Pracownia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pracownia
Do pracowni Cassandry nie ma wstępu każdy, mieści się w piwnicy nieopodal wejścia - aby zejść do środka, trzeba minąć jej trolla. Zwykle, kiedy nie można znaleźć Cassandry, zapewne jest tutaj.
W pracowni na niewielkim palenisku stoi niewielki żeliwny kociołek, raczej do podgrzewania eliksirów niż ich ważenia, Cassandra miała przyjaciółki, które tworzyły eliksiry o wiele sprawniej niż ona sama. Wnętrze oświetlają świece wetknięte w mało ozdobny świecznik stojący pośrodku stołu, na którym niemal zawsze widać pojedyncze kości lub preparaty z narządów powtykane w słoiki. Cassandra zajmuje się ich oczyszczaniem i dostarczaniem do Paliczków. Przy stole ustawiono krzesło i dziecięcy stołek.
W pracowni na niewielkim palenisku stoi niewielki żeliwny kociołek, raczej do podgrzewania eliksirów niż ich ważenia, Cassandra miała przyjaciółki, które tworzyły eliksiry o wiele sprawniej niż ona sama. Wnętrze oświetlają świece wetknięte w mało ozdobny świecznik stojący pośrodku stołu, na którym niemal zawsze widać pojedyncze kości lub preparaty z narządów powtykane w słoiki. Cassandra zajmuje się ich oczyszczaniem i dostarczaniem do Paliczków. Przy stole ustawiono krzesło i dziecięcy stołek.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Dolohov skupił się na badaniu obu próbek. Mając na uwadze to co odkryła Cassandra oraz to co on sam odkrył w drugiej, świeżej mógł stwierdzić z całą pewnością, że:
- Różnią się. To znaczy - w pewien sposób - zaczął mówić wiedząc, że Cassandra nie stoi tutaj w celu nawilżenia zatok alchemicznymi oparami - Obie substancje zawierają cząstki czarnej magii. Przez substancję mam na myśli ten czarny osad który był wymieszany z krwią - wyodrębnił go do dwóch, podłużnych, cienkich fiolek - Z tą różnicą jednak, że ta druga...posiada moc. Wzbiera się z czasem pod wpływem temperatury - mówiąc to szczypcami chwycił próbówkę ze świeżą mazią i nadstawił tak, by płomienie paleniska prócz kotła smagały również szkło - czujecie...? Powoli, delikatnie, lecz powietrze nad nieznacznie drga energią. Być może to przez obecność w składzie jadu bazyliszka. Właściwie nie mam pojęcia skąd się tam mógł wziąć. Eliksir rudymentalnego ciała...? Bezsensu. - zamarudził zbliżając fiolkę z próbką bliżej nosa. zaciągnął się aromatem mazi wyczuwając w niej też coś jeszcze - Jest tu chyba coś jeszcze. Jakaś jeszcze ingrediencja. Lordzie Burke...? - sięgnął po pomoc nie będąc w stanie przypisać zapachu do włosia szyszymory. Podsunął więc ostrożnie próbówkę w jego stronę, marszcząc po chwili czoło mocniej. Spoglądał na Cassandrę - pierwszy raz się spotykam z podobną substancją. Zastanawia mnie różnica miedzy obiema próbkami. Powód. Jeżeli masz racje i jeden człowiek był spreparowany do bycia nośnikiem tej czarnomagicznej energii, a drugi nie to co sprawiło, że drugi jednak mimo wszystko też posiadł podobną właściwość. Wpływ miejsca anomalii? Tak właściwie, to tej w Kasynie być nie powinno z tego co wiem, a jednak dopadła tego nieszczęśnika - wzrok przesunął w kierunku w którym powinny znajdować się zwłoki bez względu na to czy to oznaczało patrzenie w ścianę. To było jednak wystarczająco sugestywnie - Sam pył nie wykazuje specjalnych właściwości magicznych. Przynajmniej jeszcze nic takiego nie zaobserwowaliśmy - tu spojrzał na lorda który mimo wszystko próbował coś z niego odsiać - jak na razie wiemy, że ma tendencję do tego, że magia którą przechowuje wietrzeje - wszystko to było bardzo tajemnicze - Wcześniej nigdzie nie wykryliśmy podobnego pyłu w miejscach anomalii. Nasi ludzie by to na pewno odnotowali....Czy to możliwe, że jednak anomalia przełamała naszą metodę jej zduszania i się przeobraziła lub zyskała tym samym na mocy? I dziwnej specyfice...? - rzucił zastanawiająco w powietrze do w każdego i nikogo zarazem.
- Różnią się. To znaczy - w pewien sposób - zaczął mówić wiedząc, że Cassandra nie stoi tutaj w celu nawilżenia zatok alchemicznymi oparami - Obie substancje zawierają cząstki czarnej magii. Przez substancję mam na myśli ten czarny osad który był wymieszany z krwią - wyodrębnił go do dwóch, podłużnych, cienkich fiolek - Z tą różnicą jednak, że ta druga...posiada moc. Wzbiera się z czasem pod wpływem temperatury - mówiąc to szczypcami chwycił próbówkę ze świeżą mazią i nadstawił tak, by płomienie paleniska prócz kotła smagały również szkło - czujecie...? Powoli, delikatnie, lecz powietrze nad nieznacznie drga energią. Być może to przez obecność w składzie jadu bazyliszka. Właściwie nie mam pojęcia skąd się tam mógł wziąć. Eliksir rudymentalnego ciała...? Bezsensu. - zamarudził zbliżając fiolkę z próbką bliżej nosa. zaciągnął się aromatem mazi wyczuwając w niej też coś jeszcze - Jest tu chyba coś jeszcze. Jakaś jeszcze ingrediencja. Lordzie Burke...? - sięgnął po pomoc nie będąc w stanie przypisać zapachu do włosia szyszymory. Podsunął więc ostrożnie próbówkę w jego stronę, marszcząc po chwili czoło mocniej. Spoglądał na Cassandrę - pierwszy raz się spotykam z podobną substancją. Zastanawia mnie różnica miedzy obiema próbkami. Powód. Jeżeli masz racje i jeden człowiek był spreparowany do bycia nośnikiem tej czarnomagicznej energii, a drugi nie to co sprawiło, że drugi jednak mimo wszystko też posiadł podobną właściwość. Wpływ miejsca anomalii? Tak właściwie, to tej w Kasynie być nie powinno z tego co wiem, a jednak dopadła tego nieszczęśnika - wzrok przesunął w kierunku w którym powinny znajdować się zwłoki bez względu na to czy to oznaczało patrzenie w ścianę. To było jednak wystarczająco sugestywnie - Sam pył nie wykazuje specjalnych właściwości magicznych. Przynajmniej jeszcze nic takiego nie zaobserwowaliśmy - tu spojrzał na lorda który mimo wszystko próbował coś z niego odsiać - jak na razie wiemy, że ma tendencję do tego, że magia którą przechowuje wietrzeje - wszystko to było bardzo tajemnicze - Wcześniej nigdzie nie wykryliśmy podobnego pyłu w miejscach anomalii. Nasi ludzie by to na pewno odnotowali....Czy to możliwe, że jednak anomalia przełamała naszą metodę jej zduszania i się przeobraziła lub zyskała tym samym na mocy? I dziwnej specyfice...? - rzucił zastanawiająco w powietrze do w każdego i nikogo zarazem.
Spostrzeżenia Cassandry mogły przyczynić się do znalezienia odpowiedzi na dręczące badaczy pytania. Uzdrowicielka nie miała wątpliwości, że w obu ciałach istniało lub oddziaływało coś podobnego do anomalii. Oba ciała różniły się jednak reakcją na czarną magię, to drugie reagowało na nią znacznie gorzej. Istniało prawdopodobieństwo, że żeglarz był do tego źle przygotowany lub rzeczywiście stał się przypadkową ofiarą. Uzdrowicielka miała wrażenie, że krąży wokół rozwiązania i dosłownie ociera się o nie. Mając kilkuletnią córkę, która zmagała się z tym problemem od początku maja na własne oczy obserwowała wciąż żywy organizm, na który czarna magia po postacią anomalii oddziaływała od wewnątrz. Lysandra, gromadząca wielkie pokłady nieujarzmionej jeszcze mocy wywoływała dziwne anomalie. Znalezieni mężczyźni zostali przez nią zniszczeni.
Quentin podjął próbę rozpracowania magicznego pyłu. Próba wyzwolenia reakcji zarówno z maściami jak i truciznami nie przyniosła żadnego efektu. Brud się rozpuścił w truciźnie, sporo prochu pozostało jednak na powierzchni, tworząc grubą warstwę mokrego "kożucha" popielnego. Pył nie reagował w żaden sposób na te substancje, podobnie rzecz miała się z ogniem - nie spalił się. To pozwoliło alchemikowi potwierdzić mało odkrywcze przypuszczenie, że popiół powstał z czegoś, co wcześniej mogło zostać spalone i nie jest w stanie zmienić już swej formy, a cząsteczki owego składnika nie rozbiją się już na mniejsze cząstki. Sprawdzając go dokładnie, poruszając fiolką był w stanie zauważyć, że ciemne struktury opadają na dno znacznie szybciej niż jasne. Błyszczący pyłek na chwilę się oddzielał od popiołu i opadał na niego delikatnie, jak lekkie płatki śniegu.
Obserwując jego poczynania Valerij, który znał się na magii, miał wrażenie, że owe jasne cząstki są magiczną materią, możliwą do uchwycenia, badania, a także pewnie i wykorzystania. Wnikliwie przeanalizował obie próbki krwi ofiar. Rosjanin, przypominając sobie znalezionego w kasynie biedaka mógł przyrównać go do nieudanego eksperymentu badawczego. Pył wietrzał z każdą chwilą, stopniowo, bardzo powoli tracił swoje właściwości.
Cała trójka — znająca się na alchemii, a czarownica również na uzdrowicielstwie — wiedziała, że źle przechowywane ingrediencje, podobnie jak martwe ciało, czy zwyczajna żywność, również traciły swoje właściwości i psuły się, podobnie jak pył.
Lupus prawdopodobnie zgubił drogę na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Przypadkowo skręcił zbyt wcześnie, przez co dotarł pod studnię, gdzie napadło go trzech niedoświadczonych czarnoksiężników.
| Na odpis macie czas do środy g. 22:00. Lupus, jeśli zdecydujesz się napisać post w pracowni, musisz wcześniej opisać sytuację przy studni i podesłać Mistrzowi Gry do oceny.
