Wydarzenia


Ekipa forum
Tor wyścigów konnych Royal Ascot
AutorWiadomość
Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]29.04.15 11:45
First topic message reminder :

Tor wyścigów konnych Royal Ascot

W Ascot organizowane są najbardziej prestiżowe wyścigi konne świata już od ponad 250 lat. Pośród obserwatorów zasiada wielu czarodziejskich arystokratów jako ciekawostkę traktując również obecność mugolskiej rodziny królewskiej. Dla dam jest to prawdziwa rewia mody, szczególny nacisk kładzie się na toczki i kapelusze. W biegach biorą udział najlepsze konie pełnej krwi angielskiej z całego świata.
Nieco dalej, za niewielkim wzgórzem, znajduje się także ukryty przed mugolami podniebny tor wyścigowy skrzydlatych wierzchowców. Za najbardziej prestiżowe uważa się zmagania aetonanów; najlepsze z tych rumaków pochodzą ze stajni Carrowów.

Wyścigi koni, skrzydlatych lub nie: Postaci przez trzy kolejki rzucają kością k100. Do rzutu dodaje się bonus (lub karę) przysługujący z biegłości ONMS, gdyż osoba bardziej znająca się na zwierzętach łatwiej zauważy zwierzę, które ma największe szanse na zwycięstwo. Zwycięża koń, na którego postawiła osoba, która wyrzuciła wyższą łączną sumę z trzech kolejek. Aktualna przewaga rzutów pokazuje aktualne rozłożenie sił na torze
Lokacja zawiera kości
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tor wyścigów konnych Royal Ascot - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]23.08.22 22:33
Nigdy nie twierdziłem, że jestem nieomylny i bez wad. W przeciwieństwie do niektórych wykorzystałem jednak swoje życie w pełni, kształtując się na jednostkę świadomą własnej wartości. Stale uczyłem się bowiem od czarodziejów niezrównanych w swej potędze na całym globie (choćby Śmierciożerczyni, która umiłowała sobie moje towarzystwo i podzieliła skrawkiem wiedzy), kształtując swój światopogląd na bazie ich i własnych doświadczeń. Daleki od perfekcji, znajdowałem się jednakowoż na drodze ambitnych, których dążeniem było jej osiągnięcie. Niestety, w tym gronie nie znajdowałem podobnych sobie. Dostrzegłem formujący się między dwójką sojusz, z którym nie zamierzałem walczyć; choć Timothee pozował na rolę mediatora, z którym niewykluczenie nawiążę jeszcze pozytywne stosunki, na Borginie postawiłem grubą kreskę. Prawda nie zawsze była łatwa, lecz tylko mężczyzna potrafił godnie przyjąć ją na klatę; on pozostawał jedynie niedoświadczonym chłopcem, który z trudem — o ile w ogóle — odnajdzie się w brytyjskiej rzeczywistości.
Mój haniebny kuzyn odrzucał niestety wszelkie normy kultury, dżentelmeńskiej dyskusji i świadomość błędu, wychodząc w tym towarzystwie na skończonego chama. Widocznie myliłem się, myśląc, że w obecnym składzie znajdę chętnych do dyskusji, które tutaj — w Wielkiej Brytanii — zdają się nie budzić najmniejszych kontrowersji. Faktem było, że mogłem podejść do tematu delikatniej, nie rzucać ich na tak głęboką wodę; byli tutaj od zaledwie kilkunastu, kilkudziesięciu dni, nie żyli mentalnością, którą wpajano mi od lat. Niemniej sądziłem, że obaj wkrótce zderzą się z brutalną rzeczywistością, gdy dostrzegą, że świat ulega zmianie i tylko silne jednostki znajdą w nim swoje miejsce, a Ci słabi — o ile w ogóle będzie im dane zasiadać pośród nas — nie będą mieli w magicznym społeczeństwie żadnego znaczenia. Pozostało pytanie, czy wezmą życie w swoje dłonie, czy w stagnacji będą przyglądać się, jak ich czas i chwała przemija.
Jako starszy kolega dam Wam jedną radę, Panowie — wtrąciłem już na koniec, nie próbując przebijać się przez argumenty, bowiem tutejsza rozmowa nie byłaby poziomem dyskusji, a podwórkowej chryi, z którą nie chciałem być kojarzony. — W gonitwie po sukces nie ma miejsca na kruchość, jest tylko ciężka praca i kreatywne wykorzystanie zasobów. Jako młode pokolenie stanowimy przyszłość tego świata; uczmy się od tych, którzy go kształtują, bo w stagnacji starych przekonań, możemy obudzić się daleko za podium — zakończyłem, nie żegnając się z towarzystwem, gdy opuszczałem trybuny toru.

zt
Maximillian Crabbe
Maximillian Crabbe
Zawód : rachmistrz w filharmonii
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 5 +3
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11298-maximillian-crabbe#347377 https://www.morsmordre.net/t11304-fortuna#347642 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f430-borough-of-bexley-braidwood-passage-13-8 https://www.morsmordre.net/t11306-skrytka-bankowa-nr-2469#347644 https://www.morsmordre.net/t11305-m-crabbe#347643
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]24.08.22 12:44
To krótkie starcie pomiędzy kuzynami trochę go zmęczyło. Na początku miał jeszcze nadzieję, że uda się ułagodzić ten spór. Niestety obaj panowie działali na siebie jak woda i olej i wyglądało na to, że żaden nie ustąpi. Możliwe też, że nie mógł lepiej zrozumieć poglądów Crabbe’a ze względu na ich różny status społeczny. Nic dziwnego, mimo, że obaj byli młodzi ich doświadczenia były odmienne. Na domiar złego zarówno Ull jak i Timothee byli w pewnym sensie artystami podczas kiedy ich starszy towarzysz twardo stąpał po ziemi. Wiele ich różniło, pytanie tylko brzmiało czy zdołają ze sobą w przyszłości współpracować pomimo tego co ich dzieli? Ilu czarodziejów tyle było różnych spojrzeń na świat.
Tyrada Ull’ego nieco go zaskoczyła. Do tej pory bowiem dał się poznać jako człowiek niewielu słów. Nie wtrącał się już w potyczkę między kuzynami. Widział, że jego starania nie dają zbyt dużego efektu a nie chciał dostać rykoszetem. Przyszło mu jedynie do głowy, że ewentualna przejażdżka konna będzie się musiała odbyć z każdym z panów osobno. Nie zaryzykuje przebywania z nimi dwoma równocześnie, dla własnego komfortu psychicznego.
-Tak, dokładnie tam - odpowiedział Borginowi. Przez moment jeszcze odprowadził wzrokiem Crabbe’a zastanawiając się czy aby faktycznie jego towarzystwo mu aż tak odpowiadało jak po spotkaniu na szachach. W końcu uznał, że będzie musiał to ocenić przy następnym wspólnym wyjściu. Jak to mówią, do trzech razy sztuka. Nie pozostało mu nic innego jak ruszyć po odbiór wygranej. Cała procedura nie trwała zbyt długo i Timothee po paru minutach stał się nieco bogatszym czarodziejem. W zasadzie początkowo miał zamiar spędzić znacznie więcej czasu na torze, ale teraz stracił na to ochotę. Czemu by zatem nie przehulać wygranej? Wiele tego nie było, ale na jeden wieczór całkowicie wystarczy.
-Nie wiem jak ty, ale nie zamierzał tak kończyć dnia. Poza tym wygraną trzeba od razu rozpuścić. – zapowiedział. -Idziemy do portu!- zakomenderował. Miał ochotę zabalować, a coś mu mówiło, że bardziej ekskluzywne lokale do tego się nie nadają. Ściany mają uszy czy coś takiego. Portowa knajpa brzmiała znacznie bardziej kusząco. Na pewno jakąś znajdą i to bez zbytniego wysiłku.

| zt x2 -> do Parszywego Pasażera
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]13.11.23 13:41
13 sierpnia
W cieniu masywnych dębów, które rozciągały swoje gałęzie wzdłuż ścieżki, czarownica kroczyła energicznie w kierunku tłumu zgromadzonego przy torze aetonanów. Na głowie trzymała prosty kapelusz zdobiony niebieską wstążką, a opinającą w talii, haftowaną sukienkę podrywał lekki letni wiatr. Mimo że zwykle emanowała gracją i pewnością siebie, jej kroki ujawniały ślady zmęczenia. Lipcowy powrót choroby w połączeniu ze zbyt dużą ilością interakcji międzyludzkich w ciągu ostatnich paru dni osłabił jej ciało, lecz nie zamierzała z powrotem izolować się w komnatach, mimo przejściowej słabości. Być może postępowała niemądrze i dzisiejszego poranka powinna była posłuchać rozsądniejszych od siebie, ale zamknięcie w czterech ścianach dworku było w jej oczach istną udręką. Na pamięć znała już każdą rysę na ścianie sypialni, a naprzykrzający się domownicy nie dawali jej odpocząć, pod pretekstem troski co jakiś czas sprawdzając, jak się ma. Nie podejrzewała, że za podobnym działaniem stały złe intencje, zdecydowanie bardziej – kontrola, czy krucha psychika arystokratki dawała sobie radę.
Słońce świeciło na niebie rozpraszając chłód porannej mgły. Atmosfera wypełniona była dźwiękiem hucznych rozmów, śmiechu i ekscytacji. Wyścigi konne były prestiżowym wydarzeniem, a cała elita społeczeństwa gromadziła się tu systematycznie, by uczestniczyć w widowisku. Podczas gdy zbliżała się do trybun a z jej oczu emanował blask podekscytowania, tak cień znużenia już powoli wkradał się na porcelanową twarz. Nagła myśl o tym, jak bardzo pragnęła oderwać się od sztywnego planu dnia codziennego, skłoniła ją do podjęcia decyzji o udziale w gonitwie, zamiast letniego festiwalu. Nie kryła się z tym, że nie tylko lubiła oglądać wyścigi, ale i jeździć konno, ale ze względu na ostatni miesiąc stojący pod znakiem choroby, niechętnie musiała powstrzymać się od tego typu przyjemności.
Gdy znalazła swoje miejsce na uboczu, po dłuższej chwili jej wzrok przyciągnął dobrze znany, arogancki lord – ulubieniec jej rodziców, dusza towarzystwa podczas wernisaży, mąciciel spokoju. Ich relacje z Bartemiusem nie były najserdeczniejsze, a wzajemna niechęć była skutecznie trzymana tylko pomiędzy nimi. Tę relację lubiła określać mianem skomplikowanej i w rzeczy samej, taka właśnie była; z jednej strony znajdując się z dala od wścibskich oczu i uszu żadne z nich nie ukrywało braku wzajemnej sympatii. Z drugiej, potrafili ze sobą rozmawiać na rozmaite tematy bez męczenia się i dotrzymywać wzajemnie złożonego słowa. A jednak ukłucie zazdrości, gdy Pan Ojciec zachwycał się nad elokwentnym, towarzyskim młodzieńcem pojawiało się zawsze, kiedy tylko słyszała jego imię. W takich momentach najczęściej odnosiła wrażenie, że zamiast córki, zdecydowanie bardziej woleliby trzeciego syna, dziedzica, ale nie zamierzała nigdy dzielić się swoim przemyśleniem na głos. To nic by nie zmieniło, zaś ona uczona była, by nie okazywać słabości.
Słońce odbijało się od białej koszuli lorda, nadając mu niemal cherubinowy, irytujący blask. Być może przypatrywała mu się za długo, bo zauważywszy ją, jego usta zarysowały lekki sardoniczny uśmiech. Pomimo chwilowego zaskoczenia, nie zamierzała odwracać wzroku. Jej kultura osobista przewyższała wszelkie uprzedzenia, chociaż nie czuła się na siłach do kolejnej wymiany uszczypliwości.
Lordzie Crouch, Bartemiusie; miło cię widzieć – skłamała bez zająknięcia, zdradziło ją jedynie lekkie drgnięcie kącika ust, coś na kształt uśmiechu. – Chwila odpoczynku od ministerialnych spraw? – dobrze wiedziała, że niekoniecznie musiała się odzywać, ale skoro już go zauważyła i znajdował się zbyt blisko, by go zignorować, trudno było nie ponieść się wyuczonym uprzejmościom.


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]17.11.23 20:09
Dyplomacja była sztuką zjednywania sobie serc. Słodką grą słów, w której na końcu powinno znajdywać się dwóch zwycięzców. Pełna kurtuazji i dwuznaczności, nie wybaczała prostych potknięć. Każda osoba niegodna tego zadania była wyłapywana, przywitana milczeniem. Dyplomacja obejmowała całość działań strategicznych i wykonawczych, które na celu miały kształtowanie postaw społecznych zagranicą. Tworzono pewną wizje sukcesu, teorie zwycięstwa, która miała zaistnień w opinii publicznej sąsiednich państw. Czasem przybierała wielkości wielkie, walczyła o brytyjską rację stanu; czasem w mniejszej formie uprawiana była, by wzmocnić pozycje rodu.
Wiedział o przyjeździe Leopolda von der Ostena od tygodnia, w kuluarach ministerstwa słychać było o niemieckim przedsiębiorcy, którego skarbiec skrywał wiele złotych argumentów. Strona niemiecka starała się, by przyjazd odbył się bez żadnych niebezpieczeństw i trwóg. Zadanie wyjątkowo trudne do zrealizowania w kraju pochłoniętym wojną domową. Zawieszanie broni było jedynym możliwym momentem, w którym postulat bezpieczeństwa mógł zostać rozpatrzony. Dla niewinnych dusz pytaniem pozostawała czemu von der Osten zdecydował się na przyjazd do Anglii, która nie mogła nawet rozgościć go w pełni brytyjską gościnnością. Prawdą pozostawało, że zarówno wojna i pokój mogły stanowić zarobek. Wojna nie będzie trwać wiecznie, w pewnym momencie zostanie zakończona, a wtedy trzeba będzie odbudować kraj. Według nowej wizji; nowy świat, o który tak wielu przelało krew. Będą potrzebne pieniądze, a możliwości były tak duże, że szaleńczy inwestorzy odwiedzali Anglie w momencie zawieszenia broni. Czasem wysyłali swoich przedstawicieli, jeśli byli odważniejsi lub bardziej zdesperowani, sami przyjeżdżali. Nie wiedział jeszcze, do której grupy powinien przypisać von der Ostena, to miała odpowiedzieć mu dzisiejsza wyprawa. Znalazł go w grupie bankierów, lobbystów i prawników, wszyscy, którzy mieli coś do powiedzenia znaleźli się tego dnia na torze. Ludzie pod tym względem byli prości, pragnąc pieniędzy, potrafili przełamać wszelkie zasady społeczne, by móc postawić się w lepszej pozycji, dosłowny klub piranii na jego oczach. Nie mając zamiaru brać udziału w farsy, przywitał się i zaprosił von der Ostena na kolacje do ich posiadłości. Nigdy nie powinno się minimalizować czynnika własnego terenu. W znanej sobie scenerii i konwenansach każda oferta jaka padnie z ich ust będzie urodziwsza. Jeśli Leopold wiedział, jaki przywilej go spotkał, to wiadomo było, gdzie go będzie można odnaleźć wieczorem.
Czując, że wypełnił swój posłańczy obowiązek, skupił się na głównej atrakcji dnia. Nie był wybitnym jeźdźcem, było to pokłosie dorastania na terenie miejskim, pozbawionym leśnych elementów. Lubił jednak rywalizacje, posmak zwycięstwa i dobrą dozę hazardu. Przyglądał się prezentowanym stworzeniom, doskonale zdając sobie sprawę z marności swej wiedzy. Nigdy nie poświęcał uwagi przedmiocie jakim była opieka nad magicznymi stworzeniami w szkole, zawsze będąc przekonanym o niepotrzebności jej w życiu codziennym Croucha. Nie było żadnej dumy w braku wiedzy, lecz potrafił zaakceptować pewne swe wady. Jego uwaga została jednak odciągnięta od wyścigów, a zamiast tego skupiła się dobrze znanej mu personie. Kiedy pierwszy raz poznał Babette Fawley wydawała mu się zaskakująco obca, była jedną z nielicznych młodych arystokratek, która nie uczęszczała do Hogwartu. Co więcej, z tego powodu nie była również bliską koleżanką Leny, a miał czasem wrażenie, że każda arystokratka była jej najlepszą przyjaciółką (tak naprawdę rzadko która była nawet sojuszniczką). Przez to była trochę nieznajoma, zadziwiające jak na szlacheckie nazwiska. Spędzał jednak wystarczająco dużo czasu wśród Fawleyów, by zaistniała między nimi relacja nieprzychylności, która nigdy nie przynosiła mu żadnych niekorzyści. Jej ojciec zawsze go uwielbiał; stare serce mają zaskakującą miękkość, jeśli tylko stworzy się odpowiedni powód w umysłach, jego nazwisko musiało być wystarczające.
Lady Fawley, wyglądasz czarująco jak zawsze – przywitał się, lekko skłaniając głowę, jak zawsze pełen kurtuazji. Wpisane było to w całe jego jestestwo, schemat zachowań mocniejszych niż wszelkie odczucia. – Łączenie obowiązku z przyjemnością. Nawet polityka lubi czasem zmienić scenerie.
Czy było lepsze miejsce na jej uprawianie niż wśród tłumów bogaczy, którzy cierpieli na wojnę, choć często nikogo nie tracili i nie zaznali głodu. Za to zawsze pragnęli więcej, wręcz naturalnie wyciągający dłonie po nowe.
Czy masz zamiar dzisiaj obstawiać? – zapytał, przystając w grzecznościowej odległości od niej. Oparł dłonie o barierkę, ponownie przyglądając się stworzeniom. Będzie to doskonały sposób, by stracić galeony, lecz zarazem nie było wyścigów bez hazardu. Proste, idealne połączenie.
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]22.11.23 23:01
Uczęszczanie do Beauxbatons miało zarówno dużo plusów, jak i minusów, a wszystko zależało tak naprawdę od punktu widzenia. Od strony oferowanych zajęć artystycznych, wyłapywaniu i pielęgnowaniu talentów, obcowania z językiem i kulturą francuską na co dzień, ów szkoła nie miała sobie równych. Dnie tam mijały nieco szybciej, choć ilość zajęć była ta sama, sami zaś ludzie byli po prostu inni, barwni. Być może niepotrzebnie to wszystko romantyzowała i gdyby tylko spojrzała z dystansu, dostrzegłaby, że Francja wcale nie różniła się wiele od stolicy Anglii, ale romantyzowanie przynosiło jej w pewien sposób spokój. Gdyby nie pogorszone samopoczucie w ostatnim miesiącu, to najprawdopodobniej teraz spędzałaby czas na spacerach po francuskiej prowincji położonej nad morzem w barwie czystego nieba w słoneczny dzień. Do mankamentów spędzenia paru lat poza granicami wliczała jednak kontakty pośród rówieśników, a raczej ich braki. Wejście w znajome sobie grono jako obcy nie należało do najprostszych, szczególnie z napadami lękowymi pośród tłumów, ale ku swojemu zaskoczeniu była w stanie zbudować kilka trwałych relacji podczas przerw od nauki. Choć, jeśli wierzyć Imogen, wcale nie była takim odludkiem, za jakiego się uważała.
Pochyliła głowę, jakby przyjmowała z podziękowaniem należny komplement. Zawsze starała się wyglądać jak najlepsza wersja siebie i zwrócenie na to uwagi, kurtuazyjne czy nie, zaskarbiało odrobinę jej sympatii; przyzwoity wygląd, projektowane na własną rękę ubrania, były zresztą wyśmienitym sposobem na markowanie oznak śmiertelnej bladości, gdy eliksiry i mazidła zawodziły. Nie bez powodu najczęściej stawiała na wyraziste barwy, w swojej pokrętnej logice uznając, że te odciągną uwagę od nieco nienaturalnej bladości, a czerni i szarości unikała jak ognia, twierdząc, że nie zamierza wyglądać jak nieboszczyk za życia.
Obawiam się, że dzisiaj pełnię rolę widza – odparła, zauważając, że w porannym roztargnieniu nie zabrała ze sobą żadnych monet, po czym zamilkła na moment, ważąc w głowie kolejne słowa. Dla wielu, dość śmiałe; dla niej, urozmaicenie czasu. Mimo to, ciężko było jej przewidzieć reakcję lorda Croucha na podobną propozycję, bo może i nie znała go od dzisiaj, ale nie miała pewności, czy pokieruje nim arogancja, czy też wyuczony schemat, grzecznościowe jestestwo. – Ale z przyjemnością służę kobiecą intuicją, jeśli zechcesz; może razem będziemy mieli podwójne szczęście – zaproponowała z niewymuszonym, nikłym uśmiechem. Czym było kilka przegranych galeonów w obliczu dobrej zabawy i nuty rywalizacji przy wypełnionych po brzegi skrytkach bankowych? Nie ruszyła się jednak z miejsca, omiatając spojrzeniem zebrane przy torze osoby. Nie dostrzegała nikogo znajomego a na twarzy niemal każdego z nich były dostrzegalne bardzo podobne emocje: od ekscytacji, po pokerową minę, jakby to od niej zależało powodzenie w wyścigu.
Najlepiej obstawiać te niepozorne, często potrafią zaskakiwać w ostatnich sekundach wyścigu – nie znała się na zasadach obstawiania, pobieżnie na zwierzętach i kierowała się zwykłym przeczuciem. Konie same w sobie zresztą były tematem wygodnym i bezpiecznym, i o wiele lepszym niż dyskusja o samopoczuciu, które rzadko kogo kiedy szczerze interesowało. – Nie sugerowałabym się też nazwiskiem właściciela; tak zrobi część tych osób, a pójście za tłumem nie jest dobrym rozwiązaniem w tym przypadku – i w żadnym innym także. – A ty? Masz już swój typ? – zakończyła, zerkając na wprowadzane do boksów aetonany. Cudowne stworzenia.


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]25.11.23 15:43
Istniał pewien romantyczny sentyment części brytyjskich elit wobec Francji. Ich długowiecznego wroga, który obecnie próbował grać rolę przyjaciela. Obserwowanie, zainteresowanie i co najgorsze, wzorowanie się na przykładach ich południowych sąsiadów było plagą. Niektórzy sądzili, że wypowiedzenie przez nich kilku słów po francusku, powodowało, że ich poziom inteligencji diametralnie rósł, jedynie szkoda, że magia nie osiągnęła jeszcze owych możliwości. Owe osobniki nie wiedziały nawet, co chcą przekazać, bezsensowność ich myśli wypełniała całe zdania. O ile doceniał wkład w sztukę oraz militaria, nie uważał, żeby dobrym pomysłem było wysyłanie dzieci do ich szkół. Babette, angielska dama, została skażona francuską myślą edukacyjną. Mogła z tym walczyć, próbować zaprzeczyć, lecz wpływy narzuconego systemu nie pozostawią jej wolnej przez długi czas.
Hogwart był najlepszą szkołą magii na świecie. Pomimo gwałtownych zmian nawiedzających placówkę, obciążenia latami bierzmem liberalnej polityki względem różnych mieszańców, zapomnieniem podstaw skąd się wywodzi. Wszystkie mary, które nawiedzały szkołę zostały jednak zażegnane, Hogwart przetrwał wszelkie próby zniszczenia instytucji od środka, również obce dyrektury. Każdemu brytyjskiemu czarodziejowi powinno zależeć na dobru szkoły, był to ich skarb, dobro społeczeństwa. To właśnie w szkole istniała możliwość poznania swoich pobratymców, stworzenie hierarchii, znalezienie swoich kręgów. Powinni wszyscy kultywować Hogwart, doceniać jego piękno i historia, zachłysnąć się jego brytyjskością. Rodzina Babetty zrobiła jej krzywdę, pozbawiając ją tych wszystkich możliwości.
Zdecydowanie bezpieczniejsza pozycja – stwierdził z delikatnym uśmiechem, gdyż nie mógł wyobrazić sobie panny Fawley z aktywnym uczestnictwem w wyścigu, dosiadając jednego ze krnąbrnych stworzeń. Jeźdźcy powinni być lekcy, ale warunkiem niezbędnym do wygrania wyścigu było utrzymanie się w siodle. Stworzenia często były butne, zestresowane i nie ułatwiały pracy dżokejów. Nie rzadko wielkie wypadki zdarzały się w czasie zawodów. – Kobieca intuicja brzmi prawie jak opinia ekspercka w tej dziedzinie. Będzie musiała nam wystarczyć.

Nie spodziewał się dużych sukcesów na tym polu, lecz nie zamierzał dzielić się swoją niewiarą w owy pomysł, sam nie oferował lepszej wiedzy. Skazani byli na bytowanie z swoją niewiedzą, tracąc galeony na swe frywolne wybory. Posiadał wystarczająco duży majątek, by na takie marnotrawstwo móc sobie pozwolić, nawet jeśli wychowywany był w surowym szacunku do zarobku i pracy. Tym bardziej odrażającym przykładem był dla niego ojciec, uosobienie wszelkiej mierności i pazerności. Z wielkimi wydatkami, miałkością charakteru i brakami w inteligencji – antyteza Croucha. Zacisnął mocniej dłonie na barierce, rozglądając się uważnie. Było to idealne wydarzenie, by jego macocha zawitała w swojej promiennej postaci. Na razie jej nie dostrzegał, musiała być zajęta trajkotaniem w ich domu. Poświęcił więc swoją uwagę Lady Fawley, oddając się ich grze, że potrafią znieść swoje towarzystwo. Im dłużej jednak słuchał współrozmówczyni tym bardziej pojmował jej nikłe doświadczenie w temacie. Nie, kobieta intuicja zapewne nie będzie wystarczająca, by nie wyjść stratnym.
Uważasz więc, że nazwisko nie stanowi wystarczającej wizytówki? – zapytał, lekko inicjując wyzwanie w swym głosie. Kim byłaby Babette Falwey bez swojego nazwiska? Kolejną panną, o łagodnym usposobieniu i gołębim sercu, której najważniejszą funkcją w ich społeczeństwie było samo bycie. Barty byłby nikim, a droga do bycia kimś byłaby wysłana trudami, których pojąć nie mógłby żaden szlachcic. Nie był pewien czy Babette miałaby jakąkolwiek szanse. Krew, nazwisko, płeć – w takiej kolejności wyceniany był każdy. Gdzie stawiało to ich?
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]25.11.23 18:08
Już dawno przyłapała się na tym, że nie myśli w sposób podobny do innych przedstawicielek szlachty – w sposób, którego od niej wymagano – ale nie dzieliła się tą myślą na głos i bynajmniej nie sądziła, że miała na to wpływ edukacja we francuskiej szkole. W pewnym momencie po prostu zaczęła czuć, że nie zgadza się zarówno z tym co słyszy, jak i z tym co widzi, lecz starała się nie dawać tego po sobie poznać. Zaledwie małe grono, które mieściło się na palcach jednej dłoni, znało podejście czarownicy do sprawy, jednak nie obawiała się z ich strony żadnych nieprzyjemności; podobnie jak oni znali jej sekrety, tak ona w zanadrzu miała kilka interesujących opowiastek, które znacznie mogłyby nabruździć. Za samo posłanie jej do Beauxbatons zamierzała dziękować rodzinnej tradycji, jak mało której. Gdyby nie to, nie rozwinęłaby warsztatu malarskiego do perfekcji, zamiast tego tkwiłaby z nosem w szkolnym lochu, w zajęciach, do których nie miała predyspozycji, usychając powoli jak kwiaty bez wody; być może, gdyby znalazła się w Hogwarcie, to odkryłaby w sobie Flintowską krew i zamiłowanie do zielarstwa, magicznych stworzeń, ale czasy edukacji miała za sobą i nie zamierzała się zastanawiać jakby to było, gdyby wtedy Pan Ojciec i Pani Matka wyłamali się z rodzinnej umowności.
Z uśmiechem przyjęła do siebie przystanie na jej propozycję, choć w głębi duszy podejrzewała, że nie zrobił tego z naturalnej chęci a wciąż – wyuczonego schematu zachowań.
Tak i nie – odparła od razu, zwolna podchodząc do Bartemiusa. Kiedy tylko zniwelowała dzielącą ich odległość, ponownie zahaczyła spojrzenie na aetonanach. – Nazwisko może ci tak samo pomóc, jak zaszkodzić, ale jesteś w stanie osiągnąć dokładnie te same rzeczy ciężką pracą – arystokraci mieli prościej. Byli bogaci, uważali się za uprzywilejowanych, zajmowali wysokie stanowiska w instytucjach politycznych, ale znane były przecież przykłady osób, które osiągnęły równie wiele nie mając w żyłach błękitnej krwi. W gruncie rzeczy, wszystko rozchodziło się o kontakty, poglądy i wyczucie okazji. Wojenna zawierucha wydawała się do tego wprost stworzona. – Nawet nosząc najlepsze nazwisko pośród arystokracji możesz wyjść na niedouczonego zarozumialca i wtedy nawet ono nie pomoże. Wciąż jednak rozmawiamy o koniach, prawda Barty? – odbiła piłeczkę, mimo wszystko wiedząc, że lord Crouch nie pozwoli jej się tak łatwo wyplątać z tej konwersacji. Tak właśnie się zaczynało; od słowa do słowa, od zaczepnego pytania, próby uniku, która kończyła się fiaskiem. Czasami odnosiła wrażenie, że w całej otoczce aroganckiej statuy bez cienia emocji na twarzy, darzył ją minimalną, szczerą sympatią. Inaczej nie widziała powodu, by w ogóle przeprowadzali podobne dysputy, marnując wzajemnie swój cenny czas.
W przypadku koni i powodzenia w wyścigu nazwisko nie ma znaczenia; ma znaczenie tylko w przypadku pieniędzy – dodała nieśpiesznie – jeździec to jedno, nazwisko właściciela to drugie, a koń to trzecie i to on tu ma największe znaczenie; sposób, w jaki jest traktowane zwierzę przełoży się na jego powodzenie, czy niepowodzenie – zwróciła się w końcu bokiem do rozmówcy, zadarła nieco głowę, ostatecznie wbijając przenikliwe, niebieskie tęczówki w jego profil. Mimo ich relacji, nie była ślepa i już dawno wysnuła wniosek, że lord Crouch, jako jeden z niewielu, miał posągowe rysy, w zasadzie, całokształt. Wyraźnie zarysowana linia żuchwy, wyprofilowany nos, symetria twarzy, i pewna siebie postawa… raj dla rzeźbiarzy. – Wiedziałeś, że konie mają silnie rozwiniętą inteligencję emocjonalną? Spróbuj dostrzec różnice w zachowaniach zebranych tutaj okazów – wtrąciła, bardziej dla powielenia zasłyszanej jakiś czas temu od kuzyna ciekawostki, niż podkreślenia powagi swojego wywodu. – Może i Carrow’owie mają posłuch, cudowne stworzenia, ale nie wiesz czy w równie cudowny sposób są traktowane; dlatego podtrzymuję tezę, że nieoczywisty wybór jest lepszy… najwyżej przegrasz, szansa rozkłada się tak samo – wprost nie mogła doczekać się aż po powrocie zaproponuje braciom konną wycieczkę po malowniczej okolicy Cumberland.


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]27.11.23 22:17
W czasie konfliktu zbrojnego nie można było pozostać neutralnym. Zwłaszcza takiego, który przybrał ramy wojny domowej. Wtedy krzyki poszczególnych stron przybierały na sile, trzeba było obstawić swojego konia. Dla Crouchów wybór był oczywisty, zawsze utożsamiali się z polityką Czarnego Pana, konserwatywną wizją społeczeństwa. Od wieków ostrzegali przed niebezpieczeństwem mugoli, lecz ich głosy były niewysłuchane lub lekceważone, co tak potężny ród przyjął z wyraźnym niezadowoleniem. Głoszone przez nich tezy były spotykane z ogłuszającą ciszą, preferowano niebezpieczny status quo, który kiedyś musiał zostać zniszczony, gdy eskalacja stała się preferowanym rozwiązaniem. Wojna domowa, co do zasady, nie była najlepszym momentem w historii żadnego kraju. Prawdą pozostawało jednak, że rewolucje i procesy państwotwórcze często były krwawe i tyrańskie, żądające ofiary w ramach zapłaty za przyszłość. Tylko historia opowie jaka była ostateczna cena. Gdyby wystarczająco szybko wprowadzano zmiany, nie popełniono jawnych błędów to może wojna nie byłaby konieczna, ale pozwolono by druga opcja urosła na zbyt potężną. Teraz było jednak za późno, o wiele za późno. Gdy był młodszy zaskoczył go ruch rodu Fawley, kiedyś jawnie neutralnych, lecz obecnie solidaryzujących się z wizją Czarnego Pana. Czy była to lekcja sztuki przetrwania czy prawdziwa zmiana poglądów? Mógł tylko się domyślać z ciekawością przyglądając się im poczynaniom. W końcu kto raz zaznajomił się z nagłą zmianą stron, może to zrobić ponownie. Chwiejność ludzkich charakterów, zwłaszcza artystów, nadal pozostawała nierozwiązywalną zagadką.
Dokładnie te same? – upewnił się, opierając się ciałem o barierkę. Oh, równości wobec prawa i dostępu do szans. Cała rewolucja, która działa się w ich kraju miała sprawić, że dokładnie różne możliwości będą dla poszczególnych grup. Każdy z urodzenia będzie mieć naznaczony sufit, możliwość, po którą będzie mógł sięgnąć. Wszystko to, przy wyczuwalnej wierze, że potencjał osób z szlachetną krwią był większy. Czym był jednak potencjał, jeśli nie włożyło się w niego pracy? – Oczywiście, że mówimy o koniach. W końcu nawet u nich znajdziemy nieudanych przedstawicieli linii?
Niestosowane pytanie tliło się na jego języku, lecz lata praktyki pozwoliły mu zachować je dla siebie. Hector Fawley wspominany był jako marny minister, upadły i wyśmiany. Czy był on udanym Fawleyem czy antytezą tego, do czego dążyli? Każda rodzina miała swoich przedstawicieli, o których istnieniu wolałaby zapomnieć, nakazać historykom wymazać ich z ksiąg i udawać, że nigdy nie zaznali oni swego miejsca w rodzinnym portrecie. Wychowując dziecko nigdy nie możesz mieć pewności, jakiego człowieka zastaniesz, gdy dorośnie. Możesz poświęcić wszystko, lecz nadal znaleźć w potomku zdrajcę. Czy mogło być coś gorszego niż wiarołomstwo potomka? Pozwolił się jej zbliżyć, lecz sam kontrolował odpowiednią odległość między nimi. Nie wypadało, by dwoje szlachciców pozbawionych obecności przyzwoitki spoufalało się przyjaźnie, nie w tak publicznym miejscu. Słuchał uważnie jej słów, gdy dzieliła się obcą dla niego wiedzą. Mały uśmiech krążył po jego twarzy, zwodniczy i mirażowy, choć zawierający nutkę szczerości.
Pieniądze wydają się całkiem istotnym elementem hodowli koni. Nie każdego będzie stać na najlepsze konie, żaden trening tego nie naprawi – zauważył z czystego pragnienia zmuszenia jej do większego wysiłku, lepszego argumentu. Był w jego próbach entuzjazm dyskusji, pewne sprawdzenie, a również niemożność do prostego poddania się. Musiał przyznać, że Babette wiedziała o wierzchowcach o wiele więcej niż on, co nie było sztuką trudną (z powodu jego wybitnych braków), lecz wartą zauważenia.
Dobrze, zrobimy tak jak zaproponowałaś, lady Fawley – oznajmił, ostatecznie oddając jej pole do decyzji. Niech ma swój triumf, chwilę zwycięstwa. Czasem trzeba odpuścić jedną bitwę, by móc wygrać wojnę, a naukę rezygnacji w odpowiednim momencie dawno pojął. – Który wierzchowiec wygra?
Nie spuszczał z niej z wzroku, ciekawość świeciła się w jego oczach. Proste pytanie, Lady Fawley, niech twoja kobieta intuicja poprowadzi ich do zwiększenia zysku.
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]27.11.23 22:59
W każdej chwili z bogacza możesz stać się pariasem, z pariasa bogaczem; ze stażysty ministrem, z ministra nikim, z ulicznego artysty perłą, by w końcu o tobie zapomniał świat... zresztą, w obliczu śmierci nic z tego nie będzie miało znaczenia – wyliczyła znużona. – Pracujesz jako stażysta, by w przyszłości objąć wysokie stanowisko, ale pomaga ci w tym raczej ambicja i ciężka praca, nazwisko niewiele tu miało do rzeczy; gdybyś nie urodził się w tej rodzinie, również mógłbyś podążać drogą międzynarodowego prawa, byłoby nieco trudniej, ale ostatecznie byś był w tym samym miejscu – mogła się mylić i przeliczyć w kalkulacjach, jednak na tyle, na ile zdołała go poznać, nie sądziła, że został wepchnięty do ministerstwa tylko dzięki nazwisku. Musiał chcieć, wykazywać ku temu pewne predyspozycje – ministerstwo nie mogło pozwolić sobie na błędy i potknięcia, przynajmniej nie w tak istotnej kwestii jak kontakty międzynarodowe, ostatnią klęskę ponosząc za czasów Hectora Fawleya. W tym przypadku pozostawała daleka od komentarza, podobnie jak w przypadku nagłej zmiany frontu w nastawieniu do mugoli. Wcześniej neutralni, teraz pozostawali wobec nich nastawieni negatywnie, ot tak. Sama osobiście była rozdarta; czas jej dojrzewania i kształtowania poglądów natrafił na ów rozłam, a ona mimo podążania za głosem rodu, nie czuła do końca, by to była jej decyzja. Szlamy w jej głowie jawiły się jako coś złego, a zarazem coś ciekawego, bo nieznanego. Książki, w których się zaczytywała, same nie orzekały niczego jednoznacznie. Dlaczego więc miała ukształtować swoją opinię na głosach innych, w teorii mądrzejszych? Wiara czarownicy na słowo w minionych miesiącach bardzo mocno została nadwyrężona.
Myślę, że nawet wielu – odparła nieco nazbyt złośliwie, ale nie miała nic złego na myśli; przynajmniej nie wobec stojącego obok lorda. Czuła, że w oczach rodzicieli to ona pozostawała nieudanym przedstawicielem damskiej linii; dotknięta chorobą, która podświadomie wpłynęła na jej psychikę i styl malarski. Z pięknych, pełnych barw pejzaży zaczęła dostrzegać brud świata, otaczające ich tragedie, smutek i zło, wprost idealnie przenosząc je na płótno. Z jasnych, pociesznych kolorów otoczyła się czerniami, szarościami i czerwieniami, a bliżej jej było do przemijalności i ulotności życia, niż podkreślenia pozytywów. W obecnych czasach nie dziwiła się, że Pani Matka nie chciała wystawiać jej obrazów na ocenę publiczną – po cóż mieli dokładać ludziom nieprzyjemnych odczuć?
Pochłonięta, może o kilka chwil za długo, wcześniejszą myślą prawie nie dostrzegła uśmiechu na twarzy Bartemiusa, za to on bez problemu mógł zauważyć jak jej twarz sposępniała. Ponownie powróciła do niej zagwozdka, kiedy do Ambleside zostanie wezwany magipsychiatra, co z jednej strony byłoby zabawne, z drugiej zaś, może realnie pomocne. Wątpiła, by ktokolwiek inny w jej wieku tak często rozmyślał o śmierci, równie ochoczo przenosząc wszystkie jej aspekty na obrazy.
A w wyścigu raczej myśli się o adrenalinie, pieniądze są drugorzędną kwestią, nie sądzisz? – spytała, nie znała się na handlu końmi. Przyjęła jednak niewypowiedziane zwycięstwo, patrząc po zaprezentowanych aetonanach. Konie Carrow'ów rozpoznała prawie od razu, były dość charakterystyczne, dlatego od razu przyglądnęła się wierzchowcom z innych stajni. – Na tamtego drobnego – wskazała podbródkiem, ale w rzeczywistości wcale nie pokierowała się kobiecą intuicją, znajomością zasad – bo tej wiedzy nie posiadła – lecz naiwnie, kolorystyką stworzenia i sylwetką dżokeja. Gdzieś w głowie wysnuła wniosek, że im drobniejsza para, tym lepiej sobie poradzi, podobnie jak okrągły, szpiczasty pędzel radził sobie lepiej w tworzeniu drobniutkich detali na obrazie niż podstawowy płaski; ostatecznie i tak nie używała swoich pieniędzy. – A jeśli przegramy, pamiętaj, że się zgodziłeś – dodała na koniec z wyczuwalnym w tonie rozbawieniem. Pełen wachlarz emocji w przeciągu zaledwie paru minut.


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]01.12.23 20:21
Trudnym było do określenia czy poglądy reprezentowany przez Pannę Fawley były idealistyczne czy defetystyczne, gdyż biegły na granicy możliwości, czasem delikatnie ją przekraczając. Uśmiechnął się szeroko, prawie wydobył się z niego śmiech, lecz ujarzmił go w ostatnim momencie. Śmierć była nieistotna, pewna i bezwzględna. Dopadnie każdego, niezależnie od majętności, moralności i powinności, czyha na niewłaściwy krok. Poświęcając jej czas ludzie tracą koncentracje na istotniejszej kwestii jaką było życie. Nie miało się wpływu na śmierć, ale można było decydować o swoim losie za czasów, gdy mocne serce bije jeszcze w klatce piersiowej, a płuca napełniają się powietrzem.
Mając odpowiednie nazwisko, nawet będąc nikim będziesz znaczyć więcej niż niejedna perła. Dodatkowo zanim zaznasz dobrodziejstw śmierci czeka Cię sto lat życie, tego Ci przynajmniej życzę – odpowiedział kręcąc delikatnie głową, artyści i ich nieustające poczucie końca. Pełni emocji i strachu, przelewający swe niespokojne wrażenia na płótno, dzieląc się fobiami i natręctwami artysty. Wojna nie dodawała optymizmu, zapewniała trwogę dnia codziennego, widmo zbliżającego się końca. Musiał to być dla nich doskonały czas, otoczeni przed inspirującą beznadzieję losu. Milczał przez chwilę, kalkulować czy słowa formujące się w jego krtani winny powitać ten świat. Obecnie były tylko jego, lecz potem będą należeć do wszystkich. – A jakbym miał brudną, mugolską krew? Co wtedy?
Powiedz, Babette, żyłby jeszcze? Jakie sukcesy byłyby jego autorstwa? Może przeżycie do tego momentu lub zaskakująca zdolność do przewidywania wywołująca prędką emigracje. Gdyby był szlamą zrobiłby wszystko, by się stąd wydostać. Cóż za niekomfortowa myśl, będąc arystokratą nie wyobraża sobie życie nigdzie indziej. Byłby przegranym, niezdolnym do żadnej szansy w tym kraju. Brak przyszłości, perspektyw i jakiekolwiek nadziei na zmiany, a mimo to walczyli zajadle jak psy. Przegrywają wojnę, lecz nadal zażarcie biją się o śmierć. Trzeba było uciekać dawno temu, obecnie nie ma już dla nich miejsca w ich społeczeństwie. Kwestią otwartą pozostawało czy istniał świat, w którym to się zmieni. Byli jednak głupi i naiwni, jak świnie wysłane na rzeź. Jego wzrok nadal badał jej twarz, wyczekiwał reakcji, pożegnania się z maską. Babette był artystką, a jej oczy były niezwykle ekspresywne. Wyrażały wszelkie smutki, szczęścia i żale, błękitne wrota duszy. Jej twarz przybrała oblicze smutku, lecz to w oczach można było odczytać najwięcej. Nieudani przedstawiciele linii, jakże ciekawa rzecz by się nią strapić.
Jakże pesymistycznie. Gdyby tak było, to nie osiągnęliby żadnych sukcesów. Czasem uda im się wygrać – stwierdził lekko, nadal bacznie się jej przyglądając. Każdy miał swoje koszmary, małe tragedie skrywane w lordowskich posiadłościach. Zaginięcie jego matki obiegło całą Wielką Brytanie, a Prorok przez tygodnie wspominał o jej osobie. Ten trup był znany i głośny, choć nie było pewności jak blisko pierwotnej definicji był. Każda rodzina posiadała swoje małe sekrety, których bała się wydostania. Szlachcianka miała swoje słabości, powinna skrywać je za wszelkimi kotarami myśli jakie znajdzie.
Masz rację, o pieniądzach myśli się przed i po wyścigu. Spodziewam się, że w czasie jego trwania za dużo się nie myśli – rzekł, podążając wzrokiem za wybranym przez nią stworzeniem. Drobnym, mniejszym od reszta, co nie napawało optymizmem, lecz pozostawała tylko akceptacja wyboru. Zawołał jednego z pracowników, który przyjął jego zakład, z wyraźnym uśmiechem zachwalając wybór. Obserwował, jak zaczęli wprowadzać zwierzęta do boksów, niektóre z nerwowością uciekające przed zadaniem. Szybko doszedł do wniosku, że owa przyjemna zabawa dla samych istot pozostawała katorgą. – Ciężko będzie o tym zapomnieć.
Odwrócił się w kierunku toru, wyczuwalna była napięta atmosfera w powietrzu. Wszyscy oczekiwali na start, każda zbliżająca ich minuta podnosiła ciśnienie wszystkim tym, którzy postawili dzisiaj swoje pieniądze. Lekka adrenalina, jakże przyjemna zabawa i konkurencja tak nieroztropna, że lepiej, by ją przemilczał na jutrzejszej kolacji.
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]01.12.23 21:46
Zaskoczyła ją reakcja Bartemiusa, kiedy niemal zaśmiał się na głos, bo spodziewała się prawie wszystkiego, poza szczerym rozbawieniem. Skupiła więc na nim w pełni wzrok, z nienachalną przenikliwością badając każdy centymetr jego twarzy. Cherubinowa aura wokół lorda rozjaśniała, przełamana prześwitującymi gdzieniegdzie spod jasnej skóry drobnymi piegami, a ona odetchnęła głęboko, jakby właśnie podejmowała trudną decyzję. W gruncie rzeczy, tak właśnie było; zastanawiała się jak zareaguje na niespodziewany komplement, i czy może minimalnie go speszy, czy z grubsza narcystyczna natura zwyczajnie puści mimo uszu.
Cieszę się, że poprawiłam ci humor – stwierdziła, ton głosu wyraźnie złagodniał, ale w ostateczności po chwili dodała to, co wcześniej zamierzała pozostawić tylko dla siebie: – uważam, że powinieneś uśmiechać się częściej – bezpośredniość była jedną z jej cech, zuchwałość także, nawet jeśli tą drugą starała się trzymać częściej na wodzy. Słowa czarownicy, choć poniekąd były nie na miejscu, były szczere, a przede wszystkim stwierdzały fakt. Nie odnajdowała w nich żadnego powodu do fałszywego wstydu, czy obawy, że ktoś usłyszy i rozpowie dalej, tak jak to miało miejsce na festiwalu przed paroma dniami, gdy to Sophos stał się punktem drobnej plotki. A jeśli nawet, to niech świat ma odrobinę głupot, nad którymi może się pochylić. – A co jeśli zostaniesz wydziedziczony? Nie masz ani nazwiska ani nic nie znaczysz, nie posiadasz pieniędzy, a za tobą niesie się skandal i zdrada; szach mat – milczeniem zbyła życzenia dobrodziejstwa i dożycia stu lat, mając na ten temat odmienne zdanie. Nieprawidłowo prowadzona choroba, która ją dotknęła, w skrajnych przypadkach doprowadzała do śmierci a okresy zaostrzeń od paru miesięcy obfitowały w coraz to nowsze, mniej przyjazne, objawy. Duszności, krótkotrwałe dezorientacje i omdlenia – te wróciły zaledwie przed paroma dniami na festiwalu, kiedy organizm podpowiedział jej, że się przeforsowała. Tamtego dnia wszystko zrzuciła na karb ciężkiej woni kadzideł w namiocie wiedźm, lecz po powrocie do dworku wcale nie była tego taka pewna.
Nie sądzisz, że skoro mugole żyli do tej pory obok nas i jakoś sobie radzili, to są w stanie osiągnąć równie dużo? W swoim świecie i z daleka od Anglii, oczywiście – odpowiedziała pytaniem na pytanie, bynajmniej nie retorycznie, oczekując odpowiedzi. Wkraczali właśnie na bardzo grząski grunt i jak na swoją bezpośredniość, w tym temacie wolała pozostać ostrożna. Czym innym był błahy komplement a czym innym niezgodne z panującymi wszechobecnie poglądy, którymi najczęściej z lordem wymieniali się z daleka od niepowołanych oczu i uszu. – Wydaje mi się, że ich świat rządzi się podobnymi prawami do naszych, tylko nie posiada magii – dopowiedziała, dopiero teraz na dłużej przechwytując jego spojrzenie. Czy jednak istniał jeszcze jakiś ich świat, w którym byli mile widziani? Nie orientowała się w polityce prawie wcale, by wiedzieć jak sytuacja miała się na świecie, skupiając się głównie na tym co jest tu i teraz. Bo chociaż może i marzyła o zamieszkaniu gdzie indziej, o podróżowaniu, to przyziemność podpowiadała, że nie jest to wykonalny scenariusz.
Czasami sukcesy nie są w stanie zamaskować nieudolności... – wzruszyła ramionami – czysty racjonalizm – charakter czarownicy zmienił się na przełomie ostatnich paru miesięcy i z dziewczęcej naiwności coraz częściej kierowała się pragmatyzmem. Pesymizm miał tu niewielkie znaczenie, a ona, wbrew pozorom, nie widziała wszystkiego w czarnych barwach.
Wprowadzone do boksów aetonany były wyjątkowo poddenerwowane, co nieco ją zaskoczyło. Do tej pory nie spotkała się z tym, by prawie wszystkie wykazywały się dziwnym zachowaniem a to dało czarownicy do myślenia – jeśli miała wierzyć kuzynowi w inteligencję emocjonalną, tak powinna uwierzyć w to, że konie przeczuwały niebezpieczeństwa. Nie skupiła się jednak nad tym teraz specjalnie, wzrokiem odszukując swoją służkę.
Na mnie już pora; do zobaczenia, Barty – wydała jego pieniądze i znikała przed końcem wyścigu, robiąc to z całkowitą premedytacją.

zt


she's a mess of gorgeous chaos and you can see it in her eyes.
Babette Fawley
Babette Fawley
Zawód : malarka, aspirująca kuratorka sztuki
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11845-babette-fawley#365847 https://www.morsmordre.net/t11853-osha#366244 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t11867-skrytka-bankowa-nr-2574#366573 https://www.morsmordre.net/t11852-babette-fawley#366243
Re: Tor wyścigów konnych Royal Ascot [odnośnik]05.12.23 22:47
Relacje międzyludzkie w ich świecie zawsze miały w sobie szczyptę fałszu. Nieprawdziwości, która kazała kwestionować każde słowo i reakcje. Skoro samemu kłamało się z naturalnością, normalizując oszustwo, jak można było spodziewać się prawdy od innych? Wychowywał się wśród ślizgonów, nauka kłamania wyssana była z mlekiem matki i dokształcana wśród pokrewnych, zielonych dusz. W każdym uśmiechu, zbyt idealnym by prawdziwym, kryła się pułapka. Klątwa intymności, bliskości i przyjaźni, zawieszenia konfliktu. Nie wierzył w prawdziwą przyjaźń między ślizgonami, choć zarazem cechowała ich lojalność, dziwnie pojmowana solidarność. Tylko wąż zrozumiałby skomplikowanie relacji panujących wśród swoich współtowarzyszy.
Porada brzmiała jak hasło podawane jego siostrze przez matrony rodu. Uśmiechnij się szerzej, działa to rozczulająco na ludzi. Wydajesz się szczęśliwa j pogodna, taka nieskomplikowana. Ciekaw był czy Babette również była adresatem podobnych treści, przesiąknięta kodeksem szlachetnych dam. Może sama nie zdawała sobie sprawy z własnego wyuczenia, choć zarazem buntowała się przeciw niektórym zaleceniom. Nie skomentował jej słów, pozwalając jej wierzyć we własne słowa. Jego zadaniem nigdy nie było łamanie serc, lecz władanie umysłami, a do tego potrzebne były inne narzędzia. Choć Ci którzy posiadają serca, mają łatwiejszą drogę do umysłów, ludzkie organizmy były ze sobą niezwykle połączone. Emocjonalni idioci, tak czuło lubił o nich myśleć.
Śledził uważnie jej słowa, próbując pojąć w tyradzie konkluzje, do której dążyła.
Po wydziedziczeniu tracą nazwisko, które było ich tarczą ochronną, zgadza się – osoba po wydziedziczeniu zdecydowanie znaczyła mniej niż perła z ulicy, ale było to naturalne rozwiązanie, dla osób, które przeciwstawiły się rodzinie. Wtedy znaczyło się nic, jeśli atakowało się własną krew. Miał wrażenie, że mówili podobne rzeczy, lecz wyciągali z nich zupełnie inne wnioski i tutaj nie dało się stworzyć pomosty łączącego. Pozwolił jej trwać w swej wizji, nie mając żadnego powodu, by zjednywać sobie jej osobę. Wycena ważności pozostawała taka sama: krew, nazwisko, płeć.
Przegrywają wojnę, to podsumowanie ich możliwości – historia była pisana przez zwycięzców i z ich perspektywy. Istotny był tylko potencjał militarny, on dyktował ich świat. Przegrani musieli pogodzić się z prastarym zwyczajem, że świat o nich zapominał. Zbrodnie i bestialstwa zostaną wybaczone, wymazane z kart, jeśli triumf przyjdzie o świcie. Nie znał żadnego mugola, nie zwykł zagłębiać się w ich świat. Stanowili niebezpieczeństwo, lecz nadal ich możliwości były mniejsze. Inaczej sama wojenka rozgrywałaby się w inny sposób. – Magia to całkiem istotny element naszego świata, wręcz najważniejszy.
Nigdy nie rozmawiał z mugolem i tylko garstkę widział na oczy. Nie mógł pojąć jak te słabe istoty radziły sobie na ziemi, tak łatwo przecież dotykały ich choroby i inne nieprzyjemne przypadki. Na pewno intensywnie się rozmnażali, było ich coraz więcej na świecie.
Ponownie skupił się na wydarzeniach rozgrywanych na torze. W końcu to jego pieniądze zaraz mogły rozpłynąć się w powietrzu, wraz z nadziejami na dobry wynik. I to był moment, gdy lady Fawley stwierdziła, że nastał jej czas. Doprawdy, nie chciała zobaczyć swojego triumfu? Może jednak sama w niego nie wierzyła. Pożegnanie było krótkie, równie szybko co jej wyjście. Wszystkie oczy skierowane były na wyścig, który właśnie się rozpoczął. Z oddali zobaczył, że Leopold van der Osten idzie w jego kierunku, z wyraźną misją na twarzy i w chodzie. Czasami się wygrywa, czasem przegrywa. Dobrze, że rzadko kiedy poznaje smak tego drugiego.
Zt
Bartemius Crouch
Bartemius Crouch
Zawód : Aspirujący filozof, przyszły znawca prawa, stażysta w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
To uśmiech młodego mężczyzny, który wiedział, że niezależnie od jej prawdy, jego własna była ważniejsza.
OPCM : 10
UROKI : 12 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 8 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11933-bartemius-crouch https://www.morsmordre.net/t11959-apate https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12145-skrytka-bankowa-2587

Strona 8 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8

Tor wyścigów konnych Royal Ascot
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach