Arena #12
Strona 1 z 15 • 1, 2, 3 ... 8 ... 15
AutorWiadomość
Arena #12
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
|7 stycznia
Pojedynek z Cygnusem traktował jako próbę siłę, dość porównywalnie wyważonych. Jakkolwiek szlachciców z rozmaitych przyczyn nie darzył szacunkiem większym, niż z racji nazwiska zasługiwali (choć to raczej respekt wymuszony), tak Black zaskarbił sobie jego sympatię. Nie urastającą w nic poza delikatną nić uprzejmości, aczkolwiek tolerował go na tyle, by od czasu do czasu, niezmuszany sytuacją, zamienić z nim słowo. Avery nie był nigdy szczególnie rozmowny, więc Cygnus z pewnością czuł się wyróżniony. Zmierzenie się z nim miało zaś dla Samaela przybrać postać czysto treningowego sparingu, bo przecież oboje znali swoje możliwości. Avery ukłonił się kurtuazyjnie - jego nie chciał lekceważyć - po czym dobył różdżki, celując w Blacka.
-Fontesio - zawołał na rozgrzewkę.
Pojedynek z Cygnusem traktował jako próbę siłę, dość porównywalnie wyważonych. Jakkolwiek szlachciców z rozmaitych przyczyn nie darzył szacunkiem większym, niż z racji nazwiska zasługiwali (choć to raczej respekt wymuszony), tak Black zaskarbił sobie jego sympatię. Nie urastającą w nic poza delikatną nić uprzejmości, aczkolwiek tolerował go na tyle, by od czasu do czasu, niezmuszany sytuacją, zamienić z nim słowo. Avery nie był nigdy szczególnie rozmowny, więc Cygnus z pewnością czuł się wyróżniony. Zmierzenie się z nim miało zaś dla Samaela przybrać postać czysto treningowego sparingu, bo przecież oboje znali swoje możliwości. Avery ukłonił się kurtuazyjnie - jego nie chciał lekceważyć - po czym dobył różdżki, celując w Blacka.
-Fontesio - zawołał na rozgrzewkę.
And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 100
'k100' : 100
| A pojedynki nie rozpoczęły się oficjalnie od 10 stycznia? Gdzieś mi się to obiło o mózg…? Chyba. :x
Z Samaelem Averym nie łączyły mnie sprawy służbowe. Nie bywaliśmy również partnerami biznesowymi. Po prostu znaliśmy się jak na przedstawicieli szanowanych rodów przystało. Choć mój druh niezbyt lubił się z tym konkretnym lordem, zarzucając mu wiele, oj, bardzo wiele, aż za wiele, tolerowałem Avery’ego. Nie ukrywałem przy tym przed sobą, iż zawsze starałem się być rozważnym, odnoszącym z szacunkiem oraz arystokracką uprzejmością Blackiem. Wyznawałem zasadę, że ze wszystkimi – nawet z najgorszymi wrogami – należy utrzymywać dobre stosunki, bo nie wiadomo, kiedy podobna znajomość może się przydać w razie problemów czy w ramach osiągnięcia zysku.
Teraz staliśmy naprzeciw siebie. Nim zdążyłem chociażby unieść różdżkę, w moim kierunku leciało już bardzo sprawnie rzucone fontesio.
– Protego Horriblisis – wypaliłem prędko. Musiałem się wykazać niemałymi umiejętnościami, by odeprzeć zaklęcie Samaela.
Z Samaelem Averym nie łączyły mnie sprawy służbowe. Nie bywaliśmy również partnerami biznesowymi. Po prostu znaliśmy się jak na przedstawicieli szanowanych rodów przystało. Choć mój druh niezbyt lubił się z tym konkretnym lordem, zarzucając mu wiele, oj, bardzo wiele, aż za wiele, tolerowałem Avery’ego. Nie ukrywałem przy tym przed sobą, iż zawsze starałem się być rozważnym, odnoszącym z szacunkiem oraz arystokracką uprzejmością Blackiem. Wyznawałem zasadę, że ze wszystkimi – nawet z najgorszymi wrogami – należy utrzymywać dobre stosunki, bo nie wiadomo, kiedy podobna znajomość może się przydać w razie problemów czy w ramach osiągnięcia zysku.
Teraz staliśmy naprzeciw siebie. Nim zdążyłem chociażby unieść różdżkę, w moim kierunku leciało już bardzo sprawnie rzucone fontesio.
– Protego Horriblisis – wypaliłem prędko. Musiałem się wykazać niemałymi umiejętnościami, by odeprzeć zaklęcie Samaela.
Gość
Gość
The member 'Cygnus Black III' has done the following action : rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Jeśli pragnąłem zachować klasę oraz nienaganny wygląd, to, niestety, musiałem pogodzić się z porażką, gdyż dostałem szybką, gwałtowną i zdecydowanie zimną kąpiel w wodzie. Wzdrygnąłem się z powodu chłodu, jaki odczułem. Przetarłem twarz wolną dłonią i rzuciłem:
– Rictusempra!
Zimno, zimno, zimno. Gorzej, bo zaraz Avery, przy dobrych wiatrach, zacznie się – powiedzmy, że ze mnie – śmiać, czego nie przewidziałem.
– Rictusempra!
Zimno, zimno, zimno. Gorzej, bo zaraz Avery, przy dobrych wiatrach, zacznie się – powiedzmy, że ze mnie – śmiać, czego nie przewidziałem.
Gość
Gość
The member 'Cygnus Black III' has done the following action : rzut kością
'k100' : 100
'k100' : 100
Gdy zaklęcie przedarło powietrze, a promień rozbił w puch wyczarowaną przez Cygnusa tarczę, Avery uśmiechnął się z widocznym zadowoleniem. Płynącym prędzej z satysfakcji nad sprawnie rzuconym czarem, aniżeli z widoku mimowolnej kąpieli Blacka. Miał wysokie oczekiwania wobec niego i liczył na dłuższą gimnastykę - może rownież był odrobinę spragniony tej rozrywki i adrenaliny, która nie wyzwalała w nim pózniej chęci rozszarpania przeciwnika na strzępy własnymi zębami.
I Cygnus oczywiście sprostał wymaganiom Avery'ego, prędko ciskając w niego nienaganną zniewalającą łaskotką. Kto będzie śmiać się ostatni?
- Protego Horriblisis
I Cygnus oczywiście sprostał wymaganiom Avery'ego, prędko ciskając w niego nienaganną zniewalającą łaskotką. Kto będzie śmiać się ostatni?
- Protego Horriblisis
And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Niemal widział promień dobywający się z różdżki Cygnusa, prześlizgujący się między wątłą kurtyną jego tarczy. Nieco się spóźnił, ochrona nie zdążyła uformować się do końca, lecz Avery zbył to szczerym śmiechem. Wywołanym co prawda zaklęciem, ale mimo wszystko - zmusiło ono Samaela do iście hieniego chichotu. Wciąż uśmiechając się od ucha do ucha, zmusił się do maksymalnego skupienia, w jakim wycelował w Blacka.
-Confundus - zawołał, pomiędzy kolejnymi niekontrolowanymi salwami śmiechu.
-Confundus - zawołał, pomiędzy kolejnymi niekontrolowanymi salwami śmiechu.
And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
| hahaha, kocham twoje opisy
Moje zaklęcie rozśmieszające pomknęło w kierunku Avery’ego, zaś jego zaklęcie tarczy okazało się być zbyt wolne, by sprostać sile rictusempry. Wyprostowałem się dumnie, choć cały ociekałem wodę, kiedy uderzyła w niego, wyzwalając w nim dosyć szybko śmiech. Nie, panie i panowie, nie śmiech spowodowany moim wyglądem ani moją postawą!
Gorzej, bo śmiech nie powstrzymał go przed rzuceniem ofensywnego czaru, który ponownie postanowiłem zgasić zaklęciem.
– Protego!
I niech lepiej tym razem zadziałają me zdolności do zaklęć defensywnych, gdyż nie chciałem skończyć z wyczyszczoną pamięcią krótkotrwałą.
Moje zaklęcie rozśmieszające pomknęło w kierunku Avery’ego, zaś jego zaklęcie tarczy okazało się być zbyt wolne, by sprostać sile rictusempry. Wyprostowałem się dumnie, choć cały ociekałem wodę, kiedy uderzyła w niego, wyzwalając w nim dosyć szybko śmiech. Nie, panie i panowie, nie śmiech spowodowany moim wyglądem ani moją postawą!
Gorzej, bo śmiech nie powstrzymał go przed rzuceniem ofensywnego czaru, który ponownie postanowiłem zgasić zaklęciem.
– Protego!
I niech lepiej tym razem zadziałają me zdolności do zaklęć defensywnych, gdyż nie chciałem skończyć z wyczyszczoną pamięcią krótkotrwałą.
Gość
Gość
The member 'Cygnus Black III' has done the following action : rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
| i nasze kostki :o
A jednak… Zapomniałem, że przed chwilą moje zaklęcie tarczy okazało się być zbyt słabym, by powstrzymać confundusa, podobnie jak o tym, że owe zaklęcie w ogóle pomknęło w moim kierunku. Otrzeźwił mnie dopiero śmiech Avery’ego na tyle, bym mógł dostrzec arenę oraz najwyraźniej trwający pojedynek.
Postanowiłem zaatakować, choć nie wiem, czy to był najlepszy pomysł przy mym stanie, ale, oczywiście, nie zamierzałem pozwolić Samaelowi wygrać.
– Steleus! – Machnąłem różdżką, a zaklęcie…?
A jednak… Zapomniałem, że przed chwilą moje zaklęcie tarczy okazało się być zbyt słabym, by powstrzymać confundusa, podobnie jak o tym, że owe zaklęcie w ogóle pomknęło w moim kierunku. Otrzeźwił mnie dopiero śmiech Avery’ego na tyle, bym mógł dostrzec arenę oraz najwyraźniej trwający pojedynek.
Postanowiłem zaatakować, choć nie wiem, czy to był najlepszy pomysł przy mym stanie, ale, oczywiście, nie zamierzałem pozwolić Samaelowi wygrać.
– Steleus! – Machnąłem różdżką, a zaklęcie…?
Gość
Gość
The member 'Cygnus Black III' has done the following action : rzut kością
'k100' : 26
'k100' : 26
Strona 1 z 15 • 1, 2, 3 ... 8 ... 15
Arena #12
Szybka odpowiedź