Quentin podjął próbę rozpracowania magicznego pyłu. Próba wyzwolenia reakcji zarówno z maściami jak i truciznami nie przyniosła żadnego efektu. Brud się rozpuścił w truciźnie, sporo prochu pozostało jednak na powierzchni, tworząc grubą warstwę mokrego "kożucha" popielnego. Pył nie reagował w żaden sposób na te substancje, podobnie rzecz miała się z ogniem - nie spalił się. To pozwoliło alchemikowi potwierdzić mało odkrywcze przypuszczenie, że popiół powstał z czegoś, co wcześniej mogło zostać spalone i nie jest w stanie zmienić już swej formy, a cząsteczki owego składnika nie rozbiją się już na mniejsze cząstki. Sprawdzając go dokładnie, poruszając fiolką był w stanie zauważyć, że ciemne struktury opadają na dno znacznie szybciej niż jasne. Błyszczący pyłek na chwilę się oddzielał od popiołu i opadał na niego delikatnie, jak lekkie płatki śniegu.
Obserwując jego poczynania Valerij, który znał się na magii, miał wrażenie, że owe jasne cząstki są magiczną materią, możliwą do uchwycenia, badania, a także pewnie i wykorzystania. Wnikliwie przeanalizował obie próbki krwi ofiar. Rosjanin, przypominając sobie znalezionego w kasynie biedaka mógł przyrównać go do nieudanego eksperymentu badawczego. Pył wietrzał z każdą chwilą, stopniowo, bardzo powoli tracił swoje właściwości.
Cała trójka — znająca się na alchemii, a czarownica również na uzdrowicielstwie — wiedziała, że źle przechowywane ingrediencje, podobnie jak martwe ciało, czy zwyczajna żywność, również traciły swoje właściwości i psuły się, podobnie jak pył.
Lupus prawdopodobnie zgubił drogę na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Przypadkowo skręcił zbyt wcześnie, przez co dotarł pod studnię, gdzie napadło go trzech niedoświadczonych czarnoksiężników.
| Na odpis macie czas do środy g. 22:00. Lupus, jeśli zdecydujesz się napisać post w pracowni, musisz wcześniej opisać sytuację przy studni i podesłać Mistrzowi Gry do oceny.
Zabieram się szybko za analizę pyłu, ale dopiero pod koniec dociera do mnie jak niewiele ma to sensu. Wzdycham nad sobą samym, myśląc co z tym fantem zrobić. Żadnej reakcji się nie doczekałem, spalenie popiołu owszem, brzmi tragicznie, ale cały czas miałem nadzieję na reakcję tych mieniących się drobin. Zostały one jednak wtopione w kurz spalenizny, po jakimś czasie oddzielając się jakby od reszty oraz pozostając na górze. Ciekawe zjawisko. W międzyczasie słucham zarówno Cassandry jak i Valerija, który dużo myśli w przeciwieństwie do mnie. Też powinienem.
- Jad bazyliszka powtarzam za nim, główkując. - I włos szyszymory. Na pewno ich obecność w kasynie nie jest spowodowana niedawną wizytą tych stworzeń przy barze - rzucam rozmyślając na głos. - Chyba chlapanie eliksirami możemy odpuścić. Co, jeśli te ingrediencje pochodzą z różdżek, ich mocy? - pytam na głos, kręcąc głową. Nie wydaje się to nieprawdopodobne, ale wciąż dziwne i niezrozumiałe. Musiałaby zajść przy tym jakaś niecodzienna reakcja magiczna, której nie do końca pojmuję. Jej mechanizmu. Może, gdybym był bieglejszy w numerologii lub chociażby Ollivanderem znającym się na istocie działania różdżki poszłoby mi lepiej odsianie nieprawdy od prawdy.
- Możliwe, że naprawa nie okazuje się być tak skuteczna jak sądziliśmy. Anomalia składa się jednak z czarnej magii, może do jej całkowitego unicestwienia potrzeba byłoby niezwykle silnego antagonisty? - ciągnę dalej myśl, mówiąc oczywiście o tym czystszym odmianie czarów. Potężniejszym niż standardowe zaklęcia z obrony. Ale to tylko domysły. - To musi chodzić o ten rytuał, jaki obserwowaliśmy w Azkabanie. Tamten mężczyzna prawdopodobnie był więźniem, może stanowił eksperyment mający sprawdzić skuteczność uwięzienia magii w jego ciele, w tego drugiego może anomalia po prostu wniknęła czyniąc szkody. Tak sądzę na podstawie tego co zaobserwowaliście. Musimy chyba do końca sprawdzić obie próbki krwi oraz oddzieloną od jednego substancję, może wtedy się coś rozjaśni - dodaję na koniec, przenosząc wzrok na towarzyszy. Niepełny skład. W oczach mam niepewność, ale kątem oka obserwuję zmagania drugiego z alchemików.
- Jad bazyliszka powtarzam za nim, główkując. - I włos szyszymory. Na pewno ich obecność w kasynie nie jest spowodowana niedawną wizytą tych stworzeń przy barze - rzucam rozmyślając na głos. - Chyba chlapanie eliksirami możemy odpuścić. Co, jeśli te ingrediencje pochodzą z różdżek, ich mocy? - pytam na głos, kręcąc głową. Nie wydaje się to nieprawdopodobne, ale wciąż dziwne i niezrozumiałe. Musiałaby zajść przy tym jakaś niecodzienna reakcja magiczna, której nie do końca pojmuję. Jej mechanizmu. Może, gdybym był bieglejszy w numerologii lub chociażby Ollivanderem znającym się na istocie działania różdżki poszłoby mi lepiej odsianie nieprawdy od prawdy.
- Możliwe, że naprawa nie okazuje się być tak skuteczna jak sądziliśmy. Anomalia składa się jednak z czarnej magii, może do jej całkowitego unicestwienia potrzeba byłoby niezwykle silnego antagonisty? - ciągnę dalej myśl, mówiąc oczywiście o tym czystszym odmianie czarów. Potężniejszym niż standardowe zaklęcia z obrony. Ale to tylko domysły. - To musi chodzić o ten rytuał, jaki obserwowaliśmy w Azkabanie. Tamten mężczyzna prawdopodobnie był więźniem, może stanowił eksperyment mający sprawdzić skuteczność uwięzienia magii w jego ciele, w tego drugiego może anomalia po prostu wniknęła czyniąc szkody. Tak sądzę na podstawie tego co zaobserwowaliście. Musimy chyba do końca sprawdzić obie próbki krwi oraz oddzieloną od jednego substancję, może wtedy się coś rozjaśni - dodaję na koniec, przenosząc wzrok na towarzyszy. Niepełny skład. W oczach mam niepewność, ale kątem oka obserwuję zmagania drugiego z alchemików.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Człowiek ten nie posiadał przy sobie różdżki - zauważył, a potem otworzył i zamokną usta doznając olśnienia po tym co mówił Quentin - Zastanawiam się w jaki sposób te ingrediencje mogłyby się wymieszać z czarną magią, zwłaszcza, że włos szyszymory nie może stanowić części składowej jakiegokolwiek eliksiru i tak jak słusznie lord Burke zasugerował - ingrediencja ta ma więcej wspólnego z różdżkami. Tylko zastanawia mnie w jakich okolicznościach anomalia mogła mieć kontakt z różdżkami i...w końcu raz ją już nasi ludzie naprawiali - anomalię. W sensie - oddziaływali na nią swoją magią za pomocą swoich różdżek, a chodzą na naprawy w parach. Dwie różdżki. Dwie ingediencje...?. I może to wówczas...? Jeżeli nasz sposób naprawy faktycznie jest nieskuteczny, jak sugeruje lord Burke, i się w jakiś sposób odradza w dziwnej, nowej formie wzmocnionej naszą magią to robi to w bardzo potężny sposób - mówił, ujmując fiolkę z magicznym pyłem, którego świetliste drobinki wirowały na w próbówce z wolna opadając - Samo w sobie jest to nie trwały twór, jak wszystko jednak na pewno istniałaby jakaś metoda zakonserwowania tej magii. Moc mazi wzmacnia się wraz z temperaturą. Tylko jak ją zachować na stałe... - zaczął dumać zastanawiając się czy magia mazi mogła być w jakiś sposób powiązana z czarodziejami, którzy dokonywali naprawy. Z ich różdżkami i jeżeli istniało takie prawdopodobieństwo to w jaki sposób mógłby próbować uzyskać tego potwierdzenie? W jaki sposób poprawnie można byłoby spróbować zakonserwować tą magię nim zwietrzeje. W co?
|numerologia?
|numerologia?
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 15
'k100' : 15
Milczała dłuższą chwilę - fragment po fragmencie układając sobie w głowie ich słowa.
- Popiół pojawił się dopiero po tym, kiedy Ramsey i Deirdre odwiedzili anomalię. Pojawił się w zeznaniach żeglarza, lecz pogłoski pojawiające się w tym miejscu wcześniej jasno mówiły, że pomimo ognia w tamtym miejscu nie było żadnych popiołów - dodała brakujący fragment, przytakując słowom pozostałym - to oni byli w kasynie - dodała, niepewna, czy Valerij i Quentin rozumieli jej słowa. Z obojgiem znała się bardziej niż dobrze - mogę nakreślić list, by usunąć wątpliwość odnośnie rdzeni ich różdżek - lub objawić ją na nowo, jeśli ich myślenie szło mylnym tropem. Odsunęła się od alchemików, poszukując między szafkami pergaminu i atramentu - nie przestając mówić, jęła kreślić krótkie notki do swoich przyjaciół.
- Naprawa musiała być nieskuteczna. To, co wydarzyło się żeglarzowi, było dokładnie tym, co działo się tam wcześniej. - A to znaczyło, że Czarny Pan będzie zły. Wściekły. Kto na ochotnika powie mu - że się pomylił? - Ale wszyscy mogliśmy odczuć wpływ anomalii na siebie - choć nie została uśpiona, to mogliśmy z niej czerpać. Jej mroczna moc nas wzmacniała. W jakiś sposób nam służyła - więc nie jest jeszcze bardzo źle. - Jeszcze. Choć niektórzy twierdzą, że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Metoda wywierała pozytywny efekt.
- Rytuał mógł w jakiś sposób wzmocnić ciało tego człowieka - uczynić go na tę moc odporną. - podjęła słowa Quentina bez przekonania. - A może to jednak kwestia samej anomalii. Pierwszy człowiek najprawdopodobniej razem z nami opuścił Azkaban. Wiemy, że wewnątrz wiezienia pulsuje jedna z anomalii - jednak śmierciożercy podczas swojej misji nie próbowali jej naprawić tak jak pozostałych. Może silniejsza, wzmocniona przez nas... lub bardziej agresywna jest tylko ta, na którą zadziałaliśmy. - Zbyt wiele tropów, zbyt wiele możliwości, zbyt mało odpowiedzi.
- Krew - rzuciła, kiedy Valerij zastanowił się nad konserwacją magii - jakby ją olśniło. - Trup z kasyna jest świeży, ale ten z sierocińca miał już parę dni. Mimo to, krew była w nim wciąż świeża. Żywa. Nie opadła, tak jak powinna, nie sprawiała wrażenie starej, nie straciła świeżości. I biła potężną mocą. Przy pierwszym nieboszczyku - nie była oddzielona od tej mazi. Może to ona jest w stanie zachować świeżość - może to ona ochroniła narządy wewnętrzne tego człowieka. Może... może to trzeba wszystko razem wymieszać - dodała bez przekonania, zwijając w rulon trzymane pergaminy.
- Wyślę to - oznajmiła, na krótko wychodząc po sowę.
- Popiół pojawił się dopiero po tym, kiedy Ramsey i Deirdre odwiedzili anomalię. Pojawił się w zeznaniach żeglarza, lecz pogłoski pojawiające się w tym miejscu wcześniej jasno mówiły, że pomimo ognia w tamtym miejscu nie było żadnych popiołów - dodała brakujący fragment, przytakując słowom pozostałym - to oni byli w kasynie - dodała, niepewna, czy Valerij i Quentin rozumieli jej słowa. Z obojgiem znała się bardziej niż dobrze - mogę nakreślić list, by usunąć wątpliwość odnośnie rdzeni ich różdżek - lub objawić ją na nowo, jeśli ich myślenie szło mylnym tropem. Odsunęła się od alchemików, poszukując między szafkami pergaminu i atramentu - nie przestając mówić, jęła kreślić krótkie notki do swoich przyjaciół.
- Naprawa musiała być nieskuteczna. To, co wydarzyło się żeglarzowi, było dokładnie tym, co działo się tam wcześniej. - A to znaczyło, że Czarny Pan będzie zły. Wściekły. Kto na ochotnika powie mu - że się pomylił? - Ale wszyscy mogliśmy odczuć wpływ anomalii na siebie - choć nie została uśpiona, to mogliśmy z niej czerpać. Jej mroczna moc nas wzmacniała. W jakiś sposób nam służyła - więc nie jest jeszcze bardzo źle. - Jeszcze. Choć niektórzy twierdzą, że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Metoda wywierała pozytywny efekt.
- Rytuał mógł w jakiś sposób wzmocnić ciało tego człowieka - uczynić go na tę moc odporną. - podjęła słowa Quentina bez przekonania. - A może to jednak kwestia samej anomalii. Pierwszy człowiek najprawdopodobniej razem z nami opuścił Azkaban. Wiemy, że wewnątrz wiezienia pulsuje jedna z anomalii - jednak śmierciożercy podczas swojej misji nie próbowali jej naprawić tak jak pozostałych. Może silniejsza, wzmocniona przez nas... lub bardziej agresywna jest tylko ta, na którą zadziałaliśmy. - Zbyt wiele tropów, zbyt wiele możliwości, zbyt mało odpowiedzi.
- Krew - rzuciła, kiedy Valerij zastanowił się nad konserwacją magii - jakby ją olśniło. - Trup z kasyna jest świeży, ale ten z sierocińca miał już parę dni. Mimo to, krew była w nim wciąż świeża. Żywa. Nie opadła, tak jak powinna, nie sprawiała wrażenie starej, nie straciła świeżości. I biła potężną mocą. Przy pierwszym nieboszczyku - nie była oddzielona od tej mazi. Może to ona jest w stanie zachować świeżość - może to ona ochroniła narządy wewnętrzne tego człowieka. Może... może to trzeba wszystko razem wymieszać - dodała bez przekonania, zwijając w rulon trzymane pergaminy.
- Wyślę to - oznajmiła, na krótko wychodząc po sowę.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Badacze wiedzieli już, że naprawiona anomalia pozostawiła po sobie ślad, który kipiał czarną mocą, a która wydawała się wietrzeć i zanikać z każdą chwilą. Wiedzieli również, że obaj znalezieni mężczyźni byli przesiąknięci mocą - w mniej lub bardziej skuteczny sposób nią wypełnieni; ewidentnie źle reagowali na jej obecność, a przede wszystkim, obaj ostatecznie byli martwi. Jeśli miało to związek z rytuałem, jak zauważył Quentin, skutki nie wyglądały na udany eksperyment, ale być może owe organizmy nie nadawały się jako przedmioty badań, były nieodpowiednimi narzędziami testów. Wspomnienie Azkabanu wciąż tkwiło w głowach badaczy, to co tam widzieli, a także to o czym wspominał na spotkaniu Czarny Pan z pewnością miało znaczenie.
Miejsce naprawy anomalii wzmacniało wszystkie działania Rycerzy Walpurgii, wspomagało ich, dawało im większą moc, a badacze zebrali z tamtego miejsca próbkę pyłu, który — jak zauważyli alchemicy — również ją posiadał. Istniało więc wielkie prawdopodobieństwo, że da się ją wykorzystać wszędzie, w każdej sytuacji i w dowolnym miejscu - posiadając przy sobie proch. Problem polegał na tym, że on sam w sobie wietrzał, póki nie został w jakiś sposób spreparowany i zachowany w odpowiedniej formie, a nikt wciąż nie wiedział, czy sama jego obecność będzie oddziaływać w podobny sposób na magię i powodzenie czarodziejów.
Valerij wiedział, że ma rację. Naprawa anomalii za pomocą różdżek, które mogły posiadać wymienione przez niego rdzenie wiązała się z połączeniem obu rodzajów magii, połączeniem mocy czarodzieja i problematycznego miejsca. Odnalezione ingrediencje nie nadawały się do wyodrębnienia i skorzystania, ich ilości były śladowe, lecz dostrzegalne, dla tak wybitnych alchemików. Prawdopodobnie podczas naprawy anomalii energia z różdżek wytrąciła drobne cząsteczki mocy z różdżek, tak jak uczyniła to w przypadku czarnej magii, z której pozostał popiół i zostawił po sobie ślad owych ingrediencji. W teorii wspomniana przez Cassandrę krew mogła zatrzymać uwalniające się cząsteczki czarnej magii. Sama ją zawierała, jak słusznie uzdrowicielka zauważyła konserwowała od wewnątrz zwłoki poprzedniego czarodzieja, czyniąc z niego wypełnione mocą martwe naczynie.
| Na odpis macie czas do 31.08 g. 8:00.
Miejsce naprawy anomalii wzmacniało wszystkie działania Rycerzy Walpurgii, wspomagało ich, dawało im większą moc, a badacze zebrali z tamtego miejsca próbkę pyłu, który — jak zauważyli alchemicy — również ją posiadał. Istniało więc wielkie prawdopodobieństwo, że da się ją wykorzystać wszędzie, w każdej sytuacji i w dowolnym miejscu - posiadając przy sobie proch. Problem polegał na tym, że on sam w sobie wietrzał, póki nie został w jakiś sposób spreparowany i zachowany w odpowiedniej formie, a nikt wciąż nie wiedział, czy sama jego obecność będzie oddziaływać w podobny sposób na magię i powodzenie czarodziejów.
Valerij wiedział, że ma rację. Naprawa anomalii za pomocą różdżek, które mogły posiadać wymienione przez niego rdzenie wiązała się z połączeniem obu rodzajów magii, połączeniem mocy czarodzieja i problematycznego miejsca. Odnalezione ingrediencje nie nadawały się do wyodrębnienia i skorzystania, ich ilości były śladowe, lecz dostrzegalne, dla tak wybitnych alchemików. Prawdopodobnie podczas naprawy anomalii energia z różdżek wytrąciła drobne cząsteczki mocy z różdżek, tak jak uczyniła to w przypadku czarnej magii, z której pozostał popiół i zostawił po sobie ślad owych ingrediencji. W teorii wspomniana przez Cassandrę krew mogła zatrzymać uwalniające się cząsteczki czarnej magii. Sama ją zawierała, jak słusznie uzdrowicielka zauważyła konserwowała od wewnątrz zwłoki poprzedniego czarodzieja, czyniąc z niego wypełnione mocą martwe naczynie.
| Na odpis macie czas do 31.08 g. 8:00.
Stoję spokojnie wdając się w burzę mózgów. Prościej jest, kiedy my wszyscy wymieniamy się spostrzeżeniami, mogłem od tego zacząć to badania poszłyby nie dość, że sprawniej to i zdecydowanie lepiej. Po zakończonej wypowiedzi przesuwam wzrok na Valerija.
- Nie chodziło mi o ofiarę anomalii, a o tych, którzy próbowali ujarzmić tę magię - doprecyzowuję, bo chyba uwaga Dolohova dotyczy tego, co przed chwilą powiedziałem, a czego zupełnie nie mam na myśli. Przyglądam się wszystkim substancjom, główkując. - Być może stało się tak, że to była jedna z pierwszych ofiar eksperymentów. Ten z Azkabanu. Może potem odkryli, że to musi być młody organizm, stąd Czarny Pan zwrócił nam uwagę na dzieci. Może one mają większy potencjał magiczny i są silniejsze - domniemywam dalej. - Skoro ta krew zakonserwowała więźnia, istnieje szansa, że zakonserwuje pył wraz z ingrediencjami - rzucam jeszcze luźno, tym razem spoglądając na nich oboje. Może powinniśmy wyodrębnić trochę pozostałości tego pyłu i wtopić go we wspomniany płyn fizjologiczny. Nie chcę jednak ryzykować jeśli to niewłaściwy trop, chociaż Cassandra już zasugerowała, że powinniśmy to zrobić. W takim razie róbmy.
- Nie chodziło mi o ofiarę anomalii, a o tych, którzy próbowali ujarzmić tę magię - doprecyzowuję, bo chyba uwaga Dolohova dotyczy tego, co przed chwilą powiedziałem, a czego zupełnie nie mam na myśli. Przyglądam się wszystkim substancjom, główkując. - Być może stało się tak, że to była jedna z pierwszych ofiar eksperymentów. Ten z Azkabanu. Może potem odkryli, że to musi być młody organizm, stąd Czarny Pan zwrócił nam uwagę na dzieci. Może one mają większy potencjał magiczny i są silniejsze - domniemywam dalej. - Skoro ta krew zakonserwowała więźnia, istnieje szansa, że zakonserwuje pył wraz z ingrediencjami - rzucam jeszcze luźno, tym razem spoglądając na nich oboje. Może powinniśmy wyodrębnić trochę pozostałości tego pyłu i wtopić go we wspomniany płyn fizjologiczny. Nie chcę jednak ryzykować jeśli to niewłaściwy trop, chociaż Cassandra już zasugerowała, że powinniśmy to zrobić. W takim razie róbmy.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Kiedy wróciła, trzymała już w dłoni dwa kolejne zwitki z listami - cieszyło ją, że nie musiała czekać na odpowiedzi długo.
- Rdzeniem różdżki Deirdre jest włos szyszymory, rdzeniem Ramseya - jad bazyliszka. Teoria wydaje się potwierdzać - oznajmiła, schodząc po schodkach do pozostałych. Słowa Quentina budziły w niej grozę, ale musiała przyznać - że miały sens.
- Dzieci od początku były na anomalie wyjątkowo podatne - W końcu je wywoływały - ale też odporne - noszą tę moc w sobie, a ona raczej nie krzywdzi ich samych. Tylko wszystkich wokół - Lysandrze zawsze towarzyszył lęk, nie ból. - Pytanie: jaki jest cel? Po co właściwie zaklinać w czyimś ciele... to? - Czemu w zasadzie miałby służyć ten rytuał? Łypnęła okiem na nieboszczyka - wciąż leżącego na stole. - Jeśli determinantą jest wiek, pomiędzy naszymi denatami powinna być widoczna różnica wieku. Sprawdzę to, kości powinny powiedzieć prawdę - To mówiąc wróciła do ciała, badając zęby, szkielet, narządy - wszystko, co mogło stanowić w tym względzie podpowiedź, następnie porównując wyniki z drugim ciałem. Kwestię kotła wolała zostawić alchemikom, którzy najpewniej eksperymentowali dalej, niż dodając miętę do rumianku jak ona.
anatomia?
- Rdzeniem różdżki Deirdre jest włos szyszymory, rdzeniem Ramseya - jad bazyliszka. Teoria wydaje się potwierdzać - oznajmiła, schodząc po schodkach do pozostałych. Słowa Quentina budziły w niej grozę, ale musiała przyznać - że miały sens.
- Dzieci od początku były na anomalie wyjątkowo podatne - W końcu je wywoływały - ale też odporne - noszą tę moc w sobie, a ona raczej nie krzywdzi ich samych. Tylko wszystkich wokół - Lysandrze zawsze towarzyszył lęk, nie ból. - Pytanie: jaki jest cel? Po co właściwie zaklinać w czyimś ciele... to? - Czemu w zasadzie miałby służyć ten rytuał? Łypnęła okiem na nieboszczyka - wciąż leżącego na stole. - Jeśli determinantą jest wiek, pomiędzy naszymi denatami powinna być widoczna różnica wieku. Sprawdzę to, kości powinny powiedzieć prawdę - To mówiąc wróciła do ciała, badając zęby, szkielet, narządy - wszystko, co mogło stanowić w tym względzie podpowiedź, następnie porównując wyniki z drugim ciałem. Kwestię kotła wolała zostawić alchemikom, którzy najpewniej eksperymentowali dalej, niż dodając miętę do rumianku jak ona.
anatomia?
bo ty jesteś
prządką
prządką
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 25
'k100' : 25
Zgodnie z sugestiami, a tak właściwie ostatnimi słowami Quentina, Dolohov kiwnął mu głową i zabrał się za próbę zbadania efektu mieszania substancji. Miał do dyspozycji krew żeglarza, zawierającą śladowe ilości ingrediencji powiązanych z ich rdzeniami różdżek mazią oraz czarnomagiczny pył. Zauważył wcześniej, że maziowata substancja uwalnia swój największy potencjał pod wpływem ciepła. Odmierzył zatem połowę fiolki której szkło za pomocą chwytaka ustawił nad świecą. Wolał w ten sposób niż nad ogniem paleniska by mieć większą kontrolę nad badaniem zachodzących reakcji. Gdy substancja się podgrzała - zaczął do jej wnętrza ostrożnie dosypywać pył. Po dosypaniu szczypty odczekiwał chwilę by dodać kolejną i tak aż do zaobserwowania jakiejś zmiany, gdy ta nastąpiła - zalał fiolkę krwią. Robił to ostrożnie przy użyciu mieszadła mając nadzieję, że jeżeli nastąpi jakaś reakcja to nie będzie ona wybuchem.
|astronomia? eliksiry?
|astronomia? eliksiry?
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
Zwęglone kości badane przez Cassandrę okazały się wyzwaniem w kwestii odczytania wieku obu mężczyzn, dodatkowo wnętrze kości tego pierwszego było puste, a struktura gąbczasta nieprawidłowa. Ich długość, ilość skostnień wskazywała na dojrzałość obu przypadków. Łatwiej poszło z żeglarzem, uzdrowicielka mogła odczytać z jego kości wiek liczący około 68 lat, w przypadku więźnia było to trudniejsze, lecz mogła założyć między 50-60.
Valerij stopniowo łączył ze sobą składniki. Maź pochodzącą od drugiego czarodzieja, krew pierwszego i pył. Delikatnie mieszając wszystko nad świecą mógł — tak jak i wszyscy — zaobserwować, że składniki połączyły się ze sobą. Rosjanin wyczuł pulsowanie czarnej magii, biła od podgrzewanej nad świecą fiolki. Badając powstały twór mogli stwierdzić, że rzeczywiście, skutecznie zatrzymał w sobie moc, przestała ulatywać i rozkładać się, a więc krew zakażonego czarną magią czarodzieja pomogła w zachowaniu wyodrębnionych cząsteczek mocy.
Czarny Pan z pewnością oczekiwał efektów pracy swoich badaczy.
| Na odpis macie czas do 1 września g. 8:00
Valerij stopniowo łączył ze sobą składniki. Maź pochodzącą od drugiego czarodzieja, krew pierwszego i pył. Delikatnie mieszając wszystko nad świecą mógł — tak jak i wszyscy — zaobserwować, że składniki połączyły się ze sobą. Rosjanin wyczuł pulsowanie czarnej magii, biła od podgrzewanej nad świecą fiolki. Badając powstały twór mogli stwierdzić, że rzeczywiście, skutecznie zatrzymał w sobie moc, przestała ulatywać i rozkładać się, a więc krew zakażonego czarną magią czarodzieja pomogła w zachowaniu wyodrębnionych cząsteczek mocy.
Czarny Pan z pewnością oczekiwał efektów pracy swoich badaczy.
| Na odpis macie czas do 1 września g. 8:00
Z zainteresowaniem przyglądam się kreślonym przez Cassandrę listom, a później nadchodzącym odpowiedziom. Czyli mamy rację. Reakcja magiczna wytrąciła rdzeń z różdżek osób naprawiających szalejącą w kasynie anomalię. To ciekawe. Co można w ten sposób osiągnąć oprócz poznania części cech charakteru tych, którzy decydowali się ujarzmić potężną, czarnomagiczną moc? Jak na razie nie odnalazłem rozwiązania tej trudnej zagadki, ale nie wszystko stracone. Na razie myślę nad dziećmi.
- Może… są po prostu tymczasowymi naczyniami, które mogą posłużyć za broń? Jak wiemy z relacji z Azkabanu potęgę czarnej magii można mimo wszystko ujarzmić, a więc i to, co drzemie w dzieciach, ten potencjał, może też da się jakoś kontrolować. Wtedy można mieć niesamowitą władzę tuż pod ręką, bez konieczności zadawania bólu samą różdżką. To są naturalnie tylko hipotezy, w dodatku idące w dość odległą (czyżby?) przyszłość, ale to pierwsze, co nasunęło mi się na myśl - rzucam, będąc nieco przerażony swoją śmiałością w rzucaniu prawdopodobieństw. Słowa w istocie brzmią okrutnie.
Patrzę wtedy na działania Vablatsky, ale nie znając się zbytnio na anatomii nie wiem nawet co ona robi z tymi ciałami, więc zerkam już na zawartość kotła oraz połączenie składników przez Valerija. To działa. I rzeczywiście zatrzymuje proces wietrzenia czarnej magii. Czujemy to wszyscy. - A więc to prawda, te właściwości krwi. Może też po to ich hodowano, żeby uzyskać stabilizator magiczny. Żeby utrzymać anomalię przy życiu. Lub po prostu sprawić, że to oni się nią staną. Nie wyszło - mruczę dość cicho, bo to już chyba konfabulacje. A może wcale nie? To chyba dobry moment na spisanie wszystkiego do kupy oraz zdanie raportu. - Myślicie, że… ta krew mogłaby nas wzmocnić? W sensie działania czarnomagiczne? - mówię trochę z głupa, ale tak jakoś nagle nachodzi mnie na rozkładanie tej sprawy w dość fantastyczny sposób.
- Może… są po prostu tymczasowymi naczyniami, które mogą posłużyć za broń? Jak wiemy z relacji z Azkabanu potęgę czarnej magii można mimo wszystko ujarzmić, a więc i to, co drzemie w dzieciach, ten potencjał, może też da się jakoś kontrolować. Wtedy można mieć niesamowitą władzę tuż pod ręką, bez konieczności zadawania bólu samą różdżką. To są naturalnie tylko hipotezy, w dodatku idące w dość odległą (czyżby?) przyszłość, ale to pierwsze, co nasunęło mi się na myśl - rzucam, będąc nieco przerażony swoją śmiałością w rzucaniu prawdopodobieństw. Słowa w istocie brzmią okrutnie.
Patrzę wtedy na działania Vablatsky, ale nie znając się zbytnio na anatomii nie wiem nawet co ona robi z tymi ciałami, więc zerkam już na zawartość kotła oraz połączenie składników przez Valerija. To działa. I rzeczywiście zatrzymuje proces wietrzenia czarnej magii. Czujemy to wszyscy. - A więc to prawda, te właściwości krwi. Może też po to ich hodowano, żeby uzyskać stabilizator magiczny. Żeby utrzymać anomalię przy życiu. Lub po prostu sprawić, że to oni się nią staną. Nie wyszło - mruczę dość cicho, bo to już chyba konfabulacje. A może wcale nie? To chyba dobry moment na spisanie wszystkiego do kupy oraz zdanie raportu. - Myślicie, że… ta krew mogłaby nas wzmocnić? W sensie działania czarnomagiczne? - mówię trochę z głupa, ale tak jakoś nagle nachodzi mnie na rozkładanie tej sprawy w dość fantastyczny sposób.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- W kwestii wieku - możesz mieć słuszność. Ciało żeglarza jest starsze, o około dekadę lub więcej, raczej nie mniej - stwierdziła, unosząc się znad ciał - i obchodząc stół, by zajrzeć do kotła, w którym działał Valerij. - Za mała próbka, żeby mieć pewność - dodała, choć wewnętrznie miała przekonanie, że ten trop mógł być dobry. - Coś w rodzaju inferiusów? - zwróciła się do Quentina - niepewna, czy dobrze go rozumiała. - Niezwykłe. Bardzo potężne. Choć dotąd nie zadziałały - Nieudane eksperymenty - to określenie do nich pasowało. - Być może istnieje sposób, żeby je... uruchomić - nie ożywić - ożywiało się byt, a to miały być... napędzane magią naczynia - przedmioty?
- Anomalia w kasynie nas wzmacniała, jeśli jesteśmy w stanie ją zakląć, wynieść i przenieść - mieć przy sobie - być może można ją wykorzystać. Nasz pan zapewne się niecierpliwi - póki co, powiadomię go o tym, co wiemy na pewno - Uniosła lekko podbródek, pochwytując kolejny arkusz pergaminu i jęła kreślić na nim dalsze litery.
- Anomalia w kasynie nas wzmacniała, jeśli jesteśmy w stanie ją zakląć, wynieść i przenieść - mieć przy sobie - być może można ją wykorzystać. Nasz pan zapewne się niecierpliwi - póki co, powiadomię go o tym, co wiemy na pewno - Uniosła lekko podbródek, pochwytując kolejny arkusz pergaminu i jęła kreślić na nim dalsze litery.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Pracownia
Szybka odpowiedź