Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.06.16 19:02
First topic message reminder :

Salon

Pomimo odbudowy starej chaty niektóre rzeczy się nie zmieniły: znajdujący się w kwaterze salon nie należy do największych, nie odznacza się też przepychem. Jego wystrój jest skromny, choć przytulny; przywodzi na myśl coś związanego z domem, daje poczucie bezpieczeństwa. Jedną z pokrytych kremową tapetą ścian zajmuje stary zegar, a dookoła niego i na pozostałych ścianach wiszą kolorowe puste ramki, przygotowane do tego, aby zakonnicy włożyli do nich swoje zdjęcia.
W salonie znajdują się dwie sporych rozmiarów brązowe kanapy, do których przystawiony jest niewysoki stolik wykonany z ciemnego dębowego drewna, na którym spoczywa błękitna serweta. Na nim, a także na wszystkich innych powierzchniach w pomieszczeniu, pełno jest przeróżnych drobiazgów, które nie wiadomo kto tu zostawił i które nie wiadomo do czego służą. Koloru pomieszczeniu nadają różnobarwne poduszki i duża, pomarańczowa szafa oraz firany w oknach, których barwa co jakiś czas ulega zmianie. Również tutaj, jak w prawie że całej chacie, można spotkać małe, świetliste leśne stworzonka przypominające patronusy - niewątpliwie ktoś zakupił je na Festiwalu Lata i postanowił wypuścić w kwaterze Zakonu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 25 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Salon [odnośnik]09.04.19 1:07
wcześniejszy post

Skinęła głową. Nie była przekonana, jednak widziała że jej pogląd na sprawę nie wygra. Kusiło ją, by zaoferować własną różdżkę do pomocy Longbottomowi, była na to jednak zbyt słaba. I po raz kolejny swojej słabości nienawidziła, gotując się w sobie złością na samą siebie. Nic nie mówiła licząc, że skoro Longbottom nie dostał jakiejkolwiek ochrony, na prawdę wie na co się pisze. Gdyby było inaczej, drużyny na pewno dałoby się przegrupować, są i tak dosyć spore.
Mimo to, choć osoby które ruszają w grupach w wielu przypadkach są jej znacznie bliższe, chyba właśnie o niego będzie się martwiła najbardziej. Idzie sam, a jest kimś bardzo im potrzebnym, jeśli uda im się uciszyć popleczników Voldemorta, będzie im potrzebny silny polityk.
Oby więc Longbottom miał rację i faktycznie przemknął ochraniając pozostałych - i nie potrzebując wsparcia.
Informacja o tym, że poznali prawdę tylko dlatego, że okazywało się iż Gwardia nie sprowadziła na nich nieszczęścia brzmiała z kolei... dziwnie. Prewett nie do końca rozumiała po co im ona była. Po co była ta cała sytuacja - mówienie wprost, że są małymi pionkami które dowiedzą się tego co nie zburzy ich oglądu. Nie odzywała się jednak w tym temacie - bo i to byłoby niepotrzebne.
Kiedy za to dowiedziała się, że mają szansę pomóc stąd - słuchała uważnie. Zamierzała po prostu zrobić wszystko, co tylko będzie mogła. Milczała jednak do końca spotkania i czekała na konkretne polecenia lub informacje. Ostatecznie pojawił się świstoklik, przy pomocy którego część z nich niedługo wyruszy na misję wraz z dziećmi od których w tej chwili zależy wszystko. Bathilda opuściła pomieszczenie. Julia odprowadziła ją wzrokiem, nie mogąc przestać myśleć o tym, czy nagłe postarzenie kobiety ma jakieś drugie dno. Zaraz jednak wyjęła to, co przyniosła ze sobą.
- Mam eliksir byka, maść z wodnej gwiazdy i cztery porcje eliksiru kociego kroku. - powiedziała, wymienione eliksiry w fiolkach wyciągając ze swojej torby i kładąc na stole. - Może coś okaże się przydatne.
Spojrzała powoli po osobach, które za chwilę wyruszą. Ilu z nich powróci? W jakim stanie wrócą?



|oddaję: eliksir byka, maść z wodnej gwiazdy i cztery porcje eliksiru kociego kroku


zt


She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.


Ostatnio zmieniony przez Julia Prewett dnia 10.04.19 12:22, w całości zmieniany 2 razy
Julia Prewett
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
 https://68.media.tumblr.com/f4ac4a87cc99f24b4e90825593c2f7b0/tumblr_oldf5boKP91uhjffgo1_500.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4231-julia-prewett https://www.morsmordre.net/t4525-poczta-julki#96302 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t4527-skrytka-bankowa-nr-1093#96304 https://www.morsmordre.net/t4798-julia-prewett
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 4:40
Piętrzyły się kolejne pytania: o moc czarnej różdżki, o tajemnicze badania Bagmana. Pomimo iż pragnął poznać na te pytania odpowiedź jak najszybciej wiedział, że nie był w stanie, zwłaszcza w drugiej kwestii poświęcić odpowiednio dużo czasu by czegokolwiek się dowiedzieć. Wystarczająco dużo miał na swoich barkach. Jego czas i siły były rozszarpywane przez wszystko wkoło. Nie deklarował zatem na głos wstępnej chęci zaangażowania w wymienione przedsięwzięcia tym bardziej, że próba rozwiązania zagadki Bagmana, jego udziału oraz rozgryzienia nad czym tak właściwie pracował brzmiało jak coś czego powinny podjąć się bardziej ścisłe umysły. Posiadające rozleglejszą wiedzę.
Odkiwnął Bathildzie. To nie tak, że nie rozumiał chęci wspierania się, pilnowania by nikt nie został sam, w tyle. Było to szlachetne, jednak rzeczywistość lubiła nieprzyjemnie weryfikować romantyczne postawy. Wierzył, że ich podział, przypisanie celów, cały plan opierał się na ściśle przekalkulowanym ryzyku, przewidzianych możliwościach. Tkany był w końcu wyjątkowo długo. Skrupulatnie. Tu nic nie było przypadkowe. Wprowadzanie zmian w tym momencie mogło być katastrofalne w skutkach. Jednak z tego zapewne wszyscy zdali sobie sprawę. Wrócił uwagą do dyskusji. Nie odzywał się jednak i nie był zaskoczony tym, że tak szokujące informacje wzbudziły oczywiste pytania. W jego własnej głowie krążyło jedno konkretne - po co, po co mówiła o tym wszystkim teraz. Zacisną jednak usta w cienką kreskę odsuwając w czeluść pragnącą wydostać się z niego opinię. Znał w końcu swoje miejsce w hierarchii i był na tyle rozsądny by wiedzieć, iż nie powinien podważać autorytetu kobiety w takiej chwili. Nie chciała rozłamów więc on zamierzał to uszanować i zostawić swoje myśli dla siebie samego. Nie mógł nie odnieść wrażenia, że Bathilda zachowywała się tak, jakby miała to być jej ostatnia noc zżycia: oczyściła sumienie, zapowiedziała coś w troskliwym tonie i odeszła. Anthony trzymając porcelanową figurkę kota będącą świstoklikiem zastanawiał się na krótką chwilę czy na zawsze, lecz zaraz wrócił do tu i teraz postanawiając zasięgnąć kilku oferowanych przez alchemików eliksirów.
- Pilnujcie czasu - podniósł głos upominając po kilku kolejnych chwilach zebranych tu czarodziei, którzy jeszcze na ostatnią chwilę uzupełniali zaopatrzenie tak by nie stracili poczucia czasu. Gdy podeszła do niego pierwsza gotowa osoba splótł z nią dłoń trzymając świstoklik. Gdy zrobili to wszyscy wypowiedział portus i ruszyli dalej.


Biorę od:
-> Charlene Leighton: 1x Antidotum na niepowszechne trucizny (1 porcje, stat. 28), 1x Eliksir znieczulający (1 porcje, stat. 28)
-> Poppy : 1x Eliksir uspokajający (1 porcje, stat. 20), 1x Mieszanka antydepresyjna (1 porcji, stat. 20)

|ja zt(?) chyba, że ktoś coś ode mnie jeszcze chce -> tu


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 9:12
Przez pozostałą część spotkania Kajka była w dużej mierze wyłączona: dyskusje reszty Zakonników umykały jej, przemieniały się w niestarannie zmieszany ciąg informacji, z którego nie była w stanie wyciągnąć nic pożytecznego, a już na pewno nie mogła do owego ciągu się jakkolwiek włączyć. Pozostawały z nią fragmenty zdarzeń – jak na przykład to, że Lucan był wobec Maxine dziwnie agresywny, ale nie interweniowała, pamiętając nastawienie kobiety względem siebie – a czas płynął w dziwnie oderwanym od rzeczywistości tempie. Całe to spotkanie rozwinęło się w zupełnie inny sposób, niż Caileen mogła się nawet spodziewać. Choć pojawiła się tu po raz pierwszy, z Susanne jako jedyną naprawdę w pełni ufającą jej osobą, to już na wejście otrzymała garść wiadomości tak poważnych i tak rozdzierających, że pewnie najbardziej naturalną reakcją byłoby po prostu nerwowe załamanie. Ręce śpiewaczki drżały, ale chowała to pod stołem. Kontynuowanie muzycznej kariery stało się teraz o wiele bardziej niebezpieczne i o wiele mniej atrakcyjne. A jednak... nie uważała za prawdopodobne, aby wszyscy obecni tu czarodzieje, dołączając do Zakonu, nagle przerywali swoje właściwe życia i poświęcali je w całości działaniom w podziemiu. Potrzebowała się nad tym poważniej zastanowić, w lepszych okolicznościach. Kiedy szok wynikający z poznania wszystkich tych tajemnic nie przyćmiewałby zdrowego rozsądku.
Findlayówna westchnęła ciężko, wodząc spojrzeniem za wychodzącą z pokoju Bathildą. Nie była tego całkiem pewna, ale uznała spotkanie za rozwiązane: w tym wypadku podniosła się z miejsca i powyjmowała z torby przyniesione na miejsce eliksiry, poza kilkoma, które w tej chwili specjalnie zarezerwowała. Odnalazła wzrokiem Susanne i ruszyła w jej stronę, po drodze pociągając znowu nosem. Oszukiwała się, że to tylko katar, ale czuła napływające do oczu łzy. Przetarła je znowu rękawem swetra, jak gdyby to miało zapobiec im już na zawsze. Gdy dotarła do celu, przytuliła kuzynkę z całych sił.
Jesteś niemożliwa, Sue – powiedziała, łamiącym się głosem – Wracaj cała i zdrowa. I weź to, bo inaczej sobie nie daruję. Artemis tym bardziej – dodała, odklejając się od drobnego dziewczęcia i wciskając mu w dłonie fiolkę eliksiru ożywiającego. Uśmiechnęła się jeszcze, z widocznym wysiłkiem, przechodząc tym razem do Marcelli.
Nie daj się zabić – wydukała do niej, podając jej fiolkę z czyścioszkiem; omijała przy tym spojrzenie posterunkowej, słysząc wyraźnie słowa Anthony'egoI pilnuj czasu – mruknęła, idąc w ślad za swoim kuzynem. Po drodze złapała spojrzeniem Elyon i Gabriela. Doskonale widziała, co się między nimi działo, skoro sama była w podobnym stanie, ale jej serce pękło po raz enty, gdy uświadomiła sobie, że ona wobec swojej miłości nie będzie mogła okazywać uczucia w tak publiczny sposób.
Nałożyła z powrotem swój płaszcz, wiedziona przeczuciem, że przejście do Azkabanu będzie otwarte gdzieś na zewnątrz. Gdy była już całkiem gotowa, podeszła do kuzyna i splotła z nim dłonie: nienawidziła uczucia związanego z teleportacją i gdy usłyszała wymawianą inkantację, zacisnęła z całej siły oczy.

zt.

Przekazane dla:
Susanne – jedna porcja eliksiru ożywiającego stat. 15,
Marcelli – jedna porcja czyścioszka stat. 15.

Do wzięcia na stole:
1x eliksir ożywiający, stat. 15
2x wywar ze szczuroszczeta, stat. 15
1x maść z wodnej gwiazdy, stat. 15

[bylobrzydkobedzieladnie]
Caileen Findlay
Caileen Findlay
Zawód : muzykantka / alchemik
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
through faith united
in unity, undefeated
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6825-caileen-findlay#178275 https://www.morsmordre.net/t6847-donald-macwillavry#178931 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-pokatna-22-3 https://www.morsmordre.net/t6849-skrytka-bankowa-nr-1706#178938 https://www.morsmordre.net/t6848-c-findlay#178932
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 10:24
wcześniejszy post


- Hm? Na Nokturnie. Trafiłem do niej przez wspólnego znajomego. Który na pewno nie ma z nimi nic wspólnego, jestem tego równie pewien jak tego że ty nie jesteś podwójnym szpiegiem. - Zaznaczył. Domyślał się, że podniosą się głosy, że nikomu nie można ufać, a jednak każdy ufał swojej rodzinie, swoim bliskim. A o jego kuzynie można było powiedzieć wiele złego, ale nie to że należy do psychopatów z którymi walczą, tego był bardziej niż pewien. Spojrzał na Alexa, który cóż - sam mieszka z osobą pochodzącą z Nokturnu w swoim domu.
- Podawała mi eliksiry. I tak, jestem. Żadnych objawów od ponad miesiąca. - spojrzał na Foxa. Mogą myśleć co chcą, ale oni te eliksiry już mieli, a Zakon ma jednego zdrowego członka organizacji więcej. - Musiała nie wiedzieć kim jestem.
Tak. Mogła go zabić i to w bardzo łatwy sposób. Musiała nie wiedzieć, a on miał szczęście. Nie dostał trucizny, nie dostał veritaserum. Jest zdrowy.
- Pomyślę o tym bardziej jak wrócimy. Ale spokojnie, w razie czego nie szedłbym sam. - nie miał planu, żadnej konkretnej myśli, jedynie widział w tym możliwość którą możnaby wykorzystać. Ale teraz koncentrował się na tym, co będzie działo się za chwilę.
Milczał już do końca spotkania, nie bardzo wiedząc co powiedzieć na kolejne informacje, które padały. Jeśli Longbottom jest pewien, że da radę, muszą w to wierzyć i skupić się na własnych zadaniach, które przez obecność dzieci będą trudniejsze. Kiedy Bathilda wyszła i poprosiła o dołączenie Gwardzistów, domyślał się że idą po dzieci. Sam spojrzał na to, co mają na stole.
Sięgnął w końcu po dwa wywary ze sproszkowanago srebra i dyptamu od Asbjorna oraz eliksir ożywiający od Caileen. Kilka eliksirów miał już w torbie, nie był pewien co mają pozostali ale to powinno im wystarczyć, trzeba zostawić część dla pozostałych - eliksiry to cholernie przydatna sprawa. Fiolki schował w torbie razem z pozostałym swoim ekwipunkiem. Kiedy był gotowy, złapał dłoń kolejnego Zakonnika czekając na odpowiedni moment.


Zabieram:
eliksir ożywiający od Caileen
dwie porcje wywaru ze sproszkowanego srebra i dyptamu od Asbjorna


zt ?



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 25 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 11:14
Nie działali spontanicznie. Cały plan był bardzo dobrze przemyślany i chyba właśnie dlatego Lucinda nie miała co do niego żadnych wątpliwości. Potrafiła jednak doskonale zrozumieć te kłębiące się w Zakonnikach. Wszyscy jednak decydując się na przynależność do Zakonu Feniksa musieli zaufać, że decyzje podjęte czy to przez Bathildę czy przez gwardzistów są słuszne. Nawet jeśli niekoniecznie wierzyć się w to chciało. Selwyn doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ich aktualna wiedza nie jest aż tak aktualna. Były rzeczy, o których nie mieli pojęcia i sprawy, o których dowiadywali się dopiero teraz. Z jednej strony potrafiła to zrozumieć; jeden Merlin jej świadkiem, że panika i wyrzuty sumienia potrafiły zaprowadzić człowieka na skraj. Z drugiej strony chyba wolałaby wiedzieć niż nie wiedzieć. Dla Lucindy wiedza zawsze przynosiła mniejsze skutki uboczne.
Pomimo tego, że o anomaliach i ich prawdziwym źródle dowiedzieli się dopiero teraz to i tak już niewiele to miało zmienić. Dzisiaj był dzień, w którym dostali szansę na pozbycie się anomalii raz na zawsze. Mogłoby się wydawać, że po tym wszystkim czego dokonali to jedynie formalność, ale tak wcale nie było. Wróg mógł na nich czekać, a ochrona dzieci była ich największym priorytetem. Lucinda nawet nie chciała myśleć co się stanie kiedy nie podołają. Kiedy zostaną pokonani czy to przez anomalię czy przez Rycerzy. W końcu czas nauczył już ich by nie bagatelizować żadnego z czyhających niebezpieczeństw. Blondynka sama przestała oczekiwać prostych rezultatów, miała dość rozczarowywania się. Nic w tej wojnie nie było proste. Czasami miała wrażenie, że to wszystko już dawno po prostu ich przerosło. Takie dni jak ten potrafiły odbudować w niej nadzieje, że jeszcze mają co robić na tym świecie. Dzisiaj mogli pozbyć się jednego z największych zagrożeń, które w ostatnim czasie zawitały do świata czarodziejów. Po ustabilizowaniu anomalii będą mogli skupić się na innych kwestiach i to już w jakimś stopniu pocieszało.
Blondynka wiedziała, że to już ich czas. Zanim podeszła do świstoklika sięgnęła jeszcze po eliksir znieczulający od Asbjorna. - Czy tylko ja nie jestem zaskoczona tym, że świstoklik to kot? - zapytała chwytając kolejną osobę za dłoń. Jeżeli to jej ostatnie słowa to całkiem nie najgorsze.

+ eliksir znieczulający od Asbjorna  

z.t


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 25 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 12:37
Przyjęła słowa Archibalda skinieniem głowy - z pewnością szklarnie mogły być cennym źródłem składników. Zapisała też słowa Lucindy na temat Edgara Burke - musiał więc znać się na runach. Pokiwała głową także Brendanowi i zanotowała w swoim zeszyciku, by zająć się odpowiednio zabezpieczeniem kalendarium.
Wzdrygnęła się wyraźnie  na słowa dotyczące śmierciotul, - dreszcz przeszedł po plecach, gdy tylko o nich pomyślała. Rozumiała, jak paskudne motywacje kierowały ludźmi, którzy parali się czarną magią, ale teraz, gdy do całej historii doszły jeszcze te przerażające stworzenia, na chwilę się wyłączyła, przymykając oczy. Wiedziała, że było to możliwe - o powiązaniu tych dwóch gatunków krążyły słuchy. Drgnęła też na słowa Lucana, rzucającego dziś wyjątkowo nieodpowiednimi i nieprzyjemnymi komentarzami.
Na pytanie Arthura pokręciła krótko głową. - Niestety - albo stety - nie trafiłam nigdy na Rycerza, który zmienia się w mgłę, więc nie potrafię nic o niej powiedzieć. Podejrzewam - zaczęła niepewnie, bo mogła tylko i wyłącznie spekulować - że skoro potrafią skumulować się w konkretny obłok i poruszać za jego pomocą, wiatr nie zrobi im wielkiej różnicy - to nie wyglądało na zwykłą mgłę. Panowali nad każdą jej cząstką. - Ale jestem prawie pewna, że Reparifarge zadziała, skoro ciało zmienia się w coś takiego - bez sprawdzenia nie możemy być całkowicie przekonani. Możliwe, że trzeba rzucić je szybko - potwierdziła słowa Justine. - Zastanawiam się, czy można z tym zetrzeć patronusa - podrzuciła jeszcze, próbując wyobrazić sobie taką sytuację. Czarne przeciw białemu. - Jestem ciekawa, co by się wtedy wydarzyło.
Zerknęła na Jackie, która zadała istotne pytanie - choć pewnie mieli przekonać się dopiero w praktyce, jak dzieci zareagują. Anomalia zapewne przekrzyczy w nich wszystko, co ludzkie. - Zajmuję się dziećmi - podsunęła, trochę niepewnie wypowiadając te słowa - słyszała już, że te dzieci zachowują się inaczej, są skrzywdzone, sponiewierane okropną mocą. - Nie wiem, na ile zdam się w tym wypadku, ale postaram się podejść do Emmy, jak tylko będę potrafiła - obiecała, zerkając też na Benjamina, mającego ich prowadzić. Ostatecznie sama była trochę jak duże dziecko, które wiele przeszło.
- Udostępnię informacje o śmierciotulach, które posiadam - odpowiedziała Samuelowi. Nie było ich wiele, ale mogły się przydać.
Słuchała padających pytań, samodzielnie próbując uporać się z trudną wieścią na temat skrzyni, także nie pochwalając samotnej wyprawy Ministra, ale dalej milczała w tych tematach, skoro decyzja została podjęta. Nie bez powodu dowództwo musiało pozostawać bezwzględne przy takich sprawach. Bathilda i Minister wypowiedzieli się na ten temat - nie chciała podważać ich słów. Wiedzieli, co robią, a przynajmniej w takiej nadziei trwała Sue. Z wielkim niepokojem spoglądała na panią profesor, zmartwiona jej słowami, zbyt oczywistymi w interpretacji - żegnała się z nimi? Białowłosa otworzyła nawet usta, chcąc coś powiedzieć, zapytać, ale słowa ugrzęzły jej w gardle, nie pozwalając na nic więcej. Zacisnęła dłonie w pięści, gdy Bagshot zniknęła za framugą drzwi. Głęboki oddech niewiele pomógł - wiele myśli kotłowało się teraz w głowie Lovegood. Zamrugała, czując na sobie objęcia i znajomy zapach, słysząc dobrze znany głos. Odwzajemniła uścisk Caileen, dłonią zbierając pojedynczą łzę z jej policzka.
- On nie wie - zeszła do szeptu. - Nie wie nic o Zakonie, Caileen. Powiedziałam mu, że postaram się wrócić jak najszybciej - dorzuciła prędko. - Cokolwiek się nie stanie, zadbaj o niego - poprosiła raz jeszcze. Walczyła dla ludzi, także dla brata. - Dziękuję - wyrzuciła z siebie, przytulając kuzynkę ponownie, ale walcząc z emocjami - nie mogła się teraz rozklejać. - Weź się w garść, jestem już duża - przypomniała, przechylając głowę i posyłając jej pogodny uśmiech. Zawsze potrafiła jakoś go wyskrobać.
Ruszyła dalej, wykładając to, co mogła przekazać, na stół.
- Mam kilka eliksirów, korzystajcie - powiedziała głośniej, nie zwlekając z tym, bowiem sprawnie musieli poradzić sobie z dzieleniem mikstur i podróżą. Gdy nadszedł czas, splotła ręce z innymi.

| Od Sue można wziąć:
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir kurczący (1 porcja, stat. 5)

| chyba zt, ale jeśli ktoś chce jeszcze pogadać, to wrócę na postka



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Salon - Page 25 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 14:12
Skinął głową Brendanowi, przyjmując do wiadomości jego słowa. Spotkanie z Percivalem tak czy siak miało nastąpić w najbliższym czasie - a przynajmniej w taki tor ułożyły się myśli Ollivandera, gdy do uszu dotarły przekazywane na spotkaniu informacje. Gdyby nie okoliczności, różdżkarz uśmiechnąłby się gorzko - nie miał pojęcia, który z nich podjął w ostatnim czasie gorsze decyzje.
Na słowa Artura wzruszył ramionami - poza informacjami o samej różdżce, nie mógł pomóc w sprawach przypuszczeń, nie znał Voldemorta i jego sposobów działania na tyle, by oceniać, co mógł, a czego nie mógł zrobić podczas pogoni i morderstwa. Może nie chciał oddawać tego zadania nikomu. Może posiadł wiedzę o tym, w jaki sposób różdżka działała - nie wiedzieli tego. - Możliwe. Nie znam Voldemorta na tyle, by stwierdzić, jak działał - sprostował, nie chcąc wdawać się w gdybanie - mogło ich to wprawić w niepotrzebną nadzieję. Szansa była, lecz jak wielka? - Jeśli nie był pierwszą osobą, która Grindelwalda pokonała, różdżka nie będzie mu całkowicie posłuszna. To nie musiał być nawet Śmierciożerca, a ktokolwiek, kto zdołał pokazać różdżce swoją przewagę nad dotychczasowym właścicielem - opcji było wiele. - Trzeba to prześledzić, pójść tropem ostatnich dni Grindelwalda - brzmiało, jak zadanie dla aurorów. Oni mieli w tym największe doświadczenie. - Trudno stwierdzić, czy zdołał się domyślić - podczas obrad w Stonehenge nic na to nie wskazywało, wyglądał na pewnego swojej mocy. Co nie zmienia faktu, że prędzej czy później prawdopodobnie zauważy - przyznał, sugerując, że jeśli mają się tym zająć, powinni zrobić to szybko. Skinął głową Bathildzie, pamiętając, by owej sprawy nie porzucać.
Ollivander z zaciekawieniem wysłuchał słów Ministra na temat anomalii i wszelkich głosów o samej wyprawie, a także sprawie z sercem czarnoksiężnika - wciąż jednak milczał, teraz był czas na ostatnie przygotowania, w których pomóc nie mógł. Szturchnął tylko siedzącego obok Benjamina, nim Gwardzista wstał. Posłał mu uważne spojrzenie, nie przedłużał go jednak. - Powodzenia - przekazał krótko, wzrokiem sięgając też Fredericka. Nie zdradził zmartwienia, a lekką ulgę odczuł przez fakt, że wyruszą do Azkabanu razem. Wolał nie myśleć, co w takim wypadku mogło nastąpić przy niepowodzeniu - zdusił w sobie tę myśl. W zestawieniu najbardziej martwiły go kobiety - zwłaszcza Lucinda. Nie narzucał się z pożegnaniami, ale i jej spojrzenie wyłapał, niewerbalnie przekazując uważaj na siebie, zaklęte w uniesionych brwiach i czujnych, jasnych tęczówkach. Wśród zamieszania nie próbował wyrywać Poppy, rozdającej eliksiry - mogli zostawić sprawę na później. Teraz odsunął się na bok, dołączając do reszty dopiero, gdy splatali ręce żeby użyć świstoklika.

