Long Acre
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Long Acre
Long Acre jest wiecznie zatłoczoną ulicą znajdującą się w samym sercu dzielnicy Covent Garden; mimo że łatwo można trafić stąd na ulicę Pokątną, znaczną większość przechodniów stanowią pochłonięci codziennymi obowiązkami mugole. Przy 10-12 Long Acre od przeszło pięćdziesięciu lat można znaleźć Stanford's, przepełniony wszelkiego rodzaju mapami sklep. Nieco dalej umiejscowione są budynki należące do jednego z najbardziej popularnych mugolskich wydawnictw. Chociaż wśród gwaru Long Acre nie sposób odnaleźć spokój, z jakiegoś powodu często ta ulica staje się miejscem spacerów dla niezliczonych niemagicznych rodzin.
Skinął głową, kiedy ptak obniżył swój lot i było go łatwiej rozpoznać, gołąb. Musieli czekać - najwyraźniej sowa się opóźniała, ale przecież mieli pewność, że będzie tędy przelatywała. To tylko kwestia czasu, zobaczą ją. Coś mogło się obsunąć, pisanie listów czasem trudno zaplanować do ostatniej sekundy, a sama sowa to tylko zwierzę, którego lot mógł się opóźnić z wielu przyczyn. Mogła po drodze zobaczyć mysz, zatrzymać się, żeby upić wody z rynny lub - po prostu - odpocząć na gałęzi. Nie znał się na ptakach, nie znał ani wytrzymałości sów ani ich zwyczajów - zwykle wręczał własnej list, podawał adresata i nic ponadto go nie interesowało. Victoria rzeczywiście czasem znikała na długie godziny.
- Potrafiłbyś ją uśpić w locie? - Zaklęcia traktujące stworzenia były mu obce, nigdy nie miał okazji z nich korzystać - wydawały się mniej skomplikowane od tych petryfikujących, które działały również na ludzi, ale wymagały pewnej wiedzy, której on sam nie posiadał. - Nadzieja umiera ostatnia - skwitował krótko, nie, nie wierzył, Archibald miał rację, sowa kogoś tak wysoko postawionego jak sama Minister z całą pewnością miała ptaka, który był dobrze wytresowany i przygotowany na sytuacje takie jak ta. Był przekonany, że nie tylko Zakon Feniksa ostrzył sobie pazury na jej korespondencję - miała przecież wielu przeciwników politycznych i właściwie każdy spiskujący w Ministerstwie mógłby chcieć to otrzymać. Pikanterii dodawał fakt, że list skierowany był do samego Grindelwalda - szczerze wątpił, by jego treść okazała się towarzyska. Bathilda Bagshot powinna ją przeczytać. Powiódł spojrzeniem za wskazówkami Archibalda, odnajdując kształt malujący się za gęstwiną korony jednego z drzew; czy to mogła być ich sowa?
- Czy to nie jest za małe na sowę? - stwierdził niepewnie, bo czuł, że kompetencje Archibalda były mimo wszystko większe. Przeniósł wzrok na drugą stronę korony, wciąż z powątpiewaniem kręcąc głową. - A tamto? Spójrz, nad tą sękatą gałęzią. - Westchnął. - Mam złe przeczucia, Archie. Boję się, że to może dotyczyć jutra. Wiesz, tego całego chorego przedstawienia. - Wysadzania stolicy - jaki spaczony umysł mógł to wymyślić? - Ci wszyscy ludzie, którzy nas mijają. Mugole, oni wszyscy mogą zginąć.
- Potrafiłbyś ją uśpić w locie? - Zaklęcia traktujące stworzenia były mu obce, nigdy nie miał okazji z nich korzystać - wydawały się mniej skomplikowane od tych petryfikujących, które działały również na ludzi, ale wymagały pewnej wiedzy, której on sam nie posiadał. - Nadzieja umiera ostatnia - skwitował krótko, nie, nie wierzył, Archibald miał rację, sowa kogoś tak wysoko postawionego jak sama Minister z całą pewnością miała ptaka, który był dobrze wytresowany i przygotowany na sytuacje takie jak ta. Był przekonany, że nie tylko Zakon Feniksa ostrzył sobie pazury na jej korespondencję - miała przecież wielu przeciwników politycznych i właściwie każdy spiskujący w Ministerstwie mógłby chcieć to otrzymać. Pikanterii dodawał fakt, że list skierowany był do samego Grindelwalda - szczerze wątpił, by jego treść okazała się towarzyska. Bathilda Bagshot powinna ją przeczytać. Powiódł spojrzeniem za wskazówkami Archibalda, odnajdując kształt malujący się za gęstwiną korony jednego z drzew; czy to mogła być ich sowa?
- Czy to nie jest za małe na sowę? - stwierdził niepewnie, bo czuł, że kompetencje Archibalda były mimo wszystko większe. Przeniósł wzrok na drugą stronę korony, wciąż z powątpiewaniem kręcąc głową. - A tamto? Spójrz, nad tą sękatą gałęzią. - Westchnął. - Mam złe przeczucia, Archie. Boję się, że to może dotyczyć jutra. Wiesz, tego całego chorego przedstawienia. - Wysadzania stolicy - jaki spaczony umysł mógł to wymyślić? - Ci wszyscy ludzie, którzy nas mijają. Mugole, oni wszyscy mogą zginąć.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
To co chwile temu wydawało jej się być poszukiwaną przez nich sową było tylko kształtem na rozświetlonym niebie. Dopiero kiedy szlachcic wyciągnął dłoń i dokładnie opisał położenie sowy Antonia ją zauważyła. Leciała teraz niżej dzierżąc zieloną kopertę, na którą czekali. Nie odrywając od niej spojrzenia wyciągnęła różdżkę z kieszeni i lekko skinęła głową. To mogło się udać jeśli tylko zaklęcia im się powiodą, a miała szczerą nadzieje, że tak właśnie będzie. Nikt tak naprawdę nie mógł wiedzieć co znajduje się w tej kopercie, ale skoro Czarny Pan wysłał ich tutaj po to by ją przechwycili to nie było to coś co mogliby zignorować, a już na pewno stracić. Głupcami byli ci, którzy nie bali się gniew Czarnego Pana. Ten dobrą pracę nagradzał, a partactwo… nie pozwoliła sobie na skończenie myśli. Nie mieli zamiaru tego zepsuć. Chociaż wierzyła w powodzenie ich misji nie spodziewała się, że tak szybko uda się sowę dostrzec na niebie. Widocznie Pani Minister aż tak nie zależało na tym by ów list ukryć. To skupienie malujące się na jej twarzy dało jej pewność. Unieszkodliwienie sowy w tym samym momencie było na tyle dobrym pomysłem, że działało jak pewnego rodzaju zabezpieczenie. Gdyby jednak nie udało się przywołać listu, a jedynie zirytować sowę i sprawić, że ta zmieniłaby kurs, zniknęłaby za budynkami, albo co gorsze pozbyła się listu. Borgin żałowała, że to wszystko nie dzieje się na pustkowi. Gdzie od celu dzieliłoby ich tylko niebo. Wtedy potrzebowaliby jedynie chwili by ją złapać. A przynajmniej pewność siebie, którą posiadała właśnie tak pozwalała jej myśleć. Nie było jednak czasu na żałowanie. Antonia ścisnęła mocniej drewno dłoni i delikatnym ruchem nakierowanym na ptaszysko posłała zaklęcie. - Drętwota – z nadzieją, że chociaż jednemu z nich uda się dosięgnąć celu. Zastanawiała się jak jej różdżka będzie się zachowywać po tym wszystkim co wydarzyło się wraz z początkiem maja. Widziała jakiego chaosu narobiła magia w ich otoczeniu. Nie musiała nic więcej mówić wystarczyło tylko patrzeć.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Sowa znajdowała się nad Long Acre, gdy w jej stronę poszybowały dwa zaklęcia. Accio Magnusa dotarło sekundę przed Drętwotą. List wyleciał z jej pyszczka w stronę Rowle’a, a ona sama znieruchomiała w locie trafiona zaklęciem i zaczęła bezwładnie spadać.
Archibald dostrzegł sowę na moment przed tym, jak dosięgły ją dwa promienie zaklęcia, które zauważył też Brendan, oboje byli już świadomi tego, że nie tylko im zależy na liście napisanym przez Minister. Podążając spojrzeniem za promieniem zaklęć byli w stanie łatwo zlokalizować dwie postacie mierzące różdżkami w niebo. Stali pośrodku ulicy nie mogąc kryć się w cieniu, pozostanie w jednej z bocznych uliczek, czy też w wejściu do jakiejś kamienicy uniemożliwiło by im obserwacje nieba z obu stron Long Acre.
Magnus, list po chwili wylądował w twojej dłoni. Oboje – ty i Antonina, nie wiedzieliście, że po drugiej stronie ulicy znajdują się czarodzieje potrzebujący tego listu tak samo jak wy.
Kolejność: zaczynają zakonnicy
Na odpis macie 48h.
Archibald dostrzegł sowę na moment przed tym, jak dosięgły ją dwa promienie zaklęcia, które zauważył też Brendan, oboje byli już świadomi tego, że nie tylko im zależy na liście napisanym przez Minister. Podążając spojrzeniem za promieniem zaklęć byli w stanie łatwo zlokalizować dwie postacie mierzące różdżkami w niebo. Stali pośrodku ulicy nie mogąc kryć się w cieniu, pozostanie w jednej z bocznych uliczek, czy też w wejściu do jakiejś kamienicy uniemożliwiło by im obserwacje nieba z obu stron Long Acre.
Magnus, list po chwili wylądował w twojej dłoni. Oboje – ty i Antonina, nie wiedzieliście, że po drugiej stronie ulicy znajdują się czarodzieje potrzebujący tego listu tak samo jak wy.
Kolejność: zaczynają zakonnicy
Na odpis macie 48h.
Tępo wpatrywał się w niebo, poszukując spojrzeniem przelatującej sowy, dopiero po chwili dostrzegłszy, że nie byli wcale jedyni. Po drugiej stronie ulicy odnalazł spojrzeniem czarodziejów mierzących różdżkami w zwierzę; sowa spadała - ale to nie ją, a list, musieli ratować.
- Archie - rzucił, choć uzdrowiciel zapewne sam to dostrzegł; nie miał pojęcia, kim mogli być ci ludzie: pracownikami ministerstwa, oponentami Grindelwalda, możliwości było sporo - być może niegłupim pomysłem byłoby po prostu wyjść im naprzeciw i o to zapytać, jeśli chcieli skompromitować panią minister: mogli to zrobić razem, razem - zrobią to skuteczniej, działali wszak przeciwko wspólnemu wrogowi. Równie dobrze mogli być jednak współpracownikami pani minister, którzy dostrzegli, że ktoś się do tej sowy przymierza: Brendan zaś nie miał talentu krasomówczego. Jedyne wyjście, jakie widział - było siłowe; szkoda, że jego ręka wiodąca nie była w stanie już trzymać różdżki, a zanim nauczy się posługiwać lewą - minie naprawdę dużo czasu. W jednej chwili ostrożnie zacisnął palce na rzeźbionym drewnie, na tyle stabilnie, na ile potrafił. Ćwiczył właściwie cały wczorajszy dzień - od wschodu słońca aż po zmrok - wiedział, że nie dość długo, by odniosło to jakikolwiek skutek. Ale musiał próbować - a na decyzję nie mieli dużo czasu.
- Petrificus totalus - spróbował zażądać do swojej różdżki, ciskając zaklęciem w męską sylwetkę - zdawało mu się, że to on trzymał w rękach kopertę - tym samym rzucając się w ich kierunku biegiem, nie mogli im uciec.
- Archie - rzucił, choć uzdrowiciel zapewne sam to dostrzegł; nie miał pojęcia, kim mogli być ci ludzie: pracownikami ministerstwa, oponentami Grindelwalda, możliwości było sporo - być może niegłupim pomysłem byłoby po prostu wyjść im naprzeciw i o to zapytać, jeśli chcieli skompromitować panią minister: mogli to zrobić razem, razem - zrobią to skuteczniej, działali wszak przeciwko wspólnemu wrogowi. Równie dobrze mogli być jednak współpracownikami pani minister, którzy dostrzegli, że ktoś się do tej sowy przymierza: Brendan zaś nie miał talentu krasomówczego. Jedyne wyjście, jakie widział - było siłowe; szkoda, że jego ręka wiodąca nie była w stanie już trzymać różdżki, a zanim nauczy się posługiwać lewą - minie naprawdę dużo czasu. W jednej chwili ostrożnie zacisnął palce na rzeźbionym drewnie, na tyle stabilnie, na ile potrafił. Ćwiczył właściwie cały wczorajszy dzień - od wschodu słońca aż po zmrok - wiedział, że nie dość długo, by odniosło to jakikolwiek skutek. Ale musiał próbować - a na decyzję nie mieli dużo czasu.
- Petrificus totalus - spróbował zażądać do swojej różdżki, ciskając zaklęciem w męską sylwetkę - zdawało mu się, że to on trzymał w rękach kopertę - tym samym rzucając się w ich kierunku biegiem, nie mogli im uciec.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
- Nie byłoby łatwo w nią wycelować, nie wiemy też jak daleko by spadła, ale mógłbym spróbować - odparł, wzruszając przy tym ramionami. Tak naprawdę nie istniał żaden dobry sposób na przywołanie tej sowy, każdy z nich miał znaczne negatywy. Nie pozostało im jednak nic innego jak po prostu próbować. - Nawet nie wiem jak to skomentować, Bren - westchnął, nie znając odpowiednich słów do określenia tego całego wydarzenia z wysadzaniem Londynu. Ten pomysł wydawał się być tak absurdalny, że aż ciężko było uwierzyć, że naprawdę ma mieć miejsce. - Jest! - Powiedział nagle na tyle głośno, że przykuł uwagę przechodzącej obok nich kobiety. - Tutaj, widzisz? - Wskazał palcem, już chcąc rzucić w sowę odpowiednim zaklęciem, kiedy ta zaczęła spadać. Na twarzy Archibalda wymalowała się głęboka konsternacja, szybko jednak zrozumiał co się dzieje. Spojrzał na dwójkę osób, stojących po przeciwległej stronie ulicy. A więc nie tylko im zależało na przechwyceniu tej sowy - Archie chciał dowiedzieć się kim oni są i dlaczego potrzebują tego listu. To nie był jednak moment na miłe pogawędki; widząc jak Brendan celuje w mężczyznę, Archie wycelował różdżką w stojąc obok kobietę. - Planta doleto - rzucił, po czym puścił się biegiem zaraz za kuzynem.
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 26
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 26
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Widząc jak ich zaklęcia dosięgają celu lekko się uśmiechnęła. Chociaż miała nadzieje na taki obrót sprawy to przecież nie mogła być tego pewna. Sowa Pani Minister trafiona rzuconym zaklęciem zaczęła spadać, a list mknął w ich stronę nie pozostawiając żadnych wątpliwości; ich zadanie zostało ukończone. Właśnie taka naiwna myśl pojawiła się w jej głowie. Miała nadzieje, że ich misja została wykonana. Zdobyli list, pozbyli się sowy (a przynajmniej na jakiś czas), nie robiąc przy tym zbędnego bałaganu i hałasu. Nie spodziewała się, że będą musieli otwarcie zmierzyć się z drugą stroną barykady. Gdy dostrzegła biegnących w ich stronę mężczyzn było już za późno. Zaklęcie poszybowało w stronę Rowle’a, a Borgin jedyne co mogła zrobić to schylić się przed tym lecącym w jej stronę. Widocznie nie tylko oni chcieli przejąć list i nie była tym wcale zaskoczona. Skoro było to tak cenne dla ich pana to czy nie mogło być cenne dla innych. Skierowała różdżkę w stronę mężczyzn. Ich twarze nie wyglądały znajomo i coś jej podpowiadało, że nie biegli w ich stronę by poklepać po plecach i pogratulować dobrze wykonanej pracy. Nie zdążyliby się już teleportować, a więc musieli otwarcie zmierzyć się z problemem choć chyba nie wierzyła, że miał być do aż tak duży problem. Nie z rodzaju tych, z którym by sobie nie poradzili. Lubiła pojedynki. Ten moment gdy różdżką posyłała w stronę przeciwnika zaklęcie, a one dosięgało go malując na twarzy szok i niedowierzanie. I choć pewnie w jakimś stopniu była pewna swoich umiejętności to jednak miała w sobie dozę pokory, która nie pozwalała jej myśleć o każdym starciu jako o wygranym i o sobie jako o kimś niepokonanym. Widziała już jak pycha i zbytnia pewność siebie może zniszczyć czarodzieja. Odebrać mu życie w najbardziej z haniebnych sposobów. Nie myśląc zbyt dużo zrobiła odpowiedni ruch ręką i w skupieniu rzuciła zaklęciem w mężczyznę, który swą różdżkę wcześniej skierował przeciwko niej. I miała szczerą nadzieje, że jej się uda. - Orcumiano
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Satysfakcja wypełniła płuca razem z powietrzem, sprawiając, że Rowle odetchnął odurzającą mieszanką życia i zachwytu. Nad sobą, nad perfekcyjnie zgranym (o dziwo) duetem, nad efektem, na jaki nie musieli czekać długo, a jaki z pewnością zadowoli ich Pana. Zdobyli to, czego pragnęło Jego serce, wykonali rozkaz: w mgnieniu oka od posłania w niebo dwóch promieni różnych zaklęć, Magnus już ściskał w dłoni przedmiot pożądania Czarnego Pana. Zielona koperta była ciężka, zalakowana pieczęcią pozbawioną herbu - jeszcze tego brakowała, by ta stara wariatka obrała sobie jakiś znak, sygnowany [i[]rodowym[/i] nazwiskiem - i pachniała tajemnicą. Magnus ani myślał ją rozrywać; treść zapisana w liście nie była przeznaczona dla jego oczu, ani dla wzroku Borgin. Na świętowanie zwycięstwa okazało się jednak za wcześnie, zdał sobie z tego sprawę, kiedy dostrzegł dwie obce sylwetki, biegnące w ich stronę. Z wyciągniętymi różdżkami. Nie spodziewał się przybycia posiłków, przechwycenie sowy stanowiło wszak zadanie bezproblemowe, więc wniosek nasuwał się sam. Pachołkowie ministerstwa, zausznicy Grindelwalda lub gończe psy Dumbledore'a. Trzy frakcje, każda z nich tak samo obrzydzająca Magnusa, napawająca go niewysłowioną pogardą. Mieli się z nimi zmierzyć? Znakomicie. Może przy okazji, prócz listu, zdobędą dla swego Pana także głowy tych plugawców. Słowa zaklęć okazały się głośne i wyraźne, ale tylko jedno z nich - celne. Paraliżujące ciało, leciało w jego kierunku, musiał okazać się szybszy, sprytniejszy. Ochronić siebie, by móc oddać Lordowi Voldemortowi, to, co już niemal należało do niego. Antonina sprawnie uniknęła uroku posłanego w jej kierunku przez drugiego z napastników i odpowiedziała wdzięcznym kontratakiem, on nie miał takiej możliwości, więc uciekł się do defensywy.
-Protego - zainkantował donośnie, pełen skupienia, by stworzyć jak najsilniejszą magiczną barierę, która uchroni go przed skutkami niechcianej petryfikacji. Zmarszczył brwi, koncentrując się na fali energii, jaką kształtował w niewidzialną tarczę, ciasno otaczającą jego postać. Nie zamierzał poddać się bez walki, tę prawdziwą, w której zaklęcia padną straszliwe, rozgrywając jedynie w myślach.
-Protego - zainkantował donośnie, pełen skupienia, by stworzyć jak najsilniejszą magiczną barierę, która uchroni go przed skutkami niechcianej petryfikacji. Zmarszczył brwi, koncentrując się na fali energii, jaką kształtował w niewidzialną tarczę, ciasno otaczającą jego postać. Nie zamierzał poddać się bez walki, tę prawdziwą, w której zaklęcia padną straszliwe, rozgrywając jedynie w myślach.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 87
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Pierwszy do ataku przystąpił Brendan potężnie rzucone zaklęcie pomknęło prosto w kierunku Magnusa. I o ile wcześniej mugole zerkali na dziwacznie wyglądających ludzi z patykami w rękach, tak teraz w ich oczach widać było niepokój. Zaklęcie Archibalda zmieniło trajektorię lotu zakręcając pod koniec i trafiając w kamienicę obok Antoniny, odkruszając kawałek ściany. I to rozpoczęło salwę paniki - jakaś dziewczynka zaczęła płakać, matka pociągnęła ją na bok, siłą odciągając od miejsca zdarzenia. Oboje – Brendan i Archibald - rzucili się do biegu, zdążyli przebiec jedynie kawałek w którym ich zaklęcia mknęły ku przeciwnikom, jednak na tyle dużo by stanąć naprzeciw Antoninie i Magnusowi. W tym czasie Magnus wyczarował poprawną tarczę, która uformowała się przed nim i uchroniła przed zaklęciem. Nieudane zaklęcie Archibalda dało Antoninie szansę na wykonanie ataku, teraz w jego stronę mknęło Orcumiano. Wszystko to widzieli mugole przerażenie objawiało się na różne sposoby: pan z małym pieskiem podobnym do szczura złapał go na dłonie i zaczął biegnąć krzycząc, ze diabły wcielone z piekieł na ziemię weszły, staruszka o lasce uniosła ją odnajdując siłę by prawie rzucić się do przerażonego biegu, ludzie przewijali się za wami i przed wami, co któryś – zaślepiony histerią, przebiegał między wami. Nastał wszechogarniający chaos.
Wszechobecne poruszenie zdecydowanie utrudniało walkę. Od teraz przy każdym użyciu różdżki musicie wykonać rzut kostką na jasny umysł – tylko dzięki niemu jesteście w stanie skupić się w otaczającym zmęcie.
Rzucacie trzema kostkami: pierwsza z kostek odpowiada za koncentrację, druga za wykonywaną akcję. ST potrzebne do skupienia się w tych warunkach wynosi 30 (do rzutu doliczana jest biegłość: jasny umysł), trzecia - za anomalie.
Kolejka: zaczynają Rycerze
Czas na odpis: 48h
Wszechobecne poruszenie zdecydowanie utrudniało walkę. Od teraz przy każdym użyciu różdżki musicie wykonać rzut kostką na jasny umysł – tylko dzięki niemu jesteście w stanie skupić się w otaczającym zmęcie.
Rzucacie trzema kostkami: pierwsza z kostek odpowiada za koncentrację, druga za wykonywaną akcję. ST potrzebne do skupienia się w tych warunkach wynosi 30 (do rzutu doliczana jest biegłość: jasny umysł), trzecia - za anomalie.
Kolejka: zaczynają Rycerze
Czas na odpis: 48h
- Żywtoność:
Archibald 208/208
Brendan 312/312 (-10)
Antonina 208/213
Magnus 260/260
Long Acre
Szybka odpowiedź