Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
Nie spodziewałem się tego, przed czym stanąłem, chociaż bzdurnym przecież było założenie, że z różdżką nic mi nie groziło. Mugole, choć gardziłem nimi posiadali jakąś trudną do zidentyfikowania chęć przeżycia, która niezmiennie mnie irytowała. Gdy zobaczyłem postawnego mężczyznę powstrzymałem się przed kolejnym już westchnięciem, to wszystko robiło się strasznie upierdliwe, tym bardziej, że w moją stronę leciała wprawiona mocą jego ramion, łopata, która zamierzała nieźle we mnie grzmotnąć, jeśli tarcza okaże się felerna.
- Protego! - zakrzyknąłem wykonując pionowy gest różdżką i mając nadzieję, że żadna z części mojego ciała nie spotka się z przedłużeniem dłoni kędzierzawego osiłka.
- Protego! - zakrzyknąłem wykonując pionowy gest różdżką i mając nadzieję, że żadna z części mojego ciała nie spotka się z przedłużeniem dłoni kędzierzawego osiłka.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 9
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Magnus nie był w stanie rzucić zaklęcia ascendio, poczuł jednak wpływ anomalii, po raz kolejny już zaburzający czarodziejskie moce; dziwna słabość nieznacznie obniżyła jego siły. Cyneric doskoczył do Magnusa próbując ochronić go własną tarczą - bezskutecznie. Drew wybiegł zza ściany i dobiegł do dwójki czarodziejów, lecz nie zdążył wyczarować przed nimi tarczy, nim ognista kula uderzyła w pierś Rowle'a; rozgrzany ogień buchnął prosto na arystokratę, osmalając jego szyję, parząc skórę przez ubranie i podpalając płomieniami wierzch szaty. Antoni omsknęła się dłoń - promień zaklęcia świsnął niecelnie. Istota, która miotnęła ogniem, wydała z siebie potworny skrzek, półmartwe stworzenie u stóp Magnusa, Drewa i Cynerika jęknęła przeciągle, mocniej zaciskając pięść na trzymanym nożu.
Valerij ponowił zaklęcie, tym razem skutecznie - wysoki mur odgrodził go od pomieszczenia, zza którego nie ustawały hałasy. Coś, cokolwiek tam żyło, próbowało wydostać się na zewnątrz. Francuz miał mniej szczęścia - nie zdążył osłonić się przed łopatą, która uderzyła go prosto w tors, rozcinając materiał ubrania i skórę, z której polała się strużka krwi. Mężczyzna uniósł łopatę w pozycji obronnej, na jego czarnej, ubrudzonej węglem twarzy jawiła się determinacja.
Alarm wył już długo.
Valerij ponowił zaklęcie, tym razem skutecznie - wysoki mur odgrodził go od pomieszczenia, zza którego nie ustawały hałasy. Coś, cokolwiek tam żyło, próbowało wydostać się na zewnątrz. Francuz miał mniej szczęścia - nie zdążył osłonić się przed łopatą, która uderzyła go prosto w tors, rozcinając materiał ubrania i skórę, z której polała się strużka krwi. Mężczyzna uniósł łopatę w pozycji obronnej, na jego czarnej, ubrudzonej węglem twarzy jawiła się determinacja.
Alarm wył już długo.
- (nie)życie:
- • Antonia: 203/213 (5- psychiczne - decephalgo, 5 - psychiczne)
• Drew: 208/213 (5 - psychiczne); nóż
• Valerij: 188/208 (20 - psychiczne, decephalgo), sinica x1; mapy
• Apollinare 179/214; -5 do rzutu (30 tłuczone, 5 cięte)
• Cyneric 230/270; -5 do rzutu (10 - psychiczne, 30 - poparzenia) bułka z pomidorem
• Magnus 169/260; -15 do rzutu (37 - psychiczne, 19 - cięte, 30 - poparzenia)
Widział niemalże w zwolnionym tempie, jak stworzenie cisnęło w niego kulą ognia, przed którą nie zdołał w żaden sposób się obronić, również solidarne zaklęcia tarczy jego kompanów okazały się zawodne. Rozgrzane płomienie sięgnęły ciała Magnusa, mimowolnie wyrywając z zaciśniętych warg mężczyzny ostry syk, protestujący przeciw zajmowaniu tkanek przez zachłanny ogień. Zachowując przytomność umysłu zrzucił z siebie tlącą się szatę, ignorując krew po raz kolejny cieknącą mu z nosa - niestety nie mógł nie zwrócić uwagi na bolesne muśnięcia ognia, jakie wciąż czuł na swej klatce piersiowej.
-Malesuritio - wycharczał, celując różdżką w monstrum, które śmiało miotnąć w niego ognistą kulą (zemsta na wroga?) zdając sobie sprawę, że zmagając się ze swym osłabieniem więcej będzie zawadzać swym towarzyszom, aniżeli im pomoże. Cofnął się jednocześnie kilka kroków, zmierzając docelowo ku drugiemu pomieszczeniu; wciąż niepokoił go wyjąc nieustannie alarm, na co postanowił zwrócić uwagę reszcie wesołej kompanii.
-Macie pomysł, jak to uciszyć? A co, jeśli ta szopa właśnie się wali? - wywarczał, zdenerwowany osłabiony obrażeniami i wściekły, na czas, jaki beztrosko zmarnowali. Zmarnował, otwierając te pieprzone drzwi.
-Malesuritio - wycharczał, celując różdżką w monstrum, które śmiało miotnąć w niego ognistą kulą (zemsta na wroga?) zdając sobie sprawę, że zmagając się ze swym osłabieniem więcej będzie zawadzać swym towarzyszom, aniżeli im pomoże. Cofnął się jednocześnie kilka kroków, zmierzając docelowo ku drugiemu pomieszczeniu; wciąż niepokoił go wyjąc nieustannie alarm, na co postanowił zwrócić uwagę reszcie wesołej kompanii.
-Macie pomysł, jak to uciszyć? A co, jeśli ta szopa właśnie się wali? - wywarczał, zdenerwowany osłabiony obrażeniami i wściekły, na czas, jaki beztrosko zmarnowali. Zmarnował, otwierając te pieprzone drzwi.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'k10' : 5
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 64
--------------------------------
#2 'k10' : 5
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie zawiodło, ale też niewiele spodziewałem się po Obronie Przed Czarną Magią w moim wykonaniu, zdecydowanie lepiej radziłem sobie z zaklęciami, niźli tarczami. Łopata dotarła do mnie szybko rozdzierając koszulę i raniąc tors. Wykrzywiłem twarz w chwili, gdy poczułem ból spoglądając nieprzyjemnie na mężczyznę. Musiałem nad nim jakoś zapanować, a zawodziłem. Jeśli nie zbiorę się w całość, a chwilę ten robal, nic nie warty szczur, skutecznie zbije mnie do nieprzytomności i chyba lepiej, żebym został tutaj, niźli wracał z podkulonym. Westchnąłem, ale tym razem już nie lekko, tylko widocznie zirytowany własną, ostatnią objawiająca się prawie wszędzie magiczną ułomnością, której w żaden ze sposób nie byłe w stanie wytłumaczyć.
- Timoria. - wybrałem więc znów celując w mężczyznę, mając nadzieję na zgoła lepszy efekt niż przed chwilą.
- Timoria. - wybrałem więc znów celując w mężczyznę, mając nadzieję na zgoła lepszy efekt niż przed chwilą.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 22
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 22
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Dobrze. Dobrze...Pomyślał, gdy ostatecznie udało mu się poprawnie wywołać zaklęcie. Zabezpieczył plecy. Sobie, pozostałym. Miał taką nadzieję, że wszystkim przyjdzie z tego skorzystać.
Następnie przyśpieszył kroku. Idąc przy ścianie kierował się do drzwi znajdujących się na przeciw tych,które zablokował. Na mapie były również oznaczone w sposób szczególny, lecz w przeciwieństwie do pozostałych nie wyglądały by były desperacko zablokowane. Valerij wypuścił powietrze z ust podchodząc do nich. Odważny był, gdy przychodziło do mieszania podejrzanych specyfików w kotle, a nie otwierania tajemniczych drzwi ze świadomością tego, że zdany będzie na samego siebie. Serce mu od dłuższego czasu kołatało nerwowo w rytm wyjącego alarmu, a żołądek zaciskał się i zapadał sam w sobie. Położył dłoń na klamce mając nadzieję, że prowadzą tam gdzie założył, że prowadzą. Drzwi jednak nie uległy jednak pod naporem jego dłoni. Spodziewał się tego. Skierował różdżkę na zamek. Przymkną oczy starając się skupić, zignorować wzrastającą w nim niepewność oraz wyjący alarm.
- Sezam Materio- wypowiedział darując sobie delikatności.
Następnie przyśpieszył kroku. Idąc przy ścianie kierował się do drzwi znajdujących się na przeciw tych,które zablokował. Na mapie były również oznaczone w sposób szczególny, lecz w przeciwieństwie do pozostałych nie wyglądały by były desperacko zablokowane. Valerij wypuścił powietrze z ust podchodząc do nich. Odważny był, gdy przychodziło do mieszania podejrzanych specyfików w kotle, a nie otwierania tajemniczych drzwi ze świadomością tego, że zdany będzie na samego siebie. Serce mu od dłuższego czasu kołatało nerwowo w rytm wyjącego alarmu, a żołądek zaciskał się i zapadał sam w sobie. Położył dłoń na klamce mając nadzieję, że prowadzą tam gdzie założył, że prowadzą. Drzwi jednak nie uległy jednak pod naporem jego dłoni. Spodziewał się tego. Skierował różdżkę na zamek. Przymkną oczy starając się skupić, zignorować wzrastającą w nim niepewność oraz wyjący alarm.
- Sezam Materio- wypowiedział darując sobie delikatności.
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Alarm dźwięczał nieprzerwanie nie wróżąc nic dobrego. Musieli się ruszyć do przodu i całkowicie pozbyć się mugoli, którzy nadal stali im na drodze. Zaklęcia nie działały tak jak powinny. Trzeba było reagować dlatego Drew nie chcąc już bawić się w kolejne wyciągnął nóż, który wcześniej wpadł mu w ręce i zbliżył się do stwora, który przed sekundą zaatakował Magnusa. Wymierzył nożem wyważony cios w górną część głowy chcąc całkowicie pozbyć się problemu jakim był stwór.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Antonia nie miała pojęcia co jeszcze mogli zrobić. Stwory wydawały się nie dawać za wygraną, a oni już dawno powinni byli dołączyć do poruszających się ciągle do przodu towarzyszy. Miała nadzieje, że właśnie tak było. W tym momencie było im daleko do znalezienia źródła anomalii, było im daleko nawet do przedostania się dalej, ale chaos nie miał im w niczym pomóc. Tak… mogliby ruszyć do przodu nie zważając właściwie na nic, ale to tak nie działało. Borgin nigdy nie umiała działać w grupie. Była indywidualistką. Łatwiej jej było podejmować decyzje tylko za siebie nie mając na barkach ciężaru życia innych ludzi. Teraz tak naprawdę jedyne co mogli zrobić to czekać. Dźwięk alarmu doprowadzał ją do szału. Skąd pochodził? Mogła go jakoś wyłączyć? Nie miała pojęcia. Wszystko wydawało się być po prostu zbyt skomplikowane i to właśnie doprowadzało ją do szału. To, że niewiele mogła zrobić. Nadal musieli sobie poradzić ze stworami, nadal musieli ruszyć po cel, po który tutaj przyszli. Wiedziała, że nie uda jej się rzucić zaklęcia na stwora dlatego postanowiła, że skupi się na leczeniu. Podeszła do Magnusa i przykładając różdżkę do jego ramienia rzuciła – Paxo
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Walka trwała już długo, zbyt długo. Dziwny dźwięk nie ustawał czyniąc wrażenie coraz bardziej denerwującym, irytującym. Kolejna porażka zniechęcała wprawiając Cynerica w stan narastającej frustracji. Znów zawiódł, porażka innych nie była żadnym miodem na serce, nie potrafiła pocieszyć. Widmo kuli ognia dosięgającej Magnusa przypomniało mu o jego oparzeniach, których nabawił się niewiele wcześniej. Magia znów zawodziła, ludzie zawodzili i Yaxley obawiał się, że straci rezon. A nie mógł. Musiał się starać dla siebie, dla rodziny i dla organizacji. Nigdy dotąd się nie poddawał i nie miało się to zmienić. Musiał walczyć, bez względu na to jak bardzo syzyfową pracą miało się to okazać. Kolejne porażki należało przekuć w energię oraz mobilizację do dalszego działania. Tak sobie wmawiał podczas krótkich przebłysków, podczas których nie musiał zastanawiać się gorączkowo co dalej.
Wreszcie musiał podjąć jakąś decyzję, odciąć ich raz na zawsze od szlam, chociaż nie miał żadnych nadziei na powodzenie tego planu. Zrodzonego znów zbyt szybko, lecz aktualna sytuacja wymagała prędkich rozwiązań. Tkwili tu już zbyt długo, zaś czas działał na ich niekorzyść. Musiał znów spróbować i tak do końca świata.
- Murusio - wypowiedział unosząc różdżkę. Gestem ręki znacząc jeden koniec z drugim końcem ściany, mającym oddzielić czarodziejów od zmutowanych mugoli. Bardzo starał się skoncentrować na tym, żeby przypadkiem nikogo nie uwięzić po drugiej stronie, wraz z tymi potworami. Pomimo upływającego czasu, w tym przypadku musiał działać powoli, starannie i skrupulatnie. Nie patrząc na kolejną porażkę majaczącą na horyzoncie. Najważniejsze, żeby nie zaszkodził jeszcze bardziej.
Wreszcie musiał podjąć jakąś decyzję, odciąć ich raz na zawsze od szlam, chociaż nie miał żadnych nadziei na powodzenie tego planu. Zrodzonego znów zbyt szybko, lecz aktualna sytuacja wymagała prędkich rozwiązań. Tkwili tu już zbyt długo, zaś czas działał na ich niekorzyść. Musiał znów spróbować i tak do końca świata.
- Murusio - wypowiedział unosząc różdżkę. Gestem ręki znacząc jeden koniec z drugim końcem ściany, mającym oddzielić czarodziejów od zmutowanych mugoli. Bardzo starał się skoncentrować na tym, żeby przypadkiem nikogo nie uwięzić po drugiej stronie, wraz z tymi potworami. Pomimo upływającego czasu, w tym przypadku musiał działać powoli, starannie i skrupulatnie. Nie patrząc na kolejną porażkę majaczącą na horyzoncie. Najważniejsze, żeby nie zaszkodził jeszcze bardziej.
- Mapka:
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 55
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 55
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź