Kuchnia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Kuchnia
Pomieszczenie znajduje się od razu po wejściu do mieszkania i jest największym ze wszystkich. Stare meble, wszechobecny kurz oraz wiszące w oknie zasłony z drobnymi dziurami po molach stanowią element niedocenianego wystroju, zaś zupełnie niepasująca do reszty komoda zastawiona butelkami wypełnionymi alkoholem jest sercem domu.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
Zarówno Drew, jak i Lucinda, znaleźli się na wąskim korytarzu, najprawdopodobniej - w zasięgu słuchu pozostałych lokatorów kamienicy. Lucinda zdecydowała się zaatakować, jej zaklęcie minęło jednak cel, rozpraszając się za plecami Macnaira. Czarownica zaczęła się wycofywać, lecz skupiona na ataku, zdołała jedynie nieznacznie przesunąć się w stronę schodów; Drew wciąż miał ją w zasięgu wzroku i słuchu.
Działające zaklęcia i eliksiry:
Veritaserum: 7/10
Aktualna kolejka: Drew, Lucinda
W razie pytań - zapraszam. <3
Działające zaklęcia i eliksiry:
Veritaserum: 7/10
Aktualna kolejka: Drew, Lucinda
W razie pytań - zapraszam. <3
Kompletnie nie zastanawiał się nad nadpływającymi informacjami, nie poddawał ich analizie podobnie jak nie starał się w żaden sposób wyciągać wniosków. Zależało mu tylko, żeby wszystko to co mówiła dokładnie zapamiętać, a finalnie zadbać o zapis – w szczególności nazwisk, bowiem niektóre słyszał pierwszy raz – gdyż było to niezbędne. Kilka ze wspomnianych osób nawet go nie zadziwiło, niektórych kojarzył, a kilku innych personalia pamiętał jeszcze ze spotkań Rycerzy, podczas których takowe padały.
Zdawał sobie sprawę, że jakakolwiek rozmowa na korytarzu była co najmniej nieodpowiedzialna, jednak chciał wyciągnąć z niej jak najwięcej, wydusić co tylko mógł byle tylko faktycznie postawienie wszystkiego na jedną kartę i podanie jej owego eliksiru przyniosło jakieś korzyści. Świadomość, że zasilała szeregi wroga stanowiła dla niego indywidualny priorytet, jednak nie działał tutaj tylko i wyłączenie z własnych pobudek. Czuł się co najmniej idiotycznie, gdy stał na środku pomieszczenia nie potrafiąc zdać się na żadne czarnomagiczne zaklęcie, w których to przecież czuł się najbardziej pewnie. Petrificus Totalus, Drętwota - takowe tylko zmarnują czas, a na taki luksus niestety stać go nie było. - Deserpes – wypowiedział celując różdżką tuż pod jej stopy.
W głowie szatyna działa się istna walka, cholerna wojna, której w żaden sposób nie potrafił stłamsić. Z jednej strony miał świadomość, co winien uczynić, z drugiej doskonale wiedział czym to się zakończy – a tego nie chciał. Gdyby chodziło o kogoś innego nie wahałby się nawet przez najkrótszą chwilę, nie miałby żadnych obiekcji, nawet najmniejszej wątpliwości, ale to była właśnie ona i to w tym wszystkim było najtrudniejsze. Od zawsze wykorzystywał ludzi, bowiem został tak nauczony, kłamał oraz bajdurzył byle tylko osiągnąć założony przez siebie cel i najczęściej właśnie tak było, ale dzisiejszego wieczoru coś się zmieniło. Jeszcze samemu nie przyszło mu pojąć dlaczego nieustannie myślał tylko o tym, aby przypadkiem nie zrobić jej fizycznej krzywdy.
Zatem wiedzieli sporo, znali poszczególne imiona i nazwiska – zdecydowanie zbyt dużą ich liczbę. Nie rozumiał jakim cudem ten karaluch Alex przeżył, jednakże jedno było pewne; widział i słyszał nader wiele. Skoro został potraktowany Nemo, a jednak wciąż mógł kłapać ozorem, to z pewnością działali przy nim legilimenci. Przeszło mu przez myśl, żeby spytać o to kogo są pewni, co do szeregów Rycerzy, jednakże nie chciał, aby ów personalia padały na korytarzu. Kwestia tajemnicy Zakonu była mu kompletnie obojętna. -Co konkretnie potrafią wyczarowywane przez was patronusy? Nie są one współmierne do powszechnie znanego zaklęcia.- spytał będąc ciekaw, czy czymś mogą ich jeszcze zaskoczyć poza wszystkim, co już widzieli.
Zdawał sobie sprawę, że jakakolwiek rozmowa na korytarzu była co najmniej nieodpowiedzialna, jednak chciał wyciągnąć z niej jak najwięcej, wydusić co tylko mógł byle tylko faktycznie postawienie wszystkiego na jedną kartę i podanie jej owego eliksiru przyniosło jakieś korzyści. Świadomość, że zasilała szeregi wroga stanowiła dla niego indywidualny priorytet, jednak nie działał tutaj tylko i wyłączenie z własnych pobudek. Czuł się co najmniej idiotycznie, gdy stał na środku pomieszczenia nie potrafiąc zdać się na żadne czarnomagiczne zaklęcie, w których to przecież czuł się najbardziej pewnie. Petrificus Totalus, Drętwota - takowe tylko zmarnują czas, a na taki luksus niestety stać go nie było. - Deserpes – wypowiedział celując różdżką tuż pod jej stopy.
W głowie szatyna działa się istna walka, cholerna wojna, której w żaden sposób nie potrafił stłamsić. Z jednej strony miał świadomość, co winien uczynić, z drugiej doskonale wiedział czym to się zakończy – a tego nie chciał. Gdyby chodziło o kogoś innego nie wahałby się nawet przez najkrótszą chwilę, nie miałby żadnych obiekcji, nawet najmniejszej wątpliwości, ale to była właśnie ona i to w tym wszystkim było najtrudniejsze. Od zawsze wykorzystywał ludzi, bowiem został tak nauczony, kłamał oraz bajdurzył byle tylko osiągnąć założony przez siebie cel i najczęściej właśnie tak było, ale dzisiejszego wieczoru coś się zmieniło. Jeszcze samemu nie przyszło mu pojąć dlaczego nieustannie myślał tylko o tym, aby przypadkiem nie zrobić jej fizycznej krzywdy.
Zatem wiedzieli sporo, znali poszczególne imiona i nazwiska – zdecydowanie zbyt dużą ich liczbę. Nie rozumiał jakim cudem ten karaluch Alex przeżył, jednakże jedno było pewne; widział i słyszał nader wiele. Skoro został potraktowany Nemo, a jednak wciąż mógł kłapać ozorem, to z pewnością działali przy nim legilimenci. Przeszło mu przez myśl, żeby spytać o to kogo są pewni, co do szeregów Rycerzy, jednakże nie chciał, aby ów personalia padały na korytarzu. Kwestia tajemnicy Zakonu była mu kompletnie obojętna. -Co konkretnie potrafią wyczarowywane przez was patronusy? Nie są one współmierne do powszechnie znanego zaklęcia.- spytał będąc ciekaw, czy czymś mogą ich jeszcze zaskoczyć poza wszystkim, co już widzieli.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Lucinda nawet nie chciała się zastanawiać nad tym jakimi pobudkami kierował się mężczyzna. W tym momencie nie miało to żadnego znaczenia w końcu już stanęli po przeciwnych stronach barykady i nic nie mogło tego zmienić. Jedno i drugie myliło się co do siebie myśląc, że indywidualizm jest tym czego nie będą w stanie zatracić. Jak widać opowiedzieli się po stronach konfliktu wiedząc, że tylko tak da się coś zmienić w tym chorym świecie. Przynajmniej Lucinda właśnie tym się kierowała.
Wiedziała, że w końcu przyjdzie dzień, w którym zmierzą się z własnymi tajemnicami, ale nie podejrzewała, że stanie się to w taki sposób i że mężczyzna posunie się do czegoś takiego chcąc uzyskać informacje. Widocznie miała o nim lepsze zdanie niż na to zasługiwał, a teraz przyszło jej za to płacić najwyższa cenę.
Przekazując to czego dowiedziała się od Alexa czuła, że nie da się tego skomplikować już bardziej. Mogła tylko próbować uratować resztkę honoru, który miała i wiedzy, która jej została. Słysząc zaklęcie, którego Drew spróbował na niej użyć od razu zareagowała - Protego Maxima - chociaż miała spore wątpliwości co do tego czy jej się uda uruchomić przez ugrzęźnięciem w piaskach. Chyba najgorsze dla niej było i tak to, że niekoniecznie wiedziała do czego mężczyzna finalnie będzie w stanie się posunąć. Jak długo miał działać ten eliksir? Czy nie powinna już odzyskać własny język? Widocznie czas nie umykał tak jakby się tego spodziewała.
Na kolejne pytanie pokręciła delikatnie głową. - Nie wiem - zaczęła zgodnie z prawdą. - Pozwala nam na komunikację, chroni przed dementorami, Zakonnikom daje profity choć nie jestem w stanie powiedzieć ci o nich więcej. - dodała. Skoro mężczyzna podejrzewał, że ich patronusy mogą więcej to prawdopodobnie miał już w swojej karierze spotkanie z gwardzistami. Czemu wcale się temu nie dziwiła? Rycerze prawdopodobnie nie doceniali Zakonników myśląc, że ci mówią sobie dosłownie o wszystkim. Wcale tak nie było. Wiedza o niektórych rzeczach przychodziła z czasem i wymagała od Zakonnika wspinania się na kolejne szczeble organizacji. Każda władza miała swoją hierarchie, nawet taka samozwańcza i wymuszona jak ich. Jeżeli myślał, że dowie się od niej czegoś wartościowego to się mylił. Miała jednak nadzieje, że cieszył się z takiego obrotu sprawy. Nie chciała nawet myślec inaczej.
Wiedziała, że w końcu przyjdzie dzień, w którym zmierzą się z własnymi tajemnicami, ale nie podejrzewała, że stanie się to w taki sposób i że mężczyzna posunie się do czegoś takiego chcąc uzyskać informacje. Widocznie miała o nim lepsze zdanie niż na to zasługiwał, a teraz przyszło jej za to płacić najwyższa cenę.
Przekazując to czego dowiedziała się od Alexa czuła, że nie da się tego skomplikować już bardziej. Mogła tylko próbować uratować resztkę honoru, który miała i wiedzy, która jej została. Słysząc zaklęcie, którego Drew spróbował na niej użyć od razu zareagowała - Protego Maxima - chociaż miała spore wątpliwości co do tego czy jej się uda uruchomić przez ugrzęźnięciem w piaskach. Chyba najgorsze dla niej było i tak to, że niekoniecznie wiedziała do czego mężczyzna finalnie będzie w stanie się posunąć. Jak długo miał działać ten eliksir? Czy nie powinna już odzyskać własny język? Widocznie czas nie umykał tak jakby się tego spodziewała.
Na kolejne pytanie pokręciła delikatnie głową. - Nie wiem - zaczęła zgodnie z prawdą. - Pozwala nam na komunikację, chroni przed dementorami, Zakonnikom daje profity choć nie jestem w stanie powiedzieć ci o nich więcej. - dodała. Skoro mężczyzna podejrzewał, że ich patronusy mogą więcej to prawdopodobnie miał już w swojej karierze spotkanie z gwardzistami. Czemu wcale się temu nie dziwiła? Rycerze prawdopodobnie nie doceniali Zakonników myśląc, że ci mówią sobie dosłownie o wszystkim. Wcale tak nie było. Wiedza o niektórych rzeczach przychodziła z czasem i wymagała od Zakonnika wspinania się na kolejne szczeble organizacji. Każda władza miała swoją hierarchie, nawet taka samozwańcza i wymuszona jak ich. Jeżeli myślał, że dowie się od niej czegoś wartościowego to się mylił. Miała jednak nadzieje, że cieszył się z takiego obrotu sprawy. Nie chciała nawet myślec inaczej.
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 50
'k100' : 50
Walka na dobre przeniosła się już z kuchni na korytarz, a żadne z walczących zdawało się nie przejmować możliwą bliskością niepowołanych uszu. Drew ponownie zaatakował, i tym razem magia go nie zawiodła: zaklęcie pomknęło wprost ku Lucindzie, rozbijając po drodze wzniesioną przez nią tarczę. Podłoga pod jej stopami przekształciła się w piaski, a stopy natychmiast zapadły się o kilkanaście centymetrów wgłąb sypkiego podłoża, unieruchamiając ją w miejscu.
Działające zaklęcia i eliksiry:
Deserpes (ST zaklęć rzucanych w Lucindę jest obniżone o 10, uniemożliwia uniki)
Veritaserum: 8/10
Aktualna kolejka: Lucinda, Drew
W razie pytań - zapraszam. <3
Działające zaklęcia i eliksiry:
Deserpes (ST zaklęć rzucanych w Lucindę jest obniżone o 10, uniemożliwia uniki)
Veritaserum: 8/10
Aktualna kolejka: Lucinda, Drew
W razie pytań - zapraszam. <3
Nie wiedziała czego tak naprawdę się spodziewała. Może tego, że nie przyjdzie mu do głowy przesłuchiwać ją na środku korytarza i to w dodatku na Nokturnie. Owszem ludzie tutaj byli różni, ale Lucinda miała przeczucie, że wszystkie informacje, które wpadną do uszu innych mieszkający tutaj czarodziejów zostaną wykorzystane. To ją przerażało jeszcze bardziej. Skąd miała wiedzieć kto właśnie ich słucha i co z tą wiedzą może zrobić. No, ale czy na cokolwiek w tym momencie miała wpływ? Owszem wcześniej mogła jeszcze coś zmienić. Nie dać się zmanipulować, albo użyć rozumu i nie brać wszystkiego co jej dawał z taką łatwością. Teraz mogła tylko pluć sobie w brodę i zrobić wszystko by nie dopuścić do większych szkód. A to tez nie było wcale takie proste.
Zaklęcie Drew było zbyt silne i przeniknęło przez jej tarczę bez większego problemu. Teraz już nie miała jak uciec i pomimo otwartej przestrzeni czuła się jak zamknięta w klatce. Ile to jeszcze będzie trwało? - Zapamiętasz to wszystko? - zapytała unosząc brew w pytającym geście. - Śmiało przynieś sobie notes i tak się nigdzie nie wybieram, a głupio by było jakbyś przed kolegami wyszedł na niekompetentnego. Już drugiej szansy nie będzie. - odparła z przekąsem, ale całkowicie obojętnie. Nie chciała nawet myśleć o tym co czeka teraz Zakon. Może i nie wiedziała zbyt wiele, ale to co wiedziała wystarczyło by narazić tych wszystkich ludzi i cała ich wspólną sprawę. Juz ukrywanie znajomości z Drew było błędem, ale przecież człowiek nie doszukuje zła w każdym chociaż powinien. Lucinda popełniała błędy i było ich już w jej życiu wystarczająco. Teraz wiedziała, że już więcej na takie coś nie pozwoli. O ile będzie w ogóle szansa na coś następnego.
Nie mogła uciec, nie mogła sięgnąć po teleport ani miotłę bo jej nogi ugrzęzły w piasku blokując każdy ruch. Mogła jedynie bronić swój własny umysł nie będąc pewna czy w ogóle ma na to jakieś szanse. - Silencio - rzuciła kolejny raz kierując różdżkę na samą siebie.
Zaklęcie Drew było zbyt silne i przeniknęło przez jej tarczę bez większego problemu. Teraz już nie miała jak uciec i pomimo otwartej przestrzeni czuła się jak zamknięta w klatce. Ile to jeszcze będzie trwało? - Zapamiętasz to wszystko? - zapytała unosząc brew w pytającym geście. - Śmiało przynieś sobie notes i tak się nigdzie nie wybieram, a głupio by było jakbyś przed kolegami wyszedł na niekompetentnego. Już drugiej szansy nie będzie. - odparła z przekąsem, ale całkowicie obojętnie. Nie chciała nawet myśleć o tym co czeka teraz Zakon. Może i nie wiedziała zbyt wiele, ale to co wiedziała wystarczyło by narazić tych wszystkich ludzi i cała ich wspólną sprawę. Juz ukrywanie znajomości z Drew było błędem, ale przecież człowiek nie doszukuje zła w każdym chociaż powinien. Lucinda popełniała błędy i było ich już w jej życiu wystarczająco. Teraz wiedziała, że już więcej na takie coś nie pozwoli. O ile będzie w ogóle szansa na coś następnego.
Nie mogła uciec, nie mogła sięgnąć po teleport ani miotłę bo jej nogi ugrzęzły w piasku blokując każdy ruch. Mogła jedynie bronić swój własny umysł nie będąc pewna czy w ogóle ma na to jakieś szanse. - Silencio - rzuciła kolejny raz kierując różdżkę na samą siebie.
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
Nieudana tarcza sprawiła, że dziewczyna ugrzęzła w piaskach co zdecydowanie ją spowolniło, a nawet unieruchomiło. Wbrew pozorom brak wiedzy o patronusie dał mu wiele informacji - w końcu skoro nawet on miał większe pojęcie o jego możliwościach to stanowiły one broń tylko jednostek. Przypuszczał, że takowe nie były laikami, nie były też świeżą krwią w szeregach Zakonu, choć może owa umiejętność wynikała ze zdolności czarodziejów, a nie ich pozycji w organizacji? Nie chciało mu się jednak wierzyć, iż zagorzali przeciwnicy Lorda Voldemorta nie mieli pojęcia o magii, jaką posługiwali się ich młodsi stażem koledzy. To było irracjonalne, więc wniosek nasuwał się sam – Selwyn nie była w nim od zawsze, a nawet pokusić się można było o założenie, że była dopiero wdrążana. Zakonnikom daje profity – nie mówiła o nich jak o sobie, nie jest w posiadaniu takowych, czy może zajmuje się w Zakonie zupełnie czymś innym?
-Ciekawe.- rzucił zaciskając nieco mocniej różdżkę w dłoni, po czym stanął na schodku tuż poza obszarem piasków. Nienawidził obrywać tym zaklęciem, szczególnie w pojedynkach, ale nie dało się ukryć, że skutecznie unieruchamiał wroga i nie był wcale prosty w zdjęciu. -Ułatwia wam komunikację. Posłaniec.- mówił bardziej do siebie, jak do dziewczyny, a następnie wypuścił wolno powietrze z ust starając się znaleźć najrozsądniejsze wyjście z owej sytuacji. -Pech w tym, że raczej nie miewam kolegów.- uniósł brew spoglądając na jej twarz. -Liczę, że kiedyś zrozumiesz.- dodał po czym uniósł różdżkę, musiał to zrobić, zrozumiała nader wiele. -Obliviate.- wypowiedział pewnym tonem; to było najłagodniejsze ze wszystkich środków zapobiegawczych, które przychodziły mu do głowy.
-Ciekawe.- rzucił zaciskając nieco mocniej różdżkę w dłoni, po czym stanął na schodku tuż poza obszarem piasków. Nienawidził obrywać tym zaklęciem, szczególnie w pojedynkach, ale nie dało się ukryć, że skutecznie unieruchamiał wroga i nie był wcale prosty w zdjęciu. -Ułatwia wam komunikację. Posłaniec.- mówił bardziej do siebie, jak do dziewczyny, a następnie wypuścił wolno powietrze z ust starając się znaleźć najrozsądniejsze wyjście z owej sytuacji. -Pech w tym, że raczej nie miewam kolegów.- uniósł brew spoglądając na jej twarz. -Liczę, że kiedyś zrozumiesz.- dodał po czym uniósł różdżkę, musiał to zrobić, zrozumiała nader wiele. -Obliviate.- wypowiedział pewnym tonem; to było najłagodniejsze ze wszystkich środków zapobiegawczych, które przychodziły mu do głowy.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Lucinda nadal pozostawała unieruchomiona, jej stopy i kostki coraz głębiej zapadały się w piaskową pułapkę - nie uniemożliwiło jej to jednak posłania w siebie silnego zaklęcia uciszającego, które skutecznie uniemożliwiło jej udzielanie odpowiedzi na kolejne pytania. Macnair podjął próbę wymazania Zakonniczce wspomnień. Nieudaną; koniec jego różdżki rozżarzył się jedynie nieznacznie, nie czyniąc kobiecie żadnej szkody.
Działające zaklęcia i eliksiry:
Deserpes (ST zaklęć rzucanych w Lucindę jest obniżone o 10, uniemożliwia uniki)
Silencio (Lucinda, ST zaklęć posiadających werbalne inkantacje jest zwiększone o 15)
Veritaserum: 9/10
Aktualna kolejka: Drew, Lucinda
W razie pytań - zapraszam. <3
Działające zaklęcia i eliksiry:
Deserpes (ST zaklęć rzucanych w Lucindę jest obniżone o 10, uniemożliwia uniki)
Silencio (Lucinda, ST zaklęć posiadających werbalne inkantacje jest zwiększone o 15)
Veritaserum: 9/10
Aktualna kolejka: Drew, Lucinda
W razie pytań - zapraszam. <3
Nie ukrywał, że wcale mu się nie podobał podobny obrót sprawy - różdżka nad wyraz odmawiała mu dzisiejszego wieczora posłuszeństwa. Zaledwie dwie udane próby, to było aż niewiarygodne. Może działo się to dlatego, iż w pełni nie potrafił skupić się na zadaniu? -Obliviate.- powtórzył czując, że tak było najlepsze rozwiązanie. Gdyby tylko mógł wymazać jej pamięć, jedno cholerne wspomnienie wszystko byłoby prostsze. Na ten moment nie umiał przed sobą przyznać, czy potrafiłby udawać, iż nic się nie stało – właściwie nawet nie patrzył na to w podobnej kategorii – jednak musiał cokolwiek zrobić. Dlaczego do nich dołączyła? Co ją kierowało? Może ten cholerny Alex? Pytań nasuwało się mnóstwo, a mu wciąż brakowało czasu na uzyskanie odpowiedzi na nie wszystkie.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Kierując na siebie różdżkę miała nadzieje, że zaklęcie się powiedzie. Nie chciała by między nimi padły już żadne słowa, a już w szczególności z jej strony. Wystarczająco dużo dzisiejszego wieczoru już powiedziała. Mogła tylko myśleć o konsekwencjach, które przyjdzie im wszystkim zapłacić za jej własną głupotę. Przez swoje naiwne pobudki. Czując jak magia kolejny raz skutecznie zamyka jej usta w duchu odetchnęła, ale jedynie przez chwile. Nie podejrzewała co tak naprawdę mężczyzna chce zrobić chociaż i jej to przeszło przez głowę gdy domyśliła się co jest powodem jej nagłej wylewności. Liczę, że kiedyś zrozumiesz – słysząc te słowa miała ochotę parsknąć śmiechem chociaż nic w tej całej sytuacji nie było zabawne. Liczył, że zrozumie co? To, że dolał jej vertiaserum czy to, że zwyczajnie ją wykorzystał? Dopiero widząc jak mężczyzna unosi w jej stronę różdżkę naprawdę zrozumiała i to ją przeraziło. Naprawdę chciał jej usunąć wspomnienia? Na co tak naprawdę liczył? Jak ona miała tłumaczyć przed samą sobą to co się wydarzyło skoro nawet nie będzie tego pamiętać? I co z tymi wszystkimi ludźmi, których naraziła skoro nie będzie mogła ich ostrzec? Żałowała wszystkiego. Tego, że nie słuchała samej siebie i tego, że wybrała jakąś chorą wizje jego osoby zamiast to co było jasne i widoczne. Teraz już wiedziała jakim błędem to było i jak wielką cenę przyjdzie jej i wszystkim za to zapłacić. Czy on zdawał sobie z tego sprawę decydując się na usunięcie jej wspomnień? Chyba nie uważał, że to będzie łatwiejsze chociażby od imperiusa. Dla niej brzmiało to tak samo.
Widząc jak promień zaklęcia rozmywa się nie robiąc jej krzywdy nie poczuła ulgi. Wiedziała, że będzie ją tu trzymał dopóki nie osiągnie zamierzonego celu. Kolejne zaklęcie, które pomknęło z jego różdżki było już zdecydowanie silniejsze i Lucinda wkładając w to mnóstwo energii i skupienia błagała w myślach by jej tarcza się udała. Chociaż ten jeden raz gdy najbardziej jej potrzebowała. Protego.
Widząc jak promień zaklęcia rozmywa się nie robiąc jej krzywdy nie poczuła ulgi. Wiedziała, że będzie ją tu trzymał dopóki nie osiągnie zamierzonego celu. Kolejne zaklęcie, które pomknęło z jego różdżki było już zdecydowanie silniejsze i Lucinda wkładając w to mnóstwo energii i skupienia błagała w myślach by jej tarcza się udała. Chociaż ten jeden raz gdy najbardziej jej potrzebowała. Protego.
Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Kuchnia
Szybka odpowiedź