Salon
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Salon
Salon Carterów jest przytulnym pomieszczeniem, niegdyś będącym swoistym centrum życia rodziny. Choć minęło trochę czasu od śmierci rodziców Sophii i Raidena, we wnętrzu niewiele się zmieniło, wciąż widać tu rękę ich matki, która urządziła pokój. Salon jest urządzony w ciepłych barwach, na ścianach oraz na gzymsie kominka znajdują się ruchome fotografie przedstawiające członków rodziny. Znajdują się tu też kanapa, fotele i stół; salon jest miejscem do przyjmowania gości oraz wypoczynku. Ze sporych rozmiarów okna roztacza się widok na znajdujący się za domem ogródek.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Sophia Carter dnia 01.10.17 12:52, w całości zmieniany 2 razy
Przytaknął krótko jej słowo, gdy dokonała swoistego podsumowania jego słów. Miał dzięki temu pewność, że należycie interpretowała jego słowa. Zrozumienie natury zarówno legilimencji, jak i przeciwstawiającej się jej oklumencji, było kluczowe w procesie nauki tej drugiej umiejętności. Carter na całe szczęście była pojętną uczennicą, co udowodniła już w trakcie aurorskiego kursu. Tylko z tego powodu podjął się zadania przybliżenia jej tych skomplikowanych szczegółów składających się na sztukę chronienia własnego umysłu. Nie każdy jest w stanie podołać, lecz ona miała na to całkiem duże szanse. Czy nie znosiła już i tak ogromnej presji ze strony środowiska zdominowanego przez mężczyzn? Biuro Aurorów przyjmowało w swe szeregi osoby wystarczająco silne pod kątem fizycznym i psychicznym. Wcale nie rozchodziło się o to, żeby wykluczyć kobiety za wszelką cenę, po prostu wymagano od nich równie wiele, co od mężczyzn. Mniejsze wymagania w trakcie kursu do czarownic byłyby idiotycznym pomysłem. Płeć przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, jeśli wszyscy na polu walki stają ramię w ramię. Przeciwnik też nie będzie miał baczenia na to, czy miota czarnomagiczne zaklęcie w stronę kobiety czy może jednak posyła je ku mężczyźnie.
– Nie cierpliwość nam się przyda, ale wytrwałość – odpowiedział jej stanowczo, jak zwykle od początku nakreślając surowe podejście do osoby, która przyjmować od niego miała nauki. Skoro już poświęcał swój czas na to przedsięwzięcie, znaczyło to tyle, że wierzył w sukces, choć doskonale znał cenę, którą przyjdzie za to czarownicy zapłacić. Ból niekiedy będzie wydawał się nie do zniesienia, jednak w końcu będzie musiała sobie z nim poradzić.
Ponownie wtargnął do jej umysłu, zapoznając się w ten sposób z kolejnymi wspomnieniami. Starał się nie przywiązywać do nich wagi, jak również do towarzyszących im emocji. Jednak wpatrywał się w te najbardziej bolesne, ponieważ to przez ból najłatwiej do skrywanych myśli dotrzeć. Kiedy poczuł, jak na siłę próbuje go odepchnąć, skrzywił się z irytacji. Wycofał się sam, aby obrzucić ją chłodnym spojrzeniem. – Ogranicz swój ból! – zażądał od niej krzykiem. – Masz być beznamiętna, rozumiesz?! Zero emocji! Zero bólu! – skończyła się taryfa ulgowa z jego strony, oczekiwał już minimalnych efektów, wcielenia jego praktyk w życie. – Jeszcze raz.
Po każdej próbie strofował ją krzykiem, lecz nie po to, aby ją upokorzyć. Donośnym wrzaskiem udzielał kolejnych rad, ukierunkowując umysł uczennicy nie na odpieranie nie samego ataku, ale na akceptowanie bólu. Miała być jak skała. Twarda i niewzruszona, nieczuła na wszelkie bodźce w chwili próby. Niby rozumiała, ale trudno było jej wykonać jego zalecenia. W końcu zdecydował się przerwać lekcje. Z kieszeni płaszcza wyciągnął oprawiony w skórę notes, którego strony już pożółkły znacząco po upływie wielu lat.
– Przeczytaj uważnie wszystko – polecił jej mrukliwie. – Ten notatnik jest w mojej rodzinie od kilku pokoleń. To właściwie zbiór doświadczeń kilku legilimentów i oklumentów, który rozpoczął mój prapradziadek. Przeczytasz w nim wszystko o wizualizacji barier wokół swego umysłu. Musi to być rozbudowana konstrukcja, w jakiś sposób tobie bliska. Wielopoziomowy labirynt, głębia oceanu, kręgi złożone z coraz bardziej gorących płomieni. Każdy oklumenta tworzy własne bariery i trzyma je nieustannie wokół swojego umysłu – odłożył notes na blat stołu, kierując już ostatnie spojrzenie na Carter. – Zwróć go, kiedy już skończysz czytać. Ze zrozumieniem.
Uznał, że to koniec nauki na dziś. Nie bawił się w pożegnania, opuścił domostwo Carter, dając jej czas na odetchnięcie. Przypuszczał, że musi się czuć naprawdę wyczerpana po ponad godzinnej sesji wchodzenia w jej umysł bez grama delikatności. To dobrze, że nie straciła przytomności.
| z tematu
– Nie cierpliwość nam się przyda, ale wytrwałość – odpowiedział jej stanowczo, jak zwykle od początku nakreślając surowe podejście do osoby, która przyjmować od niego miała nauki. Skoro już poświęcał swój czas na to przedsięwzięcie, znaczyło to tyle, że wierzył w sukces, choć doskonale znał cenę, którą przyjdzie za to czarownicy zapłacić. Ból niekiedy będzie wydawał się nie do zniesienia, jednak w końcu będzie musiała sobie z nim poradzić.
Ponownie wtargnął do jej umysłu, zapoznając się w ten sposób z kolejnymi wspomnieniami. Starał się nie przywiązywać do nich wagi, jak również do towarzyszących im emocji. Jednak wpatrywał się w te najbardziej bolesne, ponieważ to przez ból najłatwiej do skrywanych myśli dotrzeć. Kiedy poczuł, jak na siłę próbuje go odepchnąć, skrzywił się z irytacji. Wycofał się sam, aby obrzucić ją chłodnym spojrzeniem. – Ogranicz swój ból! – zażądał od niej krzykiem. – Masz być beznamiętna, rozumiesz?! Zero emocji! Zero bólu! – skończyła się taryfa ulgowa z jego strony, oczekiwał już minimalnych efektów, wcielenia jego praktyk w życie. – Jeszcze raz.
Po każdej próbie strofował ją krzykiem, lecz nie po to, aby ją upokorzyć. Donośnym wrzaskiem udzielał kolejnych rad, ukierunkowując umysł uczennicy nie na odpieranie nie samego ataku, ale na akceptowanie bólu. Miała być jak skała. Twarda i niewzruszona, nieczuła na wszelkie bodźce w chwili próby. Niby rozumiała, ale trudno było jej wykonać jego zalecenia. W końcu zdecydował się przerwać lekcje. Z kieszeni płaszcza wyciągnął oprawiony w skórę notes, którego strony już pożółkły znacząco po upływie wielu lat.
– Przeczytaj uważnie wszystko – polecił jej mrukliwie. – Ten notatnik jest w mojej rodzinie od kilku pokoleń. To właściwie zbiór doświadczeń kilku legilimentów i oklumentów, który rozpoczął mój prapradziadek. Przeczytasz w nim wszystko o wizualizacji barier wokół swego umysłu. Musi to być rozbudowana konstrukcja, w jakiś sposób tobie bliska. Wielopoziomowy labirynt, głębia oceanu, kręgi złożone z coraz bardziej gorących płomieni. Każdy oklumenta tworzy własne bariery i trzyma je nieustannie wokół swojego umysłu – odłożył notes na blat stołu, kierując już ostatnie spojrzenie na Carter. – Zwróć go, kiedy już skończysz czytać. Ze zrozumieniem.
Uznał, że to koniec nauki na dziś. Nie bawił się w pożegnania, opuścił domostwo Carter, dając jej czas na odetchnięcie. Przypuszczał, że musi się czuć naprawdę wyczerpana po ponad godzinnej sesji wchodzenia w jej umysł bez grama delikatności. To dobrze, że nie straciła przytomności.
| z tematu
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Salon
Szybka odpowiedź