Wydarzenia


Ekipa forum
Zaczarowany Park
AutorWiadomość
Zaczarowany Park [odnośnik]17.07.17 3:00
First topic message reminder :

Zaczarowany Park

Przyjemny, spokojny park zajmujący dość spory teren za miasteczkiem, od strony zamku. Znajduje się w nim kilka marmurowych rzeźb, zawsze skłonnych do rozmów. Wszystkie mają jednak bardzo krótką pamięć, jeśli wrócić do nich kolejnego dnia, nie pamiętają poprzedniego spotkania - tym samym zaskoczeniem i zaciekawieniem zareagują na już usłyszane historie. Rzeźby przedstawiają młodzieńca z uniesioną różdżką, dwie panienki w trakcie pikniku oraz grupkę dzieci, które często śpiewają piosenki z początku lat czterdziestych. Przed mugolami rzeźby zastygają w bezruchu i całkowitym milczeniu czasem tylko mrugając do nieposłusznych dzieci. Ścieżki w parku są dość szerokie, latem można tu dostrzec wiewiórki, dookoła lata sporo ptaków i motyli.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zaczarowany Park [odnośnik]27.03.19 23:25
/ 9 listopada

- Trzynasta jedenaście – odpowiedziała Lucinda kiedy jeden z przechodniów zapytał ją o godzinę. Blondynka sama była zaskoczona jak szybko ten czas ucieka. Może tak właśnie się dzieje gdy głowę zajmują inne sprawy. Wszystko uciekało jej przez palce chociaż naprawdę starała się skupić na rzeczach istotnych zamiast rozgrzebywać to na co już i tak nie miała wpływu.
Dzisiejszego dnia umówiła się w parku ze swoim wujkiem, którego tak naprawdę nie widziała już wiele lat. To właśnie dzięki niemu i jego opowieściom Lucinda została poszukiwaczem artefaktów oraz łamaczem klątw. To właśnie jego podróże zainspirowały ją do tego by poznawać świat i cieszyć się życiem. Jej wuj prawdopodobnie nigdy nie sądził, że wystarczy rzucić w stronę młodego umysłu kilka historii z życia wziętych by zmienić szlachciankę w czarną owcę. I choć mężczyzna mógł mieć wyrzuty sumienia z tego powodu to Lucinda nie mogła być mu bardziej wdzięczna. Dużo rzeczy się w jej życiu działo i nie wszystkie były dla niej szczególnie dobre, ale nie wyobrażała sobie  być teraz kimś innym. Wszystkie decyzje jakie podjęła zaprowadziły ją właśnie do tego miejsca. Choć aktualnie przepełniał ją żal i rozgoryczenie to jednak wciąż miała więcej niż mogłaby prosić chociaż nie powiedziałaby tego teraz głośno. Zbyt wiele nocy nie przespała i zbyt wiele rzeczy poświęciła.
Selwyn nie miała pojęcia, że w mieście odbywa się coś takiego jak antymugolska manifestacja. W ogóle nie spodziewała się, że ludzie posuwają się do takich rzeczy. Chyba coś pozwoliło jej sądzić, że ludzie zgadzają się na to wszystko co aktualnie dzieje się w ich świecie ze strachu. Nie podejrzewała, że tak wiele ludzi prawdziwie nienawidzi mugoli i czarodziei brudnej krwi. Nie potrafiła zrozumieć tej nienawiści i nigdy nie będzie w stanie jej zrozumieć, ale jednak tak właśnie to wyglądało i Lucinda wiedziała, że to dobry moment by zareagować. Może powinna o tych manifestacjach z kimś porozmawiać? Może da się tych ludzi jakoś zmotywować aby odpuścili? Nie była teraz idealnym członkiem Zakonu Feniksa, ale dalej jej zależało na tym by naprawić to co już zdążyło się w tym pokręconym świecie zepsuć.
Rozmyślając nad tym wszystkim nawet nie poczuła kiedy ktoś przykleił jej kawałek papieru na plecach. Kartka wyglądała tak jakby ktoś pobrudził ją krwią, a napisy na niej nawoływały do zabijania mugoli i braku tolerancji. Nigdy w życiu nie byłaby nawet w stanie pomyśleć w podobny sposób, a co dopiero się z tym odnosić, ale co mógł sobie pomyśleć ktoś kto jej w ogóle nie znał? Wszyscy wszystkich wkładali do jednego worka – taki właśnie był urok wojny.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]28.03.19 0:28
To już jutro… Już jutro była umówiona w Mungu na wizytę. Jednocześnie bała się tego i czuła, że chyba jednak powinna to zrobić, co nie zmieniało faktu, że z niepokoju nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Dlatego mimo wolnego dnia i kiepskiej pogody uznała, że po prostu nie może siedzieć w domu. Nie dałaby rady usiedzieć na miejscu, spędzając czas tylko ze swoją sową.
Na zwykłą, burą sukienkę w której chodziła po domu zarzuciła więc tylko płaszcz, chwyciła parasol i po prostu wyszła, idąc tam, gdzie poniosą ją nogi. Byle przed siebie, byle być w ruchu. Spacer pozwalał ciału Gwen wyładować emocje, którymi dziewczyna aktualnie była przeciążona.
Nie wiedzieć jak, nie wiedzieć kiedy, malarka dotarła do zaczarowanego parku, który o tej porze wcale takiego zaczarowanego nie przypominał. Liście właściwie pospadały już z drzew, w większości zerwane prawdopodobnie przez wiatr i deszcze, jakie nawiedziły Anglię w ostatnim czasie. Park był dość pusty, ale czy temu można się dziwić biorąc pod uwagę aurę? Właściwie Gwen nie miała nic przeciwko. Brak ludzi oznaczał przyjemną ciszę pozbawioną gwaru krzyczących dzieci i pilnujących ich dorosłych.
Mijając jakąś manifestację nawet nie zwróciła na nią uwagi. Była zbyt skupiona na własnych myślach, aby zauważyć nawet coś tak głośnego, szczególnie, że wzrok wbiła raczej w podłoże, nie próbując podnosić głowy. Pogoda nie sprzyjała chodzeniu ze wzrokiem skierowanym przed siebie: wiatr wiał jej wtedy dokładnie prosto w oczy, co nie było w żadnym razie przyjemne.
Szła dość energicznie, mijając protest i nie zauważając kobiety, która znajdowała się przed nią. Malarka praktycznie wpadła na plecy Lucindy.
Och, ojej, przepraszam panią, bardzo przepraszam, nie zwróciłam uwagi – zaczęła od razu dukać, po czym zmarszczyła brwi. – Chwilkę… ma tu pani coś… chyba… czy to krew? – spytała, odklejając z pleców nieznajomej ulotkę.
Wzrok Gwen mimowolnie zatrzymał się na jej treści, a mina dziewczyny stopniowo zaczęła rzednąć. Malarka patrzyła pytająco to na trzymany w ręku kawałek papieru, to na kobietę, próbując zrozumieć… czy to był przypadek, czy może nieznajoma naprawdę miała tak okropne poglądy? W spojrzeniu Gwen pojawił się smutek. W końcu to właśnie antymugolskie poglądy czarodziejów były jednym z filarem jej smutków i osobistych problemów.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]02.04.19 11:58
Los czasami bywał okrutny, a Lucinda miała wrażenie, że dla niej częściej niż dla kogokolwiek innego. Wiedziała, że to egoistyczne podejście, ale chyba chciałaby, żeby od czasu do czasu zaskakiwał ją w pozytywny sposób, a nie tylko ten przez który cierpiała. Nie powinna była tak myśleć. Nie była prześladowana, a wojna dotykała ją w inny sposób niż tych wszystkich ludzi, którzy bali się wyjść z domu przed kolejnym atakiem na ich osobę. Selwyn umiała się bronić, a przynajmniej tak jej się od czasu do czasu wydawało. A jednak nadal czuła w świecie pewną niesprawiedliwość i dziwiło ją takie myślenie. W końcu nigdy tak do tego nie podchodziła. Zawsze robiła wszystko dla innych, a siebie zostawiała na szarym końcu zwykle sama sprowadzając na swoje barki problemy, za które później musiała płacić wysoką cenę. Chyba finalnie człowiek zaczyna myśleć o sobie dopiero wtedy kiedy naprawdę tego szczęścia dla siebie potrzebuje. By dalej funkcjonować, by odzyskać nadzieje na to, że jeszcze nie wszystko stracone i przede wszystkim po to by mieć siłę by o to wszystko jeszcze walczyć. W społeczeństwie, które tak chętnie poddało się oprawcy potrzebni są ci, którzy jeszcze chcą coś zrobić. Za dużo ostatnio się naoglądała krzywdy i za dużo zobaczyła zła w zwykłych ludzkich gestach by zwyczajnie zrezygnować.
Rozmyślając nawet nie spostrzegła, że szła zdecydowanie zbyt szybko. Dopiero głos przechodzącej obok kobiety sprawił, że się zatrzymała spoglądając na kobietę z powątpiewaniem. - Słucham? - zapytała zdezorientowana, ale po chwili wydźwięk słów dotarł do niej z wymalowanym na twarzy szokiem. - Krew? Jak to krew? - odparła chcąc dojrzeć coś co niby miało znajdować się na jej plecach. Było to jednak jak ganianie za psim ogonem – nic nie widziała, ale tak bardzo starała się spojrzeć, że prawdopodobnie niejednemu pojawił się uśmiech na twarzy kiedy spoglądał na jej zmagania. Nie był to jednak powód do śmiechu. W końcu skąd krew miała wziąć się na jej ubraniu, a nawet jeśli jakimś trafem to musiało być jej naprawdę dużo skoro kobieta była w stanie to zauważyć. - Co to takiego? - zapytała jeszcze zaniepokojona. Była fleją czy coś się wydarzyło? To było dobre pytanie i chciała poznać na nie odpowiedź.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]02.04.19 13:29
Dopiero po dłuższej chwili trzymania kartki w rękach Gwen zorientowała się, że krew nie była krwią. Znaki na ulotce przeczytała jednak szybciej, niż by chciała i nie potrafiła oprzeć się irracjonalnemu wrażeniu, że kobieta jakimś cudem przywdziała kartkę z własnej woli. W końcu tak wielu czarodziejów było przeciwnym niemagicznemu światu. A to przecież przez czarodziejów mugole tak bardzo cierpieli…
Malarka w dalszym ciągu nie potrafiła przeżyć tego, jak mogła być tak obojętna przez te wszystkie miesiące na to, co działo się ludziom wokół niej. Nie zwracała uwagi na pomniejsze wybuchy, czy dziwne transmutacje, które mijała na ulicy, żyjąc w głową chmurach, nie zastanawiając się nad tym, co się dzieje z otaczającymi ją nieznajomymi. A gdy już zwróciła na to uwagę to absolutnie przeraziła ją skala problemu. Nie mogła jednak nic z tym zrobić, nie miała pojęcia, jak mogłaby ten stan naprawić, bądź próbować naprawić. Czemu jednak Ministerstwo pozwoliło, aby anomalie trwały tak długo? To przecież było absolutnie straszne.
Tym bardziej nie potrafiła więc pojąć, jak czarodzieje – zamiast poczuć się odpowiedzialnymi za wywołaną sytuację – mogli mieć tak antymugolskie poglądy. I jeszcze na dodatek paradować po parkach, przyklejając je sobie do pleców. To było nie tylko niemiłe, ale też kompletnie nie na miejscu. Czy ci wszyscy ludzie nie mieli duszy?
Nieprzyjemne myśli Gwen tylko potęgował fakt, że malarka nie była w najlepszym nastroju; świat wydawał się być w ostatnim czasie przeciwko niej. Już myślała, że jej życie zaczyna się układać, że ma szanse na bliższe znajomości, że niedługo znajdzie swoje miejsce na Ziemi… a tu, proszę bardzo – przegrała pojedynek, a Artur okazał się żonaty. Do tego dochodziła kwestia wojny, problemów z matką oraz niestabilność emocjonalna, które wcale nastroju rudowłosej nie poprawiały.
Dlatego dziewczyna nawet nie zwróciła uwagi na to, że Lucinda sama jest zdziwiona i nie wie o co chodzi; w oczach Gwen kobieta już została skazana. Grey zwykle wierzyła w ludzi i nie spisywała ich od razu na straty, ale tego dnia miała już po prostu dosyć tej cholernej walki z wiatrakami, której najwyraźniej nie dało się wygrać. Spojrzenie malarki było więc pochmurne i poirytowane, gdy ta po prostu wcisnęła jej w rękę ulotkę.
Chyba się pani zawieruszyło – stwierdziła ostro, mimowolnie kręcąc głową. Pewnie nieznajoma zaraz zacznie ją obrażać i wyzywać od szlam, tak jak całkiem niedawno zrobił to szanowny „lord” i wielki uzdrowiciel Zachary Shafiq, ale na Gwen takie obelgi, bez żadnego pokrycia w rzeczywistości, po prostu przestały już robić wrażenie.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]04.04.19 22:00
Jeżeli ktoś znał Lucindę to wiedział, że daleko jej jakiegokolwiek krytyka. Oczywiście potrafiła podnieść różdżkę gdy była taka potrzeba, ale zwykle w imię dobra i w geście obrony. Nigdy z braku tolerancji czy uczucia nienawiści. To po prostu z nią nie grało. Blondynka była typem osoby, która zawsze chętnie pomagała innym. Rzadko w ogóle uwzględniała w czymkolwiek samą siebie bo bardziej liczyło się dla niej to co czuli inni i czego aktualnie potrzebowali. Potrafiła pomagać ludziom i ich słuchać. Tak naprawdę to właśnie ta cholerna empatia była odpowiedzialna za jej wszystkie dotychczasowe problemy, ale zwyczajnie nie potrafiła w żaden sposób tego zmienić. To był jej plan na życie. Zawsze zgodnie z samą sobą, a co można poradzić na to, że nie znała innego życia od tego, w którym dbała o innych? Po prostu tak było.
Selwyn także miała już dość tej ciągłej nagonki na mugoli. Doskonale potrafiłaby zrozumieć rozgoryczenie kobiety, bo niby czemu winni byli ci ludzie? To, że nie mieli w sobie magii cokolwiek zmieniało? Lucinda tego nie rozumiała. Tyle samo było dobra i zła w ludziach czy władali magią czy nawet nie mieli o niej pojęcia. W końcu mugole też potrafili się zabijać, mieli swoje wojny, w których skład także wchodziła tolerancja. Słyszała wiele i wiedziała, że magia nie powinna w to ingerować. Można walczyć o władzę, można spierać się w zdaniach, ale nikt nie powinien być lepszy i nikt nie powinien być gorszy. A niestety tak właśnie wyglądał ich świat.
Blondynka patrzyła jak wyraz twarzy kobiety zmienia się i na początku nie rozumiała dlaczego. Dopiero kiedy stojąca przed nią kobieta wsadziła jej wymazaną farbą kartkę Lucinda się wzdrygnęła. - Ale skąd to się… - zaczęła w ogóle nie rozumiejąc o co chodzi. To bzdura, która Selwyn nawet nie przeszłaby przez gardło. Ona antymugolska? Chodząca po mieście z taką kartką przyklejoną do pleców? Musiałby ją ktoś chyba potraktować imperiusem. - Nie wiem naprawdę skąd się to tutaj wzięło, ale obiecuje pani, że ja wcale tak nie uważam. - dodała patrząc na złowrogi wzrok kobiety. - Ja naprawdę lubię i szanuje wszystkich mugolów. Mają takie te fajne powiedzonka wszystkie i w ogóle… - prawdą było, że szlachcianka nie miała żadnej wiedzy jeżeli chodziło o mugoli i prawdopodobnie swoimi słowami jedynie się bardziej pogrążała.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]08.04.19 2:12
Była absolutnie przekonana, że lada moment do jej uszu dotrze zimny ton głosu i obelgi, nawet jeśli nie wypowiedziane wprost. Przecież najzwyczajniej w świecie nie mogło być inaczej. Gwen była mentalnie przygotowana na „cios” i – ku swojemu własnemu zdziwieniu – gotowa do kłótni i walki o swoje. Naprawdę miała dosyć przyglądania się temu wszystkiemu z boku.
Dlatego gdy Lucinda zaczęła zachowywać się niepewnie, próbując się tłumaczyć i będąc wyraźnie zaskoczoną całą tą sytuacją, rudowłosa potrzebowała chwili, aby zrozumieć, co tu się właśnie stało. Na twarzy Gwen najpierw pojawiło się zdumienie, które stopniowo zaczęło przechodzić w zmieszanie. Malarce było po prostu głupio.
Och – wyrwało się tylko z ust dziewczyny w pierwszej chwili, gdy Lucinda zaczęła tłumaczyć się ze swojej niewinności.
Jak mogła być tak ślepa i tak prędko oskarżyć tę kobietę? Absolutnie nie powinna tak się zachować. Sama nie lubiła być oceniana po pozorach, a właśnie przed chwilą to zrobiła. Była straszną, naprawdę straszną hipokrytką. Pewnie ktoś tej biednej kobiecie po prostu zrobił nieprzyjemny kawał. Ludzie potrafili mieć naprawdę „mądre” pomysły.
Wzięła głęboki oddech. Nie mogła teraz panikować. Musiała zachować spokój.
Ja… ja przepraszam, nie powinnam tak szybko pani oceniać – stwierdziła. Jej ton był dość niepewny, a spojrzenie Gwen spokorniało. – To… przepraszam, to takie głupie, naprawdę nie powinnam tak pani zaatakować, to było nieprzyjemne.
Westchnęła nerwowo, próbując opanować serce, które coraz to bardziej przyśpieszało. Malarka zdecydowanie nie lubiła tego typu sytuacji i nie do końca sobie w trakcie nich radziła. Szczególnie takiego dnia, jak dzisiaj. Gdyby tylko mogła zapomnieć o jutrze!
Wie pani, kto to mógł pani przykleić do pleców? Chyba warto byłoby takiej osobie zwrócić uwagę, to naprawdę niegrzeczne i dziecinne. – Miała nadzieję, że uda jej się odwrócić rozmowę na nieco inne tory. W żadnym razie nie zważała na to, że Lucinda mogła nie mieć pojęcia na temat niemagicznego świata; Gwen była już do tego przyzwyczajona. – Ta ulotka jest naprawdę paskudna.
Chyba każdy logicznie myślący człowiek byłby w stanie uznać to samo, przynajmniej tak wydawało się rudowłosej. W końcu lęk przed mugolami i niechęć do niemagicznego świata to jedno, a nawoływanie do mordowania innych to jednak zupełnie inny kaliber nienawiści.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]12.04.19 12:44
Lucinda wiedziała, że teraz nikomu nie można było wierzyć na słowo. Ludzie byli różni, a ich poglądy często kłóciły się z niewinnym wyglądem czy mylącym uśmiechem. Sama w końcu pokładała dużo wiary w ludzi, którym daleko było do niewinności. Taka była ludzka natura, a w czasie wojny można było ją poznać w najbardziej okrutny sposób.
Blondynka naprawdę by chciała by to wszystko wyglądało inaczej. Chciałaby, żeby ludzie mieli w sobie wystarczająco dużo tolerancji by po prostu żyć między sobą i nie walczyć o prawo do istnienia. Niestety jej marzenia nie pokrywały się z rzeczywistością, a ona nie miała w żadnej mocy sprawczej. Po prostu działo się tak, że nawet idąc ulicą nie można było być pewnym, że nikt nie wyciągnie w twoim kierunku różdżki czy… jak w przypadku Lucindy jakiejś całkowicie bezsensownej i obraźliwej kartki. W końcu to nie krew dzieli ludzi, a właśnie ludzie. - Spokojnie – zaczęła widząc, że kobiecie naprawdę zrobiło się głupio po tak prędkich oskarżeniach. - Jestem pewna, że każdy zareagowałby w podobny sposób. - dodała jeszcze gniotąc w dłoni obraźliwą kartkę i wyrzucając ją do kosza obok. - To wszystko przez brak jakiejkolwiek tolerancji, prawda? Czemu ludziom tak ciężko przychodzi koegzystowanie razem? Jeden jest uzdrowicielem, drugi jest aurorem, a trzeci może być nawet i złodziejem, ale jakoś żyje w społeczeństwie, a tutaj wystarczy jedynie krew, coś na co człowiek nie ma i nie będzie mieć wpływu nigdy… - westchnęła nadal w ogóle nie rozumiejąc tego jak do tej wojny doszło. Czy ludziom naprawdę jest tak ciężko akceptować drugiego człowieka? Lucinda nie miała z tym problemu. Można powiedzieć, że to wszystko szło nawet w drugą stronę. Wszystkich traktowała jednakowo i choć to także nie było dobre to w jej oczach po prostu lepsze – Właśnie mijałam manifestację i tam pojawiały się podobne hasła. Myślę, że ktoś widząc jak przechodzę obok chciał siłą wcielić mnie do swoich szeregów. Nie da się nikogo zmusić do swoich poglądów chociaż prawdopodobnie dla niektórych byłoby to łatwiejsze. - dodała jeszcze spoglądając na kobietę z delikatnym uśmiechem. Doskonale rozumiała jej oburzenie i to jak się poczuła. Sama Lucinda prawdopodobnie zareagowałaby w takiej sytuacji podobnie. Czasami miała jednak wrażenie, że z tymi ludźmi nie da się wygrać.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]13.04.19 23:34
Myśli pani? – mruknęła, nie do końca wiedząc, gdzie podziać wzrok. Nie powinna, naprawdę nie powinna się tak zachować. To przez to wszystko… nie była ostatnio do końca sobą. Nie pamiętała, kiedy ostatnio była tak drażliwa i skora do słownych utarczek.
Westchnęła ze smutkiem, przygryzając wargę. Czuła, że robi się coraz bardziej zmarznięta: dopóki szła, niższa temperatura i wilgotność nie przeszkadzały jej tak, jak teraz, gdy na chwilę się zatrzymała.
A przecież wszyscy krwawimy jednakowo – dodała tylko do wypowiedzi kobiety, wciąż nieco zmieszana przez to, jak ją potraktowała.
Przypomniała sobie, że też miała jakąś krzykliwą grupę, jednak po prostu nie zwróciła na nią uwagi. Była zbyt zamyślona i skupiona na sobie, aby zwrócić uwagę na manifestacje, ale zauważenie ulotki na plecach tej niewinnej kobiety już nie było problemem. Ach, ta ironia losu.
Gdyby tylko te poglądy były czymkolwiek poparte! Wiedzą, badaniami, doświadczeniem… czymkolwiek. A to w większości tylko puste słowa, których pewnie ci manifestujący nie potrafią uzasadnić – zawtórowała.
Świat ludzi był pełen hipokryzji, zarówno po tej magicznej, jak i niemagicznej stronie. Ten konkretny przypadek uderzał jednak szczególnie w Gwen. Przecież magia mogłaby pomóc w naprawie świata, a przez tak dużą izolacje i zamknięte umysły czarodziejów mugole nie mieli do niej dostępu. O ile łatwiejsze byłoby choćby leczenie!
Poza tym być może dzięki temu w Wielkiej Brytanii nie panowałaby aż taka panika spowodowana anomaliami. W końcu poznany wróg nie był aż tak straszny, łatwiej byłoby znaleźć sposób na opanowanie go. Niemagiczni zaś żyli obecnie w paranoidalnym strachu, nie mając pojęcia, co się dzieje z nimi, z ich światem. Nie było nikogo, kto by im to wyjaśnił, nikogo, kto by powiedział, że magia wcale nie jest taka zła… Co, jeśli obecny stan rzeczy znów doprowadzi do nienawiści względem czarodziejów? Bo przecież przy anomaliach utrzymanie magii w sekrecie graniczyło z niemożliwym.
W przeciwieństwie jednak do średniowiecznego palenia czarownic, to współczesne byłoby niestety w pełni uzasadnione. Mugole naprawdę mieli wszelkie powody, by mieć coś za złe czarodziejom. Magiczny świat zaś powinien bić się pokornie w pierś, bo chcąc nie chcąc to on był temu wszystkiemu winny.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]22.04.19 20:27
Lucinda wiedziała, że kolor krwi nie powinien być wyznacznikiem sposobu traktowania innych. O to walczyła i chciałaby, żeby każdy miał w sobie tyle odwagi co spotkana w parku kobieta. W końcu tak łatwo zwykłym słowem było narazić się na kłopoty i to nie tylko takie powierzchowne, ale prawdziwe. Łatwo było narazić swoje życie i zdrowie, a jednak właśnie takiej odwagi powinni wszyscy się nauczyć. Blondynka nie miała kobiecie za złe tego, że tak zareagowała na widok krzywdzącej ulotki przyklejonej do jej pleców. Nie miała też zamiaru w żadnym stopniu jej urazić dlatego cieszyła się, że kobieta uwierzyła jej w dobre intencje. Nie wiedziała przecież co mogłaby powiedzieć, żeby ów kobietę przekonać. Nigdy nie była w podobnej sytuacji, a jednak różne rzeczy się zdarzały. Świat jeszcze niejednokrotnie miał jej rzucić kule pod nogi i chyba nie było to już dla niej żadnym zaskoczeniem. - Oczywiście, że wszyscy krwawimy tak samo – zaczęła unosząc kącik ust w dość smutnym uśmiechu. - Niektórzy jednak chyba nie widzą tego tak jak my. To przykre, ale prawdziwe. - dodała jeszcze przyglądając się kobiecie.
Czasami miała wrażenie, że to wszystko to walka z wiatrakami. Oczywiście walka warta wszystkiego, bo każda jest lepsza od bierności, a jednak… ludzie tego nie rozumieli. Łatwiej było im wierzyć w brednie, łatwiej było im widzieć w tym czego nie znali zło niż spojrzeć na to wszystko z tej tolerancyjnej strony. Nie potrafiła tego zrozumieć. Czarna magia niszczyła duszę, niszczyła logiczne myślenie, sprawiała, że ludzie skupiali się na władzy, która nigdy nie będzie do nich należeć. Stawali się ślepi nie mając o tym w ogóle pojęcia. - A czy uwierzyłaby Pani naukowym potwierdzeniom? Ja nie – odpowiedziała szybko oczywiście nie oceniając kobiety w żadnym stopniu jedynie dzieląc się swoim zdaniem na ów temat. - Nauka także potrafi być dwulicowa. Nie wszystko co potwierdzone naukowo jest prawdą. Często to niestety tylko manipulacja. - dodała.
Lucinda zagadała się i kompletnie zapomniała, że przecież śpieszy się na spotkanie z wujkiem, który na pewno właśnie się zastanawiał gdzie jego siostrzenica się podziewa. Blondynka nie chciała by musiał czekać jeszcze dłużej, albo co gorsza po prostu sobie poszedł myśląc, że nie przyszła. - Przepraszam, ale naprawdę się śpieszę. Mam na imię Lucinda i mam naprawdę nadzieje, że ta okropna ulotka nie sprawiła Pani przykrości. Finalnie bardzo miło mi się rozmawiało. - odparła z delikatnym uśmiechem. - Proszę nie zmieniać myślenia. Takie spotkanie sprawiają, że człowiek nie skreśla tego świata całkowicie – dodała i pożegnała się by ruszyć dalej przez park teraz już bardziej na siebie uważając.

z.t


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]22.04.19 21:51
Nie mając nic do dodania pokiwała tylko głową. Nad kolejnymi słowami Lucindy musiała się jednak przez chwilę zastanowić. Czy uwierzyłaby? Pewnie nie od razu, pewnie nie tylko jednym, pewnie byłaby ostrożna i sprawdzałaby, kto je przeprowadził, ale przecież w czymś takim musiała być choć odrobina prawdy. Głupie byłoby skreślanie czegoś takiego na samym starcie, tak samo, jak skreślanie czyjejkolwiek opinii. Za tymi też stały często złe doświadczenia, wychowanie, lęk, niepewność. Antymugolskie poglądy magicznej części świata były straszne i niesprawiedliwe, ale nie robiły od razu z tej „drugiej strony” bezwartościowych ludzi.
Potrafi, ale… to przynajmniej byłby jakiś argument – stwierdziła tylko. – Nawet, jeśli wadliwy.
Nie miała zamiaru zatrzymywać śpieszącej się kobiety. Sama też zaczynała marznąć; stanie w deszczu nie było najlepszym możliwym pomysłem.
Oczywiście. Ja… jestem Gwen. Nie, nie, nic się nie stało, to nie pani wina. Mi również – odpowiadała pannie Selwyn. – N… nawzajem! – krzyknęła za odchodzącą kobietą, zauważając, że jej dłonie trzęsą się z zimna. Czas wracać do domu, zdecydowanie.
Gdy Lucinda zaczęła się oddalać, Gwen odwróciła się na pięcie, kierując się w przeciwną stronę od niej. Ruszyła żwawym krokiem, czując, że dość już tego dobrego. Musiała jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu, najlepiej pod kołdrą i z ciepłą herbatą na rozgrzanie.
Idąc, początkowo skupiała się na analizie spotkania z panną Selwyn. Zastanawiała się nad tym co i jak mogłaby zrobić, czy otworzyć oczy magicznemu światu. Myślała o tym, jak mogłaby zadziałać, gdzie uderzyć? Z czasem jednak myśli dotyczące wizyty w Mungu, do którego miała się udać kolejnego dnia, powróciły.
Ech, musi zacząć myśleć, potem działać! To jest głupi pomysł! Ale z drugiej strony… z kim innym mogłaby szczerze porozmawiać? Alexander, ten uzdrowiciel, wydawał się przez list całkiem sympatycznym człowiekiem. Może naprawdę trochę jej… pomoże? Tylko w jaki sposób? Owszem, pewnie rozwieje jej wątpliwości co do kwestii niezbyt stabilnego serca. Zauroczenie w Arturze trwało jednak coraz dłużej, Gwen miała wrażenie, że wraca do „stabilności”. Szkoda tylko, że „stabilność” oznaczało zauroczenie w cudownym, lecz żonatym mężczyźnie, który najwyraźniej traktował ją po prostu jak młodszą koleżankę, której brakuje starszego brata, więc trzeba jej czasem pomóc.

| z/t


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]12.01.21 1:22
Jedna z licznych szarych sów przemierzała tej nocy Londyn. Nie wyróżniała się niczym od innych pocztowych ptaków. Przeciętnej wielkości i szybkości, niosła w dziobie starannie zapieczętowany list. Leciała wysoko, nie zniżając lotu i nie zważając na świszczący dookoła wiatr. Gdy pod nią zaczęły migotać światła latarni, zapikowała w dół. Przez chwilę krążyła nad ulicami miasta, aby ostatecznie otworzyć dziób i wypuścić z niego list, który po chwili tańczenia w powietrzu opadł na ziemię.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec leżący przed wejściem do klubu list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:

Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:

  • Dylan Chambers – były przedstawiciel Magicznej Policji, zabity w trakcie publicznej egzekucji po przeciwstawieniu się aktualnej władzy.
  • Sophia Carter – aurorka, zmarła w trakcie działań wojennych.
  • Roderick Smith – były pałkarz Jastrzębi z Flamouth. Aresztowany po ataku na funkcjonariuszy Magicznej Policji. Zamordowany za zgodą Wizengamotu w ramach wymierzenia pokazowej kary śmierci.

Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:

kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Zaczarowany Park - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]21.04.21 17:11
3 listopada 1957, popołudniu

Na ten dzień Aquila Black czekała o wiele bardziej niż na jakikolwiek inny, przynajmniej ostatnimi czasy. Od momentu spotkania na pogrzebie Alpharda, ciepłych słów składanych cichym głosem, trzymania za dłonie, czy niewypowiedzianych myśli, krążących gdzieś dookoła. Jedno było pewne, Craig Burke miał coś w sobie, ale czasy, w jakich przyszło im żyć... Nie były proste. Oczywiście, miały doprowadzić do najlepszego, do oczyszczenia świata, do prostej i jasnej historii, ale droga była długa i wymagała ofiar, takich jak lord Black, po którym teraz Aquila nosiła kilkumiesięczną żałobę. Nie miała najmniejszego zamiaru zresztą zdjąć jej przedwcześnie, chodziło o jej ukochanego brata, który teraz spoczywał w zimnej krypcie Blacków na Cmentarzu dla magicznych. Kazali jednak żyć dalej, iść do przodu, nieść schedę, ojciec zaś kazał utrzymać względy lorda Burka. Tak więc też należało uczynić, a cieszyć mogła się jedynie z tego, że chodzi właśnie o niego.
Alkohol, który wypiła dzień wcześniej, dawał się we znaki, jednak nie było czasu do stracenia. Przygotowania trwały od rana, a chociaż Black nie miała zamiaru wyglądać tak, żeby mężczyzna domyślił się jak wiele godzin pielęgnacji zażądała przed wyjściem z domu, to każdy szczegół musiał być dopracowany. Ołówkowa czarna suknia bez dekoltu, sięgająca kostek, ciemny płaszcz o dwóch warstwach i francuski beret, delikatnie przekrzywiony na bok. Aquila myślała długo, czy nie ubrać na tę okazję naszyjnika, który anonimowo sprezentował jej Craig, jednak ostatecznie uznała, że powinien zostać w domu. Ojciec chciał, aby zdobyła jego względy, ale przecież to nie oznaczało, że miała za nim latać niczym trzpiotka na jednym z francuskich balów. Na Salazara, była Blackiem.
- Lord Burke - uśmiechnęła się tylko delikatnie, gdy mężczyzna odebrał ją z Grimmauld Place 12. Oczywiście w spotkaniu miała im towarzyszyć służba, ale to dobrze. Zwykle się przydawała. Black nie miała jednak zamiaru brać ze sobą Celine. Była zbyt ładna, za bardzo potrafiła zawrócić w głowie. Starsza Irene, która służyła Blackom od dziesiątek lat, z pewnością sprawdzała się w roli przyzwoitki o niebo lepiej. - Cieszę się, że się udało... - dodała ciszej do mężczyzny. Fakt, że Pollux Black zgodził się na to spotkanie i jeszcze wyraził taką aprobatę, był odprężający, zwłaszcza w świetle wrześniowych wydarzeń. - Czemu akurat Zaczarowany Park, Craig? Lubisz to miejsce? - wydawało się być dość romantyczne, zwłaszcza w szumie różnokolorowych liści, które niemal całkowicie spadały już z drzew, pozostawiając jednak w Londynie swoją własną lekką aurę.
Żołądek ścisnął się w supeł, gdy przekroczyła próg domu. Oficjalnie odbywała spotkanie z Craigiem Burkiem. Tym samym, którego spotykała przypadkiem. Tym samym, który może i kiedyś zawrócił jej w głowie, ale potem został jedynie we wspomnieniach. Tym samym, który chciał czegoś więcej. Tym samym, który jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mógł stać się jej bliższy niż ktokolwiek. Czy była gotowa? Nie, raczej nie.



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]18.05.21 17:53
Skłamałby, gdyby powiedział, że nie odczuł ulgi, czytając list od nestora Blacków. Nadal czuł się bardzo nieswojo z myślą, że musiał poruszać podobne tematy w czasie, gdy cała rodzina przeżywała żałobę. Było to zwyczajnie nieodpowiednie, wręcz nie do pomyślenia. Nie mógł jednak stać z założonymi rękami po tym, o czym doniosła mu sama Aquila. Być może jednak dobrze się stało. Sam nie wiedział, jak długo zabierałby się za jakieś poważniejsze kroki - bo co innego było wręczyć Aquili anonimowo wielki, szmaragdowy wisior, a co innego faktycznie napisać do jej ojca z pytaniem o zezwolenie na walkę o względy pięknej lady Londynu. Chciał dać czas - jej, na podniesienie się po żałobie, ale także sobie. Na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Spójrzmy prawdzie w oczy, przez wiele lat żył w luźnym związku, który nie miał szans na legalizację. Odpowiadało mu to. Zwyczajnie się też przyzwyczaił. Myśl o tym, że tamta relacja dobiegła końca - dość burzliwie należy dodać - a teraz miałby faktycznie starać się o czyjąś rękę, była... obca. Burke chciałby mieć możliwość do niej przywyknąć, zanim wykonałby jakiś poważny krok. Ale los zadecydował za niego. Czy żałował? Właściwie nie. Aquila była zbyt czarująca i intrygująca, by żałować czegokolwiek, co było z nią związane. Nadal czuł się odrobinę nieswojo, ale nie problemem było to zignorować. Z resztą, uczucie to wkrótce miało minąć. Miał nadzieję.
Pod kamienicę Blacków zajechał dorożką. Przed domem lordów Londynu zatrzymał się elegancki, zaprzężony w jednego wierzchowca powóz z herbem Burke'ów wymalowanym na boku. Przecież nie kazałby Aquili iść pieszo aż do Zaczarowanego Parku, wolne żarty! Gdy ujrzał ją na progu domu, skłonił się nisko, by następnie złożyć delikatny pocałunek na wierzchu jej dłoni. - Lady Aquilo - przywitał się, pomagając jej następnie wsiąść do powozu. Przyzwoitka naturalnie wsiadła do środka za nimi, wszelaka dodatkowa służba musiała zadowolić się miejscem na koźle, obok woźnicy, lub siedzisku z tyłu dorożki.
- Ja także jestem rad i pełen wdzięczności, że twój szanowny ojciec zezwolił na to spotkanie. Przyznam szczerze, bardzo niezręcznie czułem się, kreśląc do niego list. Wykazał się prawdziwą wyrozumiałością - pozwolił sobie dodać. Gdy wysiedli z powozu, zaoferował jej swój bok oraz ramię, chociaż towarzysząca im stara kobieta wyraźnie skrzywiła się na taką śmiałość. Nie przejął się nią jednak - Pozwolę sobie zauważyć, moja droga, że wyglądasz dziś naprawdę zjawiskowo - odezwał się, gdy ruszyli już przed siebie powolnym spacerem, obserwując przyrodę szykującą się powoli do snu zimowego. Było coś urokliwego w tej stagnacji, choć nie potrafił określić dokładnie co - Właściwie to tak. Nie bywam tu często, ale bardzo je lubię. Uznałem także, że dobrze będzie, jeśli uciekniemy na moment od sztywnych miejsc. - odpowiedział jej. No i warto było się przewietrzyć, a kto wie, może uda im się na moment uciec od przyzwoitki, która, niczym cień, szła kilka kroków za nimi? - Wiem, że z pewnością park byłby bardziej urokliwy latem, ale mam nadzieję, że tobie również przypadnie do gustu.

brak poroża (yass!)


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]31.05.21 13:38
Miała już wprawę w robieniu dobrej twarzy do złej gry. Wyniosłość i filtrowanie okazywanych emocji były wygodne, gdy wciąż serce trawił ból po stracie. Dzisiaj jednak musiała skupić się na przyszłości, a priorytety, które w ostatnim czasie uległy zmianie, przejęły pierwszy plan. Owszem, czas nie był najlepszy, ale ile go tak właściwie zostało? Black, chociaż sama by tego w życiu nie przyznała, była zwykłą romantyczką. O ile dla Aquili bycie na pierwszym planie wydarzeń, w centrum zainteresowania, świecenie i wykorzystywanie wpływów, było wyjątkowo dobrą zabawą, tak w przypadku zakochania się było inaczej. Nie lubiła o tym mówić, zbyt przeświadczona faktem, że coś może nie wyjść. Tu jeszcze było za wcześnie na takie deklaracje, ale wspomniała o staraniach Craiga Evandrze, wspomniała Primrose i wspomniała Cordelii. Wciąż jednak nikomu nie wyjawiła, że ten człowiek potrafił zawrócić jej w głowie. Mogła jedynie liczyć, że on czuje to samo. Przypadkowe spotkania następowały zbyt często. Te kilka miesięcy temu na Grimmauld Place, potem w Durham, gdy to sprezentował jej wielki wisior. Uczucia, które mogłoby to zrodzić, skutecznie powstrzymały wydarzenia, które nastąpiły kilka dni później. Czy wyrwane i potłuczone serce potrafiło jeszcze kochać? - Dziękuję - powiedziała krótko, kiwając mu głową. Oczywiście, że był czarujący,  gdy tak komplementował, ale tym razem czuła się spięta, o wiele bardziej spięta, niż mogłaby się spodziewać. Czy była to kwestia umówionego oficjalnie spotkania, a nie przypadkowej wizyty? Przyjemnie było opierać się o niego, czuć nieco bezpieczniej niż przez ostatnie tygodnie. Nie obchodził jej wzrok służki. Nie robili przecież niczego złego. Irene miała kroczyć za nimi i nic jej nie było do tego, o czym rozmawiali. Wszechobecny londyński chłód i parkowy wiatr przyjemnie chłodził nos, zamrażając jego czubek i szczypiąc lekko w uszy. - Blask słońca jest przyjemny, ale są momenty, gdy wolę pozostać w jesiennym cieniu. Park jest zjawiskowy, nie potrzeba mu kwiatów, by zachwycać - zwróciła uwagę, wciąż trzymając się ramienia mężczyzny. Było cicho i spokojnie, liście chrupały pod pantoflami, a Black próbowała tylko uważać, aby nie potknąć się i nie polecieć jak długa na twarz. Lekki ból głowy i ścisk w skroniach mógł być efektem wypitego rumu, ale starannie zadbała, aby dzisiaj prezentować się nienagannie. Przyspieszyła nieco kroku, wiedząc, że stara Irene, go nie dotrzyma. Ruch był ryzykowny, ale dalej miała ich na widoku, nie chowali się przecież za drzewem niczym dzieci. Jeszcze... Nie chciała wychodzić za mąż teraz. Jeszcze nie. Jeszcze potrzebowała swojego nazwiska, jeszcze musiała zostać w Londynie. Miała wydać książkę jako lady Black. Dołożyć kamyk do potęgi rodu, jednak tymczasem... Myśl o tym, że mogłaby opierać się o jego ramię już zawsze, zdawała się być więcej niż pocieszająca w tym czasie. Potrzebowała jednak, by on jej pragnął. Czy już można było o tym mówić? Był przecież tak miłym. - To takie surrealistyczne - zaczęła spokojnie, unosząc nos nieco wyżej, aby szyja wydała się smuklejsza, a zapach waniliowych perfum, był bardziej wyczuwalny. - Czasem czuję, jakbym zaledwie wczoraj wyjechała z Francji, a przecież stało się w międzyczasie tak wiele - snuła, chociaż nie miała zamiaru powracać słowami do chwil przykrych. Chociaż żałobny strój jasno mówił o jej stanie, to jednak teraz chciała skupić się na przyszłości, na jej sile, na ich sile. - Zobaczymy się na koncercie? - w końcu grać miały damy Burke. - Jestem taka dumna z Primrose... W Londynie będziemy realizować również zbiórkę żywności - podzieliła się z mężczyzną. - Mogę liczyć na Twoje wsparcie w niej? - Craig z pewnością miał dostęp do produktów, które mogły się przydać. Biednych przybywało, gdy wojna zbierała swoje żniwa. Była jednak konieczna, aby osiągnąć w końcu spokój. Nieco mocniej wypięła do przodu klatkę piersiową i delikatnie zacisnęła palce na ramieniu lorda, na którym się podpierała. Nie tak, aby zrobić mu, chociaż najmniejszego siniaka, absolutnie nie. Tak, aby pokazać, że to dla niej ważne, że na to liczy. Służka została nieco z tyłu, ale wciąż miała ich na widoku. Szkoda...

co robimy?
k1: stara Irene będzie tak zdeterminowana, aby być przy nas, że zaraz nas dogoni (pewnie rzuciła na siebie Cito)
k2-k5: utrzyma takie tempo, by mieć nas na oku, ale nie móc podsłuchać o czym rozmawiamy
k6: wysiądzie jej biodro i zostanie znacznie w tyle, będzie dostrzegać nas tylko na horyzoncie



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]31.05.21 13:38
The member 'Aquila Black' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Zaczarowany Park
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach