochę wspólnego. O tym jednak nijak mogły się dowiedzieć.
- Wiedziałam. - kącik jej ust zadrżał, jakby poddał się w drodze do uśmiechu. Zainteresowania Calanthe nie były żadną tajemnicą, szczególnie dla Eurydice, która już wkrótce miała dzielić z nią swoje nazwisko. Zapytała wiedziona czystą ciekawością, jedynie przy okazji upewniając się, czy ciemnowłosa musiała kwestionować przy niej swoje ja; nie musiała. A Eurydice doceniała to na swój własny, pozbawiony ekspresji sposób.
Już po chwili ręka panny Sprout wplątała się w zgięcie jej łokcia, zapoczątkowując pierwsze rytmy niepewnego tańca. Szły obcas w obcas, ramię do ramienia, pozostawiając dłonie nieznacznie odseparowane o parę cali niepisanej prywatności. Nie przepadała za dotykiem obcych, unikała go jak ognia, a ewentualny kontakt - w jej mniemaniu - niewiele różnił się od oparzenia. Spojrzała na swoją towarzyszkę, godząc się z gorzką świadomością, że ta nie sprawiła jej bólu.
- Albo za mało tego, czego naprawdę potrzebuję. - podsumowała, symbolicznie odwracając pozłacaną głowę w stronę półek, z góry na dół zasłanych śnieżnobiałą bielą. Nie była wybredna, była zniechęcona. Nie każdy lord i nie każda lady miała w krwi panoszenie się po salonach i wydawanie lekką ręką pieniędzy na to, czego nie chciała. No właśnie; pragnienia były jedną z wielu rzeczy, które godziły w dobre samopoczucie Eurydice (o ile samopoczucie nie było pojęciem względnym). - Nie chcę tam iść. - mruknęła pod nosem, uchybiając rąbka tego, co naprawdę czuła. Sabaty były dla niej utrapieniem, zawierającym w sobie masę innych, miniaturowych utrapień, takich jak tańce, rozmowy i nieszczerze wymieniane uśmiechy. Nie wiedziała, dlaczego postanowiła podzielić się tym akurat z Calanthe, ale jednocześnie nie żałowała, że wyłożyła pierwszą kartę na świecący pustkami stół.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]14.07.16 12:20
Nie jestem pewna czy to dobrze, czy źle, gdy Eurydice komentuje mój wybór. Czuję się przy niej taka zagubiona, niepewna swoich słów i poczynań. Sama nie wiem dlaczego, bo przecież od dłuższego czasu jedyne, co odczuwałam to głębokie znużenie i obojętność. Nie wiem, jakim cudem to uległo nagle takiej zmianie. Czemu tak zależy mi na opinii lady Flint? Bo musi tu przecież chodzić o opinię, bo inaczej jak wytłumaczyć to przejmowanie się? Przecież nie chciałam, żeby mnie polubiła, prawda?
- A ty? - pytam odruchowo, nie mogąc się powstrzymać. Nie wiem czy powinnam, ale słowo już padło, a ja naprawdę jestem ciekawa. Może się okaże, że żadna z tych trzech rzeczy? Może się nie ogranicza tylko do tego? Szczerze nie wiem dokładnie, o co tak naprawdę jej chodziło. Obym właśnie nie wpadła w jakąś pętlę albo nie popisała się koncertową niewiedzą.
Chyba powinnam bardziej uważać na to, co mówię, ale widocznie zaczynam trochę paplać, gdy robię się nerwowa. To miejsce potęguje to uczucie, nie czuję się tutaj dobrze. Otoczona zewsząd kreacjami i królewskim przepychem czuję się trochę jak szara myszka. Nie zwykłam chodzić do takich miejsc, bo chociaż w mojej krwi jest tylko drobna skaza to dla niektórych jest to skaza. Nie wiem, jakie odczucia ma Eurydice, z jednej strony pozwoliła mi się do siebie zbliżyć, ale z drugiej zachowała przecież zdrowy dystans. Mimo wszystko uśmiecham się lekko na jej słowa. Często tak bywa, nie tylko w miejscu takim jak to, ale w ogóle. Gdy człowiek szuka czegoś w sklepie czy w życiu zawsze jest tego wszystkiego jakoś dziwnie mało. To typowa ironia losu, bo przecież pułki uginają się od luksusowych materiałów, które tylko czekają na zawrócenie na nie uwagi. Tak samo jak czające się po kątach ekspedientki niemogące się doczekać, aby nam pomóc przy wyborze. Czy raczej pomóc jej.
- Chcenie nie ma tu nic do rzeczy, to czysty obowiązek - odpowiadam cicho, a moje usta wyginają się leciutko w uśmiechu, jak gdybym mówiła o czymś pogodnym, ale oczy pozbawione są typowej wesołości. Obie wiemy, że to, czego chcemy nigdy się naprawdę nie liczyło i mogłyśmy tak sądzić tylko dopóki nie kolidowało to z pragnieniami naszych rodziców. To nie jest sprawiedliwe i nic nie można z tym zrobić.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]01.08.16 12:33
Swobodne zwroty i gesty nie były jeszcze w ich towarzystwie naturalne. Słowa dobierały pokracznie, chwilami i nieudolnie, jakby uczyły się kontaktów międzyludzkich od samej podszewki, zera, wielkiego niczego. Zaledwie kącikiem oka spojrzała w stronę Calanthe, aby przełknąć pozornie nieistotną bezpośredniość, zamkniętą w słowie "ty". Niewątpliwie - starały się lawirować pomiędzy dyskomfortem lady i pań, ale ona wciąż czuła, że coś się nie zgadzało i nie do końca było na swoim miejscu. W gruncie rzeczy wcale nie wiedziała, jak powinna traktować przyszłą żonę brata; nie umiała nawet zaproponować jej, aby zwracały się do siebie po ludzku, drogą wymiany przydługimi imionami. Siedziała z założonymi rękami, ubranymi w pierścionki i starą, rzemykową bransoletkę, podświadomie wiedząc, że problemem przewodnim była kwestia jej chcenia i niechcenia.
- Jeżeli uzbroisz się w cierpliwość, a zakupy nie zajmą nam pół dekady, już za niedługo się o tym przekonasz. Obie się przekonamy. - sprostowała równie szybko, jak odwróciła wzrok. Nie lubiła wrzucać ich do jednego worka. Zamiast tego kontynuowała podążanie korytarzami ubrań, wymijanie półek z udawanym zainteresowaniem i dotykanie tego, czego materiał nie miał większego znaczenia (o ile w ogóle jakikolwiek posiadał). Dopiero gdy z ust Calanthe padła odpowiedź, przystanęła, wyplątując ramię z jej ramienia; bezwiednie opadło wzdłuż plisowanej spódnicy, jak zwiędły pęd zaniedbanej rośliny.
- Dziwne. - zmarszczyła brwi na mniej, niż ułamek sekundy, odruchowo przeganiając włosy sprzed oczu. - Chyba spodziewałam się zupełnie innej odpowiedzi. - cisza zawisła w powietrzu, ciężka i mętna, otulając dziewczęta palmiarnianym zaduchem. Eurydice przegoniła go niewidzialnym ruchem niewidzialnej dłoni, uśmierzając niejasności podtrzymującym na duchu uśmiechem. Nie mógł co prawda zapobiec fali niezręcznych sytuacji, ale dobrze rozładowywał napięcie, stwarzając pozory porządku i równowagi. Obie jej potrzebowały, szczególnie, gdy poruszały tak delikatne kwestie jak przymusy i chęci - w teorii i praktyce ważne dla Eurydice, a dla Calanthe; najprawdopodobniej tylko w tym pierwszym. Mimo to nie chciała tchnąć w życie kolejnego powodu, który by je poróżnił, oddzieliłby grubą kreską i spisał na straty wszystko, co mniej, lub bardziej sukcesywnie próbowały budować. Dlatego gdy w jej rękach znalazła się drobna bransoletka, wykonana ze srebra wysokiej próby, bez pytania wsunęła ją na nadgarstek dziewczyny, oglądając pod sztucznym światłem sklepowych lamp.
- Podoba ci się? - spytała, na moment podnosząc wzrok znad szczupłej dłoni. Jedynym zdobieniem bransoletki był srebrny kwiat, któremu nektar zastępowała pożółkła perła, umieszczona w samym jego środku. - Wygląda jak... - urwała. Jej wzrok uciekł w inne partie dziewczęcej dłoni, sunąc po paliczkach palców, a przystanek robiąc dopiero na dyskretnie połyskującym pierścionku. Zaręczynowym. Wypuściła dłoń Calanthe, jakby w gruncie rzeczy parzyła od samego początku, ale po mistrzowsku zwodziła ją za nos znieczulającą wonią ciętych kwiatów. - ...zawilec.
Może przez chwilę poczuła się oszukana. Odrobinę urażona, banalnie naiwna, ale nie zraniona, bo do tego trzeba było czegoś więcej, niż ślubnych akcesoriów. Nie pomagała Mortimerowi w wyborze pierścionka, ani nie interesowała się dniem zaręczyn, systematycznie odganiając od siebie myśl o ślubie. Mogła przewidzieć, że prędzej czy później będzie musiała stawić mu czoła. Ale teraz, uwięziona w sekcji pasków i biżuterii, nie była gotowa. Może dział apaszek uzmysłowi Eurydice, że tak naprawdę n i g d y nie będzie odpowiedniej chwili, czasu i miejsca.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Konfekcja damska [odnośnik]19.09.16 10:10
2 lutego?

Wybór odpowiedniej kreacji na wyjście nigdy nie był prosty. O ile szlachetnie urodzone damy mogły pozwolić sobie na ogromną dowolność w tej kwestii, tak Cece, niestety, miała pewien ograniczony budżet. Ile odłożyła tyle mogła wydać, a warto pamiętać, że farby z jakich korzystała, też nie były najtańsze. Chociaż, pofarbowanie fragmentu swojej ulubionej bladoróżowej sukni w wyniku nieszczęśliwego wypadku, tj. dramatycznego upadku sztalugi wprost na uchylone drzwi garderoby, niejako podstawiło ją pod ścianą. Potrzebowała takiej kreacji na wszelkie niespodziewane wydarzenia towarzyskie w jakich być może będzie brała udział, nawet jeśli żadnych takich nie przewidywała i ostatecznie postanowiła udać się do domu mody, o dziwo modląc się do Merlina o to, aby nie zastać w nim Marcela. Nie dlatego, że sądziła, iż wybierze jej coś nieodpowiedniego, wprost przeciwnie! Obawiała się, że przyjaciel tak zaszaleje, iż nie będzie potrafiła się wypłacić, nawet jeśli postanowi zastawić dom i wyprzedać rodową biżuterię. Jakoś tak nie przemyślała czy nie będą jej z tego powodu groziły Marcelowe konsekwencje, ale mniejsza z tym. Była teraz tak zestresowana zakupami, że nawet przez myśl jej to nie przeszło. Tak, kobieta zestresowana zakupami! To jest możliwe!
Spacerując pomiędzy wieszakami, Cece starała się odnaleźć w tym dzikim, nieznajomym sobie świecie, a gdy muskała palcami delikatne tiulowe wykończenia, nie potrafiła myśleć o niczym innym, jak o tym, że czuła się obserwowana. Zarówno przez sprzedawcę, jak i inne damy kręcące się w pobliżu i tak samo jak ona, zapoznające się z aktualną ofertą domu mody Parkinson. Czuła się tak nie na miejscu jak jeszcze nigdy wcześniej, ale ostatecznie jej uwagę przykuła jedna z sukienek, więc natychmiast zapomniała o narzekaniu i wątpliwościach. Intensywnie niebieska, w kolorze indygo z zakrytymi ramionami i głębokim wycięciem na plecach. Piersi były niemalże całkowicie zakryte, dzięki czemu Sykes czuła się odrobinę pewniej na myśl o włożeniu jej na siebie. Sama kreacja kończyła się tuż za kolanami, a dopiero kiedy dziewczę ją pomacało, wyczuło, że i wzdłuż uda wyłania się odważne rozcięcie. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się przez sekundy. A co jej tam, raz kozie śmierć. W ten sposób udała się do przymierzalni.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Konfekcja damska [odnośnik]22.09.16 10:46
Czas wzmożonych ceremonii ślubnych zbliża się wielkimi krokami, a ja zawsze muszę nadążać za najważniejszymi wydarzeniami w życiu wyższych sfer - do których się garnę, chcę za wszelką cenę należeć. Już nie chodzi o te wszystkie wystawne przyjęcia, słodkie słówka komplementów oraz absurdalnie drogie wino, a o rozpoznawalność potrzebną młodej artystce. Łaknę nawiązywania kontaktów mogących przerodzić się w uwielbienie zarówno mej osoby, jak i mego cudownego głosu. Lekkiego, ruchliwego, nadzwyczaj śpiewnego - każdy powinien być w nim zasłuchany. A ja muszę go wspomóc należytą prezencją. Niestety Marcel nie mógł mi dziś pomóc w doborze odpowiedniej oprawy mego ciała, ale wierzę, że w jego rodowym domu mody pracują równie co on kompetentni ludzie. Zamierzam im zawierzyć, nie do końca będąc pewną tego czy mnie stać na ich kreacje. Kto jak kto, ale ja na pewno coś wymyślę. Dlatego przemierzam kolejne uliczki opatulona w gruby, jasny płaszcz, obcasy butów zatapiają się w miękkim śniegu lub stukają na odśnieżonych chodnikach. Dziękuję sobie w duchu za spięte włosy, które pod wpływem porywistego wiatru utrudniałyby zdolność widzenia. Docieram w końcu na miejsce, od progu będąc przekonaną, że to jest moje miejsce na ziemi.
Obsługa bez zarzutu, od razu zainteresowana moim okryciem, pod którym ukazuje się pastelowa, lejąca się suknia imitująca nieco syrenie łuski - czyżby przekaz podprogowy? Nie zastanawiam się nad tym, przywdziewając uprzejmy uśmiech. Zamierzam zanurkować w tych wszystkich zapierających dech kreacjach. Już czuję przyspieszone bicie serca w klatce piersiowej, szalejący pod skórą puls oraz drobne igiełki podekscytowania. Najchętniej wykupiłabym wszystko, co tu się znajduje, ale niestety nie stać mnie na tak horrendalną rozrzutność. Spokojnym krokiem podchodzę do pierwszych wieszaków wertując wywieszone suknie - a co jedna jest ładniejsza. Kręcę głową nie mogąc podjąć decyzji, aż natrafiam na granatową sukienkę, której jeden egzemplarz wpadł w ręce jakiejś kobiety. Obrzucam ją pogardliwym spojrzeniem szybko uznając, że daremny jest jej trud - i tak nie będzie wyglądać w tym dobrze. I to nie wina kreacji, a samej zainteresowanej. Której nie poświęcam już więcej uwagi, ląduję za to w przymierzalni. Kiedy obie wychodzimy z nich w tym samym momencie, moja twarz wyraża jedynie politowanie. Nigdy nie dorówna mi urodą, szykiem i klasą, stąd nie rozumiem celu jej przybycia, ale niestety tak bywa. Zero samokrytycyzmu. Ten uroczy mężczyzna idący w naszym kierunku w celu obsłużenia nas na pewno ma identyczne zdanie jak ja.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Konfekcja damska [odnośnik]26.09.16 12:41
Niepewność nie znikała. Czy na pewno będzie ją stać, aby wybrać coś z domu mody Parkinson? Ceny były tutaj takie różnorodne, a kreacja, jaką wybrała wcale nie należała do najtańszych, pomimo względnie prostego kroju. Może właśnie dlatego Cece zdecydowała się jeszcze na dobranie kilku innych sukni, jakie zamierzała hurtowo przymierzyć, chociaż nie miała wątpliwości - w indygo czuła się zdecydowanie dostojniej niż w srebrze czy klasycznej czerni. Te dwa kolory nosiła na co dzień lub podczas występów czy prób tanecznych. Wieczorowa  kreacja winna była oszałamiać w pierwszej kolejności ją samą, więc ostatecznie nie wydawała przedwczesnych wyroków. Teraz już nie rozglądała się niepotrzebnie, skoncentrowana na dotarciu do przymierzalni. Pomimo kilku innych sukni, wpierw sięgnęła po tę pierwszą, upatrzoną i wybraną w nieokreślonym porywie serca. Ukryta w przymierzalni, wsuwała ją na siebie, walcząc jednocześnie ze wstydem spowodowanym odczuciem chłodu na nagich plecach. Wychowano ją w skromności, więc ukazywanie ciała czy konkretnie kobiecych atutów z reguły nie leżało w naturze Celeste. O wiele pewniej czuła się w klasycznych, codziennych kombinacjach aniżeli sukniach wieczorowych, zwłaszcza tak wiele odsłaniających. Obejrzała w przelocie swoje odsłonięte udo i powstrzymując się w ostatniej chwili od przygryzienia wargi w irracjonalnym zdenerwowaniu, zebrała ze sobą dwa fragmenty kreacji, przytrzymując ją tak, aby nie ukazywała ciała, gdy Sykes opuszczała przymierzalnię. W pierwszym momencie, Cece miała zamiar przejrzeć się w wielkich lustrach, otaczających teraz ją samą, lecz powstrzymało ją towarzystwo innej kobiety, materializującej się u jej boku niczym zjawa. Była niezwykle piękna. Jasnowłosa i niebieskooka, wyglądała w granacie niezwykle imponująco, a w dodatku… miała jej sukienkę. Cece westchnęła, odwracając spojrzenie, jakby to miało pomóc jej w niezauważaniu swoich oczywistych braków. Obsługa domu mody najwyraźniej nie podzielała konsternacji ciemnowłosej. Spadł na nie obie prawdziwy grad komplementów. Miały podobne proporcje i były niemalże tego samego wzrostu, ewentualne różnice wynikały z wysokości obcasów, a przez to nie można było uniknąć porównania jednej do drugiej.
- Lady, wyglądasz oszałamiająco. - zwróciła się do towarzyszki, podziwiając idealnie wykrojony łuk pleców jasnowłosej. Zazdrościła jej delikatnej, europejskiej urody, ale nie potrafiła być przy tym zawistna. Westchnęła lekko, zbierając swe długie włosy w podtrzymywanym koku, gdy sama przejrzała się w lustrach. Jej ciemniejsza karnacja, zupełnie inna barwa tęczówek i włosów teoretycznie nie powinna pasować do sukni, w której Odetta wyglądała tak pięknie. Cece obróciła się lekko, obserwując jak kreacja delikatnie faluje, jak układa się na jej ciele nim wypuściła spomiędzy palców długie pukle, opadające teraz na odsłonięte plecy. Ku swojemu zdumieniu, czuła się równie piękna, w czym upewniały ją zachwyty obsługującego je obie mężczyzny, poprawiającego właśnie materiał na jej biodrze. Niemalże już podjęła wybór, a przecież nie przymierzyła jeszcze pozostałych kreacji! Może wcale nie będzie musiała?


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Konfekcja damska [odnośnik]03.10.16 11:37
Granat to nie do końca mój kolor, ale urzeka mnie sam wygląd sukni. Tak prostej, że aż klasycznej. Lubię przepych, ale ten strój ma coś w sobie, co mnie bezsprzecznie urzeka. Niestety nie tylko mnie. Staram się o tym nie myśleć sądząc, że ta panna przede mną nie jest dla mnie żadną konkurencją. Szybko wydaję osądy, równie szybko wystawiając własną osobę na piedestał - nie dotrze do mnie, że niesłusznie. Nawet nie chcę o tym myśleć. Moją głowę zaprzątają bale oraz inne uroczystości, na które można byłoby taką sukienczynę założyć. Jest mało strojna, mało dostojna, dlatego najwyżej na przyjęcie koktajlowe można byłoby ją na siebie włożyć. Tak zaczynam krytycznie oceniać ten kawał materiału, a to wszystko przez tę kobietę, która śmiała dostrzec ją pierwsza. Trochę mnie to drażni nawet wtedy, gdy mówię sobie, że to wszystko mnie nie dotyczy. Marszczę nosek niezadowolona trzymając w rękach przedmiot niemej kłótni, ostatecznie wzruszając ramionami. Udaję się do przymierzalni.
Wkładam ją na siebie, efekt w lustrze mnie zadowala, a odsłonięte ciało nie peszy w ogóle. Uśmiecham się lekko, wyraz mojej twarzy zakrawa na tryumfujący. Odsłaniam zasłonę, nakazując obsłudze zapięcie zamka na moich plecach, czekam cierpliwie na efekt końcowy. Chcę zaszaleć, dlatego oswabadzam jasne włosy z ciasnego upięcia. Złote pukle rozlewają się miękko na łopatki dopełniając efektu. Przeczesuję je jeszcze dłonią poprawiając perfekcję, oczekuję właśnie oklasków, pochwał oraz propozycji pracy. Nic takiego nie następuje. Lub przynajmniej nie jest zarezerwowane tylko dla mnie - mężczyzna, który przed chwilą zapinał mój ciuch, nadskakuje tej drugiej, która przecież nie może się ze mną równać. Patrzę na nich z niedowierzaniem zmieszanym z oburzeniem. Muszę koniecznie powiedzieć Marcelowi, że to skandal w jaki poważne klientki są traktowane w domu mody jego rodu. Tak poważne wykroczenie musi mieć swój finał w konfrontacji.
Dochodzi mnie słuch, że nas porównują. Nie wierzę w to co słyszę! Gotuję się cała od stóp do głów, delikatny rumieniec zdobi moje lico. Skąd wytrzasnęli tę obsługę? Z podrzędnego, szlamowatego bazaru? Zaciskam usta w wąską linię piorunując wzrokiem zarówno tę wywłokę (epitet nie jest już zarezerwowany wyłącznie dla Belle) jak i jej przydupasa. Staram się oddychać miarowo, gdyż bardzo łatwo się denerwuję, przez co mogłabym nadpalić trochę tych ignorantów.
Już miałam się odezwać, kiedy ciemnowłosa znajda mówi coś do mnie. Trochę mi to schlebia, że nazywa mnie lady, chociaż nią (jeszcze?) nie jestem. Na chwilę zatrzymuję się w swojej złości, uważnie lustrując starania jegomościa, oceniam też wygląd tej tamtej, ale nadal nie potrafię stwierdzić, że dobrze wygląda. Nie wygląda.
- Dziękować - odpowiadam z typowym francuskim akcentem, trochę zaciskając zęby. Byleby tylko zachować klasę, jak sama siebie przekonuję. Wokół mnie nikt się nie kręci, widocznie moja kreacja nie wymaga żadnych poprawek. Niestety zbrzydła mi mocno, dlatego na pewno jej nie wezmę. Muszę znaleźć coś innego, coś, co zachwyci wszystkich wokół. Chrząkam zniecierpliwiona na tego obsługującego jegomościa, co to o świecie dziejącym się obok zapomniał. Nie jestem w stanie już nic więcej z siebie wydusić, musiałabym powiedzieć zbyt wiele gorzkich słów.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Konfekcja damska [odnośnik]07.10.16 12:33
Nie zwracała większej uwagi na rozterki swojej domniemanej konkurentki. Wpatrzona w swoje odbicie, jednocześnie widziała siebie, jak i była w zupełnie innym świecie. Wyobrażała sobie sytuacje, w których mogłaby zaprezentować się światu w tej kreacji i jej własna wyobraźnia podsunęła jej z pewnością o wiele więcej propozycji, niż założyła Odetta. Miała wrażenie, że suknia jest wręcz stworzona dla niej samej i w całej swojej naiwności dała się w tym upewniać komplementami krzątającego się wokół nich mężczyzny. Jeszcze zanim podziękowawszy mu za słodkie słowa podała mu dłoń, aby zejść z podestu i pozwolić rozpiąć sobie zamek na plecach, przypatrzyła się uważniej jasnowłosej piękności obok. Dziękować? No tak, francuski akcent wyjaśniał naprawdę wiele, chociaż nie tłumaczył bijącej od niej agresji. Emocje nieco opadły, Sykes wyczuwała to nie tylko instynktownie, ale też oceniając wyraz twarzy kobiety. Właśnie ta reakcja ostatecznie pomogła jej w zrozumieniu emocji Baudelaire, co nie oznaczało, że je pojęła. Dlaczego ktoś miałby denerwować się z powodu wyboru jednej sukni? Czemu tak drażnił ją grad komplementów nie przypadający tylko jej samej? Pewnie, gdyby Cece była chociaż odrobinę bardziej samolubna, potrafiłaby pojąć to w lot. Teraz była jedynie odrobinę skonfundowana. Milczała. Uznała, że tak będzie najlepiej w obecnej sytuacji. Piękna blondynka nie wyglądała na zachwyconą jej obecnością, nie będzie jej jeszcze zmuszała do nawiązywania kontaktu. Oddaliła się do przymierzalni. Zsuwając kreację z ciała, przyjrzała się następnej oceniająco. Porzucamy kolor? Uśmiechnęła się sama do siebie. To już powinna być tradycja. Chciała wybrać coś barwnego, a ostatecznie decydowała się na czerń. Chociaż, może tylko od niej zaczynała? Następna sukienka, czerwona w czarne groszki, na razie jej nie przekonywała, a przynajmniej nie dopóki Odetta mogła ją w niej zobaczyć. Nie będąc na tyle odważną, przymierzyła coś mniej ekstrawaganckiego. Przytrzymując sukienkę na wysokości piersi, pozwoliła zapiąć ją obsługującemu ją mężczyźnie. Pomógł jej wspiąć się na podwyższenie, a następnie poprawił pas oplatający jej talię, układając następnie materiał na ramionach, chociaż przecież wcale nie musiał. Zanim jeszcze przyjrzała się temu co miała na sobie, rozejrzała się dyskretnie za blondynką. Kupiła już coś i wyszła czy jeszcze przymierzała? Może chociaż tym razem zdecydują się na coś innego.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Konfekcja damska [odnośnik]20.10.16 11:39
Życie to nieustająca walka, a świat to dżungla, w której przyszło nam żyć. I trzeba walczyć o swoje. Więc walczę jak tylko mogę, idę po trupach do celu. Przepycham się łokciami - tak trzeba. Mam inne priorytety. Wieczna chwała oraz rzesza adoratorów wraz z oceanem pochwał - do tego dążę. To z kolei rozbuchało moje i tak już za dzieciństwa ogromne ego. Nie jestem pewna czy mieści się ono w tym sklepie. Jestem zazdrosna. O każdą zabraną mi uwagę. I ty jej zabrałaś już zbyt wiele. W moich oczach mizdrzysz się do tych wszystkich obsługujących nas mężczyzn, robisz wszystko, żeby patrzyli wyłącznie na ciebie. To mnie zapędza w kozi róg. Denerwuję się, chociaż nie ma czym. Nie uruchomiłam jeszcze swoich genów tak, żeby namieszać im w głowie. A mogłabym. To dlatego ten deszcz pochwał spada na nas tak w miarę równomiernie - powinien jednak w większej dozie na mnie. Tego wymaga mój egocentryzm, egoizm i wiele innych słów zaczynających się od ego. Nie znoszę konkurencji, a obok porażek nie przechodzę z godnością. Zaciskam zatem zęby nie chcąc, żeby urągające tej kobiecie słowa opuściły moje usta. Nawet się nie spodziewam, że mimo tego moja natura wyjdzie na wierzch. Teraz zwyczajnie cię obserwuję, ciskam gromami ukrytymi w spojrzeniu - zarówno w ciebie jak i nędzną obsługę. Zaraz tracę zainteresowanie, poszukuję czegoś lepszego. Na pewno nie kupię sukni, którą potencjalnie mogłaby mieć inna kobieta.
Stukot obcasów odbija się od posadzki, wertuję wszystkie wieszaki z interesującą mnie zawartością. Wreszcie wybieram odważną sukienkę, która przemawia do mnie najbardziej. Pozwalam się w nią ubrać, unoszę blond włosy do góry, przez ramię obserwując twoje wyczyny na podeście. Uśmiecham się trochę kwaśno widząc sukienkę. Jest okropna. Prosta, nijaka. Trochę jak pajęcza sieć. Coś obrzydliwego. Jeszcze nic nie mówię - podziwiam swoje nienaganne odbicie w lustrze. Wyglądam zjawiskowo - nie mogę inaczej. Strój mój jest piękny, rzucający się w oczy bez wątpienia. I leży idealnie. Okręcam się raz w jedną, raz w drugą stronę, tym razem to ja przyjmuję pochwały. Odwracam się w twoim kierunku, a widząc się w tym koszmarnym ciuchu parskam niekontrolowanie śmiechem. Szybko zasłaniam dłonią usta.
- Wyglądać jak szynki. Takie ze sznureczki - rzucam z niemałą wesołością. Jakieś wzroki na biuście, który krzyczy o możliwość wyjścia spod materiału - moim zdaniem. Prawdopodobnie kreacja była projektowana dla płaskiej deski. Może to komplement, nie wiem. W każdym razie jest smutno, pogrzebowo, a ja się tak zaśmiałam. Staram się przybrać poważną minę, a jednak ten uśmieszek gdzieś błąka mi się po twarzy.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Konfekcja damska [odnośnik]16.11.16 13:03
Cece nie analizowała już tej sytuacji. Uspokojona chwilową nieobecnością czarownicy (dosłownie!), mogła bez trudu przyjrzeć się swojemu odbiciu. Przywykła do podobnych strojów. Kostiumy sceniczne były zdecydowanie bardziej kolorowe i krótsze, ale dobrze czuła się w krojach, które chociaż trochę je przypominały. Ciasny oplot pod biustem, który swoją drogą dobrze usztywniony nie sprawiał wrażenia rozlazłego, wyszczuplał i leżał na niej co najmniej idealnie. Sykes nie od dziś mogła poszczycić się wspaniale szczupłą talią, chociaż kitel lekarski przecież tego nie ukazywał. Obróciła się raz w lewo, a raz w prawo, patrząc jak kreacja układa się wokół jej nóg. Nie falowała aż tak silnie, więc po chwili Cece znudziło się podziwianie sztywnego materiału. Przygładzała go właśnie, gotując się do odejścia z powrotem do przymierzalni, kiedy zatrzymał ją czyiś głos. Nietrudno jej było odgadnąć do kogo należał. Uniosła brwi w wyrazie zaskoczenia, ale jej wyraz twarzy nie zmienił się w irytację czy ból spowodowany tak krytyczną oceną. Uśmiechnęła się pocieszająco.
- Och, wcale nie. - zaoponowała, wyglądając na poruszoną jej samokrytycyzmem. - Twoje plecy wydają się w tej kreacji szczuplejsze niż są w rzeczywistości. - pocieszyła Odettę, a potem zeszła z podestu, wykonując  taktyczny odwrót. Trudno było powiedzieć czy po prostu opatrznie ją zrozumiała czy może chciała odbić jej atak, dopóki nie zamknęła za sobą drzwi przymierzalni. Uśmiechnęła się do samej siebie. Już od dawien dawna nie widziała u siebie takiej miny i to może odrobinę by ją zaniepokoiło, gdyby nie odczuwała teraz takiej satysfakcji. Stłumiła śmiech, wyobrażając sobie, że jasnowłosa piękność teraz uroczo się piekli, chociaż wcale nie wiedziała czy dała się sprowokować w ten niezbyt wyszukany sposób. Ważne, że to ją samą zupełnie nie poruszyła ta krytyczna opinia… a przynajmniej w tym momencie nie było tego po niej widać.
Samodzielnie zdjęła z siebie sukienkę, chociaż nie należało to do najłatwiejszych rzeczy pod słońcem, a kiedy przez moment stała w jasnej przymierzalni, naprawdę zastanawiała się czy powinna ją opuszczać. Może chociaż spróbuje coś jeszcze na siebie włożyć i przymierzy to w samotności, licząc na to, że pani od sznureczków już wyszła? Postanowiła wdrożyć swój plan w życie.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes

Strona 1 z 8 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Konfekcja damska
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach