Dom Petriego
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Dom Petriego
Dom Petriego to jedno z tych nielicznych miejsc, w których świat czarodziejów styka się ze światem mugolskim; otóż zgromadzone są tutaj najcenniejsze przedmioty wykopane przez Anglików w Egipcie - jak nietrudno się domyślić, w przeważającej większości stanowią one artefakty, które lekkomyślnie byłoby oddać w ręce niemagicznych choćby na kilka chwil. W porozumieniu z rządem mugolskim dokonano więc następującego podziału; wierzchnia wystawa, złożona głównie z już przebadanych eksponatów, dostępna jest dla mugoli. Głębsze komnaty są przed nimi zabezpieczone i oddane wyłącznie do użytku czarodziejów; nieustannie pracują nad nimi łamacze klątw z różnych stron kraju.
Budynek nazwano imieniem Williama Petriego, jednego z najwybitniejszych łamaczy klątw w dziejach nowożytnych, a zarazem założyciela tej placówki.
Budynek nazwano imieniem Williama Petriego, jednego z najwybitniejszych łamaczy klątw w dziejach nowożytnych, a zarazem założyciela tej placówki.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:39, w całości zmieniany 2 razy
Tym razem zaklął siarczyście - wyraźnie odczuł spadek sił, osłabienie które go ogarnęło, było mu doskonale znane. Sapnął cicho, zagryzając wargę i próbując przetrzymać tę chwilową nagłą słabość, która wzięła jego ciało w posiadanie. Radził sobie gorzej niż źle - w przeciwieństwie do Drew, który co rusz posyłał w przeciwników zaklęcia. Burke skrzywił się wyraźnie, choć pod maską nie było tego widać. Był wściekły.
Czy magia miała zamiar usłuchać go chociaż raz?
- Protego Maxima - warknął, wykonując odpowiedni ruch nadgarstkiem, kiedy dostrzegł jak w ich kierunku znów mknie osłabiająca mgła.
Czy magia miała zamiar usłuchać go chociaż raz?
- Protego Maxima - warknął, wykonując odpowiedni ruch nadgarstkiem, kiedy dostrzegł jak w ich kierunku znów mknie osłabiająca mgła.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 94
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Dwa cele zaklęcia pomknęły w kierunku przeciwników, co wywołało na jego twarzy nieznaczny, kąśliwy uśmiech. Zacisnął wężowe drewno nieco mocniej w dłoni, licząc że ten chwilowy przypływ sił nie okaże się jedynie pułapką pewności siebie, w którą samemu przyjdzie mu się wpakować.
Wróg bez większego problemu wchłoną w utkaną tarczę dwie silne klątwy i choć przekleństwo cisnęło mu się na język to nic nie powiedział. Skupiony był tylko i wyłącznie na celu - musieli przyspieszyć, zaryzykować, bowiem czas uciekał. Momentalnie błysk światła rozproszył go, utrudnił widzenie; szatyn zdał sobie sprawę, że nie było szans celować teraz w kogoś bezpośrednio. Musiał więc podjąć decyzję i liczył, iż nie przyjdzie mu jej żałować.
-Viento Somnia.- wypowiedział dość odważnie trzymając różdżkę skierowaną przed siebie. Pamiętał wysoki obelisk i liczył, że zaklęcie obejmie go, a tym samym jego wrogów.
Wróg bez większego problemu wchłoną w utkaną tarczę dwie silne klątwy i choć przekleństwo cisnęło mu się na język to nic nie powiedział. Skupiony był tylko i wyłącznie na celu - musieli przyspieszyć, zaryzykować, bowiem czas uciekał. Momentalnie błysk światła rozproszył go, utrudnił widzenie; szatyn zdał sobie sprawę, że nie było szans celować teraz w kogoś bezpośrednio. Musiał więc podjąć decyzję i liczył, iż nie przyjdzie mu jej żałować.
-Viento Somnia.- wypowiedział dość odważnie trzymając różdżkę skierowaną przed siebie. Pamiętał wysoki obelisk i liczył, że zaklęcie obejmie go, a tym samym jego wrogów.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Wyładowania wywołane waszymi zaklęciami gęstniały wokół was, uderzając coraz bliżej i coraz częściej: niewiele widzieliście, mogliście jednak usłyszeć wdzierający się do uszu huk grzmotów, mieszający się z inkantacjami wypowiadanych przez was zaklęć. Artur, mimo warunków, zdołał rzucić swoje poprawnie, celując w miejsce, gdzie – jak mu się wydawało – stał wcześniej Craig; wiązka zaklęcia pomknęła w kierunku Śmierciożercy, który w odpowiedzi osłonił się silną tarczą, powstrzymującą mgłę – jednak tylko na chwilę, efekty Pavor veneno trwały dłużej niż rzucona przez niego Protego maxima. Sophia również spróbowała zaatakować, nadzwyczajna spostrzegawczość pozwoliła jej na wypatrzenie celu, ale jej zaklęcie i tak okazało się nieudane; ono, oraz to, które próbował rzucić Drew, zostały pochłonięte przez grzmiącą dookoła anomalię. Burza znajdowała się już nie tylko na zewnątrz, wdzierała się również do środka, materializując się w postaci pioruna kulistego, który – choć w pierwszej chwili poruszał się leniwie – bardzo szybko przyspieszył, odbijając się od wszystkich powierzchni i zostawiając za sobą czarne smugi.
Poczuliście wibrowanie, wasze włosy, naelektryzowane, stanęły dęba, wymykając się spod kapturów; nawet jeśli planowaliście dalszy atak, nie mieliście ku temu okazji – bo w następnej sekundzie poczuliście gwałtowne porażenie, a później słabość; jasność przed waszymi oczami została wessana przez ciemność, a wy – przez anomalię, znikając z przestrzennej komnaty, zupełnie jakby nigdy was w niej nie było.
Sophia, Artur - anomalia wyrzuciła was na Crimson Street, mocno zdezorientowanych i w osmalonych ubraniach, ale całych. Możecie kontynuować rozgrywkę tam bądź napisać posty kończące, Mistrz Gry nie kontynuuje z wami gry.
Craig, Drew - anomalia wyrzuciła was na Hertford Road, mocno zdezorientowanych i w osmalonych ubraniach, ale całych. Możecie kontynuować rozgrywkę tam bądź napisać posty kończące, Mistrz Gry nie kontynuuje z wami gry.
Jednocześnie dziękuję wszystkim za rozgrywkę, szkoda, że taką krótką - ale na pewno jeszcze się przy jakiejś spotkamy. ;>
Poczuliście wibrowanie, wasze włosy, naelektryzowane, stanęły dęba, wymykając się spod kapturów; nawet jeśli planowaliście dalszy atak, nie mieliście ku temu okazji – bo w następnej sekundzie poczuliście gwałtowne porażenie, a później słabość; jasność przed waszymi oczami została wessana przez ciemność, a wy – przez anomalię, znikając z przestrzennej komnaty, zupełnie jakby nigdy was w niej nie było.
Sophia, Artur - anomalia wyrzuciła was na Crimson Street, mocno zdezorientowanych i w osmalonych ubraniach, ale całych. Możecie kontynuować rozgrywkę tam bądź napisać posty kończące, Mistrz Gry nie kontynuuje z wami gry.
Craig, Drew - anomalia wyrzuciła was na Hertford Road, mocno zdezorientowanych i w osmalonych ubraniach, ale całych. Możecie kontynuować rozgrywkę tam bądź napisać posty kończące, Mistrz Gry nie kontynuuje z wami gry.
Jednocześnie dziękuję wszystkim za rozgrywkę, szkoda, że taką krótką - ale na pewno jeszcze się przy jakiejś spotkamy. ;>
18.12
Kolejna porażka nie była czymś, co wpływało pozytywnie na dobry nastrój Burke'a. Musiał jednak przełknąć gorzki smak swojego niepowodzenia. Kiedy uciekali z portu przed wijącymi się diabelskimi sidłami, Craig czuł rosnącą furię. Wiedział, że zaklęcie rzucił poprawnie - a jednak magia ponownie go zawiodła. Bardzo pragnął wierzyć, że była to wina anomalii - a nie jego miernych umiejętności.
Nie zamierzał się jednak poddawać. Rozkaz wciąż obowiązywał, nadal mieli robotę do wykonania. Jeden sukces na komisariacie mugolskiej policji to za mało, aby móc się pochwalić. To dlatego tym razem to Burke wysłał do Morgotha sowę. Yaxley również zdawał się być zdeterminowany - przynajmniej tak to wyglądało w oczach Craiga. Zaprosił go więc do podjęcia kolejnej wspólnej próby, zapisując na pergaminie adres miejsca, które już raz odwiedził. Ponownie było ono niestety skażone przez obecność mugoli. To miejsce było tak naprawdę zdecydowanie gorsze niż komisariat - bo tutaj próbowano wymieszać artefakty ze świata mugolskiego oraz czarodziejskiego. To brzmiało po prostu jak świętokradztwo. Burke był pewien, że Shafiq z pewnością powiedziałby to samo, gdyby odkrył, co zrobiono ze skarbami wydobytymi z ziemi jego przodków.
Dostanie się do tego miejsca na szczęście nie było zbyt problematyczne. Burke przybył w to miejsce pod osłoną nocy i czekał przed wejściem na swojego towarzysza - a gdy ten się zjawił, skinął mu na powitanie głową. Tak jak zawsze, pamiętał o tym, aby zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy - wśród nich oczywiście swoją maskę śmierciożercy oraz kilka eliksirów, które miały mu pomóc w razie ewentualnej potyczki - do której, miał nadzieję, nie dojdzie.
- Najpierw trzeba uspokoić mumię - poinformował Morgotha, pamiętając, że właśnie za to zabrali się napastnicy, którym jakiś czas temu stawili czoła razem z Drew. Shafiq na pewno byłby urażony tak bestialskim potraktowaniem szczątków jakiegoś egipskiego władcy, ale nic nie mogli na to poradzić. Z zabandażowanym trupem trzeba było sobie poradzić tak albo inaczej.
- Petrificus Totalus! - rozkazał, celując różdżką w nacierającą mumię.
Kolejna porażka nie była czymś, co wpływało pozytywnie na dobry nastrój Burke'a. Musiał jednak przełknąć gorzki smak swojego niepowodzenia. Kiedy uciekali z portu przed wijącymi się diabelskimi sidłami, Craig czuł rosnącą furię. Wiedział, że zaklęcie rzucił poprawnie - a jednak magia ponownie go zawiodła. Bardzo pragnął wierzyć, że była to wina anomalii - a nie jego miernych umiejętności.
Nie zamierzał się jednak poddawać. Rozkaz wciąż obowiązywał, nadal mieli robotę do wykonania. Jeden sukces na komisariacie mugolskiej policji to za mało, aby móc się pochwalić. To dlatego tym razem to Burke wysłał do Morgotha sowę. Yaxley również zdawał się być zdeterminowany - przynajmniej tak to wyglądało w oczach Craiga. Zaprosił go więc do podjęcia kolejnej wspólnej próby, zapisując na pergaminie adres miejsca, które już raz odwiedził. Ponownie było ono niestety skażone przez obecność mugoli. To miejsce było tak naprawdę zdecydowanie gorsze niż komisariat - bo tutaj próbowano wymieszać artefakty ze świata mugolskiego oraz czarodziejskiego. To brzmiało po prostu jak świętokradztwo. Burke był pewien, że Shafiq z pewnością powiedziałby to samo, gdyby odkrył, co zrobiono ze skarbami wydobytymi z ziemi jego przodków.
Dostanie się do tego miejsca na szczęście nie było zbyt problematyczne. Burke przybył w to miejsce pod osłoną nocy i czekał przed wejściem na swojego towarzysza - a gdy ten się zjawił, skinął mu na powitanie głową. Tak jak zawsze, pamiętał o tym, aby zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy - wśród nich oczywiście swoją maskę śmierciożercy oraz kilka eliksirów, które miały mu pomóc w razie ewentualnej potyczki - do której, miał nadzieję, nie dojdzie.
- Najpierw trzeba uspokoić mumię - poinformował Morgotha, pamiętając, że właśnie za to zabrali się napastnicy, którym jakiś czas temu stawili czoła razem z Drew. Shafiq na pewno byłby urażony tak bestialskim potraktowaniem szczątków jakiegoś egipskiego władcy, ale nic nie mogli na to poradzić. Z zabandażowanym trupem trzeba było sobie poradzić tak albo inaczej.
- Petrificus Totalus! - rozkazał, celując różdżką w nacierającą mumię.
- itemki:
- różdżka, maska śmierciożercy (na twarzy), antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 32), eliksir ochrony (1 porcje, stat. 21), eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 21), eliksir euforii (1 porcja, stat. 32), eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 32), fluoryt, pazur gryfa w bursztynie
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 33
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 33
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Rozpoczęli spektakularnie, by szamotać się między niepowodzeniami, jednak Morgoth wiedział, że im więcej podejmą wyzwań, tym zwiększą szansę dla sukcesu. Nie interesowała go liczba prób, które zamierzali podejmować. Chodziło jedynie o efekt, a ten był ważniejszy niż niesmak w ustach po kolejnej porażce. Młody nestor rozumiał doskonale zawzięcie towarzysza i gdy tylko pojawił się odpowiedni list, odesłał niemalże natychmiast odpowiedź. Zgadzał się na pojawienie się pod domem Petriego i próbę ustabilizowania tamtejszej energii. Znał doskonale to miejsce i słyszał o anomalii, która wzięła we władanie ten wspaniały zbiór spuścizny poprzednich pokoleń wielkich odkrywców. Przygotowując się do wyjścia, zdawało mu się, że wpadał w jakiś rytuał. Przybranie maski na twarz, torba z eliksirami, miotła, kompas i amulet wyciszenia... W ciągu ostatnich dni powtarzał go niemal do znudzenia. Wiedział jednak, że nie było innego wyjścia. Po raz kolejny przed opuszczeniem domu zaczarował sygnet nestora, zmieniając go w codzienny pierścień. Nie chciał, żeby przyłapano go i oskarżano. Jak na wiecu. Nie rozumiał, dlaczego Malfoy nie zajął się jeszcze ochroną obiektów związanych z anomaliami. Chyba rozumiał, że sięgnięcie po nie przez Rycerzy Walpurgii miało zapewnić im sukces. Jeśli oni tego nie zrobią, Zakon Feniksa zdecydowanie chciał sięgnąć po oswojenie czarnej magii. To przed nimi winni chronić ów cele, a wpuszczać popleczników Lorda Voldemorta. W Wielkiej Brytanii miały miejsce zmiany, więc dlaczego jeszcze nikt nie wdrożył ich w życie?
Pojawił się we wskazanym przez Burke'a miejscu, wchodząc razem z nim do sekcji egipskiej. Skinął głową na słowa mężczyzny, wyciągając z płaszcza różdżkę. Ich cel był dość jasno sprecyzowany. a mumia wyglądała na niezadowoloną. - Petrificus Totalus - zawtórował Craigowi, chociaż doskonale wiedział, że szansa powodzenia była niewielka. Dopiero niedawno zaczął szlifować swoje umiejętności z obrony przed czarną magią. Specjalizował się w transmutacji i teraz nadrabiał braki. Czy miało mu się udać? Ciężko było powiedzieć. Mimo to włożył całe swoje skupienie w wypowiedzeniu inkantacji i powstrzymaniu mumii.
Pojawił się we wskazanym przez Burke'a miejscu, wchodząc razem z nim do sekcji egipskiej. Skinął głową na słowa mężczyzny, wyciągając z płaszcza różdżkę. Ich cel był dość jasno sprecyzowany. a mumia wyglądała na niezadowoloną. - Petrificus Totalus - zawtórował Craigowi, chociaż doskonale wiedział, że szansa powodzenia była niewielka. Dopiero niedawno zaczął szlifować swoje umiejętności z obrony przed czarną magią. Specjalizował się w transmutacji i teraz nadrabiał braki. Czy miało mu się udać? Ciężko było powiedzieć. Mimo to włożył całe swoje skupienie w wypowiedzeniu inkantacji i powstrzymaniu mumii.
- stuff:
- Maska Śmierciożercy, miotła amulet wyciszenia, magiczny kompas, Eliksir wiggenowy (2 porcje, stat. 35, moc +5)
Mikstura otępienia (2 porcje, stat. 35)
Maść z gwiazdy wodnej (2 porcje, stat. 35)
Felix Felicis (1 porcja, stat. 36, uwarzony 19.08)
eliksir ochrony (1 porcja, stat. 40, moc +15)
Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 20)
eliksir Garota (1 porcja, stat. 40, moc +5)
mikstura buchorożca (1 porcje, stat. 40, moc +5)
antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcja, stat. 40, moc +20)
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 11
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 11
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Widząc że oba zaklęcia zakończyły się fiaskiem, Burke zarządził odwrót. Nie mieli tu czego szukać, mumia była zbyt rozjuszona.
Zt x2
Post poprawię później, teraz po prostu uciekamy by nie blokowac tematu.
Zt x2
Post poprawię później, teraz po prostu uciekamy by nie blokowac tematu.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
10.11 ?
- No, jesteś. - mruknął cicho, widząc znajomą zarośniętą twarz wyłaniającą się spod kaptura. Pora była już późna, jak to zwykle bywało, gdy trzeba było naprawić jakąś anomalię. Lucan słysazł o tej konkretnej już jakiś czas. Słyszał nawet, że miał tutaj miejsce pojedynek, który jednak nie wyłonił zwycięzcy. Na całe szczęście nikomu nic poważniejszego się nie stało.
Dzięki temu jednak Lucan wiedział mniej więcej, czego powinien się spodziewać. Dał więc znać Benowi, aby za nim podążył do środka. A gdy już szli długimi korytarzami, Abbott rozglądał się z ciekawością na wszystkie strony - bo nie codziennie miał okazję odwiedzać takie miejsca. To niecodzienne muzeum było naprawdę fascynujące. Zawierało elementy pochodzące ze świata mugolskiego jak i z czarodziejskiego. Chociaż Lucan nigdy by się do tego nie przyznał głośno, ciekawił go odrobinkę świat niemagiczny. Nigdy nie zdobył jednak żadnej konkretnej wiedzy, bo przecież szlachcicowi nie wypadało. Ojciec i nestor chyba by go wydziedziczyli, gdyby tylko przyłapali go z czymś mugolskim w rękach. Obserwował więc z daleka, nie dowiadując się tak naprawdę niczego konkretnego. Czego w sumie trochę żałował.
- To tutaj - pokierował Benjamina dokładniej, wskazując konkretną salę. Ta była naprawdę intrygująca. Sarkofagi i hieroglify przypominały Lucanowi o niedawno utraconym sojuszu, który łączył jego rodzinę z rodem Shafiq od dość dawna. Żałował, że musiało do tego dojść, chociaż nigdy specjalnie nie przepadał za młodym arystokratą, Zacharym, z którym czasami spotykał się, aby omówić szczegóły tego sojuszu. Po Stonehenge z tego porozumienia nic nie zostało - nawet gdyby Abbott chciał, nie mógł zgodzić się na przyjazne stosunki z kimś, kto tak otwarcie okazał poparcie Malfoyowi.
Ale jednak musiał przyznać, że sala i zgromadzone w niej skarby robiły na nim wrażenie. Prezentowały się bardzo dostojnie, Lucan musiał przyznać, że ród Shafiq miał być z czego dumnym. Niestety nie mógł podziwiać zgromadzonych tu skarbów zbyt długo. Na to przyjdzie czas, gdy anomalia zostanie uspokojona. I kiedy mumia, która właśnie wyszła ze swojego sarkofagu, by ich zaatakować, znów zostanie ułożona do snu.
- Petrificus Totalus - Lucan jako pierwszy wycelował w nią różdżkę.
- No, jesteś. - mruknął cicho, widząc znajomą zarośniętą twarz wyłaniającą się spod kaptura. Pora była już późna, jak to zwykle bywało, gdy trzeba było naprawić jakąś anomalię. Lucan słysazł o tej konkretnej już jakiś czas. Słyszał nawet, że miał tutaj miejsce pojedynek, który jednak nie wyłonił zwycięzcy. Na całe szczęście nikomu nic poważniejszego się nie stało.
Dzięki temu jednak Lucan wiedział mniej więcej, czego powinien się spodziewać. Dał więc znać Benowi, aby za nim podążył do środka. A gdy już szli długimi korytarzami, Abbott rozglądał się z ciekawością na wszystkie strony - bo nie codziennie miał okazję odwiedzać takie miejsca. To niecodzienne muzeum było naprawdę fascynujące. Zawierało elementy pochodzące ze świata mugolskiego jak i z czarodziejskiego. Chociaż Lucan nigdy by się do tego nie przyznał głośno, ciekawił go odrobinkę świat niemagiczny. Nigdy nie zdobył jednak żadnej konkretnej wiedzy, bo przecież szlachcicowi nie wypadało. Ojciec i nestor chyba by go wydziedziczyli, gdyby tylko przyłapali go z czymś mugolskim w rękach. Obserwował więc z daleka, nie dowiadując się tak naprawdę niczego konkretnego. Czego w sumie trochę żałował.
- To tutaj - pokierował Benjamina dokładniej, wskazując konkretną salę. Ta była naprawdę intrygująca. Sarkofagi i hieroglify przypominały Lucanowi o niedawno utraconym sojuszu, który łączył jego rodzinę z rodem Shafiq od dość dawna. Żałował, że musiało do tego dojść, chociaż nigdy specjalnie nie przepadał za młodym arystokratą, Zacharym, z którym czasami spotykał się, aby omówić szczegóły tego sojuszu. Po Stonehenge z tego porozumienia nic nie zostało - nawet gdyby Abbott chciał, nie mógł zgodzić się na przyjazne stosunki z kimś, kto tak otwarcie okazał poparcie Malfoyowi.
Ale jednak musiał przyznać, że sala i zgromadzone w niej skarby robiły na nim wrażenie. Prezentowały się bardzo dostojnie, Lucan musiał przyznać, że ród Shafiq miał być z czego dumnym. Niestety nie mógł podziwiać zgromadzonych tu skarbów zbyt długo. Na to przyjdzie czas, gdy anomalia zostanie uspokojona. I kiedy mumia, która właśnie wyszła ze swojego sarkofagu, by ich zaatakować, znów zostanie ułożona do snu.
- Petrificus Totalus - Lucan jako pierwszy wycelował w nią różdżkę.
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Muzeua rzadko miały możliwość goszczenia w swych skromnych progach Benjamina Wrighta, zwłaszcza te dotyczące historii, polityki i innych śmiertelnie nudnych tematów, bliskich rosłemu brodaczowi tak, jak bliska była mu ideologia wegetarianizmu. Nie przepadał za tymi nadętymi miejscami, w których nie można było dotykać eksponatów, nawet tych wyjątkowo interesujących, a co gorsza każdy twój krok śledził zastęp policjantów muzealnych, gotowych nafaszerować cię kilkoma drętwotami tylko z powodu przesadnie wyrażanego zachwytu nad jakimś dziełem lub eksponatem, wręcz proszącym się o czułe muśnięcie dłoni. Jedyny przybytek muzealny, w jakim Benjamin zachowywał się w pełni odpowiedzialnie, był, rzecz jasna i oczywista, poświęcony Qudditchowi. Tam Wright zachowywał się jak w świątyni, z szacunkiem chyląc głowę przed dawnymi złotymi zniczami, prehistorycznym tłuczkami, podobiznami pierwszych sędziów i spopielonymi witkami najznamienitszch mioteł w dokładnie opisanych urnach.
Anomalia jednak nie skumulowała się w tym bliskim jego sercu miejscu: obrała za swój nowy dom Muzeum Petriego. Jaimie kojarzył tę nazwę, może nawet nie z czymś całkowcie nudnym, a z bliskowschodnią przygodą, lecz kiedy znalazł się już za progiem muzeum i niemalże wpadł na Lucana, porzucił chłopięce zainteresowanie asortymentem wnętrz. Byli tu z powodu anomalii, mieli ją naprawić, poskromić, a przede wszystkim nie dać się czyhającej na ich życie mumii. Uniemożliwiła odpowiednio uprzejme powitanie lorda Abbotta, mającego być jego kompanem tej bogatej w przygody nocy. Niemrawy stukot poruszających się po posadzce, skamieniałych nóg, szelest rozwijających się bandaży, tysiącletni pył - wszystko to przykuło wzrok Jaimiego, ale na szczęście miał u swego boku szybkiego i zwinnego arystokratę, który od razu uniósł różdżkę, unieszkodliwiając mieszkańca tego muzeum. - Jak myślisz, ile ten typek ma lat? - spytał po prostu Lucana, wymijajac Abbotta, by lepiej przyjrzeć się mumii, która przed chwilą opuściła sarkofag. - Musi być starsza niż mój prapradziadek - dodał ciszej, bardziej do siebie, tracąc zainteresowanie zabandażowanym ciałem: musieli skupić się na anomalii, na okiełznaniu szalejącej tutaj mrocznej siły, a do tego potrzebowali skupienia i spokoju. Wright żwawo ruszył przed siebie, wgłąb sali, chcąc dotrzeć do serca anomalii i rozpocząć jej naprawę.
| mam ze sobą miotłę, eliksiry z ekwipunku
Anomalia jednak nie skumulowała się w tym bliskim jego sercu miejscu: obrała za swój nowy dom Muzeum Petriego. Jaimie kojarzył tę nazwę, może nawet nie z czymś całkowcie nudnym, a z bliskowschodnią przygodą, lecz kiedy znalazł się już za progiem muzeum i niemalże wpadł na Lucana, porzucił chłopięce zainteresowanie asortymentem wnętrz. Byli tu z powodu anomalii, mieli ją naprawić, poskromić, a przede wszystkim nie dać się czyhającej na ich życie mumii. Uniemożliwiła odpowiednio uprzejme powitanie lorda Abbotta, mającego być jego kompanem tej bogatej w przygody nocy. Niemrawy stukot poruszających się po posadzce, skamieniałych nóg, szelest rozwijających się bandaży, tysiącletni pył - wszystko to przykuło wzrok Jaimiego, ale na szczęście miał u swego boku szybkiego i zwinnego arystokratę, który od razu uniósł różdżkę, unieszkodliwiając mieszkańca tego muzeum. - Jak myślisz, ile ten typek ma lat? - spytał po prostu Lucana, wymijajac Abbotta, by lepiej przyjrzeć się mumii, która przed chwilą opuściła sarkofag. - Musi być starsza niż mój prapradziadek - dodał ciszej, bardziej do siebie, tracąc zainteresowanie zabandażowanym ciałem: musieli skupić się na anomalii, na okiełznaniu szalejącej tutaj mrocznej siły, a do tego potrzebowali skupienia i spokoju. Wright żwawo ruszył przed siebie, wgłąb sali, chcąc dotrzeć do serca anomalii i rozpocząć jej naprawę.
| mam ze sobą miotłę, eliksiry z ekwipunku
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Kiwnął głową zadowolony, widząc, że zaklęcie się powiodło - albo raczej wiedząc, bo tuż po tym jak poczuł, że magia pomknęła w postaci uroku w kierunku mumii, nagle w całym pomieszczeniu zrobiło się ciemno. I to tak ciemno, że oko wykol - zagasły nawet niewielkie lampki w gablotach, wcześniej podświetlające wystawione na widok eksponaty. Abbott miał wrażenie, że na kilka oddechów nawet światło księżyca, wpadające przez okno, stało się przyciemnione. Wszystko jakby zamarło - Lucan przez moment obawiał się nawet, czy nie jest to cisza przed burzą. Czy anomalia towarzysząca czarowi miała się dopiero aktywować, uderzyć w nich z pewnym opóźnieniem? Czekał, przygotowany w każdej chwili podjąć próbę obrony, ale... nic się nie wydarzyło. Napięcie wyczuwane w powietrzu było spowodowane z całą pewnością tym, że znajdowali się nieopodal skupiska niespokojnej magii, ale wyglądało na to, że nie czekały ich żadne dalsze przykrości, które mogłyby nastąpić po rzuconym przez niego czarze.
- O, myślę, że jest dużo starszy nawet niż prapradziadek twojego prapradziadka - odpowiedział cicho, nie mogąc jednocześnie powstrzymać lekkiego uśmieszku, który zaczął wyginać kąciki jego ust ku górze. Nie miał może większego pojęcia o mugolskiej historii, jednak nawet on zdawał sobie sprawę, że te zgromadzone tu eksponaty liczyły sobie setki, a może i tysiące lat. On także na chwilę podszedł do mumii, zaciekawiony jej osobą. I musiał przyznać się sam przed sobą, że wyglądała zdecydowanie przerażająco. Jej wyciągnięte przed siebie szponiaste, uschłe ręce, brudny bandaż niemal rozpadający się w pył i wyszczerzone, żółto-czarne zęby zdecydowanie nie robiły pozytywnego wrażenia. Abbott skrzywił się lekko, odstępując od zmumifikowanego faraona i ponownie unosząc różdżkę. Mieli w końcu zadanie do wykonania, a oglądaniem eksponatów mogli zająć się kiedy indziej. Najlepiej w ciągu dnia, kiedy nie trzeba było rzucać żadnych zaklęć, oraz przede wszystkim wtedy, kiedy było widno. Bo w tym momencie ciężko było zachwycać się pięknem egipskich artefaktów, kiedy wszystkie pogrążone były w mroku.
Metoda zakonu
- O, myślę, że jest dużo starszy nawet niż prapradziadek twojego prapradziadka - odpowiedział cicho, nie mogąc jednocześnie powstrzymać lekkiego uśmieszku, który zaczął wyginać kąciki jego ust ku górze. Nie miał może większego pojęcia o mugolskiej historii, jednak nawet on zdawał sobie sprawę, że te zgromadzone tu eksponaty liczyły sobie setki, a może i tysiące lat. On także na chwilę podszedł do mumii, zaciekawiony jej osobą. I musiał przyznać się sam przed sobą, że wyglądała zdecydowanie przerażająco. Jej wyciągnięte przed siebie szponiaste, uschłe ręce, brudny bandaż niemal rozpadający się w pył i wyszczerzone, żółto-czarne zęby zdecydowanie nie robiły pozytywnego wrażenia. Abbott skrzywił się lekko, odstępując od zmumifikowanego faraona i ponownie unosząc różdżkę. Mieli w końcu zadanie do wykonania, a oglądaniem eksponatów mogli zająć się kiedy indziej. Najlepiej w ciągu dnia, kiedy nie trzeba było rzucać żadnych zaklęć, oraz przede wszystkim wtedy, kiedy było widno. Bo w tym momencie ciężko było zachwycać się pięknem egipskich artefaktów, kiedy wszystkie pogrążone były w mroku.
Metoda zakonu
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 14
'k100' : 14
Dom Petriego
Szybka odpowiedź