| zt


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 25 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 15:41
Spotkanie trwało, a Zakonnicy wymieniali się opowieściami o naprawionych anomaliach oraz stoczonych pojedynkach, a także o innych ważnych sprawach, które należało omówić przed wyprawą do Azkabanu. Charlie starała się słuchać informacji wnikliwie, ożywiając się szczególnie wtedy, kiedy kwestie dotyczyły eliksirów i ingrediencji, bo to dotyczyło jej najmocniej. Oczywiście chłonęła też inne informacje, bo choć nie uczestniczyła w czynnej walce, musiała wiedzieć, na kogo uważać. Ci ludzie także mogli sporo wiedzieć o Zakonie, a więc ktoś mógł obserwować jej poczynania nawet w pracy, gdzie teoretycznie czuła się bezpiecznie. Lupus Black należał do rycerzy, a poza nim wśród uzdrowicieli i alchemików mogli kryć się też inni o niegodziwych zamiarach.
- Potwierdzam – uśmiechnęła się do Anthony’ego Macmillana, który kiedyś podarował jej już kilka ingrediencji. Była jednak bardzo wdzięczna za wcześniejszą deklarację Archibalda, bo kwiaty paproci były rzadkie i dość drogie, a potrzebowała ich, by móc uwarzyć Felix Felicis. – Ale nadal chętnie przyjmę wszelkie ingrediencje, które tylko możecie mi podarować. Bez waszej pomocy nie byłoby możliwe stworzenie tych wszystkich eliksirów. – Wiele fiolek, które miała dziś w swojej torbie, powstało właśnie dzięki Zakonnikom. Ale tworzyła to dla nich, całkowicie bezinteresownie, bo chciała żeby mogli skorzystać z pomocy alchemicznych specyfików.
Nie mogła wypowiedzieć się zbyt obszernie o mgle, bo nie była świadkiem takiej przemiany, ale to, co miała do powiedzenia powiedziała już wcześniej; jeśli to była transmutacja, Reparifarge miało szansę powodzenia przy odpowiednio szybkim użyciu. Nie mogła też powiedzieć wiele o czarnej różdżce, którą jeszcze kilka miesięcy temu miała tylko za legendę, ale wierzyła słowom różdżkarza, który posiadał ogromną wiedzę o różdżkach.
- Oczywiście, sprawdzę to gdy będzie okazja, im więcej wiemy o tym, jakimi środkami dysponują, tym lepiej – odpowiedziała Justine. – Nawet jeśli to był Felix Felicis, to choć gwarantuje używającemu sukces rzucanych zaklęć, nie sprawia że przełamanie ich jest niemożliwe, dzięki czemu mogłaś się spod niego wyrwać. Każde zaklęcie i każda mikstura mają swoje słabe punkty, na które należy uważać, ale które też mogą być dla nas nadzieją, kiedy to oni sięgną po potężne specyfiki.
Wciąż była w lekkim szoku po tych wszystkich wieściach, które dziś usłyszała, zwłaszcza po dowiedzeniu się, że to Gwardziści sprowadzili na kraj plagę anomalii, ale to nie oni je stworzyli, to Grindelwald był tym złym, który przeprowadzał plugawe rytuały i stworzył coś tak straszliwego. Zakon był tym dobrym, który próbował go pokonać, ale może skutek uboczny dało się dzisiaj naprawić. Może rzeczywiście poznanie prawdy wcześniej nic by im nie dało, a tylko niepotrzebnie zasiało wątpliwości i spory, których nie potrzebowali. Ich wróg był na zewnątrz, a tutaj wszyscy powinni patrzeć w jedną stronę i wspierać się nawzajem. Tylko tak mogli nieść światło w ciemności. Zwłaszcza dziś, kiedy od misji w Azkabanie zależały losy świata.
Charlie wraz z innymi z pewnością z niecierpliwością będzie czekać na ich powrót i na wieść, że wszystko udało się tak, jak potrzeba.
Wszystko wskazywało na to, że moment wyruszenia właśnie się zbliżał. I że mieli wyruszyć wszyscy, by w odpowiednim miejscu pomóc w otworzeniu przejścia dla tych, którzy mieli udać się do Azkabanu. Charlie oczywiście miała zamiar pomóc.
- Jeśli ktoś chce wziąć ode mnie jakiś eliksir, to chodźcie, teraz jest do tego odpowiedni moment! – zawołała głośno. – Każdemu kto będzie chciał opiszę działanie mikstur. Pamiętajcie też, że niektóre, jak eliksir wiggenowy, wymagają odpowiedniej wiedzy, by móc je użyć – zaznaczyła, mając świadomość, że złe odmierzenie dawki silniejszych mikstur leczniczych mogło przynieść więcej szkody niż pożytku, dlatego wolałaby oddać eliksir wiggenowy w ręce osób posiadających wiedzę uzdrowicielską. – To czego nie weźmiecie teraz będę mieć przy sobie w torbie, więc później, kiedy wrócicie... Cóż, w pierwszej kolejności niech zaopatrzą się osoby idące do Azkabanu. – Choć innym też nie zamierzała żałować fiolek. Nawet jeśli anomalie dziś mogły dobiec końca, z pewnością i tak miały się przydać. Nawet jeśli jeden koszmar się skończy, nie oznaczało to końca wojny.
Uśmiechnęła się widząc kształt świstoklika. Najwyraźniej profesor Bagshot podzielała jej miłość do kotów. Było to takie miłe, ciepłe ukłucie mimo poważnych okoliczności dzisiejszego spotkania i tego, co miało zaraz nastąpić. Nie wiedziała, dokąd zabierze ich świstoklik, ale po tym, jak rozdała chętnym eliksiry, spakowała resztę do zaczarowanej torby, którą miała, a później dołączyła do tych, którzy już chwytali się za ręce czekając na aktywację świstoklika.

| zt.

Eliksiry:




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?


Ostatnio zmieniony przez Charlene Leighton dnia 11.04.19 14:24, w całości zmieniany 2 razy
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 17:28
Niepokoiły ja słowa Bathildy. Brzmiały podejrzanie. Brzmiały niczym... Spowiedź. Czy czuła już nadchodzący kres swoich dni? Scenariusz ten wydawał się czarny i straszny. Marcella jednak czuła, że może być on bliższy niż się wydawało. Była jednak cichym słuchaczem. Rozumiała, że pewne sprawy wymagają pewnego rodzaju zachowania, z którym nie każdy poczuje się zupełnie fair. Ona też powinna nie czuć się potraktowana fair, ale nie czuła złości, raczej delikatny żal. Nie zmieni tego co się stało, co odebrało wolność wyboru jej siostrze, ale to musiało być konieczne. Skąd jednak wiedzieli, że Voldemort, który pozbył się Grinderwalda nie stanie się dla nich poważniejszym zagrożeniem? Na razie pięcie się ku temu szło mu nieźle.
Marcella podeszła do stołu i rozejrzała się po eliksirach, które zostawiali inni zakonnicy. Zostawiła tam kilka fiolek ze swoich zbiorów, które otrzymała od Shelly. Ona zawsze wiedziała czego będzie potrzeba. Tym razem uśmiechnęła się ładnie do Charlene, kociej alchemiczki. - Mam nadzieję, że niedługo spotkamy się przy dokarmianiu kotów, moja droga i będę mogła Ci się odwdzięczyć. - powiedziała łagodnie. Wzięła od niej dwie niewielkie fiolki, które ukryła gdzieś w odmętach swojej skórzanej sakiewki. Nie mogła już nawet uzbroić się w więcej.
Spojrzała prosto w oczy Caileen, która wcisnęła jej w dłoń eliksir, jakby chciała za to jakiejś rekompensaty. Choć w błękitnych oczach szklił się nieznacznie smutek, już po chwili złapała dziewczynę mocno w ramiona i przytuliła z całej siły. W tym samym momencie, powiedziała cicho, tak by tylko ciemnowłosa mogła usłyszeć. - Nie umrę. W jakiś sposób zawsze spadam na cztery łapy. - powiedziała z pogodą w głosie. Naprawdę wierzyła w powodzenie ich misji. Byli silni, zwarci i gotowi, pewni swojego zwycięstwa. Odsunęła się od Caileen i lekko rozczochrała jej włosy. Marcella sprzed roku już dawno rozpłynęła się w powietrzu. Teraz czuć było od niej dorosłość i stanowczość. Wiedziała, czego chce.
Tylko przez chwilę przeniosła spojrzenie na Elyon oraz Gabriela, który miał wyruszyć na misję razem z Marcellą. Nawet nie miała pojęcia jak bardzo blondynka musiała martwić się o niego. Chciała zadbać, by wrócili stamtąd żywi. Tak, by nikt nie musiał za nimi płakać, gdy będą umierali bohatersko i egoistycznie.
Dotknęła świstoklika. Jakie zabawne, że był to właśnie kot.

| nadal można brać eliksiry z mojego ekwipunku
od Charlene biorę:
Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)

zt



nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 17:48
- A ty pomyśl trochę, nim odezwiesz się niepytany - odparła równie, co Abbott, rozdrażnionym tonem. Uniosła lekko brew, na jej twarzy pojawiała się zniesmaczona mina - naprawdę zamierzał na nią teraz naskakiwać i to w tak nieuzasadniony sposób? Zwróciła spojrzenie na dużo bardziej spokojną, opanowaną i rozsądną Lorraine, która udzieliła jej wyczerpującej odpowiedzi, najwyraźniej rozumiejąc, że inni nie mieli trzeciego oka, ani nie byli medium, aby zaglądać do cudzej głowy i wiedzieć o nim wszystko przy pierwszym spotkaniu. Pozostawało jedynie pogratulować szóstego zmysłu wszystkim, którzy to potrafili.
Nie podejmowała dyskusji czarnej mgły, bo niewiele wiedziała o transmutacji, o czarnej magii jeszcze mniej. Podejrzewała jednak, że przegnanie jej nie mogło być proste.
- Nie wbił mi Crucio w plecy, nie wezwał nikogo, starał się jak mógł - powiedziała jeszcze Maxine, wzruszając ramionami, gdy wciąż dyskutowano o Percivalu. Ona także wciąż nie ufała, czuła niechęć i uprzedzenie wobec człowieka, który służył czarnoksiężnikowi; jeśli jednak taka była decyzja Gwardzistów, by dać mu szansę, jeśli zobowiązali go do tego przysięgą wieczystą - nie zamierzała się temu sprzeciwić. Oby z tego, co udało im się z tego czlowieka wyciągnąć, było więcej korzyści, niż szkody.
Desmond również zaniepokoiło, że niesłusznie strącony ze stołka Minister Magii miał podążyć ku sercu anomalii w Azkabanie samotną ścieżką, do tego dzierżąc Kamień Wskrzeszenia, będacy kluczem do ocalenia dzieci ze szponów śmierci, w które wcześniej mieli je wepchnąc, nie odezwała się jednak ani słowem. Przede wszystkim powinno było im zależec na sukcesie całej ich misji, nie jednostek; wszyscy dobrze wiedzieli w co się pakują. Gwardziści byli im potrzebni do ochrony dzieci. Longbottom sam pośpieszył z wyjaśnieniem,
- To znaczy w które miejsce? Nim przeniesiemy się do Azkabanu? - dopytała Maxine, chcąc uściślić tę informację. Kiedy pojawią się przy nich dzieci?
Umilkła. Tajemnica, która wyszła na jaw dopiero teraz wstrząsnęła Desmond nie mniej, niż innymi. Tyle przed nimi zatajono. Przez brak zaufania? Zacisnęła usta ze złością. Aż tyle miesięcy przeżyła w niewiedzy, a jej umysł dręczyło pytanie skąd wzięły się anomalie. To nie była jednak odpowiednia chwila na spory i wzajemne pretensje. Z pewnością nie teraz. Maxine przygryzła wargę.
Powrót będzie jedynie formalnością, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Anomalie były czystym, nieprzywidywalnym chaosem - wiele rzeczy mogło nie pójść zgodnie z planem.
Dlaczego miała wrażenie, że słowa Bathildy brzmiały jak pożegnanie? Niewidzialna pięść jeszcze mocniej zacisnęła się na żołądku.
Nie zwlekała już dłużej i nie strzępiła języka po próżnicy. Podeszła do panny Leigton, aby włożyć do swojej torby jeszcze kilka fiolek eliksirów, o których działanie dokładnie ją przepytała, na tyle, na ile pozwalał im czas. Nie bardzo wiedziała co zrobić z miotłą, mogła być nieporęczna, ale co, jeśli będzie jej potrzebować? Ułożywszy fiolki eliksiru w torbie, Maxine poszła w ślad innych i także chwyciła za świstoklik.

biorę od Charlene:
Felix felicis (1 porcja, stat. 26, data warzenia - 10.09)
Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 28)
Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 28)
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja)



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 18:07
Odetchnęła, gdy podniosło się kilka innych głosów, które wyraziły wątpliwość odnośnie samotnej wyprawy Ministra do Azkabanu; Jessa miała wrażenie, że część oponujących osób źle zrozumiała jej słowa, lecz nie zamierzała się tłumaczyć. Od czasu poprzedniego zebrania zdążyła się już przyzwyczaić do tej okropnej myśli o poświęceniu życia dzieci, dlatego nie o ratowanie go teraz jej chodziło. Nie chciała jednak wystosować żadnego wotum nieufności wobec Longbottoma, bo to nie był czas i miejsce na takie posunięcia. Jego czyny miały udowodnić jej, czy myliła się co do jego osoby. Póki co, wyglądało na to, że był skory do nawet największych poświęceń i bez mrugnięcia przyjął plan profesor Bagshot. Diggory nie odzywała się już więcej, z milczeniem przyjmując decyzję Bathildy.
Wysłuchała opowieści o upadku Grindelwalda i kilku szczegółów o dzieciach, które miały im towarzyszyć. Zapamiętała, że razem z jej grupą miał iść Piers i było to jedyne, co chciała wiedzieć o tym chłopcu. Nie mogła się przywiązać, nie zamierzała tego robić, gdyby bowiem od jego życia zależało powodzenie całej misji, nie mogła się zawahać. Przełknęła ślinę, odpychając od siebie negatywne myśli. To miała być trudna wyprawa, być może nawet nie wszyscy mieli z niej wrócić, lecz znaczna większość zdawała sobie z tego sprawę – nie było wiec sensu pogarszać sytuacji niepotrzebnym dołowaniem się.
Obserwowała, jak Zakonnicy wymieniają się eliksirami i słowami pokrzepienia, ją jednak dręczyła ostatnia wypowiedź profesor Bagshot. Jessa wymieniła więc porozumiewawcze spojrzenie z Maxine; wiedziała, że spostrzegawcza przyjaciółka na pewno także poczuła niepokój. To wszystko brzmiało jaj ostateczne pożegnanie, a Diggory nie przeszło przez gardło nic, co mogłaby odpowiedzieć staruszce. Posłała jej więc lekki uśmiech i kontynuowała pakowanie.
Na całe szczęście miała przy sobie zaczarowaną torbę, mogła więc uzupełnić ekwipunek o kilka eliksirów przyniesionych przez Charlene, z wyjątkową czcią traktując ten o złotej barwie. W zamian oddała jej wszystkie przyniesione przez siebie ingrediencje wierząc, że alchemiczka zrobi z nich pożytek. Gdy nadszedł czas chwycenia świstoklika, zrobiła to bez ociągania i stara chata zniknęła jej z oczu.

zt

|  Biorę od Charlene:
Felix Felicis (1 porcja, stat. 22, data warzenia - 18.08)
Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
Kameleon (1 porcja, stat. 28, 119 oczek)


[bylobrzydkobedzieladnie]


when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water

Jessa Diggory
Jessa Diggory
Zawód : łowczyni talentów
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
when it all goes
up in flames
we'll be
the last ones
s t a n d i n g
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon - Page 25 Ce647ec3fe24bd170c32be56a874bb97
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5833-jessa-diggory https://www.morsmordre.net/t5851-krasna#138351 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-devon-otterton-dom-diggorych https://www.morsmordre.net/t5856-skrytka-bankowa-nr-1442#138516 https://www.morsmordre.net/t5854-jessa-diggory#138467
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 20:53
Czujność Poppy zwrócił wątek niejakiej Cassandry Vablatsky, uzdrowicielki, a jednocześnie badaczki Rycerzy Walpurgii. W głowie jej się nie mieściło, aby kobieta , która posiadła wiedzę o magii leczniczej, najczystszej i najszlachetniejszej sztuce magicznej, mogła służyć plugawemu czarnoksiężnikowi. Na twarzy brunetki pojawił się pełen zawodu wyraz, a jednocześnie w oczach rozbłysła ciekawość - zdołała wynaleźć lek na sinicę?
- Czy wiesz czym był lek, Bertie? Jakie miał składniki? Jesteś w stanie powiedzieć coś więcej? Chyba nie wypiłeś czegokolwiek, co podsunęła ci pod nos uzdrowicielka z Nokturnu? - zwróciła się Pomfrey do Bertiego, drążąc temat. Sinica stała się utrapieniem wielu magomedyków. Odkąd w Wielkiej Brytanii szalały anomalie chorowało na nią coraz więcej czarodziejów i czarownic. - Na pewno nic ci nie dolega, Bertie? Jeśli pozwolisz, chciałabym cię przebadać... Nie pomyślałeś, że ktoś z Nokturnu może cię otruć? Niektóre trucizny działają powoli... - zmartwiła się Poppy. Nie mogła wręcz uwierzyć w naiwność cukiernika. Bertie wydawał się strasznym lekkoduchem. Mógł przez to ucierpieć.
Całkowicie zgadzała się z decyzją profesor Bagshot o ograniczeniu zaufania. Potrzebowali więcej różdżek, jednakże dzierżonych przez czarodziejów, na których mogli polegać, którzy mogli im się przydać - swoją wiedzą, umiejetnościami w walce, odwagą, czy choćby eliksirami. To już nie czas i miejsce na wylewanie łez i długie, piękne dyskusje o idei.
- Trudno rozpoznać eliksir po samej fiolce - zauważyła Poppy, wtrącając te słowa w rozmowę Justine i Charlene; zmartwiła ją wieść, że wrogowie mogą mieć wśród swych sojuszników na tyle utalentowanych alchemików, by uwarzyć tak trudne eliksiry. Natomiast dyskusja o czarnej różdżce w rękach Lorda Voldemorta niemal ją przeraziła. - Skąd myśl, że właścicielem różdżki miałby być Śmierciożerca, Arturze? - zastanowiła się.
Większą troską była jednak samotna wędrówka lorda Longbottoma po Azkabanie z kamieniem wskrzeszenia - zamartwiała się: a co, jeśli coś mu się stanie? Jeśli nie podoła w obliczu tak potężnej anomalii, a kamień wskrzerzenia przepadnie wraz z nim? Wciąż nie pogodziła się ze śmiercią dzieci, jakże by mogła? - i kłamstwa, którym byli karmieni przez ostatnie miesiące. Rozumiała oburzenie Floreana i innych. - Wszyscy zasługujemy na prawdę - odpowiedziała Samuelowi, spuszczając smętnie głowę, nie wyrzekając więcej już nic w tym temacie; jeśli profesor Bagshot miała powód, by zobowiązać Gwardzistów do milczenia, musieli jej zaufać.
Wyprostowała się lekko. Nie zamierzała dziś wracać do swego mieszkania. Nie, dopóki nie zobaczy i nie przekona się, że wszyscy wrócili cali i zdrowi. Inni podjęli już temat oczekiwania na śmiałków, którzy wyruszali do Azkabanu; Poppy skupiła spojrzenie na profesor Bagshot - gdzie mieli na nich oczekiwać?
- Tak jak mówiłam: ja również przyniosłam ze sobą sporo eliksirów. Wszystkie opatrzone są etykietą, mają odmierzone porcje - powiedziała zaraz po Charlene, podchodząc do stołu i wykładając wszystkie elikisry, które przyniosła ze sobą. Oddała kilka fiolek Gabrielowi oraz Anthonemu Skamanderowi. Każdemu, kto do niej podszedł pokrótce wytłumaczyła do czego służył dany eliksir.
Gdy rozdała już wszystko, podeszła do świstoklika, aby go dotknąć i przenieść się... gdzieś, gdzie wiódł ich plan profesor Bagshot.

zt
___

Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy:

- Wywar Wzmacniający (stat. 12, 2 porcje)
- Maść z wodnej gwiazdy, (stat. 12, 1 porcja)
- Eliksir niezłomności, (stat. 12, 1 porcje)
- Czuwający Strażnik, (stat. 12, 1 porcja)
- Kameleon, (stat. 12, 1 porcje)
- Eliksir kociego kroku, (stat. 12, 2 porcje)
- Eliksir giętkiej mowy (stat. 12, 2 porcje)
- Eliksir oczyszczający z toksyn (stat. 12, 2 porcje)
- Wywar ze szczuroszczeta (5 porcji, stat. 20)
- [?]? Marynowana narośl ze szczuroszczeta (2 porcje, stat. 20)
- [?] Antidotum podstawowe (3 porcje, stat. 20)
- Mieszanka antydepresyjna (3 porcje, stat. 20)
- Wywar wzmacniający (7 porcji, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (2 porcje, stat. 20)
- Eliksir znieczulający (1 porcje, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (2 porcje, stat. 20)


Eliksiry oznaczone [?] mają nie do końca sprawdzone działanie.

Anthony Skamander: eliksir uspokajający (1 porcja, stat. 20), mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Gabriel: eliksir samoregeneracji (1 porcja, stat. 20), eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20)
Sophia:
- 1 porcja Eliksir niezłomności (stat. 20, moc +10)
- 1 porcja Eliksir uspokajający (stat. 20)
- 1 porcja Wywar wzmacniający (stat. 20)
Benjamin:
eliksir niezłomności 2 porcje (stat. 20, moc +10),
eliksir samo regeneracji 1 porcja
Samuel:
Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10),
Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Artur:  Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
Lucan:
- Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 20, moc +10)
- Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20, moc +5)
- Eliksir przeciwbólowy (1 porcja, stat. 20)
Kieran:
Wywar wzmacniający (1 porcja, stat. 20),
Eliksir znieczulający (1 porcja, stat. 20),
Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20),
Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 20)
Ria:
- Mieszanka antydepresyjna (1 porcja, stat. 20)
Randall:
Mieszanka antydepresyjna (stat. 20)
Czuwający Strażnik, (stat. 12)
Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 12)
Eliksir niezłomności (stat. 20, moc +10)
Eliksir znieczulający (stat. 20, moc +5)



Ostatnio zmieniony przez Poppy Pomfrey dnia 13.04.19 8:26, w całości zmieniany 3 razy
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]09.04.19 22:25
Rozmowy wciąż trwały i Zakonnicy wymieniali się ostatnimi informacjami. Moment opuszczenia chaty i wyruszenia na spotkanie nieznanemu nieuchronnie się zbliżał. Sophia już nie odzywała się zbyt wiele, ale w ciszy chłonęła wszystkie niezbędne informacje, zarówno te o rycerzach i ich działaniach, jak i wszystko to, co dotyczyło samej wyprawy do Azkabanu. Już niedługo znajdą się tam, mierząc się z czymś znacznie groźniejszym niż anomalie, które spotykała dotychczas. Ktokolwiek planował wyprawę, zapewne dokonał takiego, a nie innego podziału grup z konkretnego powodu, i może Longbottom rzeczywiście miał największą szansę powodzenia samotnie, podczas gdy oni wszyscy będą strzec dzieci przed anomalią, która niewątpliwie to w nich dostrzeże największe zagrożenie i będzie robić wszystko, żeby nie dopuścić ich zbyt blisko. Co więc tam zastaną? Zgraję dementorów, zmutowanych zwierząt czy czegoś jeszcze innego? Przy ogniskach anomalii spotykała już naprawdę różne rzeczy.
Dziś musieli ufać sobie jeszcze bardziej niż dotychczas, bo od powodzenia misji poszczególnych grup zbyt wiele zależało. Zaczynała też rozumieć, dlaczego tak długo trzymano przed nimi w tajemnicy fakt, że to Gwardia otworzyła skrzynię i wyzwoliła anomalie będące tworem odrażających eksperymentów Grindelwalda. Ale co by im dały wcześniejsze kłótnie, podziały i wzajemne pretensje, które mogłyby podkopać morale Zakonu? Byli tak silni, na ile byli zjednoczeni i zgodni, nie mogli pozwolić by zapanowała między nimi niezgoda. Gwardziści dokonali wyboru, teraz mieli wyruszyć do Azkabanu znając prawdę, ale ze świadomością co jest najważniejsze – zniszczenie anomalii. Nie wiadomo, co napotkają po drodze, nie wiadomo było też, czy wszyscy powrócą i spotkają się ponownie w tym samym składzie, choć liczyła na to, że tak właśnie będzie.
Spojrzała jeszcze raz po twarzach innych, szczególnie tych którzy także wybierali się do Azkabanu. Przed podejściem do osób zbierających się już wokół świstoklika postanowiła zaopatrzyć się w kilka dodatkowych eliksirów. Wzięła parę fiolek od Asbjorna i Poppy, bezpiecznie umieszczając je w torbie, gdzie miała już kilka fiolek które zabrała z domu. W ramach podziękowania za eliksiry podarowała obojgu ingrediencje: łuskę smoka Asbjornowi, a róg garboroga i żądło mantykory Poppy. Niestety nie miała tego więcej, ale jeśli dożyje następnego spotkania, zamierzała znowu im coś ofiarować, skoro poświęcali swój czas, warząc dla nich tyle cennych mikstur.
Później dołączyła do tych, którzy zbierali się wokół świstoklika i splotła swoje dłonie z nimi, gotowa by się przenieść.

| zt.

Oddaję łuskę smoka dla Asbjorna oraz róg garboroga i żądło mantykory Poppy

biorę od Asbjorna:
- 1 porcja Eliksir byka stat. 30, moc +10
- 1 porcja Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (stat. 30, moc +10) (a jeśli już brakło to może być ten bez bonusu)
- 1 porcja Eliksir znieczulający (stat. 30, moc +5)
- 1 porcja Eliksir kociej zwinności (stat. 30, moc +15)

biorę od Poppy:
- 1 porcja Eliksir niezłomności (stat. 20, moc +10)
- 1 porcja Eliksir uspokajający (stat. 20)
- 1 porcja Wywar wzmacniający (stat. 20)



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Salon [odnośnik]10.04.19 8:49
Spojrzałem w osłupieniu na Botta, po czym przeniosłem spojrzenie na Poppy; miała tendencję do nadopiekuńczości (ale ponoć ja też, hehe), tym razem jednak jej podejrzenia były słuszne. Ukryłem twarz w dłoniach, próbując wyprzeć z głowy to, co właśnie usłyszałem. Gdyby Vablatsky wiedziała, kim jest Berite, równie dobrze mogła wlać w jego gardło veritaserum. Albo jakąś truciznę.
- O tym właśnie mówię, Bott. - Odwołałem się do swoich słów o ostrożnym traktowaniu bliskich, nie wdawałem się jednak w dalsze dysputy; nie był to czas ani miejsce. Liczyłem jedynie na to, że jednak Bertie nie był pojony trucizną o opóźnionym czasie uwalniania. Lub czymś jeszcze gorszym.
Informacja na temat przejścia, którego używał Longbottom była dla mnie nowa - nadal nie byłem przekonany co do tego pomysłu, ale w gruncie rzeczy, gdyby coś miało pójść nie tak - i tak poszłoby źle.
Może choiaż miał gdzieś w wewnętrznej kieszeni szaty ukrytą fiolkę felix felicis?
Zanim udałem się za pozostałymi gwardzistami do sąsiedniego pomieszczenia, wziąłem jeszcze od Asbjorna fiolkę z eliksirem, uważnie mierząc Norwego wzrokiem. W wyrazie głębokiej sympatii.
- Zostaw czuwającego strażnika w chacie, odbiorę go później. - Zakomunikowałem; miałem już ze sobą jedną porcję - musiała wystarczyć.
A po chwili zniknąłem za pozostałymi.

zt


Biorę od Asbjorna

- Eliksir byka (1 porcja, stat. 30, moc +10)

i chciałabym dopisać do swojego ekwipunku początkowego

- Felix Felicis (1 porcja, uwarzony 01.09, moc = 113)


Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon - Page 25 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856
Re: Salon [odnośnik]10.04.19 8:51
Znów zamienił się w słuch – poważny, zamyślony, skupiony na wypowiadanych przez Zakonników słowach. Jedynie wypowiedź Caileen wzbudziła w nim jakąś reakcję. Spojrzał na dziewczynę w skrajnym zdezorientowaniu, przez moment wyglądając dość głupio. – No, ja to chciałbym być dwumetrowym aurorem, ale raczej się nie nadaję – skwitował prawie pogodnie: gdyby nie był tak przejęty czekającą ich misją, pewnie zachwyciłby się nieadekwatnym, delikatnym wyrzutem czarownicy, ale nie opuszczał go ponury nastrój. Typowy dla stanu tuż przed, kiedy to całe swe siły kierował do zdenerwowanego umysłu, by go uspokoić i wyczyścić ze zbędnych naleciałości. Zależało mu na tym, by wypełnić powierzone im zadanie jak najlepiej, by zakończyć działanie anomalii, które kosztowały obywateli Wielkiej Brytanii tak wiele. Cierpienia, łez, straty; pamiętał roztrzaskane czaszki i połamane kości ofiar gargulców w ogrodzie magizoologicznym, pamiętał każde epicentrum, które nie udało im się naprawić. Z ciężkim sercem wysłuchiwał pytań Zakonników, ale o dziwo, nie pojawiły się żadne ataki. Bathilda podsumowała ich dyskusje w swoim spokojnym, ciepłym stylu: Wright podniósł na nią spojrzenie, chcąc zaczerpnąć z jej energii, z pewności, a także z nadziei na to, że wewnętrzne spory nie zakłócą ich walki o zwycięstwo dobra. – Oczywiście, pani profesor– kiwnął głową, gdy zaprosiła Gwardzistów na chwilę prywatnej rozmowy, lecz zanim przekroczył próg salonu, podszedł do Poppy. – Dziękuję. Oby się przydały i przyniosły nam szczęście – mruknął do pielęgniarki, po czym zwrócił się do pozostałych w salonie osób, zwłaszcza do tych, które miały udać się w podróż pod jego przewodnictwem. – Czy ktoś może pomniejszyć moją miotłę? Może się nam przydać, a nie ma sensu dźwigać takiego długiego kija – zagadnął, licząc na to, że ktoś z sensownymi umiejętnościami transmutacyjnymi usprawni ten element jego ekwipunku. Zostawił więc miotłę w dobrych rękach, pewien, że odzyska ją po przeniesieniu się świstoklikiem, po czym ruszył za Bathildą, z smutnym wzruszeniem obserwując jej zgarbioną, wątłą sylwetkę.

| biorę od Poppy: eliksir wytrzymałości 2 porcje, eliksir samo regeneracji 1 porcja


| zt


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 25 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright

Strona 25 z 47 Previous  1 ... 14 ... 24, 25, 26 ... 36 ... 47  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach