Arena #12
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #12
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
The member 'Duncan Beckett' has done the following action : rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
A jednak- w jakiś cudowny, nie do końca zrozumiały dla niego sposób chłodne, opiekuńcze, krucze skrzydła wspomnienia Ravenclaw pomogły. Tym razem Protego nie było jedynie strzępem pięknej, choć wiotkiej i nietrwałej mgły. Rozjarzyło się silnie, śmiało, odważnie, pęczniejąc w drgającym powietrzu i otaczając go czule jak jarząca się mydlana bańka. Bańka wyjątkowo silna- taka, która jedynie lekko ugięła się pod naporem pędzących na nią ze świstem fajerwerków zaklęć i nie pękła, po wszystkim jedynie rozpływając się łagodnie na boki.
Pozostawiając go gotowym do dalszej walki.
Pozwolił sobie na uśmiech; jeszcze odrobinę niepewny, odrobinę ostrożny, pozostający w granicach jego znikomego rozsądku. Jedno zaklęcie nie przesądzało o całym pojedynku. Sam przecież wiedział o tym najlepiej.
-Immobulus!- Wciąż uparcie, dziecinnie wystrzegał się jak ognia jakichkolwiek prób zadania Frederickowi większej krzywdy. I chociaż zaczynał już wątpić, by ten upór przynosił mu wymierne korzyści, nie ustępował.
Pozostawiając go gotowym do dalszej walki.
Pozwolił sobie na uśmiech; jeszcze odrobinę niepewny, odrobinę ostrożny, pozostający w granicach jego znikomego rozsądku. Jedno zaklęcie nie przesądzało o całym pojedynku. Sam przecież wiedział o tym najlepiej.
-Immobulus!- Wciąż uparcie, dziecinnie wystrzegał się jak ognia jakichkolwiek prób zadania Frederickowi większej krzywdy. I chociaż zaczynał już wątpić, by ten upór przynosił mu wymierne korzyści, nie ustępował.
intertwined
I've pinned each and every hope on you
I hope that you don't bleed with me
Duncan Beckett
Zawód : pracownik Niewidzialnego Oddziału Zadaniowego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
spare me your judgements and spare me your dreams,
don't cover yourself with thistle and weeds
don't cover yourself with thistle and weeds
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Duncan Beckett' has done the following action : rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Widząc, jak oba zaklęcia roztrzaskują się o niewidzialną barierę, kąciki moich ust mimowolnie powędrowały ku górze. Rzeczy proste zdawały się być moim największym upiorem, i nawet, jeśli byłem o włos od zakończenia tego pojedynku, nie mógłbym czuć satysfakcji, gdyby wygrana przyszła za łatwo. Skrycie liczyłem, że jakaś banda szlachetnie urodzonych panów świata przyglądała się naszemu pojedynkowi. Uwielbiałem wręcz słuchać ich jęków niezadowolenia za każdym razem, kiedy ktoś o krwi mugolskiej dawał popis swojego talentu magicznego.
A tym razem zdecydowanie tak było.
- Protego! - Wykrzyczałem na głos, gdy tylko koniec różdżki Becketta zaiskrzył się jasnym światłem.
A tym razem zdecydowanie tak było.
- Protego! - Wykrzyczałem na głos, gdy tylko koniec różdżki Becketta zaiskrzył się jasnym światłem.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością
'k100' : 11
'k100' : 11
Szczęście najwyraźniej przestało mi sprzyjać, przechylając szale na korzyść Duncana. Strumień uroku ugodził mnie jeszcze zanim zdążyłem wymówić przeciwzaklęcie, zupełnie tak, jakby sama inkantacja spowolniła moją reakcję. Skutki dały się odczuć błyskawicznie; moje szaty stały się pozornie cięższe, jakby przesiąknęły wodą co do nitki, tym samym utrudniając poruszanie się. Sprawne wykonanie obrotu nadgarstka wymagało ode mnie użycia podwójnej siły, być może dlatego zdecydowałem się na sięgnięcie po jedno z prostszych zaklęć, choć pochodzące z tej dziedziny magii, którą ze względu na jej poziom zaawansowania darzyłem największym respektem - transmutacji.
- Concitus!
- Concitus!
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Od dawna wiedział, że los bywał kapryśny- kapryśny i nieprzewidywalny w najdziwniejszy i zarazem najcudowniejszy w możliwych sposobów. Kapryśny był los i kapryśne były jego uśmiechy, szerokie, nieco zaczepne, rozdawane w momentach, w których mógł najmniej się ich spodziewać.
Dokładnie tak, jak wtedy, gdy świetlisty promień zaklęcia naprawdę wystrzelił z końca różdżki i naprawdę obrał odpowiedni kurs, prosto w znajomą sylwetkę aurora.
Być może odruchowo zmartwiłby się o jego stan- w tym wypadku jednak zaklęcie było na tyle łagodne i nieszkodliwe, że nie mogło wyrządzić mu żadnej krzywdy. W innym wypadku przewrotny uśmiech losu, który pozwolił mu powstać z absolutnych nizin jego magii, nie sprawiłby mu nawet cienia radości.
Przyjemnie było znów poczuć się czarodziejem- tym prawdziwym.
Nie poddał się jednak euforii, jedynie uśmiechając się pod nosem, przekonany, że Frederick w swojej serdeczności jedynie dawał mu fory.
-Tarantallegra- zanucił, w skupieniu wykonując oszczędny ruch nadgarstka. Należało odrobinę rozruszać ten parkiet.
Dokładnie tak, jak wtedy, gdy świetlisty promień zaklęcia naprawdę wystrzelił z końca różdżki i naprawdę obrał odpowiedni kurs, prosto w znajomą sylwetkę aurora.
Być może odruchowo zmartwiłby się o jego stan- w tym wypadku jednak zaklęcie było na tyle łagodne i nieszkodliwe, że nie mogło wyrządzić mu żadnej krzywdy. W innym wypadku przewrotny uśmiech losu, który pozwolił mu powstać z absolutnych nizin jego magii, nie sprawiłby mu nawet cienia radości.
Przyjemnie było znów poczuć się czarodziejem- tym prawdziwym.
Nie poddał się jednak euforii, jedynie uśmiechając się pod nosem, przekonany, że Frederick w swojej serdeczności jedynie dawał mu fory.
-Tarantallegra- zanucił, w skupieniu wykonując oszczędny ruch nadgarstka. Należało odrobinę rozruszać ten parkiet.
intertwined
I've pinned each and every hope on you
I hope that you don't bleed with me
Duncan Beckett
Zawód : pracownik Niewidzialnego Oddziału Zadaniowego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
spare me your judgements and spare me your dreams,
don't cover yourself with thistle and weeds
don't cover yourself with thistle and weeds
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Duncan Beckett' has done the following action : rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Kolejny, kolejny uśmiech losu- tym razem może jeszcze odrobinę bardziej promienny, bardziej przejmujący słodkim ciepłem, które powoli odpędzało niesmak pozostawiony przez poprzednie widmo rychłej porażki. Być może sama porażka wciąż wisiała mu nad głową, ciążąc złowróżbnie jak burzowe chmury; była jednak w swej przykrości o tyle milsza, że nie tak szybka, jak mógł się tego spodziewać.
Pewnie ściskana w dłoni różdżka drgnęła lekko, na wskroś przeszyta wartkim strumieniem mocy, po czym wystrzeliła z siebie jasny promień zaklęcia. Nawet będąc niezmiernie ciekawym widoku tańczącego przyjaciela, Duny nie czekał na możliwy efekt- w ostateczności czekało ich jeszcze wiele nie do końca trzeźwych przyjęć i wiele parkietów do prezentowania (braków) umiejętności tańczenia jive'a.
-Aeris!- Zadecydował tym razem, wciąż pozostając w sferze semi-łagodnych ofensywnych zaklęć.
Pewnie ściskana w dłoni różdżka drgnęła lekko, na wskroś przeszyta wartkim strumieniem mocy, po czym wystrzeliła z siebie jasny promień zaklęcia. Nawet będąc niezmiernie ciekawym widoku tańczącego przyjaciela, Duny nie czekał na możliwy efekt- w ostateczności czekało ich jeszcze wiele nie do końca trzeźwych przyjęć i wiele parkietów do prezentowania (braków) umiejętności tańczenia jive'a.
-Aeris!- Zadecydował tym razem, wciąż pozostając w sferze semi-łagodnych ofensywnych zaklęć.
intertwined
I've pinned each and every hope on you
I hope that you don't bleed with me
Duncan Beckett
Zawód : pracownik Niewidzialnego Oddziału Zadaniowego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
spare me your judgements and spare me your dreams,
don't cover yourself with thistle and weeds
don't cover yourself with thistle and weeds
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Duncan Beckett' has done the following action : rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Dumbledore zapewne przewracał się w grobie, widząc moje marne próby panowania nad transmutacją. Nie spotkałem jeszcze czarodzieja, który potrafił okiełznać tę magię tak jak on, choć pewna młoda, utalentowana czarownica zdawała się być godną pretendentką do tego, aby doścignąć jego mistrzostwo. Mój konik bez wątpienia stanowiły zaklęcia obronne - a przynajmniej tak mi się zawsze wydawało. Do czasu, aż Duncan nie posłał w moją stronę dwóch kolejnych, świetnie zaakcentowanych uroków, które mogły stanowić doskonałą próbę moich domniemanych umiejętności.
Przekonajmy się.
- Protego! - Niemal ryknąłem, jakbym chciał zrekompensować niezbyt płynny zamach różdżką, będący skutkiem działającego jeszcze zaklęcia spowalniającego.
Przekonajmy się.
- Protego! - Niemal ryknąłem, jakbym chciał zrekompensować niezbyt płynny zamach różdżką, będący skutkiem działającego jeszcze zaklęcia spowalniającego.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
Mglista tarcza zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, a oba zaklęcia ugodziły mnie prosto w pierś. W pierwszej chwili zacząłem komicznie pląsać, niczym niezdarny klaun na cyrkowej arenie, by zaraz zostać przygniecionym przez żywioł, dość mocno uderzając podbródkiem o powierzchnię. Kiedy się podniosłem, moje kończyny jeszcze lekko drgały, ale nie zamierzałem dawać Beckettowi za wygraną - zwłaszcza, że nasze szanse stały się mocno wyrównane.
Mój łebski uśmiech nie mógł umknąć jego uwadze.
- Ignitio! - Obróciłem nadgarstek, starając się dokładnie zaakcentować zaklęcie.
Mój łebski uśmiech nie mógł umknąć jego uwadze.
- Ignitio! - Obróciłem nadgarstek, starając się dokładnie zaakcentować zaklęcie.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Arena #12
Szybka odpowiedź