Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój Erniego
AutorWiadomość
Pokój Erniego [odnośnik]03.08.16 1:48
First topic message reminder :

Pokój Matta

Na najdłuższej ścianie znajduje się wypełniony co cenniejszymi książkami, które Matt zniósł z Nokturnu, szafka nocna i co najważniejsze - spora, wygodna kanapa. Zazwyczaj jest rozłożona i zajmuje największą część pokoju. Przy kanapie można znaleźć kilka butelek różnego alkoholu w towarzystwie starych kubków po kawie robiących za popielniczkę. Za drzwiami stoją kartony wypełnione ubraniami bądź mniej lub bardziej istotnym gradobiciem. Na ścianach nie ma nic prócz farby, a na podłodze niczego ponad surowych desek.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.


Ostatnio zmieniony przez Bertie Bott dnia 25.10.18 22:02, w całości zmieniany 2 razy
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Erniego - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott

Re: Pokój Erniego [odnośnik]31.08.19 18:34
- Dziwne, nie? - śmieję się. Każdy znajomy, któremu o tym mówiłem robił wielkie oczy i machał ręką, stwierdzając, że się zgrywam. Bo i tak to brzmiało - jak całkiem niezły żart. A później kiwam głową i uśmiecham się lekko - Nooo - drapię się po głowie, marszcząc mocno brwi - Nie do końca. Znaczy, wiesz, nie chwaliłem się zbytnio swoim pochodzeniem i trochę jakby podkolorowałem swój życiorys... Ale przedstawiłem się jako Johnatan Bojczuk, żeby nie było - sama Deirdre chyba mnie nie rozpoznała, przynajmniej takie miałem wówczas wrażenie, inaczej najpewniej mógłbym co najwyżej pomarzyć o pracy w balecie. Zawsze ukrywałem czystość swojej krwi, utrzymywałem, że jestem Bojczukiem, czarodziejem krwi przynajmniej połowicznie czystej, ale pomimo starań nawet już w czasach hogwarckich, po szkole krążyło wiele plotek na ten temat. Plotek, którymi nie przejmowałem się w ogóle i nie przejmuję do tej pory, ludzie zawsze będą gadać.
- Mhm, dokładnie ją. Ta, w sumie nie pamiętam jak nazywała się wcześniej, ale chyba inaczej, nie? No na bank musiała se znaleźć jakiegoś faceta, skoro niebawem urodzi mu dzieciaka - bo jej błogosławiony stan był aż nadto widoczny. Byłem nawet trochę ciekaw, czy powije potomka jeszcze przed premierą i pojawi się na niej z gówniakiem w ramionach? A może nie pojawi się w ogóle? Szkoda. Odganiam od siebie te myśli i wzruszam lekko ramionami - Najwidoczniej - nie miałem pojęcia czy mnie poznała czy nie, w sumie nie dawała żadnych oznak tego, że rozpoznaje moją twarz, ale z drugiej strony przecież nie tak dawno temu spotkaliśmy się w innym, nieco bardziej specyficznym miejscu, tam, w tajemniczej wieży, do której wywiało nas prosto z pokładu Syreniego Lamentu. A z trzeciej strony to i ja nie wparowałem tam i nie powiedziałem ooooo, siemano Deirdre, kopę lat, pamiętasz mnie ze szkoły?, może więc kryła się z tym tak samo dobrze jak ja.
- Oooo, bardzo dobrze, moja sakiewka od lat nie była taka ciężka - przyznaję zgodnie z prawdą. Fakt, nie mogłem narzekać pływając pod banderą Traversów, ale to i tak było coś całkiem innego, bo wtedy większość swojej doli przewalałem od razu, bawiąc się gdzieś w egzotycznych krajach, a do Londynu wracałem spłukany jak zwykle. I było naprawdę pięknie.
- Ernie? Pewnie gna gdzieś Błędnym - macham ręką, bo za tym człowiekiem to nawet ja nie potrafiłem nadążyć. W Ruderze pojawiał się na chwilę i znikał na długo. Miałem wrażenie, że Prang jest bardzo zapracowanym człowiekiem i w sumie w dobie anomalii, kiedy teleportacja nie była możliwa, wcale mnie to nie dziwiło, ale teraz? Teraz koniecznie powinien trochę zluzować, bo już nawet nie pamiętałem kiedy ostatni raz waliliśmy razem Pięść Hagrida, a od czasów szkolnych robiliśmy to regularnie! - Właściwie to trochę przez przypadek zatrzymałem się akurat tutaj. Ern pewnego dnia wyskoczył z tym mieszkaniem, że okazja i w ogóle, żebyśmy się wprowadzili, to się wprowadziłem i jakoś tak wyszło, że zostałem - na jak długo? Czas pokaże, póki co jednak było mi tu całkiem dobrze. Polubiłem mieszkańców Rudery oraz Dolinę Godryka, no a w razie czego zawsze mogłem odwiedzić mamę w Bibury, albo któregoś ze znajomych i tam odpocząć od monotonii. O ile w ogóle można było mówić o monotonii w tym miejscu.
- Ooooo, chętnie! - rozpromieniam się i poprawiam na krześle. Skoro nawet Jamie mówiła, że mają szansę na wygraną, to może mógłbym na tym jeszcze zarobić? Każdy lubił hazard, zakłady i inne takie pierdolety - Serio? Ale już wszystko jest okej? - pytam, wbijając w nią spojrzenie. Wyglądała całkiem dobrze, więc chyba i tak się czuła - W każdym razie możesz spodziewać się mnie na trybunach - kiwam głową. Później wznosimy toast, a ja uśmiecham się szerzej - Ciekawe jak to się stało, że od maja Ministerstwo walczy z anomaliami i nic, a nagle pyk! I wszystko wraca do normy? Interesujące - obracam kubek w dłoniach, wbijając spojrzenie w jego zawartość.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pokój Erniego [odnośnik]31.08.19 23:28
Rzeczywiście to wszystko było dziwne, ale obudziło też w Jamie pewien niepokój na myśl o tym, że Johnatan mógł znajdować się blisko ludzi uprzedzonych do nieczystej krwi. Nie tylko uprzedzonych, ale i potencjalnie niebezpiecznych, a Johnny którego pamiętała nie należał do wybitnych czarodziejów i podobnie jak ona nie był orłem w magicznych dziedzinach. Jej niepokój wzrósł, gdy usłyszała imię Deirdre, które jeszcze tydzień temu nie wzbudziłoby w niej większych emocji, ale po rozmowie z panem Rineheartem dowiedziała się rzeczy, które kazały jej wzmóc czujność i chłonąć informacje. Nie przez zwykłą ciekawość dalszymi losami osoby kojarzonej ze szkoły, a dlatego, że ta kobieta miała należeć do rycerzy, a co za tym idzie być niebezpieczna, może nawet powiązana z pożarem, w którym zginął jej ojciec.
- Hm, w sumie to zastanawiające, że cię nie pamięta, skoro powiedziałeś prawdziwe nazwisko, przecież Johnatana Bojczuka raczej trudno nie pamiętać – zdziwiła się. Johnny był dość charakterystyczną i barwną sylwetką, jedną z tych, które zapadały w pamięć na dłużej. Prawdopodobnie był zmorą dla niejednego Ślizgona, choć który Gryfon nie był? – Jakoś dziwnie się nazywała, Tsagairt chyba? – udała, że się zastanawia, ale to właśnie to nazwisko podał jej Rineheart, ale okazywało się, że było już nieaktualne. Ale tak mogło się zdarzyć, w końcu Deirdre mogła w międzyczasie wyjść za mąż. Wiele kobiet wychodziło, były w takim wieku że już podobno wypadało, choć akurat Jamie się do tego nie spieszyło, bo zdawała sobie sprawę, że po zajściu w ciążę musiałaby zakończyć karierę. Nie chciała tak szybko kończyć przygody z quidditchem, poza tym nie do końca widziała się w roli żony siedzącej w domu z dziećmi i czekającej, aż mąż wróci z pracy. Nie wdała się w swoją matkę pod tym względem. Nie chciała rezygnować z życiowej pasji na rzecz zostania kurą domową.
- Dobrze to słyszeć – rzekła odnośnie jego uwagi o sakiewce. Jego talent najwyraźniej został doceniony. – Z moją też nie jest najgorzej, bo choć nadal pomagam mamie, myślę że niebawem, może po najbliższym meczu, uskładam już na porządną sportową miotłę. – Poprzednią straciła przez anomalie i zmuszona była latać na zwykłej, ale bardzo brakowało jej dobrej, szybkiej i zwrotnej miotły. Dobry talent mógł obronić się sam, ale i tak lepiej i szybciej latało się na sprzęcie wyższej klasy. – Pewnie ma sporo pracy z tym Błędnym, choć już nie tyle co wtedy, kiedy nie można było się teleportować? – zauważyła. Wtedy czarodzieje dużo intensywniej korzystali z Błędnego Rycerza, także Jamie. Ale i po zakończeniu anomalii nadal pozostawali tacy, którzy nie lubili teleportacji ani mioteł. – Jeśli masz w planach zostać w Dolinie na dłużej to pewnie jeszcze będę czasem wpadać w przerwach między treningami.
Mogła zaglądać, skoro tu był. Należało korzystać z tego, że w Dolinie mieszkało trochę jej znajomych.
- Och, tak, już od dawna jest okej. To nic szczególnego, podczas gry w quidditcha łatwo o uszkodzenia, zwłaszcza kiedy były anomalie. – Zbyła to machnięciem ręki. Już nie liczyła ile razy miała coś pęknięte lub złamane od uderzenia tłuczkiem lub upadku, bo to nieodłącznie wiązało się z quidditchem nawet w Hogwarcie, a co dopiero w prawdziwych rozgrywkach, i to jeszcze przy magicznych i pogodowych anomaliach, kiedy prawdopodobieństwo uszkodzenia się wzrastało znacząco. Na szczęście uzdrowiciele potrafili bardzo szybko zaradzić takim urazom. – Na pewno się ucieszę jak cię zobaczę. – Zawsze dobrze było wiedzieć, że kibicują jej znajome twarze.
Teraz już wiedziała, że to wcale nie ministerstwo naprawiło anomalie, ale nie mogła się tą wiedzą dzielić. Prawdziwi bohaterowie pozostawali cisi i nieznani, podczas gdy ministerstwo próbowało przypisać sobie zasługi, choć samo nie zrobiło nic.
- Też jestem ciekawa, jak oni to zrobili, i to tak szybko – powiedziała więc, choć te słowa zapiekły ją na języku, ciężko przychodziło jej powtarzanie tego paskudnego kłamstwa, skoro wiedziała, że ministerstwo pod wodzą Malfoya nie kiwnęło palcem, bo jedyne co robiło to prześladowania osób nieczystej krwi. Bezpieczeństwo niewinnych, a zwłaszcza mugoli, na pewno nie leżało im na sercu. No, ale nie mogła zdradzić się z tym, że znała prawdę, więc nie miała innego wyboru jak przytaknięcie. – Jednego dnia były anomalie, a kolejnego już nie. Ale nie znam się na tych naukowych zagadnieniach, może mój mądry brat rozumie więcej. – Podciągała swoje umiejętności w białej magii, by umieć się bronić, ale numerologiczne zagadnienia były dla niej czystą abstrakcją, której nie ogarniała umysłem, a żeby ogarnąć anomalie pewnie trzeba by ogromnej wiedzy w tym zakresie, skoro nawet Henry nie wiedział, czym właściwie są anomalie i jak się ich skutecznie pozbyć, a był jedną z najmądrzejszych osób, jakie znała.
Wypiła swoją porcję wina.
- No cóż, chyba niedługo będę się zbierać. Wpadłam tylko na chwilę, sprawdzić co słychać – powiedziała nagle. Czas w dobrym towarzystwie płynął szybko, ale przecież nie mogła tu siedzieć do wieczora, więc pogadali jeszcze chwilę, ale później Jamie w końcu pożegnała się i opuściła Ruderę.

| zt.






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Pokój Erniego [odnośnik]10.11.19 2:11
Wzruszyłem ramionami i podrapałem się po głowie, targając jeszcze bardziej zmierzwioną burzę loków. Nie zastanawiałem się nad tym; skoro zostałem zatrudniony, to nie było nad czym, a jeśli fakt, że nie pamiętała mnie z czasów szkolnych zadziałał na moją korzyść, to chyba dobrze się stało.
- Aaaa, tak, coś takiego, masz rację - kiwam lekko głową, a później macham ręką, bo to nieistotne - kolejne nazwisko, które już niebawem wyleci mi z głowy. Spijam łyk alkoholu, po czym wyciągam nogi, chcąc oprzeć je na kanapie, ale Berta kłapie na mnie nerwowo, to wyciągam obie ręce, głaszcząc ją po poduszkach i kiedy wreszcie się uspokaja, wspieram nań pięty, wyciągając się na swoim siedzisku. Dłonie opieram na brzuchu.
- Oooo, dasz się bujnąć kiedyś? - pytam, wyciągając usta w szerokim uśmiechu; mrugam do Jamie jednym okiem, bo w sumie to trochę się zgrywam, żaden był ze mnie miotlarz i szczerze powiedziawszy trochę bym się bał, że mnie poniesie i, nie wiem, chociażby wpadnę w jakieś drzewo, albo cokolwiek innego - Taaa, to było prawdziwe urwanie głowy, podczas anomalii, niesamowity ścisk. Teraz jest trochę lepiej, ale jak ostatnio jechałem z nim do Londynu to zauważyłem, że i tak jest tam więcej ludzi niż przed anomaliami, niektórzy chyba zdążyli polubić Błędnego - albo Erna, bo co ciekawsze zauważyłem również, że zdecydowanie więcej kobiet zostało stałymi klientkami Rycerza; w sumie nie ma się co dziwić - gdybym był laską poleciałbym za nim na koniec świata albo i jeszcze dalej. Trochę się rozmarzyłem myśląc o ciemnych puklach opadających na jego jasne czoło i pięknych oczach... Ja pierdole. Mrugam kilka razy odganiając od siebie te dziwaczne myśli i powracam na ziemię, do Jamie, w którą wbijam spojrzenie szeroko otwartych oczu.
- Jasne! Wpadaj kiedy chcesz, póki co nie planuję przeprowadzek - bo dobrze mi tu było, aż dziw w sumie, chyba biłem swój rekord, bo odkąd wyprowadziłem się z rodzinnego domu, nigdzie nie mieszkałem tak długo. Może dorastałem? Dziwne uczucie. Uśmiechnąłem się na jej kolejne słowa i kiwnąłem lekko głową. A później pochylam się nieznacznie wprzód, wciskając Jamie butelkę z alkoholem.
- Obiecuję, że będę krzyczał najgłośniej - parskam śmiechem, ale to w sumie prawda, bo zawsze jak się już wybrałem na jakiś mecz, to darłem ryło jakby mnie coś opętało, cóż, sportowe emocje!
- Pewnie nigdy się nie dowiemy - wzruszam ramionami; a szkoda! Z natury byłem ciekawski, więc takie rzeczy po prostu wydawały mi się interesujące, zresztą pewnie nie tylko mi - To samo - śmieję się. Nauka nigdy mnie nie pociągała i już w Hogwarcie wolałem włóczyć się po zamku tudzież terenach wokół niż ślęczeć nad książkami; co prawda później odbiło się to trochę na moim życiu, bo właściwie nie osiągnąłem kompletnie nic, ale kto by się tam przejmował? Bardziej liczyło się dla mnie to, że pół świata zobaczyłem, a drugie pół miałem zamiar przemierzyć, tylko w swoim czasie.
- Nie chcesz zostać na zupę? Bertie zrobił kalafiorową - a jak Bertie zrobił zupę, to mucha nie siadała, serio. Kiedy zaś Jamie opuściła Ruderę, ja pognałem do swojego pokoju zobaczyć jak się ma moja na wpół martwa pannica, ale już jej tam nie było - ani w łóżku, ani nigdzie indziej. Bladego pojęcia nie mam, co się mogło z dziewuchą stać, miałem jeno nadzieję, że jakoś udało jej się dotrzeć do domu.

/zt




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Pokój Erniego [odnośnik]05.04.20 1:10
późny wieczór 5 kwietnia


Zdążyła trochę ochłonąć. Trochę. Ledwie po powrocie do domu Elli, która od razu zauważyła, że coś jest nie tak, zasiadła na kanapie i wypiła pół butelki wina porzeczkowego. Paskudnego wina porzeczkowego, ale stwierdziła, że jednak whisky byłaby na dzisiaj za mocna, a miała ochotę poczuć choć odrobinę tego palącego smaku na końcu języka.
Pergamin jakoś tak sam wpadł jej w ręce. Nie planowała dzisiaj pisać żadnych listów, a ostatecznie wysłała ich chyba trzy. Potrzebowała choć na chwilę odsunąć myśli, choć trochę się od tego wszystkiego oderwać i z jakiegoś powodu, kiedy tylko pomyślała sobie o swojej dużo młodszej wersji, ile by zrobiła, by móc tak po prostu przelać na papier wszystkie słowa, które miała do powiedzenia panu Floreanowi Fortescue, a dzisiaj to było tak niesamowicie proste. Wystarczyło wziąć pióro w dłoń. I tyle. Żadnych problemów, żadnych zmartwień. Chociaż to drugie nie było już takie pewne, bo zastanawiała się co mogło stać się tak strasznego, że nie mógł przyjść na spotkanie. Właściwie to Bertie od razu wygadał się co dolegało lokatorowi Rudery, dlatego Marcella ze sobą zabrała odpowiedni eliksir, otrzymany od Gwen.
Została wpuszczona przez Sue i niemal od razu musiała przywitać się z tutejszym duchem, bo ktoś ostrzegł ją już, że dusza nie będzie zadowolona, jeśli się ją pominie. Poczuła się zmierzona podejrzliwym wzrokiem, ale wyglądało na to, że nie będzie miała większego kłopotu z przebywaniem tam. Zahaczyła też o kuchnię, gdzie otrzymała ziołową herbatę, która miała podobno pomóc, ale Marcella zupełnie nie znała się na ziołach, więc wierzyła na słowo. I dopiero z kubkiem w dłoni zawędrowała do pokoju Floreana. Przynajmniej powiedziano jej, że właśnie tam teraz sypiał... Po tym co stało się z lodziarnią.
Odetchnęła cicho. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że na pewno jej ubrania przesiąkły zapachem tytoniu, tylko delikatnie zatuszowanym fiołkowymi perfumami. Chociaż tutaj chyba paliło się wewnątrz, więc może nie powinna się aż tak bardzo przejmować? Najpierw zapukała, a gdy usłyszała pozwolenie, nacisnęła klamkę. - Hej... Jak się czujesz? - spytała już w wejściu.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Pokój Erniego [odnośnik]27.04.20 0:31
Czy mogło być gorzej? Oczywiście. Zawsze mogło być gorzej, czego nauczyłem się już dawno temu, ale i tak dzisiejszy dzień nie należał do udanych. Jak mogłem dostać zatrucia pokarmowego, czegoś tak banalnego, akurat w dzień spotkania Zakonu? Czekałem na to spotkanie tak długo. Chciałem się dowiedzieć co teraz będzie naszym priorytetem i pomóc w czym tylko się dało, żeby jakoś odwdzięczyć się za pomoc, którą okazano mnie. Kręciłem się po Oazie kiedy tylko mogłem, ale czułem, że to za mało. Chciałem więcej i więcej, i tak nie chodziłem do pracy, więc miałem mnóstwo czasu na takie rzeczy. Ale nie, musiałem być przykuty do miski i sedesu przez ostatnie kilkanaście godzin. Tragedia! Ktoś podał mi jakiś eliksir, nawet nie jestem w stanie powiedzieć kto, ale nie zadziałał. To znaczy, niby coś tam ulżyło, ale nie wyleczyło do końca. Dopiero sen pomógł. Wciąż kręciło mnie w brzuchu i bałem się zjeść coś więcej niż bułkę i wypić coś więcej niż wodę, ale dobre i to. Leżałem na łóżku i czytałem książkę o olbrzymach, kiedy drzwi do mojego pokoju pomału się otworzyły, a w progu stanęła Marcella.
To nie tak, że zapomniałem. Po prostu się zaczytałem i straciłem rachubę czasu. Norvel, dotychczas leżący obok łóżka, podbiegł do Marcelli i zaczął ją energicznie obwąchiwać. To niesamowite, że w Ruderze, tej kotłowaninie ludzi i zapachów, wciąż wyczuwał coś nowego.
- Hej! - Zerwałem się z łóżka, odkładając książkę na bok. - Podobno upodobniłem się do Lany, ale oprócz tego wszystko w porządku - fakt, wciąż byłem blady jak ściana, ale naprawdę czułem się o wiele lepiej niż chociażby parę godzin temu. - Właśnie, Lana ci nie przeszkadzała? - Musiałem się upewnić, bo choć uwielbiałem duchy, to jednak byłem też świadomy, że bywają natrętne. Przynajmniej Lana taka była, ale to mi nie przeszkadzało w prowadzeniu długich dysput, ja tam i tak ją lubiłem. Żywa martwa historia, jak tu nie być ich fanem?
- Norvel, przestań - upomniałem jeszcze psa, żeby już przestał tak ją obwąchiwać. Owszem, pachniała ładnie, ale to przecież nie powód, żeby nie odrywać od niej nosa. Nigdy nie zrozumiem do końca psów.
- Opowiadaj co się działo, strasznie jestem ciekaw - przyznałem, wyglądając na chwilę na korytarz. Nie chciałem, żeby ktoś spoza Zakonu dosłyszał nasze rozmowy. - Napijesz się czegoś? W sumie od tego powinienem zacząć - zaśmiałem się, drapiąc się za uchem. Za to wybór mieliśmy naprawdę ogromny, od wszelkiej maści soków, po setki herbat i tysiące alkoholi. Mieszkanie z tak różnorodnym zestawem ludzi miało swoje plusy.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Erniego - Page 7 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Pokój Erniego [odnośnik]28.04.20 23:37
Na szczęście zdążyła trochę ochłonąć, żeby nie cisnąć we wszystko w tej chwili piorunami wściekłości. Trochę nie chciała sprawiać takiego wrażenia. Nawet nie wiedziała, że będzie tutaj jakiś piesek, gdyby wiedziała, to byłoby oczywiste, że wolałaby już być zupełnie spokojna. Teraz była raczej zmartwiona. Dotąd widywała Floreana na każdym spotkaniu w Starej Chacie, a skoro się nie pokazał to naprawdę musiało być źle. Wyglądał no cóż... Trochę blado. Trochę bardzo. Już w przejściu posłała mu łagodny uśmiech, trochę rozczulony, bo jednak najwyraźniej nie zamartwiała się na darmo. - Do kogo? - spytała zaskoczona. Nie spotkała właściwie nikogo poza Sue. - Nie, spotkałam tylko Susanne w kuchni... I pomogła mi z tym. - powiedziała, próbując przedostać się do pokoju w taki sposób, by nie wylać ciepłego napoju, ale też nie rozdeptać przypadkiem słodziaka, który zaczął kręcić się pod jej nogami. - Hej, uważaj, bo zaraz... - Westchnęła na końcu. Udało jej się jednak większymi krokami przedostać do szafki, na którą odstawiła kubek i przykucnęła, żeby dać obwąchać swoją dłoń wesołemu kundelkowi. - Jest przesłodki. Norvel, tak? - To imię jej coś przypominało, ale jakoś w tej chwili zupełnie nie mogła sobie przypomnieć gdzie je słyszała. Ale na pewno było nietypowe i na pewno je znała. Ale nie wiedziała, że Florean ma psa, więc na pewno nie wspomniał o tym na ich spotkaniu u Macmillana. - Nie denerwuj się na niego, jest piękny. Tak, jesteś dobrym pieskiem? Najlepszym. - Kiedy Norvel już obwąchał jej dłoń i nieco bardziej zapoznał się z jej zapachem, pogłaskała go, lekko nawet zahaczając o drapanie ucha. Koty Arabelli to uwielbiały.
- Nie trzeba, odpoczywaj. Gdybym chciała, na pewno już bym miała co pić. Herbata jest dla Ciebie. Bez cukru i mleka.
Na jego przypadłość taka będzie najpewniej najlepsza. Ale miała też specyfik, który szybko postawi go na nogi. Jednak Florean zaczął temat spotkania i Figg aż westchnęła ciężko. Podniosła się do stojącej pozycji i zapukała paznokciami o szafkę, nerwowo. - Wspaniale, jak zawsze... - Mruknęła trochę niezadowolona. - Keat i Steffen byli pierwszy raz. Nowi mają dużo pomysłów. Ale czasami mam wrażenie... - Urwała. Nie wiedziała do końca czy powinna mówić o niektórych rzeczach. Jeszcze wyjdzie na histeryczkę. Bo zdawała sobie doskonale sprawę, że przegięła. Ale to nie zmieniało faktu, że czuła się poszkodowana.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Pokój Erniego [odnośnik]05.05.20 20:32
Tak przyzwyczaiłem się do mieszkania w Ruderze, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktoś może nie wiedzieć kim jest Lana. Marcella zadała złe pytanie, bo temat duchów był zapalnikiem mojego gadulstwa. Usiadłem na łóżku, biorąc głęboki wdech. - Lany. To kobieta, do której kiedyś należał ten dom. Umarła mniej więcej sto lat temu. Jest dość... specyficzna, nie przepada za gośćmi - wyjaśniłem, ostatecznie powstrzymując się przed opowiedzeniem historii jej życia. Zresztą całej i tak jeszcze nie znałem, jedynie domyślałem się kilku szczegółów. Składałem historię ze strzępków, które udawało mi się wyłapać podczas rozmowy. Wymagało to dużo cierpliwości, ale tej nigdy mi nie brakowało kiedy chodziło o kontakty z duchami. Czasem przypominało to pracę detektywa, ale za to jaką można było poczuć satysfakcję, kiedy w końcu poskładało się parę puzzli w całość! - O, dzięki - odebrałem od niej herbatę, ale przecież wcale nie musiała mi jej robić! To ja powinienem, przecież była moim gościem. Cała ta sytuacja była trochę niekomfortowa, ale nie zamierzałem się w to zagłębiać, żeby nie czuć się jeszcze bardziej głupio. Zatrucie pokarmowe, jak przyziemnie. - Siadaj, rozgość się - westchnąłem, wskazując ręką na łóżko i fotel po drugiej stronie pokoju. Warunki nie były najwyższych lotów, ale nie narzekałem. Raczej byłem wdzięczny Bertiemu, że znalazł miejsce dla mnie i dla Florence pomimo takiej ilości lokatorów. Dobrze było wiedzieć, że mam przyjaciół, którzy zawsze mi pomogą. - Tak, Norvel. To po tym czarodzieju, który niedawno uratował mugola przed mantykorą, nie wiem czy czytałaś wiadomości - wyjaśniłem pokrótce, klepiąc się w łydkę, żeby Norvel już jej tak nie obwąchiwał i usiadł obok mnie. Faktycznie podszedł, ale od razu wskoczył na łóżko. - Norvel... - powiedziałem niby groźnie, ale machnąłem na niego ręką. Niech leży, niech ma. Zamiast go skarcić, podrapałem go za uchem.
Zawiesiłem wzrok na Marcy, kiedy zaczęła opowiadać o spotkaniu Zakonu. Od razu wyczułem jakiś problem, wystarczyło tylko spojrzeć na to jaka jest spięta. Zlekceważyłem wzmiankę o Keatcie i Steffenie, choć zapisałem sobie z tyłu głowy, żeby przy pierwszej lepszej okazji zapytać ich o wrażenia. - Coś się stało? - Zapytałem, kiedy Marcy urwała w pół zdania. Chciałem wiedzieć co jej chodzi po głowie, a coś chodziło na pewno.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Erniego - Page 7 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Pokój Erniego [odnośnik]31.05.20 19:55
Teraz to nabierało trochę więcej sensu, ale jednocześnie było to naprawdę dziwne, że jeszcze nie poznała Lany. Duchy zazwyczaj były aż nazbyt ciekawskie gdy w grę wchodziło życie mieszkających w ich domach ludzi. I ostatecznie - w ogóle nie zdziwiło jej to, że jedną z pierwszych osób o których napomniał Florean była akurat zamieszkująca tutaj duszyca. Pamiętała, że kiedyś bardzo dużo czytał o duchach. I że naprawdę je lubił.
- To udało nam się minąć. - Chyba była z tego powodu zadowolona. Skoro Lana nie lubiła obcych, mogła być naprawdę nieprzewidywalna. A Marcella w swoim stanie też była trochę nieprzewidywalna. Zmartwienie o Floreana tylko na chwilę przykryło prawidziwy problem, który skrywała gdzieś pod skorupką uprzejmości. - Wiem... - Kiwnęła głową, kiedy zaczął rozmawiać o Norvelu. - Mam nawet kartę z czekoladowych żab z nim. Została niedawno wydana, zobacz. - Miała przy sobie mały woreczek, na który było rzucone zaklęcie zwiększająco-zmniejszające. Trzymała w nich swoją małą kolekcję kart i ogólnie całą masę głupot, jakie kobiety zawsze musiały mieć przy sobie. Dlatego znalezienie odpowiedniej chwilę trwało. - O, jest. - Pokazała mu kartę z Norvelem Twonkiem. A później pokazała ją jeszcze pieskowi. - Widzisz, to Ty. Też kiedyś uratujesz kogoś i będziesz dzielny, co? - spytała, głaszcząc Norvela za uchem, czując, że piesek naprawdę lubił czułości. Ostatnio zaczęła coraz mocniej przekonywać się do posiadania zwierząt. Dotąd towarzyszył jej tylko Arkady, ruda sówka, która z resztą wyglądała tak, jakby Marcellę zmieniono w sowę. Tylko była nieco bardziej łasa na łakocie, właściwie do wszystkiego dało się przekonać to ptaszysko, gdy się miało trochę przysmaku dla sów ze sklepu w Hogsmeade.
Kiedy spytał o co dokładnie może chodzić, trochę zgasły w niej resztki entuzjazmu, nawet pomimo całkiem miłego spotkania w całkiem miłym towarzystwie. Powinna się cieszyć, nie? Ktoś chce z nią gadać i to nawet ktoś, kto nie jest do tego zmuszony jak jej rodzeństwo. - No bo... - Westchnęła ciężko. - Nie wiem czy wysyłałeś ten raport z misji, które kazali nam zrobić. Alex i Just przeglądali te raporty, zaczęli ich temat i w ogóle, twierdząc, że największym problemem jest niesubordynacja i to, że ich nie słuchamy na misjach, co jest taką głupotą, że ja nie wierzę. Ale dobra, zaproponowałam jakieś rozwiązania, które znam z policji, ale wtedy Tonks wyleciała, że w ogóle to co powiedzieli nie podlega żadnej dyskusji i że oni żadnych rozwiązań nie chcą, nie będą ich słuchać i w ogóle to teraz oberwie się wszystkim dlatego, że ktoś ich rozkazu nie wykonał. I ja nie wiem jak inni, ale zawsze się słuchałam i się tak strasznie wściekłam... - Na chwilę schowała twarz w dłoniach, bo było widać, że już się odpaliła. Naprawdę, ta sytuacja doprowadziła na skraj emocjonalnego wybuchu. - No i odpaliłam się i przygadałam im trochę. Wiem, że nie powinnam, ale skoro nie chcieli o tym gadać to po co w ogóle zaczynali temat... - Usiadła w końcu w fotelu, przyciągając nogi do siebie. Potrzebowała się wygadać. - Nie rozumiem...


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Pokój Erniego [odnośnik]21.08.20 21:16
Lubię zbierać rzeczy. W swoim starym mieszkaniu na ulicy Pokątnej trzymałem mnóstwo pamiątek, które dla postronnych mogły wydawać się nic nie znaczącymi gratami. Ja przywiązywałem się do przedmiotów, bo każdy z nich miał swoją własną unikalną historię – były trochę jak myślodsiewnia, z tą różnicą, że trzymały w sobie tylko jedno wspomnienie naraz. Dużo z moich rzeczy ucierpiało podczas ataku na kamienicę, i nie ukrywam, że pożegnanie się z częścią swojego dobytku było dla mnie trudne, ale przynajmniej teraz łatwiej mi przychodziło sortowanie rzeczy, nie zbierałem wszystkiego tak kompulsywnie jak wcześniej. Nawet książki podzieliłem na ważny i mniej ważny stosik, a wcześniej każda wydawała mi się tak samo istotna. Chyba dlatego z rozbawieniem spojrzałem na woreczek Marcelli, w którym trzymała... Czekoladowe Żaby. Każdego dnia, zawsze przy sobie. Czy wydało mi się to dziwne? Tak, ale potem przypomniałem sobie, że sam składam się z mnóstwa dziwactw, więc głupio byłoby ją oceniać. - Norvel jest na kartach? - Nie sądziłem, że tak świeża sprawa już będzie miała swoje kolekcjonerskie odwzorowanie, poza tym ratowanie mugoli wydawało mi się postępkiem wybitnie antyrządowym. - W takim razie mamy dowód na to, że nowy minister ich nie kolekcjonuje - westchnąłem, spoglądając na psa, który wyjątkowo spokojnie reagował na obecność Marceli. To dobrze o nim świadczyło, nie chciałbym mieć agresywnego zwierzęcia.
Nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, żeby zauważyć, że coś ją gryzie. Nie spodziewałem się jednak, że moje pytanie okaże się zapalnikiem. Cierpliwie słuchałem co Marcela ma do powiedzenia, zresztą byłem zainteresowany tym, co wydarzyło się na spotkaniu pod moją nieobecność. Nie wiedziałem co sądził o jej relacji, bo z jednej strony mnie wzburzyła (niesubordynacja?), a z drugiej nie chciało mi się wierzyć, żeby Alexander i Tonks byli w stanie tak nas skrytykować. Dlatego przez chwilę milczałem, mieląc w głowie otrzymane informacje. - Moment - ciężko mi się dzisiaj myślało. - Podali jakiś konkretny przykład? - Oto ja, historyk, Florean Daj Mi Fakty. - Czy połowa spotkania przebiegła na dyskusji o naszej niesubordynacji? Poza tym kto niby ich nie słucha? Robię wszystko co mi każą, nawet okradłem bank - wzburzyłem się, chociaż obiecałem sobie, że tego nie zrobię, dopóki nie usłyszę historii z innego punktu widzenia. - To wszystko brzmi podejrzanie. Nawet nie chcieli cię wysłuchać? Może nie jesteś Gwardzistką i nie wiesz tyle co oni, ale masz praktyczną wiedzę, która może się przydać w walce - nie tak jak ja. - Ktoś cię poparł? Aurorzy? - Nie chciało mi się wierzyć, że tylko Marcella się wzburzyła (jeżeli tak, to może jednak trochę przekoloryzowała swoją historię). - Wszystkim już puszczają nerwy, nie ma co się dziwić - stwierdziłem, patrząc na nią zatroskany, bo wyglądała na przemęczoną. - Poza tym uważam, że nie zaszkodzi jak ktoś czasem im przygada. Narażamy się tak samo jak oni, mamy prawo wyrażać swoje opinie - wzruszyłem ramionami, mimo wszystko starając się zachować spokój i zdrowy rozsądek. Jeszcze bardziej żałowałem, że nie udało mi się uczestniczyć w tym spotkaniu – na następne przyjdę choćby bez nogi.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Erniego - Page 7 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Pokój Erniego [odnośnik]26.08.20 23:05
Właściwie to nie było tak, że trzymała karty z czekoladowych żab zawsze ze sobą. Po prostu od czasu ich pamiętnego napadu była ciągle przygotowana na to, żeby opuścić swój dom w każdej chwili. Dlatego trzymała ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy - trochę galeonów, pomniejszoną miotłę czy też właśnie karty. Nie czuła się bezpiecznie, strach dopadał ją jak demon. Martwiła się, że zostanie zaskoczona. I choć nie spała najlepiej już od czasu wyprawy do Azkabanu, to się tylko nasiliło w ostatnim czasie. Kiedyś przynajmniej dom był jej bezpieczną przystanią. Ciepłą i miłą. Teraz nawet on był zagrożony, mimo że szkockie wrzosowiska nie oddawały stanu wojny.
Może właśnie dlatego reagowała tak nerwowo? Nie powinna szukać takich wymówek. Zrobiła coś głupiego, tak wyszło. Nie powinna usprawiedliwiać się głupio tylko po prostu powinna wziąć to na klatę... Tak, jak należy. Gdy usiadła na łóżku, pies wskoczył na nie i ułożył głowę na jej kolanach. Uśmiechnęła się wtedy lekko i pogłaskała malucha po łebku. Może on też był zmęczony? - Jeśli chcesz, możesz ją wziąć. - powiedziała do Floreana, podsuwając mu kartę.
Miała wrażenie, że mężczyzna z całej grupy zrozumie ją najlepiej. Oboje podjęli w ostatnim czasie dużo decyzji, które były dyskusyjne, jeśli wyłączyło się fakt, że robili to dla Zakonu Feniksa. - Nie, skrzyczeli mnie od razu mówiąc, że to nie podlega dyskusji. Żadnych przykładów, nawet imion czy nazwisk. - Wyjaśniła, czując, że znowu w niej wzbiera. Niezadowolenie i złość. Tracili całe swoje życia dla Zakonu. Marcella słyszała o tym co stało się z lodziarnią Fortescue. Przecież to by się nie stało, gdyby Florean nie był w ich szeregach. Ona również nie musiałaby rezygnować z pracy, która, bądź co bądź, dawała jej pewne poczucie, że robi coś dobrego dla świata. Chociaż trochę. - Bank, ja okradłam też statek rodu Shafiq. Bez zadawania pytań i bez sprzeczania się, chociaż mogłam się domyślić, że to kompletnie zrujnuje to, co budowałam przez dwa i pół roku... Muszę się wyprowadzić. Naprawdę chcę wierzyć, że to wszystko zakończy wojnę i coś zmieni. Ale już sama... nie wiem.
Kiwnęła lekko głową. - Tak, kilka osób. Ale aurorzy właśnie nie... - Wiedziała, że to również dlatego, że ludzie po prostu nie chcieli powodować chaosu na spotkaniu. I tak był wystarczający. Już po fakcie odezwała się w niej ogromna wyrozumiałość. - Sama nie wiem. Może jednak powinnam się zamknąć? Ale mam wrażenie, że nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić. I ja też nie wiem.
Uniosła spojrzenie na Floreana znowu i uśmiechnęła się pod nosem, choć trochę niemrawo. - Lepiej się czujesz? Wyglądasz, jakbyś się trochę ożywił.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Pokój Erniego [odnośnik]30.08.20 16:09
Kolekcjonowanie kart z Czekoladowych Żab to dość infantylne hobby, ale i tak czerpałem przyjemność ze zbierania wizerunków tych wszystkich magicznych osobowości. Lubiłem się zastanawiać dlaczego akurat ta osoba zasłużyła na takie upamiętnienie, czasem jakaś karta inspirowała mnie do przeczytania czegoś więcej na temat jakiegoś wydarzenia, a raz moje wnikliwe oko nawet zauważyło błąd w datach i pozwoliłem sobie wysłać list do producenta. Otrzymałem dość lakoniczną odpowiedź, ale i tak poczułem się usatysfakcjonowany. - Dzięki - uśmiechnąłem się lekko, odkładając kartę z Norvelem na półkę. Promyk nadziei na te ciężkie czasy.
Kiwnąłem głową, kiedy Marcella kontynuowała swoją historię, w którą ciężko było mi uwierzyć. Zbyt wiele poświęcaliśmy tej sprawie, żeby można było się do nas odzywać w ten sposób. Z drugiej strony rozumiałem, że Gwardzistom też mogły puścić nerwy – może po prostu mieli zły dzień albo stało się coś ważnego o czym jeszcze nie wiemy. - Nie powinni tak się odzywać. Nie jesteśmy dziećmi ani ich podwładnymi, a nawet jeśli, to i tak nie powinni - Westchnąłem cicho, próbując załagodzić buzujące w niej emocje. - Statek Shafiqów? To byłaś ty? Nie wiedziałem! - Pozwoliłem sobie na lekki entuzjazm, chociaż może to nie była odpowiednia chwila na takie rozmowy. Odchrząknąłem cicho, patrząc jak Novel jednak zeskakuje z łóżka i układa się na dywanie. - Nie, bardzo dobrze, że szczerze powiedziałaś co ci nie pasuje. Gwardziści też nie są nieomylni, powinni brać nasze zdanie pod uwagę. Ale nie przejmowałbym się tym zbyt długo... Nam wszystkim jest ciężko, im na pewno też, każdy ma prawo wybuchnąć. Zobaczymy co się będzie działo na następnym spotkaniu - jak zwykle próbowałem wszystkich usprawiedliwić, uspokoić emocje, ale czułbym się niekomfortowo, gdybym ślepo zgodził się z Marcellą, nie wiedząc co dokładnie tam zaszło. - Dawno się tak dobrze nie czułem - zażartowałem, po czym do moich uszu dotarł dźwięk tłuczonych naczyń. Ktoś próbował coś gotować. Pewnie Bertie, poza mną tylko on miał odwagę siedzieć w kuchni. - Zostaniesz na kolację? - gdzie jak gdzie, ale w Ruderze na pewno znajdzie się jedno dodatkowe miejsce dla zbłąkanej Zakonniczki.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Erniego - Page 7 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Pokój Erniego [odnośnik]22.09.20 23:50
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy ustawił kartę w dość widocznym miejscu. Rzeczywiście trudno jest znaleźć w tych czasach cokolwiek, co mogłoby zwyczajnie i prosto cieszyć. Trudno nie zwariować, gdy wokół szalała burza, a świat wymagał od ludzi ogromnych zmian. A ona nie lubiła nagłych zmian, kojarzyły jej się z utratą czegoś ważnego. Nawet skończenie Hogwartu wywoływało uczucie nostalgii, choć zaraz po nim jej życie potoczyło się szybko i całkiem sukcesywnie.
Spadło jej się dopiero później.
- Tak, ja i Steffen. - Kiwnęła głową. Z chłopakiem jej się naprawdę dobrze współpracowało, był utalentowany jak na tak młodego czarodzieja. Z resztą, może dziesięć lat temu mogłaby wypominać mu młody wiek, gdy kończyło się trzydziestkę granice zacierały się znacznie. Ale czasami po prostu dobrze było współpracować z kimś, kto nie jest czarnowidzem i zwyczajnie, bardzo ludzko cieszy się ze swojego powodzenia.
- Tak, to pewnie wszystko wynik niedopowiedzeń. Też postawiłam ich pod ścianą, nie powinnam. Wszyscy powinniśmy być dla siebie teraz bardziej wyrozumiali... - Z jednej strony na samym początku poczuła zwykłą, ludzką ulgę, jednak z perspektywy paru godzin była zła na siebie. Nie powinno się rozwiązywać sporów w taki sposób. Kłótniami w końcu do niczego się nie dojdzie, a nie mogli pozwolić sobie na rozdzielanie się. Nie teraz.
Ponownie, gdy wypowiedział ten żart, uśmiechnęła się jakoś tak bardziej ciepło. Nie myślała teraz o tym za wiele, ale skoro był skłonny do takich żartów, musiał czuć się choć trochę lepiej. Chociaż nie zauważyła, żeby choć trochę tknął napój, który mu przyniosła. Wstała powoli i stając przed Floreanem kiwnęła lekko głową. Chyba tego potrzebowała - pobyć z ludźmi. - Bardzo chętnie.
Nie liczyła, że się tutaj zaczepi, choć wierzyła w swoje dobre kontakty z każdym mieszkańcem Rudery. Liczyła na to, że po prostu będzie miło, że czeka ją trochę życzliwości, przy której nie będzie musiała chwilowo martwić się jutrem. I choć nadal zerkała kątem oka w stronę czarodzieja, skierowała się przodem do drzwi. Teraz po prostu nie miała ochoty tracić go z oczu.

| zt.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Pokój Erniego [odnośnik]23.10.20 21:22
Czyli to wszystko wina Marceli i Steffena! Uśmiechnąłem się szeroko, bo to była akcja godna podziwu. Kradzież jakiegokolwiek statku musiała być skomplikowanym procesem, ale kradzież statku takiego bogatego zagranicznego rodu szlachciców musiał być dobrze strzeżony! - Słuchaj, jestem pod wrażeniem - kiwnąłem głową z podziwem. Trzeba było doceniać takie akcje, bo wymagały dużych umiejętności i jeszcze większej odwagi. - Jeszcze wnukom będziemy o tym opowiadać - zaśmiałem się cicho, nie wiem skąd się u mnie wziął ten wesoły nastrój, bo powodów do śmiechu miałem coraz mniej. Może to już zaczynał być śmiech szaleńca?
- Powinniśmy być dla siebie bardziej wyrozumiali, to prawda, ale wiesz... Wszystkim zaczynają puszczać nerwy i trudno się temu dziwić - westchnąłem. Może niepotrzebnie wszystkich usprawiedliwiałem, ale taką już miałem naturę. Chciałem wierzyć, że w normalnej sytuacji wszyscy zachowywalibyśmy się lepiej.
Dopiero wtedy przypomniałem sobie o piciu, które Marcela mi przyniosła, a którego nawet nie tknąłem. Upiłem kilka łyków, zanim podniosłem się z łóżka, na co Norvel zareagował leniwym merdaniem ogona przez sen. - W takim razie chodźmy. Przedstawię cię Lanie - tylko ja mogłem się przejmować przedstawianiem kogoś duchowi, ale w zasadzie teoretycznie to był jakby trochę jej dom? Tak się po prostu usprawiedliwiałem, żeby nie wyjść na jakiegoś świra, chociaż prawdopodobnie było już dla mnie za późno.
Zszedłem z Marcelą na dół do kuchni i pomogłem Bertiemu nakryć do stołu. Nie uginał się od jedzenia, ale powinno wystarczyć. Było nas tutaj sporo, ale podobało mi się mieszkanie wśród tak dużej grupy przyjaznych osób. Nawet w tak trudnych czasach nasze wspólne posiłki były pełne wesołych rozmów i śmiechu – to była naprawdę miła i bardzo potrzebna odskocznia. Miałem nadzieję, że Marcela się tutaj odnajdzie i też miło spędzić cza. Wszyscy zasługiwaliśmy na chwilę wytchnienia, ale wydawało mi się, że dzisiaj Marcy potrzebowała tego szczególnie.

zt


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Erniego - Page 7 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Pokój Erniego
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach