Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Ledwie uniknąłem kuli, powinienem na nie bardziej udawać. Jeszcze żadna mnie nie dosięgła, ale odnosiłem dziwne wrażenie, że nie jest to miłe uczucie. Niemniej, obie zostały utrzymane. Rzuciłem się biegiem za resztą stając w progu elektrowni.
Jazgot. Z jej ust po prostu dobywał się jazgot. Była jak przekupa na Pokątnej, a może nawet jeszcze gorzej. Poleciały zaklęcia. Sam uniosłem różdżkę chwilę się wahając.
- Drętwota. - wybrałem w końcu kierując swoje narzędzie na nią. W pierwszym momencie myślałem o imperio, mogłaby nam pomóc, dać wskazówki, ale wierzyłem, że możemy poradzić sobie i bez niej. A anomalie i magia, potrafiły dać się we znaki. Głos Drew dotarł do mnie, odwróciłem się w jego kierunku próbując złapać to co rzucił. Mówić przez to? Ale jak? Głos wydobywał się z puszki, jednak czy wystarczyło jedynie coś powiedzieć. Przecież, gdyby tak, to słyszeli by każde z naszych słów. Dziwna rzecz.
Jazgot. Z jej ust po prostu dobywał się jazgot. Była jak przekupa na Pokątnej, a może nawet jeszcze gorzej. Poleciały zaklęcia. Sam uniosłem różdżkę chwilę się wahając.
- Drętwota. - wybrałem w końcu kierując swoje narzędzie na nią. W pierwszym momencie myślałem o imperio, mogłaby nam pomóc, dać wskazówki, ale wierzyłem, że możemy poradzić sobie i bez niej. A anomalie i magia, potrafiły dać się we znaki. Głos Drew dotarł do mnie, odwróciłem się w jego kierunku próbując złapać to co rzucił. Mówić przez to? Ale jak? Głos wydobywał się z puszki, jednak czy wystarczyło jedynie coś powiedzieć. Przecież, gdyby tak, to słyszeli by każde z naszych słów. Dziwna rzecz.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 54
--------------------------------
#2 'k100' : 97
#1 'k100' : 54
--------------------------------
#2 'k100' : 97
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Valerij ruszył przodem, zgodnie z jego przewidywaniami dziewczyna - zapewne portierka - nie zwróciła na niego większej uwagi.
- Nie, daj spokój, tutaj się nigdy nic nie dzieje, pewnie słyszałaś przeładunek węgla - jazgotała dalej, zupełnie ignorując mężczyznę - i zapewne swoje obowiązki również. Do czasu: pod wpływem perfekcyjnie rzuconego zaklęcia alchemika oddzielającą ją od was szybę przepołowiła długa rysa, od której wkrótce zaczęły odchodzić kolejne, mniejsze, składająca się w kształt pajęczyny, aż w końcu szyba skruszyła się na drobny pył, rozsypując się skrzącym blaskiem po biurku kobiety i pod nim, zupełnie jakby zmiażdżyła ją niewidzialna siła. Portierka zbladła, słuchawka telefonu spadła na podłogę, podobnie jak trzymany przez nią nóż i cytrus; odsłonięta mogła zostać celem zaklęć. Jednak ani Magnus ani Drew nie podołali trudnej inkantacji zaklęcia niewybaczalnego; czarna magia wymsknęła się spod kontroli tego drugiego - Macnair ponownie poczuł krwistą strużkę pod nosem, wiedział, że była ona ceną za sięgnięcie po najbrutalniejszą dziedzinę magii. Apollinare spróbował unieruchomić dziewczynę - zaklęcie uderzyło w ścianę tuż obok jej głowy, dosłownie o włos, kiedy z krzykiem, w absolutnym popłochu, rzuciła się do drzwi, za którymi zniknęła, pośpiesznie zatrzaskując je za sobą. Zostaliście sami. Apolinaire miał przy sobie dziwne mugolskie urządzenie, które już ucichło, Drew - pęk kluczy. Za wami znajdowały się paprocie posadzone w grubych, ciężkich donicach, przed wami znajdowało się długie biurko obsypane szklanym pyłem, z wielością szuflad i rozsypanych na jego blacie dokumentów.
Antonia stanęła naprzeciw drzwi znajdujących się po prawej strony, patrząc od przodu na szybę. Ciśnięte przez nią zaklęcie nie odniosło zamierzonego skutku; konstrukcja musiała być silniejsza, niż początkowo sprawiała wrażenie - po promieniu zaklęcia pozostało jedynie lekkie wgniecenie. Borginówna miała jednak szansę przyjrzeć się im dokładniej i choć rzeczywiście wszystko wskazywało na to, że nie miały ani klamki, ani zamka, to na wysokości głowy, po prawej stronie na ścianie i przylegając do framugi, wewnątrz ściany znajdowało się coś w rodzaju zakamuflowanej wmurowanej skrytki - Antonia wyraźnie rozpoznawała jej kształt i mogła ją otworzyć.
Cyneric dostrzegł przez ścianę kilka niewyraźnych poświat, były widoczne za obydwoma ścianami, na których widniały drzwi, ale pozostawały zbyt mgliste, by był w stanie rozpoznać ich ilość. Wydawało się, że jest ich dużo. Wciąż znajdując się przy wejściu, mógł być pewien, że zewnętrzna okolica elektrowni pozostawała pusta.
Krzyk dziewczyny ucichł.
- Nie, daj spokój, tutaj się nigdy nic nie dzieje, pewnie słyszałaś przeładunek węgla - jazgotała dalej, zupełnie ignorując mężczyznę - i zapewne swoje obowiązki również. Do czasu: pod wpływem perfekcyjnie rzuconego zaklęcia alchemika oddzielającą ją od was szybę przepołowiła długa rysa, od której wkrótce zaczęły odchodzić kolejne, mniejsze, składająca się w kształt pajęczyny, aż w końcu szyba skruszyła się na drobny pył, rozsypując się skrzącym blaskiem po biurku kobiety i pod nim, zupełnie jakby zmiażdżyła ją niewidzialna siła. Portierka zbladła, słuchawka telefonu spadła na podłogę, podobnie jak trzymany przez nią nóż i cytrus; odsłonięta mogła zostać celem zaklęć. Jednak ani Magnus ani Drew nie podołali trudnej inkantacji zaklęcia niewybaczalnego; czarna magia wymsknęła się spod kontroli tego drugiego - Macnair ponownie poczuł krwistą strużkę pod nosem, wiedział, że była ona ceną za sięgnięcie po najbrutalniejszą dziedzinę magii. Apollinare spróbował unieruchomić dziewczynę - zaklęcie uderzyło w ścianę tuż obok jej głowy, dosłownie o włos, kiedy z krzykiem, w absolutnym popłochu, rzuciła się do drzwi, za którymi zniknęła, pośpiesznie zatrzaskując je za sobą. Zostaliście sami. Apolinaire miał przy sobie dziwne mugolskie urządzenie, które już ucichło, Drew - pęk kluczy. Za wami znajdowały się paprocie posadzone w grubych, ciężkich donicach, przed wami znajdowało się długie biurko obsypane szklanym pyłem, z wielością szuflad i rozsypanych na jego blacie dokumentów.
Antonia stanęła naprzeciw drzwi znajdujących się po prawej strony, patrząc od przodu na szybę. Ciśnięte przez nią zaklęcie nie odniosło zamierzonego skutku; konstrukcja musiała być silniejsza, niż początkowo sprawiała wrażenie - po promieniu zaklęcia pozostało jedynie lekkie wgniecenie. Borginówna miała jednak szansę przyjrzeć się im dokładniej i choć rzeczywiście wszystko wskazywało na to, że nie miały ani klamki, ani zamka, to na wysokości głowy, po prawej stronie na ścianie i przylegając do framugi, wewnątrz ściany znajdowało się coś w rodzaju zakamuflowanej wmurowanej skrytki - Antonia wyraźnie rozpoznawała jej kształt i mogła ją otworzyć.
Cyneric dostrzegł przez ścianę kilka niewyraźnych poświat, były widoczne za obydwoma ścianami, na których widniały drzwi, ale pozostawały zbyt mgliste, by był w stanie rozpoznać ich ilość. Wydawało się, że jest ich dużo. Wciąż znajdując się przy wejściu, mógł być pewien, że zewnętrzna okolica elektrowni pozostawała pusta.
Krzyk dziewczyny ucichł.
- (nie)życie:
- Antonia: 193/213 (20- psychiczne - decephalgo)
Drew: 198/213 (15 - psychiczne)
Szyba uległa pod naporem zaklęcia Rosjanina, lecz kobieta już nie - uroki jego towarzyszy jej nie dosięgnęły i nie powstrzymały przed ucieczką w popłochu. Teraz musieli być dwa razy szybsi niż zamierzali.
- Tą ścianę wyglądającą jak drzwi da się obejść, tedy. Szybko. Na prawo i pierwsze drzwi na prawo potem lewo, lewo, prawo. - Miał w głowie plan budynku, po to kontemplował nad nim, nim w ogóle ruszyli ku elektrowni. Za tymi drzwiami, na tej samej ścianie były kolejne wyprowadzające za przeszkodę. Prawdopodobnie w tym samym kierunku pognała przerażona mugolaczka. Dolohov wątpił by udała się w głąb, przed siebie bo tam nie było ucieczki, a nawet szczury uciekają tam gdzie istniała szansa na ucieczkę przed kotem. Jeśli będą dostatecznie szybcy to podążą tuż za nią zyskując przewagę nim ta zaanonsuje ich obecność. Nie mogli sobie teraz pozwolić na stanie w miejscu. Musieli być w ruchu. To działało na ich korzyść. Tak przynajmniej uważał złodziej, który przeskoczył nad biurkiem,które wcześniej było odgrodzone szybą. Szkło chrupało pod powierzchnią. Potem otworzył zatrzaśnięte drzwi z zamiarem skręcenia w prawo i skierowania się w pierwsze drzwi na prawo na tej samej ścianie. Zachowywał przy tym czujność na to czy zaraz nie będzie dybał na niego jakiś mugol z hukającą rurą.
|rzucam na spostrzegawczosć : v
- Tą ścianę wyglądającą jak drzwi da się obejść, tedy. Szybko. Na prawo i pierwsze drzwi na prawo potem lewo, lewo, prawo. - Miał w głowie plan budynku, po to kontemplował nad nim, nim w ogóle ruszyli ku elektrowni. Za tymi drzwiami, na tej samej ścianie były kolejne wyprowadzające za przeszkodę. Prawdopodobnie w tym samym kierunku pognała przerażona mugolaczka. Dolohov wątpił by udała się w głąb, przed siebie bo tam nie było ucieczki, a nawet szczury uciekają tam gdzie istniała szansa na ucieczkę przed kotem. Jeśli będą dostatecznie szybcy to podążą tuż za nią zyskując przewagę nim ta zaanonsuje ich obecność. Nie mogli sobie teraz pozwolić na stanie w miejscu. Musieli być w ruchu. To działało na ich korzyść. Tak przynajmniej uważał złodziej, który przeskoczył nad biurkiem,które wcześniej było odgrodzone szybą. Szkło chrupało pod powierzchnią. Potem otworzył zatrzaśnięte drzwi z zamiarem skręcenia w prawo i skierowania się w pierwsze drzwi na prawo na tej samej ścianie. Zachowywał przy tym czujność na to czy zaraz nie będzie dybał na niego jakiś mugol z hukającą rurą.
|rzucam na spostrzegawczosć : v
- Mapa:
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Zęby zgrzytnęły, gdy moje zaklęcie minęło ją o włos. Niewiele, tak niewiele brakło, by zatrzymać ją na miejscu, teraz musieliśmy być świadomi, że może kogoś zaalarmować o naszej obecności - i najpewniej to zrobi. Zaciskałem w lewej dłoni gadające pudełko, które teraz zdawało się nadzwyczaj milczące. Różdżka w prawej pozostawała w gotowości.
Prawo, prawo, lewo, lewo, prawo. Powtarzałem niczym mantrę we własnej głowie, tak na wszelki wypadek. Optymistycznie zakładałem, że Valerji dalej będzie naszym przewodnikiem. Jednak pesymistycznie wolałem zapamiętać każdą z możliwych wskazówek. Ruszyłem jego śladem, chcąc dotrzeć za drzwi, za którymi zniknęła kobieta. Starłem się też dokładnie spojrzeć na wszystko, co znajdowało się w zasięgu mojego wzroku, może były tu jeszcze jakieś wskazówki? Ściany, mijane biurko, nawet dziwaczne drzwi bez klamki i zamka. Nie wiedzieliśmy co może nam się później przydać, to środowisko było dla nas kompletnie obce.
rozglądam się
Prawo, prawo, lewo, lewo, prawo. Powtarzałem niczym mantrę we własnej głowie, tak na wszelki wypadek. Optymistycznie zakładałem, że Valerji dalej będzie naszym przewodnikiem. Jednak pesymistycznie wolałem zapamiętać każdą z możliwych wskazówek. Ruszyłem jego śladem, chcąc dotrzeć za drzwi, za którymi zniknęła kobieta. Starłem się też dokładnie spojrzeć na wszystko, co znajdowało się w zasięgu mojego wzroku, może były tu jeszcze jakieś wskazówki? Ściany, mijane biurko, nawet dziwaczne drzwi bez klamki i zamka. Nie wiedzieliśmy co może nam się później przydać, to środowisko było dla nas kompletnie obce.
rozglądam się
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 11
'k100' : 11
Wszystko zaczęło iść nie tak. Cyneric zdążył zauważyć, że dobra passa znów ich ominęła. Zaklęcie Antoni chociaż celne, okazało się niewystarczające do sforsowania nietypowych drzwi. Jeszcze dziwniejsza było wgniecenie, które ledwie naruszyło wrota. Niestety Yaxley nie miał zbyt wiele czasu na koncentrację na temat braku wymiernych skutków, spodziewał się wręcz otwartych na oścież drzwi. Zmarszczył zdenerwowany czoło, uchwycił mocniej różdżkę w palcach wypowiadając zaklęcie. Nie powiedziało mu ono niczego, czego nie domyślał się wcześniej. Widocznie było za słabe. I tak postanowił podzielić się rezultatami z resztą Rycerzy.
- Za oboma wyjściami są ludzie. Niestety nie widzę w jakiej ilości - rzucił na głos, donośnie, żeby każdy go słyszał. Obejrzał się jeszcze przez ramię dostrzegając jedynie martwą ciszę mroku, jaki pozostawili za sobą. Było spokojnie. Zbyt spokojnie.
- Nikogo na zewnątrz nie ma - dodał z równą mocą strun głosowych. Dosłownie chwilę później zamknął za wszystkimi wejście, żeby dodać im ewentualnych kilka sekund. Denerwował go wrzask oraz hałas występujący w pomieszczeniu, lecz jego zanik w żaden sposób go nie pocieszył. Ich nieudana próba ataku z pewnością okaże się znamienna. Tamta rozhisteryzowana szlama jak nic wezwie pomoc lub zrobi coś równie głupiego.
Zauważywszy ewakuację dwóch mężczyzn bez słowa poszedł za nimi. Prawo, prawo, lewo, lewo, prawo. Chrzęst ukruszonego szkła pod stopami wdzierał się w świadomość, zerknął jeszcze na Borgin zastanawiając się czy potrzebuje pomocy. Raczej i tak nie potrafiłby jej udzielić. Dlatego szybkim krokiem znalazł się za Valerijem i Apo, przestępując przez progi kolejnych pomieszczeń. Rozglądał się przy tym uważnie mając nadzieję na dostrzeżenie czegoś istotnego, co być może pomogłoby im w misji. Cały czas pozostawał czujny w razie nagłego niebezpieczeństwa, nawet jeśli to oni stanowili główny problem dzisiejszego wieczoru.
- Za oboma wyjściami są ludzie. Niestety nie widzę w jakiej ilości - rzucił na głos, donośnie, żeby każdy go słyszał. Obejrzał się jeszcze przez ramię dostrzegając jedynie martwą ciszę mroku, jaki pozostawili za sobą. Było spokojnie. Zbyt spokojnie.
- Nikogo na zewnątrz nie ma - dodał z równą mocą strun głosowych. Dosłownie chwilę później zamknął za wszystkimi wejście, żeby dodać im ewentualnych kilka sekund. Denerwował go wrzask oraz hałas występujący w pomieszczeniu, lecz jego zanik w żaden sposób go nie pocieszył. Ich nieudana próba ataku z pewnością okaże się znamienna. Tamta rozhisteryzowana szlama jak nic wezwie pomoc lub zrobi coś równie głupiego.
Zauważywszy ewakuację dwóch mężczyzn bez słowa poszedł za nimi. Prawo, prawo, lewo, lewo, prawo. Chrzęst ukruszonego szkła pod stopami wdzierał się w świadomość, zerknął jeszcze na Borgin zastanawiając się czy potrzebuje pomocy. Raczej i tak nie potrafiłby jej udzielić. Dlatego szybkim krokiem znalazł się za Valerijem i Apo, przestępując przez progi kolejnych pomieszczeń. Rozglądał się przy tym uważnie mając nadzieję na dostrzeżenie czegoś istotnego, co być może pomogłoby im w misji. Cały czas pozostawał czujny w razie nagłego niebezpieczeństwa, nawet jeśli to oni stanowili główny problem dzisiejszego wieczoru.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 15
'k100' : 15
Tego się obawiał – czar był trudny, paskudnie silny i niebezpieczny nawet dla niego samego, ale wiedział, że musiał zaryzykować. Niesmak spowodowany nieudaną próbą podsycił tylko smak krwi mieszanej ze złością, które opuściły nos szkarłatną strużką. Nie miał czasu na chwilę oddechu, podobnie jak na użalanie się nad ogarniającą słabością pozbawiającą koncentracji i należytej równowagi. Szczęk kolejnych, nieudanych zaklęć rozległ się hukiem w jego uszach wraz z trzaskiem drzwi, kiedy potencjalna ofiara uciekła w popłochu zapewne szukając pomocy. Magia była wszechmocna – przynajmniej z takiego założenia wychodził do momentu, kiedy metalowe wejście nawet nie drgnęło pod wpływem inkantacji Antonii. Pozostałe wgięcie sugerowało, że mugole coraz prężniej stawiali czoła temu, co było dla nich obce – a to wcale nie działo na ich korzyść, ani nie poprawiało i tak już obniżonej pewności siebie. Walka dwóch tak odmiennych światów musiała skończyć się rozlewem krwi, lecz w głębi siebie liczył, iż takowa nie będzie należała do żadnego z nich.
Towarzysze minęli już przeszkodę w postaci biurka i udali się w kierunku następnego pomieszczenia, więc idąc w ich ślady, także oparł dłonie o blat, zwinnym ruchem przeskakując nad jego powierzchnią. Znajdując się po drugiej stronie kątem oka dostrzegł liczne dokumenty, skoroszyty oraz zwinięte w rulony, wielkie arkusze. Lata podróży nauczyły go jednego – dbałości o szczegóły. Nie przywykł mijać wszystkiego bez zwracania uwagi na drobnostki, które często były kluczem do rozwiązania zagadki tudzież mogły stać się źródłem odpowiedzi na nurtujące pytania. Wówczas jednak nie był na poszukiwaniach, lecz misji, której celem było wykonanie zdania bez względu na odniesione rany i straty. Szybkość przechodzenia do kolejnych etapów nie była zatem niczym nadzwyczajnym, ale mając świadomość, iż nie oddali się zbytnio – nadal widząc ich w drzwiach – postanowił rozejrzeć się kucając przy szafkach. Jego uwadze nie umknął i nóż, który po chwili znalazł się w kieszeni jego szaty. Zawsze był zapobiegawczy.
/rzucam na spostrzegawczość (bonus +20)
Towarzysze minęli już przeszkodę w postaci biurka i udali się w kierunku następnego pomieszczenia, więc idąc w ich ślady, także oparł dłonie o blat, zwinnym ruchem przeskakując nad jego powierzchnią. Znajdując się po drugiej stronie kątem oka dostrzegł liczne dokumenty, skoroszyty oraz zwinięte w rulony, wielkie arkusze. Lata podróży nauczyły go jednego – dbałości o szczegóły. Nie przywykł mijać wszystkiego bez zwracania uwagi na drobnostki, które często były kluczem do rozwiązania zagadki tudzież mogły stać się źródłem odpowiedzi na nurtujące pytania. Wówczas jednak nie był na poszukiwaniach, lecz misji, której celem było wykonanie zdania bez względu na odniesione rany i straty. Szybkość przechodzenia do kolejnych etapów nie była zatem niczym nadzwyczajnym, ale mając świadomość, iż nie oddali się zbytnio – nadal widząc ich w drzwiach – postanowił rozejrzeć się kucając przy szafkach. Jego uwadze nie umknął i nóż, który po chwili znalazł się w kieszeni jego szaty. Zawsze był zapobiegawczy.
/rzucam na spostrzegawczość (bonus +20)
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 10
'k100' : 10
Kiedy z różdżki kobiety pomknęło zaklęcie była niemal pewna, że już po chwili dowiedzą się co tak naprawdę kryje się za drzwiami bez klamki. Jednak ku jej zaskoczeniu i lekkiemu zdezorientowaniu, zaklęcie uderzyło pozostawiając jedynie wgniecenie. Nic więcej. Te nadal stały pewnie nie wpuszczając nikogo. Dopiero teraz przeniosła spojrzenie na swoich towarzyszy. Kobieta uciekła, całe pomieszczenie pokryte było drobinkami szkła, a im nie zostało nic innego jak ruszyć do przodu. Ona jednak powracając jeszcze raz spojrzeniem do drzwi zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno to właśnie było ich jedyne wyjście. Ciekawość brała nad nią górę, ale nie tylko o nią chodziło. Nie lubiła robić wszystkiego na szybko. Bez zastanowienia. Oczywiście zdawała sobie sprawę z tego, że czasami tego właśnie wymagała od niej sytuacja, ale kiedy dostrzegała coś co mogło przynieść jakieś rozwiązanie wolała po nie sięgnąć, nie żałować, nie zastanawiać się gdy kolejna rzecz wymknie im się spod kontroli czy istniała inna i może lepsza droga. Zanim mężczyźni ruszyli, Antonia podeszła do puszki, która wisiała na ścianie obok niemalże nietkniętych drzwi i ją otworzyła. Usłyszała dokładnie co mówił Dolohov. Jeżeli będzie potrzeba to ruszy za nimi, jeżeli nic nie znajdzie od razu nadrobi odległość, która będzie mogła ich dzielić, ale nie podejrzewała, żeby ta była jakaś duża. Zaczęła się rozglądać i szukać rozwiązania. Nie mogła być przecież pewna.
rzucam na spostrzegawczość / I poziom
rzucam na spostrzegawczość / I poziom
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź