Sadzawka
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Sadzawka
Sadzawka mieszcząca się w głębi ogrodów latem olśniewa kolorami; zimą pozostaje mroczna, czarna i ponura. Jej taflę skuwa lód, a otaczające ją nagie drzewa uginające się od śniegu dodają scenerii gotyckiego romantyzmu. Przyprószone białym puchem zarośla z całą pewnością są dość wysokie, by znajdujący się tutaj goście pozostawali niezauważeni. W okolicach da się zaobserwować sporo ptactwa - głównie kaczek i łabędzi, ale najbardziej rozpoznawalny pozostaje paw uwielbiający puszyć się przed gośćmi.
| Moira Rowle | łyżwiarstwo - 0 | taniec balowy - I | spostrzegawczość - I | kłamstwo - I |
Nie ważne jak zaciekłe byłyby nasze kłótnie to wiedziałam, że w Magnusie zawsze znajdę oparcie. Kiedy nie kierowaliśmy naszych sił na siebie wzajemnie potrafiliśmy działać niczym prawdziwy huragan, nie licząc się z nikim innym, będąc pewnymi zwycięstwa. Tyczyło się to zarówno życia prywatnego, jak i tego prowadzonego w oku publicznym, sabatów nie wyjąwszy z rozrachunku. Także i teraz powinni zdać się na siebie, a konkretniej on na nią - Rowle jednak w swej upartości wolał dalej droczyć się i prowadzić swoje gierki. Taki, gierki - były to teraz zagrania rozwydrzonego bachora, który to koniecznie chciał pokazać innym podrostkom w okolicy, kto miał najlepsze zabawki. Nie zamierzałam dłużej marnować więc na niego oddechu. Popiszczy, poskacze, poujada, aż w końcu zmęczy się i spotulnieje. Na szczęście zaczęło to następować szybciej niż później, a ja musiałam powstrzymać się przed przewróceniem oczami. Byłam ponad to.
Kiedy mój mąż skupił się w końcu na panowaniu nad własnymi nogami miast mieleniu ozorem (co podobno było domeną kobiecą, tak zasłyszałam nie powiem od kogo) efekty stały się wymierne, a jego ramię naprawdę można było uznać za opiekuńcze. I niezwykle pomocne w tej chwili. Czułam, jak od wysiłku wkładanego w balansowanie ciężarnym ciałem na moich plecach pojawia się liźnięcie poty; nie pozwoliłam mimo tego na to, aby moja noga się ugięła, a poza zachwiała. Figura się powiodła, a ja powstrzymując westchnięcie ulgi wyprostowałam się, po raz kolejny wracając do spokojnego, walcowego lawirowania między pozostałymi parami.
Propozycja Magnusa była kusząca, niezwykle wręcz kusząca, lecz nie pozwoliłam sobie na zachowanie się jak pierwsza lepsza małolata: w dalszym ciągu sunęłam z gracją po lodzie, dumnie zadzierając podbródek, twarz zaś przyoblekając w najbardziej neutralny wyraz, jaki można było kiedykolwiek ujrzeć na mym obliczu. Wygrałam już tę bitwę, reparacje wojenne musiały jednak być ustalone na moich zasadach.
- Po kąpieli zrobisz mi masaż stóp - oznajmiłam tonem świadczącym o tym, że zakończyłam już temat, a Magnus nie miał w tej kwestii nic do powiedzenia. Ten kontrakt został już zawarty, to ile ich jeszcze powstanie przed faktycznym jego wypełnieniem pozostawało oddzielną kwestią.
Z doskonale zamaskowaną niechęcią puściłam dłoń męża, aby zaprezentować wszystkim zgromadzonym kolejną figurę, tym razem miał być to piruet - podwójny, z odwróceniem uwagi. Czułam, jak moje serce przyspiesza, zdjęta byłam bowiem nagle trwogą - co, jeżeli upadnę? Magnus mnie nie podtrzyma. Z duszą na ramieniu jednak wykonałam ostatni ślizg po coraz mniej już gładkim lodzie, wybijając się do piruetu.
Nie ważne jak zaciekłe byłyby nasze kłótnie to wiedziałam, że w Magnusie zawsze znajdę oparcie. Kiedy nie kierowaliśmy naszych sił na siebie wzajemnie potrafiliśmy działać niczym prawdziwy huragan, nie licząc się z nikim innym, będąc pewnymi zwycięstwa. Tyczyło się to zarówno życia prywatnego, jak i tego prowadzonego w oku publicznym, sabatów nie wyjąwszy z rozrachunku. Także i teraz powinni zdać się na siebie, a konkretniej on na nią - Rowle jednak w swej upartości wolał dalej droczyć się i prowadzić swoje gierki. Taki, gierki - były to teraz zagrania rozwydrzonego bachora, który to koniecznie chciał pokazać innym podrostkom w okolicy, kto miał najlepsze zabawki. Nie zamierzałam dłużej marnować więc na niego oddechu. Popiszczy, poskacze, poujada, aż w końcu zmęczy się i spotulnieje. Na szczęście zaczęło to następować szybciej niż później, a ja musiałam powstrzymać się przed przewróceniem oczami. Byłam ponad to.
Kiedy mój mąż skupił się w końcu na panowaniu nad własnymi nogami miast mieleniu ozorem (co podobno było domeną kobiecą, tak zasłyszałam nie powiem od kogo) efekty stały się wymierne, a jego ramię naprawdę można było uznać za opiekuńcze. I niezwykle pomocne w tej chwili. Czułam, jak od wysiłku wkładanego w balansowanie ciężarnym ciałem na moich plecach pojawia się liźnięcie poty; nie pozwoliłam mimo tego na to, aby moja noga się ugięła, a poza zachwiała. Figura się powiodła, a ja powstrzymując westchnięcie ulgi wyprostowałam się, po raz kolejny wracając do spokojnego, walcowego lawirowania między pozostałymi parami.
Propozycja Magnusa była kusząca, niezwykle wręcz kusząca, lecz nie pozwoliłam sobie na zachowanie się jak pierwsza lepsza małolata: w dalszym ciągu sunęłam z gracją po lodzie, dumnie zadzierając podbródek, twarz zaś przyoblekając w najbardziej neutralny wyraz, jaki można było kiedykolwiek ujrzeć na mym obliczu. Wygrałam już tę bitwę, reparacje wojenne musiały jednak być ustalone na moich zasadach.
- Po kąpieli zrobisz mi masaż stóp - oznajmiłam tonem świadczącym o tym, że zakończyłam już temat, a Magnus nie miał w tej kwestii nic do powiedzenia. Ten kontrakt został już zawarty, to ile ich jeszcze powstanie przed faktycznym jego wypełnieniem pozostawało oddzielną kwestią.
Z doskonale zamaskowaną niechęcią puściłam dłoń męża, aby zaprezentować wszystkim zgromadzonym kolejną figurę, tym razem miał być to piruet - podwójny, z odwróceniem uwagi. Czułam, jak moje serce przyspiesza, zdjęta byłam bowiem nagle trwogą - co, jeżeli upadnę? Magnus mnie nie podtrzyma. Z duszą na ramieniu jednak wykonałam ostatni ślizg po coraz mniej już gładkim lodzie, wybijając się do piruetu.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'k100' : 64
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'k100' : 64
Przepraszam za długość i jakość, ale sama już nie wiem co piszę
Kolejna porażka; a tych przecież nie znosiła najbardziej, te dotykały ją najmocniej i najboleśniej, nawet, jeśli powinna była już dawno wyzbyć się nieodpartej i dziecinnej nieco chęci rywalizowania. Guwernantka uczyła ją zresztą, że konkurencja przystawała raczej mężczyznom, niż damom, które nie były stworzone do walki o pierwsze miejsce. Na pierwsze miejsce miały zostawać jedynie wyniesione i tam wychwalane, hołubione jak cenna dzieła sztuki wystawione tam przez mężczyzn, dumnych mężczyzn, traktujące je bardziej w kategorii zdobyczy niźli równych sobie figur. Zresztą nie dało się wszakże pogodzić bycia idealną, którego od niej wymagano, z wyrzeczeniem się rywalizacji, które z kolei uważano za oczywiste.
W końcu była kobietą- tylko. I aż.
Wykorzystywała więc wszystkie swoje uroki, nieszczerym, słodkim uśmiechem maskując wszystkie ich wspólne potknięcia, zarzuceniem włosów na ramię kryjąc brak perfekcji, szelestem zdobnej sukni odwracając uwagę od niezgrabnej parodii łyżwiarstwa, jakiej dali wyczyn. Oni- ona i lord Bulstrode, któremu poświęciła tylko kilka sekund niezbędnych do tego, by uśmiechnąć się blado.
-Powinniśmy ich zaskoczyć, sir- zanim zbłaźnimy się na dobre w oczach mojej ciotki, pragnęła dodać, lecz zamilkła, swoją uwagę poświęcając na oszacowaniu wzrokiem wyglądającego dość boleśnie upadku młodszej lady Yaxley. Płynęło z tego jednak częściowe pocieszenie. Skoro ona sama i jej partner nie zaliczyli jeszcze bliższego kontaktu z lodem, być może mieli jeszcze szansę na doścignięcie brylujących gdzieś na przedzie par. Chłodny umysł rozpoczął błyskawiczną kalkulację; nie potrafiła jeździć na łyżwach, nie potrafiła też jednak przygrywać, dlatego w porywie uporu zdecydowała się zaryzykować. Nadszedł czas na zdublowany podskok- nawet, jeśli mieli przypłacić go całą gamą siniaków i bólem urażonej dumy.
Kolejna porażka; a tych przecież nie znosiła najbardziej, te dotykały ją najmocniej i najboleśniej, nawet, jeśli powinna była już dawno wyzbyć się nieodpartej i dziecinnej nieco chęci rywalizowania. Guwernantka uczyła ją zresztą, że konkurencja przystawała raczej mężczyznom, niż damom, które nie były stworzone do walki o pierwsze miejsce. Na pierwsze miejsce miały zostawać jedynie wyniesione i tam wychwalane, hołubione jak cenna dzieła sztuki wystawione tam przez mężczyzn, dumnych mężczyzn, traktujące je bardziej w kategorii zdobyczy niźli równych sobie figur. Zresztą nie dało się wszakże pogodzić bycia idealną, którego od niej wymagano, z wyrzeczeniem się rywalizacji, które z kolei uważano za oczywiste.
W końcu była kobietą- tylko. I aż.
Wykorzystywała więc wszystkie swoje uroki, nieszczerym, słodkim uśmiechem maskując wszystkie ich wspólne potknięcia, zarzuceniem włosów na ramię kryjąc brak perfekcji, szelestem zdobnej sukni odwracając uwagę od niezgrabnej parodii łyżwiarstwa, jakiej dali wyczyn. Oni- ona i lord Bulstrode, któremu poświęciła tylko kilka sekund niezbędnych do tego, by uśmiechnąć się blado.
-Powinniśmy ich zaskoczyć, sir- zanim zbłaźnimy się na dobre w oczach mojej ciotki, pragnęła dodać, lecz zamilkła, swoją uwagę poświęcając na oszacowaniu wzrokiem wyglądającego dość boleśnie upadku młodszej lady Yaxley. Płynęło z tego jednak częściowe pocieszenie. Skoro ona sama i jej partner nie zaliczyli jeszcze bliższego kontaktu z lodem, być może mieli jeszcze szansę na doścignięcie brylujących gdzieś na przedzie par. Chłodny umysł rozpoczął błyskawiczną kalkulację; nie potrafiła jeździć na łyżwach, nie potrafiła też jednak przygrywać, dlatego w porywie uporu zdecydowała się zaryzykować. Nadszedł czas na zdublowany podskok- nawet, jeśli mieli przypłacić go całą gamą siniaków i bólem urażonej dumy.
I guess the truth works two ways
Maybe the truth's not what we need
Maybe the truth's not what we need
Ulla Nott
Zawód : pracownica Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
lend me your hand and we'll conquer them all;
but lend me your heart and I'll just let you fall
but lend me your heart and I'll just let you fall
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Ulla Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 41
--------------------------------
#2 'k100' : 85
#1 'k100' : 41
--------------------------------
#2 'k100' : 85
Cedric Bulstrode, lat 27, kawaler | Łyżwiarstwo - 0, Taniec balowy - I, sprawność 5, spostrzegawczość I
Gdyby Ulla zdecydowała się związać swoją przyszłość z lodem Bulstrode, jak on tego pragnął, było bardziej niż pewne, że na owy piedestał zostałaby wyniesiona. Jak się okazywało, łyżwiarzem był niezwykle marnym, z tańcem radził sobie tylko trochę lepiej, choć i na tym polu zdarzały mu się karygodne potknięcia. Nie dało się jednak zaprzeczyć faktowi, że miał wiele atutów na innych płaszczyznach - i korzystając z każdego z nich, każdego dnia prezentowałby swojej wybrance, z jakiego powodu był lepszy od innych. A ona stałaby u jego boku, piękna niczym diament, najszlachetniejszy ze szlachetnych, niczym zwieńczenie doskonałego połączenia, klejnot koronny. Nigdy nie przyznałby się do tego, że żonę po części traktowałby właśnie w ten jakże sztampowy, staroświecki sposób - niczym okaz, pięknego łabędzia trzymanego w parku, będącego ozdobą cudownego oczka wodnego - małżeństwa.
Miał świadomość, że w tym momencie to on psuł ten piękny obrazek, który lady Adelaida utkała w jego umyśle, dając mu możliwość zatańczenia z Ullą. Niczym brzydki cierń, uschnięty chwast pośród pięknych róż. Lady Nott tańczyła niezwykle powabnie, nawet gdyby już nie był nią zauroczony, w tym momencie właśnie straciłby dla niej głowę. Gdyby mógł ją teraz podziwiać z boku, z pewnością wzdychałby nad jej pięknem - w tym momencie jednak, nie mógł sobie na to pozwolić. Nie wiedział, jak mógł wynagrodzić swojej partnerce wszystkie te potknięcia - chyba tylko zgrabniejszą końcówką konkursu. Chociaż figura, którą wybrała lady Nott była zdecydowanie trudniejsza niż poprzednie, musiał się zgodzić z jej słowami.
- Niech na nas patrzą i podziwiają, milady - odpowiedział, odpychając się mocniej łyżwą. Nie szło im może najgorzej - te wszystkie upadki wyglądały niezwykle boleśnie! Ich na szczęście to ominęło, i Cedric miał nadzieję, że chociaż tego uda im się uniknąć - ostatnim czego pragnął na tym wieczorze, to jeszcze bardziej się ośmieszyć! A jeszcze bardziej brał się, że lady Nott mogłaby się podczas tego upadku stać jakaś krzywda.
Gdyby Ulla zdecydowała się związać swoją przyszłość z lodem Bulstrode, jak on tego pragnął, było bardziej niż pewne, że na owy piedestał zostałaby wyniesiona. Jak się okazywało, łyżwiarzem był niezwykle marnym, z tańcem radził sobie tylko trochę lepiej, choć i na tym polu zdarzały mu się karygodne potknięcia. Nie dało się jednak zaprzeczyć faktowi, że miał wiele atutów na innych płaszczyznach - i korzystając z każdego z nich, każdego dnia prezentowałby swojej wybrance, z jakiego powodu był lepszy od innych. A ona stałaby u jego boku, piękna niczym diament, najszlachetniejszy ze szlachetnych, niczym zwieńczenie doskonałego połączenia, klejnot koronny. Nigdy nie przyznałby się do tego, że żonę po części traktowałby właśnie w ten jakże sztampowy, staroświecki sposób - niczym okaz, pięknego łabędzia trzymanego w parku, będącego ozdobą cudownego oczka wodnego - małżeństwa.
Miał świadomość, że w tym momencie to on psuł ten piękny obrazek, który lady Adelaida utkała w jego umyśle, dając mu możliwość zatańczenia z Ullą. Niczym brzydki cierń, uschnięty chwast pośród pięknych róż. Lady Nott tańczyła niezwykle powabnie, nawet gdyby już nie był nią zauroczony, w tym momencie właśnie straciłby dla niej głowę. Gdyby mógł ją teraz podziwiać z boku, z pewnością wzdychałby nad jej pięknem - w tym momencie jednak, nie mógł sobie na to pozwolić. Nie wiedział, jak mógł wynagrodzić swojej partnerce wszystkie te potknięcia - chyba tylko zgrabniejszą końcówką konkursu. Chociaż figura, którą wybrała lady Nott była zdecydowanie trudniejsza niż poprzednie, musiał się zgodzić z jej słowami.
- Niech na nas patrzą i podziwiają, milady - odpowiedział, odpychając się mocniej łyżwą. Nie szło im może najgorzej - te wszystkie upadki wyglądały niezwykle boleśnie! Ich na szczęście to ominęło, i Cedric miał nadzieję, że chociaż tego uda im się uniknąć - ostatnim czego pragnął na tym wieczorze, to jeszcze bardziej się ośmieszyć! A jeszcze bardziej brał się, że lady Nott mogłaby się podczas tego upadku stać jakaś krzywda.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 3, 21
'k100' : 3, 21
Świst wiatru zagłuszył melodię niemal całkowicie, ale byłoby kłamstwem, gdyby twierdziła, że jej nie słyszy. Wartkie tony uderzyły mocno, rytmicznie i trudno byłoby się wyrwać z objęć, które zataczały wokół wirujących na lodowisku par. I musiała przyznać, że dużo lepiej czuła się w tonach żywszych, mocniejszych, przysuwając do myśli obraz wiatru, który szarpał jesiennym liście w niekontrolowanym, chociaż harmonijnym tańcu.
A w tym wszystkim trzymała ją pewność. Dopóki obejmowały ją silne ramiona Łowcy, dopóki chciał trwać przy niej, wszystko nabierało sensu. Nawet...taniec na lodowej tafli, taniec, o który nigdy by siebie nie podejrzewała. Nie w tak zaskakującej formie i figurach. Doskonale pamiętała swój ostatni "pokaz", jaki zaprezentowała mężowi. Wtedy - jeszcze przyjacielowi, jak próbowała sobie bez większych sukcesów wmawiać. Nadal, zdarzały się chwile, by zastanawiała się nad ich fenomenem, ale odpowiedź umykała (jakoś tak ze śmiechem) i zostawiała ją z wypływającym na policzki szkarłatem. Otrzymała dar, którego nigdy się nie spodziewała. A w ciemniejącej rzeczywistości, dostrzegalnej już wszędzie, chciała utrzymać światło i skrawek szczęścia, którym dla niej był. Jeśli mogła, chciała sama ofiarować mu wiarę, którą pielęgnowała od zawsze. Mogła być ślepa na wiele spraw, nie mówiono jej o jeszcze większych rzeczach, ale na swój sposób walczyła. Dla niego. Teraz, już dla nich.
Nie musiała patrzyć na percivalowe usta, by wiedzieć, ze się uśmiechał. Ciepłe, jaśniejsze niż zwykle iskry zatańczyły w zielonych źrenicach, jej własne wargi wygięły się, oddając im radosny wydźwięk. Mimo tańczących gdzieś w umyśle obaw, że zachwieje się w kolejnych piruetach, z gracją zakończyli figurę, przechodząc w spokojniejszą formę - Już dobrze - zdążyła wyszeptać trochę za późno na zadane wcześniej pytanie pełne troski, ale pasowało i na kolejne, unosząc kąciki ust jeszcze wyżej. Latanie było przyjemnością sama w sobie. Tym bardziej, gdy to on unosił ją do góry.
Delikatnym skinieniem głowy potwierdziła decyzję. Powitał ją elektryzujący impuls, gdy męska dłoń zatrzymała się na talii, pewniej zaplotła palce w jego dłoni, a moment potem powitała przestrzeń nad lodową taflą. Nie patrzyła, czy z godnie z zapowiedziami, jej sukienka pięknie wirowała. W tej chwili czuła sie po prostu lekko, jakby w skrzydlatym zawieszeniu (ptasi lot?), bez trudu odnajdując oparcie dla dłoni i siłą podrzutu obracając się i przenosząc ciężar ciała na drugą stronę. W końcu powietrze (wiatr) był określany jej żywiołem.
| no to sztandar
A w tym wszystkim trzymała ją pewność. Dopóki obejmowały ją silne ramiona Łowcy, dopóki chciał trwać przy niej, wszystko nabierało sensu. Nawet...taniec na lodowej tafli, taniec, o który nigdy by siebie nie podejrzewała. Nie w tak zaskakującej formie i figurach. Doskonale pamiętała swój ostatni "pokaz", jaki zaprezentowała mężowi. Wtedy - jeszcze przyjacielowi, jak próbowała sobie bez większych sukcesów wmawiać. Nadal, zdarzały się chwile, by zastanawiała się nad ich fenomenem, ale odpowiedź umykała (jakoś tak ze śmiechem) i zostawiała ją z wypływającym na policzki szkarłatem. Otrzymała dar, którego nigdy się nie spodziewała. A w ciemniejącej rzeczywistości, dostrzegalnej już wszędzie, chciała utrzymać światło i skrawek szczęścia, którym dla niej był. Jeśli mogła, chciała sama ofiarować mu wiarę, którą pielęgnowała od zawsze. Mogła być ślepa na wiele spraw, nie mówiono jej o jeszcze większych rzeczach, ale na swój sposób walczyła. Dla niego. Teraz, już dla nich.
Nie musiała patrzyć na percivalowe usta, by wiedzieć, ze się uśmiechał. Ciepłe, jaśniejsze niż zwykle iskry zatańczyły w zielonych źrenicach, jej własne wargi wygięły się, oddając im radosny wydźwięk. Mimo tańczących gdzieś w umyśle obaw, że zachwieje się w kolejnych piruetach, z gracją zakończyli figurę, przechodząc w spokojniejszą formę - Już dobrze - zdążyła wyszeptać trochę za późno na zadane wcześniej pytanie pełne troski, ale pasowało i na kolejne, unosząc kąciki ust jeszcze wyżej. Latanie było przyjemnością sama w sobie. Tym bardziej, gdy to on unosił ją do góry.
Delikatnym skinieniem głowy potwierdziła decyzję. Powitał ją elektryzujący impuls, gdy męska dłoń zatrzymała się na talii, pewniej zaplotła palce w jego dłoni, a moment potem powitała przestrzeń nad lodową taflą. Nie patrzyła, czy z godnie z zapowiedziami, jej sukienka pięknie wirowała. W tej chwili czuła sie po prostu lekko, jakby w skrzydlatym zawieszeniu (ptasi lot?), bez trudu odnajdując oparcie dla dłoni i siłą podrzutu obracając się i przenosząc ciężar ciała na drugą stronę. W końcu powietrze (wiatr) był określany jej żywiołem.
| no to sztandar
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'k100' : 55
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'k100' : 55
Lucinda zastanawiała się czy dobierając ich w pary ciocia Nott miała z góry założony plan. Listy, które od niej dostawała były jednoznaczne; zależało jej na tym by szlachcianka w końcu wyszła za mąż. Ona sama nie czuła takiej potrzeby. Aktualnie jej cele życiowe były trochę inne i wiedziała, że to wszystko jest w niesmak jej rodzinie. Już dawno nauczyła się, że nie można dogodzić wszystkim, a Merlin jej świadkiem, że naprawdę próbowała. Często było tak, że oddawała serce ludziom, którzy na to nie zasługiwali zamiast posłużyć się jedynie, ale i przede wszystkim rozumem. Wiedziała jednak co jest najważniejsze; nie chciałaby żyć życiem, które nie byłoby w pełni jej. Życiem, które nosiłoby znamiona manipulacji jej osobą, albo, które tak szczerze i prawdziwie należałoby do kogoś innego. Urodziła się szlachcianką chociaż już niejednokrotnie słyszała, że się po prostu do tego nie nadaje. Czasami z pozytywnym wydźwiękiem, ale częściej jednak z tym negatywnym. Brakowało jej już sił by z tym walczyć dlatego łatwiejszym było po prostu życie z dnia na dzień i nie przejmowanie się problemami, które już minęły, albo, które dopiero miały nadejść. Nie żałowała, że tutaj dzisiaj przyszła choć w pewnym sensie było tego już za dużo. Czuła się przytłoczona ilością osób, tym, że inni patrzą na nią jakby wyczekując reakcji z jej strony. Teraz tańcząc tego nie odczuwała. Było miło, przyjemnie, a ona przypomniała sobie, że można czerpać pozytywne emocje z tego typu rozrywki. Uśmiechnęła się delikatnie na słowa mężczyzny. Zawsze była w stosunku siebie krytyczna. Prawdopodobnie bardziej niż powinna, ale na to już nic nie mogła poradzić. - Dziękuje – odparła w odpowiedzi pozwalając się ponieść do kolejnej figury mając szczerą nadzieje, że i ta im się uda.
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 3
--------------------------------
#2 'k100' : 52
#1 'k100' : 3
--------------------------------
#2 'k100' : 52
Tuż przed piruetem poczuł ścisk żołądka, ale kiedy łyżwy na nowo przecięły lodową powierzchnię wszystko przeszło, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej, będąc w szoku, że wszystko poszło tak gładko. W całej swojej ekscytacji nawet nie zauważył, że jego partnerce gdzieś po drodze powinęła się noga, więc gdy spojrzała na niego w ten sposób z początku odpowiedział jej wyrazem twarzy mówiącym mniej więcej tyle co ale co się stało? Później usta powróciły do delikatnego uśmiechu i gdyby ponownie nie trzymał jej w ramionach, pewnie machnąłby na to wszystko ręką. I tak radzili sobie całkiem nieźle, szczególnie, że byli chyba najmłodszą parą śmigającą aktualnie po lodowisku.
- Puśćmy go w niepamięć. - wzruszył delikatnie ramionami, a gdy zaproponowała kolejną figurę, równie lekko kiwnął głową - Mhm. - wypuścił z uścisku dziewczęce dłonie, ponownie skupiając się na własnych ruchach i na swojej partnerce, której czarujący uśmiech tylko dodawał mu nieco pewności siebie. Powtórzył w myślach kroki odwracanki, próbując się przekonać, że to właściwie nic trudnego. Ufał, że fortuna znowu się do nich uśmiechnie i dobra passa wróci, bo miał wrażenie, że w dzisiejszej konkurencji mieli jednak więcej szczęścia niż umiejętności.
- Puśćmy go w niepamięć. - wzruszył delikatnie ramionami, a gdy zaproponowała kolejną figurę, równie lekko kiwnął głową - Mhm. - wypuścił z uścisku dziewczęce dłonie, ponownie skupiając się na własnych ruchach i na swojej partnerce, której czarujący uśmiech tylko dodawał mu nieco pewności siebie. Powtórzył w myślach kroki odwracanki, próbując się przekonać, że to właściwie nic trudnego. Ufał, że fortuna znowu się do nich uśmiechnie i dobra passa wróci, bo miał wrażenie, że w dzisiejszej konkurencji mieli jednak więcej szczęścia niż umiejętności.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
The member 'Titus F. Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83, 61
'k100' : 83, 61
Ta kolejka była wyjątkowo pechowa dla aż trzech par. Lucinda i Adrien, którzy w poprzedniej figurze zalśnili jasno i przykuli zaintrygowane spojrzenia, tym razem zaliczyli potknięcie. Opiekuńcze ramię okazało się dla nich niezbyt szczęśliwe; nie wiadomo, czy to chwilowa niezgrabność taneczna Adriena, czy utrata równowagi przez Lucindę zdecydowały o tym, że kobieta już po chwili leżała na lodzie. Podobny los spotkał Lilianę i Quentina; choć półwila wykonała swoją figurę bardzo poprawnie i z gracją, jej partner miał znacznie mniej szczęścia; w połowie obrotu stracił równowagę i upadł na lód, z rozpędu przejeżdżając po nim kilka metrów na kolanach. Upadku nie uniknął też Cedric, który nie podołał zdublowanemu podskokowi i stracił równowagę, boleśnie upadając na tylną część ciała.
Jednak inne pary poradziły sobie z wyzwaniem znacznie lepiej - wszystkim pozostałym udało się poprawnie wykonać swoje figury. Na prowadzeniu niezmiennie pozostawali Fantine i Flavien, którzy tym razem oczarowali lady Nott efektownym wykonaniem pokładzin, ale uwagę i zainteresowanie udało się przykuć także młodziutkiej Cressidzie wraz z mężem Williamem oraz tegorocznej debiutantce na salonach - Marine, której towarzyszył Titus. Z aprobatą gospodyni spotkało się też bardzo odważne wykonanie trudnej figury sztandaru, którą popisali się Inara i Percival.
Wyniki:
Wynik 0 w rubryczce "Wynik" oznacza że para nie osiągnęła wymaganego ST na wykonanie wybranej figury.
| Na odpis macie 48 godzin, zasady i figury znajdują się tutaj.
Jednak inne pary poradziły sobie z wyzwaniem znacznie lepiej - wszystkim pozostałym udało się poprawnie wykonać swoje figury. Na prowadzeniu niezmiennie pozostawali Fantine i Flavien, którzy tym razem oczarowali lady Nott efektownym wykonaniem pokładzin, ale uwagę i zainteresowanie udało się przykuć także młodziutkiej Cressidzie wraz z mężem Williamem oraz tegorocznej debiutantce na salonach - Marine, której towarzyszył Titus. Z aprobatą gospodyni spotkało się też bardzo odważne wykonanie trudnej figury sztandaru, którą popisali się Inara i Percival.
Wyniki:
L.p. | Para | Figura | Wynik | Wynik ogólny |
1. | Fantine Rosier i Flavien Lestrange | Pokładziny (ST 40) | 17,8 | 56,6 |
2. | Cressida Fawley i William Fawley | Wymijanka (ST 35) | 14,6 | 38,2 |
3. | Marine Lestrange i Titus Ollivander | Odwracanka (ST 40) | 17 | 35,8 |
4. | Inara Nott i Percival Nott | Sztandar (ST 55) | 16,5 | 34,7 |
5. | Callisto Malfoy i Alexander Selwyn | Opiekuńcze ramię (ST 35) | 11 | 29,9 |
6. | Evandra Rosier i Tristan Rosier | Opiekuńcze ramię (ST 35) | 14,2 | 27,4 |
7. | Moira Rowle i Magnus Rowle | Podwójny piruet (ST 35) | 11 | 23,35 |
8. | Lucinda Selwyn i Adrien Carrow | Opiekuńcze ramię (ST 35) | -5 | 20,5 |
9. | Liliana Yaxley i Quentin Burke | Odwracanka (ST 40) | -5 | 20 |
10. | Rosalie Yaxley i Cyneric Yaxley | Łabądek (ST 20) | 10,4 | 12,8 |
11. | Ulla Nott i Cedric Bulstrode | Zdublowany podskok (ST 45) | -5 | 2,4 |
Wynik 0 w rubryczce "Wynik" oznacza że para nie osiągnęła wymaganego ST na wykonanie wybranej figury.
| Na odpis macie 48 godzin, zasady i figury znajdują się tutaj.
Muzyka wciąż gnała, zagrzewając wszystkie pary do tańca. Staraliśmy się mocno nie wypaść z rytmu, co chyba byłoby dla mnie większą potwarzą niż runięcie ciałem na lód. Może nikt nie zauważyłby ewentualnego niezgrabnego potknięcia melodyjnego, w przeciwieństwie do wyłożenia się na ziemię, ale sam bym się z tym źle czuł. Umiłowanie do dźwięków od zawsze towarzyszyło mojemu rodowi, w przeciwieństwie do łyżwiarstwa, nieco mniej do tańca. Czułem presję najgorszą z możliwych, mającą zagwarantować sukces mój własny, lady Rosier oraz Lestrangom. Przy kolejnych ślizgach aż wydawało mi się, że czułem jego ciepły oddech na karku i choć było to tylko złudzeniem, niepewność ta sączyła do mojego ciała kropelki obawy. Strachu przed porażką. Musiałem z całej siły poddać we władanie swoje ciało oraz umysł, skupić się na zadaniu, na kolejnych obrotach wokół własnej osi, na trzymaniu kurczowo ręki Fantine. Nigdy nie chciałbym zrobić jej krzywdy ani wystawić na publiczny ostracyzm, choć moje starania jeśli patrzeć z perspektywy udawanych listów można było zaliczyć do fałszywych. Nie byłaby zadowolona gdyby wiedziała, że to wszystko rozpoczęło się od zwykłego kaprysu podszytego sztucznością. Wiedziałem co prawda, że z biegiem czasu nieprawda zaczęła się mocno zacierać ustępując prawdziwemu zainteresowaniu, ale wolałem o tym nie myśleć. Niewygodne tematy zamiatałem pod perski dywan przyjemnej aparycji oraz stosu komplementów, dodając do tego pracę, którą się zajmowałem oraz oddawanie się pasjom, które zdążyłem w życiu pokochać. Całość zbijała się w pewien kierunek, którym podążałem w tylko sobie znanym celu. W coś, co lubiło stanowić pewnego rodzaju kamuflaż, niedostępny pozornie dla nikogo. Wiedziałem jednak, że Evandra doszukiwała się drugiego dna, znając mnie najlepiej ze wszystkich. Mogłem zamykać umysł przed wszystkimi, ale ona zawsze wiedziała co się w nim znajdowało, co grało mi w duszy i jak się z tym obchodzić. Zresztą, radziła sobie dziś doskonale pomimo niefortunnego początku, byłem z niej dumny. Tak jak z Marine, która wraz ze swoim partnerem niebezpiecznie się do nas zbliżała jeśli chodziło o względy lady Nott. Nie czułbym rozczarowania gdyby to właśnie one wygrały, ale nie mogłem zapominać, że moją partnerką była niezwykle ambitna kobieta.
Uśmiechnąłem się do niej podczas kolejnych figur pozwalających nam być bliżej niż dalej od siebie. Jej słowa były więcej niż oczywiste, wyrażały jej pragnienia na obecną chwilę i wiedziałem, że musiałem się mocno postarać, by na naszej znajomości nie pojawiła się kolejna rysa. Ciekawe co myślała jej przyjaciółka o tym, że Fantine przyszło tańczyć właśnie ze mną.
- Twoje zaufanie wiele dla mnie znaczy – powiedziałem jeszcze, zdążając to powiedzieć jeszcze przed wejściem w kolejną partię utworu oraz rozpoczęcie następnego etapu, podczas którego rozmowa może się okazać niezwykle trudna, szczególnie dla czarownicy.
- Jak zwykle ratujesz nad od złego lady. Mam nadzieję, że zostanie tak już do końca – odezwałem się w pewnym momencie, kiedy figura o wymownej nazwie pokładziny dobiegła końca. Lady Rosier wraz z moją pomocą podniosła się z pozycji niemal leżącej do stojącej, mogąc znów tańczyć na lodowisku. Obawiałem się czy nie kręciło jej się w głowie, ale reguły były niestety brutalne, musieliśmy zdążyć w odpowiedniej linii melodycznej z ustaloną odwracanką, kolejną próbą mającą wywołać we mnie zaniepokojone bicie serca. Jazda najpierw przodem, później tyłem, z wymachiwaniem nogami, zwieńczoną piruetem. Życie chyba było mi niemiłe, ale musiałem dać z siebie wszystko. Po tym nastąpi finał, który ostatecznie zwieńczy nasze zmagania pokazując, czy starania poczynione podczas całej prezentacji nie poszły przypadkiem na marne. Mogłem mieć jedynie nadzieję, że los nie skaże nas na okrucieństwo kolejnej porażki.
Uśmiechnąłem się do niej podczas kolejnych figur pozwalających nam być bliżej niż dalej od siebie. Jej słowa były więcej niż oczywiste, wyrażały jej pragnienia na obecną chwilę i wiedziałem, że musiałem się mocno postarać, by na naszej znajomości nie pojawiła się kolejna rysa. Ciekawe co myślała jej przyjaciółka o tym, że Fantine przyszło tańczyć właśnie ze mną.
- Twoje zaufanie wiele dla mnie znaczy – powiedziałem jeszcze, zdążając to powiedzieć jeszcze przed wejściem w kolejną partię utworu oraz rozpoczęcie następnego etapu, podczas którego rozmowa może się okazać niezwykle trudna, szczególnie dla czarownicy.
- Jak zwykle ratujesz nad od złego lady. Mam nadzieję, że zostanie tak już do końca – odezwałem się w pewnym momencie, kiedy figura o wymownej nazwie pokładziny dobiegła końca. Lady Rosier wraz z moją pomocą podniosła się z pozycji niemal leżącej do stojącej, mogąc znów tańczyć na lodowisku. Obawiałem się czy nie kręciło jej się w głowie, ale reguły były niestety brutalne, musieliśmy zdążyć w odpowiedniej linii melodycznej z ustaloną odwracanką, kolejną próbą mającą wywołać we mnie zaniepokojone bicie serca. Jazda najpierw przodem, później tyłem, z wymachiwaniem nogami, zwieńczoną piruetem. Życie chyba było mi niemiłe, ale musiałem dać z siebie wszystko. Po tym nastąpi finał, który ostatecznie zwieńczy nasze zmagania pokazując, czy starania poczynione podczas całej prezentacji nie poszły przypadkiem na marne. Mogłem mieć jedynie nadzieję, że los nie skaże nas na okrucieństwo kolejnej porażki.
na brzeg
wpływają rozpienione treny
w morzu płaczą syreny,
bo morze jest gorzkie
w morzu płaczą syreny,
bo morze jest gorzkie
Flavien Lestrange
Zawód : pomocnik dyrektora artystycznego rodowej opery
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
De la musique avant toute chose,
Te pour cela préfère l’Impair.
Te pour cela préfère l’Impair.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Flavien Lestrange' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 7, 31
'k100' : 7, 31
Sadzawka
Szybka odpowiedź