First topic message reminder :



[bylobrzydkobedzieladnie]

Eh Triss, masz pełne prawo kopnąć papę w dupe i przyciągnąć na forum za uszy Potrzebuje ojca na ślub

Omaga. Serio? Nie ogarnęłam sytuacji XD Idę przeczytać, co tam mówisz w takim układzie! Ale pewnie pewnie - trzeba zacząć gadać Skupienie w pełni gotowości i wszystko rozumiem :D Otóż ojczulek Lili i Rosie jest bratem mojego ojca. Więc jesteśmy identycznie spokrewnieni jak Ty z nimi. Widzę właśnie, że dużo rzeczy nas łączy, a fakt, że na pewno spotykaliśmy się w dzieciństwie i później ułatwi nam sprawę. Wydaje mi się, że do tych 'bliższych' Rosierów Morgoth nic nie ma. W końcu rodzina jest najważniejsza. Nawet ta francuska hiehie Ogólnie nie wiem czy coś takiego istnieje, ale może Tristan mógł mu kiedyś pokazać jak pracuje się u nich w Rezerwacie? I tak - jestem za czymś fajnym. Na hejty wprost jesteśmy za dobrze wychowani, nie sądzisz? XD Co do kuzynek to Morgo może tego nie okazuje w przypadku Rosalie, ale zależy mu na obu Yaxley'ównach. Liliana jest jego małym oczkiem w głowie zaraz po siostrze. Dobra. Jakiś pomysł jest czy robimy burzę?

PS Już widzę, że faktycznie przeoczyłam Twoje słowa w Kasynie. Już nadrobione!


Rosie - rozumiem, że dostanę przemowę na ślubie?

Chciałabym powiedzieć, że Tristan jest za dobrze wychowany na hejty, ale obawiam się, że to by mogło wywołać śmieszki za moimi plecami jakichś złośliwych ludzi Tristan jak najbardziej mógł mu pokazać rezerwat w Kent, jest starszy, więc mógł być też jednym z tych, którzy tusz po szkole go z tymi smokami pomagali oswoić, kiedy stawiał swoje pierwsze kroki na krętej drodze smokologii - i może dzisiaj przebąkiwałby coś czasem mimochodem, że Morgothowi w Kent byłoby na pewno lepiej.   Konkretnej wizji nie mam, proponuję burzę mózgów - jako dziedzice dwóch potężnych i blisko spokrewnionych poprzez ten mariaż rodów mogą zawrzeć niepisany sojusz, mogą się lubić, ostrożnie sobie ufać, a najlepiej - zagrać! (ale to jak mi przejdą ostatnie egzaminy)

A, i jest jeszcze jedna sprawa, ale to Ci wyślę pw za chwilkę!

Ech, Rosie, postaram się

Aj, tam. Niech się śmieją złośliwcy. My idziemy naprzód i nie dajemy się wciągać w rodzinne hejty :D Pewnie. Sądzę, że to dobry pomysł szczególnie, że Tristan jest właśnie łowcą smoków. A Morgo oddałby wszystko, żeby nim zostać. Niestety wszystkiego mieć nie można. Mentoruje Yaxley'owi kuzyn jego matki, ale Tris na pewno by go zainteresował opowieściami ze swoich podróży. Hah myślę, że te aluzje do Kentu będą jak najbardziej na miejscu Jestem za podaną przez Ciebie relacją. Morgothowi przyda się jakiś silny sojusznik w rodzince prócz jego własnego ojczulka Sama mam jeszcze jutro egzamin, więc na spokoju. Powodzonka!

To czekam. I się boję równocześnie XD

Mój drogi kuzynie mego męża, a teraz i mój, kochajmy się, nienawidźmy wola Merlina Ja osobiście biorę cię całego :thug:

No, właśnie wróciłam z miasta i miałam do Ciebie pisać! W sumie to nie wiem jakie miały by być między nami relacje. Na pewno dość spory dystans mimo że rodzina to jednak Morgoth inaczej traktuje kobiety z nazwiskiem od urodzenia a inaczej te, które przyszły do rodziny. Ale na pewno łączy ich miłość do rodziny i zmysł obserwacji. Jakaś propozycja na wstępie czy myślimy razem? 

Dystans jak najbardziej uzasadniony. Myślę jednak, że nasze postaci mogłyby naprawdę mieć dobre relacje dzięki właśnie temu co napisałeś miłości do rodziny i zmysłowi obserwacji. Prócz tego łączą nas wspólne poglądy... ale jakoś konkretnego pomysłu również nie mam. Coś na pewno wymyślimy

Może jakieś przelotne spotkanie w jej miejscu zamieszkania lub w pałacu? Ze względu na to że ojciec Morgotha został nowym nestorem rodu na pewno Yaxley'owie zjechali się, by podebatować, zobaczyć się, a może Rowan ma jakąś sprawę do nowego seniora, a przy okazji spotyka jego syna?

Przez sam fakt okazania szacunku nowemu nestorowi powinnam tam być. Z chęcią mogłabym cię tam przypadkowo spotkać

[bylobrzydkobedzieladnie]

Myślę, że znać się muszą, chociaż pewnie jest to bardzo pobieżne. Morgoth może zwyczajnie zgarnąć Rowan do salonu, gdzie poczekają, aż ojciec skończy spotkanie i chwilę porozmawiać czy coś w te gusta 

No i mamy plan, mi pasuje drogi kuzynie

To jak Rowan wbija do Yaxley'ów to zaczniesz nam?

Wbija, wbija Ja sama dobiłam się właśnie do kompa, siadam i piszę.

Czytając Twoją kartę natknęłam się na kilka powiązań. Po pierwsze, Morgoth jeszcze w czasach szkolnych poszukiwał czarnej magii i rzeczy z nią związanych na Nokturnie. Rodzice Freyi zabili się przed jej siódmą klasą, czyli przez piątą Morgotha - pozostaje więc pytanie, czy już wtedy mógł odwiedzić Nokturn i poznać jeszcze szczęśliwą rodzinę Dolohov? Jaki Morgoth ma stosunek do kobiet w szeregach Czarnego Pana? Czy pakuje się w pojedynki (przez które mógłby wylądować na oddziale, gdzie pracuje Freya)?

Morgoth łaził tam za dzieciaka, więc była taka możliwość. Dzięki temu poznał też np. takiego pana Burke'a, a że polował na ciekawe rzeczy mógł trafić do rodziców Freyi. Morgo toleruje kobiety niższego urodzenia niezależnie czy w szeregach Voldka czy nie. Jest dobrze wychowany, wiec nigdy nie okaże swojej niechęci w stosunku do kogoś, kto na to otwarcie nie zasługuje. Ma dobre kontakty np. z panną Borgiówną, więc są wyjątki, jeśli Gio nie jest jedyna. Z pojedynkami to nie, chociaż mógł trafić na początku marca chociażby z powodu dostania łomotu na Nokturnie.