Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Somerset :: Dolina Godryka
Trakt kolejowy
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Trakt kolejowy
Przez Dolinę Godryka przebiega trakt kolejowy, który pokonywany jest przez Hogwart's Express, pociąg dowożący uczniów do Hogwartu. Jeśli wierzyć mieszkańcom Doliny, dźwięk nadjeżdżającego pociągu słychać jednakże nie tylko dwa razy do roku - nikt jednak nie wie, po co, ani dokąd, Express przejeżdża przez ten obszar.
Sam trakt wygląda staro, niepozornie, jest to jednak najprawdopodobniej iluzja, która ma go uczynić nieatrakcyjnym dla mugoli.
Sam trakt wygląda staro, niepozornie, jest to jednak najprawdopodobniej iluzja, która ma go uczynić nieatrakcyjnym dla mugoli.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 05.10.19 21:31, w całości zmieniany 2 razy
GWENDOLYN, KEAT, SAMUEL
Gwendolyn ruszyła w stronę oddalających się kroków, wcześniej wskazując właściwe miejsce Keatowi; mężczyzna, dzięki pomocy czarownicy, również był w stanie je ujrzeć: parę butów, odbijających się na świeżym śniegu, zmierzających w stronę przeciwną niż namiot, i dalej – między drzewa. Ślady, gdy już dotarły do samotnego pnia, zatrzymały się na sekundę, a następnie ruszyły dalej, tym razem już podwójne, para obok pary.
Śnieg pod butami Gwen rzeczywiście skrzypiał głośno, jej ubrania szeleściły, a głos Keata poniósł się po pustoszejącym placu przed namiotem; obie pary śladów zatrzymały się na ułamek sekundy, po czym ruszyły dalej, już znacznie szybciej. – Agerivesti! – rozległ się głos, męski, dobiegający z przodu, i zdecydowanie nienależący do żadnego z uczestników. Błysnął promień zaklęcia, nic ponad to jednak się nie stało*.
Samuel był świadkiem całego zajścia, nie ruszył się jednak spod namiotu.
Samuel, jeżeli chcesz dołączyć do pościgu, masz na to szansę jeszcze tylko w trwającej obecnie kolejce.
*Mistrz Gry wykonał rzut kością.
Czas na odpis wynosi 48 godzin.
Odnośnie dodatkowych rzutów na spostrzegawczość z głównego opisu wydarzenia (bo pojawiły się wątpliwości): pamiętajcie, że aktualnie znajdujecie się na zabawie o ograniczonym czasie na odpis w kolejce, w której chronologicznie zdarzenia dla poszczególnych drużyn dzieją się jednocześnie. Wchodząc więc w interakcję z Mistrzem Gry, wynikającą z wykonanego rzutu na spostrzegawczość, czynicie to w czasie, w którym trwa zabawa, a pozostałe drużyny zajmują się poszukiwaniem wskazówek i wykonywaniem zadań. Nielogicznym i zakrzywiającym czasoprzestrzeń (oraz nieco niesprawiedliwym w stosunku do innych graczy) byłoby więc rozegranie kilku kolejek w czasie, w którym pozostali rozgrywają jedną. Decydując się na wykonanie dodatkowego rzutu na spostrzegawczość w trakcie zabaw, musicie mieć świadomość, że skazujecie się tym samym na wybór pomiędzy kontynuowaniem zabawy, a rozegraniem interakcji z Mistrzem Gry.
Gwendolyn ruszyła w stronę oddalających się kroków, wcześniej wskazując właściwe miejsce Keatowi; mężczyzna, dzięki pomocy czarownicy, również był w stanie je ujrzeć: parę butów, odbijających się na świeżym śniegu, zmierzających w stronę przeciwną niż namiot, i dalej – między drzewa. Ślady, gdy już dotarły do samotnego pnia, zatrzymały się na sekundę, a następnie ruszyły dalej, tym razem już podwójne, para obok pary.
Śnieg pod butami Gwen rzeczywiście skrzypiał głośno, jej ubrania szeleściły, a głos Keata poniósł się po pustoszejącym placu przed namiotem; obie pary śladów zatrzymały się na ułamek sekundy, po czym ruszyły dalej, już znacznie szybciej. – Agerivesti! – rozległ się głos, męski, dobiegający z przodu, i zdecydowanie nienależący do żadnego z uczestników. Błysnął promień zaklęcia, nic ponad to jednak się nie stało*.
Samuel był świadkiem całego zajścia, nie ruszył się jednak spod namiotu.
Samuel, jeżeli chcesz dołączyć do pościgu, masz na to szansę jeszcze tylko w trwającej obecnie kolejce.
*Mistrz Gry wykonał rzut kością.
Czas na odpis wynosi 48 godzin.
Odnośnie dodatkowych rzutów na spostrzegawczość z głównego opisu wydarzenia (bo pojawiły się wątpliwości): pamiętajcie, że aktualnie znajdujecie się na zabawie o ograniczonym czasie na odpis w kolejce, w której chronologicznie zdarzenia dla poszczególnych drużyn dzieją się jednocześnie. Wchodząc więc w interakcję z Mistrzem Gry, wynikającą z wykonanego rzutu na spostrzegawczość, czynicie to w czasie, w którym trwa zabawa, a pozostałe drużyny zajmują się poszukiwaniem wskazówek i wykonywaniem zadań. Nielogicznym i zakrzywiającym czasoprzestrzeń (oraz nieco niesprawiedliwym w stosunku do innych graczy) byłoby więc rozegranie kilku kolejek w czasie, w którym pozostali rozgrywają jedną. Decydując się na wykonanie dodatkowego rzutu na spostrzegawczość w trakcie zabaw, musicie mieć świadomość, że skazujecie się tym samym na wybór pomiędzy kontynuowaniem zabawy, a rozegraniem interakcji z Mistrzem Gry.
– Jak nic… zobacz! Tam! – pokazała Keatowi ślady raz jeszcze, wchodząc coraz głębiej w las.
Sukienka, zmyślna fryzura i eleganckie buciki zdecydowanie nie były najlepszym strojem do pościgu kogokolwiek kiedykolwiek, a co dopiero, gdy gonić należało kogoś przez śnieżne zaspy? Na dodatek bez jakiejkolwiek kondycji? Coś jednak w głowie Gwen kazało podążać za pojawiającymi się śladami. Te wyraźnie się oddalały. Ruszyła, nie myśląc zbyt wiele, na chwilę tylko rzucając spojrzenie w stronę towarzyszącego jej mężczyzny. Pomoże jej? Nie znała go, ale miała przeczucie graniczące z przekonaniem, że ruszy za nią. Wszak nawet, jeśli uznawał jej poczynanie za głupie, była drobną panienką, a drobnych panienek nie zostawia się samych.
Malarka zauważyła kolejną parę stóp. To było zdecydowanie niepokojące. Ktoś ich podglądał w tym namiocie? W jakim celu? Może to był tylko psikus… a może coś więcej? Nie dowie się, dopóki nie zatrzyma uciekinierów. Była już właściwie przekonana, że osoby znajdujące się przed nią mają na sobie po prostu peleryny niewidki. I bardzo, bardzo chciała się dowiedzieć, w jakim celu postanowili je dzisiaj założyć.
– Stać! To obywatelskie zatrzymanie! – krzyknęła, wyciągając z kieszeni różdżkę, na której wcześniej położyła dłoń. Nie miała pojęcia, skąd te słowa znalazły się na jej języku: chyba musiała je usłyszeć kiedyś w kinie. Nie była nigdy w takiej sytuacji, serce dziewczyny waliło w piersi jak opętane, więc pod wpływem adrenaliny mogła zrobić… czy powiedzieć coś dziwnego.
Nie miała jednak czasu, aby teraz to dokładniej analizować. Niewidzialni ludzie (w tym jeden nieznajomy mężczyzna) uciekali, a panna Grey nie miała zamiaru pozwolić im uciec bez wyjaśnień. Na takie przyjęcia nie przychodziło się w pelerynach niewidkach! Szczególnie, że wszyscy zaproszeni chyba zdawali sobie z niezbyt stabilnej sytuacji politycznej w magicznym świecie. Ostrożność, zdaniem Gwen, była obecnie wskazana (Nawet jeśli jej aktualne poczynanie nie było ostrożne – ale nie była przecież sama!).
Uniosła różdżkę, celując nią mniej więcej w miejsce, nad którym widziała odbijające się ślady:
– Jinx! – krzyknęła. Trzeba było przerwać ten pościg, nim Niewidzialni znikną w ciemnym lesie.
Sukienka, zmyślna fryzura i eleganckie buciki zdecydowanie nie były najlepszym strojem do pościgu kogokolwiek kiedykolwiek, a co dopiero, gdy gonić należało kogoś przez śnieżne zaspy? Na dodatek bez jakiejkolwiek kondycji? Coś jednak w głowie Gwen kazało podążać za pojawiającymi się śladami. Te wyraźnie się oddalały. Ruszyła, nie myśląc zbyt wiele, na chwilę tylko rzucając spojrzenie w stronę towarzyszącego jej mężczyzny. Pomoże jej? Nie znała go, ale miała przeczucie graniczące z przekonaniem, że ruszy za nią. Wszak nawet, jeśli uznawał jej poczynanie za głupie, była drobną panienką, a drobnych panienek nie zostawia się samych.
Malarka zauważyła kolejną parę stóp. To było zdecydowanie niepokojące. Ktoś ich podglądał w tym namiocie? W jakim celu? Może to był tylko psikus… a może coś więcej? Nie dowie się, dopóki nie zatrzyma uciekinierów. Była już właściwie przekonana, że osoby znajdujące się przed nią mają na sobie po prostu peleryny niewidki. I bardzo, bardzo chciała się dowiedzieć, w jakim celu postanowili je dzisiaj założyć.
– Stać! To obywatelskie zatrzymanie! – krzyknęła, wyciągając z kieszeni różdżkę, na której wcześniej położyła dłoń. Nie miała pojęcia, skąd te słowa znalazły się na jej języku: chyba musiała je usłyszeć kiedyś w kinie. Nie była nigdy w takiej sytuacji, serce dziewczyny waliło w piersi jak opętane, więc pod wpływem adrenaliny mogła zrobić… czy powiedzieć coś dziwnego.
Nie miała jednak czasu, aby teraz to dokładniej analizować. Niewidzialni ludzie (w tym jeden nieznajomy mężczyzna) uciekali, a panna Grey nie miała zamiaru pozwolić im uciec bez wyjaśnień. Na takie przyjęcia nie przychodziło się w pelerynach niewidkach! Szczególnie, że wszyscy zaproszeni chyba zdawali sobie z niezbyt stabilnej sytuacji politycznej w magicznym świecie. Ostrożność, zdaniem Gwen, była obecnie wskazana (
Uniosła różdżkę, celując nią mniej więcej w miejsce, nad którym widziała odbijające się ślady:
– Jinx! – krzyknęła. Trzeba było przerwać ten pościg, nim Niewidzialni znikną w ciemnym lesie.
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Teraz je ujrzał - wzór ze stempli odbijających się na miękkim puchu śladów, wiodących coraz bliżej ściany drzew. Pierwsze ukłucie niepokoju, ledwie wyczuwalne, zbagatelizowane przez racjonalne usprawiedliwienie - być może byli to jedynie organizatorzy, mający czuwać nad porządkiem i nad tym, aby w trakcie zabawy nikt nie naginał zasad?
Do samotnego ściegu wyszywanego niewidzialnymi podeszwami dołączył drugi - bliźniaczy, tworzony coraz szybciej. W powietrzu rozbłysnął strumień zaklęcia - lecz nic się nie wydarzyło; drugie ukłucie niepokoju - po co organizatorzy mieliby przed nimi uciekać? Czemu chcieliby ich zmylić fałszywym tropem?
Czy kolejne zaklęcie pomknie już w ich stronę? Działał instynktownie, nie pozwalając sobie na ani jedną chwilę zwłoki - różdżka zatańczyła na opuszkach palców, dla pewności wolał mieć ją przygotowaną, gdyby... zaszła potrzeba obrony własnej? Obywatelskiego zatrzymania nie rozważał - zrobiła to za niego Gwen - miał nadzieję, że jej słowa skonfundują uciekających tak mocno jak jego. Rzucił kobiecie zaskoczone spojrzenie - poziom zdumienia jedynie pogłębił się, gdy dostrzegł jej szaleńczą szarżę i usłyszał determinację w głosie, gdy rzuciła zaklęcie.
W tym momencie nie było już chyba odwrotu - rzucił się biegiem w stronę samotnego pnia - przy którym jeszcze chwilę wcześniej stali mężczyźni - nie odwracając wzroku od wykwitających na śniegu śladów; obserwował miejsce, w którym naznaczyli swą obecność - ostatecznie sam również zdecydował się na utrudnienie ucieczki jednemu z zamaskowanych.
- Colloshoo!
Do samotnego ściegu wyszywanego niewidzialnymi podeszwami dołączył drugi - bliźniaczy, tworzony coraz szybciej. W powietrzu rozbłysnął strumień zaklęcia - lecz nic się nie wydarzyło; drugie ukłucie niepokoju - po co organizatorzy mieliby przed nimi uciekać? Czemu chcieliby ich zmylić fałszywym tropem?
Czy kolejne zaklęcie pomknie już w ich stronę? Działał instynktownie, nie pozwalając sobie na ani jedną chwilę zwłoki - różdżka zatańczyła na opuszkach palców, dla pewności wolał mieć ją przygotowaną, gdyby... zaszła potrzeba obrony własnej? Obywatelskiego zatrzymania nie rozważał - zrobiła to za niego Gwen - miał nadzieję, że jej słowa skonfundują uciekających tak mocno jak jego. Rzucił kobiecie zaskoczone spojrzenie - poziom zdumienia jedynie pogłębił się, gdy dostrzegł jej szaleńczą szarżę i usłyszał determinację w głosie, gdy rzuciła zaklęcie.
W tym momencie nie było już chyba odwrotu - rzucił się biegiem w stronę samotnego pnia - przy którym jeszcze chwilę wcześniej stali mężczyźni - nie odwracając wzroku od wykwitających na śniegu śladów; obserwował miejsce, w którym naznaczyli swą obecność - ostatecznie sam również zdecydował się na utrudnienie ucieczki jednemu z zamaskowanych.
- Colloshoo!
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 60
'k100' : 60
To co widział, mieszało się z rzeczywistością. Lekka mgiełka, przypominająca tę, jaka wydobywała się zazwyczaj z jego ust, nie tylko przy oddechu. Zatrzymał swój papieros w palcach, ostatecznie, nie odpalając go, tym bardziej, ze zaklęcie, które próbował zwerbalizować, nie zadziałało. Drobna mgiełka opadła w końcu na ziemię, tym bardziej przypominając mu rzucony pet. Zmarszczył brwi mocniej, ale kolejne, niepasujące elementy otoczenia, zostały wyłapane już przez innych.
Gdy on wciąż pozostawał w miejscu, przyglądając się miejscu, które przyciągnęło wzrok, to pozostali uczestnicy ruszyli dalej, dostrzegając też kolejne ślady - już widoczne w bielącym się śniegu. Ruszył więc biegiem, już nie zastanawiając się nad obiektem, podążając za dwójką osób i głosem inkantującym zaklęcie. Znał jego znaczenie, tak jak rozumiał,m co chcieli zrobić podążający za celem czarodzieje.
Mężczyzna wydawał się zwinny, biegł dużo lżej niż drobna, kobieca sylwetka, ale Skamandera bardziej interesował właściciel śladów i zaklęcia, które miało ich zmylić - Carpiene - rzucił na wydechu, celując różdżką przed siebie. Nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić, i mógł co najwyżej pluć sobie w twarz za własna opieszałość. Zaklęcie mogło pozwolić mu się rozeznać, gdzie pobiegła sylwetka i właściciel głosu. I kim właściwie był ów ktoś. czemu się ukrywał? Nie wierzył w zbieg okoliczności, nie wierzył też w żart - jeśli ni,m był, to bardzo w złym tonie. Nie wierzył też, by ów osobnik, nie miał nic do ukrycia, umykając przed złapaniem. A dwa... chociaż kojarzył mężczyznę z rozpiski, która jasno mówiła, że miał pomóc w ochronie imprezy, to obecność kobiety już mogła zastanawiać. Jakkolwiek to brzmiało, stał po stronie prawa i miął za zadanie chronić obecnych na sylwestrze czarodziejów. O rozrywce nie myślał - nie chciał i nie potrafił. Był dziś na służbie.
Gdy on wciąż pozostawał w miejscu, przyglądając się miejscu, które przyciągnęło wzrok, to pozostali uczestnicy ruszyli dalej, dostrzegając też kolejne ślady - już widoczne w bielącym się śniegu. Ruszył więc biegiem, już nie zastanawiając się nad obiektem, podążając za dwójką osób i głosem inkantującym zaklęcie. Znał jego znaczenie, tak jak rozumiał,m co chcieli zrobić podążający za celem czarodzieje.
Mężczyzna wydawał się zwinny, biegł dużo lżej niż drobna, kobieca sylwetka, ale Skamandera bardziej interesował właściciel śladów i zaklęcia, które miało ich zmylić - Carpiene - rzucił na wydechu, celując różdżką przed siebie. Nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić, i mógł co najwyżej pluć sobie w twarz za własna opieszałość. Zaklęcie mogło pozwolić mu się rozeznać, gdzie pobiegła sylwetka i właściciel głosu. I kim właściwie był ów ktoś. czemu się ukrywał? Nie wierzył w zbieg okoliczności, nie wierzył też w żart - jeśli ni,m był, to bardzo w złym tonie. Nie wierzył też, by ów osobnik, nie miał nic do ukrycia, umykając przed złapaniem. A dwa... chociaż kojarzył mężczyznę z rozpiski, która jasno mówiła, że miał pomóc w ochronie imprezy, to obecność kobiety już mogła zastanawiać. Jakkolwiek to brzmiało, stał po stronie prawa i miął za zadanie chronić obecnych na sylwestrze czarodziejów. O rozrywce nie myślał - nie chciał i nie potrafił. Był dziś na służbie.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 99
'k100' : 99
SAMUEL, GWENDOLYN, KEAT
Ruszyliście w pościg za niewidzialnymi czarodziejami, w ślad za oddalającymi się odciskami stóp wbiegając między drzewa. Gwendolyn i Keat rzucili zaklęcia niemal jednocześnie, dwa jasne promienie pomknęły w przód, mierzone – bez wątpliwości – we właścicieli odbijających się w śniegu butów. Sekundę później w powietrzu rozbrzmiała para głosów, jeden po drugim krzyczących protego; dopiero wtedy byliście w stanie stwierdzić, że mieliście przed sobą mężczyznę i kobietę, raczej młodych – choć nie dzieci; w powietrzu rozbłysła świetlista tarcza, która odbiła zaklęcie rzucone przez Gwen, jednak to, które wydobyło się z różdżki Keata, skutecznie ugodziło w cel. – Psidwacza… – rozległ się męski głos, jedna para śladów zatrzymała się natychmiast, a w następnej chwili rozległo się głuche tąpnięcie, wzbijające w górę tuman śniegu. Peleryna okrywająca tajemniczego jegomościa podwinęła się, ukazując parę zimowych butów i skrawek ciemnych nogawek spodni.
Druga para śladów, drobniejszych, nadal się oddalała, coraz bardziej znikając wam z oczu. Nie licząc Samuela; auror rzucił potężne zaklęcie demaskujące, które co prawda nie odkryło przed nim żadnych zasadzek – teren dookoła wydawał się czysty – ale teraz wyraźnie już wyczuł przed sobą dwie ukryte postacie: jedną leżącą na ziemi i właśnie próbującą wygramolić się z zaspy, i drugą, kluczącą między drzewami, z każdą chwilą oddalającą się od namiotu przy trakcie kolejowym.
Mistrz Gry wykonał rzuty na Protego: klik.
Na odpis macie 48 godzin.
Ruszyliście w pościg za niewidzialnymi czarodziejami, w ślad za oddalającymi się odciskami stóp wbiegając między drzewa. Gwendolyn i Keat rzucili zaklęcia niemal jednocześnie, dwa jasne promienie pomknęły w przód, mierzone – bez wątpliwości – we właścicieli odbijających się w śniegu butów. Sekundę później w powietrzu rozbrzmiała para głosów, jeden po drugim krzyczących protego; dopiero wtedy byliście w stanie stwierdzić, że mieliście przed sobą mężczyznę i kobietę, raczej młodych – choć nie dzieci; w powietrzu rozbłysła świetlista tarcza, która odbiła zaklęcie rzucone przez Gwen, jednak to, które wydobyło się z różdżki Keata, skutecznie ugodziło w cel. – Psidwacza… – rozległ się męski głos, jedna para śladów zatrzymała się natychmiast, a w następnej chwili rozległo się głuche tąpnięcie, wzbijające w górę tuman śniegu. Peleryna okrywająca tajemniczego jegomościa podwinęła się, ukazując parę zimowych butów i skrawek ciemnych nogawek spodni.
Druga para śladów, drobniejszych, nadal się oddalała, coraz bardziej znikając wam z oczu. Nie licząc Samuela; auror rzucił potężne zaklęcie demaskujące, które co prawda nie odkryło przed nim żadnych zasadzek – teren dookoła wydawał się czysty – ale teraz wyraźnie już wyczuł przed sobą dwie ukryte postacie: jedną leżącą na ziemi i właśnie próbującą wygramolić się z zaspy, i drugą, kluczącą między drzewami, z każdą chwilą oddalającą się od namiotu przy trakcie kolejowym.
Mistrz Gry wykonał rzuty na Protego: klik.
Na odpis macie 48 godzin.
Mimo panującego na zewnątrz mrozu, Gwen poczuła, jak zalewa ją pot. Nie miała najlepszej kondycji: nigdy nie uprawiała żadnych konkretnych sportów, skupiając się w całości na manualnych pracach. Niby znała powiedzenie „w zdrowym ciele, zdrowy duch”, ale po prosty zawsze brakowało jej czasu na dodatkowe umiejętności. Poza tym najzwyczajniej w świecie zawsze czuła się dość niezdarnie we własnym ciele i miała wrażenie, że jakakolwiek próba uprawiania sportu mogłaby skończyć się co najmniej źle.
Powoli zaczynała więc dyszeć, próbując przedzierać się przez śnieg. Do bucików wpadał jej zimny, biały puch, sprawiając, że delikatnie drżała przy każdym kroku. Zaklęcia posłane w stronę uciekinierów były udane, jednak to, które wymierzyła w jedną z postaci odbiło się; kobieta uciekała dalej, a w stronę Gwen pędziło odbite zaklęcie. Malarka musiała szybko podjąć decyzje.
Mogła próbować się bronić, ale drugi człowiek ukryty pod peleryną był i tak uwięziony; nawet jeśli towarzysząca mu kobieta ucieknie, i tak wyciągną z niego wszystko, co trzeba, a i do niej pewnie dotrą. Gwen zaś mierzyła siły na zamiary i wiedziała, że prawdopodobnie nie uda jej się dogonić. Lecące zaklęcie zaś nie było w takiej sytuacji wielką szkodą: uwięziony mężczyzna i tak jak na razie nie był w stanie się poruszyć przez zaklęcie Keata. Mogła więc je zignorować. Malarka wzięła głęboki oddech i otworzyła usta:
– Co pan tu robi? Proszę zdjęć pelerynę! – powiedziała. Uniosła różdżkę w stronę mężczyzny: – Expelliarmus!
Mogła poprosić niedoszłego uciekiniera o odłożenie kawałka drewna na ziemię, jednak emocje sprawiły, że rzucenie czaru w mężczyznę wydało się malarce rozsądniejszym wyjściem. Była tak zaaferowana całą sytuacją, że z ledwością dostrzegała poczynania Keata, a co dopiero mówić o biorącym udział w sytuacji Samie: nawet nie przeszło jej przez myśl, że ktoś jeszcze mógł zwrócić uwagę na uciekinierów. W końcu wszyscy „normalni” pewnie poszli się bawić w poszukiwanie skarbów, które i jej, i jej partnerowi prawdopodobnie umknęło sprzed nosa. Cóż, obywatelski obowiązek był ważniejszy! Z resztą, całe te skarby wydawały się trochę dziecinne, czyż nie? Zwłaszcza biorąc pod uwagę jej dzisiejszy nastrój.
Powoli zaczynała więc dyszeć, próbując przedzierać się przez śnieg. Do bucików wpadał jej zimny, biały puch, sprawiając, że delikatnie drżała przy każdym kroku. Zaklęcia posłane w stronę uciekinierów były udane, jednak to, które wymierzyła w jedną z postaci odbiło się; kobieta uciekała dalej, a w stronę Gwen pędziło odbite zaklęcie. Malarka musiała szybko podjąć decyzje.
Mogła próbować się bronić, ale drugi człowiek ukryty pod peleryną był i tak uwięziony; nawet jeśli towarzysząca mu kobieta ucieknie, i tak wyciągną z niego wszystko, co trzeba, a i do niej pewnie dotrą. Gwen zaś mierzyła siły na zamiary i wiedziała, że prawdopodobnie nie uda jej się dogonić. Lecące zaklęcie zaś nie było w takiej sytuacji wielką szkodą: uwięziony mężczyzna i tak jak na razie nie był w stanie się poruszyć przez zaklęcie Keata. Mogła więc je zignorować. Malarka wzięła głęboki oddech i otworzyła usta:
– Co pan tu robi? Proszę zdjęć pelerynę! – powiedziała. Uniosła różdżkę w stronę mężczyzny: – Expelliarmus!
Mogła poprosić niedoszłego uciekiniera o odłożenie kawałka drewna na ziemię, jednak emocje sprawiły, że rzucenie czaru w mężczyznę wydało się malarce rozsądniejszym wyjściem. Była tak zaaferowana całą sytuacją, że z ledwością dostrzegała poczynania Keata, a co dopiero mówić o biorącym udział w sytuacji Samie: nawet nie przeszło jej przez myśl, że ktoś jeszcze mógł zwrócić uwagę na uciekinierów. W końcu wszyscy „normalni” pewnie poszli się bawić w poszukiwanie skarbów, które i jej, i jej partnerowi prawdopodobnie umknęło sprzed nosa. Cóż, obywatelski obowiązek był ważniejszy! Z resztą, całe te skarby wydawały się trochę dziecinne, czyż nie? Zwłaszcza biorąc pod uwagę jej dzisiejszy nastrój.
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Kątem oka dostrzegł błysk smugi światła, zaklęcia splecionego z wiązek potężnej magii - w pierwszym odruchu chciał obronić się tarczą, sądząc, że jest ono wymierzone w ich dwójkę - że to posiłki uciekających czarodziejów; lecz w biegnącym za nimi nieznajomym rozpoznał mężczyznę, który pojawił się w namiocie tylko na chwilę - od samego początku zaznaczał, że nie bierze udziału w poszukiwaniach skarbu, a jego zaklęcie zdecydowanie nie chybiło celu; miało przynieść zupełnie inny efekt. Wyglądało więc na to, że kolejna osoba dołączyła do pościgu.
Kiedy również zaklęcie Keata dosięgnęło niewidzialnej sylwetki, uznał, że to najlepszy moment, żeby rozbroić skrywającego się mężczyznę; nie dosłyszał, że niemal w tym samym momencie Gwen spróbowała zrobić dokładnie to samo, co on ledwie chwilę później. - Expelliarmus - spróbował, jednocześnie zmuszając mięśnie do katorżniczego wysiłku - przyspieszył, tak jak i jego oddech oraz wyrywające się z piersi serce. Chciał dopaść do mężczyzny na tyle szybko, by tamten nie zdążył jeszcze podnieść się do pionu - planował zedrzeć z niego pelerynę, odsłonić tchórzliwie skrywaną twarz.
Nie wiedział, na co powinien się ostatecznie zdecydować - kobieta (dziewczyna? jej głos brzmiał niemal tak, jakby była rówieśniczką jego sióstr) kluczyła pomiędzy drzewami, umiejętnie starając się ich zgubić; była też piekielnie szybka - co, jeśli sprowadzi pomoc? Jeśli nie uda im się jej później znaleźć?
Ale coś podpowiadało mu, że powinni najpierw zadbać o to, by mężczyzna nie zaczął stanowić... zagrożenia? Kim byli uciekający przed nimi ludzie? Dlaczego w ogóle uciekali? I czy naprawdę mogli się stać zagrożeniem?
Miarowy, jednostajny bieg; różdżka wciąż trzymana kurczowo w dłoni. Odwrócił wzrok od śladów pozostawianych przez kobietę i wbił spojrzenie w szamoczącą się na śniegu parę zimowych butów, przyozdobioną widocznym fragmentem nogawki spodni.
Czy był już wystarczająco blisko, żeby pochwycić pelerynę?
Kiedy również zaklęcie Keata dosięgnęło niewidzialnej sylwetki, uznał, że to najlepszy moment, żeby rozbroić skrywającego się mężczyznę; nie dosłyszał, że niemal w tym samym momencie Gwen spróbowała zrobić dokładnie to samo, co on ledwie chwilę później. - Expelliarmus - spróbował, jednocześnie zmuszając mięśnie do katorżniczego wysiłku - przyspieszył, tak jak i jego oddech oraz wyrywające się z piersi serce. Chciał dopaść do mężczyzny na tyle szybko, by tamten nie zdążył jeszcze podnieść się do pionu - planował zedrzeć z niego pelerynę, odsłonić tchórzliwie skrywaną twarz.
Nie wiedział, na co powinien się ostatecznie zdecydować - kobieta (dziewczyna? jej głos brzmiał niemal tak, jakby była rówieśniczką jego sióstr) kluczyła pomiędzy drzewami, umiejętnie starając się ich zgubić; była też piekielnie szybka - co, jeśli sprowadzi pomoc? Jeśli nie uda im się jej później znaleźć?
Ale coś podpowiadało mu, że powinni najpierw zadbać o to, by mężczyzna nie zaczął stanowić... zagrożenia? Kim byli uciekający przed nimi ludzie? Dlaczego w ogóle uciekali? I czy naprawdę mogli się stać zagrożeniem?
Miarowy, jednostajny bieg; różdżka wciąż trzymana kurczowo w dłoni. Odwrócił wzrok od śladów pozostawianych przez kobietę i wbił spojrzenie w szamoczącą się na śniegu parę zimowych butów, przyozdobioną widocznym fragmentem nogawki spodni.
Czy był już wystarczająco blisko, żeby pochwycić pelerynę?
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 76
'k100' : 76
Wzrok miał skupiony na celach - dwie uciekające sylwetki, których jedynymi wyznacznikami były wyraźne, dostrzeżone po czasie, ślady w śniegu i głosy wymawianych zaklęć. Dwie postaci przed nim, które podjęły się pościgu za tajemniczymi postaciami, skutecznie zatrzymały jedną z nich, a właściwie - jednego. Towarzyszący upadkowi głos poświadczał o tym doskonale. Ale był ktoś jeszcze, uciekający zwinnie pomiędzy drzewami. Widział ją tylko dlatego, że magia zaklęcia rozbłysła, wskazując mu dwie, niewidzialne postaci - jedna, lądująca w zaspie, druga, przed nim, wciąż biegnąca. Nie zwolnił więc biegu, równał oddech, był wytrzymały, by pokonywać dłuższe dystanse, ale widząc, że uczestnicy pościgu skupiając się na mężczyźnie, zwrócił się do Keata. Jak na zwykłych? obywateli, radził sobie z towarzyszką bardzo dobrze - Jestem aurorem, zatrzymajcie go, zanim nie wrócę, spróbuję złapać tę drugą - rzucił na wydechu, poważnie, omiatając wzrokiem, także Gwen, ale nie mając czasu dodać nic więcej. Biegł dalej, mijając zaspę i ogniskując wzrok na oddalającej się sylwetce. Musiał ją dogonić, celowanie w sytuacji, gdzie wciąż kluczyła między drzewami, było ryzykowane. Musiał ją jakoś spowolnić, albo... siebie przyspieszyć - Mico - tym razem wskazał różdżką na siebie. Nawet nie zastanawiał się nad skutecznością prostego czaru, był pewien swoich umiejętności, szczególnie w dziedzinie magii obronnej. Ale magia magią, a pościg wciąż przed nim. Dosłownie. Możliwe, że gdyby nie jego opieszałość, łatwiej byłoby mu schwytać tajemniczych uciekinierów. I dowiedzieć się, o co właściwie chodziło. Idiotyczny żart zdążył wyeliminować. Nikt przy zdrowych zmysłach, wiedząc, jak sytuacja mogła być napięta, świeżo po pokonaniu anomalii... i prawdopodobnie dlatego, tak ciemne myśli, nabiegły jego myśli. Miał nadzieję, że się mylił, a jego przeczulenie miało okazać się czymś innym.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 60
'k100' : 60
GWENDOLYN, SAMUEL, KEAT
Przewrócony mężczyzna wciąż znajdował się na ziemi – a chociaż pozostawał pod peleryną niewidką, byliście w stanie dostrzec poruszający się śnieg i szamoczące się stopy, starające się strącić z siebie przyklejone do podłoża buty. Gwendolyn i Keat zaatakowali jednocześnie, rzucając to samo zaklęcie, jednak tylko promień, który wydostał się z różdżki młodzieńca, pomknął do celu. – Protego! – rozległo się przed wami, męski głos próbował przywołać zaklęcie tarczy – ale magia go zawiodła, a sekundę później na śnieg przed mężczyzną upadła długa, wykonana z ciemnego drewna różdżka. Czarodziej znajdował się tuż przed wami, z twarzą wciąż skrytą pod peleryną.
Samuel wyminął nieznajomego, pędząc za kluczącą między drzewami sylwetką. Jego zaklęcie, udane, pozwoliło na przyspieszenie ruchów: biegł szybciej, szybciej mógł też działać – i za moment miało mu się to przydać, bo biegnąca przed nim kobieta zatrzymała się na ułamek sekundy. – Obscuro – rozległo się tuż przed nim, a promień zaklęcia pomknął w jego kierunku. Czarownica, nie tracąc czasu, ruszyła w dalszą ucieczkę.
Czas na odpis wynosi 48 godzin. Samuel – w tej kolejce możesz wykonać dwie akcje (w obrębie jednego posta lub dwóch osobnych, jak będzie ci wygodniej).
Mistrz Gry wykonał rzuty kością na zaklęcia: klik.
Przewrócony mężczyzna wciąż znajdował się na ziemi – a chociaż pozostawał pod peleryną niewidką, byliście w stanie dostrzec poruszający się śnieg i szamoczące się stopy, starające się strącić z siebie przyklejone do podłoża buty. Gwendolyn i Keat zaatakowali jednocześnie, rzucając to samo zaklęcie, jednak tylko promień, który wydostał się z różdżki młodzieńca, pomknął do celu. – Protego! – rozległo się przed wami, męski głos próbował przywołać zaklęcie tarczy – ale magia go zawiodła, a sekundę później na śnieg przed mężczyzną upadła długa, wykonana z ciemnego drewna różdżka. Czarodziej znajdował się tuż przed wami, z twarzą wciąż skrytą pod peleryną.
Samuel wyminął nieznajomego, pędząc za kluczącą między drzewami sylwetką. Jego zaklęcie, udane, pozwoliło na przyspieszenie ruchów: biegł szybciej, szybciej mógł też działać – i za moment miało mu się to przydać, bo biegnąca przed nim kobieta zatrzymała się na ułamek sekundy. – Obscuro – rozległo się tuż przed nim, a promień zaklęcia pomknął w jego kierunku. Czarownica, nie tracąc czasu, ruszyła w dalszą ucieczkę.
Czas na odpis wynosi 48 godzin. Samuel – w tej kolejce możesz wykonać dwie akcje (w obrębie jednego posta lub dwóch osobnych, jak będzie ci wygodniej).
Mistrz Gry wykonał rzuty kością na zaklęcia: klik.
Trakt kolejowy
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Somerset :: Dolina Godryka