Główna sala banku
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Bank Gringotta
Na samym końcu ulicy Pokątnej znajduje się centrala jedynego czarodziejskiego banku - banku Gringotta. Pomimo niesprzyjających warunków, gmach budynku prezentuje się majestatycznie, solidnie, bezpiecznie - choć w niektórych miejscach widoczne są ubytki spowodowane zaklęciami. Pracownikami banku, do czego wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić, są nieufne gobliny, postępujące jedynie zgodnie z obowiązującymi zasadami i regułami. Napis wygrawerowany na jego drzwiach skutecznie odstrasza wszelkich złodziei; dziesiątki czarów czy skomplikowane zamki chroniące dostępu do skrytek klientów zdobyły uznanie wśród czarodziei na całym świecie. Hol budynku jest naprawdę przestronny, szeroki i wysoki, a przy tym schludny i uporządkowany, mieści kilkanaście stanowisk pracowników. Dopiero po załatwieniu wszelkich formalności można skierować się ku kolejnym masywnym drzwiom, by stamtąd ruszyć kolejką na poszukiwanie swej własności. Wejdź tu, przybyszu, lecz pomnij na los...
Ponieważ w schodach nie było zupełnie nic dziwnego, co mogłaby ewentualnie zobaczyć, wróciła do tabliczek. Florean coś mamrotał, przy czym nie do końca nadążała za tokiem jego myślenia, ale najwyraźniej podłapał pomysł z liczbami. Czyli z wizerunkami goblinów poszło dosyć szybko. - Minotaur będzie siódemką. - dodała do całego wywodu, w końcu tyle było jego ofiar i nawet funkcjonował w symbolice jako liczba siedem. - Róża kierunków to cztery, a otwarta dłoń to pięć, nie ma innej opcji. - Dobrze, z jednej strony do głowy przychodziło im rozwiązanie, ale... Co tak naprawdę miało na celu? Potrzebowali w końcu hasła do tego, prawda? O ile w ogóle chodziło o hasło. - Hej, a może to mechanizm prowadzący do skrytek. - W sumie nie była tego pewna, ale nie zaszkodzi spróbować, prawda? Może sufit nie zwali im się na głowy jak spróbują... A nawet jeśli - jakoś z tego wyjdą. Własnie udało im się uciec smokowi, chyba z każdych tarapatów wyjdą. Marcella sięgnęła do kieszeni płaszcza, gdzie nadal miała małą kartkę, na której spisała numer skrytki będąc jeszcze w Ministerstwie Magii. I zerkając na nią, jednocześnie w pamięci mając jakie wizerunki Florean przypisywał do danych liczb, zorientowała się, że mają naprawdę... Dużo zer. I tylko jeden przycisk został niepowiedziany oraz tylko jeden pasował. Gdy zjesz, zginiesz - czy to na pewno było zero? Miało to jakiś sens - jeśli nic nie zjesz, zginiesz... Co mieli do stracenia?
Sufit na głowach?
Powoli wciskała kolejne przyciski - najpierw przycisk z wizerunkiem Brodriga, następnie Eargit Paskudny, zaraz po nim Gringott i trzy razy przycisk podpisany gdy zjesz, zginiesz, a na koniec szybko kolejny raz przycisk z Gringottem. Jeśli mieli rację, powinno się zgadzać - 9810001.
Sufit na głowach?
Powoli wciskała kolejne przyciski - najpierw przycisk z wizerunkiem Brodriga, następnie Eargit Paskudny, zaraz po nim Gringott i trzy razy przycisk podpisany gdy zjesz, zginiesz, a na koniec szybko kolejny raz przycisk z Gringottem. Jeśli mieli rację, powinno się zgadzać - 9810001.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Steffen wzmocnił się zaklęciem, dzięki któremu mógł poruszyć się znacznie szybciej od swoich towarzyszy.
Florean i Marcella pochylili się w tym czasie nad mechanizmem; nie mogli mieć co prawda znikąd potwierdzenia swoich przypuszczeń, jednak przy każdym naciśnięciu tablicy słychać było głośny złowrogi rumor; kiedy padła ostatnia domniemana liczba z wnętrza schodów buchnął kurz - coś trzasnęło w środku, ściana, która je wieńczyła zniknęła, a zamiast niej schody prowadziły niżej. Znacznie niżej.
I kończyły się zejściem w długi, rozszerzający się korytarz. Jeśli zdecydowaliście się nim przejść, mogliście odnaleźć na końcu nieco większy placyk, od którego odchodziły tylko jedne, ale za to ogromne dwuskrzydłe wrota - ozdobione złotą tablicą z napisem:
skrytka nr 9810001,
własność Ministerstwa Magii
Nieco niżej znajdowała się druga tabliczka, mniejsza, ozdobiona jakby odciskiem dużej męskiej dłoni - Steffen wiedział, że niekiedy w bankach wprowadzano mechanizmy, które pozwalały je pokonać jedynie właścicielom, przy pomocy ich właściwości biologicznych lub anatomicznych. Do tej być może dało się przyłożyć dłoń - i raczej nie było rozsądnie próbować tego z dłonią nieupoważnioną. Nigdzie nie było widać zamka ni klamki.
Steffen, przysługują ci w tej turze dwie akcje.
Jeśli potrzebujecie posta (postów) uzupełniających, dajcie znać.
Florean i Marcella pochylili się w tym czasie nad mechanizmem; nie mogli mieć co prawda znikąd potwierdzenia swoich przypuszczeń, jednak przy każdym naciśnięciu tablicy słychać było głośny złowrogi rumor; kiedy padła ostatnia domniemana liczba z wnętrza schodów buchnął kurz - coś trzasnęło w środku, ściana, która je wieńczyła zniknęła, a zamiast niej schody prowadziły niżej. Znacznie niżej.
I kończyły się zejściem w długi, rozszerzający się korytarz. Jeśli zdecydowaliście się nim przejść, mogliście odnaleźć na końcu nieco większy placyk, od którego odchodziły tylko jedne, ale za to ogromne dwuskrzydłe wrota - ozdobione złotą tablicą z napisem:
skrytka nr 9810001,
własność Ministerstwa Magii
Nieco niżej znajdowała się druga tabliczka, mniejsza, ozdobiona jakby odciskiem dużej męskiej dłoni - Steffen wiedział, że niekiedy w bankach wprowadzano mechanizmy, które pozwalały je pokonać jedynie właścicielom, przy pomocy ich właściwości biologicznych lub anatomicznych. Do tej być może dało się przyłożyć dłoń - i raczej nie było rozsądnie próbować tego z dłonią nieupoważnioną. Nigdzie nie było widać zamka ni klamki.
Steffen, przysługują ci w tej turze dwie akcje.
Jeśli potrzebujecie posta (postów) uzupełniających, dajcie znać.
Usłyszała trzask, który mógł w sumie zwiastować wszystko - jednak wynik był znajomy. Nie identyczny, choć znany każdemu czarodziejowi, który przekroczył mury Hogwartu. Poruszające się schody nie były niczym nowym, a sufit nadal jak się trzymał w całości jak się trzymał. Przystąpiła kilka kroków w stronę schodów. Czyżby naprawdę zadziałało? No ma się tę intuicję. Choć jeszcze nie można było się cieszyć na zapas, zawsze mogli pomylić znaczenie obrazów i mechanizm przeniesie ich w zupełnie inne miejsce. Lub prosto w odpowiednie ręce...
Przyłożyła palec wskazujący do ust, wskazując tym swoim towarzyszom, żeby na razie się nie odzywali i dopiero kiedy skierowali się w dół schodów, aż do korytarza przed wielkimi drzwiami do skrytki. Gdy zauważyła odpowiedni numer skrytki, na usta od razu wstąpił uśmiech. Wydawało się też, że w okolicy nikogo nie ma - żadnego goblina. - Dobra robota. - powiedziała pozwalając sobie na chwilę zadowolenia, które bardzo szybko zostało spłoszone. Przez nietypowy wygląd skrytki i jego przedziwne... Zabezpieczenie? Czy tak mogła to nazwać? Nie miała pojęcia jak to coś może działać. - Steffen, czy tutaj są nałożone jakieś klątwy? - spytała od razu, sugerując grzecznie następne posunięcia. Sama zaś wyciągnęła różdżkę w stronę niższej z tabliczek i rzuciła na nią zaklęcie identyfikujące.
Przyłożyła palec wskazujący do ust, wskazując tym swoim towarzyszom, żeby na razie się nie odzywali i dopiero kiedy skierowali się w dół schodów, aż do korytarza przed wielkimi drzwiami do skrytki. Gdy zauważyła odpowiedni numer skrytki, na usta od razu wstąpił uśmiech. Wydawało się też, że w okolicy nikogo nie ma - żadnego goblina. - Dobra robota. - powiedziała pozwalając sobie na chwilę zadowolenia, które bardzo szybko zostało spłoszone. Przez nietypowy wygląd skrytki i jego przedziwne... Zabezpieczenie? Czy tak mogła to nazwać? Nie miała pojęcia jak to coś może działać. - Steffen, czy tutaj są nałożone jakieś klątwy? - spytała od razu, sugerując grzecznie następne posunięcia. Sama zaś wyciągnęła różdżkę w stronę niższej z tabliczek i rzuciła na nią zaklęcie identyfikujące.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
-Brawo! - pochwalił kompanów Steff, domyślając się, że trafili przed właściwą skrytkę. Na widok „drzwi”, zmartwiał jednak.
-O nie, to coś rozpoznaje chyba dłoń upoważnionej osoby albo osób! Marcella, nie jesteś upoważniona jako policjantka? Albo może moglibyśmy teleportować się do środka, ale jakoś to pewnie zabezpieczono? Eh... Hexa Revelio! - zakończył słowotok zaklęciem, chcąc wykryć zabezpieczenia i klątwy.
-O nie, to coś rozpoznaje chyba dłoń upoważnionej osoby albo osób! Marcella, nie jesteś upoważniona jako policjantka? Albo może moglibyśmy teleportować się do środka, ale jakoś to pewnie zabezpieczono? Eh... Hexa Revelio! - zakończył słowotok zaklęciem, chcąc wykryć zabezpieczenia i klątwy.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 55
'k100' : 55
post uzupełniający
Zaklęcie identyfikujące Marcelli - rzucone doprawdy perfekcyjnie - wykazało ochronę przed obcymi. Odcisk dłoni został przygotowany tak, by właściciel przyłożył do niego dłoń i w ten sposób otworzył wrota. Jeśli zrobi to osoba nieuprawniona, najprawdopodobniej uruchomione zostaną dodatkowe zabezpieczenia.
Na słowa Steffena mogliście mu jedynie odpowiedzieć, iż nie jesteście w stanie teleportować się do skrytki, w której nigdy wcześniej nie byliście. Teleportacja wymagała znajomości terenu.
Zaklęcie Steffena nie wykazało już klątw.
Zaklęcie identyfikujące Marcelli - rzucone doprawdy perfekcyjnie - wykazało ochronę przed obcymi. Odcisk dłoni został przygotowany tak, by właściciel przyłożył do niego dłoń i w ten sposób otworzył wrota. Jeśli zrobi to osoba nieuprawniona, najprawdopodobniej uruchomione zostaną dodatkowe zabezpieczenia.
Na słowa Steffena mogliście mu jedynie odpowiedzieć, iż nie jesteście w stanie teleportować się do skrytki, w której nigdy wcześniej nie byliście. Teleportacja wymagała znajomości terenu.
Zaklęcie Steffena nie wykazało już klątw.
-Nie ma tu żadnych klątw! Ej pomyślcie, jedna osoba ma smoka i klątwę, która zadałaby nam obrażenia do leczenia przez uzdrowiciela... w ogóle po co komu taka klątwa, jak ma smoka, może chciał charytatywnie dofinansować nakładaczy klątw... a druga skrytka ma taki... hm... mechanizm. - dywagował Steffen, zaskoczony wynikiem swojego udanego zaklęcia. Zmarszczył lekko brwi, z niepokojem zastanawiając się, czy brak klątw oznacza, że mechanizm z dłonią będzie arcytrudny do złamania i zabezpieczony wymyślnymi torturami, czy też Ministerstwo nie przechowywało tu nic cennego poza fletami i poskąpiło na przygotowanie klątw.
Nic dziwnego, nawet łamaczom klątw, takim jak ja, płacą żenująco mało! - pomyślał z rozczarowaniem Steffek, przypatrując się odciskowi dłoni. Poczuł się niepewnie - wiedział w końcu o klątwach (nieskromnie mówiąc) prawie wszystko, co zdołał przeczytać i złamać, a o takich zabezpieczeniach tylko słyszał przy okazji przygotowania do swojego egzaminu do pracy w Gringottcie.
Słyszał jednak też o innym zaklęciu, zaskakująco wszechstronnym. Wziął głęboki wdech i z niepokojem spojrzał na kompanów.
-Słuchajcie... jest takie zaklęcie, które pozwala skołować i ludzi i przedmioty, zarówno magiczne, jak i niemagiczne. Spróbuję je rzucić, może udałoby się skołować ten mechanizm na tyle, by wziął naszą dłoń za dłoń właściciela? Albo chociaż na tyle, by zabezpieczenia przestały działać i nie podniosły żadnego alarmu gdy rzucimy potem nie wiem, porta creare czy jakoś tak, albo znajdziemy inny sposób na wyważenie drzwi? - dywagował, spoglądając wyczekująco na mądrego pana Floreana, który będzie miał okazję by w razie potrzeby powtórzyć zaklęcie po nim, albo główkować nad innym sposobem pokonania drzwi.
Wycelował różdżkę w mechanizm z dłonią i wyszeptał:
-Confundus - chcąc "skołować" przedmiot na tyle, by ten wyłączył swoje zabezpieczenia - najlepiej "zapominając" o tym, że odcisk dłoni jest konkretny i przyjmując czyjąkolwiek dłoń do otworzenia drzwi; albo chociaż wyłączając potencjalny alarm w razie dalszego majstrowania przy wrotach. Słyszał od bardziej obeznanych ze sprawami mugoli przyjaciół (chyba Bertiego, ale głowy by nie dał), że zaklęcie dobrze ciała na przykład na mugolskie różdżki (tak niedoświadczony w mugolskiej technice Steff myślał o broni palnej), więc liczył, że bankowy mechanizm nie okaże się zbyt skomplikowany dla tej inkantancji.
Cały czas paplał szybko, ostatnie chwile działania "Mico" wykorzystując właśnie na rzucenie zaklęcia.
Nic dziwnego, nawet łamaczom klątw, takim jak ja, płacą żenująco mało! - pomyślał z rozczarowaniem Steffek, przypatrując się odciskowi dłoni. Poczuł się niepewnie - wiedział w końcu o klątwach (nieskromnie mówiąc) prawie wszystko, co zdołał przeczytać i złamać, a o takich zabezpieczeniach tylko słyszał przy okazji przygotowania do swojego egzaminu do pracy w Gringottcie.
Słyszał jednak też o innym zaklęciu, zaskakująco wszechstronnym. Wziął głęboki wdech i z niepokojem spojrzał na kompanów.
-Słuchajcie... jest takie zaklęcie, które pozwala skołować i ludzi i przedmioty, zarówno magiczne, jak i niemagiczne. Spróbuję je rzucić, może udałoby się skołować ten mechanizm na tyle, by wziął naszą dłoń za dłoń właściciela? Albo chociaż na tyle, by zabezpieczenia przestały działać i nie podniosły żadnego alarmu gdy rzucimy potem nie wiem, porta creare czy jakoś tak, albo znajdziemy inny sposób na wyważenie drzwi? - dywagował, spoglądając wyczekująco na mądrego pana Floreana, który będzie miał okazję by w razie potrzeby powtórzyć zaklęcie po nim, albo główkować nad innym sposobem pokonania drzwi.
Wycelował różdżkę w mechanizm z dłonią i wyszeptał:
-Confundus - chcąc "skołować" przedmiot na tyle, by ten wyłączył swoje zabezpieczenia - najlepiej "zapominając" o tym, że odcisk dłoni jest konkretny i przyjmując czyjąkolwiek dłoń do otworzenia drzwi; albo chociaż wyłączając potencjalny alarm w razie dalszego majstrowania przy wrotach. Słyszał od bardziej obeznanych ze sprawami mugoli przyjaciół (chyba Bertiego, ale głowy by nie dał), że zaklęcie dobrze ciała na przykład na mugolskie różdżki (tak niedoświadczony w mugolskiej technice Steff myślał o broni palnej), więc liczył, że bankowy mechanizm nie okaże się zbyt skomplikowany dla tej inkantancji.
Cały czas paplał szybko, ostatnie chwile działania "Mico" wykorzystując właśnie na rzucenie zaklęcia.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 10
'k100' : 10
Zaklęcie Steffena z sukcesem sięgnęło tablicy z wyżłobioną dłonią, promień rozbił się o zabezpieczenie, nie dając żadnego widocznego efektu. Trudno było rzec, czy cokolwiek zmieniło się w działaniu samego zabezpieczenia - aby się przekonać, należało zapewne przyłożyć dłoń do mechanizmu, nie bez ryzyka.
Steffen, Twój kryształ został wykorzystany. Na odpis macie 24h. Jeśli potrzebne wam będą posty uzupełniające, dajcie znać.
Steffen, Twój kryształ został wykorzystany. Na odpis macie 24h. Jeśli potrzebne wam będą posty uzupełniające, dajcie znać.
To co zamierzałem zrobić było szalone. Nie powinienem zachowywać się tak irracjonalnie. Nawet nie potrafiłem wytłumaczyć co dokładnie popchnęło mnie do tej decyzji - może zmęczenie tym zadaniem, a może to stres nie pozwalał mi skupić myśli. Tak czy inaczej podszedłem do tablicy, bo chyba nie było innego wyjścia jak po prostu przyłożyć swoją dłoń. Może zaklęcie Steffena się udało, może tym razem nie włączymy żadnych zabezpieczeń. - Ktoś musi przyłożyć rękę, nie ma innego wyjścia - odparłem, kładąc dłoń na tabliczce. Może później będę tego żałować, ale przecież będąc w Zakonie wszyscy jesteśmy gotowi na podejmowanie ryzyka.
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- post uzupełniający -
Florean przyłożył dłoń do wrót; wydawała się nieco większa, niż ta, której oczekiwała tabliczka, i... nic się nie wydarzyło. Wyglądało na to, że zabezpieczenie straciło swoje właściwości w każdym sensie - nie wszczęło alarmu, ale pozbawione swoich właściwości nie było też w stanie otworzyć przed wami dalszej drogi.
Florean przyłożył dłoń do wrót; wydawała się nieco większa, niż ta, której oczekiwała tabliczka, i... nic się nie wydarzyło. Wyglądało na to, że zabezpieczenie straciło swoje właściwości w każdym sensie - nie wszczęło alarmu, ale pozbawione swoich właściwości nie było też w stanie otworzyć przed wami dalszej drogi.
Po rzuceniu zaklęcia przerzucił kryształ przez lewe ramię i chyba skutecznie skonfundował zamek. Nie spodziewał się tylko, że zdejmując zabezpieczenia, pozbył się też magicznej "klamki."
-Ups. - skomentował elokwentnie. Musieli wejść do środka, ale ich drzwi nie działały. Zdeterminowany, wiedział, że goni ich czas - lada moment mogą mieć na głowie gobliny, smoka, magiczną policję... Nie chciał skończyć jako kupka popiołu ani zniszczyć kariery Marcelli (bo swoje szanse na karierę w Gringottcie już swoim zdaniem zaprzepaścił - choć, paradoksalnie, to on jako jedny wszedł tu zupełnie anonimowo!), więc gorączkowo myślał na jak najszybszym sposobem do dostania się do skrytki.
W końcu sięgnął po dobrze sobie znaną dziedzinę transmutacji, wyobrażając sobie zwykłe drzwi, prowadzące do skrytki.
-Porta Creare. - szepnął wyraźnie, wykonując staranny ruch dłonią.
-Ups. - skomentował elokwentnie. Musieli wejść do środka, ale ich drzwi nie działały. Zdeterminowany, wiedział, że goni ich czas - lada moment mogą mieć na głowie gobliny, smoka, magiczną policję... Nie chciał skończyć jako kupka popiołu ani zniszczyć kariery Marcelli (bo swoje szanse na karierę w Gringottcie już swoim zdaniem zaprzepaścił - choć, paradoksalnie, to on jako jedny wszedł tu zupełnie anonimowo!), więc gorączkowo myślał na jak najszybszym sposobem do dostania się do skrytki.
W końcu sięgnął po dobrze sobie znaną dziedzinę transmutacji, wyobrażając sobie zwykłe drzwi, prowadzące do skrytki.
-Porta Creare. - szepnął wyraźnie, wykonując staranny ruch dłonią.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 66
'k100' : 66
Zaklęcie Steffena zadziałało - promień jego zaklęcia uderzył we wrota, malując na nich kształt mniejszych, zwykłych pokojowych drzwi. Wystarczyło je otworzyć, a skrytka stanęła przed wami otworem.
Niewątpliwie jej zawartość wyglądała znacznie mniej imponująco niż zawartość tej, w której natrafiliście na smoka - pod ścianą przeciągały się zwykłe drewniane regały, na których porozstawiano w większości mało imponujące przedmioty, księgi, notesy, nieduże drewniane kuferki, Marcella mogła odnieść wrażenie, że przynajmniej część z tych rzeczy to po prostu potencjalne dowody - czyżby zatajone? jako policjantka nie widziała nigdy dotąd tej skrytki - lub zarekwirowane przez inne służby. Flet leżał na jednej z niższych półek - wasze oczy nigdzie indziej nie odnalazły innych instrumentów. To musiał być on.
Gdzieś za wami rozległ się hałas, nie był to uwięziony smok, raczej ktoś - może coś - kroki, rumor, gobliński okrzyk, który tylko Florean mógł wyłapać - ktoś tu był. Wiedzieliście, że do waszego aktualnego położenia prowadziła jedna droga - która na dodatek była ślepym zaułkiem. Jeśli gobliny was tu odnajdą...
Niewątpliwie jej zawartość wyglądała znacznie mniej imponująco niż zawartość tej, w której natrafiliście na smoka - pod ścianą przeciągały się zwykłe drewniane regały, na których porozstawiano w większości mało imponujące przedmioty, księgi, notesy, nieduże drewniane kuferki, Marcella mogła odnieść wrażenie, że przynajmniej część z tych rzeczy to po prostu potencjalne dowody - czyżby zatajone? jako policjantka nie widziała nigdy dotąd tej skrytki - lub zarekwirowane przez inne służby. Flet leżał na jednej z niższych półek - wasze oczy nigdzie indziej nie odnalazły innych instrumentów. To musiał być on.
Gdzieś za wami rozległ się hałas, nie był to uwięziony smok, raczej ktoś - może coś - kroki, rumor, gobliński okrzyk, który tylko Florean mógł wyłapać - ktoś tu był. Wiedzieliście, że do waszego aktualnego położenia prowadziła jedna droga - która na dodatek była ślepym zaułkiem. Jeśli gobliny was tu odnajdą...
Główna sala banku
Szybka odpowiedź