Część z miotłami
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★
[bylobrzydkobedzieladnie]
Część z miotłami
W sklepie można dostać różne modele Komet i Zmiataczy, zarówno nowych, jak i z drugiej ręki. Do każdej miotły wykwalifikowany personel może dołączyć zestaw do jej pielęgnacji, a także chętnie służy poradą dla początkujących. Zawsze można też uciąć sobie z pracownikami pogawędkę na temat ostatnio rozegranych meczy, a w okresie końca sezonu lub mistrzostw świata można w sklepie miotlarskim kupić bilety na najważniejsze wydarzenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:28, w całości zmieniany 4 razy
Początek maja
Zupełnie nie znała się na miotłach, z tym większym trudem przyszło jej znaleźć dla Marii prezent, który skradłby jej dziewczęce serce i udowodnił rodzinną miłość, której Elvira ani nie czuła ani nie potrafiła inaczej okazać. Przechadzając się między zakurzonymi stoiskami myślała o własnych lekcjach latania, które wydawały się teraz tak odległe jakby wydarzyły się w innym wieku. Nie dosiadała miotły odkąd skończyła Hogwart, zapewne nie byłaby już nawet w stanie nad nią zapanować - nigdy zresztą nie należała do najzręczniejszych, gdy przychodziło do zajęć fizycznych, ścigania się i łapania piłek w powietrzu co zawsze koszmarnie kojarzyło jej się z upadkiem i śmiercią.
- Jakiś nonsens... - wymamrotała pod nosem, ale w opustoszałym sklepie nikt jej nie usłyszał. Mało kto kupował już miotły w takich sklepach, tańsze dało się znaleźć w obskurniejszych dzielnicach, a na drogie brakowało pieniędzy. Aż dziw, że sklep się nie zamknął. Czy ktoś w ogóle grywał jeszcze w quidditcha? Według Marii chyba tak.
Jako uzdrowicielka i kobieta arogancko przekonana, że nie ma sensu nic, w czym nie jest dobra, zawsze uznawała te gry za wygłup i łatwą drogę do kontuzji. Ucieczka w powietrzu mogła co prawda mieć jakieś praktyczne zastosowanie w miejscach, gdzie nałożono blokady teleportacyjne, ale poza tym? Aportacja była znacznie wygodniejsza, pewnie nawet bezpieczniejsza mimo ryzyka rozszczepienia. Elvirze łatwiej byłoby skupić się na zaklęciu niż panować nad kawałkiem kija tak wysoko nad ziemią.
No ale przecież nie myślała nad miotłą dla siebie. Miała inny cel, w który gotowa była zainwestować pieniądze. Oby tylko tego nie pożałowała, bo jeśli Maria po wszystkim jednak zachowa się jak idiotka, zajmie jej dom i wyniesie z niego wszystko co cenne. Tak sobie przynajmniej dodawała otuchy, świadoma, że podejmuje ryzykowną decyzję, która częściowo mogła być powodowana uczuciami, do których sama przed sobą nie chciała się przyznawać.
Mogło jej zależeć na tej młodej dziewczynie.
Chciała wszak zrobić z niej kogoś godnego.
- Jakie są wasze najlepsze miotły? - zagadnęła zmęczonego życiem ekspedienta, a gdy ten rozpogodził się nieco i zaczął prezentować najdroższe z modeli, Elvirze dla kontrastu odpłynęła krew z twarzy.
Kto, do cholery jasnej, wydawał tyle pieniędzy na miotłę?
Nie sięgnęła po miotły z najwyżej półki, bo na Merlina, mniej pieniędzy musiała chyba wyłożyć na otwarcie gabinetu.
Wytargowała jednak z ekspedientem bardzo dobrej jakości model Zmiatacza, który kazała sobie zapakować w ozdobny papier. I tak powinien się cieszyć, że zostawiła u niego tyle galeonów, jak będzie oszczędny, to wykarmi się z tego do końca miesiąca.
A musiała jeszcze odłożyć sykle na pocztę, bo Kim nie dałaby rady sama przenieść takiej paczki. Nie miała czasu stawić się u Marii osobiście, ale miała czas zapłacić mężczyźnie w sowiarni za przesyłkę. Oby nie byli pieprzonymi oszustami.
Gdy wychodziła, wszystkie sowy rozbijały się wściekle w klatkach i skrzeczały na nią wrogo, ale posłała im tylko ponure spojrzenie. Najpierw jednorożce, teraz sowy... czym sobie na to do cholery zasłużyła?
wysyłam Marysi miotłę bardzo dobrej jakości na poczcie, Zmiatacza 5
/zt
[bylobrzydkobedzieladnie]
Zupełnie nie znała się na miotłach, z tym większym trudem przyszło jej znaleźć dla Marii prezent, który skradłby jej dziewczęce serce i udowodnił rodzinną miłość, której Elvira ani nie czuła ani nie potrafiła inaczej okazać. Przechadzając się między zakurzonymi stoiskami myślała o własnych lekcjach latania, które wydawały się teraz tak odległe jakby wydarzyły się w innym wieku. Nie dosiadała miotły odkąd skończyła Hogwart, zapewne nie byłaby już nawet w stanie nad nią zapanować - nigdy zresztą nie należała do najzręczniejszych, gdy przychodziło do zajęć fizycznych, ścigania się i łapania piłek w powietrzu co zawsze koszmarnie kojarzyło jej się z upadkiem i śmiercią.
- Jakiś nonsens... - wymamrotała pod nosem, ale w opustoszałym sklepie nikt jej nie usłyszał. Mało kto kupował już miotły w takich sklepach, tańsze dało się znaleźć w obskurniejszych dzielnicach, a na drogie brakowało pieniędzy. Aż dziw, że sklep się nie zamknął. Czy ktoś w ogóle grywał jeszcze w quidditcha? Według Marii chyba tak.
Jako uzdrowicielka i kobieta arogancko przekonana, że nie ma sensu nic, w czym nie jest dobra, zawsze uznawała te gry za wygłup i łatwą drogę do kontuzji. Ucieczka w powietrzu mogła co prawda mieć jakieś praktyczne zastosowanie w miejscach, gdzie nałożono blokady teleportacyjne, ale poza tym? Aportacja była znacznie wygodniejsza, pewnie nawet bezpieczniejsza mimo ryzyka rozszczepienia. Elvirze łatwiej byłoby skupić się na zaklęciu niż panować nad kawałkiem kija tak wysoko nad ziemią.
No ale przecież nie myślała nad miotłą dla siebie. Miała inny cel, w który gotowa była zainwestować pieniądze. Oby tylko tego nie pożałowała, bo jeśli Maria po wszystkim jednak zachowa się jak idiotka, zajmie jej dom i wyniesie z niego wszystko co cenne. Tak sobie przynajmniej dodawała otuchy, świadoma, że podejmuje ryzykowną decyzję, która częściowo mogła być powodowana uczuciami, do których sama przed sobą nie chciała się przyznawać.
Mogło jej zależeć na tej młodej dziewczynie.
Chciała wszak zrobić z niej kogoś godnego.
- Jakie są wasze najlepsze miotły? - zagadnęła zmęczonego życiem ekspedienta, a gdy ten rozpogodził się nieco i zaczął prezentować najdroższe z modeli, Elvirze dla kontrastu odpłynęła krew z twarzy.
Kto, do cholery jasnej, wydawał tyle pieniędzy na miotłę?
Nie sięgnęła po miotły z najwyżej półki, bo na Merlina, mniej pieniędzy musiała chyba wyłożyć na otwarcie gabinetu.
Wytargowała jednak z ekspedientem bardzo dobrej jakości model Zmiatacza, który kazała sobie zapakować w ozdobny papier. I tak powinien się cieszyć, że zostawiła u niego tyle galeonów, jak będzie oszczędny, to wykarmi się z tego do końca miesiąca.
A musiała jeszcze odłożyć sykle na pocztę, bo Kim nie dałaby rady sama przenieść takiej paczki. Nie miała czasu stawić się u Marii osobiście, ale miała czas zapłacić mężczyźnie w sowiarni za przesyłkę. Oby nie byli pieprzonymi oszustami.
Gdy wychodziła, wszystkie sowy rozbijały się wściekle w klatkach i skrzeczały na nią wrogo, ale posłała im tylko ponure spojrzenie. Najpierw jednorożce, teraz sowy... czym sobie na to do cholery zasłużyła?
wysyłam Marysi miotłę bardzo dobrej jakości na poczcie, Zmiatacza 5
/zt
[bylobrzydkobedzieladnie]
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Część z miotłami
Szybka odpowiedź