Wydarzenia


Ekipa forum
Opuszczona chata
AutorWiadomość
Opuszczona chata [odnośnik]04.04.15 18:45

Opuszczona chata

Na północ od Londynu znajduje się opuszczona chata, należąca niegdyś zapewne do jakiegoś mugola. Otaczające to miejsce zarośla i drzewa chronią je przed nieproszonymi gośćmi.
Sam budynek nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ot, strzelisty dach, kamienne ściany i cztery izby, w których hula wiatr. W jednej z nich znajduje się wejście na strych. Nie ma tam jednak czego szukać; przed laty chata została splądrowana do cna. Może jednak służyć za dobrą kryjówkę.
Na podwórku znajduje się studnia - tuż pod nią norę wykopały sobie gnomy. W powietrzu unosi się mdły zapach dyptamu i dzikich ziół, które rosną tuż za budynkiem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona chata Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona chata [odnośnik]29.12.15 11:57
Wydawało ci się, że się zgubiłaś, ale nie robi to na tobie najmniejszego wrażenia. Od dawna nie potrafisz znaleźć drogi do spokoju, więc odnalezienie drogi do domu nie napawało ciebie przerażeniem, wręcz przeciwnie. Piesze wędrówki w ostatnim tygodniu stanowiły twoją nieodłączną przyjaciółkę dnia. Wychodzisz na spacery w porze późno obiadowej, wracając na kolację lub o takich godzinach, że jedynie zdążasz wziąć gorącą kąpiel oraz położyć się do łóżka, by spać równe osiem i pół godziny, wstając o siódmej trzydzieści. Lubisz swój nowy porządek dnia, który – w twoich oczach – wprowadza do twojego życia coś nieprzewidywalnego. Egzystowałaś przez ponad pięć lat w czystej rutynie, wykonując codziennie te same czynności, doświadczając tych samych emocji i zdarzeń, więc możliwość zobaczenia nowych miejsc, które dla jednych są niczym, a dla ciebie czymś na miarę ekscytacji, powoduje, że zaczynasz oddychać. Nie boisz się nawet zagubienia ani tego, że nie masz przy sobie różdżki, której zresztą nie nosisz przy sobie bardzo często. W przypadku poczerniałego nieba po prostu teleportujesz się w okolice swojego domu w Hogsmeade. Odkąd mieszkasz w wynajętym przez Anthony'ego mieszkaniu, wszystko wydaje ci się dziecinnie proste, poza doprowadzeniem się do stanu sprzed śmierci matki. Rozmyślałaś wiele o drodze, która prędko spowodowała twoje zniszczenie oraz o tej, co trwa i gdzie próbujesz wyjść z autodestrukcji. Wydaje ci się to niesprawiedliwe, iż te drogie nie są sobie równe czasowo. Z tą myślą przysiadasz na skraj studni, aby choć na chwilę odpocząć po dłuższej wędrówce. Żałujesz, że nie wzięłaś ze sobą swojego notatnika, w którym, w tym momencie, notowałabyś swoje przemyślenia na temat terapii. Patrzysz zamiast tego za siebie na czarne dno studni. Wzdychasz ciężko, bo tylko to ci pozostało, i patrzysz się przed siebie, szurając pantofelkiem po podłożu.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona chata [odnośnik]30.12.15 20:09
Pustka.
Jedno, krótkie słowo. Zaledwie sześć liter, dwie sylaby, zamykające w sobie moc pochłaniającą, zbliżoną do czarnej dziury, wciągającej w swe wiecznie głodne ramiona wszystko, co tylko się zbliży. Pustka zamieszkała we mnie już wiele dni temu i choć próbuję ją zalać wysokoprocentowymi trunkami, niczym uparta kochanka nie chce ode mnie odejść. Nie wiem jak powinienem się czuć. Czy powinno mi być smutno, czy powinna mnie ogarnąć bezradność, żałość czy wrażenie niezrozumienia przez wszystkich. Długo pracowałem na swoją reputację człowieka o ograniczonej emocjonalności, nikt więc nie spodziewał się po mnie nagłych ataków nostalgii, ani tendencji do załamywania rąk, nikt więc nie nadskakiwał mi na każdym kroku, próbując wymościć prywatne piekiełko miękkimi poduszkami, by siedzenie w nim było chociaż odrobinę lżejsze. Wszystko toczyło się swoim normalnym torem. Nikt nie wziął urlopu, nikt nie pozbył się wszystkich kolorów poza czernią z garderoby, nikt nie spędzał całych dni na cmentarzu. Wszystko wróciło do normy. Wszystko było tak, jakby panna Greengrass nigdy nie istniała.
Nie wiem sam, kiedy nogi zaniosły mnie w kolejne dziwne miejsce. Ostatnio tak mam, piję dużo, więcej niż normalnie, a gdy cztery ściany stają się zbyt przytłaczające, gdy znajome otoczenie wyciska mi z płuc resztki powietrza, ruszam przed siebie. Pustka rządzi niepodzielnie w mojej głowie, nie wybieram tras, nie szukam dawnych ścieżek, wędruję dokąd oczy poniosą, by po jakimś czasie rozejrzeć się naokoło, jakbym lunatykował i właśnie odzyskał świadomość i pełnię zmysłów. Więc znowu się spotykamy, znowu w dziwnych okolicznościach, znowu nie wiem co powiedzieć, znowu nie wiem jak się zachować. Muszę wyglądać nieskończenie głupio, gdy przystaję kilka kroków dalej i wpatruję się w Ginnie z twarzą nieskażoną myślą.
- Chcesz łyka? - wspinam się w końcu na szczyty elokwencji i uprzejmości, unosząc butelkę, którą wciąż dzierżę w dłoni i z której dzielnie popijałem zawartość przez całą moją drogę tutaj.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Opuszczona chata [odnośnik]31.12.15 11:51
Twoje myśli uciekają we wspaniałe krainy i chociaż wiesz, że nie powinnaś tego czynić przez późniejszy brutalny powrót do teraźniejszości, to mimo wszystko zagłębiasz się w marzeniach. Są one naprawdę piękne, a ty w nich potrafisz rozmawiać z ludźmi; zupełnie jak dawniej jesteś czarująca. Dostrzegasz jednak twarz dobrze ci znaną, która także pojawiła się w tych snuciach kolorowej przyszłości. Boli cię to, że nie możesz być w stosunku do niego taka jak dawniej i boli cię jeszcze wszystko to o czym wstydzisz się teraz choćby pomyśleć, a dotyczy jego osoby.
- Nie pozwolono mi pić alkoholu – mówisz drącym głosem, próbując zakasłać, aby brzmiał odrobinę pewniej. Po ostatnim spotkaniu obiecałaś sobie choć spróbować zmniejszyć dystans między wami. Nie raczysz go jednak opowieściami o terapeucie, który z pewnością potępiłby pójście w jakiekolwiek używki w twoim stanie. - Zaproponowałabym, abyś usiadł koło mnie, ale wydaje mi się, że pod wpływem zawartości butelki, którą trzymasz w dłoni, możesz wpaść do studni – zwróciłaś się do niego śmiertelnie poważnym tonem. Tutaj już nie chodziło nawet, iż troszczysz się o niego, ponieważ robiłaś to z a w s z e, ale o sam fakt wypowiedzenia tak wielu słów. Dotychczas mówiłaś mało niezależne od osoby do której słowa kierowałaś, wliczając w to Anthony'ego czy też twojego terapeutę. Dla ciebie to było naprawdę coś i uśmiechasz się nawet słodkim uśmiechem, choć z pewnością bardziej do siebie z dumy aniżeli do niego. Za wcześnie na spoufalenia. - Dlaczego pijesz sam? - twoim zdaniem ludzie wlewający w siebie trunki samotnie głównie robili to przez jakiś większy problem. Ty masz ochotę poznać jego.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona chata [odnośnik]31.12.15 13:32
Nie wiem nawet jak długo stoję tak bez ruchu, w niczym jednak nie przypominając porażającej pięknem marmurowej statuy i błądzę niewidzącym spojrzeniem po otoczeniu. Przez chwilę próbuję w głowie odtworzyć trasę, którą tu przybyłem, przypomnieć sobie cokolwiek, co wyjaśniłoby wybór właśnie tego osobliwego miejsca, lecz rozmyślania te szybko mnie męczą, porzucam więc je natychmiast na rzecz kolejnych paru łyków. Niosących ukojenie lub kradnących spokój, jeszcze nie zdecydowałem, ale wszystko wydaje się być lepsze od pustki, butelka chlupie więc wesoło (lub smutno, ciężko stwierdzić), a ja uśmiecham się lekko (lub krzywo, to również prawdopodobne).
- Zawsze robisz, co ci każą? - oni, kim są oni? Kto nie pozwala, kto nakazuje? Nie wiem i nie muszę wiedzieć, nie jest to moim priorytetem. Kiedyś byłaś inna. - Odpowiedziałbym, żebyś była spokojna, bo nie takie rzeczy się już robiło, ale dziękuję i tak, chętnie postoję - rozbawione słowa same wydobywają się z moich ust, poprzedzone chrapliwym, gardłowym śmiechem. Niestety nie jestem równie przejęty faktem, że Ginnie przemówiła tak wylewnie, zupełnie inaczej, niż przy naszym poprzednim, równie przypadkowym spotkaniu. Najprawdopodobniej wkraczam już w etap dość miernej zdolności doceniania małych rzeczy i zauważania szczegółów, które dla panny Travers były prawdziwymi kamieniami milowymi. Siedem lat wygryzło między nami ogromną przepaść i chociaż teraz zdaję się jej nie dostrzegać, nie wiem, czy kiedyś ją bezpiecznie przekroczymy. - Lubię pić sam. Jestem swoim najlepszym towarzyszem. Wiesz, zbieżność myśli i te sprawy - odpowiadam tonem zabarwionym nutą kpiny, chociaż słowa idealnie wyrażają to, co uważam naprawdę, przynajmniej w chwili obecnej. Nie widzę nic złego w tankowaniu whisky w pojedynkę, ba, dostrzegam plusy takiego zachowania, jak na przykład to, że nie trzeba z nikim się dzielić. Z Ginnie jednak bym się podzielił (przecież i tak wypiłaby zaledwie parę łyków). W imię starych, dobrych czasów, które już dawno utonęły w mojej pamięci.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Opuszczona chata [odnośnik]31.12.15 13:53
Wzruszasz ramionami, zastanawiając się przez moment nad odpowiedzią. Prawie kierujesz do niego słowa prawdziwe, które jednak mogłyby doprowadzić do większych dyskusji na ten temat – każą ci słuchać, więc robisz, co każą. Wszystko to zapętliło się – kazali, więc słuchałaś, a kiedy słuchasz to robisz, co każą. Chyba miało to swój początek z pierwszą terapią. Nie chcesz jednak nad tym rozmyślać, nad tym, że nie masz własnej woli, a twoje życie jest kontrolowane przez innych.
- Zależy kto – odpowiadasz cicho, bo w jego ustach te słowa brzmią pogardliwie i prowadzą do tego, że przez głowę przechodzą ci myśli o braku własnych wyborów. Próbujesz je wyrzucić ze swojej głowy, wiedząc, że potrzebujesz nadzoru innych, aby pozbyć się tego wszystkie, co siedzi w twoim umyśle i nie pozwala ci na bycie sobą. Zabawne – oni też cię tłamszą i właśnie sobie to uświadamiasz.
Wydaje ci się, że w studni coś zamieszkało, ale nie otwierasz swojej buzi, aby oznajmić swoje odkrycie Perseusowi, za to ponownie wpatrujesz się w jej dno, niczego jednak nie dostrzegając. Odwracasz więc głowę ponownie na swojego dawnego przyjaciela. Wpatrujesz się w niego poważnym wzrokiem.
- Dlaczego pijesz? – jesteś dziś ciekawska i chcesz, żeby on zaspokoił twoją ciekawość, która od dawna nie miała miejsca. Pragniesz usłyszeć, co u niego słychać, choć część ciebie wie, że to nie jest dobre rozwiązanie. Albo znowu upadniesz albo się podniesiesz. Nie wiesz, czy ryzyko jest warte gry. Może powinnaś przyspieszyć swoją kolejną wizytę u Samaela?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona chata [odnośnik]31.12.15 15:13
Gdybym był w stanie myśleć logicznie, w tym właśnie momencie dopatrzyłbym się pokręconej analogii w naszych obecnych położeniach - bo przecież i ja byłem kontrolowany i sterowany przez innych. W moim przypadku oni przybrali formę apodyktycznego ojca i przytakującej mu uparcie matki czy nękającego wszystkich młodych Averych nestora rodu. Mogłem się buntować ile dusza zapragnie, fakt jednak pozostawał faktem, lepiej czasem nagiąć się do ich woli i wmówić sobie, że tak będzie dobrze, niż zostać wydziedziczonym i dla postawienia na swoim w parę chwil stracić wszystko.
- Kogo więc słuchasz, a kogo nie? - drążę temat, chcąc zrozumieć tą nową Ginnie, w której gdzieś zgubiła się moja towarzyszka z lat szkolnych i dowiedzieć się, kto jest reżyserem w teatrze kukiełek i kto teraz pociąga za przyczepione do niej sznurki, których wcześniej nie zauważałem.
Dlaczego pijesz? Topię to dźwięczące z nadspodziewaną śmiałością pytanie w bursztynowym trunku, mimowolnie zastanawiając się nad odpowiedzią. Dlaczego piję? A dlaczego miałbym nie pić? Nie pamiętam ostatniego dnia, w którym odmówiłbym sobie drinka. Jednoskładnikowego.
- Takie hobby - odpowiadam wymijająco, bo sam nie jestem pewny co powinienem odpowiedzieć i co mógłbym z pełnym przekonaniem wygłosić, by nie zgorszyć Ginnie, która w myślach pewnie właśnie w tym momencie ochrzciła mnie pijakiem. - Ale tobie go nie polecam, pannom na wydaniu nie przystoi. Podobno. Ja bym ci nie zakazał - produkuję się dalej, a przez głowę przemyka mi myśl odnośnie tego, kiedy język zacznie odmawiać mi współpracy, a kolejne sylaby staną się bełkotliwe. Czy takie odpowiedzi cię satysfakcjonują, droga Ginnie?


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Opuszczona chata [odnośnik]19.02.16 12:40
Nie potrafiłaś udzielić odpowiedzi na pytanie, czy bałaś się wydziedziczenia. Od dawna miałaś wrażenie, że zostałaś wyklęta lata temu. Nawet teraz kontakt utrzymujesz wyłącznie z Antkiem, który sprawia, że nie zapadasz się w sobie doszczętnie. Przymykasz więc oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią na jego pytanie. Właściwie to kogo słuchasz, a kogo nie? Ludzi którzy mogą zrobić ci krzywdę, ludzi przed którymi czujesz respekt czy tych, których po prostu się boisz? Albo te wszystkie trzy rzeczy zmieszane ze sobą?
- Tych, co muszę – odpowiadasz, nie chcąc jednak, aby zapytał w takim razie kogo słuchać musisz. Otwierasz swoje oczęta i wzdrygasz się z niesmakiem na tą myśl. Nagle pragniesz zmienić temat, ale nie wiesz na jaki. Słowa ugrzęzły ci w gardle, wpatrujesz się w Perseusa. Wciąż ma przystojną twarz, a ty karcisz się za takie myśli.
- Twoje hobby jest autodestrukcyjne – mówisz. Na twojej twarzy pojawia się lekki uśmiech. T y wypominasz komuś autodestrukcję. Jesteś tak wielką hipokrytką, żyjąc na dnie od wielu, wielu lat. Jesteś ostatnią osobą, która mogłaby pouczać Perseusa o wolnym opadaniu w przepaść. - Szkoda więc, że nie zająłeś się mną – rzucasz niby bez głębszych uczuć, choć od ostatniego waszego spotkania pielęgnujesz w sobie żal. Zastanawiasz się, co by było gdybyście nie urwali kontaktu, a on rzeczywiście zająłby się tobą. Czy to ty zamiast Greengrass miałabyś na palcu pierścionek zaręczynowy? Czy nie popadałabyś w autodestrukcję? Czy żyłabyś bez ojca, ale szczęśliwa? Może nawet nie musiałabyś uczęszczać na terapię. On byłby twoim lekiem na przeszłość.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona chata [odnośnik]22.02.16 19:57
Każdy z nas boi się wydziedziczenia, a jeśli z uporem maniaka twierdzi, że jest przeciwnie - kłamie. Okres buntu u niektórych trwał krócej, u niektórych dłużej, u innych z kolei wciąż się utrzymywał, co jakiś czas dając o sobie znać w nieprzyjemny sposób, lecz gdy zachodziła konieczność, by grzecznie się powściągnąć i chodzić jak w szwajcarskim zegarku, należało schować gorzkie żale głęboko w sobie i z krzywym, lecz wciąż uśmiechem rozciągającym usta, odhaczać z listy rodzinnych oczekiwań względem swojej osoby kolejne podpunkty. Byłem już w punkcie zwrotnym, byłem na granicy, może nawet więcej niż raz; wtedy jednak przed moimi oczami stawała twarz Lycusa i wiedziałem już aż za dobrze, że nie chcę podzielić jego losu, będącego przypomnieniem, że pozbawienie nazwiska to nie tylko pozbawienie praw do majątku, tytułu i dziedziczenia, lecz także bycie odciętym od rodziny, a ta przecież ma dla mnie rangę niemalże sacrum. Jakakolwiek by ona nie była.
- Kiedyś nie byłaś aż tak enigmatyczna - rzucam, słuchając podszeptu Ognistej, która twierdzi, że wcale nie muszę się gryźć w język. W gruncie rzeczy takie stwierdzenie uważam nawet za miłe, bo przecież zawsze mógłbym drążyć najwyraźniej niewygodny temat dalej i wprawiać Ginnie w większy dyskomfort koniecznością kluczenia pomiędzy słowami. - Niestety każda przyjemność ma swoją cenę - stwierdzam rozbawionym tonem. Bo przecież jestem gotów przypłacić chwile upojenia lekkim podrujnowaniem wątroby. Lub godności osobistej, ale wolałbym mimo wszystko płacić wątrobą. Wesołość szybko mija, gdy słyszę kolejne słowa panny Travers, zmuszające mnie do paru sekund głębszego zastanowienia, a to, wiadomo, nie idzie mi najlepiej.
- Nie wyrażałaś takiej chęci, a narzucanie się nie jest w dobrym smaku - odpowiadam ostatecznie, dochodząc do wniosku, że jeśli nie wiem jak zareagować na zawoalowany przytyk, najlepiej jest odbić piłeczkę. Bo to przecież nie moja wina, że wyszło tak jak wyszło. Prawda?


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Opuszczona chata [odnośnik]05.06.16 16:20
Perseus nie mógł zdawać sobie sprawy ze skutków ubocznych zażycia zbyt dużej ilości Ognistej, którą raczył się z tak ogromnym zaangażowaniem oraz zbyt długim trzymaniu niezamkniętej butelki. Trunek podarowany mu przez przyjaciela nie był bowiem zwykłą whisky dostępną w każdym sklepie z alkoholami czarodziejów. Przywieziony z odległej Ameryki Południowej poddany został długiemu procesowi warzenia i zaklinania przez miejscowych alchemików, dzięki czemu zyskiwał swoje specyficzne właściwości, za które trzeba było zapłacić nawet jak na szlacheckie standardy niemałą sumę. Pieniądze jednak nie grały żadnej roli, gdy szło u sprawienie przyjemności Avery'emu, co niejednokrotnie powtarzał Theseus zastawiając swoje pierścienie, łańcuszki i zegarki, aby wykupić kolejne drogie alkohole, cygara i panie do towarzystwa, bowiem zwykle upierał się żeby płacić za wieczory pełne uciech. Zdawał się wtedy zupełnie nie przejmować absurdem sytuacji. Cóż z tego, że spełniał się w roli gospodarza, gdy na drugi dzień musiał zapożyczać się u Perseusa, gdyż inaczej nie byłoby go stać nawet na szklankę wody niezbędnej do przeżycia kaca, który zdawał się wtenczas zapowiedzią powolnej śmierci - karą za mienioną noc. Żeglarz nigdy nie grzeszył pomyślunkiem, a podarowanie przyjacielowi butelki alkoholu i niepoinformowanie go o właściwościach tegoż było kolejnym na to dowodem. Avery skupiony na pannie Travers w pierwszej chwili nie mógł zauważyć, jak znad gwinta butelki zaczął unosić się obłoczek w pięknym bursztynowym kolorze, powoli formując się w człowieczą postać. Spersonalizowany alkohol, który po dłuższej styczności z powietrzem przybierał formę nabywcy uciekając przy tym z butelki! Może jednak Theseus specjalnie nie uświadomił Persa o tej hecy? Chociaż znając zamiłowanie przyjaciela do trunków chyba powinien napomknąć coś na temat halucynogennych właściwościach brazylijskiej nielegalnej na Wyspach "łychy"...


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczona chata 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona chata [odnośnik]05.06.16 18:09
Ginnie milczy uparcie, cóż za nowość. A może powinienem ją jednak nazywać Virginią? Czy pięć lat absolutnie zerowego kontaktu nie ściągnęło naszych relacji do poziomu zerowego, czy nie odebrało wszelkich praw do spoufalania się? Może takie myśli zaświtałyby w mojej głowie w innych okolicznościach, lecz nie teraz, gdy otoczenie pulsuje w rytmie bicia mojego serca, a krew szumi głośno  w uszach, zagłuszając nawet śpiewy okolicznych ptaków. Jakiż ze mnie ignorant, że nie potrafię prawdziwie docenić piękna otaczającej mnie fauny i flory!
I że nie potrafię zobaczyć w lady Travers tego, co widziałem niegdyś. Milcz, Ginnie, milcz, jeśli takie jest twoje życzenie, nie potrzebuję twoich słów ni twojego słowiczego głosu, by czuć się dobrze. Uśmiecham się krótko, bardziej sam do siebie niż do mojego towarzystwa, które jest już tylko umowne. W moich myślach pojawia się dziwna wizja, przyrównująca zastygniętą w bezruchu szlachciankę do rzeźb w mojej rodzinnej posiadłości. Wygląda wdzięcznie, nie odmówię jej tego. Przeciwnie - wypiję jej zdrowie. Pozwalam kolejnej porcji whisky rozlać się ogniem po moich trzewiach i rozglądam się naokoło. Śmieszna okolica, chociaż rudera, przed którą się znajdujemy, kompletnie do mnie nie przemawia. Jakim cudem tu zawędrowałem? Wciąż nie mogę sobie przypomnieć. Chcę upić kolejny łyk i dopiero wtedy zauważam, że z dzierżoną przeze mnie dumnie butelką dzieje się coś dziwnego. Wypiłem już w swoim życiu wystarczająco dużo alkoholu, by wiedzieć, że temperatura otoczenia jest zdecydowanie zbyt niska, by doprowadzić zawartość butelki do parowania, marszczę więc brwi w wyrazie konsternacji i wbijam nierozumiejące spojrzenie w obłok bursztynowego dymu, który... kłębi się coraz gęściej i przyjmuje postać, którą bardzo dobrze znam. Koszmar. Rzuciłbym butelkę na ziemię, lecz żal mi tej pozostałości alkoholu, która w niej została - zaprawiony procentami mózg wciąż podpowiada mi, że pomimo anomalii i kształtujących się widm, whisky wciąż jest zdatna do wypicia, dlatego też poprzestaję na wyciągnięciu ręki przed siebie tak bardzo, jak się da i bojowym wpatrywaniu się w ułożoną z dymu postać Theseusa.
- Ginnie, ty też to widzisz? - pytam jeszcze dziewczyny, na chwilę przypominając sobie o jej obecności. Może to tylko zwidy? Co to za alkohol? Skąd go mam? Nie mogę sobie przypomnieć, teraz wszystko przypomina jedno wielkie, niewyraźne pasmo, z którego nie da się niczego odseparować. - Coś jesteś niewyraźny, Thes - zwracam się do alkoholowej mary. Ryzykuję tylko wyjście na kompletnego wariata, który gada do powietrza, ale jeśli ryzyko to ponoszę tylko w oczach już zdiagnozowanej wariatki - dlaczego nie?
Oszalałem, nie było innej możliwości. Mam omamy, nie myślę trzeźwo, rozmawiam z niemową i rozmawiam z marą. Koniec tego. Rzucam butelkę przed siebie, jak najdalej, byleby już nie dotykać jej ani chwili dłużej i odwracam się na pięcie, by teleportować się do domu. Może się rozszczepię, a może nie. Nie dbam o to, wszystko lepsze, niż to. Cokolwiek by to nie było.

| zt


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Opuszczona chata [odnośnik]09.10.16 17:57
11 marca
Raiden uniósł brew i podciągnął nosem.
- Ale gówno - stwierdził jedynie, stojąc i obserwując to co działo się przed nim. Ktoś zawiadomił ich o trupie w studni przy opuszczonej chacie znajdującej się na przedmieściach Londynu. Musieli się tym zająć. Nie patrząc na porę dnia i nocy. Tym razem padło na godzinę czwartą rano, a ściągnięcie swojego tyłka z wygodnego łóżka było dla Cartera wyzwaniem, które należało wpisać do CV. Zanim zebrał się, ubrał, nawet nie ogolił i zrobił sobie kawę, po czym dotarł na miejsce była piąta, a niebo zaczynało powoli się rozjaśniać. Z przymrużonymi oczami funkcjonariusz policji stał z tyłu starego budynku i obserwował jak grupa ludzi z jego oddziału próbowała wyciągnąć zwłoki ze studni.
- Nie obraź się, ale to ty wyglądasz jak gówno - odparł McKenna, który stał obok niego i również patrzył na te wyczyny. Jakoś nie palili się do tej roboty, ale dobrze, że nie musieli się przynajmniej spotykać bliżej z panem... No, właśnie. To było naprawdę dość ostro porąbane zważywszy, że nie spodziewali się żadnych wezwań. Chociaż kto tam wie... Przez to referendum w ludziach zgromadził się cały gniew, a dzień wolny od pracy uszkodził im mózgi. Jak widać niektórym mocniej niż można było przypuszczać.
- I tak się czuję - mruknął Raiden, podkurczając jeszcze bardziej ramiona. Ranek był zimny i wilgotny, co nie napawało nikogo radością i energią. Jednak taka praca i musieli sobie z tym radzić. Tak czy inaczej... Carter starał się nie zasnąć na stojąco, ale było to dość trudne zadanie. McKenna nie wyglądał lepiej, chociaż on to przynajmniej się ogolił.
- Musimy czekać, aż przyjedzie koroner. Stwierdzi jak i kiedy zabito tego... - urwał jego towarzysz, unosząc brew i przekrzywiając charakterystycznie głowę. Obaj przyglądali się sukience na nieboszczyku i cudacznej peruce.
- Widziałem różne rzeczy, ale faceta przebranego za babę to jeszcze nie - odparł Raiden, podnosząc do ust kubek z czarną kawą, który zabrał z domu. To było całkiem wygodne. I praktyczne. Ktoś mógłby o tym pomyśleć.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona chata Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Opuszczona chata [odnośnik]10.10.16 18:11
To miejsce nie należało do najprzyjemniejszych. I wcale nie miała na myśli całego wizerunku, czy nawet stęchłego zapachu, do którego i tak była już przyzwyczajona. Chodziło jej o błoto. Wiosna już czeka za rogiem, roztopy już dobiegają końca, a cała Anglia tonie w brązowej brei. Jakby nie patrzeć i jaką prace by nie wykonywała wciąż jest arystokratką, a zapadające się obcasy w grząskim podłożu nie należało do jej ulubionych doświadczeń. Nawet nie przeszkadzał jej fakt, że musiała wstać tak wcześnie. Zdarzało się, a zwłoki, no cóż poczekają inaczej sprawa wygląda z mordercą.
Widziała już z daleka kilka osób krzątających się w oddali i zabezpieczających miejsce zbrodni. Poznała również dwóch stojących mężczyzn i z niemałym trudem stanęła między nimi.
Widząc na ziemi ciało mężczyzny wstrzymała oddech, aby następnie spojrzeć najpierw na Cartera, później na McKenna, a następnie powrócić wzrokiem do ciała.
-Powiedzcie, że to żart. - pozwoliła swojej głowie opaść w podobny sposób jak jej towarzyszy przypatrując się z konsternacją postaci leżącej przed nią. Westchnęła i podeszła do niej, go, tego czegoś.-To nie żart tak?-powiedziała bez cienia nadziei w głosie. Może i by ją nawet to bawiło gdyby nie fakt, że  ma taką samą sukienkę u siebie w szafie. Miała... musi się jej teraz pozbyć.
-W gruncie rzeczy nie dziwię się, że ktoś go zabił.-skrzywiła się lekko. Niechętnie przykucnęła odstawiając obok siebie swój mały kuferek. Miała tam wszystkie rzeczy, które były jej potrzebne na miejscu zdarzenia, czyli do wstępnych oględzin. Otworzyła go wyciągając z niego rękawiczki, które założyła przypatrując się bliżej zwłoką. Starała się zwracać uwagę na jak najmniejsze detale, ale tak naprawdę dowiedzą się wszystkiego dopiero po autopsji.
Zainteresowała ją duża ilość krwi na włosach mężczyzny, dlatego też uniosła głowę aby ją zaraz położyć na miejsce. Szukała zadrapań, sińców, śladów na ubraniach, wszystkiego co może im na tą chwile pomóc.
-Zgaduje, że wyciągnęliście go ze studni, prawda? - Nie czekając na odpowiedz kontynuowała.- Mężczyzna, około czterdziestki. Na tą chwile szacuje czas zgonu między szesnastą, a osiemnastą. Prawdopodobna przyczyna zgonu to nie utonięcie. Jego mocno zraniony tył głowy świadczy o bardzo silnym uderzeniu, prawdopodobnie jak już wspomniałam śmiertelnym. Nie miał szczęścia, w centrum uszkodzenia jest potylica. Musiał dławić się krwią, aż doszło do uduszenia. Był to jakiś tępy, ciężki przedmiot, jak na przykład kamień.- Wstała i rozglądnęła się. Morderca jakoś nie starał się zatrzeć śladów, ściółka była wręcz wydarta z ziemi co świadczyło o przenoszeniu zwłok. Podeszła do miejsca, od którego zaczynały się ślady i faktycznie zakrwawiony dość spory kamień był już zabezpieczony. Za duży i za ciężki, a w dodatku całkowicie nienaruszony.
Przekręciła się w kierunku mężczyzn wbijając wzrok w kubek trzymany przez Raidena.
-Macie tego więcej?


Anguis in herba

But I'm holding on for dear life
Won't look down, won't open my eyes
'Cause I'm just holding on for tonight
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Opuszczona chata 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley
Re: Opuszczona chata [odnośnik]14.10.16 10:24
Odwrócił się, słysząc znajomy głos i lekko uśmiechnął się, widząc Rowan, która dzielnie, acz nieco groteskowo szła przez błoto. W swoim idealnym stroju musiała naprawdę wkładać wiele uwagi i siły w to, żeby nie upaść. Gdy znalazła się na wyciągnięcie ręki, Raiden pomógł jej przedostać się do nich i stanąć na niego bardziej ubitym podłożu. Miał nadzieję, że jego auto nie utonie z chwilą, w której oddali się od niego na kilka metrów. To na pewno nie byłoby coś przyjemnego ani pożądanego.
- Gdybym chciał żartować, wymyśliłbym coś ciekawego, ale na pewno nie grubasa w sukience - odparł jej Raiden, wzruszając ramionami. I chociaż dalej był w lekkim szoku, obawiał się, że prędzej zaśnie na stojąco niż zbierze cokolwiek sensownego. Dał więc Rowan pracować, próbując skupić się w jakimś stopniu na jej słowach, ale po kilku sekundach udało mu się zrozumieć sens pierwszego pytania, na które nie odpowiedział. McKenna go wyręczył za co był bardzo wdzięczny. Gdy Yaxley kręciła się po miejscu zbrodni, obaj policjanci zaczęli rozmawiać nad prawdopodobnym przebiegiem całego zajścia. Po wyłożeniu tego co już wiedzieli, głos zabrał Raiden nie rozumiejąc jednej rzeczy.
- Jedyne co mamy to słowa z donosu prosto do biura czarodziejskiej policji. Prócz sapania na zboczeńca była tam wiadomość Tam znajdziecie, Roberta Atckinsona. Sprawdziliśmy kim był ten Bob i oto leży przed nami w pełnej krasie. Inna sprawa, że nie wiemy kim był potencjalny informator, ale raczej nie świadkiem. Po co zawiadamiał nad morderca?
- Po co ktoś miałby zaciukać faceta kamieniem, a potem do nas się zgłaszać? - wtrącił McKenna, nie odrywając spojrzenia od zwłok.
- Psychiczny.
- Kompletny pojeb.
- Ćwierćinteligent, ale! Faceta zabił. To trzeba mu oddać.
- Masz rację.
W tej samej chwili dołączyła do nich Rowan, która może i słyszała ich wymianę zdań, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego zerknęła na kawę trzymaną przez Cartera. Ten zarejestrował ruch jej warg, ale nie słowa, z nic płynące. Był za bardzo skupiony na zrozumieniu tej całej sytuacji.
- Przepraszam? Co mówiłaś? - spytał, patrząc na Yaxley. - Jednego nie rozumiem. Dobra. Zabił go kamieniem, chociaż równie dobrze mógł rzucić zaklęcie. Może taki fetysz, bo zbrodnia w afekcie odpada. Nie powiadomiłby nas tylko zwiał lub starał się to ukryć. O co chodzi z tą całą przeklętą maskaradą?


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona chata Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Opuszczona chata [odnośnik]14.10.16 22:17
Przyglądała się jeszcze chwile temu nieszczęsnemu kamieniowi, aby następnie wrócić do miejsca gdzie zaczęła jakże wspaniały dzień pracy. Z zaciekawieniem przysłuchiwała się również rozmowie Cartera i McKenna. Robert Atckinson... pierwszy raz w swojej zawodowej karierze wolała nigdy się nie dowiedzieć jakie personalia posiadała ofiara. Uniosła lekko kącik ust na ostatnie dość nieprzychylne, lecz prawdziwe słowa Funkcjonariuszy skierowane do faceta w sukience. Słysząc Raidena zmarszczyła lekko brwi. Nie lubiła się powtarzać i jakość szczególnie nie interesował ją fakt, że wyglądała teraz niczym pięcioletnie dziecko. Jej starszy brat już wystarczająco obrzydził jej zdanie "Co mówiłaś?" powtarzając je bez przerwy, aby tylko doprowadzić do białej gorączki młodszą siostrę.
-Pytam się czy macie tego więcej? Kawy. Choć jak tak myślę przydałoby się coś mocniejszego.- głęboko westchnęła, przysłuchując się dalej słowom Raidena i próbując sobie to wszystko przetrawić.
-Może to był wypadek? Kamień nie wygląda na podniesiony, a wątpię, żeby ktokolwiek wyliczał trajektorie upadku ofiary aby idealnie trafiła ona potylicą w kamień i raczej seryjny morderca nie składałby donosu. Może ktoś się wystraszył i chcąc zatuszować tą całą zbrodnie wrzucił gościa do studni, a mając wyrzuty sumienia skontaktował się z wami?-Cóż a przynajmniej to wydawało jej się najlepszym wytłumaczeniem. Pracuje jako koroner już prawie dziesięć lat i widziała w życiu już przeróżne rzeczy, więc ten scenariusz wydawał jej się jak najbardziej wiarygodnym. Ponownie odwróciła się od mężczyzn aby podejść do ciała przebierańca. "Fetysz"... przykucnęła pochylając się lekko i przyglądając się tym razem dokładnie sukience, po której jedynie przejechała wcześniej wzrokiem. Przymknęła lekko oczy zauważając niepokojące plamy, które kolorem na pewno krwi nie przypominały, następnie swój wzrok przeniosła na nogi, którym też musiała się dość dobrze przyjrzeć gdyż te były zarośnięte, a same włosy pozlepiane lecz teraz pewności nie miała czy to była wina samej wody. Wzięła głęboki wdech gwałtownie się prostując.
-Na Merlina.-wykrzywiła twarz z obrzydzenia wstając jak najszybciej tylko potrafiła i odchodząc kilka kroków do tyłu wpadając tym samym na Raidena.


Anguis in herba

But I'm holding on for dear life
Won't look down, won't open my eyes
'Cause I'm just holding on for tonight
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Opuszczona chata 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Opuszczona chata
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach