Wydarzenia


Ekipa forum
Ogrody
AutorWiadomość
Ogrody [odnośnik]03.05.15 2:10
First topic message reminder :

Ogrody

Obszerny, rozległy ogród znajdujący się przy dworze rodzinnym Rosierów jest niezwykle zadbany; skrzat domowy, zgodnie z tradycją, więcej czasu poświęca na jego pielęgnację, niż konserwację wnętrz. Poprzecinany wieloma dróżkami, mniej lub bardziej krętymi, mocniej lub słabiej usypanymi kamieniami, otaczają zieleń przewrotnymi serpentynami. Otoczony żywopłotami pozostaje niewidoczny dla osób z zewnątrz; i choć roślinny płot odchodzący w elegancki labirynt nadaje całości francuskiego charakteru, to sam ogród stworzony jest raczej w angielskim, dzikim stylu. W głębi znajduje się niewielki staw rozświetlony wielobarwnymi egzotycznymi rybkami, otoczony gęstą, tajemniczą zaroślą; tuż przy niej wznosi się najpiękniejsza rzeźba ogrodów - przedstawiająca śliczną nimfę. Wewnętrzna altana znajduje się na brzegu klifu; z jej wnętrza nocą czasem widać smoki z pobliskiego rezerwatu, tańczące na niebie. Szum morza koi, a roślinne werdiury nadają cienia i intymności. Najpiękniejszą ozdobą tych ogrodów są krzewy dojrzałych róż.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 11:03
The member 'Quentin Burke' has done the following action : rzut kością


'k6' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 14:05
Może byłbym inny, gdyby przyszło mi dorastać w innej rodzinie. Może też przeszkadzałyby mi docinki o biedzie. Miałem jednak ten komfort, że nie musiałem się przejmować opiniami innych. W szkole czasem zależało mi na aprobacie niektórych arystokratycznych dzieciaków przez to, że byliśmy z nimi spokrewnieni. Teraz nawet to mnie jakoś szczególnie nie interesowało. Starałem się tylko wypełniać wolę rodziców. A Tristana lubiłem nie wiedząc nawet, że się w ten sposób narażałem. Teraz przynajmniej. Nawet to nie miało znaczenia podczas ślubu, a obecnie wesela. Które zamiast na tańcach spędzaliśmy w ogrodach Rosierów. Bardzo pięknych. Podobał mi się ten nieco inny, ale nadmorski klimat Dover. Nie umywał się co prawda do Norfolk czy wyspy Wight (należy być przede wszystkim dumnym z korzeni), ale i tak mnie zachwycał. Szkoda, że było tak zimno; chętnie zażyłbym kąpieli na tutejszym wybrzeżu.
Póki co skupiałem się na dotrzymywaniu towarzystwa żonie. Bycia dla niej oparciem, nie tylko tym dosłownym. Nie wiedziałem, że skręcaliśmy w kompletnie złą stronę. Cieszyłem się chwilą. Słodkim zapachem, miłym towarzystwem. I nawet spokojem, choć wielu gości przewijało się gdzieś obok.
- Nie pozostaje nic innego jak iść i sprawdzić – skomentowałem jej słowa nadal będąc pod wrażeniem okolicy. Trochę przykro mi się zrobiło ze świadomością, że nasz ślub nie mógł się odbyć na świeżym powietrzu; żaden z wrażliwych gości by tego nie wytrzymał. A szkoda, lodowe przyjęcie mogłoby mieć swoje dobre strony. Najpiękniej jednak byłoby na statku, na wodzie. Ale skoro trzeba było się spieszyć…
Pokiwałem jedynie głową na znak, że rozumiem. Niestety nie potrafiłem powiedzieć niczego więcej. Za to cały czas się uśmiechałem, bo humor mi naprawdę dopisywał. I nawet tak drobny cień nie był w stanie go zepsuć.
Zamyśliłem się na długą chwilę. Pytania Lyry wcale nie były takie proste. Musiałem odtworzyć każdy jeden, na którym byłem. W końcu zaśmiałem się. Wnioski, które wysnułem, mocno mnie rozbawiły.
- Niestety, ale najpiękniejszy ślub na jakim byłem, to ten mojego kuzyna. Na plaży w Norfolk. Wypożyczyli od Lestrangeów hipokampusy, na których każdy mógł się przejechać. Chciałbym powiedzieć, że spodobało mi się na przykład pompatyczne wesele Nottów, ale jednak nie potrafię go przedłożyć nad możliwość obcowania z wodą. A wtedy jeszcze było ciepło i naprawdę pięknie… był nawet konkurs na figurę z plażowego piasku. Niestety nie pamiętam co się działo potem – wyjaśniłem, pod koniec chrząkając sugestywnie. Daleko mi było do przykładnego szlachcica, co zrobić.
- Raczej jest klasyczny. Wiadomo, zmieniają się pary, rody, miejsca, konkurencje, bo każda z rodzin chce pokazać innym swoje dziedzictwo. Ale wszystko sprowadza się do przysięgi, zabawy oraz odbębnienia powinności – dodałem zaraz. – Widziałem jeden, na Jamajce, skąd przywiozłem kokosowy rum. Też odbył się na plaży, pod łukiem zrobionym z palm. Wyglądał całkiem podobnie. Potem było ciasto z owocami nasączone rumem, jak wyjaśnił mi jeden z tubylców, tańce. A potem lunął deszcz – zaśmiałem się na samo wspomnienie. Impreza została przeniesiona w inne miejsce, do którego nie miałem już dostępu.
- Może teraz tutaj? – zagadnąłem, wchodząc w kolejny różany korytarz.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 14:05
The member 'Glaucus Travers' has done the following action : rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 14:17
Darcy nie próbowała grozić Quentinowi. Wpatrywała się w jego twarz w milczeniu, zastanawiając się czy mężczyzna oczekiwał po niej odpowiedzi twierdzącej? I jaka odpowiedź mogłaby zawieść jego oczekiwania? Jeśli chciał z niej robić agresora, to nie wróżyło jej nic dobrego. Może teraz czekał na to z pokorą, ale już niedługo narzeczona, która składa mu groźby, mogłaby zacząć mu przeszkadzać. Darcy umie kłamać. Mogłaby mu teraz opowiedzieć kłamstwo, w które prawdopodobnie by uwierzył. Mało kto zna ją na tyle, żeby poznać, kiedy przybiera tylko maskę. W tym momencie jednak Rosier nie próbowała tworzyć żadnych wyimaginowanych historii do poruszonej kwestii. Ale już samym mijaniem się z prawdą jest to, że próbuje udawać niewzruszoną, kiedy nie rozumie, dlaczego jego wzrok podąża nie tam, gdzie powinien i kiedy ona sama gani się w myślach za to, ze nie powinna otwarcie pokazywać z tego powodu złości, czy zawodu. Uśmiecha się łagodnie, chociaż ta kwestia wcale jej nie bawi, ale ten gest nadaje jej wiarygodności, kiedy wypuszcza w gotowości powietrze z płuc, puszczając jego dłoń i przykłada własną do jego policzka.
Przepraszam. To była groźba.
Gładzi jego policzek krótko kciukiem i uwalnia go, oglądając się sobie za ramię. Jakoś teraz nie może mu wierzyć, że nie wprowadzi ją w żaden krzew, a róże Rosierów, nie kłamała, naprawdę mają ostre kolce. Ponoć tylko te są najpiękniejsze. Spoglądając na drogę, przechyliła lekko kieliszki. Wróciła spojrzeniem akurat w momencie, w którym szampan zaczął przelewać się przez ścianki szkła. Wyprostowała ułożenie kieliszka, wracając spojrzeniem do jego oczu. Chociaż nie powiedział tego głośno, nie musiała nawet używać swojej legilimencji, żeby wiedzieć, co właśnie pomyślał. Zaprzeczenie jego myślom nie byłoby jednak żadnym dowodem na to, że się mylił.
Jeśli chcesz — odpowiedziała neutralnie, zatrzymując się w miejscu. Mogła się teraz na niego złościć, albo obrażać, jakie miał o niej myśli, a zamiast tego przytrzymała go hamując go ułożeniem dłoni na jego torsie i uwolniła drugą z rąk, opuszczając kieliszek z szampanem w dół.
Jeśli ma się szczęście, na tle nieba można dostrzec majaczące, majestatyczne postury smoków z rezerwatu w Kent. Fale rozbijają się o skały z charakterystyczną melodią dla uszu. Widać stamtąd nabrzeże, a jeśli wie się gdzie iść, droga po stromym zboczu prowadzi do miejsc, jakich nikt prócz Rosierów nie zna w Kent.
Upiła kilka drobnych łyczków, chociaż z jakiegoś powodu kieliszek zaraz stał się pusty, nie zauważyła kiedy.
Można też to wszystko zignorować. Chociaż nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógłby myśleć o popsuciu magii tego miejsca, a ty?  


Persuasion is often more effectual than force.


Darcy Rosier
Darcy Rosier
Zawód : hipnotyzerka w rodowym rezerwacie w Kent
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Jeśli ktoś uprawia ze znawstwem sztukę perswazji, powinien wpierw wzbudzić ciekawość, później połechtać próżność, by wreszcie odwołać się do sumienia lub dobroci.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2082-darcy-rosier https://www.morsmordre.net/t2119-arcobaleno#31733 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t3412-skrytka-bankowa-nr-594#59045 https://www.morsmordre.net/t2125-darcy-s-rosier#31823
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 14:17
The member 'Darcy Rosier' has done the following action : rzut kością


'k6' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 15:01
Z wdzięcznością spoglądam w niebo, ciesząc się, że ktoś pomyślał o tak dobrej rozrywce, podczas ślubu. Mogło to w końcu być zwykłe, nudne przyjęcie - jakich pełno. W duszy dziękuję opatrzności za dobry gust Rosierów, nawet jeżeli intensywny zapach róż sprawia, że przez kilka najbliższych dni będę miał ich dosyć.
- Jeżeli tak, to znaczy tylko, że wszyscy błądzą - mówię, uśmiechając się szelmowsko.
Niemal zaczynam się śmiać kiedy dostrzegam jeszcze półpełny kieliszek wina w Twoich rękach - od kiedy zostałem tak wprawnym alkoholikiem? Oskarżam o to Francję i Włochy, może nawet Japonię, bo nigdy nie pogardziłem łykiem sake. Może nawet tą przeklętą Rosję, bo rum na statku to czysty obowiązek.
- Wenezuela - wypowiadam tą nazwę ostrożnie, jakby chcąc zrozumieć drzemiące w niej znaczenie.
Jak w ogóle można przypadkiem wylądować na czyimś ślubie? (Oprócz swojego, rzecz jasna.)
- Dopiszę ją do swojej listy - puszczam Ci oko, jednocześnie przechylając kieliszek z szampanem, którego zawartość znika w moich ustach.
Przez chwilę delektuję się bogatym smakiem trunku, po czym moje myśli znowu wracają na ziemię. Nie zadręczam się jednak własnym ślubem czy narzeczeństwem. Nie dzisiaj. Może dlatego, że zajmuję się aktualnie czymś innym, może dlatego, że zdążyłem już wypić trzy kieliszki pełne alkoholu. Kiedy jednak słyszę odpowiedź na moje pytanie, nie wiem do końca jak zareagować.
- Bzdura - kwituję tylko pierwszą część jej wypowiedzi.
Kiedy słyszę o czarującym wdowcu, którego Adelaide Nott znalazła dla Ciebie nie wiem czy mam zacząć się śmiać, czy może płakać. Po prostu wybałuszam oczy, w rękach obracając pusty kieliszek. Paznokciami stukam w szklane naczynie, jakby to miało sprawić, że niezauważenie dostanę więcej czasu do namysłu. Po chwili jednak na mojej twarzy skonsternowanie zamienia się w typowy szczery, acz szelmowski uśmiech.
- No cóż lady Selwyn, ciesz się, że przynajmniej nie jesteś ruda - odpowiadam żartobliwie, choć mój głos brzmi śmiertelnie poważnie. - I, że nie pachniesz glonami, to by już była istna katastrofa!
Oczywiście odnoszę się w swojej wypowiedzi do jednego z marcowych numerów Walczącego Maga, pisma, które czytywali moi kuzyni. Na ogół szanowałem je, uważając nawet niekiedy za bardziej wiarygodne niż przesiąknięty miłością do mugolaków Prorok Codzienny - ten artykuł wydawał mi się jedynie drwiną. Jak czyjś kolor włosów lub zapach mogły świadczyć o byciu zdrajcą krwi? Kilka dni od naszej wyprawy i sam jestem pewien, pachniałem morzem, w tym glonami, a razem ze mną Quentin i Wynonna. Nazywanie mnie, a już tym bardziej jednego z Burke'ów zdrajcami krwi byłoby tylko czystą hipokryzją.
- Zastanawiam się kto pisał ten artykuł do Walczącego Maga i czy cierpiał na transmutacyjne zaniki mózgu - szepcę Ci do ucha, by nie usłyszał tego przypadkiem jakiś zagorzały miłośnik tego pisma.
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 15:03
Cynericowi chyba nie było na rękę, że poruszyłam temat jego ślubu. Nie dziwiłam mu się, bowiem wiedziałam jak na te kwestie reagowali Yaxley’e i wcale tak dużo nie różnił się na przykład od Morgoth’a. Oboje nie bardzo chcieli wychodzić z inicjatywą, jednak na każdego w końcu przyjdzie pora, czy tego chce, czy też nie. Oni jednak mieli o tyle dobrze, że nie będą musieli opuszczać bagien Fenland, ile bym dała, aby po swoim ślubie zostać w Yaxley’s Hall i nie musząc przenosić się do innego miejsca. Zrozumiałam to w momencie, gdy przygotowywałam swój nowy dom na przeprowadzkę przed niedoszłym ślubem z lordem Black. Powoli zaczynałam dostrzegać plusy tego, że do ślubu nie doszło, jednym z nich była możliwość pozostania w domu, co sobie jak zawsze mocno ceniłam.
Moją uwagę od rozmowy z kuzynem odwracały twarze znajomych ludzi, gdzieś w oddali mignęła mi Libra, której delikatnie kiwnęłam głową. Naprawdę współczułam jej obecności lorda Avery’ego, a jego postać przypomniała mi o tym, że powinnam wybrać się do niego na kontrolę. Już widziałam w głowie jego spojrzenie gdy dowie się, że z mojego zalecanego urlopu nic nie wyszło, tak bardzo nie chciałam go odwiedzać, ale kontrola to kontrola.
Odwróciłam spojrzenie w stronę Cynerica i uśmiechnęłam się do niego ciepło, gdy kładł swoją dłoń na mojej. Chociaż nie czułam ciepła jego skóry, przez swoje rękawiczki, tak jego gest był mi naprawdę miły.
- Już wszystko będzie dobrze - przytaknęłam. - Musi.
Oboje skręciliśmy w odpowiednią drogę i ruszyliśmy dalej. Mijaliśmy inne pary, mniej lub bardziej mi znane, trochę mnie to martwiło, bo w pewnym sensie liczyłam na chwilę samotności. Niestety, jak to się mówi, przeliczyłam się.
- Poproszę - odpowiedziałam na jego pytanie.
Gdy tylko kieliszek znalazł się w mojej dłoni, poczekałam aż wzniesiemy jakiś mały toast i upiłam łyk z kieliszka. Nasza rozmowa nie była zbyt intensywna, ale nie ma się co oszukiwać, najlepiej nam się milczało. Cyneric nigdy nie był skory do zbytniej rozmowy, a i ja wiedziałam, że nie powinnam tyle paplać, chociaż buzia absolutnie nie chciała mi się zamknąć. Oh, jak bardzo musiałam się pilnować, by w towarzystwie zachowywać się odpowiednio. Dlatego bagna w Fenland były mi tak na rękę, nikt na mnie nie patrzył, mogłam zachowywać się swobodnie. Chociaż uwielbiałam ubierać gorset, wciskać się w ciasno związane suknie, unosić wysoko podbródek i błyszczeć na parkiecie, tak uwielbiałam również pewnego rodzaju bagienną swobodę, której nigdzie indziej bym nie doświadczyła.
- Dużo osób przyszło do ogrodu - zauważyłam.
Zwróciłam się w stronę kuzyna, aby spojrzeć na niego uważnie. Nagle spoważniałam, bo i to co chciałam powiedzieć nie należało do zabawnych tematów. Znaczy, na pewno było bardzo miłe, ale chciałam, aby Cyneric potraktował mnie poważnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna, że dzisiejszego dnia zechciałeś mi potowarzyszyć - zaczęłam, przykładając dłoń do klatki piersiowej. - Nie musiałeś, a jednak poświęciłeś mi swój czas, znowu. Jesteś dla mnie taki dobry, opiekujesz się mną, spędzasz ze mną każdą wolną chwilę. Mam wrażenie, że nadwyrężam twoją dobroć…
Urwałam na chwilę, poniważ znaleźliśmy się przed kolejnym rozwidleniem. Tak jak i poprzednio, Cyneric pozwolił mi wybrać drogę, w którą teraz się skierowaliśmy.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Ogrody - Page 4 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 15:03
The member 'Rosalie Yaxley' has done the following action : rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 19:19
Niezauważalnie zacisnęła zęby. Większego zaangażowania? Była chodzącym ideałem szlachcianki, utrzymywała nienaganną postawę i wyraz twarzy, odzywała się tylko wtedy, gdy było to konieczne i w sposób elokwentny. Od zawsze była dumna ze swojego chłodnego postrzegania rzeczywistości. Większego zaangażowania. Przez chwilę przyglądała się w skupieniu Lordowi Avery'emu, a potem jej uśmieszek łagodnie się poszerzył. Oczywiście. Miała przecież zamiar podporządkowywać się roli męża, prawda? Więc dlaczego przez chwilę znów miała ochotę wyrwać rękę z jego uścisku? Zdała się na logikę, bo lepiej zrobić nie mogła.
- W porządku, Samaelu - odpowiedziała cicho. - Cokolwiek sobie zażyczysz - dodała, uspokajając się całkowicie i znów czując niczym porcelanowa lalka oddzielona od świata szklaną taflą. Była też nieznacznie rozbawiona swoją służalczą odpowiedzią. Mężczyzn bądź co bądź łatwo było zadowolić. Zbierała informacje, by wyrobić sobie całkiem nowy zestaw zachowań, taki jaki najbardziej mu odpowiadał. Kiedy już opanuje do perfekcji jego oczekiwania wróci w pełni do swojego normalnego, codziennego życia. Nawet jeśli w innym miejscu i pod innym nazwiskiem wciąż pozostanie sobą, Librą, dumy i godności Blacka nigdy nie zamierzała się pozbyć. Z jakiegoś powodu ta krótka myśl poprawiła jej humor na tyle, że pozwoliła sobie nawet na zadarcie głowy do góry i przyjrzeniu się dokładniej otaczającym ich krzewom. Jej szyja była szczupła, blada i krucha, skóra wydawała się jedwabista. Kilka kosmyków z elegancko spiętych włosów specjalnie zostało wyplecionych ze spięcia, aby teraz łagodnie okalać jej ramiona. Mimo wszystko Libra nie pasowała do takiej scenerii. Na tle kolorowych róż wydawała się niemal wyblakła i jedynie ciemnoczerwona szminka ożywiała jej zimny wizerunek.
Libra Black
Libra Black
Zawód : Dama/Staż w Ministerstwie Magii
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Prawdziwa szkoła życia zaczyna się od lekcji pokory
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Toujours Pur
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2943-libra-black https://www.morsmordre.net/t2964-aurora#48554 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f275-pinner-middlesex-dworek-blackow https://www.morsmordre.net/t3756-skrytka-bankowa-nr-778#68891 https://www.morsmordre.net/t2965-libra#48557
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 21:31
Gdyby to Lyra miała odpowiedzieć na to pytanie, zapewne byłoby jej łatwiej, z tego prostego powodu, że w swoim krótkim życiu nie zdążyła odwiedzić wielu ślubów. Było ich mało, najlepiej pamiętała te mniej odległe czasowo. Tym najważniejszym był jej własny, bo to on miał realny wpływ na jej życie, to on wiele w nim zmienił.
Na krótki moment posmutniała, słysząc, że jej mąż wcale nie uważał go za najpiękniejszy, ale rzeczywiście mógł odbiegać od preferencji Glaucusa. Odbywał się w grudniu, w sali balowej, która, choć pięknie przystrojona w morskie motywy, nie mogła zastąpić Traversowi obcowania z wodą. Które i tak póki co wciąż pozostawało poza zasięgiem Lyry, która musiała najpierw pokonać swoje lęki. W dodatku Travers drżał wówczas o mocno nadwątlone zdrowie swojej matki; w takich warunkach chyba trudno było być w pełni szczęśliwym i zrelaksowanym. Może więc rzeczywiście czasami łatwiej było dobrze się bawić u innych, kiedy samemu nie stało się przed koniecznością składania przysiąg i przyjmowania na siebie nowych zobowiązań.
- Chciałabym kiedyś uczestniczyć w takim ślubie – powiedziała więc. – Tylko do tego czasu muszę uwolnić się od tych głupich lęków. Nie chciałabym, żeby w przyszłości ominęło mnie jakieś ważne wydarzenie twojej rodziny.
Bo najwyraźniej okazywało się, że jej lęk utrudni jej nie tylko wymarzoną wyprawę z mężem w bliżej nieokreślonej przyszłości, ale nawet uczestniczenie w ślubach i innych ważnych dla Traversów wydarzeniach. A przecież nie chciała być wykluczona z życia swojej nowej rodziny ani czuć się wybrakowana. Chciała uczestniczyć w nim u boku swojego męża i nie musieć patrzeć z daleka, jak inni Traversowie się dobrze bawią.
Chyba zrozumiała, co chciał jej przekazać, mówiąc, że nie pamięta, co się stało potem, więc wywróciła oczami, ale zaraz potem lekko się uśmiechnęła.
- Ślub na plaży... To musiało być piękne – powiedziała z rozmarzeniem, próbując sobie to wyobrazić, chociaż trudno jej było zwizualizować sobie w głowie miejsce, którego nigdy nie widziała, nawet na zdjęciach. – Ten sam rum, którym częstowałeś nas po meczu? – zapytała po chwili, przypominając sobie tamto spotkanie z Glaucusem, Cressidą i Titusem po zakończeniu amatorskiego meczu quidditcha. I zaraz później przypomniała sobie kolejne spotkanie z przyjacielem, na myśl o którym zarumieniła się. Jako mężatka nie powinna widywać się z nim sam na sam, ale przecież byli przyjaciółmi, prawda?
Glaucus wybrał kolejną odnogę labiryntu. Szli nią przez chwilę, aż nagle ścieżka doprowadziła ich do skraju ogrodu, skąd mogli zobaczyć rozległe morze, niebo... i najprawdziwszego smoka, który gdzieś w oddali wzbijał się znad powierzchni wody, szybując na ogromnych, skórzastych skrzydłach.
Znowu ścisnęła dłoń męża, wpatrując się w ten widok z zapartym tchem.
- To... smok – wymamrotała, czując podziw, ale i lęk przed tym wielkim stworzeniem, które jednak raczej nie widziało dwójki czarodziejów, powoli oddalając się od nich. – Jeszcze nigdy żadnego nie widziałam, jeśli nie liczyć obrazków w książkach i zdjęć. Jest... ogromny!
O tak, ten widok zrobił na niej spore wrażenie, choć wiedziała, że Rosierowie zajmowali się smoczym rezerwatem. Ale słyszeć lub czytać o czymś, a widzieć to na własne oczy, to dwie różne sprawy, chociaż podejrzewała, że Glaucus podczas swoich wypraw na pewno widywał także smoki. Czy w ogóle było coś, czego nigdy nie widział?
Po chwili jednak musieli wrócić z powrotem do labiryntu, próbując odnaleźć w nim dalszą drogę.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Ogrody - Page 4 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Ogrody [odnośnik]06.12.16 21:31
The member 'Lyra Travers' has done the following action : rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]07.12.16 11:53
Wyczuł poruszenie, może bardziej podświadomie, aniżeli wnioskując to z widzialnych sygnałów. A jednak coś mogło dotknąć Librę, uczynić ją nieco mniej pustą, bardziej podatną na ciosy, odsłoniętą. Krytyka. Avery powściągnął zblazowany, triumfujący uśmiech, było zdecydowanie zbyt wcześnie na otwieranie szampana i świętowanie, lecz wykonał już pierwszy krok w przód. Musiał jeszcze tylko dociec, co zapiecze lady Black, co ją dotknie, ale do żywego, co sprawi, że porcelanowa skorupa perfekcyjnie zaprogramowanej szlachcianki rozsypie się pod naporem odpowiednio silnych bodźców. Chciał poznać swą przyszłą żonę - oczywiście, nie po to by spełniać jej zachcianki i kaprysy, lecz z konieczności, bo przecież będzie trzymał ją blisko przy sobie. Zdobycie informacji stawało się powoli celem, do którego zmierzał niestrudzenie, chociaż powoli. Odsłaniać jak najmniej, by w efekcie czerpać jak najwięcej. Ujawniać wiadomości błahe, nieważne, nieistotne, w zamian obracając tymi o rzeczywistej wartości, którą bez trudu mógłby przewalutować na złoto.
Najbardziej intrygowało Avery'ego, czy posłuszeństwo naturalnie kierowało Librą, czy rzeczywiście była pokorna, cicha, stworzona do roli uległej małżonki. A może chłodna zbroja kryła rozemocjonowaną kobietę, wytresowaną przez ojca do przeżycia swoich lat jako szlachcianka idealna? Podejrzewał, że prawda wkrótce i tak wyjdzie na jaw - na razie mógł jedynie kiwnąć pobłażliwie głową, zadowolony z natychmiastowego spełnienia polecenia. Szerszy uśmiech, lekko błyszczące oczy z wpatrzone wprost w niego z doskonale udawanym szczęściem oraz zachwytem - och, Avery nie łudził się zupełnie, iż lady Black coś do niego czuje. Grała jednak perfekcyjnie (po tej nieznacznej korekcji), więc Samael nie musiał karcić jej publicznie, czego wolałby uniknąć, przynajmniej do czasu oficjalnej wymiany obrączek. Znudził mu się zachwyt nad chłodną urodą narzeczonej, lecz znudzony sięgnął ku włosom, zaplatając luźny kosmyk za ucho, w geście niemalże pieszczotliwym, czułym.
-A czy ty masz jakieś życzenia, najdroższa? - spytał uprzejmie, choć jego usta wykrzywił nieco ironiczny uśmiech, niezauważalnie przekształcający się w grymas. Najdroższa, kolejne szpile nagłego bólu przeszywającego klatkę piersiową, silny zapach perfum Laidan, ścisk w płucach uniemożliwiający oddychanie. Po omacku wybrał kolejne rozwidlenie, by uniknąć wzroku innych spacerujących po ogrodach weselników; wiedział, że Libra nie zada mu żadnego pytania o tę nagłą chwiejność.


And when my heart began to bleed,
'Twas death and death indeed.
Samael Avery
Samael Avery
Zawód : ordynator oddziału magiipsychiatrii
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Szalony, niech ukocha swe samotne ściany
I nie targa łańcucha, by nie draźnić rany
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Doskonała rozpusta wymaga doskonałego odprężenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t631-samael-marcolf-avery#1801 https://www.morsmordre.net/t1443-samaelowa-skrzynka-z-pogrozkami#12562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f119-shropshire-peace-street-102 https://www.morsmordre.net/t2798-skrytka-bankowa-nr-160#45281 https://www.morsmordre.net/t972-ten-lepszy-avery
Re: Ogrody [odnośnik]07.12.16 11:53
The member 'Samael Avery' has done the following action : rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]07.12.16 15:47
Nie myślał o swoim ślubie - poza momentami, kiedy musiał gościć na jednym z nich - a jeszcze mniej starał się myśleć o ślubie Rosalie. Już wiele razy przeżywał zawód kiedy uderzała w niego świadomość, że… nie będzie jej już w pobliżu niego. Ich kontakty znacznie osłabną, ograniczą się do kilku uprzejmych słów podczas oficjalnych uroczystości, może paru listów, w których będzie musiał czytać o tym, jak bardzo szczęśliwa lub nieszczęśliwa właśnie jest. Co gorsze, nie był pewien, którą opcję wolał. Oczywiście, że życzył kuzynce jak najlepiej - sam zdobyłby dla niej gwiazdę z nieba gdyby to tylko było możliwe - lecz jednak pojawiała się ta zła rysa w jego charakterze. Egoizm zalewający każdą komórkę ciała, niedopuszczający myśli, że faktycznie mogłaby być kiedyś zadowolona pomimo braku jego obecności w swoim życiu. Przeżywał to tak wiele razy - począwszy od czasów szkolnych - że powinien się już przyzwyczaić. Mimo to nadal pozostawał bierny, ufny w stosunku do upływającego niezwłocznie, a nawet bezlitośnie czasu. To on pokaże jak Cyneric wyjdzie na tych wszystkich swoich przekonaniach, obawach oraz postawie. Może będzie sobie pluł w swą długą brodę, a może okaże się to być najlepszą decyzją jaką mógł podjąć. Nie znosił gdybać, zaprzestał więc tych praktyk w momencie, kiedy temat bezpowrotnie - miał nadzieję! - ucichł.
Zabrał swoją dłoń z dłoni Rosie, uśmiechnął się delikatnie. Wkraczali właśnie do wejścia labiryntu. Nie wiedział czy miała ochotę na picie alkoholu, głównie przez jej chorobę, lecz najwidoczniej czuła się bardzo dobrze. Zadowolony odebrał dwa kieliszki szampana, jednego wręczając swojej partnerce. Sam zaraz zamoczył usta w trunku gratulując gospodarzom wyboru - coś wreszcie przypasowało marudnemu Yaxley'owi. A to nie lada sukces.
Natomiast wbrew poczuciu półwili, Cyneric lubił kiedy do niego mówiła, nawet w nadmiernej ilości. To wprawiało go w poczucie bezpieczeństwa, że to nie na jego barkach spoczywa ciężar zabawiania jej rozmową, co zawsze wychodziło mu nieporadnie, wręcz nieumiejętnie. Gorzej, kiedy zadawała pytania wyraźnie licząc na jego odpowiedź, a on nie znajdywał odpowiednich słów mogących służąc za udzielenie tejże odpowiedzi. Nie odczuwał też dyskomfortu związanego z przedłużającym się milczeniem - w gronie rodziny czuł się pod tym kątem bardzo swobodnie.
- Aż za dużo. - Brak narzekań nie mógł trwać wiecznie, lecz czego się spodziewać po markotnych panach Fenland? Raczej niczego odmiennego. - Nie, Rosie - zaprzeczył stanowczo, odwracając ku niej głowę. - Gdybym oddał za ciebie życie lub przynajmniej zdrowie, wtedy moglibyśmy rozmawiać o poświęceniu. Spędzanie z tobą czasu nie zalicza się do tej kategorii, zwłaszcza, że i ja to lubię, zatem korzyści są obopólne. Chciałbym natomiast, żebyś bardziej się ceniła i błyszczała. To inni powinni zabiegać o kontakt z tobą, nie na odwrót - dokończył. Prawdopodobnie zbyt oschle, lecz naprawdę zależało mu na tym, żeby jego najdroższa kuzynka w to uwierzyła. Nabrała skrzydeł oraz radości życia, na które zasługuje. - Nie chcę cię urazić. Zrobię po prostu wszystko, żebyś się dobrze czuła - dodał, zatrzymując się na chwilę i spoglądając w jej oczy. Dążąc do tego, żeby odczytała bez przeszkód jego zamiary. Zaraz potem skinął głową, żeby to właśnie ona wybrała następną dróżkę. Dopiero wtedy skręcili w jedną z nich.



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Ogrody [odnośnik]07.12.16 22:13
Zdarzyło jej się kilka razy uczestniczyć w różnych przypadkowych uroczystościach. Przypadkowych bo nigdy tak naprawdę nie planowała się na nich pojawić. Ślub mężczyzny, który nieświadomy chciał podarować przyszłej małżonce przeklęty pierścionek, narodziny dziecka, którego matkę obciążono klątwą poronną. Było tego tak naprawdę mnóstwo. Ludzie jakich spotykała na swojej drodze zdarzało się, że potrzebowali jej pomocy i w różny sposób się odwdzięczali. Ona nie chciała przyjmować pieniędzy. Przecież o pieniądze tu nie chodziło. Dlatego też uczestnictwo w takich uroczystościach czasem było konieczne. Wiele mogła opowiedzieć i wiedziała, że on również. Przecież czasami zdarzało im się porównywać wydarzenia z podróży. To było pocieszające. Fakt, że ją rozumiał. Wiedział jak to jest czuć wolnością jaką tutaj niestety im zabierało. To jeszcze bardziej bolało. Mieli świadomość tego co tak naprawdę przyjdzie im stracić na samym końcu. Jakkolwiek ten koniec miał wyglądać. Parsknęła śmiechem rozglądając się. Nie wypadało jej przecież unosić się śmiechem. Tajemniczość to cecha damy. Jednak przecież nie musiała nikogo udawać. Nigdy nie musiała. Od drugiej klasy tak naprawdę… - Rozpiłeś się, przyjacielu. - odparła unosząc zagadkowo brew choć w jej głosie nadal brzmiało rozbawienie. Ona tyle miejsc na świecie chciała jeszcze zobaczyć. Tyle rzeczy miała do odkrycia i tyle artefaktów do zebrania. Wszystko to na nią czekało gdzieś daleko. Na wyciągnięcie ręki. Pokiwała głową. - Mogę Cię oprowadzić… - dodała mrugając do niego. Będzie za tym wszystkim tęsknić. Ten list jeszcze bardziej jej to uświadomił. Mówiąc o tym pierwszy raz na głos czuła się tak jakby opowiadała jakiś bardzo niewiarygodny sen. Tak to zresztą wyglądało. Fakt, że ktoś mógłby się nią nie zainteresować tylko dlatego, że była łamaczem klątw. Lubiła to czym się zajmowała. I choć przez to co ją spotkało w miłość nie do końca wierzyła to jednak wiedziała, że jeżeli będzie to małżeństwo aranżowane to nie będzie to miało znaczenia. Przyjęła to wszystko z godnością i uśmiechem na ustach. Wiedziała, że już dawno powinna mieć męża i dzieci. Jednak nie dało się ukryć, że w pewnym sensie trochę ją to dotknęło. Bzdura. - Przebywanie w mojej obecności może być niebezpieczne, lordzie Nott. - powiedziała z szerokim uśmiechem. - Chyba ja jestem niebezpieczna i przeklęta zarazem. - dodała. Cokolwiek ktoś miał jej do powiedzenia nie miała zamiaru się tym załamywać. To był jej czas. Na ruszenie z miejsca. Po swojemu. Nie tak jak chcieli tego inni. Słysząc o rudych włosach i zapachu glonów pokiwała głową również poważnie. - Zdecydowanie nie miałabym już czego szukać w arystokratycznych kręgach. - odparła. Nie czytała gazet. Bardzo rzadko jej się to zdarzało, ale akurat o tym zdążyła usłyszeć od dozorcy jej kamienicy. Nie wiedziała kto coś podobnego wymyślił, ale traktowanie rudych jako zdrajców krwi? Miała wrażenie, że to zbyt ogólnikowe. Śmieszne. Aż nadto. Upiła łyk wina, które zapachem uwalniało ją od dopływającej do niej ciągle róży. Odwróciła się w jego stronę i skinęła głową. - Niektórych się już nie uratuje. - odparła. - Prowadź. - dodała wskazując ścieżkę.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Ogrody - Page 4 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539

Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next

Ogrody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach