Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Irlandia
Dolina Glendalough
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Glendalough
Glendalough to malownicza dolina położona w irlandzkich górach Wicklow. U ich podnóży rozpościerają się dwa jeziora: Upper Lake i Lower Lake, nad którymi często zawisa gęsta mgła, czyniąc tutejsze widoki wręcz mistycznymi. Jednak nie tylko to ma wpływ na panujący tu niezwykły, baśniowy nastrój; pomimo pięknych krajobrazów, z jakiegoś powodu dolina nie jest zbyt często odwiedzana przez mugolskich turystów. Być może to miejsce budzi w nich niepokój, w końcu ptaki w koronach drzew ćwierkają z dziwnym przejęciem, a na powierzchni jeziora znikąd pojawiają się rozległe kręgi. Mówi się, że Upper Lake zostało zamieszkałe przez druzgotki oraz trytony, które są wyjątkowo nieskore do kontaktów z czarodziejami. Z tego właśnie powodu niezalecane są kąpiele w tych czarujących, choć wybitnie niebezpiecznych wodach.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 30.12.17 21:14, w całości zmieniany 2 razy
Nad polem bitwy aż zaroiło się od deszczu śnieżek, dokonujących egzekucji na ostatnim bohaterze, ozdobionym białą szarfą. W Matt'a pomknęły śnieżki Pomony (ST=22), Hannah (ST=28), Sophii (ST=88 ), Penny (ST=59) oraz Alexandra (ST=27. Bottowi udało się w poprzedniej turze umknąć przed pociskiem posągu - czy poradzi sobie równie dobrze z atakami żywych przeciwników? Emocje sięgały zenitu a podekscytowane duchy pohukiwały coraz głośniej, oczekując finału śnieżnej zabawy.
Frederick, jako niezwykle czujny lis, ulegając przewrażliwieniu zapewne wynikającemu z aurorskiego przeszkolenia, wykonał zadziwiający wszystkich zgromadzonych unik przed nieistniejącą śnieżką. Być może uznał przelatującego tuż obok niewielką marę pomarszczonego staruszka za kulę śniegu - wiekowy duszek przemknął tuż obok niego, przeszywając go chłodem, co tylko wspomogło widowiskowy rzut w bok, prosto na śnieżną zaspę. W powietrze uniósł się pył a duchy zgromadzone przy linii pola po stronie drużyny żółtej, nagrodziły ten wyskok owacją na stojąco. A raczej - lewitująco.
- Rzucił się jak moja ciotka na stos w sześćset szóstym - skomentowała donośnie wyniosła czarownica, wzdychając ciężko i przenikając przez rosnącą nieopodal choinkę.
| Czas na odpis wynosi 24h. Aby przyśpieszyć nieco przebieg eventu, pomijamy wydarzenia specjalne pomiędzy kolejkami. Ze względu na szaloną różnicę w składach drużyn, następna kolejka przeznaczona jest na unik drużyny białej - czyli Matt'a.
Punktacja drużyn (żółta:biała) 80:30
Frederick, jako niezwykle czujny lis, ulegając przewrażliwieniu zapewne wynikającemu z aurorskiego przeszkolenia, wykonał zadziwiający wszystkich zgromadzonych unik przed nieistniejącą śnieżką. Być może uznał przelatującego tuż obok niewielką marę pomarszczonego staruszka za kulę śniegu - wiekowy duszek przemknął tuż obok niego, przeszywając go chłodem, co tylko wspomogło widowiskowy rzut w bok, prosto na śnieżną zaspę. W powietrze uniósł się pył a duchy zgromadzone przy linii pola po stronie drużyny żółtej, nagrodziły ten wyskok owacją na stojąco. A raczej - lewitująco.
- Rzucił się jak moja ciotka na stos w sześćset szóstym - skomentowała donośnie wyniosła czarownica, wzdychając ciężko i przenikając przez rosnącą nieopodal choinkę.
| Czas na odpis wynosi 24h. Aby przyśpieszyć nieco przebieg eventu, pomijamy wydarzenia specjalne pomiędzy kolejkami. Ze względu na szaloną różnicę w składach drużyn, następna kolejka przeznaczona jest na unik drużyny białej - czyli Matt'a.
Punktacja drużyn (żółta:biała) 80:30
- Życia:
- Drużyna Sophii:
L.p. Postać Życie I Życie II Obraż., PŻ i kary 1. Sophia Carter - + 270/270 2. Frederick Fox - + 270/270 3. Edna Stalk - + 216/216 4. Penny Vause + + 227/232 5. Pomona Sprout + + 207/207 6. Hannah Wright + + 210/215 7. Alexander Selwyn + + 215/215 8. Florean Fortescue- - - 9. Billy Moore- - -
Drużyna Justine:L.p. Postać Życie I Życie II Obraż., PŻ i kary 1. Maxine Desmond- - - 2. Samuel Skamander- - - 3. Joseph Wright- - - 4. Justine Tonks- - - 5. Brendan Weasley- - - 6. Lunara Greyback- - - 7. Bertie Bott- - - 8. Matthew Bott + + 189/194 9. Benjamin Wright- - -
Adrenalina skoczyła, tak samo jak ja gdy napadła na mnie duszna śnieżka. Uniknąłem jej spektakularnie. Miał to być jednak dopiero początek. Prawdziwe wyzwanie się dopiero przede mną malowało. Przycupnięty po uniku siedziałem w śniegu widząc wznoszące się na horyzoncie pociski. Leciały wysoko, a potem, gdy osiągnęły swój szczytowy punkt zaczęły opadać ze świstem w moim kierunku. Musiałem je uniknąć. Wszystkie. Nie wiedziałem jeszcze czy jest to dla mnie możliwe, jednak nie zamierzałem dać się żywcem. Dla poległych w boju!
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Matt w widowiskowym stylu uchronił się przed naciągającymi śnieżkami, zwinnie umykając z toru lotu każdej z nich. Drużyna żółta natrafiła na twardego przeciwnika - lecz szansa na zakończenie bitwy ponownie trafiła w ich ręce.
| Czas na odpis wynosi 24h. Aby przyśpieszyć nieco przebieg eventu, pomijamy wydarzenia specjalne pomiędzy kolejkami. W tej kolejce następuje atak Matta.
Punktacja drużyn (żółta:biała) 80:30
| Czas na odpis wynosi 24h. Aby przyśpieszyć nieco przebieg eventu, pomijamy wydarzenia specjalne pomiędzy kolejkami. W tej kolejce następuje atak Matta.
Punktacja drużyn (żółta:biała) 80:30
- Życia:
- Drużyna Sophii:
L.p. Postać Życie I Życie II Obraż., PŻ i kary 1. Sophia Carter - + 270/270 2. Frederick Fox - + 270/270 3. Edna Stalk - + 216/216 4. Penny Vause + + 227/232 5. Pomona Sprout + + 207/207 6. Hannah Wright + + 210/215 7. Alexander Selwyn + + 215/215 8. Florean Fortescue- - - 9. Billy Moore- - -
Drużyna Justine:L.p. Postać Życie I Życie II Obraż., PŻ i kary 1. Maxine Desmond- - - 2. Samuel Skamander- - - 3. Joseph Wright- - - 4. Justine Tonks- - - 5. Brendan Weasley- - - 6. Lunara Greyback- - - 7. Bertie Bott- - - 8. Matthew Bott + + 189/194 9. Benjamin Wright- - -
Czas jak gdyby zwolnił i mógłbym przysiąc - jeżeli się przyjrzałem byłem wstanie dostrzec jak w locie ze zbliżających się ku mnie śnieżek osypuje się śnieżny pył. Wyczekiwałem ich ze skupieniem o które sam bym się nie posądził, a następnie uniknąłem wszystkich śmiercionośnych pocisków. WSZYSTKICH. Nie było jednak czego świętować, z czego się cieszyć, oj nie. To był dopiero niewielki krok poczyniony na przód. Wiedząc, że nie powinienem się rozpraszać pochyliłem się nad pobliską śnieżną zaspą z której zgarnąłem amunicji. Prędko nadałem jej kształtu i posłałem ponownie w stronę Fredericka.
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
The member 'Matthew Bott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
Bitwa była już bliska końca, ale Matt się nie poddawał. Jego śnieżka leciała właśnie na Fredericka (ST=26). Reszta drużyny żółtej, na czele ze swoim dzielnym kapitanem, mogła wykorzystać swoją śnieżną amunicję, by zaatakować Matta.
| Czas na odpis wynosi 24h. Aby przyśpieszyć nieco przebieg eventu, pomijamy wydarzenia specjalne pomiędzy kolejkami. Tę kolejkę zaczyna Sophia - rzut na śnieżne psoty, atak i retorykę. Jeśli śnieżne psoty wam się powtórzą z poprzedniej kolejki, nie musicie się do nich odnosić.
Punktacja drużyn (żółta:biała) 80:30
| Czas na odpis wynosi 24h. Aby przyśpieszyć nieco przebieg eventu, pomijamy wydarzenia specjalne pomiędzy kolejkami. Tę kolejkę zaczyna Sophia - rzut na śnieżne psoty, atak i retorykę. Jeśli śnieżne psoty wam się powtórzą z poprzedniej kolejki, nie musicie się do nich odnosić.
Punktacja drużyn (żółta:biała) 80:30
- Życia:
- Drużyna Sophii:
L.p. Postać Życie I Życie II Obraż., PŻ i kary 1. Sophia Carter - + 270/270 2. Frederick Fox - + 270/270 3. Edna Stalk - + 216/216 4. Penny Vause + + 227/232 5. Pomona Sprout + + 207/207 6. Hannah Wright + + 210/215 7. Alexander Selwyn + + 215/215 8. Florean Fortescue- - - 9. Billy Moore- - -
Drużyna Justine:L.p. Postać Życie I Życie II Obraż., PŻ i kary 1. Maxine Desmond- - - 2. Samuel Skamander- - - 3. Joseph Wright- - - 4. Justine Tonks- - - 5. Brendan Weasley- - - 6. Lunara Greyback- - - 7. Bertie Bott- - - 8. Matthew Bott + + 189/194 9. Benjamin Wright- - -
Walka była zaciekła i Joseph ani myślał odchodzić przed jej końcem. Mocno zaciskał kciuki za swoją drużynę, ale z każdą rundą z ich pola schodziły następni zawodnicy, aż w końcu na "boisku" został już tylko Matthew Bott. Joe go nie znał (no, może z widzenia z Hogwartu), ale coraz bardziej chłopaka lubił. Tym bardziej, że ten tak dzielnie bronił honoru ich drużyny.
Tak żałował, że nie może do niego dołączyć i mu pomóc... Chociaż? Czy aby na pewno nie mógł pomóc?
- NIE MA BATA! - ryknął nagle na całe gardło. - I raz i dwa! - dopingował - NA MATTA!
Że wstyd? Że głupio? Och, błagam! W końcu to zabawa! I jakby na to nie patrzeć: zawody. A kto jak kto, ale Joe się na zawodach znał i wiedział, że doping, to ważna rzecz, ot co! Osobiście dopingował i był dopingowany niezliczoną liczbę razy, więc mógł się uznawać za nieoficjalnego Mistrza Dopingu. A że do tego był wierszokletą, to już po chwili śpiewał donośnie radośnie dalej. Tutaj trzeba dodać, że Joe głos miał potężny, więc cała Dolina Glendalough mogła usłyszeć tą oto wymyśloną na poczekaniu pieśń:
Chociaż śnieżek leci mrowie,
Dziś się każdy tutaj dowie:
Nie zadzierać lepiej z Bottem,
Bo się płacze gorzko potem!
Teraz Matt przejmuje stery
Trzy i cztery
Żółci to frajery!
Z siłą katapulty śnieżki rzuca,
Penny już wypluwa płuca!
Zadyszka jednak to normalka,
Kiedy z Mattem się odbywa walka!
Leć, śnieżko, leć!
Pięć i sześć
Kolejne życie Żółtego weź!
Teraz Żółci atakują,
Chyba sobie żyły wyprują!
Pocisk leci za pociskiem,
Wszystko zakończone fiaskiem!
Matt na pewno nie jest łosiem
Siedem, osiem!
Zaraz trafi Carter Zosię!
Nasz Bocik po boisku pląsa,
A Hania zaczyna się dąsać,
Bo oto przed jej śnieżką zwinnie uskoczył,
A teraz dumnie jak paw kroczy!
Żółci, przekichane macie!
Dziewięć, dziesięć, jedenaście!
Bohatera mamy w Macie!
Zaraz was pokona i to w pięknym stylu,
Chociaż on jest jeden, a was tylu!
Do walki, do boju nasz rycerzu śnieżny!
Dzięki tobie Drużyna Biała zwycięży!
Tak żałował, że nie może do niego dołączyć i mu pomóc... Chociaż? Czy aby na pewno nie mógł pomóc?
- NIE MA BATA! - ryknął nagle na całe gardło. - I raz i dwa! - dopingował - NA MATTA!
Że wstyd? Że głupio? Och, błagam! W końcu to zabawa! I jakby na to nie patrzeć: zawody. A kto jak kto, ale Joe się na zawodach znał i wiedział, że doping, to ważna rzecz, ot co! Osobiście dopingował i był dopingowany niezliczoną liczbę razy, więc mógł się uznawać za nieoficjalnego Mistrza Dopingu. A że do tego był wierszokletą, to już po chwili śpiewał donośnie radośnie dalej. Tutaj trzeba dodać, że Joe głos miał potężny, więc cała Dolina Glendalough mogła usłyszeć tą oto wymyśloną na poczekaniu pieśń:
Chociaż śnieżek leci mrowie,
Dziś się każdy tutaj dowie:
Nie zadzierać lepiej z Bottem,
Bo się płacze gorzko potem!
Teraz Matt przejmuje stery
Trzy i cztery
Żółci to frajery!
Z siłą katapulty śnieżki rzuca,
Penny już wypluwa płuca!
Zadyszka jednak to normalka,
Kiedy z Mattem się odbywa walka!
Leć, śnieżko, leć!
Pięć i sześć
Kolejne życie Żółtego weź!
Teraz Żółci atakują,
Chyba sobie żyły wyprują!
Pocisk leci za pociskiem,
Wszystko zakończone fiaskiem!
Matt na pewno nie jest łosiem
Siedem, osiem!
Zaraz trafi Carter Zosię!
Nasz Bocik po boisku pląsa,
A Hania zaczyna się dąsać,
Bo oto przed jej śnieżką zwinnie uskoczył,
A teraz dumnie jak paw kroczy!
Żółci, przekichane macie!
Dziewięć, dziesięć, jedenaście!
Bohatera mamy w Macie!
Zaraz was pokona i to w pięknym stylu,
Chociaż on jest jeden, a was tylu!
Do walki, do boju nasz rycerzu śnieżny!
Dzięki tobie Drużyna Biała zwycięży!
Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!
No team can ever best the best of Puddlemere!
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Sophia jęknęła z zawodem, widząc że ostatni przeciwnik bardzo sprawnie uniknął wszystkich śnieżek, także tej którą sama w niego posłała. Z jednej strony z pewnością podziwiała jego wytrwałość, spryt i umiejętności, które pozwoliły mu się tak długo utrzymać na boisku i nawet w pojedynkę dzielnie stawiać im czoła. Z drugiej coraz silniej odzywała się w niej żyłka rywalizacji i chciała zakończyć śnieżny mecz zwycięstwem swojej drużyny. Chciała poczuć satysfakcję, patrząc jak jej śnieżka (a także innych) trafiają w zwinnego mężczyznę, tym samym posyłając ostatniego członka drużyny białej poza pole.
Ale niestety najpierw raz jeszcze musiała wcielić się w rolę kapitana i zagrzać ich do jeszcze sprawniejszego ataku.
- Dobry jest, ale my musimy być lepsi – powiedziała. – Zaskoczył nas, ale tym razem to my musimy zaskoczyć jego i uderzyć jeszcze celniej. Dajmy z siebie wszystko, by zwycięstwo zaraz mogły być nasze. Śnieg w dłonie i odeślijmy go do domu!
Schyliła się, starannie formując śnieżkę. I po chwili rzuciła, starając się posłać ją prosto w sylwetkę Botta. Tym razem musi się udać. Było ich więcej, a Bott tylko jeden. Bez względu na to jak zwinny nie mógł uciekać w nieskończoność.
| retoryka, rzut
Ale niestety najpierw raz jeszcze musiała wcielić się w rolę kapitana i zagrzać ich do jeszcze sprawniejszego ataku.
- Dobry jest, ale my musimy być lepsi – powiedziała. – Zaskoczył nas, ale tym razem to my musimy zaskoczyć jego i uderzyć jeszcze celniej. Dajmy z siebie wszystko, by zwycięstwo zaraz mogły być nasze. Śnieg w dłonie i odeślijmy go do domu!
Schyliła się, starannie formując śnieżkę. I po chwili rzuciła, starając się posłać ją prosto w sylwetkę Botta. Tym razem musi się udać. Było ich więcej, a Bott tylko jeden. Bez względu na to jak zwinny nie mógł uciekać w nieskończoność.
| retoryka, rzut
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 41, 66
--------------------------------
#2 'Duszne psoty' :
#1 'k100' : 41, 66
--------------------------------
#2 'Duszne psoty' :
- No nie wierzę...
co za zwierzę
- mruknąłem zadziwiony,
pod wrażeniem Matta obrony.
Zmarszczyłem brwi lekko niepewny
ale spostrzegłem na mnie znów pył srebrny.
Westchnąłem ciężko na widok ducha -
a ten się uśmiecha od ucha do ucha.
I znów rymem trzy po trzy plecie
ale co zrobić, to w końcu dziecię.
Widząc, że na mnie śnieżka nie leci
Odprężam się i sama klechda się kleci.
- Ten sam rycerz, co wcześniej mu pękły sandały
- dorzuciłem rym wręcz doskonały.
Było mi jednak tego za mało mało
wierszyk wymyślam dalej więc śmiało.
- Tym razem naukę wyciągnął z przygody
ubrał się podług na zewnątrz pogody:
jako że lało wtedy dzień cały
na kalosze swe zmienił sandały.
Wers dokończyłem, śnieżkę zlepiłem
i w Botta naprędce ją wymierzyłem.
Nim śnieżkę rzuciłem na Hanię spojrzałem;
oko puściłem i: - Atak! Z kapitan! - wołałem.
Mowa jej była przecież płomienna
lecz przyznać musiałem - dość mierna
gdy przyszło mi ją tedy porównać -
Josephowi w dopingu trudno dorównać.
co za zwierzę
- mruknąłem zadziwiony,
pod wrażeniem Matta obrony.
Zmarszczyłem brwi lekko niepewny
ale spostrzegłem na mnie znów pył srebrny.
Westchnąłem ciężko na widok ducha -
a ten się uśmiecha od ucha do ucha.
I znów rymem trzy po trzy plecie
ale co zrobić, to w końcu dziecię.
Widząc, że na mnie śnieżka nie leci
Odprężam się i sama klechda się kleci.
- Ten sam rycerz, co wcześniej mu pękły sandały
- dorzuciłem rym wręcz doskonały.
Było mi jednak tego za mało mało
wierszyk wymyślam dalej więc śmiało.
- Tym razem naukę wyciągnął z przygody
ubrał się podług na zewnątrz pogody:
jako że lało wtedy dzień cały
na kalosze swe zmienił sandały.
Wers dokończyłem, śnieżkę zlepiłem
i w Botta naprędce ją wymierzyłem.
Nim śnieżkę rzuciłem na Hanię spojrzałem;
oko puściłem i: - Atak! Z kapitan! - wołałem.
Mowa jej była przecież płomienna
lecz przyznać musiałem - dość mierna
gdy przyszło mi ją tedy porównać -
Josephowi w dopingu trudno dorównać.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Nie przypuszczałabym nigdy, że najciekawszy moment bitwy zostanie na sam jej koniec. Przynajmniej teoretyczny. Praktycznie to nadal nie wygraliśmy. Pewnie przeze mnie, bo rzucam jak pokraka. Mój ostatni występ był chyba najgorszy z dotychczasowych. Trochę mi przykro jak widzę koślawą śnieżkę lecącą w stronę ostatniego niedobitka drużyny białej, ale co zrobić. Mogę jedynie na przyszłość próbować się wyspecjalizować w tej dziedzinie, ale podejrzewam, że nie wystarczy mi na to czasu. W obliczu zbliżającej się wojny moje myśli raczej zostaną skierowane w inną stronę niż niewinna zabawa śniegiem. Warto jednak dać odpocząć własnym mięśniom oraz zatroskanym myślom, chociażby na chwilę. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Czujemy, boimy się i męczymy, to normalna kolej rzeczy.
Poddaję się zabawie, bez względu na okoliczności. I na to, że marny ze mnie strzelec. Dziwię się jednak, że Matt tak zwinnie unika wszystkich śnieżek jakie tylko zostały w niego posłane. Szok. Uśmiecham się z zadowoleniem, nie komentując moich wokalnych wyczynów sprzed paru minut. Spuśćmy na to zasłonę milczenia.
Jedyny atak jaki przepuszcza na nas Bott to ten w stronę Lisa. Zatem na gwizdek sędziego znów sięgam po śnieg, słucham kolejnego przemówienia i duchy znów nam każą mówić wierszem. W dodatku historia zaczyna się tak samo jak poprzednia i brakuje mi pomysłu. Formuję zatem białą kulę, rzucam ją w Matta i to wszystko daje mi trochę czasu na wymyślenie dalszego ciągu.
- Na deszcz srogi,
Pamiętaj rycerzu drogi,
Na ulewę najlepsze kalosze,
Dlatego sam je zawsze w torbie noszę! - rzucam znów bezsensownym tekstem, nie zdradzając, kto mógł to powiedzieć, bo przecież na tym polega zabawa, żeby wszyscy pisali tę historię. To nic, że logiki w niej nie ma, za to tysiąc kilogramów grafomaństwa, nie przejmuję się tym. Nigdy nie byłam dobra w poezji i to się chyba już nie zmieni.
Poddaję się zabawie, bez względu na okoliczności. I na to, że marny ze mnie strzelec. Dziwię się jednak, że Matt tak zwinnie unika wszystkich śnieżek jakie tylko zostały w niego posłane. Szok. Uśmiecham się z zadowoleniem, nie komentując moich wokalnych wyczynów sprzed paru minut. Spuśćmy na to zasłonę milczenia.
Jedyny atak jaki przepuszcza na nas Bott to ten w stronę Lisa. Zatem na gwizdek sędziego znów sięgam po śnieg, słucham kolejnego przemówienia i duchy znów nam każą mówić wierszem. W dodatku historia zaczyna się tak samo jak poprzednia i brakuje mi pomysłu. Formuję zatem białą kulę, rzucam ją w Matta i to wszystko daje mi trochę czasu na wymyślenie dalszego ciągu.
- Na deszcz srogi,
Pamiętaj rycerzu drogi,
Na ulewę najlepsze kalosze,
Dlatego sam je zawsze w torbie noszę! - rzucam znów bezsensownym tekstem, nie zdradzając, kto mógł to powiedzieć, bo przecież na tym polega zabawa, żeby wszyscy pisali tę historię. To nic, że logiki w niej nie ma, za to tysiąc kilogramów grafomaństwa, nie przejmuję się tym. Nigdy nie byłam dobra w poezji i to się chyba już nie zmieni.
( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
ty jesteś tym co księżyc
od dawien dawna znaczył
tobą jest co słońce
kiedykolwiek zaśpiewa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Pomona Sprout' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Mijam się z powietrzem z głośnym świstem
na co tabun duchów reaguje gwizdem
i poklaskiem, z niemałym zachwytem
nad moim zbędnym, lisim sprytem.
Nie mam jednak w tej bitwie wytchnienia
stając się celem śnieżnego rażenia.
Ten ostatni, co został na polu walki
zdecydowanie wchodził ze mną w szranki.
Tym razem to nie mogą być zwidy
i czmnycham, chcąc uniknąć losu inwalidy.
Zmotywowany przez kapitańską mowę
mogłem szybko dać nogę.
Zaraz podejrzliwie łypię na Selwyna:
widząc srebrny proszek, wiem, co się zaczyna.
Słowa z moich ust same wypadają
kontynuując to, co inni powiadają:
- Kalosze postrachu wielkiego nie siały
choć podobnie wypadały sandały.
Sprawa więc o obuwie się toczyła:
całe królestwo ta kwestia poruszyła.
na co tabun duchów reaguje gwizdem
i poklaskiem, z niemałym zachwytem
nad moim zbędnym, lisim sprytem.
Nie mam jednak w tej bitwie wytchnienia
stając się celem śnieżnego rażenia.
Ten ostatni, co został na polu walki
zdecydowanie wchodził ze mną w szranki.
Tym razem to nie mogą być zwidy
i czmnycham, chcąc uniknąć losu inwalidy.
Zmotywowany przez kapitańską mowę
mogłem szybko dać nogę.
Zaraz podejrzliwie łypię na Selwyna:
widząc srebrny proszek, wiem, co się zaczyna.
Słowa z moich ust same wypadają
kontynuując to, co inni powiadają:
- Kalosze postrachu wielkiego nie siały
choć podobnie wypadały sandały.
Sprawa więc o obuwie się toczyła:
całe królestwo ta kwestia poruszyła.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Dolina Glendalough
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Irlandia