Wydarzenia


Ekipa forum
Alejka przy cmentarzu
AutorWiadomość
Alejka przy cmentarzu [odnośnik]17.07.17 2:11
First topic message reminder :

Alejka przy cmentarzu

Ścieżka na jeden ze starszych cmentarzy wiedzie długą alejką przez przerzedzony las, który zaścielała drogę stertą liści porywanych przez świszczący niekiedy wiatr. Najczęściej panuje tu jednak cisza, tak charakterystyczna dla cmentarnej aury. Niespotykane w okolicach ptactwo zdaje się omijać opustoszałą alejkę, jakby wyczuwając rozchodzącą się z wieczorną, gęstą mgłą - wizję śmierci.
Mimo zaklętej wręcz atmosfery ciszy od czasu do czasu ktoś pokonuje całą dróżkę, by przekroczyć ciężkie, kiedyś pięknie zdobione czernią - bramy prawie zapomnianego cmentarza. Pamięć widocznie nie umarła wraz z lokatorami.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka przy cmentarzu - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]06.01.23 10:40
To już drugi raz w ciągu miesiąca, kiedy znajduje się w Londynie. Tym razem nie jest tu na niczyje zlecenie, a z własnej, nieprzymuszonej woli. Częściowo nieprzymuszonej, bo popychany wyrzutami sumienia krąży po centrum miasta, bijąc się z myślami, które go tu przygnały. Wspomnienie brata jest niezwykle wyraźne i nie może zgasnąć, nie gdy wraca do niego każdego dnia, zarzucając się kolejnymi warstwami wyrzutów sumienia. Co chce sobie udowodnić, co zrozumieć, przychodząc tutaj i snując się nieznanymi sobie alejami?
Matka przestaje już zadawać pytania, domyślając się, że syn idzie w ślady starszego brata i nie zamierza siedzieć w spokoju - czy to właśnie jest jego motywacją? Kontynuacja rozpoczętego dzieła? Usilna potrzeba zagrania na nosie samozwańczym władzom? Matce nie umyka uwadze fakt, że stara miotła ginie gdzieś przed paroma tygodniami; drewno nowej lśni wszak innym odcieniem brązu, w innych miejscach nadgryziona jest zębem czasu. Winien jest jej przeprosiny i wyjaśnienia, lecz nie jest na nie jeszcze gotów. Nie chce iść do niej z pustymi rękami. Musi mieć coś, jakiś dowód, którym podeprze słuszność podejmowanych akcji, by matka miała pewność, że robi dobrze, że może być z niego dumna.
Idzie w zamyśleniu z rękoma wciśniętymi w kieszenie skórzanej kurtki, tej samej, którą brat wręcza mu dokładnie dwa lata i dwa dni wcześniej, na siedemnaste urodziny. W przewieszonej przez ramię torbie ma ze sobą drugie śniadanie, kilka pajd razowego chleba i cztery ugotowane na twardo jajka. Krąży po obrzeżach Londynu bez większego celu, pozwalając nogom prowadzić się w nieznanym sobie kierunku. Kiedy do jego uszu dociera dochodzący z niedaleka krzyk, rzuca się biegiem pustymi uliczkami. Nie zadaje sobie pytań kto ma w sobie na tyle odwagi, ale i powodów, by zapuszczać się w te okolice. Mogą to być porachunki gangów, jakichś złodziejaszków, czy innych szmalcowników, w których krzyżowym ogniu woli przecież nie stawać. Najłatwiej będzie ich zignorować, odejść we własną stronę, nie oglądając się na innych. Tylko która strona miała być jego? Czego tak naprawdę szuka, co chce osiągnąć? Czy nie wykazania się, udowodnienia swej odwagi? Kiedy ma to zrobić, jeśli nie tu i teraz?
Kierując się sięgającym uszu krzykiem dociera do uliczki przy cmentarzu i zatrzymuje się gwałtownie, odrzucając torbę na plecy. Pospiesznym wzrokiem przesuwa po zastanych sylwetkach, natychmiast wyciągając wnioski.
- Hej, ty! - woła zupełnie bez sensu, odbierając sobie efekt zaskoczenia. Łudzi się jednak, że dzięki temu napastnik porzuci biednego chłopaka i wycofa się, mając do czynienia z uzbrojonym przeciwnikiem. - Zostaw go! - przybiera groźny ton, do którego sięga na tyle rzadko, że brzmi on w jego ustach zupełnie nienaturalnie. Tamten drga nagle, zwracając swoją twarz w kierunku Smitha, nie puszczając jednak swojej zdobyczy.
- Wynoś się stąd, jeśli ci życie miłe - warczy mężczyzna, z zadziwiającą łatwością i lekkością szarpiąc trzymaną kurczowo Anne, jakby była ledwie workiem ziemniaków. Rzuca Smithowi groźne, wyzywające spojrzenie, nieznoszące sprzeciwu. Ian mało ma dotąd okazji, by się wykazać na polu walki. Może i ćwiczy na treningach Sów, może i ma w swoim dorobku kilka wygranych szkolnych pojedynków, ale nie mogą się one umywać do starcia z prawdziwym przeciwnikiem. Nie byłby jednak sobą, gdyby zatracił gdzieś po drodze hart ducha - na ten moment czeka przecież praktycznie od zawsze. Do schowanej za pazuchą skórzanej kurtki sięga natychmiast, bez zawahania celując w mężczyznę.
- Obscuro!
Ian Smith
Ian Smith
Zawód : stolarz, lotnik w oddziale łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
and the only solution
is to stand and fight
OPCM : 10 +2
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11168-ian-smith#343705 https://www.morsmordre.net/t11207-oisin#344724 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f422-irlandia-cork-maryborough-woods https://www.morsmordre.net/t11208-skrytka-bankowa-nr-2441#344725 https://www.morsmordre.net/t11209-ian-smith#344726
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]06.01.23 10:40
The member 'Ian Smith' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka przy cmentarzu - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]07.01.23 11:57
Już dawno temu przestała zadawać sobie pytania dlaczego to robią.
Dlaczego wciąż prześladują, szukają, polują. Przedmieścia Londynu było dużo mniej zatłoczone niż same miasto, uliczki zwykle wyludniałe; wiele kamienic stało pustych, lokale zamknięto, a mieszkania przeniosły się na wieś – sama też chciałaby móc zamieszkać gdzieś daleko, obok lasu albo sadu, rzeki albo przy morzu – gdzieś daleko, gdzie Anglia wyglądała zupełnie inaczej.
Ale oddech za jej plecami był rzeczywisty; mężczyzna biegnący prędko nie był tylko wytworem koszmarów i ziszczeniem wielu wizji, które przecież sobie wyobrażała ilekroć zapuszczała się do Londynu – to musiało w końcu nadejść. Zbyt długo pozwalała sobie na wiele, zbyt wiele ryzykowała, zbyt często przekładała instynkt i serce ponad rozum.
Z każdym kolejnym krokiem stawianym na wilgotnej, śliskiej ziemi, dochodziło do niej trywialne stwierdzenie, że zwyczajnie się doigrała.
Brakowało jej tchu, co czuła niemal boleśnie w klatce piersiowej, w której serce łupało przeraźliwie zaskoczone nagłym biegiem. Strach sprawiał, że ciało zapomniało jak poprawnie pompować krew, co momentalnie znalazło wyraz w bladej skórze, zwłaszcza tej na twarzy, która teraz przypominała bardziej zszarzały pergamin.
Czuła kroki coraz głośniej i wyraźniej, podobnie jak sapanie i obrzydliwe krzyki; próbowała skupić słuch tylko na własnych oddechu, ale zaraz potem i ten się urwał. Coś pociągnęło w tył, but wyraźnie poślizgnął się na wilgotnej nawierzchi, a później runęła w tył z impetem, uderzając plecami o mokrą ziemię.
Wzrok na moment zniknął za ciemną kurtyną; potrzebowała kilku sekund, by absolutna czerń przerodziła się w słabo wyraźne korony drzew – i kolejnych kilku, by zdać sobie sprawę, że jej ciało jest ciągnięte w tył po leśnym podłożu.
Instynktownie zaczęła się szamotać, warczeć i krzyczeć na przemian, znieczulić uszy na słowa, które padały z ust mężczyzny i sprawiały, że chciała zwymiotować. Próbowała się wyrwać, próbowała złapać jego rękę i odciągnąć ją od siebie, nie widziała nawet jego twarzy, ciągnięta w tył i sparaliżowana na moment, kiedy sweter gwałtownie i boleśnie wpił się w jej szyję, tamując dopływ świeżego powietrza.
Pierw nie dotarł do niej głos kogoś jeszcze; dopiero kiedy jej napastnik się odezwał, odwróciła głowę w bok, dostrzegając kolejną sylwetkę.
Chłopaka, chyba młodego, z wyciągniętą różdżką i krzykiem na ustach; nie rozumiała, co wypowiadał, po chwili też jego twarz rozmyła się pod naporem łez. Zsunęła ręce w dół, próbując wydostać je z rękawów swetra i wygramolić się z jego materiału – tak, aby w ręce mężczyzny zostało tylko jej ubranie.

wierzgam się i próbuję wydostać
1-2 marnie mi to idzie i napastnik szarpie mnie jeszcze bardziej, podnosząc z ziemi i chcąc wziąć "na ręce"
3-4 udaje mi się wyswobodzić ze swetra ale napastnik prędko odrzuca materiał i znów próbuje mnie złapać
5-6 w rękach napastnika zostaje tylko sweter, a jego dezorientacja pozwala mi wstać i zacząć znów uciekać


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]07.01.23 11:57
The member 'Anne Beddow' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka przy cmentarzu - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]29.01.23 14:39
Nie udało się, spostrzega z wielkim zdumieniem, święcie przekonany, że wymierzona w mężczyznę różdżka i przenoszona przezeń magia będą z nim współpracować. Jak może mu się to przytrafiać w takiej chwili?! W Ianie wzbiera się złość - na siebie, na magię, na cały świat, który układa się podle i pozwala na tak jawne przypadki przemocy. Czy to nie dlatego zdecydował się walczyć po stronie prawdziwego Ministerstwa Magii? Czy nie dlatego trzyma stronę Zakonu Feniksa, próbując śledzić każdy ich ruch, by być w gotowości, kiedy będą go potrzebować?
Napastnik nie odzywa się, nie czując żadnego działania zaklęcia, nadal szarpiąc się z chłopakiem, który także nie zamierza dać za wygraną. Ian nie należy do osób, które szybko odpuszczają, zwłaszcza w tak decydujących momentach. Zbliża się o kilka kroków, by w razie, jakby i teraz zaklęcie nie wyszło - co przecież nie może zdarzyć się dwa razy pod rząd! - będzie mógł go zaatakować pięścią.
- Colloshoo! - rzuca mocnym głosem zaklęcie pełen determinacji, gdy stojąc już na kilka kroków od tamtego mierzy do niego różdżką. Błyska jasne światło i magia skupia się wokół stóp czarodzieja, przytwierdzając podeszwy butów do podłoża ubitej drogi. - Biegnij, teraz! - woła do szamoczącego się chłopaka, kiedy materiał swetra zostaje w ręce napastnika. Mężczyzna chce już ruszyć się z miejsca, lecz dopiero wtedy spostrzega, że wymierzone w niego zaklęcie Iana przyniosło skutek.
Spojrzenie Smitha skrzyżowało się z czarodziejem, którego wyraz twarzy mówił o niezadowoleniu z zaistniałego obrotu spraw. I co teraz, mądralo?!, wybrzmiewa głos w umyśle młodego lotnika, gdy ledwie ułamki sekund dzielą go od następnego kroku, jaki zaważyć ma na jego przyszłości. Czy powinien z nim nadal walczyć? Obrazić i zagrozić, wytknąć głupotę postępowania? Nie ma pojęcia kim jest ten drugi, czy swoimi wpływami zaszkodzić może Ianowi czy też jego rodzinie. Przychodzą mu jednak na myśl też słowa Billy’ego, który na szkoleniach zaleca przecież zawsze, by nie wdawać się w niepotrzebne przepychanki, by zbędnie nie ryzykować. Świsnęło wypuszczone z płuc powietrze i wzrok Iana przenosi się na oswobodzonego już ze swetra chłopaka, który oddala się już w przeciwnym kierunku. Przebiega mu gdzieś z tyłu głowy sugestia, jakby go znał - rysy twarzy, to spojrzenie, może nawet i urywane w grymasie brzmienie głosu - tylko skąd?
Nie ma okazji, by długo się nad tym zastanawiać, pchnięty instynktem puszcza się zaraz biegiem, by zrównać się z uciekającym chłopakiem i wraz z nim zniknąć za zakrętem między budynkami.

| biegnę, biegnę i…
1 - czarodziej zdążył wyjąć różdżkę i rzuca na mnie Petrificus totalus
2 - udaje nam się uciec, ale zaraz za rogiem potykam się i wywracam (oby mnie nie dogonił…)
3 - udaje nam się uciec, gdy napastnik mocuje się z zaklęciem.
Ian Smith
Ian Smith
Zawód : stolarz, lotnik w oddziale łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
and the only solution
is to stand and fight
OPCM : 10 +2
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11168-ian-smith#343705 https://www.morsmordre.net/t11207-oisin#344724 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f422-irlandia-cork-maryborough-woods https://www.morsmordre.net/t11208-skrytka-bankowa-nr-2441#344725 https://www.morsmordre.net/t11209-ian-smith#344726
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]29.01.23 14:39
The member 'Ian Smith' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka przy cmentarzu - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]30.01.23 9:33
Przeciągnięcie materiału przez napięte ciało było uporczywe; ale w końcu kolorowe plamy swetra prześlizgnęły się przez sylwetkę, z impetem posyłając ją do przodu – dziewczyna wpierw poleciała naprzód, z trudem łapiąc równowagę i wstając na własne nogi. Błoto i mokre liście przylgnęły do jej kostek i odkrytych łydek, jedynie w połowie zakrytych za dużymi, materiałowymi spodniami spiętymi grubą klamrą paska w pasie. Dłonie zetknięte z ziemią były brudne, obszerna koszula, którą zabrała z szafy Juliena zafalowała ciemno-zieloną barwą kiedy Anne ruszyła do przodu gwałtownie.
Zaczęła znów biec; desperacko i brutalnie, stawiając kroki niemal na oślep i łapczywie połykając powietrze, które prędko zaczęło boleśnie obijać się o jej płuca.
Słyszała własny oddech i słyszała wrzask; zirytowany warkot przeradzający się w chrapliwe przekleństwo. Był tam ktoś jeszcze; kątem oka dostrzegała sylwetkę młodego chłopca wyciągającego różdżkę – nie wiedziała po co, bo zaklęcie się nie pojawiło, nie rozumiała też jego słów – dopiero kiedy wulgarne słowa znów zaczęły docierać do jej uszu, zdała sobie sprawę, że nieznajomy chłopak znów próbuje rzucić zaklęcie. Chciał ją obronić?
– Ty mały sukinkocie… – dotarł do niej syk za pleców, nie odwróciła się w tył i nie sprawdziła co się stało, ale z każdym kolejnym susem głos napastnika robił się jakby lżejszy i trudniejszy do wychwycenia, choć wciąż słyszała pojedyncze słowa układające się w najróżniejsze groźby.
Naprawdę był zdolny zrobić im to wszystko?
Nie było czasu na zastanawianie się nad prawdziwością złowrogich obietnic; skupiła wzrok na drzewach przed sobą, choć ten prędko zboczył na bok, na chłopaka, który uniósł różdżkę – uniósł i jej pomógł, puszczając się biegiem niemal ramię w ramię. Podświadomie chyba nawet nieco zwolniła – co było działaniem skrajnie głupim i nieodpowiednim – by mógł zrównać z nią krok.
W oddali widziała wyjście z lasu; wyjście wieńczone rzędem budynków mieszkalnych, starych kamienic, lokali i niedużych sklepów – tam były zaułki i miejsca, w których można się było ukryć.
W międzyczasie dosięgnęła różdżki, zaciskając na niej palce kurczowo; ta odbijała się w górę i w dół w szaleńczym tempie ich biegu, przecinając powietrze gwałtownie i szybko.
Coś świsnęło; słowo, wyharczane głośno i donośnie – nie zastanawiając się długo, odwróciła się przez ramię, ruchem nadgarstka instynktownie kreśląc czar tarczy Protego! – krzyknęła złamanym głosem, obejmując zasięgiem zaklęcia chłopaka. Zaklęcie posłane przez napastnika odbiło się od jasnej tafli, powodując kolejny ryk.

1-2 udaje nam się wybiec z lasu na tyle szybko, że napastnik gubi nasz trop
3-4 wybiegamy z lasu i próbujemy wtopić się w ludzi na ulicy, co nieco stopuje napastnika
5-6 skręcamy w złą stronę i biegniemy nie w centrum, a wąską, ciemną uliczką


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz


Ostatnio zmieniony przez Anne Beddow dnia 02.02.23 13:48, w całości zmieniany 1 raz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]30.01.23 9:33
The member 'Anne Beddow' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka przy cmentarzu - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]02.02.23 13:22
Zaklęcie napastnika nie trafia w Iana, choć ten już zaciska zęby, święcie przekonany, że wyrżnie spetryfikowany i padnie jak długi na połamanych chodnikowych płytach. Błyska zaklęcie tarczy i magia odbija się, rozpraszając wokół. Nie chcąc tracić czasu, lotnik chwyta za materiał koszuli chłopaka i popycha go przed siebie, żeby nie zwalniał kroku.
- Szybko, nie ma czasu! - popędza go, kiedy we dwóch wchodzą w zakręt i gnają coraz szybciej, licząc na łut szczęścia. Tyle że to nie do końca chce dziś z nimi współgrać.
Docierając do ślepego zaułka klnie szpetnie pod nosem. Dlaczego nie skręcił wcześniej, nie rozejrzał się za lepszym przejściem?! Dlaczego akurat to?! Otwartą ręką uderza w wysoki mur, naprędce oceniając, że nie ma co się nań wspinać. Wokół nie ma żadnych drzwi, jakie można by sforsować, ani nawet żadnej beczki, w której można by się schować. Dopiero wtedy obrzuca spojrzeniem swego nowego towarzysza, chcąc odczytać poziom jego strachu i zapytać czy ma może jakiś pomysł jak wybrnąć z tej sytuacji. Naraz mruga kilkakrotnie, nie mogąc wyjść ze zdumienia, a głos na moment grzęźnie mu gdzieś w gardle.
- Anne?! - zwraca się do niej - niego?! - z wyrzutem. Wydające się znajomymi rysy twarzy postaci i przywodzące na myśl mgliste skojarzenie znanych sobie osób, okazało się nagle wcale nie bezpodstawne. - To ty?! Ty… Twoje włosy… Skąd się tu w ogóle wzięłaś?! - zarzuca ją lawiną pytań, każde urywając w połowie, zbyt zszokowany tak nagła zmianą Beddow. Co sprawiło, że goni ją ten napastnik? Dlaczego sama szwenda się po Londynie? I co stało się z jej włosami?! Wiele pytań musiało pozostać bez odpowiedzi.
Zza pleców dochodzi ich warknięcie mocującego się z zaklęciem mężczyzny, który już zaraz ma ich dogonić i zamknąć w potrzasku, zapewne chętnie wprowadzając w życie wszystkie rzucone pod ich adresem groźby. Ian mruga znów pospiesznie, odrywając wreszcie wzrok od Anne i grzebie gorączkowo w wewnętrznych kieszeniach kurtki. Łobuzerski uśmiech gości nagle na jego twarzy, gdy z triumfem zerka na młodą czarownicę.
- To co, w górę? - rzuca doń ze śmiechem, kiedy w ręce pojawia się mała miotełka. Szybkim machnięciem różdżki rozprasza zamknięte na niej zaklęcie, a miotła powiększa się naraz do naturalnych rozmiarów. Od razu wraca mu podburzona na krótką chwilę pewność siebie. Nie zadaje już żadnych dodatkowych pytań - na to przyjdzie jeszcze czas. Przerzuca nogę przez drążek, a ciemne spojrzenie lustruje wyczekująco dziewczęcą twarz - Że też nie zorientowałem się od razu?!
Ian Smith
Ian Smith
Zawód : stolarz, lotnik w oddziale łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
and the only solution
is to stand and fight
OPCM : 10 +2
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11168-ian-smith#343705 https://www.morsmordre.net/t11207-oisin#344724 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f422-irlandia-cork-maryborough-woods https://www.morsmordre.net/t11208-skrytka-bankowa-nr-2441#344725 https://www.morsmordre.net/t11209-ian-smith#344726
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]03.02.23 11:46
Tarcza wyrosła zaraz obok chłopaka, odbijając specyficzną wiązkę światła, co zawtórowało zirytowanym warknięciem gdzieś za ich plecami. Zdawało jej się, że mężczyzna jest coraz dalej; że biegną na tyle szybko, by być w stanie go zgubić. Kroki stawiane były niemal na oślep – przeskakiwała instynktownie między wystającymi korzeniami starych drzew, obok krzewów i nierówności terenu, skupiona na biegu na tyle, by nie móc nawet zerknąć na towarzyszącego jej chłopaka na dłużej niż chwilę. Słyszała za to jego oddech, tak samo intensywny i ciężki jak jej własny; jego dźwięk przybrał na sile, kiedy wybiegli z leśnej alejki w kierunku rzędu budynków. Zrobiło się znacznie ciemniej, bruk był nieco wilgotny, co zaowocowało poślizgnięciem się i musem pochwycenia ceglanej ściany by uchronić się od upadku.
Dopiero wtedy pozwoliła sobie samej zerknąć w tył – pierw w tył, gdzie nie zarejestrowała goniącego ich napastnika, dopiero później powoli przenosząc spojrzenie na chłopca, który przyszedł jej z pomocą.
Jego widok był tak samo szokujący, jak jej towarzystwo dla niego – w odpowiedzi na jego słowa rozchyliła usta, oczy otworzyły się znacznie szerzej, a na płucach na moment zaległ bezdech. Rozpoznał ją, a ona rozpoznała jego, momentalnie zamiast szczęścia odczuwając przejmującą falę wstydu. Widział ją – w takim stanie, w takim miejscu, w takiej sytuacji. Brzydką, pogubioną, uciekającą przed kimś, kto przyłapał ją na próbie kradzieży.
– To szmalcownik – zignorowała jego pytania, szepcząc sykliwie, w międzyczasie wciąż poruszając głową w przód i tył, próbując zlokalizować spojrzeniem goniącego ją mężczyznę.
Wciąż nie było go widać, ale odgłos kroków zaczął nieść się po wąskiej uliczce; donośny i dudniący, jasno wskazywał na to, że ktoś biegł w ich kierunku.
– Cholera… – wymamrotała pod nosem, w popłochu szukając jakiegokolwiek wyjścia; w pewnej chwili zaczęła nawet kopać nogą po niedużym, zakratowanym okienku, najprawdopodobniej prowadzącym do czyjejś piwnicy, dopóki Ian nie zaproponował własnego pomysłu.
Spojrzała na powiększającą się miotłę z niedowierzaniem, jednak bez zbędnych pytań wskakując na latający pojazd za chłopcem. Zupełnie w tym samym momencie, kiedy w zaułku pojawił się mężczyzna z różdżką w ręku i wściekłością na twarzy.
– Szybko! – zawołała, kiedy Smith odrywał ich od podłoża, obejmując jedną ręką jego pas, drugie ramię przedłużone o różdżkę wyciągając w tył w razie potrzeby obrony.

1-2 odrywamy się od ziemi ale ciężko nam wymanewrować miotłą i ocieramy się o ostre odłamki ściany
3-4 mężczyzna rzuca się w naszą stronę i łapie za witki miotły, ale macham różdżką i prawie przypadkowo dźgam go nią w oko
5-6 mężczyzna rzuca zaklęcie, które uderza w ceglany mur i niszczy go, przez co musimy przelecieć przez mały otwór w ścianie


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]03.02.23 11:46
The member 'Anne Beddow' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejka przy cmentarzu - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]17.02.23 12:54
Brak odpowiedzi na zadane pytania specjalnie go nie dziwi. Po co marnować czas na gadanie, kiedy trzeba sprawnie działać? O wszystko wypyta ją później. Zza pleców dobiega ich jeszcze wołanie szmalcownika, któremu udaje się wyzwolić z przytwierdzającego go do ziemi zaklęcia. Chłopak jest pewien, że ten nie da wcale za wygraną i nie pozwoli im ot tak zniknąć bez żadnego szwanku. Wbrew pozorom Smith wcale nie jest tym przerażony. Bijące prędko w piersi serce burzy jego krew, napędza adrenalinę, a ta zaś motywuje do instynktownego działania.
- Trzymaj się! - woła jeszcze do Beddow, a w jego głosie z łatwością można wyczuć rozbawiony, acz zdeterminowany ton. Naraz podrywa ich z ziemi, rozlega się nagły świst w uszach, więc warkot rzucanej inkantacji gubi się gdzieś w pędzie wiatru. Szybujące tuż obok nich zaklęcie trafia w ścianę budynku i kruszy ją ze chrzęstem. Momentalnie sypią się cegły, wzbija się tuman czerwonego pyłu, na który chłopak wstrzymuje powietrze i mruży oczy. Skręca gwałtownie, wykonując ryzykowny manewr, w którym przeciska ich przez wytworzoną zaklęciem dziurę w murze. Ian chwyta obejmującą go rękę Anne i ciągnie ją ku sobie, zmuszając do mocniejszego pochylenia. Sam także niemal kładzie się na drążku, tym samym zmniejszając opór powietrza, aby szybciej i sprawniej przecisnąć się przez wąską szczelinę. Łopoczący materiał kurtki rozdziera się o jeden z wystających ostro zakończonych ubytków w ścianie, ale nie jest to na tyle istotne, by zatrzymywać się w trakcie. Z pewnością będzie jeszcze okazja, by nad nią zapłakać.
Lecą nisko ponad budynkami, mknąc na tyle szybko, by nikt ich nie dostrzegł, a już na pewno nie pozostawiony daleko w tyle szmalcownik. Nie ma sensu, by się za bardzo oddalać, zwłaszcza jeśli okaże się, że w tamte okolice będzie trzeba z jakiegoś powodu wrócić. Slalomem wymija kilka poszarzałych bloków, za nic mając sobie pojedyncze wnoszone ku niebu głowy. Ląduje na jednym z płaskich dachów budynków mieszkalnych, specjalnie wybierając miejsce tak, by nie spoglądał na nich żaden z gapiów, wychylający się z pobliskich zabudowań. Zsiada z miotły i zaciska ją mocno w ręce. Od lotnika biją prawdziwa radość i ekscytacja, z wypiekami na twarzy zaczyna krążyć po dachu.
- Mało brakowało, co? - śmieje się, zupełnie ignorując zagrożenie życia, w jakim przed momentem się znaleźli. - Widziałaś jak przecisnęliśmy się w tej szczelinie?! Szybko i bez szwanku, ślizg na zakręcie i prosto poza jego zasięg! Aż szkoda, że nie widziałem jego miny. Widziałaś jego minę? - Tyle by dał, by móc spojrzeć szmalcownikowi prosto w twarz i zaśmiać się głośno. Pokazać, że za nic ma jego groźby i że nikt nie może mierzyć się z Ianem Smithem, zwłaszcza kiedy chwyta miotłę w dłoń. Pełen emocji zawiesza swój wzrok na dziewczynie, której kredowobiała twarz daleka jest od wyrażania radości. Smith przystaje nagle, ciemne brwi unoszą się w zwątpieniu i zaniepokojeniu. - Anne? Wszystko w porządku?
Ian Smith
Ian Smith
Zawód : stolarz, lotnik w oddziale łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
and the only solution
is to stand and fight
OPCM : 10 +2
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11168-ian-smith#343705 https://www.morsmordre.net/t11207-oisin#344724 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f422-irlandia-cork-maryborough-woods https://www.morsmordre.net/t11208-skrytka-bankowa-nr-2441#344725 https://www.morsmordre.net/t11209-ian-smith#344726
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]20.02.23 15:18
Drążek miotły pod ciałem zdawał się być jedyną ostoją i stałym punktem; zwłaszcza kiedy wzbili się w powietrze, coś świsnęło w jej uszach, które zaraz potem straciły zmysł – uderzające w mur zaklęcie rozbiło ceglaną ścianę, a huk potoczył się po okolicy, prawie odgradzając im drogę ucieczki.
Ian coś krzyknął, a kiedy pociągnął ją ku sobie, schyliła się, zamykając oczy w ciasnym ścisku przerażenia, niemal gotowa na moment uderzenia i przeszywający ból.
Ale chwile przedłużające się w niekończące sekundy wcale nie doprowadziły ich do upadku; przeciwnie, poczuła przyjemny powiew powietrza, słodką ciszę w ciemności, zbyt sparaliżowana by otworzyć na nowo oczy. Dłonie napotkały fakturę materiału kurtki, później ciepłe ciało chłopca otulone ubraniem. Owinęła ramiona wokół jego pasa, w końcu splatając swoje palce w okolicach brzucha, z policzkiem opartym o jego plecy odważając się w końcu uchylić powieki.
Miasto znikało pod nimi; malało i kurczyło się, ukrywało pod półprzezroczystą taflą dymu z kominów i wilgotnej mgły. A oni byli ponad tym – wysoko i bezpiecznie, zaraz potem nurkując niżej, nad same budynki.
Nie słyszała już nawoływań szmalcownika i siarczystych przekleństw, jedynie charakterystyczny śpiew wiatru przedzierający się przez krajobraz by dotrzeć do ich uszu. Słyszała świszczenie nawet w momencie, w którym wylądowali, a ona zachwiała się nieco, podtrzymując ramię Smitha w obawie przed upadkiem.
Był zadowolony – zadowolony i uśmiechnięty, co w innych okolicznościach na pewno też by podzielała, odpowiadając uniesieniem kącików ust i radosnym okrzykiem, że ich uratował. Bo tak było, ale teraz Beddow poza zwycięstwem widziała przede wszystkim własną winę i głupotę.
Naiwność, nieostrożność, wreszcie wyrzuty sumienia. Nie wiedziała czy Michael, którego tak naprawdę nie znała, zdołał uciec. Czy przemknął gdzies do wyjścia albo schował się dostatecznie, czy jednak szmalcownik nie był sam i ktoś odprowadzał właśnie chłopaka do Tower.
To wszystko dla głupich rupieci, które myślała, że sprzeda.
Kroki Iana dudniły na dachu, słyszała też jego głos i wesoły ton; być może też dlatego nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, świdrując spojrzeniem własne wytarte buty do momentu, w którym z ust Smitha padło jej własne imię.
– Przepraszam… – wymamrotała, dopiero po upływie kolejnych chwil podnosząc na niego spojrzenie. Zażenowane, zawstydzone, w końcu smutne – dlatego, że zostawiła Michaela, że naraziła Iana, że dopuściła się czegoś takiego.
Wiatr znów świsnął, rozwiał krzywo ścięte kosmyki włosów; uniosła dłoń do twarzy by odgarnąć je z oczu, powoli wykonując kilka kroków w stronę Iana.
– Nie wiem co tam robiłeś, ale… dziękuję – choć była mu naprawdę wdzięczna, słowa ciężko przechodziły przez gardło. Naraziła go. Własną głupotą.
– Tu nie jest bezpiecznie. Możemy gdzieś polecieć? – wymamrotała, znów odnajdując spojrzeniem własne buty, uparcie unikając spojrzenia Smitha. Co miała tam znaleźć, gdy już powie mu prawdę?


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Alejka przy cmentarzu [odnośnik]04.03.23 8:01
Widok zmartwionej i zalęknionej Anne budzi wątpliwości, czy aby na pewno nie stała jej się krzywda, tam jeszcze na terenie starego cmentarza. Przesuwa po niej wzrokiem, chcąc dostrzec czy aby nie zraniła się, czy nie krwawi, a przedłużająca się cisza ściska mu naraz gardło. W jego oczach cała akcja zakończona zostaje pełnym sukcesem, nad czym się tu zastanawiać, czym się jeszcze martwić?
Kontakt fizyczny zwykle nie sprawia mu problemów. Nie, kiedy chodzi o poklepanie po ramieniu, przybicie piątki, przepychanki czy inną bójkę. Czasem ściska się też na powitanie czy na pożegnanie, choć to już znacznie rzadziej, bo mało ma przecież osób, z którymi łączy go na tyle bliska zażyłość, aby nie czuć związanego z tym dyskomfortu. Anne jest od niego niewiele niższa, a i tak nie dostrzega dziewczęcej twarzy, kiedy stoi ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym we własne buty. Słyszy słowa przeprosin, przelotne ledwie spojrzenie, z którego może wyczytać poczucie winy. Smith doskonale wie, że to podłe uczucie i że nienawidzi go całym sercem. Nikt nie lubi brać na siebie podobnego żalu, uświadamiać sobie jak wiele ryzykuje własnym zachowaniem, że nie chodzi tylko o swoje życie, ale też innych. Nabiera już powietrza w płuca, by rzucić kilka słów pocieszenia, rezygnując po szybkim namyśle. Wyciąga ramiona i wątłe ciało czarownicy zamyka w objęciach, przyciskając ją lekko do siebie, nie bacząc na ewentualny sprzeciw. Dziewczyna jest roztrzęsiona, co wyczuwa z łatwością pod naciskiem rąk. To prawdziwy cud, że odnajdują się w miejskim gąszczu, zwłaszcza iż żadne z nich nie bywa tu często. Łutem szczęścia czy innej wiszącej nad nimi opatrzności trafiają na siebie w tak krytycznym momencie, z którego nie wyszliby pewnie, znajdując się tu w pojedynkę. Przed oczami wyobraźni przebiegają mu nagle scenariusze, w których napastnik chwyta w swe szpony Anne i robi z nią te wszystkie okropności, z których śmierć jest najłagodniejszą z opcji. Na tę myśl mimowolnie wzmacnia swój uścisk, zupełnie jakby od tego miał zależeć ich dalszy los. Rozgląda się wokół, sięgając pobieżnie wzrokiem po otaczających ich budynkach. Nie zna tego miejsca, nie wie na ile jest bezpieczne i jak bardzo rozwinięte mają ci wszyscy szmalcownicy sposoby tropienia. Anne ma rację, należałoby się stąd wreszcie zwinąć.
- Zabiorę cię stąd. - Do domu, chce dodać, ale gryzie się w porę w język, kiedy ściszonym głosem zwraca się do czarownicy i sili na spokój. Pamięta ostatnie wyznanie Beddow, kiedy przyznaje się do braku dachu nad głową, do życia na garnuszku innych, do braku pracy i poszukiwań brata. Już po chwili oboje ponownie znajdują się w powietrzu, otuleni ciasno przez wiatr mkną pierw w górę, by zamajaczyć się na nieboskłonie poniżej chmur i zostawić ten nieszczęsny Londyn za sobą w drodze na zachód.

| zt x2
Ian Smith
Ian Smith
Zawód : stolarz, lotnik w oddziale łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
and the only solution
is to stand and fight
OPCM : 10 +2
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11168-ian-smith#343705 https://www.morsmordre.net/t11207-oisin#344724 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f422-irlandia-cork-maryborough-woods https://www.morsmordre.net/t11208-skrytka-bankowa-nr-2441#344725 https://www.morsmordre.net/t11209-ian-smith#344726

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Alejka przy cmentarzu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach