Arena #12
Strona 15 z 15 • 1 ... 9 ... 13, 14, 15
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #12
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
I kiedy tak myślę o tym, czy moja różdżka się wzięła i na mnie uwzięła to moje Protego wychodzi bardzo kiepsko. Znaczy wychodzi, ale nie na tyle silne by zadziałać mogło i nie powstrzymuje zaklęcia Garretta. Obrywam wodą. Zimną. Opuszczam ramiona. Jestem cała mokra.
-Dzięki przyjacielu - mówię specjalnie podkreślając z lekką ironią drugie słowo do całości efektu trochę szczękam zębami bo ta woda to zimna była. Ale zaraz śmieję się bo gniewać się na niego długo nie umiem.
-Silencio- rzucam bo w sumie to akurat na myśl mi przychodzi jako pierwsze.
-Dzięki przyjacielu - mówię specjalnie podkreślając z lekką ironią drugie słowo do całości efektu trochę szczękam zębami bo ta woda to zimna była. Ale zaraz śmieję się bo gniewać się na niego długo nie umiem.
-Silencio- rzucam bo w sumie to akurat na myśl mi przychodzi jako pierwsze.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Z jego różdżki wytrysnął strumień wody - ta zaraz poczęła skapywać z włosów i ramion Justine, wywołując na twarzy Garretta uśmiech tak szeroki, na jaki już od bardzo dawna nie potrafił się za żadne skarby zdobyć.
- Gaszę twój entuzjazm - powiedział lekko, starając się zabrzmieć z pełną powagą... ale mu nie wyszło; pokręcił jeszcze głową z niedowierzaniem i śmiechem na ustach, gdy kolejne zaklęcie Tonks kompletnie wyminęło się z celem.
Chyba będzie musiał zaproponować jej przyspieszony kurs pojedynków. Nawet jeżeli dzisiejszego dnia jemu samemu wychodziło niewiele lepiej.
Ale to już szczegóły!
- Rictusempra - rzucił kolejne zaklęcie, wierząc, że jego przeciwniczce przyda się szybka poprawa nastroju.
- Gaszę twój entuzjazm - powiedział lekko, starając się zabrzmieć z pełną powagą... ale mu nie wyszło; pokręcił jeszcze głową z niedowierzaniem i śmiechem na ustach, gdy kolejne zaklęcie Tonks kompletnie wyminęło się z celem.
Chyba będzie musiał zaproponować jej przyspieszony kurs pojedynków. Nawet jeżeli dzisiejszego dnia jemu samemu wychodziło niewiele lepiej.
Ale to już szczegóły!
- Rictusempra - rzucił kolejne zaklęcie, wierząc, że jego przeciwniczce przyda się szybka poprawa nastroju.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
Zaklęcie rozśmieszające pomknęło z niespodziewaną siłą i prędkością (czy to siła sugestii? Justine rzeczywiście przydałby się uśmiech) - już na pierwszy rzut oka mógł ocenić, że było zbyt potężne, aby uchroniło przed nim najsłabsze, najbardziej pospolite Protego.
Z satysfakcją zauważył, że powoli wracał do normy.
Za wszystkie niedogodności przeprosi Justine potem; teraz skupiał się na samej istocie walki, na tym, by poprawnie rzucać zaklęcia, by dbać o gesty nadgarstkiem, by znowu w tragiczny sposób się nie skompromitować.
Przecież był, psidwacza mać, aurorem. Potrafił walczyć.
- Expelliarmus! - rzucił najzwyklejsze zaklęcie rozbrajające, mając nadzieję, że tym razem jego ulubiona dziedzina magii - obrona przed czarną magią - nie zdecyduje się go zawieść.
Z satysfakcją zauważył, że powoli wracał do normy.
Za wszystkie niedogodności przeprosi Justine potem; teraz skupiał się na samej istocie walki, na tym, by poprawnie rzucać zaklęcia, by dbać o gesty nadgarstkiem, by znowu w tragiczny sposób się nie skompromitować.
Przecież był, psidwacza mać, aurorem. Potrafił walczyć.
- Expelliarmus! - rzucił najzwyklejsze zaklęcie rozbrajające, mając nadzieję, że tym razem jego ulubiona dziedzina magii - obrona przed czarną magią - nie zdecyduje się go zawieść.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 65
'k100' : 65
-Ja... - zaczynam oburzona wręcz jego słowami. Przecież nie byłam jakąś skaczącą różową kulką szczęścia z którą ciężko dało się wytrzymać (choć przekornie podskoczyłam dzisiaj przecież kilka razy, uśmiechać starałam się zawsze, a włosy miałam różowe, bowiem na myśl o Samuelu moje włosy zmieniły kolory a jednym z nich był nie inny jak właśnie landrynkowy róż). Więc w sumie ostatecznie to biorę i wzdycham tylko mocno, bo nadal nie potrafię się złościć na ludzi. - Ah, nieważne Garry.
Odpuszczam sobie skomentowanie tego w jakikolwiek sposób bo w sumie to zaklęcie leci już w moją stronę, a zaraz po tym i drugie do mnie zmierza.
-No pewnie. - mruczę jeszcze i trochę żałuję, że nie mam czasu na wywrócenie oczami. - Protego Maxima - próbuję, chociaż w duszy już się godzę z przegraną. Znaczy to nie tak że całej swej duszy nie wrzucam w to zaklęcie. Ale wiedziałam też, że i Garry trochę lepiej umie w Zaklęcia niż ja.
Odpuszczam sobie skomentowanie tego w jakikolwiek sposób bo w sumie to zaklęcie leci już w moją stronę, a zaraz po tym i drugie do mnie zmierza.
-No pewnie. - mruczę jeszcze i trochę żałuję, że nie mam czasu na wywrócenie oczami. - Protego Maxima - próbuję, chociaż w duszy już się godzę z przegraną. Znaczy to nie tak że całej swej duszy nie wrzucam w to zaklęcie. Ale wiedziałam też, że i Garry trochę lepiej umie w Zaklęcia niż ja.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Zaklęcie trafia we mnie. Najpierw czuję jak niewidzialna siła zaczyna mnie łaskotać. Zaczynam się śmiać, bo trudno oprzeć się. A nawet jest to niemożliwością. I w sumie to i tak wiem że jak jedno trafiło to i drugi trafi. A jak drugi trafi to już po zawodach. Więc tak na dobrą sprawę nie pozostaje mi nic innego jak tylko wziąć, stać i śmiać się, bo ten nasz pojedynek to jednak wielka chodząca pokracznie komedia. Albo dramat. Trochę nawet tragizm. W końcu śmiejąc się tak pochylam się a potem w jakimś dziwacznym odruchu zbliżam się do Garretta, mokra, kolorowa i śmiejąca się. A potem go przytulam. Raz po to, bo dobry uścisk każdemu się przyda. A nam wszystkim w ostatnim czasie nawet podwójnie. Dwa zaś, nadal jestem mokra, niech i on poczuje choć w małym pierwiastku mój ból. Zaraz wezmę i się osuszę, ale na razie po protu stoję i tulę się do niego.
No, chyba że weźmie mnie odepchnie. Bo może wcale tulić się nie chce. Kto go tam wie. Gorzej jeśli ponownie mój entuzjazm zgasić postanowi.
No, chyba że weźmie mnie odepchnie. Bo może wcale tulić się nie chce. Kto go tam wie. Gorzej jeśli ponownie mój entuzjazm zgasić postanowi.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Magia nie zawiodła.
Za to Protego jego przeciwniczki okazało się zbyt słabe - Justine w widoczny sposób potrzebowała praktyki... a może po prostu zjadły ją stresy; w sytuacji otwartego, publicznego starcia wszystko mogło być możliwe - i zaraz różdżka wypadła jej z dłoni. Dźwięk drewna upadającego na podest areny (był zbyt cichy, aby mógł go usłyszeć, ale ten triumfalny ton podsunęła mu jego własna wyobraźnia) oznajmił koniec pojedynku i zasłużone(?) zwycięstwo.
Był dobrze obyty z pojedynkową etykietą, od lat brał udział w potyczkach; był gotów do ostatniego ukłonu stanowiącego niemą podziękę za przyjemną grę, kiedy znikąd dopadły go kobiece ręce i owinęły się wokół jego szyi.
W pierwszej chwili kompletnie zdębiał. A w drugiej uświadomił sobie, że jego lniana koszula do cna przesiąka wodą.
- Tonks, przez ciebie - cały przemoknę; urwał, wypuścił powietrze, znów pozwolił sobie na lekki uśmiech. W towarzystwie Justine zbyt często unosił kąciki ust - przecież zazwyczaj nie mógł sobie na to pozwolić, nie w samym środku wojennej zawieruchy.
Nie, w tej sytuacji żadne z nich nie powinno się rozpraszać.
Objął ją ramieniem wyłącznie na krótką chwilę, zanim zgasił nieco uśmiech.
- Chodź stąd, zanim nas zdyskwalifikują - albo ktoś oskarży nas o publiczne demoralizacje potencjalnych sędziów. Albo jedno i drugie.
Nie mógł mieć pewności, co byłoby gorsze.
| zt
Za to Protego jego przeciwniczki okazało się zbyt słabe - Justine w widoczny sposób potrzebowała praktyki... a może po prostu zjadły ją stresy; w sytuacji otwartego, publicznego starcia wszystko mogło być możliwe - i zaraz różdżka wypadła jej z dłoni. Dźwięk drewna upadającego na podest areny (był zbyt cichy, aby mógł go usłyszeć, ale ten triumfalny ton podsunęła mu jego własna wyobraźnia) oznajmił koniec pojedynku i zasłużone(?) zwycięstwo.
Był dobrze obyty z pojedynkową etykietą, od lat brał udział w potyczkach; był gotów do ostatniego ukłonu stanowiącego niemą podziękę za przyjemną grę, kiedy znikąd dopadły go kobiece ręce i owinęły się wokół jego szyi.
W pierwszej chwili kompletnie zdębiał. A w drugiej uświadomił sobie, że jego lniana koszula do cna przesiąka wodą.
- Tonks, przez ciebie - cały przemoknę; urwał, wypuścił powietrze, znów pozwolił sobie na lekki uśmiech. W towarzystwie Justine zbyt często unosił kąciki ust - przecież zazwyczaj nie mógł sobie na to pozwolić, nie w samym środku wojennej zawieruchy.
Nie, w tej sytuacji żadne z nich nie powinno się rozpraszać.
Objął ją ramieniem wyłącznie na krótką chwilę, zanim zgasił nieco uśmiech.
- Chodź stąd, zanim nas zdyskwalifikują - albo ktoś oskarży nas o publiczne demoralizacje potencjalnych sędziów. Albo jedno i drugie.
Nie mógł mieć pewności, co byłoby gorsze.
| zt
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
Strona 15 z 15 • 1 ... 9 ... 13, 14, 15
Arena #12
Szybka odpowiedź