Wydarzenia


Ekipa forum
Jezioro
AutorWiadomość
Jezioro [odnośnik]10.03.12 23:12
First topic message reminder :

Jezioro

Umiejscowione nieopodal zagajnika jezioro jest wielkie, ogromne, ale nie niebieskie. Szara tafla wskazuje na dużą głębokość zbiornika. Nad lśniącą, gładką linią wody wije się mgła. Brzeg jeziora zdążyły już zająć wodorosty i glony, nie widać tu śladu ryb. A może to jedynie złudzenie? Może jezioro jest tak głębokie, że zamieszkują je dziwne stworzenia? Z pewnością nie ma tu kaczek, a kiedy zawieje wiatr, tafla niemal wcale się nie porusza. W tym miejscu nie słychać nic prócz szumu wiatru i delikatnego bicia fal o brzeg jeziora. Jest ciche, spokojne, mgliste i przyprawiające o dreszcze - opuszczone, puste, gdyż rzadko kto odważa się tu przyjść. To z pewnością nie idealny zakątek na romantyczny piknik, ale o gustach się nie rozmawia.

Wianki

Do niedawna organizowany w Weymouth festiwal lata, który łączył czarodziejów niezależnie od pochodzenia dobiegł końca wraz z chwilą rozpoczęcia wojny. Pogrążony w chaosie kraj nie miał ani chwili wytchnienia, a wspomnienia o święcie radości i spokoju było ledwie odległym snem. Wynegocjowane w czerwcu zawieszenie broni pozwoliło czarodziejom i czarownicom na powrót do tradycji po dwóch latach walk i rozlewu krwi. Choć strach nie opuszczał ludzi, pozwolił im na chwilowe odetchnięcie od toczonych bitew i ucieczkę przed koszmarami.

Już nie Weymouth, a Waltham w Londynie — symbol odrodzenia, czystości, idei i porządku stał się stolicą nowego święta miłości. Po Bezksiężycowej Nocy w stolicy kraju nie sposób było natknąć się mugola, a wszyscy o wątpliwym pochodzeniu byli sukcesywnie wyłapywani i usuwani. Zgodnie z tradycją, wianki plotły panny szukające miłości. Puszczały kwietne korony na taflę ofiarowując je kawalerom. Dziś nawet niektóre z zamężnych czarownic tęsknie powracają do tej tradycji by przypieczętować swój związek. I choć wyzwaniem nie jest już wzburzone, zimne morze, a głębokie jezioro w sercu Londynu, to wciąż wyraz odwagi i poświęcenia kawalera, którego czarownica nie może odmówić. Dlatego, kiedy czarodziej ofiarowuje kwietny wianek wybrance swego serca, zgodnie z tradycją winna spędzić w nim całą noc, a dzielnemu czarodziejowi oddać choć jeden taniec.



Romantyczne łódeczki

Na jednym z brzegów jeziora w Waltham, przy drewnianym pomoście przycumowane małe, drewniane łódeczki, których pilnuje nastoletni chłopiec. Celtyckim śpiewem i tradycyjnym tańcem na pomoście ściąga uwagę przechadzających się w okolicach brzegu czarodziejów, zapraszając do skorzystania z atrakcji. Za sykla przytrzyma łódeczkę, tak by nie odpłynęła podczas wsiadania. W łódeczce zmieszczą się dwie osoby wraz z paroma drobiazgami.

Jeśli odmówisz chłopcu pieniędzy zostawi cię w spokoju, poszukując innych gości. Jeśli wykażesz się szczodrością, nie tylko pomoże w bezpiecznym zajęciu miejsc w nieco chybotliwej łódeczce, ale także opowie o przepływie przez jezioro i wartych uwagi miejscach — także tym, z którego rzekomo najładniej widać gwiazdy i połyskującą na niebie kometę. Nim odpłyniesz, chłopak poprosi cię o chwilę cierpliwości. W tym czasie pobiegnie na polanę po dwa kielichy z winem lub koktajlem, wedle twojego życzenia (należy w tym temacie rzucić kością i odnieść się do wyniku z polany) i wręczy je wam życząc miłego spędzenia czasu.



[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Jezioro [odnośnik]14.10.19 10:05
The member 'Caelan Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jezioro [odnośnik]08.07.20 19:27

29 czerwca 1957

Nie pływaj, Wren, nie wypływaj za daleko, nie znikaj mi z oczu, powtarzała pani Chang podczas pewnych wyjątkowo ciepłych wakacji; nad głowami żarzyło się słońce, powietrze zdawało się dusić gorącem, woda z kolei oferowała przyjemną ulgę od panującej dokoła aury. W objęciach delikatnych fal pluskało się dziecko, nie, młoda czarownica, która niedawno zakończyła pierwszy rok nauki w szkole magii i czarodziejstwa i na krótkim wyjeździe pod protekcją rodziców cieszyła się z relaksu. Ojciec czytał gazetę pod parasolem, matka natomiast tkwiła na brzegu, przelęknionym spojrzeniem wodziła za swoją nieodpowiedzialną, lekkomyślną pociechą. Nie wypływaj za daleko, nalegała głośniej, jej słowa zagłuszał dziecięcy śmiech, niewinny i dobry. Nie słuchała jej. Nie zdawała sobie sprawy ile zagrożeń czyhało w wodzie, ile drapieżników mogło wyrządzić jej krzywdę, jak łatwo było uderzyć w coś głową w trakcie nurkowania i stracić przytomność, utopić się, po prostu zachłysnąć wodą i umrzeć... Nim obie z nich o tym wiedziały, Yolanda Chang dobyła różdżki i gwałtownym, niewerbalnym zaklęciem przywołała dziecko w swoją stronę, aż do samego brzegu; w uroku brak było matczynej delikatności. Przepełniał go wyłącznie skumulowany strach. Dziewczynka zakrztusiła się wówczas, kaszlała głośno i długo, aż z ciemnych oczu pociekły łzy, twarz barwą przypominała aktywowaną przypominajkę - a matka wmówiła jej, że fala, jaka ją poniosła, była wynikiem zamknięcia się szczęk morskiego potwora, istoty, która kłapnięciem chciała ją pożreć - ale chybiła dosłownie o kilka cali. Ta historia osiedliła się lękiem w pamięci Wren na długie lata. Sprawiła, że czarownica nigdy już nie pływała tak swobodnie jak w młodzieńczych latach.
Uwydatniło się to szczególnie kilka dni wcześniej, gdy za pomocą łodzi miała przedostać się do Lodowego Pałacu i umysł uległ znajomej panice. To dlatego tego popołudnia zdecydowała się odwiedzić londyńskie obrzeża, zmierzyć się z tonią szarego jeziora, którego głębokość przyprawiała ją o zawroty głowy. Ale musiała to zrobić. Musiała przezwyciężyć powzięte z dzieciństwa lęki, udowodnić matce, że gdzieś mogła wsadzić sobie swe małe zwycięstwo odniesione tamtych wakacji, zwycięstwo, które na stałe skrzywiło jej własne dziecko. Czyż wszystko to, co robiła Wren, nie było nieświadomym zaprzeczeniem lekcji Yolandy? Czyż nie czyniła wszystkiego, by zrobić swej matce na złość, udowodnić własną odwagę, krnąbrność przeciw jej wiecznej panice?
Z ręcznikiem spoczywającym w dużej, płóciennej torbie czarownica opuściła zagajnik, którym przechadzała się do tej pory, ruszyła brzegiem jeziora szukając dogodnego doń wejścia - i ze zdziwieniem natrafiła na ślady kogoś, kto takowe znalazł wcześniej od niej. Ubrania, wszelkiego rodzaju przedmioty osobiste, wszystko to spoczywało elegancko na ziemi; Wren zmarszczyła brwi i rozejrzała się w poszukiwaniu ich właściciela, jednak nie dojrzała go nigdzie na lądzie - czyżby wzburzona tafla świadczyła o czyimś nurkowaniu?
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Jezioro [odnośnik]09.07.20 10:24
Jezioro położone na obrzeżach miasta kojarzyło mu się z dzieciństwem. To tu w wakacje przychodził z kolegami, aby pływać i rzucać kamieniami w odległe kaczki. To tu z ojcem raz czy dwa łowili ryby, nim okazało się, że jezioro nie tylko wygląda na głębokie, ale też chyba faktycznie jest i żadne słodkowodne stworzenia nie miały ochoty łapać przynęty. Po szkole zaś to tu przybywał, by ćwiczyć swoje umiejętności. A że nieczęsto ktokolwiek tu przychodził to młody czarodziej już dawno uznał ten zbiornik za swój. I wcale nie bał się tych głębin, kojarząc je tylko z czymś dobrym.
Skoro więc pogoda dopisywała, Sheridan po pracy nawet się nie zawahał. Wziął odpowiedni strój i ręcznik, wsiadł na miotłę i już po kilkunastu minutach dojrzał potężne, wspaniałe jezioro. Jego ulubione odludzie! Ledwo odłożył miotłę i już ściągał z siebie ubrania, chcąc jak najszybciej wejść do wody. Pierwszy szok na pewno będzie nieprzyjemny, ale przecież szybko się przyzwyczai. Zawsze tak było.
Gdy wbiegł do wody, różnica temperatur zmroziła jego mięśnie. Nie dał się jednak, zanurzając głowę w wodzie i czekając, aż jego ciało przywyknie. Gdy był już w stanie się poruszać, po prostu zaczął płynąć, ciesząc się ciszą, spokojem i samotnością. Nigdy nie był mistrzem w tej dziedzinie, daleko było mu od sportowca. Pływał jednak spokojnie, czasem tylko nurkując na niewielką głębokość: ot tak, dla samej frajdy zanurzania całego ciała pod ciemną taflą jeziora. Gdy jego kondycja mówiła zaś dosyć cofał się na brzeg i dawał sobie chwilę na odpoczynek. Nie odpływał z resztą daleko, doskonale wiedząc, że jezioro jest potężne i głębokie, a jeśli coś stałoby mu się w tej samotni, nikt nie byłby w stanie przyjść z pomocą. Trochę oleju w głowie trzeba było mieć.
Zanurkował właśnie na chwilę, a gdy wynurzył się z wody dojrzał na brzegu kobiecą sylwetkę. W pierwszym odruchu ją zignorował. Następnie jednak zaczął płynąć w jej stronę, przypominając sobie, w jakich czasach przyszło mu żyć. Jeszcze to jakiś mugolak kryje się w otaczających Londyn rasach i chce mu ukraść różdżkę!
Im bardziej jednak zbliżał się w stronę sylwetki, tym bardziej znajomo ta zaczynała wyglądać. Gdy stopy Sheridna dotknęły dna, chłopak zamachał i od razu ruszył w stronę kobiety. Cały mokry, z włosami opadającymi na czoło w grubych puklach i z nieszczególnie dumną, lekko zarysowaną klatką piersiową.
Cześć, Wren! – krzyknął do swojej dawnej znajomej z Pokątnej. Chwycił leżący na plaży ręcznik. – Umawialiśmy się na dziś tutaj? – spytał, unosząc brew. Nie pamiętał, aby cokolwiek z nią ustalał, ale kto wie. Miał sporo zajęć, mogło wypaść mu z głowy.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Jezioro [odnośnik]09.07.20 19:27
W ciszy lasu, wśród harmonii zagajnika i spokoju okraszającego głębokie jezioro dostrzegała wyraźnie rozłam jaki przepołowił dotychczas znajomy świat; w sercu Londynu echem niosły się krzyki i burzliwe dyskusje, prośby, groźby, zapewnienia o znajomości odpowiednich osób, powoływanie się na literę prawa, na anarchię dziwnych służb plądrujących mugolskie mieszkania, wyrzucających na bruk całe rodziny. Często tylko po to, by dokonać publicznej egzekucji w ramach przestrogi. Wy będziecie następni, potem wy, a wam niech nawet do głowy nie przyjdzie by udzielić schronienia niemagicznemu robactwu. Wren cieszyła się z własnej wolności; urodzona pod szczęśliwą gwiazdą czystej krwi pozostawała gdzieś obok zamieszek, przemykała pośród nich niczym cień, nie oponowała przed kontrolą urzędników pragnących sprawdzić jej różdżkę, nie miała przecież ku temu powodu. W oczach prawa była przykładnym obywatelem. Takim, który nie wtrącał się tam, gdzie wtrącać się nie należało. I takim, który nie bawił się w bohatera, w obrońcę uciśnionych. Nie zadawała niewygodnych pytań.
Widok machającej doń męskiej postaci okazał się zaskoczeniem - znajomym zaskoczeniem, jakie prędzej spodziewałaby się spotkać na ministerialnych korytarzach niż w odmętach głębokiej, szarej toni. Umawialiśmy się na dziś tutaj?, spytał, a ona chwyciła nieświadomie zarzuconą przynętę bez cienia wahania, uznając to za wygodny zbieg okoliczności. Z cieniem uśmiechu na bladej twarzy położyła torbę na ziemi.
- Tak, Dudley - skłamała miękko, tonem na tyle przekonującym, by Sheridan nie dostrzegł powodu by doszukać się w nim nieprawdy. O ile nie zweryfikuje tego później w kalendarzu czy planie dnia, równie dobrze mógłby zawierzyć jej zapewnieniom i, w razie konieczności, posłużyć za ofiarę źródlanemu potworowi. - Ale widzę, że zacząłeś beze mnie. Czyżbyś zapomniał? - spytała, by potem zmrużyć lekko oczy i palcem wskazać na dziwną zieleń zwisającą z jego ramienia. - Jeżeli wszystkie glony z tego jeziora są tak długie i okropne, chyba jeszcze raz rozważę chęć popływania... Choć tobie nawet dodają uroku. - Gdyby więcej z wiązek oblepiało ciało czarodzieja, mógłby przypominać ghula wyłaniającego się z bagien. - Jak woda? Zimna czy do wytrzymania? - I czy pełna jest dzikich bestii? Ostatniej wątpliwości nie wypowiedziała już na głos, zatrzymała ją dla siebie. Najwyraźniej do tej pory w otchłaniach nic nie dopadło Dudleya, nie pociągnęło go za nogę do kryjówki wśród mułu, nie pożarło na miejscu, nie odgryzło kończyny - wszystkich ich używał zmierzając w jej kierunku. Czy to możliwe, że oboje mogli podzielić szczęście przeżycia zetknięcia z wodą tego dnia? Wren mimowolnie powiodła spojrzeniem do szarych fal delikatnie wzburzających taflę; gdyby osobista wendetta przeciwko panice matki nie była tak silna, wykręciłaby się pierwszą lepszą wymówką nawet przed samą sobą.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Jezioro [odnośnik]10.07.20 13:08
Zdecydowanie miło było oderwać się na chwilę od pożarów trawiących Londyn. Dudley szanował przedstawicieli prawa, którzy patrolowali ulice, zapewniając im wszystkim bezpieczeństwo. Nie miał też nic przeciwko pustym, spokojnym ulicom, po których w końcu mógł swobodnie się przechadzać, nie wpadając co krok na mugolaków czy niemagicznych. Mimo tego atmosfera w mieście z czasem zaczęła być przytłaczająca. Nawet on musiał to przyznać.
Zmarszczył brwi, jeszcze na chwilę, próbując przypomnieć sobie list kierowany do Wren albo sowę, którą od niej otrzymał. Nie potrafił sobie przypomnieć, ale może akurat to zdarzyło się wtedy, gdy był bardzo zmęczony? Albo zafascynowany kolejnym listem od panny Burroughs. Albo może skupiał się na nauce i nie zwrócił uwagi na sowę? Zwykle takie rzeczy mu się nie zdarzały, dobrze pamiętał, z kim ma się spotkać. Nie było jednak po co drążyć tematu.
Ja… em… Oczywiście, że pamiętam! – zapewnił, kiwając głową. – Ciepło jest to pomyślałem, że już popływam. Nie uwierzysz, jak ciało może się zastać w tej pracy za biurkiem. – Pokręcił głową. Szanował wypełnianie dokumentów, nie miał nic przeciwko temu; jednocześnie jednak spędzanie wielu godzin w siedzącej pozycji potrafiło irytować młodego chłopka, który przecież nigdy nie uniknął ruchu.
Słysząc o glonach, spojrzał na własne ciało, a z jego ust wydostało się ciche „oj”. Już po chwili chwycił co większe rośliny, ściągając je ze swojego ciała i rzucając gdzieś w piach, by nie wadziły więcej.
To tylko rośliny – powiedział, wzruszając ramionami. Pływał tu nie raz, przywykł: – Do wytrzymania. Chociaż bywało lepiej – uznał. – W lipcu jest zwykle cieplejsza. Idziesz? – spytał, kierując swoje kroki w kierunku wody.
Chwilę później zamoczył stopy w jeziorze, wchodząc coraz to głębiej. Brzeg prędko zmieniał się w głębinę pozwalającą na swobodne pływanie. Nie minęło więc kilka kroków, a Sheridan unosił się delikatnie na wodzie, kierując twarz w stronę swojej towarzyszki o orientalnej urodzie.
Może zabezpiecz te rzeczy jakimś zaklęciem! – krzyknął jeszcze. – Bo jakiś mugolak nam ukradnie! Ponoć sporo z nich chowa się w okolicznych lasach! – wyjaśnił.
Właściwie to z chowaniem to tylko plotka przekazywana przez personel techniczny w Ministerstwie. Dudley nigdy nie znalazł dowodów na jej potwierdzenie. Ale w takiej sytuacji o wiele lepiej było chuchać na zimne.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Jezioro [odnośnik]11.07.20 22:03
Dudley zbawiennie nie doszukiwał się w jej słowach nieprawdy, to oszczędziło im lawirowania wśród wymyślonych na poczekaniu wymówek i wzmaganych nimi podejrzeń - zamiast tego mogli razem cieszyć się dość przyjemną pogodą i okrutnie przerażającą głębiną wody, której Wren przyglądała się nieufnie. Czarodziej zdawał się w ogóle nie odczuwać lęku przed jej majestatem. Jak to robił? Swobodne kroki pomiędzy szarymi falami najpierw przyniosły go na brzeg, gdzie z mokrego ciała odrzucił zaplątane porosty, wydawał się całkowicie obojętny na możliwość pojawienia się nieopodal większych ryb czy innych bardziej wyszukanych stworzeń, o których sama nie miała siły teraz myśleć. W innym wypadku nigdy nie zdecydowałaby się na próbę pokonania strachu. Jego zalążek miał pozostać właśnie tym - zalążkiem -, dopóki sama nie znajdzie się w jeziorze.
- Coś ciekawego w pracy? - zagadnęła ze szczerym zainteresowaniem; w relacjach z często wysoko postawionymi klientami nie pozwalała sobie na zadawanie podobnych pytań. Nie po to korzystali przecież z usług jej alchemicznych dostaw, by rozprawiać na temat politycznych sytuacji - a neutralność wciąż zdawała się popłacać. Poglądy Wren leżały tam, gdzie dominowała zwycięska ideologia. Uważała to za bezpieczne, wygodne, nikt nie wymógł na niej zradykalizowania i konkretnego opowiedzenia się po którejś z walczących ze sobą stron; w świecie wielkiego konfliktu była nikim, cieniem, pionkiem, który nie próbował szarżować po szachownicy. Nie znaczyło to jednak, że nie odczuwała ciekawości linii frontu - pracując w Ministerstwie Sheridan musiał wiedzieć więcej niż handlarze z Pokątnej.
Na dźwięk jego pytania skinęła niechętnie głową, niepewna, pełna irytująco dławiącej trwogi, sięgnęła w dół, do połów sukienki i uniosła je powoli.
- Odwróć się - dodała jeszcze pro forma; zakochany czy nie, Dudley wciąż pozostawał mężczyzną, przed którym nie miała zamiaru się obnażać. Strój kąpielowy nie poprawiał wcale jej poczucia nieubrania, lecz to właśnie siła tej emocji pchnęła ją do przyspieszenia ruchów. Wren spięła włosy, nie chcąc moczyć ich w podejrzanej wodzie, i przytaknęła gdy polecił jej zabezpieczenie ich własności. - Naprawdę? W zasadzie nic dziwnego, inteligencją przypominają grzyby i mchy. Ciekawe jak długo zwierzyna z zagajnika będzie chciała dzielić się terytorium - mruknęła bardziej do siebie, przypominając sobie własne owieczki. Mugolki ocalone od płomieni wojny. Żadna z nich nie była przesadnie bystra; gdyby nie ich uroda i czystość, nie miałaby w sobie żadnych oporów przed wydaniem ich nowemu porządkowi.
Wren wydobyła z torby różdżkę i skierowała ją na pozostawione na brzegu przedmioty, zaklęciem praesiepta zabezpieczając je przed potencjalną próbą kradzieży ze strony leśnych zbiegów, po czym, nie chcąc tak długo prezentować się w światu w formie mniej ubranej niż preferowała, podeszła do linii brzegu, by później wolniejszym, ostrożniejszym już krokiem wejść do wody. Strach nie objawiał się jeszcze tak paraliżującą siłą gdy pod nogami czuła w miarę stabilny grunt, jednak każdy majaczący pod taflą porost czy przepływająca ryba posyłały nieprzyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
- Jak to robisz? - zapytała nagle, zatrzymując się i patrząc na czarodzieja. Dłonie Wren unosiły się na lekko wzburzonej tafli. - To znaczy: jak możesz tak swobodnie pływać? Nie boisz się, że... Nie wiem, że coś tam jest? Pod tobą? - Zmarszczone brwi i podejrzliwe spojrzenie czarnych oczu uwydatniały widoczny w niej dyskomfort, jednak nie cofnęła się jeszcze ani kroku. Nie mogła przecież pozwolić sobie na tchórzostwo w towarzystwie.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Jezioro [odnośnik]12.07.20 17:17
Wzruszył ramionami, słysząc pytanie Wren. Co prawda, od kiedy zmienił stanowisko czuł się znacznie lepiej mówiąc o swojej pracy i nawet chętnie się nią chwalił, ale przecież przyszedł nad jezioro po to, by się od niej oderwać. Nie miał szczególnej ochoty na rozprawianie o tym, co działo się ostatnio w murach Ministerstwa. Wystarczało, że opowiadał o tym Frances.
Nieszczególnie. Spokojniej się zrobiło ostatnio, większość już ma zarejestrowane różdżki, więc nie mamy takich kolejek – wyjaśnił zgodnie z prawdą, nie mając jednak zamiaru wnikać w głębsze szczegóły.
Słysząc rozkaz Wren, Dudley odwrócił się natychmiast, mówiąc tylko pod nosem ciche jasne. Właściwie nie miał nawet szczególnej ochoty, aby próbować podejrzeć kobietę bez ubrania. I fakt, że była jego starszą koleżanką, która pomagała mu w nauce czarów nie miał z tym wiele wspólnego. Mimo wszystko, uroda panny Chang po prostu go nie interesowała. Nigdy nie powiedziałby jej tego w twarz, jednak specyficzne rysy twarzy Azjatki odrzucały go nieco. Teraz wprawdzie już do nich przywykł, ale w dalszym ciągu nie widziałby Wren w roli kogoś sobie bliskiego w tym sensie, co Frances. Nie miała się więc czego obawiać w kwestii podglądania ze strony Sheridana.
A no. Idioci… myślą, że się ukryją. Ale miesiąc czy dwa i Ministerstwo sobie z tą zarazą poradzi. Zobaczysz. – Był w pełni przekonany co do swoich słów.
Nie miał pojęcia, że panna Chang boi się pływać. Swobodnie kręcił się więc kilka metrów od brzegu, pływając to w jedną, to w druga stronę, rozkoszując się chłodną wodą opływająca jego ciało. Nic nie robił sobie z glonów czy morskich stworzeń, które co jakiś czas dotykały jego nóg bądź ramion, traktując je jak coś zupełnie naturalnego i niegroźnego.
Hm? – mruknął więc zaskoczony, słysząc pytanie kobiety. – A czemu miałbym? To tylko jezioro. Tam nisko to tylko muł jest. I ryby. – Gdyby nie pływał, wzruszyłby ramionami. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech, a Sheridn zatrzymał się, unosząc się pionowo w wodzie. Znad tafli wystawał tylko jego głowa i ramiona, pomagające złapać mu odpowiedni balans: – A co, strach cię obleciał?
Właściwie nie powinien się temu dziwić. Wren była w końcu kobietą i jako takowa chcąc nie chcąc z natury miała więcej lęków od odważnych, pełnych werwy mężczyzn.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Jezioro [odnośnik]13.07.20 22:14
- A właśnie - nie podziękowałam ci jeszcze za pomoc. Wszystko przebiegło pomyślnie, kilka dni temu dostałam sowę z Ministerstwa z potwierdzeniem rejestracji - opowiedziała, nie zamierzała dopytywać o sprawy, które uznać można było za bardziej zawodowe; skoro Dudley nie prawił o nich sam z siebie, podpuszczony nakierowanym na nie pytaniem, najwyraźniej nie wyciągnęłaby z niego nic więcej bez wzbudzenia podejrzeń. Jego słowa interpretowała mimo wszystko jako pewnego rodzaju gwarancję bezpieczeństwa. Skoro urzędnicy nie pracowali w popłochu gonieni magicznym batem sprawujących realną władzę różdżek, prawdopodobnie dla godnie urodzonych nie było powodów do lęku. - Także dziękuję, Sheridan - dodała Wren, melodią głosu akcentując uśmiech bardziej niż skoncentrowaną na czymś zgoła odmiennym mimiką.
Gdyby nie jego wskazówki przed udaniem się do Ministerstwa, pewnie kilka razy musiałaby cały ten proces przechodzić od nowa; brak dokumentów, brak wniosku, brak opisu rodzinnej czystości krwi, wszystko to należało wiedzieć i zgromadzić jeszcze przed oficjalną wizytą przed komisją rejestrującą magiczne drewna. Do dziś pamiętała jak kilku czarodziejów z kolejki przed nią odchodziło z kwitkiem, purpurowi ze złości, niemalże z parą dymiącą z uszu. Podzielenie ich losu musiałoby być niezwykle nudne - i marnotrawiące czas.
Jego zapewnienie skomentowała skinieniem głowy, zbyt pochłonięta przyjemnie chłodną wodą z każdym krokiem otulającą ciało. W zasięgu jej wzroku raz po raz przepływały tylko małe rybki, ich kolory zlewały się z szarzyzną zbiornika, tylko niektóre odznaczały się ciekawszą barwą; Wren obserwowała je uważnie, w tym samym czasie delikatnie ochlapując się wodą. Wystarczyło, że wyobraźnia płatała jej figle, nie potrzebowała tego samego od skóry przyzwyczajonej do ciepłego popołudnia.
- Nie strach, trollu górski, tylko ciekawość - odparowała twardo na pytanie Dudleya. Do głosu dotarł bezwolny zwyczaj: podczas gdy umysł rzeczywiście przesiąknięty był lękiem lub mocnymi nerwami, Chang zdawała się sięgać po zwierzęce określenia zwracając się do swoich rozmówców. Często te mniej pochlebne. - Zastanawiam się tylko... Och Merlinie, no wiesz. Przecież nie masz pojęcia, czy nie płynie za tobą jakiś głodny drapieżnik. Nie boisz się? - Dlaczego się nie boisz, być może taka forma pytania byłaby poprawniejsza. Wren zamarła później na chwilę, przygryzła wargę, widocznie ze sobą walcząc, nim udało jej się bąknąć cicho, - Nie umiem o tym nie myśleć. Że coś na mnie poluje, a ja nawet o tym nie wiem. Że nie zdążę zareagować. - Spojrzenie czarnych oczu utkwiła w Dudleyu, jakby szukając w nim pomocy.



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Jezioro [odnośnik]28.07.20 20:57
Machnął ręką, słysząc podziękowania Wren.
Nie ma problemu – rzucił. Bo cóż to był dla niego za problem, pomóc znajomej! W duszy rzecz jasna puszył się z dumy, że teraz mógł robić TAKIE rzeczy, ale nie miał zamiaru się co do tego przyznawać. W końcu przed nim jeszcze długa droga, nim naprawdę będzie mógł pochwalić się istotnym stanowiskiem w Ministerstwie! Był pewny, że to rzecz jasna nastąpi. Trudno było jednak powiedzieć, kiedy.
Dudley doskonale zdawał sobie sprawę, że ilość wymaganych dokumentów mogła być przytłaczająca. Jednocześnie jednak, jako człowiek wychowany w domu historyczki, doskonale wiedział, że po latach tego typu świstki stają się kluczowe. Nie miał więc zamiaru nigdy zaniedbywać dokumentacji. Nie zamierzał również pozwolić, aby takich rzeczy dopuszczali się jego znajomi, zawsze gotowy pomóc. Zwłaszcza, jeśli owej pomocy potrzebowała niewiasta. Tak, tak zdecydowanie!
Nie przejmował się wodą, która wpadała mu do oczu w trakcie pływania. Niegdyś piekła i była nieprzyjemna, jednak z biegiem czasu Sheridan przyzwyczaił się do tego nieco dziwnego uczucia. Musiał jednak przyznać, że w mętnej wodzie jeziora tak czy siak niewiele widział. Podobno do tego potrzebne były specjalne gogle, a że Dudley zawodowym pływakiem nigdy nie był i nie planował zostać to po prostu ich nie posiadał. Trudno było mu więc zweryfikować ten fakt.
Prychnął, unosząc brew, słysząc słowa dziewczyny, rozchlapując przy tym wodę w jej stronę. Była na tyle daleko, że mogły dosięgnąć ją do najwyżej pojedyncze krople, ale przecież nie to było istotne, prawda?
Co cię drapieżnik, masz różdżkę przecież – stwierdził. A że nie przy sobie? Na Merlina, byli przecież czarodziejami. Doskonale przy tym wiedział, że Wren nie była bezbronną Frances i potrafiła w razie czego się obronić: – Chodź do wody, nie narzekaj! – stwierdził, robiąc w wodzie bliżej niezidentyfikowany piruet: – A jak coś cię złapie to przecież nie jesteś tu sama. Pływam tu od lat i żyję, nie? – powiedział, spoglądając w oczekiwaniu na Wren.
Młoda kobieta chyba jednak nie miała szczególnego zamiaru się ruszyć, więc Dudley westchnął i ruszył w jej stronę, po chwili łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę głębszej części jeziora, niczym kilkuletnie dziecko:
No nie bądź tchórz. Czarownica z ciebie, czy może jednak mugolaczka? – No chyba powinna rozumieć, że czarownicy nie wypada bać się jakiegoś tam jeziora! Chyba że było się damą. Albo Frances. Wtedy to było nawet rozczulające.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Jezioro [odnośnik]28.07.20 21:21
Narzekanie było jednak wygodne. Bezpieczne, czasochłonne, odwracające uwagę od narzuconej samej sobie konieczności - zamiast sprostać wyzwaniu, wystarczyło odpowiednio dobrać słowa i użalać się nad sobą w obecności popołudniowego wiatru i przyjemnie towarzyszącego słońca. Wren nienawidziła w sobie tych skłonności; zbytnio przypominały jej naleciałości odziedziczone po matce, po latach obserwowania jej zachowań, sztuki wychowania. Uświadamiały, że  niezależnie od wierzgań i zaprzeczeń, wciąż pozostawała jej córką, genetycznie i niezmiennie. A gdy tylko opadną emocje i jeszcze raz pochyli się nad tym spotkaniem na trzeźwo, w spokoju, z daleka od wody, niechybnie przeklnie wyraźnie zarysowaną cechę lejącą się z ust potokiem sceptycznych myśli - przecież całe jej życie było testamentem postępowania wbrew woli rodzica, jakże łatwo jeden dyskomfort sprawiał, że przychodziło jej o tym zapomnieć.
- I niby mnie obronisz? - podjęła krnąbrnie na wspomnienie towarzystwa wśród mętnych fal, z prowokującą dumą unosząc podbródek, by dodać rychło, - Myślałam, że jesteś rycerzem Frances, nie moim. - Pozyskana od alchemiczki informacja sugerowała, że z Dudleyem łączyły ją dość wyjątkowe okoliczności spotkania, rumieńce pokrywające młodociane policzki uwydatniały tańczące w sercu emocje. Odwzajemniał je? Zapewne tak, panna Burroughs była przecież nie tyle diabelnie zdolna, co i urokliwa, śliczna, jej niewinność mogła intrygować mężczyzn. Nawet takich, jak Sheridan.
Nie miała okazji przyjrzeć się jego reakcji zbyt dobrze, bo czarodziej właśnie wtedy zakleszczył dłoń wokół jej nadgarstka i pociągnął na głębinę; ciche sapnięcie wyrwało się z ust Chang gdy poczuła muskające skórę nóg glony, a zaraz później wykonała odrobinę niezgrabny ruch, utrzymując się na powierzchni gdy dna pod stopami już zabrakło. Najwyraźniej zdecydował się zafundować jej terapię szokową, nie pozwalał przeżywać każdego szczebla procesu zanurzania się, zamiast tego zmusił Wren do bezpośredniego zderzenia się ze ścianą długo budowanego lęku. Czarne oczy rozwarły się w przerażeniu, gwałtownie, lecz mięśnie nie zastygły, wręcz przeciwnie - przypomniały sobie dawne ruchy i sprawiały, że wciąż unosiła się na wodzie, oddychając ciężko, drżąco.
- Czarownica - wydusiła wówczas w szoku, niemal panicznie rozglądając się wokół siebie. Szukała drapieżnika, tej legendarnej bestii gargantuicznych rozmiarów wyczekującej okazji do pożarcia nieuważnego kąska, wspomnienia dawnego lata; ciemne fale nie ujawniły jednak innej obecności niż ich własne i Wren przełknęła głośno ślinę, odszukując wzrokiem Dudleya. - Co teraz? - Tak szybko jak pytanie opuściło ściśnięte gardło, kobieta poczuła spływającą na nią głupotę. Jak to co? Pływaj, nurkuj, poznaj, krzyczał rozsądek ostający się śladową ilością pośród rozedrganych emocji. - Nie czuję gruntu. Może powinniśmy wrócić, no wiesz, bliżej brzegu? - Och, Merlinie, jest tutaj, jest pode mną. Dosłownie moment później przygodna alga otarła się delikatnie o jej nogę, zaplątała się wokół kostki, gdy czarownica ze zduszonym, przestraszonym jęknięciem kopnęła zatopioną pod sobą nicość, - Coś mnie dotknęło!



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Jezioro [odnośnik]29.07.20 21:46
Dudley nie lubił narzekać. Wiedział, że to łatwiejsze i rzecz jasna, był hipokrytą, bo czasem mu się to jednak zdarzało.  Nie uważał jednak tego za szczególną cnotę. Ogólnie rzecz biorąc, wolał się czasem rzucać na głęboką wodę, niż jęczeć, że coś mu nie wychodzi… pomimo że i tak czasem jednak to robił. Cóż, mimo wszelkich zalet w dalszym ciągu był przecież tylko człowiekiem. A że czarodziejem z większymi możliwościami od niewiele wartych mugoli? Mógł z tego tylko korzystać.
Frances to dama mego serca! – rzekł energicznie, niemal krzycząc. – Ale rycerz nie zawaha się w obronie każdej niewiasty w potrzebie! – dodał, ponownie rozpryskując wodę. Nie dziwiło go, że wie o jego relacji z Frances. W końcu niemal wszystkim znajomym opowiadał o wspaniałej, jasnowłosej alchemiczce. Nie pamiętał, czy wspominał o niej Wren, ale chyba tak, skoro wiedziała A z resztą, czy to skąd miała takie informacje miało jakiekolwiek znaczenie? Nieszczególnie.
Dudley zatrzymał się na chwilę, gdy w jego głowie zaświtała nagła myśl. Niespodziewanie więc zapytał:
Właśnie… eee… Wren, bo ty jesteś dziewczyną przecież! Myślisz, że kiedy można się o oświadczyny pytać? Matka mówiła mi, że po dziesięciu księżycach, ale no tego… wojna jest, nie myślisz, że to z długo? – Zrumienił się lekko, sam zdziwiony wypowiedzianymi przez siebie słowami.
Chwilę później ciągnął już jednak dziewczynę w głąb jeziora.
Możemy nie iść dalej, ale tu jest przecież płytko, zobacz! – powiedział, zanurzając się na kilka centymetrów i odbijając się od piaszczystego dna. – Nie ma co tchórzyć, Wren. Patrz, tak machaj nogami. I spróbuj się rozluźnić, wtedy łatwiej pływać – poinstruował dziewczynę.
Po chwili jednak faktycznie coś poczuł. Tyle, że w przeciwieństwie do kobiety, doskonale wiedział co.
Ał! Wren, uważaj! To była moja noga! – Zmarszczył na chwilę brwi. – Weź głęboki oddech i się uspokój. Zamknij oczy i spróbuj się zanurzyć, weź tak parę oddechów, to uspokaja! – powiedział, demonstrując, a następnie chwytając kobietę za nadgarstki: – No, razem! Spróbuj! – zachęcił ją.
Wren była w końcu odważną kobietą, nie bojącą się pojedynków. Jakże więc mogła obawiać się jeziora? Naprawdę, powinna opanować ten lęk, jak na wiedźmę przystało.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Jezioro [odnośnik]29.07.20 22:11
Frances to dama mego serca! Pamiętając z jaką rezerwą, z jakim rumieńcem na pytania o nim odpowiadała panna Burroughs, bezpośredniość Dudleya była oszałamiająca. A zatem prawdziwy z niego rycerz. Czyż nie tak oni postępowali, zgodnie ze swymi osobliwymi kodeksami, całemu światu wygłaszając imię panny, dla której cnoty dokonywali rzeczy wielkich? Wren wydała z siebie zduszone, pełne zdumionego rozbawienia parsknięcie, a chlustająca na boki woda niemal wpadła jej do ust gdy balansowała na krawędzi ostatku dna dotykanego wyprężonymi palcami stóp; Sheridan sam wzniecał fale, przypominał jej spragnioną żywiołu rybę wrzuconą w domowe przestworza, co wcale nie pomagało jej utrzymać się zgrabnie na powierzchni. Nie wtedy, gdy uwaga musiała rozdrabniać się na poszukiwanie bestii z jeziora, która czaiła się gdzieś pod nimi.
Brwi uniosły się podejrzliwie na wspomnienie jej płci; sam ton głosu przywodził na myśl szkolnych łobuzów orientujących się, że w gruncie rzeczy muszą zasięgnąć porady mądrzejszej od siebie istoty - znała ten scenariusz. Zwiastował nadejście prośby o poradę, gdzie udać się na randkę, jakie kwiaty kupić, kiedy... Kiedy się zaręczyć?
- Co? - spytała nieelegancko, zbita z tropu. Frances oszczędziła jej szczegółów na temat intymności ich relacji, zaangażowania i wspólnie przeżytych chwil, ale czy naprawdę zabrnęli tak daleko, by szczerze uznawał założenie pierścionka na jej palec za świetny pomysł? Przez moment martwiła się, że coś było w wodzie: coś dziwnego, zniekształcającego umysł, zdradliwego, może jakaś trucizna, jednak twarz Sheridana wyglądała tak samo jak zwykle, może bardziej zaczerwieniona, zażenowana. Nie konfabulował. Czarownica potrząsnęła głową, pragnąc przywrócić się do rzeczywistości, świadoma, że oczekiwał odpowiedzi. - Och, no wiesz... Lepiej umierać na wojnie razem niż osobno, jeśli w ogóle, tak myślę. Oświadczaj się, zanim ktoś zwinie ci ją sprzed nosa, Dudley. Ale masz czym? - Zmarszczyła ciekawie brwi, zaintrygowana, czy zakupił już odpowiednią błyskotkę. Frances zasługiwała na bogaty pierścionek, oby miał tego świadomość.
Instruktaż maga był pełen ekscytacji, aż nazbyt, dlatego finalnie zanurzyła się tylko po to, by na chwilę odseparować się od zapewnień, że wszystko będzie w porządku. Przypadkowym kopnięciem odwdzięczyła się urzędnikowi za wcześniejsze pociągnięcie w głębiny, a później zanurkowała już prawidłowo, wspólnie z Sheridanem, gdy ten wyznaczył moment i delikatnie pociągnął w dół za nadgarstki. W pewnym sensie miał rację - pływali długo, ale żaden potwór nie wyłonił się z głębin, by ich pożreć. Po kilku dłuższych chwilach nawet zapomniała o jego rzekomym istnieniu.

| zt x2



it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Wren Chang
Wren Chang
Zawód : handlarz krwią
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
tell her i wasn't scared.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8598-wren-chang#252999 https://www.morsmordre.net/t8601-yue#253113 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f252-pokatna-56-2 https://www.morsmordre.net/t8602-skrytka-bankowa-nr-2037#253118 https://www.morsmordre.net/t8603-wren-chang#253121
Re: Jezioro [odnośnik]08.08.21 23:52
8.11.1957

Samotność i cisza sprzyjały nauce, lecz tym razem nie szukałem ich w londyńskiej bibliotece, nie chcąc zwracać na siebie zbyt wiele uwagi. Nie widziałem zarazem powodu, by nie przenieść się z pracą na łono natury ani nie skorzystać ze słabnących promieni jesiennego naturalnego źródła światła. Niosąc na ramieniu swój kociołek, bez pośpiechu wędrowałem przez las i obserwowałem słoneczne refleksy, przebijające się przez gałęzie gubiących liście drzew i ogołoconych z nich krzewów. Wybrałem dzień dosyć ciepły, a przede wszystkim, co w Londynie zdarzało się rzadko, suchy, żywiąc przy tym głęboką nadzieję, że nie zaskoczy mnie deszcz. Miejsce, przez które się przedzierałem, sprawiało wrażenie całkowicie opuszczonego. I o to właśnie mi chodziło.

Nie miałem wielu okazji, by poznać klienta, którego zlecenie planowałem wkrótce wykonać. Wiedziałem zatem niewiele; pamiętałem, że miał na imię Philip, a nazwisko, zapewne fałszywe zresztą, uleciało z mej pamięci już na samym początku naszej współpracy. Nosił okulary, poruszał się sztywno i co jakiś czas chichotał nerwowo przez zaciśnięte zęby. Nie wnikałem głębiej w jego osobowość czy historię, bo przecież zależało mi na wykonaniu roboty, a nie nawiązywaniu przyjacielskich relacji. Tak jak zazwyczaj, rozmowami zajmował się Konstantyn, podczas gdy mnie w udziale przypadło ślęczenie nad parującym kociołkiem. Cóż dodać? W zupełności mi to odpowiadało.

Ostatnim, o co można by mnie posądzić, było wścibstwo czy zamiłowanie do plotek. Nie wnikałem też w to, do jakich celów ów mężczyzna potrzebuje esencji szaleństwa oraz mikstur leczących rany. Zastanawianie się nad każdym sprzedanym eliksirem przyprawiłoby mnie o zawrót głowy, także nie marnowałem na to nawet odrobiny energii. O świcie po prostu spakowałem potrzebne ingrediencje, po czym wyruszyłem na wycieczkę. Wędrówka była długa, ale cel, do którego dotarłem, w pełni mnie usatysfakcjonował. Cisza, niezmącona niczym cisza była niemal hipnotyzująca, a gładka, zamglona i pokryta glonami tafla w dziwny sposób koiła mój zmęczony wzrok. Jeżeli coś spodobało mi się w tym dziwacznym kraju, to były to właśnie miejsca naturalnego wypoczynku.

Nawet ptaki ani leśne owady nie zechciały mi towarzyszyć, co przyjąłem właściwie z ulgą – nic nie będzie odciągało mojej uwagi od powierzonego mi zadania. Odszedłem kilkaset kroków od wyjścia spomiędzy drzew, zanim odszukałem odpowiednie, płaskie miejsce pod rozpalenie ogniska. W pierwszej kolejności starannie rozłożyłem swoje rzeczy, a nawet, z samego chyba tylko przyzwyczajenia, otworzyłem swoje notatki na odpowiedniej stronie, po czym pozostawiłem je na pożółkłej trawie. Dokładnie otrzepany z piachu kamień posłużył za obciążnik, uniemożliwiający pergaminowi uniesienie się z pierwszym porywem wiatru. Wreszcie rozpaliłem ogień, cierpliwie wyregulowałem płomień i umieściłem nad nim napełniony kociołek.

Sercem mikstury miały stać się jaja widłowęża, które zalałem starannie odmierzoną ilością krwi nietoperza. Zmniejszyłem płomień, trzykrotnie mieszając miksturę zgodnie z ruchem wskazówek zegara i cierpliwie odczekałem na zmianę jej koloru. Wreszcie ponownie obróciłem drewnianą łyżkę i dodałem dziesięć kropli soku z cytryny, co natychmiast wywołało pociemnienie eliksiru. Teraz należało odczekać kilka minut, jednak nie zamierzałem próżno marnotrawić tego czasu. Wykorzystałem go na poszatkowanie świeżych kwiatów pierwiosnka w drobną kostkę oraz odliczenie odpowiedniej ilości bahanich jajek, które zmieszałem razem w oddzielnym naczyniu. Na koniec umieściłem mieszaninę w kociołku i ponownie zamieszałem, tym razem powoli, łagodnie, możliwie najdelikatniej. Kiedy eliksir skończył się gotować, obróciłem go łyżką raz jeszcze, po czym przelałem go do czterech niewielkich fiolek. Obejrzawszy je pod światło, ustawiłem je w rządku w cieniu rozłożystego drzewa. Ten wytwór moich rąk musiał jeszcze pozostać w nienasłonecznionym miejscu, nim przekażę go nowemu właścicielowi. Oszczędziłem raptem kilkadziesiąt minut, zaczynając proces warzenia od esencji szaleństwa.

Nie traciłem czasu na odpoczynek, pełen zapału i sił do dalszej pracy. Już po chwili kociołek został starannie oczyszczony, a ja kruszyłem do środka korę drzewa wiggen, dostarczoną mi przez hojnego – a może zdesperowanego? - zleceniodawcę. Och, czy nie mógłbym podkraść chociaż odrobiny tego użytecznego składnika? Odepchnąłem od siebie te myśli. Zagotowałem kozie mleko i energicznie je zamieszałem, a w oczekiwaniu na zagotowanie podgrzałem odłamki gargulca. Ten proces wymagał nieco czasu, dlaczego więc miałbym nie skorzystać z wolnych minut? Upewniwszy się, że odłamki uległy całkowitemu rozpuszczeniu, a półprodukt eliksiru ma odpowiednią barwę oraz konsystencję, powoli, kropla za kroplą, zmieszałem ze sobą oba płyny. Teraz pozostawało mi jeszcze jedynie schłodzić eliksir, zanim rozleję go do mniejszych naczyń.

Na moment zapatrzyłem się na skroploną parę, unoszącą się nad kociołkiem gęstymi kłębami. Powietrze nie było na tyle zimne, by zakłócić proces warzenia, ale całkiem silnie uwidaczniało wysoką temperaturę panującą w naczyniu. Kiedy minęły czasy, w których oddawałem się tworzeniu eliksirów dla przyjemności, zdobywania wiedzy, doświadczeń? Czy miałem moralne prawo znów podjąć się odprężającego eksperymentowania? Zrobić sobie wolne? Nie wątpiłem, że zyskałbym aprobatę brata, ale wpierw musiałem przekonać samego siebie, że nie zmarnuję w ten sposób czasu. Ostatecznie poszerzanie wiedzy mogło okazać się w przyszłości całkiem przydatne, prawda? Albo mógłbym stworzyć własny eliksir... albo...

Zmusiłem się do przerwania nawału hipotetycznych myśli i teoretyzowania, które nie prowadziło donikąd. Nie chcąc pozwolić towarzyszącej oczekiwaniu nudzie na ponowne pogrążanie mnie w bajdurzeniu, podniosłem przytrzymujący pergamin kamień i przejrzałem swoje notatki oraz listę dalszych zadań. Pamięć mnie nie zawodziła, a zlecenie rzeczywiście było ostatnim w kolejności. Nową rozpiskę miałem otrzymać dopiero nazajutrz, kiedy Kostia obsłuży kolejnych klientów i uporządkuje listę zleceń. Właśnie z powodu ich niewielkiej liczby zdecydowałem się wykonać dwa eliksiry o zróżnicowanym czasie potrzebnym na warzenie jednego dnia. Żałowałem tylko, że nie zabrałem ze sobą więcej składników, więc jeśli chciałem zająć czymś ręce, do dyspozycji pozostawał mi jedynie czysty pergamin i króciutki ołówek. Skoro i tak musiałem jeszcze chwilę zaczekać, postanowiłem zaznaczyć najczęściej kupowane przez londyńczyków eliksiry i rozplanować zwiększenie ich podaży, tak by skrócić ich czas oczekiwania na przygotowanie mieszaniny – albo dać sobie więcej czasu na eksperymenty, których tak bardzo mi brakowało. Co jakiś czas odrywałem się od nowego zajęcia, żeby dłonią uniesioną nad powierzchnią mikstury oszacować jej temperaturę. Robiąc to po raz ostatni, zastanawiałem się, jakie składniki mógłbym ze sobą połączyć, by sprawdzić zachodzące między nimi reakcje i stworzyć za ich pomocą coś bardziej użytecznego niż maść na odciski lub płyn do czyszczenia szklanych powierzchni.

Gotowe.

Skończyłem szybciej niż przypuszczałem, prawdopodobnie dzięki znacznie lepszej koncentracji niż w dusznych laboratoriach czy pośród innych czarodziejów, których irytujący bełkot dało się słyszeć nawet zza zamkniętych drzwi. Wreszcie rozlałem zieloną ciecz do wyczarowanych przeze mnie fiolek, przez chwilę rozkoszując się wciąganym w nozdrza zapachem lasu. To mgliste, porośnięte glonami jezioro było dobrym miejscem do spokojnej pracy, ale wkrótce warunki atmosferyczne uniemożliwią mi korzystanie z właściwych mu atutów. Westchnąłem, zbierając swoje rzeczy do kociołka i, gdy już starannie zakryłem fiolki zawierające esencję szaleństwa płachtami ciemnego materiału, ruszyłem w drogę powrotną. Jeszcze godzina, dwie, a przekażę Kostii raporty z efektów swojej pracy, tak by mógł już dziś poinformować klienta, Philipa o gotowości jednego z zamówionych eliksirów oraz tygodniu pozostałym do ukończenia drugiego. Reszta pozostawała już poza zakresem moich kompetencji.

ok. 1200 słów, zt.
Kirill Kalashnikov
Kirill Kalashnikov
Zawód : Alchemik
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
This is our life; there's no use in asking what if.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9819-kirill-kalashnikov https://www.morsmordre.net/t9829-poczta-kirilla#298019 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9832-skrytka-bankowa-nr-21-084#298023 https://www.morsmordre.net/t9831-kirill-kalashnikov#298022
Re: Jezioro [odnośnik]31.01.23 19:24
Wianki

Do niedawna organizowany w Weymouth festiwal lata, który łączył czarodziejów niezależnie od pochodzenia dobiegł końca wraz z chwilą rozpoczęcia wojny. Pogrążony w chaosie kraj nie miał ani chwili wytchnienia, a wspomnienia o święcie radości i spokoju było ledwie odległym snem. Wynegocjowane w czerwcu zawieszenie broni pozwoliło czarodziejom i czarownicom na powrót do tradycji po dwóch latach walk i rozlewu krwi. Choć strach nie opuszczał ludzi, pozwolił im na chwilowe odetchnięcie od toczonych bitew i ucieczkę przed koszmarami.

Już nie Weymouth, a Waltham w Londynie — symbol odrodzenia, czystości, idei i porządku stał się stolicą nowego święta miłości. Po Bezksiężycowej Nocy w stolicy kraju nie sposób było natknąć się mugola, a wszyscy o wątpliwym pochodzeniu byli sukcesywnie wyłapywani i usuwani. Zgodnie z tradycją, wianki plotły panny szukające miłości. Puszczały kwietne korony na taflę ofiarowując je kawalerom. Dziś nawet niektóre z zamężnych czarownic tęsknie powracają do tej tradycji by przypieczętować swój związek. I choć wyzwaniem nie jest już wzburzone, zimne morze, a głębokie jezioro w sercu Londynu, to wciąż wyraz odwagi i poświęcenia kawalera, którego czarownica nie może odmówić. Dlatego, kiedy czarodziej ofiarowuje kwietny wianek wybrance swego serca, zgodnie z tradycją winna spędzić w nim całą noc, a dzielnemu czarodziejowi oddać choć jeden taniec.

Postać nie rzuca kością specjalną.



Romantyczne łódeczki

Na jednym z brzegów jeziora w Waltham, przy drewnianym pomoście przycumowane małe, drewniane łódeczki, których pilnuje nastoletni chłopiec. Celtyckim śpiewem i tradycyjnym tańcem na pomoście ściąga uwagę przechadzających się w okolicach brzegu czarodziejów, zapraszając do skorzystania z atrakcji. Za sykla przytrzyma łódeczkę, tak by nie odpłynęła podczas wsiadania. W łódeczce zmieszczą się dwie osoby wraz z paroma drobiazgami.

Jeśli odmówisz chłopcu pieniędzy zostawi cię w spokoju, poszukując innych gości. Jeśli wykażesz się szczodrością, nie tylko pomoże w bezpiecznym zajęciu miejsc w nieco chybotliwej łódeczce, ale także opowie o przepływie przez jezioro i wartych uwagi miejscach — także tym, z którego rzekomo najładniej widać gwiazdy i połyskującą na niebie kometę. Nim odpłyniesz, chłopak poprosi cię o chwilę cierpliwości. W tym czasie pobiegnie na polanę po dwa kielichy z winem lub koktajlem, wedle twojego życzenia (należy w tym temacie rzucić kością i odnieść się do wyniku z polany) i wręczy je wam życząc miłego spędzenia czasu.


Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Jezioro - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Jezioro [odnośnik]15.04.23 16:03
02.08
Dzisiejszego wieczoru humor nie dopisywał jej aż tak bardzo, jak wczoraj. Uśmiech, chociaż znów zdobił podkreślone czerwienią usta, był odruchowym wykrzywieniem, który nie sięgał oczu spoglądających na wszystko. Powrót tutaj, nie budził już takiego wyraźnego zniecierpliwienia, nie gotował krwi w żyłach ekscytacją, która wymagała zaspokojenia. Mimo to wiedziała, że wczoraj zarówno sama, jak i w towarzystwie nie obejrzała nawet połowy tego, co oferowało umiejętnie zaplanowane miejsce festiwalu. Miała taki zamiar, ale nie wyszło. Dziś zamierzała nadrobić, bo wieczór był jeszcze młody, a noc tak długa, jak tylko wystarczy sił i chęci. Palce lekko mięły materiał czarnej, jak noc sukienki, która miękko opływała sylwetkę i podkreślała jej atuty. Jak zawsze nerwowy ruch, zdradzający zamyślenie i chaos panujący w myślach, które nie miały być wypowiedziane z własnej woli. Odwróciła głowę, by ciemne tęczówki skupić na towarzyszącym jej mężczyźnie. Spojrzenie musnęło jego profil, a dłoń sięgnęła jego dłoni, by przyciągnąć uwagę. Nie zamknęła palców na jego ręce, dotknęła jedynie lekko ciepłej skóry i skręciła w stronę jeziora. Krążyło tam sporo ludzi, więc i ją pociągnęło, jak ćmę do światła z najzwyklejszej ciekawości. Nie wiedziała czego się spodziewać, co tam ściągało tłum. Przystanęła, gdy zorientowała się, co miało miejsce. Przygryzła lekko wargę, by ukryć uśmieszek i zdusić w sobie prychnięcie. No tak, wianki. Miała ochotę pacnąć się w czoło, że nie zrozumiała tego od razu. Tłumy zakochanych ciągnęły tutaj, szukając dowodów wiecznej miłości. Kiedyś w taką wierzyła, jeszcze za wczasów szkoły razem z koleżankami snuła wielkie marzenia o spotkaniu księcia, rycerza na białym koniu. Każda z nich o takim skrycie śniła i o tej wielkiej miłości.
Spojrzała jeszcze raz na Drew, nie dając rady zdusić już cichego prychnięcia. No jakby nie patrzeć to rycerza miała, tylko nie takiego, jakiego się spodziewała i gdzieś zgubił śnieżnobiałego rumaka.
- Gotów rzucić się w odmęty jeziora za wiankiem? – spytała przesadnie słodkim głosikiem, robiąc krok w kierunku wody, nawet jeśli w rękach nie miała jeszcze kwiatów. Nabijała się, nie zamierzając pleść wianka i wypatrywać tego konkretnego kawalera, który wyciągnie go z wody. Domyślała się, że dla młodziutkich panien to musiała być najlepsza zabawa i ekscytacja, gdy ktoś zwróci im wianek. Ona czuła się na to trochę za stara i zbyt mocno obdarta z tej naiwnej romantyczności.- Czy może łódki, skoro już tu jesteśmy? – skinęła głową w kierunku pomostu z łódkami. Krótki rejs nie brzmiał źle, ale nie ciągnęło jej ani w jedną stronę ani w drugą.- Zawsze możemy poobserwować, kiedy ktoś się w końcu utopi, przeceniając swe możliwości lub będąc odtrąconym.- dodała, zerkając w kierunku jeziora, kiedy rozległ się głośniejszy plusk. Lepiej byłoby, gdyby nikt nie stracił życia w jeziorze podczas trwania festiwalu, ale cóż, wypadki chodziły po ludziach.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe

Strona 11 z 18 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 14 ... 18  Next

Jezioro
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach