Wydarzenia


Ekipa forum
Zaczarowany Park
AutorWiadomość
Zaczarowany Park [odnośnik]17.07.17 3:00
First topic message reminder :

Zaczarowany Park

Przyjemny, spokojny park zajmujący dość spory teren za miasteczkiem, od strony zamku. Znajduje się w nim kilka marmurowych rzeźb, zawsze skłonnych do rozmów. Wszystkie mają jednak bardzo krótką pamięć, jeśli wrócić do nich kolejnego dnia, nie pamiętają poprzedniego spotkania - tym samym zaskoczeniem i zaciekawieniem zareagują na już usłyszane historie. Rzeźby przedstawiają młodzieńca z uniesioną różdżką, dwie panienki w trakcie pikniku oraz grupkę dzieci, które często śpiewają piosenki z początku lat czterdziestych. Przed mugolami rzeźby zastygają w bezruchu i całkowitym milczeniu czasem tylko mrugając do nieposłusznych dzieci. Ścieżki w parku są dość szerokie, latem można tu dostrzec wiewiórki, dookoła lata sporo ptaków i motyli.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zaczarowany Park [odnośnik]18.08.23 11:33
Ostrożność i milczące skupienie Deirdre winny wzbudzić w Elvirze niepokój - w ostateczności znała ją wszak przede wszystkim z ociekającej dumą pewności siebie, z elokwencji, którą trudno było odnaleźć wśród większości mężczyzn, z okazjonalnej agresji w chwilach, w których była ona konieczna. Trudno byłoby nie dostrzec, że im dłużej przebywały w domu Abberleya, tym bardziej czarownica stawała się zamyślona i nieprzekonana. Nie była tak chętna do wyrażania swoich domysłów, wolała raczej zadawać pytania i słuchać. A Elvira, choć zwykle lubiła dźwięk własnego głosu, mówiła z czasem coraz ciszej i mniej pewnie. Brak jakiegokolwiek odzewu, choćby uznania jej dotychczasowej pracy, był deprymujący. Niemniej jednak, wiedziała, że na ten moment nie ma do zaoferowania wiele. Ciało dopiero miało do niej trafić.
Ale nie zamierzała pozwalać sobie na bezużyteczność, nawet jeśli do tej pory wyłącznie nosiła wino. Do sporządzenia własnego raportu oględziny tego miejsca były dla niej równie ważne co sama sekcja.
Stanie z boku, towarzyszenie innym w pracy, w której nie mogła wyjść na pierwszy plan, były dla niej umiejętnościami, które dopiero trenowała. Milczała jednak usłużnie, gdy Deirdre rozpracowywała zabezpieczenia - a te pękły wszak wyjątkowo prędko, jakby ktoś nałożył je bez namysłu i nieumiejętnie.
Albo i Deirdre była bardziej nawet potężna, niż ją o to pierwotnie posądzała.
Ryk mantykory sprawił, że skrzywiła się mimowolnie, ani na moment nie oderwała jednak wzroku od makabrycznego obrazu pożeranego człowieka. Widziała już gorsze rzeczy, czuła je pod własnymi palcami. Gdyby zechciała, mogłaby wyobrazić sobie lepiej ziemisty zapach krwi, usłyszeć chrzęst pękających pod zębami kości. Całą jej uwagę pochłonęło jednak wnętrze skrytki. Niezwykle ekskluzywne, ale zatrważająco puste.
- Czuję - potwierdziła cicho, choć początkowo czuła niewiele. Ta magia, mroczna i dusząca, docierała do niej powoli, skradając się, aż z ust wyrwał jej się syk. Bardziej zaskoczenia niż bólu, lecz odłamek artefaktu nabierający nagle temperatury lodu wybił ją ze skupienia. Szepty początkowo uznała za szum we własnej głowie, ale po kilku sekundach, gdy przeszedł ją kolejny dreszcz, zdała sobie sprawę, że są czymś znacznie więcej. - Masz ze sobą kamień, który dostałaś od Czarnego Pana? - spytała, nim zdążyłaby zastanowić się nad wagą tego pytania. - Mam wrażenie, że mój... nie, wiem, że on jest z tym jakoś związany - Sięgnęła dłonią do swojej szyi, wysunęła łańcuszek spod szaty i ścisnęła odłamek w dłoni. Był taki... - Zimny. Nigdy nie był tak zimny. Noszę go zawsze, wcześniej był po prostu ciepły, jak ja. - Zmarszczyła brwi i schwyciła różdżkę w prawą dłoń, unosząc ją nieco, gdy Deirdre rzuciła kolejne sondujące zaklęcie.
Czekała w napięciu, ale nie dostrzegła żadnego wyraźnego efektu, poza...
- Och. Och, szlag.
Istota utkana z cienia przypominała wielkie zwierzę, którego nazwy nie umiała jeszcze określić; zawsze była beznadziejna w zoologię, a zwierzę nie posiadało żadnych dostrzegalnych szczegółów poza sylwetką. Natychmiast jednak odczuła, że jest to efekt czarnej magii.
Stworzenie nikogo nie zaatakowało, jeszcze nie, ale i tak zacisnęła palce mocniej na odłamku i różdżce, instynktownie czując, że może ją to ochronić.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]19.08.23 21:58
Ledwie inkantacja zaklęcia spłynęła z ust Deirdre, obie dostrzegłyście, jak ciemność wypełniająca skrytkę zgęstniała; w pierwszej chwili nie pojawiło się tam nic, zdarta magią zasłona niewidzialności nie odsłoniła ukrytej zawartości - teraz zasnutej dodatkowo ciężkim, lepkim mrokiem. Choć czerń początkowo się nie poruszała, nabierając jedynie na mocy, obie mogłyście odnieść wrażenie, że powietrze wokół was drży od nagromadzonej energii - koncentrującej się najpierw rozgrzewającej się pod palcami Deirdre różdżce, a później - w prostokątnej wnęce za obrazem. Szepty nasiliły się, tajemnicza ciemność zdawała się was nawoływać; przez chwilę nie mogłyście oderwać od niej wzroku, ani pozbyć się wrażenia, że coś, co było nią spowite, spoglądało prosto na was. W ułamku sekundy przed oczami mignęły wam ślepia, wielkie, srebrzyste - ale gdy zamrugałyście, te zniknęły, a czerń zaczęła wylewać się ze skrytki, spływając po ozdobnej tapecie i kotłując się na podłodze, formując w sylwetkę potężnego, utkanego z cienia niedźwiedzia. Przestrzeń wypełnił ostrzegawczy pomruk, gdy stworzenie podniosło łeb, wlepiając w was czarne jak smoła spojrzenie - ale chociaż z pewnością było potężne, nie zaatakowało, uginając za to grubą szyję, po czym - niezwykle czujne - zaczęło okrążać pokój, pozostawiając za sobą czarne, dymiące ślady.

Gdy już cały smolisty dym wylał się ze ściennej wnęki, zauważyłyście, że ta nie była już pusta: w środku znajdował się metalowy stelaż, w którym umieszczono przejrzystą, szklaną kulę wielkości pomarańczy. Kula wydawała się pusta, nie licząc sieci czarnych, oplatających ją nitek, które Elvirze mogły skojarzyć się z pulsującą plątaniną żył i naczyń krwionośnych. Kula emitowała bladym, srebrzystym światłem, przytłumionym nieco przez czerń.

Żadna z was nie była w stanie odgadnąć jej przeznaczenia, ale oczywistym wydawało się, że była magiczna. Prawdopodobnie ktoś obeznany w czarodziejskich artefaktach byłby w stanie powiedzieć o niej coś więcej.

Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.

Jeżeli ktokolwiek podejmie się próby zbadania bądź też użycia kuli, proszę o podesłanie linka do wątku.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zaczarowany Park - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]21.08.23 16:41
Nie miała przywidzeń, coś naprawdę pulsowało silną magią w odsłoniętej skrytce, coś potężnego i coś prawdziwego. Elvira także to widziała, czuła, szalejąca naprzeciwko nich moc nie była więc wewnętrznym urojeniem, spowodowanym splugawieniem lub złośliwością nudzącego się Aongusa. Za obrazem, uwieczniającym brutalną śmierć z rąk - a raczej pokaźnego pyska - bestii, kryła się tajemnica. Intrygująca i niepokojąca, wyłaniająca się z mroku niewiedzy nieznośnie powoli, choć przecież od momentu, w którym przekroczyły próg gabinetu Giffarda, nie mogło minąć więcej niż kilka minut.
- Teraz - nie - odpowiedziała niemal bezgłośnie, dalej wpatrzona tylko w wypełniającą się mrokiem skrytkę, nie zerkając na Elvirę. Nie musiała rozkazywać jej, by ta uważała i uniosła różdżkę, wierzyła, że czarownica i tak to zrobi, wykazując się roztropnością. Znajdowały się tuż obok niewiadomego epicentrum grożącej wybuchem energii, a zaklęcie rzucone przez Śmierciożerczynę wcale nie przyczyniło się do jej uspokojenia, wręcz przeciwnie. Mroczna przestrzeń zgęstniała, a później spojrzała na nie. Wrażenie kuriozalne i przerażające jednocześnie, nicość spoglądała na nie z równym zaintrygowaniem, z jakim obydwie czarownice przyglądały się odsłoniętej półce. Wypełniającej się cieniem, wypływającym w dół, przesłaniającym ozdobną tapetę, kotłoczącym się na dębowej podłodze. Mericourt zrobiła gwałtowny krok do tyłu, unosząc wyżej różdżkę, gotowa do rzucenia zaklęcia ochronnego, ale czekała do ostatniego momentu, nie chcąc spłoszyć tworzącej się formy. Rosnącej z każdą sekundą, pęczniejącej, przytłaczającej rozmiarami - po kolejnych kilku mrugnięciach powiek tuż przed nim stanął niedźwiedź; wypaczona wariacja na jego temat, utkana z mrocznej magii, tętniąca nią i pulsująca. Deirdre wstrzymała oddech, lecz zwierzę nie zaatakowało ich; obrzuciło kobiety trudnym do zinterpretowania spojrzeniem, a czarne, przepastne ślepia przez moment zaglądały głębiej niż gotowa byłaby zaakceptować - po czym opadło na cztery łapy, okrążając powoli gabinet.
- Oby nie była to klątwa Mulcibera - skomentowała beznamiętnie, potężne zwierzę kojarzyło się jej jednoznacznie, nie stanowiło jednak zagrożenia. Serce Śmierciożerczyni wróciło do normalnego rytmu, a ciemnowłosa mogła z powrotem skupić wzrok na wnętrzu skrytki.
Już nie pustej. W ferworze wydarzeń, być może także w wyniku zaklęcia samej Deirdre, na wyłożonej atłasem półce, pojawił się emanujący specyficznym światłem przedmiot. Kunsztowny stelaż utrzymywał na sobie ciężar kuli, emanującej słabą poświatą; kula była niepozorona, poznaczona marmurkowatymi żyłkami, można było zamknąć ją w dwóch dłoniach. - Widzisz to? - upewniła się, szeptem, nie wiedząc, czy ma do czynienia z kolejnym omamem - wydawało się jednak, że nie. - Miałaś kiedyś do czynienia z czymś podobnym? - dodała po chwili, zbliżając się do skrytki. Słyszała za plecami pomruki utkanego z cienia niedźwiedzia, ale nie przejmowała się nim, nie wydawał się agresywny. - Weź ją. Ostrożnie. Jeśli coś ci się stanie, będę mogła zareagować - poleciła niemal na tym samym wdechu, od razu uznając, że lepiej, żeby to Multon dotknęła kuli. Mogącej być starożytnym artefaktem, prowokującym Giffarda do szaleństwa - było to mało prawdopodobne, coś, co wywołało atak, zostało pieczołowicie zamknięcie w gabinecie oszalałego mężczyzny. Mogło jednak sprowadzić je na słuszny trop. - Znasz kogoś, kto może posiadać wiedzę na temat tego typu przedmiotów? Burke'owie? Mulciber? - zmarszczyła brwi, spoglądając w końcu na Elvirę, uważnie obserwując każdy ruch blondynki, gotowa zareagować, gdyby dotknięcie przedmiotu sprowadziło na nią morderczy szał.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zaczarowany Park [odnośnik]26.08.23 15:04
Uniosła różdżkę zanim została o to poproszona, zapewne nawet prędzej niż Deirdre zechciałaby jej o tej konieczności przypomnieć - chłodne drewno stanowiło po tylu latach niemalże przedłużenie jej dłoni, nie opuszczała domu bez różdżki, nie czuła się pewnie bez jej nikłego ciężaru przy pasie, zdarzało jej się nawet histerycznie upewniać, czy na pewno ma ją przy sobie. Nie była taka sama jak sosnowa, biała i elegancka, która wybrała ją jeszcze za dziecka - ale była jej własna, i - choć bardziej kapryśna - nauczyła ją sobie podporządkowywać.
Jedyny gwarant bezpieczeństwa, jedyny dowód na to, że była kimś więcej niż tylko zwykłym człowiekiem.
Poczuła ją więc pod palcami zanim sama zdążyłaby przetworzyć pęczniejące poczucie zagrożenia. A kiedy pomieszczenie zalała czarna mgła, wnikająca w każdy cień, zlewająca się z nim i zimna; jej własna dłoń stała się ciepła od siły, z jaką zacisnęła pięść, przełykając w ostatniej chwili inkantacje obronnych zaklęć. Czasem warto było poczekać. Zachować stoicyzm podobny do tego, z jakim podświadomie wiązała już Deirdre.
- Mulcibera? - spytała głupio, ale na szczęście cicho, niemal pod nosem. Nie powiązała niedźwiedzia z jego rodziną od razu, zbyt mało interesowała się heraldyką i symboliką, większość jej skupienia zresztą zogniskowała się na powolnych, monotonnych niemal krokach wykonywanych przez cień. Wzdłuż ścian, ale nigdy nie zbyt blisko nich. Ślepia nie miały źrenic ani białek, ale i tak czuła dotyk ich spojrzenia na skórze. Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się z trudem. Poczucie triumfu przyszło później.
Cień ich nie zaatakował. Miały szczęście? Czy były tak potężne?
Zbliżyła się do Deirdre, by stanąć za jej plecami i przyjrzeć się połyskującej kuli, która ni stąd ni zowąd - wykorzystując chwilę ich rozkojarzenia - zmaterializowała się we wnęce. Była niewielka, na swój sposób piękna. Groteskowa. Sieć żyłek splatająca się na całej jej polwierzchni w świetle wydawała się wypukła. Niemal pulsująca. Tam gdzie kto inny odczułby mdłości, Elvira odczuła zaledwie chorobliwą fascynację.
- Widzę. - przyznała szeptem, a potem uniosła brwi. - Ja? - poprawiła się jednak prędko po zaledwie jednym wejrzeniu w czarne oczy Deirdre. - Och, oczywiście. - Zagryzła mocno zęby, smakując pod językiem ślady krwi z podrażnionego policzka. Wsunęła różdżkę z powrotem do kabury i wyciągnęła dłonie, zatrzymując je na najkrótszą z chwil nad samą powierzchnią kuli. Z tej niewielkiej odległości zdawała się żywa. - Kuli tego typu, nie. Ale te ślady... wzory... wydają się wykazywać pewne podobieństwo do kamieni, które widzieliśmy już wcześniej w Locus Nihil. - Cienkie żyłki, które potem zaczęły wyrastać i pulsować na skórze Sigrun, na skórze Drew, nigdy nie opuściły jej pamięci. - Zainteresowanie tym tematem wykazuje Primrose. Jej wiedza, w tym konkretnym przypadku, może jednak okazać się ograniczona. Osobiście skonsultowałabym to z kimś jeszcze, z kimś kto od dłuższego czasu skupia się w głównej mierze na rytualnej czarnej magii i klątwach. Pewnie... M-macnair - przyznała po chwili zawahania i z niechętnym zająknięciem, którego nie dałoby się przegapić. - Ale zapewne nie tylko on. Jest wśród nas wielu podróżników i wielu badaczy, a ja nie zamieniłam z nimi dotąd ani słowa. Jak wiesz... nie jestem lwicą salonową. - Raz jeszcze spróbowała marnej próby żartu, by stłamsić jakiekolwiek przejawy lęku, które mogłyby pojawić się na jej twarzy. Uśmiechała się uparcie, by udowodnić hart ducha, gdy jej dłonie - obie - zacisnęły się wreszcie na niewielkiej kuli.
Teraz musiały tylko ją przetransportować, zabezpieczyć.
Ona sama tymczasem miała ciało do zbadania.

/zt x2


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Zaczarowany Park
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach