Mniejsza sala balowa
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Mniejsza sala balowa
Zdobiona sala znajdująca się w północnym skrzydle posiadłości jest mniejszą salą balową, w której lady Nott organizuje mniejsze uroczystości. Wysokie ściany zdobią obrazy, najczęściej przedstawiające znamienitości czarodziejskiego świata, a ornamenty opływają blichtrem typowym wystawnym balom. Kryształowe żyrandole mienią się w blasku świec, tysiącem barw oświetlając drewniany parkiet, na którym wirują tańczące pary. W kącie sali znajduje się pianino oraz krzesła przeznaczone dla ulubionych muzyków Adelaidy kwartetu smyczkowego. Dla znużonych - pod ścianami znajdują się krzesła obite szmaragdowym aksamitem, a wokół nich lewitują srebrne tace z przeróżnymi przysmakami, zakąskami, słodkościami oraz wyśmienitej jakości alkoholami. Olbrzymie dwuskrzydłe okna dają wspaniały widok na oświetlony, nie tak odległy Londyn i wpuszczają do parnego wnętrza chłodne, orzeźwiające powietrze.
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'k100' : 83
--------------------------------
#3 'k100' : 14
--------------------------------
#4 'k10' : 7
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'k100' : 83
--------------------------------
#3 'k100' : 14
--------------------------------
#4 'k10' : 7
Widok arlekina wywołał w Corneliusie podświadomą irytację - czy naprawdę nawet tutaj potrzebowali do zabawy klaunów? Sallow wciąż uważał cyrk za niższą sztukę, choć może byłby doń nastawiony neutralnie gdyby nie pewne osobiste urazy. W głębi serca czuł też pewien dyskomfort, że na Sabacie znalazły się aż dwie grupy obcych - zwolennicy Czarnego Pana oraz cyrkowcy. Ci pierwsi byli bez wątpienia lepsi, zasłużeni dla Sprawy, traktowani jak wszyscy inni zaproszeni goście. Ci drugi występowali zaś w roli rozrywki, służby. Mimo wszystko, Sallow poczułby się jakoś... bardziej uhonorowany, gdyby zajmowała się nimi prawdziwa służba, a nie przebierańcy.
Ze złością wspomniał, że dyrektor cyrku do dzisiaj nie odpisał mu na list. Trudno będzie zrobić tam najazd cenzury teraz, gdy ten cwaniak najwyraźniej cieszył się łaskami lady Nott. Na szczęście, pani Rookwood zdawała się zapomnieć o całej sprawie, pewnie słusznie pochłonięta ważniejszymi wojennymi działaniami niż donosy rozhisteryzowanych panien o złamanych sercach. Za to Cornelius nie zapominał - o urażonej dumie, o wszystkich, którzy narazili się zarówno jemu, jak i Ministerstwu i Czarnemu Panu. Dusił te urazy w sercu, przekonany, że niegdyś popamiętają.
Maska skutecznie skryła przejściową irytację - gdy klaun zniknął mu z oczu i znalazł się w lesie w towarzystwie nieznajomej damy, Sallow od razu poczuł się lepiej. Szybki rzut oka na wytworną kreację towarzyszki uświadomił mu, że na pewno ma do czynienia z arystokratką - wyglądała dostojnie, stała prosto jak struna, wydawała się młoda, a odzywała się z właściwą szlachciankom wytworną grzecznością. Poczuł lekkie onieśmielenie - zwłaszcza, że kątem oka widział w tej samej sali jasne włosy Elviry Elisabeth, ale panna Multon była zajęta towarzystwem kogoś w kociej masce.
Postanowił ją uprzejmie ignorować.
-Choć chroni nasz dziś anonimowość, to nie wypada mi się nie przedstawić, milady. Cornelius Sallow, Rzecznik Ministra Magii. - odezwał się, gdy zwróciła się do niego per "panie", jakby oczekując jego personaliów (a może tylko mu się wydawało)? Może i niektórzy bawili się wśród masek w niedomówienia, ale nie on. Nosił tyle masek w codziennym życiu, że nie potrzebował kryć się za kolejną, nie przed arystokratką, wobec której próbował być gentlemanem. Znał na tyle zasad savoire-vivre'u, że wiedział jak się zachować - czasem posiłkując się doświadczeniem, a czasem instynktem. Pozwolił damie przyjrzeć się roślinom jako pierwszej, świadom, że kobiety lubią się wykazać - i boleśnie świadom, że sam nie wie o zielarstwie zupełnie nic.
-Również spróbuję się im przyjrzeć... - zaproponował uprzejmie, choć spróbuję było tutaj słowem kluczowym.
zielarstwo 0 i -40 (: ( ), spostrzegawczość I, 1. pierwsza rama 2. druga rama 3. trzecia rama
Ze złością wspomniał, że dyrektor cyrku do dzisiaj nie odpisał mu na list. Trudno będzie zrobić tam najazd cenzury teraz, gdy ten cwaniak najwyraźniej cieszył się łaskami lady Nott. Na szczęście, pani Rookwood zdawała się zapomnieć o całej sprawie, pewnie słusznie pochłonięta ważniejszymi wojennymi działaniami niż donosy rozhisteryzowanych panien o złamanych sercach. Za to Cornelius nie zapominał - o urażonej dumie, o wszystkich, którzy narazili się zarówno jemu, jak i Ministerstwu i Czarnemu Panu. Dusił te urazy w sercu, przekonany, że niegdyś popamiętają.
Maska skutecznie skryła przejściową irytację - gdy klaun zniknął mu z oczu i znalazł się w lesie w towarzystwie nieznajomej damy, Sallow od razu poczuł się lepiej. Szybki rzut oka na wytworną kreację towarzyszki uświadomił mu, że na pewno ma do czynienia z arystokratką - wyglądała dostojnie, stała prosto jak struna, wydawała się młoda, a odzywała się z właściwą szlachciankom wytworną grzecznością. Poczuł lekkie onieśmielenie - zwłaszcza, że kątem oka widział w tej samej sali jasne włosy Elviry Elisabeth, ale panna Multon była zajęta towarzystwem kogoś w kociej masce.
Postanowił ją uprzejmie ignorować.
-Choć chroni nasz dziś anonimowość, to nie wypada mi się nie przedstawić, milady. Cornelius Sallow, Rzecznik Ministra Magii. - odezwał się, gdy zwróciła się do niego per "panie", jakby oczekując jego personaliów (a może tylko mu się wydawało)? Może i niektórzy bawili się wśród masek w niedomówienia, ale nie on. Nosił tyle masek w codziennym życiu, że nie potrzebował kryć się za kolejną, nie przed arystokratką, wobec której próbował być gentlemanem. Znał na tyle zasad savoire-vivre'u, że wiedział jak się zachować - czasem posiłkując się doświadczeniem, a czasem instynktem. Pozwolił damie przyjrzeć się roślinom jako pierwszej, świadom, że kobiety lubią się wykazać - i boleśnie świadom, że sam nie wie o zielarstwie zupełnie nic.
-Również spróbuję się im przyjrzeć... - zaproponował uprzejmie, choć spróbuję było tutaj słowem kluczowym.
zielarstwo 0 i -40 (: ( ), spostrzegawczość I, 1. pierwsza rama 2. druga rama 3. trzecia rama
Słowa palą,
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'k100' : 50
--------------------------------
#3 'k100' : 55
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'k100' : 50
--------------------------------
#3 'k100' : 55
Zabawę czas zacząć! Jednak nim to nastąpiło po jej bokach pojawiło się rodzeństwo Black. Najpierw Rigel, który doskonale wiedział kto skrywał się pod maską, w końcu sam pomagał dobrać suknię i dodatki. Wiedział co pasuje jego przyjaciółce, a Primrose zawierzała mu w tej kwestii. Nie minęło wiele czasu jak zaraz pojawiła się Aquila, której twarz była skryta pod pełną maską to nie mogła być skryta dla lady Burke. Znały się od dziecka, żadna maska nie była przeszkodą. Uśmiechnęła się promiennie do przyjaciół, bo choć efekt drinka już mijał to ona nadal pozostawała w szampańskim nastroju. Jednak nie było czasu na zbyt długie rozmowy bo oto pojawił się Arlekin aby dokładnie wytłumaczyć na czym polega zabawa. Została przydzielona do tajemniczego mężczyzny, którego od razu nie rozpoznała. Bajeczne stroje i zakryte twarze robiły swoje. Jak jedni nie potrafili skryć swojej tożsamości, tak inni zrobili to bardzo dokładnie. Ona sama w swoim stroju starała się nie dać podpowiedzi kim jest i z jakiego rodu pochodzi.
-Lordzie. – Ukłoniła się przed nim.-Liczę przede wszystkim na dobrą zabawę.
W końcu po to tu przyszli. Łapali chwilę zapomnienia, a tej miała zamiar kurczowo się trzymać tego wieczora. Weszła wraz ze swoją parą do pierwszego zadania by zobaczyć piękne zdobienia przywodzące na myśl starożytne budowle i oto niczym wielcy rzeźbiarze antyku mieli stworzyć rzeźbę. –Przyznaję, że tworzenie nie jest mi obce, ale rzeźba również się nie zajmowałam.- Odpowiedziała z rozbawieniem w głosie. Spojrzała na pojawiające się fragmenty tego co mają stworzyć – usta, nos, ręce. Czy potrafiła to zrobić? Miała doświadczenie w tworzeniu talizmanów, ale o rzeźbie nie miała pojęcia. Uznała, ze to jej nie zniechęci. Chwyciła za magiczne długo aby z pełną pasją i zaangażowaniem oddać kolejną część twarzy jaka pojawiała się na lustrach. Zagięcia, cienie, wyżłobienia, to wszystko przypominało tworzenie zdobień na broszach i wisiorkach jakie ostatnio realizowała dla swoich klientów. Nawet nie mając zdolności rzeźbiarstwa musiało coś jej wyjść.
|Rzut na rzeźbę, st 56, + 5 za zręczne ręce (I)
|Przepraszam za spóźnienie. Więcej się to nie powtórzy.
-Lordzie. – Ukłoniła się przed nim.-Liczę przede wszystkim na dobrą zabawę.
W końcu po to tu przyszli. Łapali chwilę zapomnienia, a tej miała zamiar kurczowo się trzymać tego wieczora. Weszła wraz ze swoją parą do pierwszego zadania by zobaczyć piękne zdobienia przywodzące na myśl starożytne budowle i oto niczym wielcy rzeźbiarze antyku mieli stworzyć rzeźbę. –Przyznaję, że tworzenie nie jest mi obce, ale rzeźba również się nie zajmowałam.- Odpowiedziała z rozbawieniem w głosie. Spojrzała na pojawiające się fragmenty tego co mają stworzyć – usta, nos, ręce. Czy potrafiła to zrobić? Miała doświadczenie w tworzeniu talizmanów, ale o rzeźbie nie miała pojęcia. Uznała, ze to jej nie zniechęci. Chwyciła za magiczne długo aby z pełną pasją i zaangażowaniem oddać kolejną część twarzy jaka pojawiała się na lustrach. Zagięcia, cienie, wyżłobienia, to wszystko przypominało tworzenie zdobień na broszach i wisiorkach jakie ostatnio realizowała dla swoich klientów. Nawet nie mając zdolności rzeźbiarstwa musiało coś jej wyjść.
|Rzut na rzeźbę, st 56, + 5 za zręczne ręce (I)
|Przepraszam za spóźnienie. Więcej się to nie powtórzy.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Światła majaczące na krańcach krótkich korytarzy zaprowadziły pary śmiałków do sal, w których czekały na nich zagadki. Dwóm z nich przyszło znaleźć się w tej samej, porośniętej lasem, z trzema lustrami opartymi o drzewa, z postaciami wyczekujących odpowiedzi, aby móc móc przepuścić ich dalej. Bądź wskazać przejście do następnego wyzwania.
Eleganckie buty lekko zatonęły w miękkim mchu, gdy cała czwórka stanęła przed dwoma różnymi odbiciami, które i wzrokiem, i gestem przywoływały ich najbardziej. Wyznaczona im zagadka została zaprezentowana. Każda z par zmagała się z własnym zadaniem i może to kwestia podniosłości wydarzenia, a może zgoła inne czynniki przyczyniły się do efektów. Druga z ram pozostała niewzruszona na wysiłki pary numer dwa, zaś pierwsza uchyliła się, gdy liść tojadu znalazł się w rękach pary numer jeden, pozwalając im przejść dalej. Druga para musiała zadowolić się czwartą ramą, która otwarła się niedaleko Fantine, otulając ją powiewem ciepłego powietrza zachęcającego, by iść dalej.
Parkiet w sali balowej rytmicznie oddawał dźwięki osobliwej pary numer cztery odzianych w drogie kreacje. Role obrane w tańcu, który miały wykonać, okazały się być dobre odwrotnie do ich poczynań. To Odetta prowadziła każdy kolejny krok, zachwycając kobietę z trzeciego, która odbicia przyklasnęła z uznaniem, gdy pokaz tanga dobiegł końca, po czym ukłoniła się z gracją. W takt jej ruchu wnętrze ramy uchyliło się, otwierając przejście do kolejnego pomieszczenia.
Biała, wręcz muzealna posadzka wydawała się chłodna, gdy trzecia para znalazła się pośród trzech popiersi. Finalnie stanęła przy ostatnim, mając przed sobą niełatwe zadanie wyrzeźbienia uszu. Koślawe kształty dokonane męskimi dłońmi uratowane zostały przez te o znacznie delikatniejszej, lżejsze mierze. W porę uratowały to, co miało zostać wykonane – odbicie w lustrze odjęło ręce od własnych uszu i gestem zaprosiło do otwierającego się przejścia.
Para nr 1 (Elvira Multon, Rigel Black) znalazła się w Sali Teatralnej
Para nr 3 (Primrose Burke, Maghnus Bulstrode) również znalazła się w Sali Teatralnej
Para nr 2 (Fantine Rosier, Cornelius Sallow) również znalazła się w Sali Rzeźby
Para nr 4 (Aquila Black, Odetta Parkinson) znalazła się w Sali Kamieni
Mistrz Gry wziął pod uwagę pierwsze wyrzucone kości k100 i przypomina, że jedna postać rzuca tylko jedną kością k100 na rozwiązywaną zagadkę (w pierwszej kolejności na tą, którą Mistrz Gry wylosował w rzutach k3 - spoiler "Kolejność zagadek". Druga z postaci może (i taka wersja została przyjęta, a rzuty zsumowane) wesprzeć drugą bądź, w przypadku poprawnego rozwiązania obowiązkowej zagadki, spróbować rozwiązać jedną dowolną z pozostałych dwóch ram.
W przypadku niejasności którejś z zasad rozgrywki, Mistrz Gry prosi o kontakt.
W związku z brakiem rzutu kością k10 przez parę nr 3, Mistrz Gry rzucił kością k10
Jednocześnie Mistrz Gry przeprasza za opóźnienie.
Eleganckie buty lekko zatonęły w miękkim mchu, gdy cała czwórka stanęła przed dwoma różnymi odbiciami, które i wzrokiem, i gestem przywoływały ich najbardziej. Wyznaczona im zagadka została zaprezentowana. Każda z par zmagała się z własnym zadaniem i może to kwestia podniosłości wydarzenia, a może zgoła inne czynniki przyczyniły się do efektów. Druga z ram pozostała niewzruszona na wysiłki pary numer dwa, zaś pierwsza uchyliła się, gdy liść tojadu znalazł się w rękach pary numer jeden, pozwalając im przejść dalej. Druga para musiała zadowolić się czwartą ramą, która otwarła się niedaleko Fantine, otulając ją powiewem ciepłego powietrza zachęcającego, by iść dalej.
Parkiet w sali balowej rytmicznie oddawał dźwięki osobliwej pary numer cztery odzianych w drogie kreacje. Role obrane w tańcu, który miały wykonać, okazały się być dobre odwrotnie do ich poczynań. To Odetta prowadziła każdy kolejny krok, zachwycając kobietę z trzeciego, która odbicia przyklasnęła z uznaniem, gdy pokaz tanga dobiegł końca, po czym ukłoniła się z gracją. W takt jej ruchu wnętrze ramy uchyliło się, otwierając przejście do kolejnego pomieszczenia.
Biała, wręcz muzealna posadzka wydawała się chłodna, gdy trzecia para znalazła się pośród trzech popiersi. Finalnie stanęła przy ostatnim, mając przed sobą niełatwe zadanie wyrzeźbienia uszu. Koślawe kształty dokonane męskimi dłońmi uratowane zostały przez te o znacznie delikatniejszej, lżejsze mierze. W porę uratowały to, co miało zostać wykonane – odbicie w lustrze odjęło ręce od własnych uszu i gestem zaprosiło do otwierającego się przejścia.
Para nr 1 (Elvira Multon, Rigel Black) znalazła się w Sali Teatralnej
Para nr 3 (Primrose Burke, Maghnus Bulstrode) również znalazła się w Sali Teatralnej
- Sala Teatralna:
Sala Teatralna
Znaleźliście się w sali, która była kwadratową salą teatralną o charakterystycznych balkonach na piętrze. Był to teatr charakterystyczny dla czasów szekspirowskich. Na scenie ustawiono trzy owalne, bogato zdobione zwierciadła.
W pierwszym zamaskowana postać młodego mężczyzny stoi pod balkonem. Słów, które wypowiadała, nie dało się w żaden sposób usłyszeć. Nieme deklamacje przyciągały sylwetkę zamaskowanego dziewczęcia na balkonie, choć ta nieśmiało czaiła się, jakby oczekiwała od was odpowiedzi.
W środkowym zwierciadle sceneria przedstawiała sypialnię, mężczyznę w szerokim łożu oraz kobiecą dłoń uposażoną w sztylet. Wokół nadgarstka kobiety oplatał się wąż, który syczał, powoli przesuwając się do odkrytego torsu i złożonych na nim silnych, męskich dłoni. Rękojeść ostrza subtelnym ruchem powoli znajdowała się coraz bliżej uchylonych palców mężczyzny, a tuż obok jego ucha pojawia się kobieca twarz zasłonięta włosami, szepcząca słowa w takt syczenia węża.
W trzecim ze zwierciadeł scena przedstawiała zamaskowanego mężczyznę, który w dłoni dzierżył czaszkę, najwyraźniej prowadząc z nią głęboką dysputę.
Waszym zadaniem jest poprawne nazwanie sztuk Szekspira, z których pochodzą rozgrywające się sceny, którymi były kolejno: Romeo i Julia, Makbet, Hamlet. Do rzutu k100 należy doliczyć bonus wynikający z posiadanego poziomu biegłości wiedzy o literaturze. Dodatkowo każdy posiadany poziom biegłości historia magii równa się bonusowi w wysokości +5 do rzutu k100.
Jedna scena: ST 50
Kolejna scena: ST 65
Pamiętajcie o wykonaniu dodatkowego rzutu k10.
Para nr 2 (Fantine Rosier, Cornelius Sallow) również znalazła się w Sali Rzeźby
- Sala Rzeźby:
Sala Rzeźby
Komnata, w której się znaleźliście, na pierwszy rzut oka przypominała wyłożone białym marmurem muzeum, którego sufit podtrzymywały monumentalne kolumny. Pośrodku znajdował się pionowy blok kamienia z zaczątkiem popiersia, a na stoliku obok znajdowały się zaklęte dłuto oraz młotek. Odbicie w pierwszej ramie zasłoniło dłońmi zerkające zza maski oczy, sylwetka w drugiej ramie ukryła usta, zaś zamieszkujące trzecią ramę odbicie zakryło uszy.
Żeby lustro was przepuściło, musicie odwzorować w stojącym naprzeciw niego popiersiu część ciała, którą wskazało. Do rzutu k100 należy doliczyć bonus wynikający z biegłości tworzenia rzeźb. Dodatkowo każdy posiadany poziom biegłości zręczne ręce równa się bonusowi w wysokości +5 do rzutu k100.
Jedna część twarzy: ST 30
Kolejna część twarzy: ST 45
Para nr 4 (Aquila Black, Odetta Parkinson) znalazła się w Sali Kamieni
- Sala Kamieni:
Sala Kamieni
Znaleźliście się w pomieszczeniu, wzdłuż którego ścian ustawione były jubilerskie gabloty. Spoczywały w nich szlachetne kamienie, każdy opatrzony innym numerem. Na środku pomieszczenia znajdowały się trzy owalne lustra w złoconych ramach, posiadające w górnych częściach puste otwory. Znajdujące się za szklanymi taflami odbicia miały oblicza przesłonięte maskami, palcami zapisując numerologiczne formuły, które podchodząc bliżej, byliście w stanie odczytać. Pierwsze odbicie zapisywało formułę, która równała się numerowi przy rubinie. Druga postać zawzięcie zapisywała numerologiczne przedstawienie szafiru. Trzecie odbicie wyprowadziło formułę numerologiczną szmaragdu.
Aby zostać przepuszczonym przez ramę, należy wskazać pożądany przez odbicie kamień i umieścić go w odpowiedniej ramie. Do rzutu k100 należy doliczyć bonus wynikający z posiadanego poziomu biegłości numerologia. Dodatkowo każdy posiadany poziom biegłości spostrzegawczość ułatwia dopasowanie kształtów kamieni to otworów i równa się bonusowi w wysokości +5 do rzutu k100.
Jeden kamień: ST 45
Kolejny kamień: ST 60
Pamiętajcie o wykonaniu dodatkowego rzutu k10.
- Kolejność zagadek:
- Para nr 1:
1, 2, 3, 1
Para nr 2:2, 1, 2, 3
Para nr 3:3, 1, 3, 1
Para nr 4:3, 1, 1, 3
- Zasady:
- Każda para zmierzy się z czterema z dziesięciu sal losowanych poprzez rzut k10. Pierwszy rzut k10 dla każdej pary wykonuje Mistrz Gry: wyznacza on pierwszą salę. W czasie mierzenia się z pierwszym zadaniem jedna z postaci z pary wykonuje dodatkowo rzut k10, by określić, do której sali trafią postaci po przekroczeniu ramy lustra (analogicznie w kolejnych salach). Jeżeli rzut k10 wyniesie tyle samo co w którejkolwiek z poprzednich tur należy zwiększać otrzymany wynik o jedno oczko w górę aż do momentu otrzymania wyniku k10, którego dana para jeszcze nie miała w czasie rozgrywki.
W każdej sali znajdują się po trzy ramy z przejściami, oznaczone kolejno numerami 1, 2, 3. Przed wkroczeniem do pierwszej sali dla każdej pary Mistrz Gry wykonuje cztery rzuty k3: wyznaczają one numery ram, które para musi pokonać na swojej trasie. Aby przejść przez lustro, należy wskazać rozwiązanie zagadki przedstawionej przez odbicie w lustrze opisane danym numerem. W przypadku niepowodzenia w pomieszczeniu otwiera się czwarta rama, przez którą postaci mogą przejść do następnej sali, nie otrzymują jednak punktów za rozwiązanie zagadek.
Poprawne rozwiązanie zagadki wylosowanej na kościach k3 przez Mistrza Gry, pozwala postaciom podjąć próbę rozwikłania zagadki z innej ramy, aby zyskać dodatkowe punkty.
Każda postać z pary może wykonać tylko jeden rzut na rozwiązywanie zagadki w danej sali: jeżeli postaci ze sobą współpracują nad tą samą zagadką, ich rzuty się sumują. Mogą ze sobą współpracować także postaci z różnych par, o ile spotkają się razem w sali; jednakże, aby dana para była w stanie przejść przez ramę, przynajmniej jedna postać z tej pary musi uczestniczyć w rozwiązywaniu zagadki wskazanego lustrzanego odbicia.
Rzuty można wykonywać przed dodaniem posta fabularnego w temacie Rzuty kością w dziale Szafki zniknięć, należy je jednak zalinkować w dopisku pod postem.
Czas na rozwiązanie zagadek wynosi 48 godzin.
W wątku obowiązuje wymóg minimum 300 słów na post.
- Punktacja:
- Para nr 1: 1 punkt
Para nr 2: brak punktów
Para nr 3: 1 punkt
Para nr 4: 1 punkt
W przypadku niejasności którejś z zasad rozgrywki, Mistrz Gry prosi o kontakt.
W związku z brakiem rzutu kością k10 przez parę nr 3, Mistrz Gry rzucił kością k10
Jednocześnie Mistrz Gry przeprasza za opóźnienie.
Poczuł lekką frustrację, gdy rama ani drgnęła. Zioła nadal nic mu nie mówiły, podejrzewał, że odgadł rozwiązanie źle - czyżby i towarzysząca mu szlachcianka pomyliła się w rozwiązaniu zagadki? Nie zamierzał mówić o tym na głos, ani wypominać jej błędu ani przyznawać się do własnego. Duma zapiekła boleśnie, oczy nerwowo pomknęły do pary, przed którą rama otworzyła się szybciej, ambicja zabolała - ale Cornelius Sallow trwał na pozór nieporuszony, na pozór cierpliwie, próbując jakoś znieść niepewność. Wreszcie i przed nimi otworzyła się rama lustra, czwartego. Pewnie stracili jakieś punkty, ale przynajmniej przeszli dalej.
To tylko zabawa. - pocieszył się w myślach, choć czy aby na pewno tylko to? Może arystokraci doskonale się bawili, ale dla niego gra toczyła się o wszystkom, o pozycję społeczną, o udowodnienie, że był wart zaproszenia.
-Panie przodem. - zaproponował Fantine z lekkim ukłonem, przepuszczając ją do kolejnego pomieszczenia jako pierwszą. W pierwszej chwili uśmiechnął się pod nosem, pod ptasią maską. Nie lubił lasów ani roślin, ale w muzeach - pomimo znikomej wiedzy o sztuce - czuł się znacznie lepiej. W kolejnej sali było elegancko, nieskazitelnie, a marmur pięknie lśnił. Tak, jak pedantyczny Cornelius lubił.
Uśmiech zbladł dopiero, gdy Sallow zobaczył zaczarowane długo i niedokończone popiersia.
-Zdaje mi się, że musimy... dokończyć rzeźby? Proszę wybaczyć, panienko, nigdy nie miałem dłuta w dłoni, ale... spróbuję. - spojrzał w pierwsze zwierciadło, które zakrywało oczy* i niepewnie wziął dłuto do ręki. Dziwacznie leżało w dłoni, naprawdę nie miał pojęcia, jak powinno się tym posługiwać. Powinien włożyć w pracę więcej czy mniej nacisku? Przyłożył narzędzie do popiersia, a marmur wydał się zaskakująco miękki. Oczy - zacznie od konturu, potem spróbuje wyciosać gałkę. Po chwili pracy spojrzał kontrolnie na własne działo, a potem na Fantine. Nie był pewien, czy jego twór przypomina w ogóle pożądaną część ciała ani czy towarzyszka poradziłaby sobie lepiej. Zerknął na nią pytająco.
-Czy i milady ma ochotę spróbować swoich sił? - zagaił łagodnie, nienachalnie.
*kolejność zagadki 1, st 30, tworzenie rzeźby 0 (-40), zręczne ręce 0
To tylko zabawa. - pocieszył się w myślach, choć czy aby na pewno tylko to? Może arystokraci doskonale się bawili, ale dla niego gra toczyła się o wszystkom, o pozycję społeczną, o udowodnienie, że był wart zaproszenia.
-Panie przodem. - zaproponował Fantine z lekkim ukłonem, przepuszczając ją do kolejnego pomieszczenia jako pierwszą. W pierwszej chwili uśmiechnął się pod nosem, pod ptasią maską. Nie lubił lasów ani roślin, ale w muzeach - pomimo znikomej wiedzy o sztuce - czuł się znacznie lepiej. W kolejnej sali było elegancko, nieskazitelnie, a marmur pięknie lśnił. Tak, jak pedantyczny Cornelius lubił.
Uśmiech zbladł dopiero, gdy Sallow zobaczył zaczarowane długo i niedokończone popiersia.
-Zdaje mi się, że musimy... dokończyć rzeźby? Proszę wybaczyć, panienko, nigdy nie miałem dłuta w dłoni, ale... spróbuję. - spojrzał w pierwsze zwierciadło, które zakrywało oczy* i niepewnie wziął dłuto do ręki. Dziwacznie leżało w dłoni, naprawdę nie miał pojęcia, jak powinno się tym posługiwać. Powinien włożyć w pracę więcej czy mniej nacisku? Przyłożył narzędzie do popiersia, a marmur wydał się zaskakująco miękki. Oczy - zacznie od konturu, potem spróbuje wyciosać gałkę. Po chwili pracy spojrzał kontrolnie na własne działo, a potem na Fantine. Nie był pewien, czy jego twór przypomina w ogóle pożądaną część ciała ani czy towarzyszka poradziłaby sobie lepiej. Zerknął na nią pytająco.
-Czy i milady ma ochotę spróbować swoich sił? - zagaił łagodnie, nienachalnie.
*kolejność zagadki 1, st 30, tworzenie rzeźby 0 (-40), zręczne ręce 0
Słowa palą,
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'k10' : 9
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'k10' : 9
Delikatnie, krok za krokiem, tak jak zawsze się uczyła…życie poświęciła nie tylko eliksirom, ale również tańcom, co znaczyło, że teraz mogła nimi olśnić damy i gentlemanów w lustrach. Nie mogła mówić o tym, że po to właśnie ćwiczyła, nie zmieniało to jednak znaczenia, że czuła pewnego rodzaju dumę! Umiała jednak schować swoje zadowolenie, ostatecznie w tangu zatrzymując się, czekając na koniec tańca i uśmiechając się w stronę luster. Ostatecznie też pokłoniła się Aquili, doceniając swoją partnerkę, zanim też nie otworzyła się rama, pozwalając im przejść dalej w tej zabawie.
- Wybacz, że tak poprowadziłam, wiem, że tańce zawsze sprawiają więcej problemów jeżeli akurat ciężko o nich myśleć – szepnęła jeszcze do swojej towarzyszki, mając nadzieję, że ta nie będzie mieć jej za złe tego, że przejęła dowodzenie w tym zadaniu. Ujęła ją delikatnie za ramię, przechodząc wraz z nią do kolejnego pomieszczenia.
Zamrugała przez chwilę, próbując rozejrzeć się po okolicy, tak jakby za każdym przejściem widziała coś nowego. Miała wrażenie, że każde miejsce było nową nieznaną okolicznością, jednak czy to oznaczało, że poradzą sobie równie dobrze? Niewiele miała talentów i na niewielu rzeczach się znała, a z tego co wiedziała, Aquila była bardzo sprawna w kwestiach dotyczących historii i wiedzy o ich społeczeństwie. Bardziej skomplikowane obliczenia mogły sprawić problem, ale w końcu to była dla nich zabawa! Co prawda taka, którą Odetta chętnie by wygrała – niemniej jednak, skoro przegraną licytację zniosła z godnością, czemu by nie miała z powagą ale też i uśmiechem na twarzy pogratuluje wygranej parze. Ciekawe, czy przewidzieli jakieś nagrody pocieszenia….
- To chyba…kamienie szlachetne… - nie popisała się nad wyraz wiedzą, ale widziała takie często przy dekoracjach na biżuterii albo jako dodatku do ubrań. Teraz mogła mieć szansę na odgadnięcie, co dokładnie wsadzili do ram, aby jednak to zrobić, musiała spróbować odgadnąć, cóż takiego mówiła im ta formuła. Marny był z niej ekspert, ale jeżeli pierwsza rama miała zdradzić jej swoje tajemnice, właśnie teraz była na to pora. A jeżeli nie…cóż, może mogło się zdarzyć to, że Aquila wesprze ja, w końcu co dwie głowy, to nie jedna! A w przyjaciółkę wierzyła bardziej, niż w siebie samą!
ST 45, rzut na numerologię 0 (-40), spostrzegawczość 0 (brak bonusu)
- Wybacz, że tak poprowadziłam, wiem, że tańce zawsze sprawiają więcej problemów jeżeli akurat ciężko o nich myśleć – szepnęła jeszcze do swojej towarzyszki, mając nadzieję, że ta nie będzie mieć jej za złe tego, że przejęła dowodzenie w tym zadaniu. Ujęła ją delikatnie za ramię, przechodząc wraz z nią do kolejnego pomieszczenia.
Zamrugała przez chwilę, próbując rozejrzeć się po okolicy, tak jakby za każdym przejściem widziała coś nowego. Miała wrażenie, że każde miejsce było nową nieznaną okolicznością, jednak czy to oznaczało, że poradzą sobie równie dobrze? Niewiele miała talentów i na niewielu rzeczach się znała, a z tego co wiedziała, Aquila była bardzo sprawna w kwestiach dotyczących historii i wiedzy o ich społeczeństwie. Bardziej skomplikowane obliczenia mogły sprawić problem, ale w końcu to była dla nich zabawa! Co prawda taka, którą Odetta chętnie by wygrała – niemniej jednak, skoro przegraną licytację zniosła z godnością, czemu by nie miała z powagą ale też i uśmiechem na twarzy pogratuluje wygranej parze. Ciekawe, czy przewidzieli jakieś nagrody pocieszenia….
- To chyba…kamienie szlachetne… - nie popisała się nad wyraz wiedzą, ale widziała takie często przy dekoracjach na biżuterii albo jako dodatku do ubrań. Teraz mogła mieć szansę na odgadnięcie, co dokładnie wsadzili do ram, aby jednak to zrobić, musiała spróbować odgadnąć, cóż takiego mówiła im ta formuła. Marny był z niej ekspert, ale jeżeli pierwsza rama miała zdradzić jej swoje tajemnice, właśnie teraz była na to pora. A jeżeli nie…cóż, może mogło się zdarzyć to, że Aquila wesprze ja, w końcu co dwie głowy, to nie jedna! A w przyjaciółkę wierzyła bardziej, niż w siebie samą!
ST 45, rzut na numerologię 0 (-40), spostrzegawczość 0 (brak bonusu)
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Odetta Parkinson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Zabawa trwała w najlepsze, kolejne pary znikały w korytarzykach prowadzących do osobnych sal, w których czekały ich przygotowane specjalnie na ten wieczór zagadki. Uśmiechnął się ciepło, słysząc słowa swej tajemniczej towarzyszki, chociaż kościane volto tłumiło skutecznie wszelkie pokazy mimiki w jego wykonaniu. Pierwsze zadanie okazało się być dla niego nad wyraz trudne, sam wszak nigdy nie parał się żadną dziedziną sztuki, a wyćwiczone przez artystów dokładne ruchy dłuta były mu kompletnie obce - nawet zaczarowane narzędzia nie były w stanie uratować jego dzieła wątpliwej jakości, lecz całe szczęście ciemnowłosa radziła sobie o niebo lepiej od niego i jakimś cudem zdołała naprawić to, co sam próbował zdziałać, a złota rama ostatecznie uznała ich wspólne wysiłki za wystarczająco zadowalające, by przepuścić ich dalej.
- Obawiam się, że bez mojego udziału poradziłabyś sobie z tym zadaniem lepiej, droga lady - zaśmiał się dźwięcznie, podając jej dłoń, by pomóc jej przejść przez ramę, która stanęła przed nimi otworem. - Mam nadzieję, że w następnych próbach moje wysiłki przyniosą lepsze efekty - zapewnił lekkim tonem, nie kryjąc rozbawienia; nie zamierzał przecież trapić się zanadto czymś, co miało dostarczyć rozrywki, a nie nerwów. Po chwili sam przeszedł dalej, by dostrzec teatralną salę z eleganckimi, niewielkimi balkonami, kojarzącymi mu się mimochodem z prywatnymi lożami w Piórku Feniksa. Kolejne trzy ramy stanowiły centralny punkt na podwyższeniu, wraz z towarzyszką przybliżył się do nich, by zerknąć w pierwszą z nich. Przyglądał się uważnie scenie rozgrywającej się w lustrze, młodemu mężczyźnie w stroju rodem z ery szekspirowskiej wyglądającemu z nadzieją kobiecej postaci tkwiącej na balkonie powyżej. Ich usta poruszały się, choć nie padały z nich żadne słowa - był jednak pewny, że rozpoznaje dokładnie ową scenę z jednego konkretnego dramatu powszechnie uznawanego za klasyka. - Zdaje się, że z tym rodzajem sztuki jestem lepiej zaznajomiony - zwrócił się do kryjącej się za motylą maską ciemnowłosej, gotów jednoznacznie zidentyfikować tytuł sztuki.
| literatura (wiedza) poziom I (0 do rzutu), historia magii poziom I (+5 do rzutu), rzucam dodatkowo k10 za naszą parę i przepraszam szanownego MG za brak rzutu w poprzedniej turze <3
- Obawiam się, że bez mojego udziału poradziłabyś sobie z tym zadaniem lepiej, droga lady - zaśmiał się dźwięcznie, podając jej dłoń, by pomóc jej przejść przez ramę, która stanęła przed nimi otworem. - Mam nadzieję, że w następnych próbach moje wysiłki przyniosą lepsze efekty - zapewnił lekkim tonem, nie kryjąc rozbawienia; nie zamierzał przecież trapić się zanadto czymś, co miało dostarczyć rozrywki, a nie nerwów. Po chwili sam przeszedł dalej, by dostrzec teatralną salę z eleganckimi, niewielkimi balkonami, kojarzącymi mu się mimochodem z prywatnymi lożami w Piórku Feniksa. Kolejne trzy ramy stanowiły centralny punkt na podwyższeniu, wraz z towarzyszką przybliżył się do nich, by zerknąć w pierwszą z nich. Przyglądał się uważnie scenie rozgrywającej się w lustrze, młodemu mężczyźnie w stroju rodem z ery szekspirowskiej wyglądającemu z nadzieją kobiecej postaci tkwiącej na balkonie powyżej. Ich usta poruszały się, choć nie padały z nich żadne słowa - był jednak pewny, że rozpoznaje dokładnie ową scenę z jednego konkretnego dramatu powszechnie uznawanego za klasyka. - Zdaje się, że z tym rodzajem sztuki jestem lepiej zaznajomiony - zwrócił się do kryjącej się za motylą maską ciemnowłosej, gotów jednoznacznie zidentyfikować tytuł sztuki.
| literatura (wiedza) poziom I (0 do rzutu), historia magii poziom I (+5 do rzutu), rzucam dodatkowo k10 za naszą parę i przepraszam szanownego MG za brak rzutu w poprzedniej turze <3
half gods are worshipped
in wine and flowers
in wine and flowers
real gods require blood
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Maghnus Bulstrode' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 7
--------------------------------
#2 'k10' : 2
#1 'k100' : 7
--------------------------------
#2 'k10' : 2
Gdy tylko przechodziły przez lustro, a sale zmieniały się zaczarowane i mieniły nowymi kolorami, odetchnęła z ulgą. - Odetto, było wspaniale - odpowiedziała również szeptem, z którego wyraźnie dało się słyszeć uśmiech, podekscytowana co takiego czeka na nie w następnym gabinecie. Liczyła na rozstawiony tam fortepian, na grube księgi zaklęte w lustrach, ale w zamian za to... - Chyba tak - zmarszczyła nosek pod maską. O ile drogie kamienie była w stanie nosić, chwalić się nimi, dopasowywać do kreacji, tak rozpoznawanie ich nie stanowiło już części przygotowań do wieczornych przyjęć. Tym zajmował się przecież jubiler, a zapinała je na szyi służba. Tak więc widok postaci w lustrach, które spisywały coś na kartach pergaminu, ewidentnie coś wynikającego z kamienia spowodowało u Aquili głośniejszy wydech. - Nie byłam najlepsza z numerologii - przełknęła ślinę wpatrując się w Odettę, która prawdopodobnie podzielała jej zdanie. Ale jednak musiały się skupić. Lady Black zwróciła więc uwagę na pierwsze odbicie w lustrze, gdzie z wyjątkowo zmarszczoną brwią i wypisaną na twarzy konsternacją usiłowała dostrzec, co dokładnie oblicza. Ciągli liczb i równań potrafiły zawirować w głowie. - Jak to...? - wyszeptała bardziej do siebie, życząc sobie, aby teraz pomogła im Primrose albo Rigel, o! Albo nawet Demelza. Tymczasem jednak wraz z młodą lady Parkinson były zdane same na siebie, ale nie mogły pozwolić sobie na przegraną, nie dziś, nie teraz. Damy swoich rodów przemierzające korytarz luster musiały wygrać. Nie wypiła wiele drinków, umysł miała trzeźwy, tak więc jeszcze raz wysiliła go, próbując w pamięci poradzić sobie z zagadkowymi liczbami, które zapisywało tam odbicie. W końcu pokręciła lekko głową. - Tracimy tylko czas, może spróbuj zgadnąć - powiedziała wprost do Odetty, bo nie było już sensu próbować zrozumieć działań. Coś w środku podpowiadało jej, który to mógłby być kamień, ale zaraz potem zmieniało zdanie na jednak następny. - No, chyba że inny masz pomysł... - najpewniej żadna z nich nie miała. Tak więc wszystko należało oddać losowi, który dziś je tu sprowadził, po czym złączył w parę. Nie bez powodu. To tylko jedna sala, w której nie do końca sobie poradziły, następne na pewno będą łatwiejsze... Prawda? Aquila postanowiła tym razem działać samodzielnie, skupiając każdą część głowy na przypomnieniu sobie wszystkiego tego co opowiadała Primrose i Rigel, albo chociaż jakichś strzępków informacji, jakie odebrała w trakcie nauki w Hogwarcie na zajęciach z numerologii.
numerologia 0 (-40), spostrzegawczość I (+5), nie łączę rzutu z Odettą
numerologia 0 (-40), spostrzegawczość I (+5), nie łączę rzutu z Odettą
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aquila Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 56
'k100' : 56
The member 'Aquila Black' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 7
'k10' : 7
Rigel był zafascynowany całym wydarzeniem i czekającą już na nich niesamowitą zabawą. Ten Sabat rzeczywiście zachwycał mnogością wydarzeń i atrakcji.
Kiedy usłyszał słowa jasnowłosej kobiety, najpierw odwrócił się za siebie, sprawdzając, do kogo tak naprawdę się zwraca... Ale nikogo nie zobaczył. Odrobinę się zmieszał, zastanawiając się, jak właściwie zareagować na wypowiedź towarzyszki. W sumie nie czuł się przez nią urażony, przecież w byciu kobietą nie było nic uwłaczającego, jednak czuł wewnętrzną potrzebę, żeby sprostować to małe nieporozumienie.
-O tak. Jest nieziemsko wygodny - odpowiedział ciut niższym głosem, niepozostawiającym wątpliwości, że, pozostająca nadal anonimowa, panna Multon nie ma do czynienia z lady. - Dziękuję za troskę. Na szczęście nie grozi mi skandal, bo kolana mam odpowiednio zakryte.
To mówiąc, czarodziej odgarnął kawałek trenu, ukazując drogie spodnie w całej swojej okazałości.
Nie było już czasu na dłuższą wymianę zdań, gdyż gra się rozpoczęła. Las powitał ich miękkim mchem i wilgotnym powietrzem, które przyjemnie odurzało.
-Na szczęście zawsze można ją „odkurzyć” - delikatny uśmiech zagościł na ustach młodego lorda.
Wspólnymi siłami udało im się odnaleźć tojad, którego to liść Black ostrożnie zerwał, żeby zaprezentować postaci w lustrze. Gdzieś w głębi duszy żałował, że nie może zebrać tego więcej. Tojad był bardzo drogą rośliną… i była osoba, która bardzo by go potrzebowała.
Po przejściu przez lustro, jego oczom ukazało się wnętrze klasycznego teatru, którego widok zmusił Rigela do zatrzymania się i rozejrzenia się. Lubił teatry, chociaż, gdyby mógł wybierać, to pewnie wolałby pozostać w lesie. Zauważył też, że oprócz nich w sali pojawiła się inna para. Rozpoznał Primrose, ale tożsamość towarzyszącego jej mężczyzny pozostawała zagadką.
-Lubi Pani teatr? - zwrócił się do jasnowłosej czarownicy.
Rozgrywająca się w lustrze scena wydawała się znajoma i Rigel chyba wiedział już, jaka to była sztuka… jednak do ostatniej chwili się wahał. Za to przypomniał sobie cytat.
-Co prawda,
Wiem, że w tym życiu zadawanie krzywd
Chwali się zwykle, a czynienie dobra
Nazywa zgubnym szaleństwem.
Wypowiedział słowa szeptem.
-Co pani o tym myśli? - skinieniem głowy wskazał na lustro.
|rzut na wiedzę o teatrze tu, dorzucam k10
Kiedy usłyszał słowa jasnowłosej kobiety, najpierw odwrócił się za siebie, sprawdzając, do kogo tak naprawdę się zwraca... Ale nikogo nie zobaczył. Odrobinę się zmieszał, zastanawiając się, jak właściwie zareagować na wypowiedź towarzyszki. W sumie nie czuł się przez nią urażony, przecież w byciu kobietą nie było nic uwłaczającego, jednak czuł wewnętrzną potrzebę, żeby sprostować to małe nieporozumienie.
-O tak. Jest nieziemsko wygodny - odpowiedział ciut niższym głosem, niepozostawiającym wątpliwości, że, pozostająca nadal anonimowa, panna Multon nie ma do czynienia z lady. - Dziękuję za troskę. Na szczęście nie grozi mi skandal, bo kolana mam odpowiednio zakryte.
To mówiąc, czarodziej odgarnął kawałek trenu, ukazując drogie spodnie w całej swojej okazałości.
Nie było już czasu na dłuższą wymianę zdań, gdyż gra się rozpoczęła. Las powitał ich miękkim mchem i wilgotnym powietrzem, które przyjemnie odurzało.
-Na szczęście zawsze można ją „odkurzyć” - delikatny uśmiech zagościł na ustach młodego lorda.
Wspólnymi siłami udało im się odnaleźć tojad, którego to liść Black ostrożnie zerwał, żeby zaprezentować postaci w lustrze. Gdzieś w głębi duszy żałował, że nie może zebrać tego więcej. Tojad był bardzo drogą rośliną… i była osoba, która bardzo by go potrzebowała.
Po przejściu przez lustro, jego oczom ukazało się wnętrze klasycznego teatru, którego widok zmusił Rigela do zatrzymania się i rozejrzenia się. Lubił teatry, chociaż, gdyby mógł wybierać, to pewnie wolałby pozostać w lesie. Zauważył też, że oprócz nich w sali pojawiła się inna para. Rozpoznał Primrose, ale tożsamość towarzyszącego jej mężczyzny pozostawała zagadką.
-Lubi Pani teatr? - zwrócił się do jasnowłosej czarownicy.
Rozgrywająca się w lustrze scena wydawała się znajoma i Rigel chyba wiedział już, jaka to była sztuka… jednak do ostatniej chwili się wahał. Za to przypomniał sobie cytat.
-Co prawda,
Wiem, że w tym życiu zadawanie krzywd
Chwali się zwykle, a czynienie dobra
Nazywa zgubnym szaleństwem.
Wypowiedział słowa szeptem.
-Co pani o tym myśli? - skinieniem głowy wskazał na lustro.
|rzut na wiedzę o teatrze tu, dorzucam k10
HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Mniejsza sala balowa
Szybka odpowiedź