Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Nottinghamshire
Sherwood [I]
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Sherwood
Tajemnicze, pełne magii lasy Sherwood przynależą do hrabstwa Nottinghamshire. Od stuleci znajdują się one pod opieką Nottów, którzy dbają o bezpieczeństwo na jego granicach oraz pilnują, by nikt niepowołany nie zakłócał spokoju żyjącym tam istotom ani nie niepokoił driad zamieszkujących osławiony dąb Major Oak. Czyjakolwiek obecność bez uzyskania pozwolenia ze strony opiekunów Sherwood skończy się tragedią, bowiem lasy te same potrafią się obronić przed niepotrzebną ingerencją. Każdy nieupoważniony zabłądzi w gęstwinach i nie znajdzie drogi powrotnej, dlatego lepiej uważać, czy rzeczywiście pragnie się móc podziwiać to piękno po raz ostatni.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 19.08.16 15:07, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Emery Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Zaśmiał się dźwięcznie pod nosem w akompaniamencie uderzających o powierzchnię kopyt i szumu wiatru.
- Przez ciebie, moja droga, wyjdę na potwornego kłamcę. - Szepnął jej z rozbawieniem szelmowsko do ucha przypominając sobie słowa jakimi uraczył Lady Rosier, a którą to zostawił w tyle. A propo takowego - za ogonem dostrzegł Raphaela. Świerze powietrze mu chyba służyło. Nie chcąc się jednak rozpraszać przeniósł swój wzrok przed siebie. Miał zamiar dognać do swej Iskierki i zagrać jej na nosku. Może nie tak dosłownie jak chmara ptactwa no ale...tak.
Carrow chcąc uniknąć namolnych stworzeń pochylił się jeszcze mocniej nad szyją Divy. Miał zamiar śmignąć na jej grzbiecie i zostawić pierzastych za plecami. Ciekawe tylko czy Divie to było również w smak...?
- Przez ciebie, moja droga, wyjdę na potwornego kłamcę. - Szepnął jej z rozbawieniem szelmowsko do ucha przypominając sobie słowa jakimi uraczył Lady Rosier, a którą to zostawił w tyle. A propo takowego - za ogonem dostrzegł Raphaela. Świerze powietrze mu chyba służyło. Nie chcąc się jednak rozpraszać przeniósł swój wzrok przed siebie. Miał zamiar dognać do swej Iskierki i zagrać jej na nosku. Może nie tak dosłownie jak chmara ptactwa no ale...tak.
Carrow chcąc uniknąć namolnych stworzeń pochylił się jeszcze mocniej nad szyją Divy. Miał zamiar śmignąć na jej grzbiecie i zostawić pierzastych za plecami. Ciekawe tylko czy Divie to było również w smak...?
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Czy zdąży wychamować, jeżeli nie uda mu się ani przeskoczyć, ani rzucić zaklęcia? A może właduje się w tą zaspę i zostanie tam na wieki, łamiąc sobie przy okazji kręgosłup i dając się zapamiętać jako najgorszy jeźdźca z yorku. Oj Deimos już i tak się stresował po niewypale podczas polowania. Na szczęście wtedy była obok niego Euridice, a teraz? Czy zaciska piąstki trzymając za niego kciuki?
Deimos ponownie mówi:
- Confringo
I liczy, że tym razem zaspa zamieni się w puch.
Deimos ponownie mówi:
- Confringo
I liczy, że tym razem zaspa zamieni się w puch.
The member 'Deimos Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Początek był niesamowity. Nigdy przedtem nie brał udziału w konnym wyścigu. Ani mugolskim, ani tym bardziej czarodziejskim. Adrenalina zawrzała w żyłach, tłocząc w krew wolę walki i zwycięstwa. W duchu sam na siebie prychnął, lecz nie mógł zrobić nic poza poddaniem się chwili. Zniknęły zegary, rozmył się czas. Pozostały jednak smugi, które w różnokolorowej maści przemknęły przed nosem ślamazarnej zgrai.
- Aquamenti. - mruknął zauważając przed sobą chochliki. Miał zamiar utorować sobie drogę strumieniem. Zobaczymy kto komu zagra na nosie!
- Aquamenti. - mruknął zauważając przed sobą chochliki. Miał zamiar utorować sobie drogę strumieniem. Zobaczymy kto komu zagra na nosie!
Gość
Gość
The member 'Franz Westling' has done the following action : rzut kością
'k100' : 58
'k100' : 58
Szum wiatru skutecznie zagłuszał dźwięki pędzących za nią jeźdźców. No właśnie. Za nią. Nim się obejrzała, jej wierzchowiec pomknął do przodu, wyciągając za zakrętem zamaszysty galop, powoli przechodząc w cwał. nachyliła się mocniej, popuszczając lekko wodze, by zwierzę mogło swobodnie wyciągnąć szyję i jeszcze bardziej wydłużyć krok. Nie zastanawiała się gdzie jest, dostrzegając kątem oka rozbryzgujące się fale srebrzystych drobinek, roztaczające wokół niej prawdziwie jasną falę.
Usta gięły się w uśmiechu, walcząc z siłą pędu, z która gnał jej skarogniady ogierek. Czuła ciche parskanie za sobą i wiedziała, że kilku jeźdźców dotrzymywało jej kroku. Kątem oka dostrzegała sylwetkę Alexandra i Raphaela, którzy ścigali ją popędzając swoje wierzchowce. Gdzieś dalej ukazała jej się sylwetka ojca i jej rudej klaczy, ale - nie dane jej było skupić się właściwie. Zanim pojęła sytuację, wokół niej zaroiło się od maleńkich , skrzydlatych istot, które przeraźliwie ćwierkając, na oślep atakowały jej twarz, wplątując się we włosy (na szczęście spięte) i drażniąc rumaka, który prychał głośno, gdy tylko szare, ptasie sztyleciki pazurków, sięgały wrażliwej, końskiej skóry. Widoczność utrudniała szara mgła, która otulała ją coraz ciaśniej, ograniczając pole, które pozwalało jej dostrzec, gdzie znajdowała się droga.
Wypuściła z jednej dłoni wodze, utrzymując Francuza we względnej stabilności i sięgnęła po różdżkę, zatkniętą za brzeg kieszeni.
- Flagrate - inkantacja zatańczyła na języku, by za pomocą zaklęcia, napisać sobie ognistą ścieżkę, tworząc szpaler pomiędzy kotłującymi się ptakami. W końcu wiedziała, ze te podniebne istoty bały się ognia, umykając od żywiołu, nawet, jeśli stanowił tylko magiczną osnowę.
Usta gięły się w uśmiechu, walcząc z siłą pędu, z która gnał jej skarogniady ogierek. Czuła ciche parskanie za sobą i wiedziała, że kilku jeźdźców dotrzymywało jej kroku. Kątem oka dostrzegała sylwetkę Alexandra i Raphaela, którzy ścigali ją popędzając swoje wierzchowce. Gdzieś dalej ukazała jej się sylwetka ojca i jej rudej klaczy, ale - nie dane jej było skupić się właściwie. Zanim pojęła sytuację, wokół niej zaroiło się od maleńkich , skrzydlatych istot, które przeraźliwie ćwierkając, na oślep atakowały jej twarz, wplątując się we włosy (na szczęście spięte) i drażniąc rumaka, który prychał głośno, gdy tylko szare, ptasie sztyleciki pazurków, sięgały wrażliwej, końskiej skóry. Widoczność utrudniała szara mgła, która otulała ją coraz ciaśniej, ograniczając pole, które pozwalało jej dostrzec, gdzie znajdowała się droga.
Wypuściła z jednej dłoni wodze, utrzymując Francuza we względnej stabilności i sięgnęła po różdżkę, zatkniętą za brzeg kieszeni.
- Flagrate - inkantacja zatańczyła na języku, by za pomocą zaklęcia, napisać sobie ognistą ścieżkę, tworząc szpaler pomiędzy kotłującymi się ptakami. W końcu wiedziała, ze te podniebne istoty bały się ognia, umykając od żywiołu, nawet, jeśli stanowił tylko magiczną osnowę.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Miał obawę, że Diva spłoszy się trzepotu skrzydeł, lecz wręcz brawurowo się przez nie przedarła pozostawiając daleko w tyle. Carrow uniósł tylko brwi ku górze w geście uznania, po czym zachęcił ją do utrzymania tempa co nie powinno być trudne. Uszy miała bowiem postawione na sztorc i może nie z gracją, bo nieco gwałtowny był jej galop, to jednak bez strachu wyciągała przed siebie swe kopyta.
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Moment startu przyniósł zaskoczenie - Alexander nie spodziewał się, że koń takich rozmiarów jak klacz na której przyszło mu jechać da radę w tak krótkim czasie osiągnąć aż taką prędkość. Jedynie lady Carrow dała radę go wyprzedzić, co było i tak niemałym komplementem. Trzymał się więc jej uparcie, starając się raz po raz może coś podpatrzeć od bardziej doświadczonej w zakresie jeździectwa uczestniczki wyścigu. Słyszał za sobą, nawet dość blisko, tętent kopyt, wyrażny ponad jego własnym tętnem, wybijającym krwią zabarwioną adrenaliną rytm bicia jego serca. Nie dane było mu jednak długo się nad pogonią rozwodzić, bowiem zaraz wjechali w - czy też pojawiła się wokół nich znikąd - irytująca mgła. Alexander przyległ bardziej do szyi Kopciuszka, gdy pierwszy z ptaszków śmignął mu nad głową. Zaraz też dojrzał ich o wiele, wiele więcej, migających co chwila we mgle, rzucających się na wszystko, co weszło im w ich ptasią paradę. W obawie o siebie i konia sięgnął więc do cholewy buta, łapiąc mocno za różdżkę i po króciutkim namyśle wybrał zaklęcie, które mogło pozbyć się ptasich utrudnień. Może gdy pozbędzie się ptaszków to i tworząca je mgła opadnie?
- Albalis! - zawołał, mając nadzieję, że te małe szatańskie pomioty udławią się śniegiem.
- Albalis! - zawołał, mając nadzieję, że te małe szatańskie pomioty udławią się śniegiem.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Zostałam raczej w tyle i miałam nadzieję, że uda mi się chociaż trochę przegonić galopujące przede mną osoby. Na razie z uporem wpatrywałam się w plecy Druelli, ale zdawało się, że pozostawaliśmy z Winglem wciąż tak samo w tyle. Opadające kwiaty zupełnie mnie zaskoczyły i w pierwszej chwili nie zdałam sobie sprawy, że są przeszkodą - może powinnam, widząc, co już działo się przede mną. Pnącza zaczęły mnie oplątywać, a pyłek kręcił w nosie. Starałam się nie oddychać głęboko i sięgnęłam po różdżkę.
- Diffindo - rzuciłam zaklęcie na zaciskające się łodygi, dopóki jeszcze nie były blisko mojej skóry i bezpiecznie mogłam je przeciąć. Zabawna wydała mi się teraz myśl, że przed chwilą powiedziałam Victorii, że na pewno nie spadnie z siodła. Teraz wydawało mi się prawdopodobne, że i mnie to spotka - takich urozmaiceń gonitwy się nie spodziewałam.
- Diffindo - rzuciłam zaklęcie na zaciskające się łodygi, dopóki jeszcze nie były blisko mojej skóry i bezpiecznie mogłam je przeciąć. Zabawna wydała mi się teraz myśl, że przed chwilą powiedziałam Victorii, że na pewno nie spadnie z siodła. Teraz wydawało mi się prawdopodobne, że i mnie to spotka - takich urozmaiceń gonitwy się nie spodziewałam.
Liliana Yaxley
Zawód : -
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ciężko było przestać wierzyć, że kwiat może być piękny bez celu, ciężko przyjąć, że można tańczyć w ciemnościach.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Liliana Yaxley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Sherwood [I]
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Nottinghamshire