Wydarzenia


Ekipa forum
Katakumby
AutorWiadomość
Katakumby [odnośnik]05.04.15 20:53
First topic message reminder :

Katakumby

Tuż pod nogami spacerowiczów zwiedzających urokliwe zakątki Doliny Godryka znajduje się coś na kształt podziemnego miasta. O katakumbach krąży wiele legend, ale powszechnie uważa się je za wyssane z palca bajki dla młodych czarodziejów. A jednak istnieją naprawdę. Zbudowane przez założyciela miasta podczas wojny z goblinami miały służyć jako miejsce schronienia dla zagrożonej ludności. Ochroniono je potężnymi zaklęciami, dzięki czemu wszelkie magiczne próby odszukania wejścia czy choćby potwierdzenia istnienia katakumb spełzają na niczym. Nie oznacza to jednak, że nie można się do nich dostać. Wejście znajduje się na cmentarzu, obok grobu Ignotusa. Po wyczarowaniu czerwonego napisu PEVERELL i umieszczeniu go na kamieniu, grób otworzy się ukazując schody prowadzące w dół. Schodząc nimi dotrzeć można do labiryntu korytarzy, w których łatwo się zgubić. Utrzymane są w zaskakująco dobrym stanie, magia świetnie ochroniła katakumby przed destrukcyjnym działaniem czasu. Wchodząc jednak zbyt głęboko natrafić można na kości tych, którzy przecenili swoje możliwości i uwięzieni pod ziemią dokonali żywota. Używanie magii jest tam bowiem możliwe, jednak nic za pomocą czarów nie może się do środka dostać ani stamtąd uciec.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Katakumby - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Katakumby [odnośnik]08.06.21 20:12
The member 'Isabella Presley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 37

--------------------------------

#2 'k8' : 1, 1, 2, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Katakumby - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Katakumby [odnośnik]11.06.21 0:30
Pytanie go nie zaskoczyło, bo w końcu sam się domyślił, że ktoś tutaj był. Ha! Sam powinien być ostrożny, ale jednak często zapominał o tym, że obcy mogli być zagrożeniem. W końcu przez ostatnie lata polegał na sobie, na dobroci obcych, na tym że ktoś go nakarmił, albo dał możliwość zarobku - albo po prostu mu coś podarował. Włóczył się od miasta do miasta, do dróżki, po wioskach, szukając i nie mogąc znaleźć swojego miejsca. Czasem spędził nieco czasu czy to w stoczni, czy w innym zakładzie, ale  patrząc na to wszystko - nic go chyba tak naprawdę nie cieszyło. Nie potrafił znaleźć spokoju ani w pracy, ani w piciu, ani w interakcjach z innymi. Jednocześnie, nie bał się chyba aż tak o to, że ktoś mógłby zrobić mu krzywdę. Co miał więcej do stracenia?
- H-hej, no ja ci nic nie zrobię - rzucił, widząc w tym świetle jak bojową pozę przyjęła mu nieznajoma… Nieznajoma? A może kojarzył tę twarz, ten głos… Wydawało mu się, że było to możliwe, jednocześnie nie potrafił dokładnie umiejscowić tej twarz, jej osoby, bo światło już po chwili zniknęło. -Nie, nie… Chyba nie… - odpowiedział, marszcząc brwi, żeby zastanowić się jeszcze nad tym, bo tak do końca to absolutnie nie był pewny. - Nie wiem czy kotu się nic nie stało - dodał, chociaż młode stworzenie nie bardzo wydawało się przejmować ewentualną raną, nawet gdyby rzeczywiście zostało w jakiś sposób ranione. Raczej wydawało się być zainteresowane, szczególnie kiedy kobieta się zbliżyła do nich.
Wyciągnął nieporadnie różdżkę, chociaż kiedy tylko to zrobił, jego nowy pupil zaraz się nią zainteresował, próbując zagarnąć ją łapkami do siebie. Thomas niezbyt na to pozwolił, rzeczywiście machając różdżką.
- Lumos… - rzucił pod nosem, niezadowolony, że został zraniony za ruszanie rany. W końcu chciał tylko sprawdzić co się tam zadziało, bo bolało! I teraz również piekło. Chociaż raczej mógł się domyślić, że to raczej był pozytyw, skoro piekło. To znaczyło, że chyba jest leczone? Albo oczyszczane? Albo cokolwiek takiego?
W trakcie zaklęcia jednak kociak uznał, że koniecznie chciał się zapoznać nieco bliżej pani, która wyraźnie trąciła szczurkiem w jego uznaniu, bo wyrwał się dotychczasowemu opiekunowi i zaraz podskoczył do niej, miaucząc i przewracając się przy niej, chcąc się wyraźnie bawić i podgryzać. A może był po prostu głodny i wyczuł zapach posiłku ze strony dziewczyny?
- Och… Wybacz za niego, zaraz… Och, no chodź tutaj… - zaczął Thomas, próbując złapać z powrotem kociaka, a raczej próbując zainteresować go swoją różdżką w nadziei, że ten przestanie przeszkadzać dziewczynie, która przecież właśnie próbowała go wyleczyć! Raczej wolał, aby każdy potencjalny medyk czy chociażby minimalnie znający się na zaklęciach leczących czarodziej, podczas rzucania ich na niego, nie był rozpraszany. Tym bardziej, że różdżka celowała w jego głowę. Może i najczęściej jej nie używał, ale stanowczo nie chciał się z nią jeszcze żegnać.
- Za rogiem jest jakieś pomieszczenie, możemy do niego wejść… albo wyjść na zewnątrz, chyba że przejście znów się zamknęło - rzucił, niechętny do spędzenia kolejnego bliżej nieokreślonego czasu w podziemiach. Chociaż z drugiej strony, dziewczyna wydawała się być całkiem przyjemnym towarzystwem, więc może powinien wręcz mieć nadzieję, że zostaną tutaj na trochę zamknięci?


Katakumby - Page 7 EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Katakumby - Page 7 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Katakumby [odnośnik]18.06.21 0:56
To prawda. Ciemność była niebezpieczna i tajemnicza. Nieczęsto zdarzało jej się wchodzić do takich niepewnych podziemi, a jeszcze rzadziej udawało jej się wpaść prosto na jakiegoś… jegomościa. Ten mężczyzna, kimkolwiek był, nie powinien budzić zaufania dobrze prowadzącej się panienki. A jednak Bella, choć w pierwszym odruchu zimny dreszcz spłynął jej po plecach, niedługo później, nieco nęcona przez jego wypowiedź, z której płynęła obietnica pokojowych zamiarów, uspokoiła zbyt pośpieszny oddech w piersi. Czy uwierzyła? Chyba nie. Powinna postępować rozważnie, nie zbliżać się nadto, może odejść czym prędzej, może jakoś go przyblokować i pognać do tych schodów, ale jego zabolało. Dobrze znała te dźwięki, odgłosy cierpienia i jęki towarzyszące rozszerzającej się ranie. Ale czy i głos nie wydawał jej się znany? W mroku trudno było uformować w coś pewnego ten strzęp przeczucia. Wyszła jednak do niego, nie uciekła, choć to wydawało się najbardziej właściwe. – Kotu? Och, myślę, że później będzie trzeba to sprawdzić, ale może najpierw… Ty. Ty potrzebujesz pomocy – zawyrokowała, a część tajemnicy została pochłonięta przez zbawienne światła z ich różdżek. Nadchodziła, niespecjalnie teraz myśląc o konsekwencjach tego przedziwnego wydarzenia. Los jednak nie bez powodu doprowadził chłopca, bo i pierwsze błyski pozwoliły jej dojrzeć kawałki dość młodej twarzy, tuż pod jej nogi.  
Zamyślona analizowała to, co udało jej się dojrzeć. Potłuczenie, drobniejsze rozcięcie, z którego sączyła się niewielka ilość krwi. Zupełnie nie zwróciła uwagi na łaknące jej uwagi kocie stworzenie. Nie teraz, to nie był dobry moment, by dać się rozproszyć jego kudłatemu towarzyszami. W końcu jednak musiała zareagować. Potrząsnęła więc lekko głową, kiedy łapa pacnęła kawałek stroju. – Och, panie kocie, proszę pozwolić mi pomóc. Twój przyjaciel jest cierpiący. Czy chcemy na to pozwolić?
- Tylko się nie ruszaj – podkreśliła ostrzej i poprowadziła dalej kojący czar na to potłuczenie. Bladły zasinienia, zanikała rana. Jej zaklęcie poradziło sobie dość szybko z tym niewielkim obrażeniem. Nie sądziła jednak, że w tym samym czasie czworonożny przyjaciel pacjenta obwąchiwał ją, wyczuwając aż tak wyraźny szczurzy wątek w tej dziewczęcej historii. Nie sądziła też, że dla kogokolwiek mogłaby pachnąć… cuchnąć jak te kanałowe szczury! Czy Steffen chodził po kanałach? Oczywiście, że nie. Gdyby tylko tak było, z pewnością poczułaby to i zmusiłaby go do długich kąpieli w pomidorowym soku oraz eliksirze neutralizującym taki odór. Tylko że czasy były niestety gorzkie, brakowało i pomidorów i chłopców, którzy nie musieli wiecznie walczyć o przetrwanie. – Kocie! – pisnęła, prawie odskakując od pacjenta. Różdżka gwałtownie uniosła się, a sukienka pofalowała. Nietrudno zgadnąć, że kocie spojrzenie niczym bumerang powędrowało za ruchem spłoszonego ciała. – Cóż za zaczepne stworzenie. Och, wiem, że koty mnie lubią. Nawet bardzo, ale… drogi koci przyjacielu, spróbuj nie przeszkadzać, kiedy próbuję wyleczyć twojego pana. Co ty na to? – zwróciła się więc do tego cienia, z którego wyłaniały się jedynie jasne ślepia. Światło z jego różdżki nie zdołało przecież połknąć całej ciemności. – Nieznajomy chłopcze, rana uleczona. Ale może jeszcze przez chwilę boleć. Jeśli jednak chciałbyś mieć pewność, powinniśmy czym prędzej wyjść do słońca – zauważyła tym razem nieco mądrzej. – Bo wiesz, w tym mroku nie mogę ujrzeć cię całego  - wyjawiła, dając mu do zrozumienia, że mógł nawet nie wiedzieć, że został ugodzony w jakieś inne miejsce.
Jej wewnętrzny ogień źle znosił tak głęboką czerń. Odkrywała to z opóźnieniem. Do wyjścia. Powinni skierować się do tego magicznego wyjścia. I tak też jej sylwetka powoli obróciła się w tamtym kierunku. Pierwsza stopa stanęła na schodku. Piwniczna ciemność zalewała ich z każdej strony i tylko światło z różdżek pozwalało na odrobinę przyjemnej nadziei.  –  No nie! Grzyby! – zawołała wybitnie odkrywczo. – A może nigdy ich tu nie było… Bo wiesz, przyszłam, by zebrać w tych podziemiach kilka magicznych grzybów. To nic. Wyjdziemy na powierzchnię i jeszcze raz obejrzę twoją głowę. Tak chyba będzie najlepiej. Takie urazy bywają niebezpieczne – oświadczyła tonem małego znawcy. – Wiem, jak otworzyć to przejście. Ty nie? Jak się tutaj dostałeś? – zapytała ciekawsko i tak zatrzymała się ta pospieszna podróż do ku promykom dnia. Potem jednak oprzytomniała, bo przecież tylko niepotrzebnie go teraz zagadywała. A kot?
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Katakumby - Page 7 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Katakumby [odnośnik]24.06.21 15:03
Oczywiście, że w pierwszej kolejności pomyślał o kocie. W końcu to, że jemu coś się stało było dla niego tak naturalne, że przestawał się tym przejmować w pewnym momencie. Drobne rany i zadrapania nie były groźne, nawet jeśli bolały to to coś, do czego dało się przyzwyczaić. Miał szczęście w nieszczęściu, zawsze jak kot spadał na cztery łapy i nawet z najgorszego bagna jakimś cudem wychodził żywy - bo może czasem niekoniecznie w pełni zdrowy, ale nie mógł na pewno narzekać, że był martwy!
- No… dobrze. Kim ja jestem, żeby się sprzeciwiać damie? - odpowiedział, mimowolnie w tych ciemnościach się uśmiechając do dziewczyny. Nie widział jej, nie wiedział czy mogła być mu znajoma czy nie, choć może jej głos wydawał się mu znajomy? Może odrobinę? Na pewno jego odruch bezwarunkowy, aby przy paniach dobrze się zachowywać się odzywał.
- Przepraszam za niego, jest bardzo ciekawski wszystkiego - powiedział, wiedząc doskonale, ze kociak najpewniej przeszkadza, a sam starał się jednak nie ruszać w tym momencie, dokładnie tak jak życzyła sobie dziewczyna. Lepiej było się nie sprzeciwiać komuś, kto go leczył! I nie pyskować. Kiedyś tak spróbował w Hogwarcie przy jednej z uzdrowicielek i pobyt w skrzydle szpitalnym nie był dla niego zbyt przyjemny.
Chociaż słysząc głos dziewczyny i czując jak ta odskakuje, jego intuicja zadziałała zanim zdążyłby pomyśleć. Wyciągnął ręce do dziewczyny, łapiąc jej przedramiona stanowczo i nieco bardziej przyciągając do siebie, obawiając się, że ta się przewróci lub przez przypadek nadepnie na kota, a trzeba było tego w ciemnościach jednak uniknąć.
- Wszystko w porządku? Jeszcze raz przepraszam… On jest… bardzo zaczepliwy - wyjaśnił, przytrzymując dziewczynę do momentu aż ta sama nieco się nie odsunęła, aby znów wrócić do jego rany. Sam wycofał wtedy grzecznie ręce, zaraz znów uśmiechając się do dziewczyny, choć wątpliwe, aby mogła to w tych ciemnościach dostrzec.
Mimo to, pokiwał głową, zaraz znów zbliżając się może nieco zbyt mocno do dziewczyny, ale to wszystko w imię złapania Dyni, który wesoło chciał wciąż zaczepiać jej falbanki.
- Dziękuję! Tak, to dobry pomysł, żeby wyjść stąd - powiedział, łapiąc kociaka i już po chwili przytulając go do siebie, żeby znów nie wpadł na pomysł ucieczki, chociaż mogli zaraz usłyszeć jego niezadowolone miauknięcie. No tak, nowa koleżanka wydawała mu się być wyraźnie ciekawsza do zabawy, no i nie mógł się dziwić, że kociak wolał być przy ładnej pani. Thomas również miał takie ciągoty.
Podniósł się z kotem na rękach, już zamierzając ruszyć za dziewczyną, kiedy ta wspomniała o grzybach.
- O, to mogę ci pomóc. W ramach podziękowania za twoją pomoc - zaproponował, zaraz też kierując się, aby zejść dalej w dół po schodach. - Na razie jest w porządku, a zebranie grzybów nie zajmie dużo czasu, prawda? Więc możemy kilka minut poświęcić na to… A… No i tak, wbiegłem tu za Dynią. Trochę się zgubiłem, a kiedy chciałem wyjść to przejście było już zamknięte… A, no i Dynia to ten łobuz - zaczął mówić spokojnie, już zapominając o tym, że przed chwilą mieli drobne problemy czy o tym, że ze strony nieznajomej mu dziewczyny, dalsze zapuszczanie się w ciemne jaskinie niekoniecznie było czymś bezpiecznym. Ale to chyba mogło tylko świadczyć o jego czystych zamiarach, prawda?
- Grzyby rosną też w jaskiniach? W sensie, takie jadalne? Babcia zawsze mi powtarzała, żebym nie zbierał niczego, bo miałem problemy z zapamiętaniem, które są trujące, a które nie…. - przyznał, dość żwawo i chętnie kierując się dalej w ciemności katakumb, oświetlając wciąż schodki przy pomocy lumos - tak, żeby może już nie mieli nieprzyjemnych niespodzianek.


Katakumby - Page 7 EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Katakumby - Page 7 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: Katakumby [odnośnik]26.06.21 20:23
Tego między czarnymi ścianami katakumb nie mógł ów młodzieniec dostrzec, ale Bella uśmiechnęła się zupełnie niekontrolowanie, kiedy tylko wyraził posłuszeństwo wobec jej dość konkretnie wskazanej propozycji. W dodatku nazwał ją damą! Dziwne, zupełnie jakby wiedział. Wiele gestów, formuł i uroków wciąż przecież zachowała. Ba, one nie mogły tak po prostu jej opuścić. Bo można było zdjąć ładne nazwisko, ale nie dało się tak zwyczajnie z dnia na dzień stać się kimś innym, a ona naprawdę była damą. Na taka ją wychowano. I chociaż zdarzało się, że czyniła rzeczy niewłaściwie dla swej pozycji, to jednak uwielbiała… po prostu uwielbiała być arystokratką. Czasami jednak to, co wydaje się tak wspaniałe i barwne ma drugą stronę medalu, której nie da się przełknąć. Nie o tym jednak teraz miała myśleć, kiedy ból nasączał każdą głoskę tajemniczego chłopca. – To nic takiego, taka jego natura – wyjawiła cichutko i zupełnie już skupiła się na opatrywaniu rannego i wygładzeniu magią potłuczonej głowy. Kocie psoty jednak nasiliły się, kiedy Bella naprawdę ostrożnie operowała różdżką przy tej kudłatej czuprynie. I nie chodziło tym razem o ten koci łeb. Zwierzak uruchomił lotne łapy, a potem wszystko potoczyło się zbyt prędko, by mogła zareagować tak, jak należało. By mogła powstrzymać naturalną ucieczkę przed ostrymi pazurami, które mogłyby rozciąć delikatną skórę. Lub co gorsza – sukienkę!
Wtedy ten chłopak, on ją złapał, zatrzymał ramionami, które nigdy nie powinny znaleźć się wokół jej ciała. Zdębiała, zesztywniała, pisk częściowo wydostał się z ust, a częściowo jednak zablokował w oddechu. Owszem, poruszona gwałtownie Bella mogła zaraz potknąć się i upaść, ale jego gest… choć pozornie tak rycerski, chyba nie był właściwy. Nie w tych ciemnościach! Próbował ratować, czy może zbytnio się ośmielał? Jak dobrze, że jej twarz osłonięta była kurtynami czarnych mgieł. Nawet światło różdżki nie mogło przed nim odsłonić pełni koloru na jej delikatnych policzkach. – On... tak, jest bardzo zaczepliwy – wymówiła nieco zduszonym głosem. Wciąż była w szoku. Spróbowała cofnąć się nieco przed dotykiem obcych dłoni. On? Czyli kto? Kot czy jego pan? – W porządku – wyraziła krótko. Starała się natychmiast zejść na ziemię. Lub do tego podziemia i uporządkować tak przedziwną sytuację. Co by powiedział narzeczony? Może nie powinna zajmować się w niepewnej scenerii nieznajomym. Tylko że on był ranny. Tak, to z pewnością najlepsze usprawiedliwienie. Jako uzdrowicielka obiecała sobie, że będzie przecież troszczyć się o wszystkich. Na szczęście zabrał dłonie, nie szukając większego kontaktu między nimi a jej napiętym, wciąż jeszcze przestraszonym ciałem. Ależ miał szczęście. W innym przypadku naprawdę pomyślałaby, że ją obłapiał. Tymczasem chłopak przeprosił, a to wyraźnie uspokoiło Isabellę. Odzyskała bezpieczną odległość między ich sylwetkami. Jeszcze bardziej poczuła, że chciałaby się wydostać z tego ponurego miejsca. Może to głupi pomysł. Jeden kamień spadł mu na głowę, ale podobnie ruchliwych skał mogło być więcej. A przecież nie miała wiedzy odpowiedniej, by właściwie się przed tym obronić.
Cofnęła się jeszcze o krok, a dla pewności i o dwa, aż wreszcie za sobą poczuła w pełni chłód skalnej ściany. Mężczyzna złapał kociego druha, a Bella gdzieś podświadomie odetchnęła. To nie tak, że się go bała. Właściwie to po podwórku w Kurniku kręcił się przecież czworonożny Cornelius. Czasem pozwalała mu też przesiadywać w jej pokoju, ale odkąd podrapał Steffena, raczej unikała kociego towarzystwa. Myśli nieznajomego nie znała, ale podobała jej się perspektywa wydostania się stąd. – Można to odłożyć na potem! Zdecydowanie. Wolę popatrzeć na ciebie w świetle dnia, kiedy będę mogła dobrze przyjrzeć się tej głowie. Grzyby będą tu chyba jeszcze przez jakiś czas, dobrze im tu, lubią ciemność i wilgoć. I niestety też potrafią wyrastać w dobrze ukrytych zakamarkach. Jeszcze nie zdążyłam żadnego odnaleźć. Poszukuję magicznej odmiany, nie są jadalne, ale przydają się do przygotowywania mikstur – opowiedziała, mając ochotę na porzucenie już tych poszukiwań. Zapuszczenie się z nim w te czarne korytarze to chyba nie był najlepszy pomysł. – Dziękuję za twą propozycję pomocy. Byłabym jednak najszczęśliwsza, gdybyśmy wyszli. Chyba że… Och, czy ty nazwałeś kota Dynia? Jak okrągła, pomarańczowa dynia? – zapytała, szeroko otwierając oczy. Dziewczęcy chichot poniósł się echem wzdłuż nieprzeniknionych korytarzy. – I słuchaj babci. Jeśli zielarstwo nie jest ci bliskie, powinieneś naprawdę uważać. Łatwo się pomylić, chociaż w jaskiniach raczej trudno znaleźć jadalne gatunki… Pójdę schodami, dobrze? W górę, do wyjścia. Odblokuję dla nas drogę – zaznaczyła, podążając w górę, kiedy on już pokonywał stopnie w dół. Nie musiał jednak iść za nią. Isabella oddałaby teraz swą najlepszą wstążkę za odrobinę światła i rześkiego powietrza. W skale odnalazła mechanizm, który odsłaniał skryte na cmentarzu przejście. Ostra nitka słońca przecięła jej spojrzenie.
Mogłaby, naprawdę mogłaby iść z nim dalej, ale chyba trochę się bała. Mimo tego że wydawał się naprawdę przyjazny.
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Katakumby - Page 7 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Katakumby [odnośnik]03.07.21 13:15
Tomek wyczuwając jak panna potrzebuje się wyraźnie od niego odsunąć, kiedy ją podtrzymał, wcale jej tego nie bronił. Miał ją powstrzymać przed upadkiem, a nie straszyć, że coś jej zrobi czy zatrzymywać blisko siebie wbrew jej woli, prawda? Zresztą, nie zależało mu na chodzeniu po ciemnych miejscach i obmacywaniu panienka, na które przypadkiem natrafił. Szczególnie, jeśli te panny były na tyle uprzejme, że zechciały mu pomóc.
A gdyby Isabella powiedziała swojemu narzeczonemu, że w jakiejś ciemnej jaskini była obłapywana przez samego Thomasa Doe, który jednak okazał się być żywy, a nie martwy, z pewnością rzeczony narzeczony miałby mieszane uczucia - bo z jednej strony jak to tak obłapywać obiecaną komuś innemu pannę! A z drugiej przecież Tomek nie odzywał się do nikogo przez ostatnie dwa lata. Sowy nie wysłał, liściku nie podrzucił, nie odpisał na nic… Był… po prostu nieosiągalny. Lepiej było, ze niektórzy myśleli, że nie żył. Na pewno mógł to być dla nich dużo większy spokój niż to, gdyby się dowiedzieli, co miało tak naprawdę miejsce te dwa lata temu.
Nie zwrócił uwagi, że dziewczyna się odsunęła - ba, nawet w tych ciemnościach nie byłby w stanie tego dostrzec. Zresztą, nie zrobił swoim zdaniem niczego nieodpowiedniego - miał pozwolić, aby dama się przewróciła, upadła? Jeszcze by jej się krzywda stała! Lepiej było zabezpieczać się przed takimi rzeczami i zaoferować pomocną dłoń - nawet jeśli niektórym mogło się to wydawać nie być na miejscu.
Cóż, był skory do pomocy i chyba nawet nie brał pod uwagę, że dobrze wychowanej damie nie wypadało chodzić z nieznajomym mężczyzną po ciemnych jaskiniach (czy raczej dobrze wychowana dama nie powinna mieć w ogóle takich zapędów, ale to było już kompletnie inną sprawą), nie mówiąc o tym że mimo iż w Dolinie Godryka było spokojniej niż w innych miejscach na wyspach, wciąż wypadało być ostrożnym co do obcych.
- Tak! Co prawda, nie jest on mały i rudy… No i to nie ja wybrałem imię, a koleżanka z doliny. W sumie to dopiero co go znalazłem, był sam w ogrodzie domu Dumbledora - wyjaśnił spokojnie Thomas, a kiedy usłyszał, ze dziewczyna zaczyna rzeczywiście ruszać po schodkach w górę, dał jej na to czas. Spojrzał się jeszcze na korytarz w tych ciemnościach… Cóż, sam tych grzybów nie znajdzie, a lepiej nie ryzykować, że utknie w tych podziemiach na kolejne kilka godzin albo i dłużej - choć wydawało mu się, że katakumby były aż nazbyt ruchliwym miejscem w przeciągu tego dnia. Nigdy by nie przypuszczał, że będzie aż taki ruch w tak… niekoniecznie przyjaznym miejscu.
Zarówno usłyszał i zauważył po nie tak długim czasie, że dziewczyna chyba otworzyła mechanizm i wyszła na powierzchnię. Wtedy też ruszył razem z Dynią po schodkach do góry, wychodząc w końcu na świeże powietrze i naturalnie szukając wzrokiem damy, która moment wcześniej go leczyła. Cóż, zawsze lubił patrzeć na piękne kobiety, a kiedy zauważył, z kim miał do czynienia aż zaniemówił. Wiedział, że znał ten głos, że on mu coś mówił!
Uśmiechnął się do dziewczyny, a kociak w jego rękach miauknął.
- Lady Isabella Selwyn, nie spodziewałbym się tutaj… Och, olśniewająca jak zawsze za czasów szkolnych, a może teraz jeszcze bardziej. Tutaj w Dolinie? - zapytał, nieco zaskoczony… choć może nie samą obecnością dziewczyny w Dolinie Godryka, co bardziej jej obecnością w katakumbach. Cóż, jeśli coś z wiedzy o szlachcie wyniósł ze szkoły, to na pewno to, że córki zawsze miały gorzej i zawsze musiały się dopasować…
- Miło zobaczyć znajomą twarz po latach - dodał, odkładając też kotka na ziemię, który od razu pobiegł z powrotem do lady, aby ją bardziej obwąchać i dalej zaczepiać materiał jej sukni.


Katakumby - Page 7 EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Katakumby - Page 7 AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Katakumby
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach