Arena #12
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #12
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Zbyt późno zareagował, a zaklęcie rozbrajające było zbyt dokładne, precyzyjne, świetnie wymierzone. Różdżka wypadła mu z ręki, przeleciała kilka metrów i uderzyła z cichym brzdękiem o drewniane deski. Z zaskoczeniem patrzył w tamtą stronę. Nie spodziewał się tego. Oczywiście, miał przed sobą równego sobie przeciwnika, lecz nie brał nawet pod uwagę, że ostatecznie może do tego dojść, a to wszystko właśnie tak — niekorzystnie dla niego — się zakończy.
Przeniósł na niego wzrok i uniósł dłonie w teatralnym geście kapitulacji. Uśmiechnął się, by ukryć swoje niezadowolenie. Nie pozostało mu nic innego, niż traktowanie owego pojedynku jak kiepski żart. Ludzie zapominają o kiepskich żartach niezwykle szybko.
— Bardzo, bardzo honorowo — mruknął, krzyżując z nim spojrzenie. Właśnie tak zakończył ten pojedynek. Klasycznie. Bez przykrych zaklęć. To wiele o nim mówiło.
|zt
Przeniósł na niego wzrok i uniósł dłonie w teatralnym geście kapitulacji. Uśmiechnął się, by ukryć swoje niezadowolenie. Nie pozostało mu nic innego, niż traktowanie owego pojedynku jak kiepski żart. Ludzie zapominają o kiepskich żartach niezwykle szybko.
— Bardzo, bardzo honorowo — mruknął, krzyżując z nim spojrzenie. Właśnie tak zakończył ten pojedynek. Klasycznie. Bez przykrych zaklęć. To wiele o nim mówiło.
|zt
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Udało się - zaklęcie rozbrajające sięgnęło jego oponenta, wcześniej usłyszał dźwięk drewna uderzającego o posadzkę areny, dopiero później - dostrzegł toczącą się po niej różdżkę. Wygrałem, Mulciber - wygrałem tym razem i wygram kolejny, niezależnie od tego, na czym będzie polegała nasza kolejna batalia- a mogła polegać na wszystkim. Teatralny gest Ramseya wywołał u niego jedynie wciąż skupione, ostrożne ściągnięcie brwi, dłoń z jego różdżką opadła tylko nieznacznie. Nie wiedział, czego może się po nim spodziewać - a kiedy nie wiedział, wolał się zachowywać ostrożnie. Na jego słowa - jedynie skinął głową. Powoli, po czym sam wycofał się ku drzwiom wyjściowym. Przyda mu się wizyta u uzdrowicieli, powinni ściągnąć z jego twarzy te krosty.
/zt
/zt
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Posiadane przedmioty: fluoryt, pierścień Zakonu
Bonus za przedmioty: +4 do OPCM
To był dobry dzień na pojedynek.
Przynajmniej tak sobie powtarzał, wchodząc do pomieszczenia i zbliżając się ku schodkom prowadzącym na arenę - zaciskał palce na osikowej różdżce, o której wypolerowanie specjalnie zadbał dzień wcześniej; oddychał spokojnie, to miała być po prostu kolejna walka.
Walka, która w niczym nie przypominała prawdziwych batalii.
Nie spodziewał się ujrzeć znajomej twarzy - jego spojrzenie padło na pukle włosów Justine, kiedy uśmiechnął się i, jak nakazywała etykieta sportowych sparingów, schylił głowę w powitalnym ukłonie.
Nie zamierzał czekać; zamiast tego przygotował się do rzucenia pierwszego zaklęcia.
- Plegia - powiedział głośno, wyraźnie, dbając o odpowiednie zaakcentowanie zgłosek i poprawny ruch nadgarstka. Graj, muzyko.
Bonus za przedmioty: +4 do OPCM
To był dobry dzień na pojedynek.
Przynajmniej tak sobie powtarzał, wchodząc do pomieszczenia i zbliżając się ku schodkom prowadzącym na arenę - zaciskał palce na osikowej różdżce, o której wypolerowanie specjalnie zadbał dzień wcześniej; oddychał spokojnie, to miała być po prostu kolejna walka.
Walka, która w niczym nie przypominała prawdziwych batalii.
Nie spodziewał się ujrzeć znajomej twarzy - jego spojrzenie padło na pukle włosów Justine, kiedy uśmiechnął się i, jak nakazywała etykieta sportowych sparingów, schylił głowę w powitalnym ukłonie.
Nie zamierzał czekać; zamiast tego przygotował się do rzucenia pierwszego zaklęcia.
- Plegia - powiedział głośno, wyraźnie, dbając o odpowiednie zaakcentowanie zgłosek i poprawny ruch nadgarstka. Graj, muzyko.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Posiadane przedmioty: pierścień Zakonu
Bonus za przedmioty: +3 do OPCM - tylko ja go chyba nie mam w statach uwzględnionego bo nadal wisi i 5 w opcm a tyle wrzucałam Justynie na początku
Musiałam ćwiczyć. Wiedziałam to i zamierzałam dokładnie to zrobić. Codziennie pracować nad sobą, by w końcu stać się jednostką przydatną do czegoś więcej niż rzucenia kilku zaklęć leczniczych. Dzisiaj znalazłam się w Domu Pojedynków i jeśli miałam być szczera sama nie wiedziała czy wolę trafić na osobę kompletnie nieznajomą czy też móc z uśmiechem powitać swojego przeciwnika. Wchodząc na podest dostrzegłam znajome rude włosy jednego z moich przyjaciół. A jego widok rozgrzał mi serce. Powitałam go uśmiechem, a potem pokłoniłam się wedle zasad. Pierwsze zaklęcie rzucone przez Garreta leci w moją stronę. Przygotowuje się zaciskając dłoń na różdżce. Ale przelatuje ostatecznie obok. Widzę to wiec nawet nie rzucam protego.
-Jinx. - rzucam z nadzieją, że mi pójdzie lepiej
Bonus za przedmioty: +3 do OPCM - tylko ja go chyba nie mam w statach uwzględnionego bo nadal wisi i 5 w opcm a tyle wrzucałam Justynie na początku
Musiałam ćwiczyć. Wiedziałam to i zamierzałam dokładnie to zrobić. Codziennie pracować nad sobą, by w końcu stać się jednostką przydatną do czegoś więcej niż rzucenia kilku zaklęć leczniczych. Dzisiaj znalazłam się w Domu Pojedynków i jeśli miałam być szczera sama nie wiedziała czy wolę trafić na osobę kompletnie nieznajomą czy też móc z uśmiechem powitać swojego przeciwnika. Wchodząc na podest dostrzegłam znajome rude włosy jednego z moich przyjaciół. A jego widok rozgrzał mi serce. Powitałam go uśmiechem, a potem pokłoniłam się wedle zasad. Pierwsze zaklęcie rzucone przez Garreta leci w moją stronę. Przygotowuje się zaciskając dłoń na różdżce. Ale przelatuje ostatecznie obok. Widzę to wiec nawet nie rzucam protego.
-Jinx. - rzucam z nadzieją, że mi pójdzie lepiej
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Wzdycham ciężko gdy i moje zaklęcie okazuje się nie dotrzeć do celu w postaci dobrze znanego mi człowieka. Chyba dzisiaj szczęście nie było moim towarzyszem. Ostatnio w ogóle zastanawiałam się czy kompletnie nie obraziło się na moją skromną jednostkę. Albo może wzięło sobie urlop i na wakacje pojechało.
-Pierwsze na rozruszanie to nie wychodzi. - mamroczę do niego niby zła, ale jednak uśmiecham sie, puszczam jeszcze oczko i to właściwie do końca psuje efekt. Poprawiam uścisk na mojej platanowej różdżce i postanawiam nie przeciągać dalej.
-Tremoro - rzucam i proszę los, wszechświat i wszystkie dobre wróżki, by jeśli mogą trochę wspomogły mnie w rzuceniu tego zaklęcia.
-Pierwsze na rozruszanie to nie wychodzi. - mamroczę do niego niby zła, ale jednak uśmiecham sie, puszczam jeszcze oczko i to właściwie do końca psuje efekt. Poprawiam uścisk na mojej platanowej różdżce i postanawiam nie przeciągać dalej.
-Tremoro - rzucam i proszę los, wszechświat i wszystkie dobre wróżki, by jeśli mogą trochę wspomogły mnie w rzuceniu tego zaklęcia.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Zmarszczył lekko brwi, gdy jego zaklęcie pomknęło nad ramieniem Justine - nie skupił się wystarczająco, miał to sobie za złe. Nie pozostawiał sobie jednak zbyt wiele czasu na cierpiętnicze rozważania nad własną nieudolnością; zamiast tego chciał poświęcić całą swoją uwagę wyczarowaniu obronnej tarczy... która też okazała się niepotrzebna. Uśmiechnął się pod nosem; szło im fatalnie.
Ale kolejny urok wyglądał na rzucony nieco wprawniej. Na styk. Uniósł więc w wyuczonym geście różdżkę, próbując tym razem w pełni poprawnie wypowiedzieć inkantację.
- Protego - rzucił, wykonując pionowy ruch ręką.
Ale kolejny urok wyglądał na rzucony nieco wprawniej. Na styk. Uniósł więc w wyuczonym geście różdżkę, próbując tym razem w pełni poprawnie wypowiedzieć inkantację.
- Protego - rzucił, wykonując pionowy ruch ręką.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Zaklęcie Justine przebiło się przed zbyt lichą tarczę, godząc go w ramię; przeklął w myślach, uświadamiając sobie, że wrażenie, które wypełniło go wcześniej tego dnia, było mylne.
To nie był dobry dzień na pojedynek.
Przez Tremoro zaczęła drżeć mu ręka - przeznaczył więc całe swoje samozaparcie na powstrzymanie telepiących się palców. Przeklinał już raz po razie; nie znosił takich sytuacji, nie znosił, gdy z własnej winy (własnej? a może całego wszechświata?) ponosił małe klęski w sytuacjach, w których powinien być mistrzem.
Jeden oddech, drugi, trzeci - już nie może być gorzej, prawda?
- Nox Maxima - próbował dalej, pewien, że kiedyś musi się udać.
To nie był dobry dzień na pojedynek.
Przez Tremoro zaczęła drżeć mu ręka - przeznaczył więc całe swoje samozaparcie na powstrzymanie telepiących się palców. Przeklinał już raz po razie; nie znosił takich sytuacji, nie znosił, gdy z własnej winy (własnej? a może całego wszechświata?) ponosił małe klęski w sytuacjach, w których powinien być mistrzem.
Jeden oddech, drugi, trzeci - już nie może być gorzej, prawda?
- Nox Maxima - próbował dalej, pewien, że kiedyś musi się udać.
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
The member 'Garrett Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 32
'k100' : 32
-ha! wróżki mnie jednak lubią! - mówię, bo nie mogę się powstrzymać żeby nie powiedzieć. W sensie chodzi mi o to, że może jednak cały wszechświat nie uwziął się na mnie? Albo może po prostu mój przyjaciel jest jeszcze większym pechowcem niż ja. Nawet z radością podskakuje nie mogąc się nie ucieszyć. Trochę chyba powinnam się pohamować z wybuchami radości. Bo w sumie to tak cieszyć się, że jedno zaklęcie wyszło to trochę bez sensu. Zamiast wiec tego staję pewniej na stopach bo to, że moje zaklęcie trafiło w Garretta nie znaczy, że zaraz mi nie odda czymś - nawet, jeśli trzęsą mu się dłonie.
-Tarantallegra - rzuca, bo w sumie śmiesznie byłoby zobaczyć pląsającego Garreta. Kto wie, może znów mi się uda?
-Tarantallegra - rzuca, bo w sumie śmiesznie byłoby zobaczyć pląsającego Garreta. Kto wie, może znów mi się uda?
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Arena #12
Szybka odpowiedź