Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire
Albury
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Albury
To miejsce zdaje się kompletnie zapomniane przez świat, jedynie na kilku mapach można dostrzec wypisaną drobnymi literami nazwę wioski. Jedną z nich można odnaleźć w British Museum. Czarodzieje nazwę mieściny kojarzą jedynie z nazwiskiem wynalazcy sieci Fiuu, nie zdając sobie sprawy z istnienia malutkiej wioski praktycznie zapomnianej przez świat – zarówno mugolski, jak i czarodziejski. Kiedyś tętniące życiem Albury, będące w centrum uwagi dzięki głównym kanałom sieci Fiuu, jak i manufakturze produkującej kominki na całą Anglię, dziś zdaje się zwyczajnie opustoszałe. Większość czarodziejów pracujących przy kontroli sieci Fiuu, przeniosło się wraz z otworzeniem nowego, większego punktu w Londynie, pozostawiając poprzedni na pastwę zapomnienia. Jedynie szef całego obiektu, znający jego wszystkie sekrety postanowił pozostać, by doglądać wciąż sprawnych kominków i chronić manufakturę przed wzrokiem ciekawskich mugoli, jego syn Leonard Bryat od kilku lat pracuje jako dyrektor w Biurze Głównym Sieci Fiuu. Mieszkańcy nie zbliżają się do jego dziwacznej posiadłości mieszczącej się już w lesie, kawałek od reszty zabudowań, uważają go za dziwaka i szaleńca. Co jakiś czas nad lasem unosi się dym, przeważnie nad miejscem w którym znajduje się dom czarodzieja, nikt z mieszkańców nie odważył się jednak zbadać przyczyny jego pochodzenia. Pod koniec czerwca '56 dziwna siła zrównała zniszczyła doszczętnie budynki Manufaktury
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 01.03.18 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Miała chociaż chwilę spokoju. Tyle by szybciutko przeanalizować gdzie jest i którym kominkiem musi się przenieść dalej. Jak się okazało, bardziej interesował ją ten za plecami stwora lub tuż obok niego, a tak blisko przejść, póki co, nie mogła. Musiała się go pozbyć, a przynajmniej obezwładnić na tyle, by nie zrobił jej krzywdy, gdy będzie próbowała obok przejść. Najlepiej go czymś zająć, postanowiła wrócić więc do zaklęcia, które już tutaj rzucała mając nadzieję, że tym razem postukuje bardziej. Jeśli nie, to będzie miała poważny problem.
- Aquassus - rzuciła ponownie w stronę potwora wykonując odpowiedni ruch ręką.
- Aquassus - rzuciła ponownie w stronę potwora wykonując odpowiedni ruch ręką.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k10' : 9
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k10' : 9
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Marianna postanowiła nie podjąć ucieczki, zamiast tego zaatakowała stwora - nieskutecznie. Zmieniony anomaliami mugol jakby oprzytomniał, warknął nerwowo i machnął ręką. W stronę Marianny pomknął silny podmuch wiatru*
Percival nie zdecydował się odnaleźć oryginału pośród stosu kluczy, zamiast tego jego zainteresowanie przykuła wypukła płytka z wygrawerowanym znakiem ziemi. Nacisnął ją i ledwie kilka sekund na czterech ścianach pomieszczenia w którym przebywał, prawie u samego sufitu otworzyły się klapki z których wysunęły się rurki z tych zaś momentalnie potoczyła się woda, która z pluskiem zaczęła skapywać na ziemię. Było pewne, że niewiele zajmie jej nim wypełni całe pomieszczenie.
Rhysand wszedł do kominka rysując na jego tyle wieżę, już za chwile zielone płomienie pochłonęły go, wypluwając w innym pomieszczeniu. Kurz uniósł się w powietrze, ale pomimo tego był w stanie dostrzec wyraźnie dwie jednostki. Jedną z nich, po jego prawej stronie była Marianna, drugą istota której nie potrafił zidentyfikować. Wyglądał na człowieka, przynajmniej kiedyś, teraz z niewidzącym spojrzeniem i zmodyfikowanym ciałem atakowała Marianne silnym podmuchem wiatru.
Cała elektrownia zadrżała ponownie. Marianna i Rhysand poczuli jak ściany ruszają się, z kominka za Rhysandem i modyfikowanym mugolem posypał się popiół, wielce prawdopodobnym było iż zawaliły się kolejne pomieszczenia.
*podmuch wiatru jest obszarowy, nie można zrobić przed nim uniku
model przemieszczania się
Percival 2/5
Marianna 4/5
Rhysand 3/5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 29stycznia, godziny 20:00
Percival nie zdecydował się odnaleźć oryginału pośród stosu kluczy, zamiast tego jego zainteresowanie przykuła wypukła płytka z wygrawerowanym znakiem ziemi. Nacisnął ją i ledwie kilka sekund na czterech ścianach pomieszczenia w którym przebywał, prawie u samego sufitu otworzyły się klapki z których wysunęły się rurki z tych zaś momentalnie potoczyła się woda, która z pluskiem zaczęła skapywać na ziemię. Było pewne, że niewiele zajmie jej nim wypełni całe pomieszczenie.
Rhysand wszedł do kominka rysując na jego tyle wieżę, już za chwile zielone płomienie pochłonęły go, wypluwając w innym pomieszczeniu. Kurz uniósł się w powietrze, ale pomimo tego był w stanie dostrzec wyraźnie dwie jednostki. Jedną z nich, po jego prawej stronie była Marianna, drugą istota której nie potrafił zidentyfikować. Wyglądał na człowieka, przynajmniej kiedyś, teraz z niewidzącym spojrzeniem i zmodyfikowanym ciałem atakowała Marianne silnym podmuchem wiatru.
Cała elektrownia zadrżała ponownie. Marianna i Rhysand poczuli jak ściany ruszają się, z kominka za Rhysandem i modyfikowanym mugolem posypał się popiół, wielce prawdopodobnym było iż zawaliły się kolejne pomieszczenia.
*podmuch wiatru jest obszarowy, nie można zrobić przed nim uniku
model przemieszczania się
Percival 2/5
Marianna 4/5
Rhysand 3/5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 29stycznia, godziny 20:00
- Żywotność:
• Marianna 145/210, -15 migrena(20)Cassius 0/153, -30,oparzenia, trauma krwi(niezatrzymane krwawienie -5PŻ na turę), rana na piersi(cięte), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),złamana noga - lewa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
• Rhysand 192/217, -5, oparzenia(15),migrena (40)1/5 tur, ugryzienia bahanek(5) obtłuczenia(5)
• Percival 188/230, -5, oparzenia(25),ugryzienia bahanek(20) rany cięte, obtłuczenia(7)Yvette 40/209, -10, rana na lewej łydce(cięta), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),
złamana noga - prawa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Zużycie bahanocydu:
Marianna 2/8
Cassius 0/8
Percival 2/8
Rhysand 1/8
- ekwipunek i mapa:
1
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L), księga
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, woreczek z proszkiem Fiuu, bahanocydu, niezłomności,gackai grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (32 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Jeżeli sądził, że tajemnicza płytka z grawerunkiem o niezrozumiałym znaczeniu, wspaniałomyślnie sprawi, ze drzwi staną przed nim otworem (nawet gdy o tym myślał, brzmiało to żałośnie naiwnie), to srogo się przeliczył; ledwie dotknął palcami wypukłej powierzchni, coś szczęknęło nad jego głową, a dookoła rozległ się złowieszczy szmer wody. Zlokalizowanie jej źródła nie zabrało mu dużo czasu; zawiesił spojrzenie na znajdujących się pod sufitem rurkach, których – mógłby przysiąc – chwilę temu jeszcze tam nie było, a które właśnie rozpoczęły walkę o pierwsze miejsce na liście rzeczy pretendujących do miana jego ostatecznej zguby. Wciągnął powoli powietrze do płuc, przymykając powieki i w myślach błagając o cierpliwość, bo znów wracało do niego chłodne, niekontrolowane poczucie paniki, hojnie zakropionej frustracją. Miał wrażenie, że od co najmniej kilkunastu minut działał całkowicie bez sensu i na ślepo, miotając się wzdłuż kamiennych ścian jak poszukująca światła ćma.
Jakby na potwierdzenie jego słów, cały budynek zadrżał ponownie. Kończył mu się czas, odmierzany – o zgrozo – przez wodną klepsydrę, nie-tak-znowu-powoli wypełniającą kolejne centymetry sześcienne jego cennej przestrzeni.
Zaklął szpetnie, po raz kolejny spoglądając w stronę kluczy, ale presja niechybnej śmierci niestety nie sprawiła, że doznał olśnienia; nadal nie miał pojęcia, jak odnaleźć ten właściwy, wszystkie wyglądały w jego oczach dokładnie tak samo – jeżeli obrona przed czarną magią kryła w sobie zaklęcie pozwalające na wykluczenie fałszywych przedmiotów, to nie potrafił go sobie przypomnieć. Zresztą – sprawdzenie każdej sztuki z osobna zabrałoby mu całe godziny, których nie miał; nie wiedział, ile czasu minie, nim woda wypełni cały pokój, ale był pewien, że mniej, niż potrzebował.
Ale może to nie musiało być wcale takie trudne? Magia powinna działać, jej prawa nie powinny przestać obowiązywać nawet w tak przeklętym miejscu, jak manufaktura; podszedł więc do drzwi, zaciskając mocniej palce na różdżce. Nadal istniało ryzyko, że anomalia sprawi, że jego własny urok wybuchnie mu w twarz, ale chyba wolałby to, niż powolną śmierć poprzez utonięcie. – Alohomora – powiedział z mocą przez zaciśnięte zęby, niemal przytykając końcówkę różdżki do metalowego zamka. Zamarł w oczekiwaniu na upragnione szczęknięcie otwierającego przejście mechanizmu.
Jakby na potwierdzenie jego słów, cały budynek zadrżał ponownie. Kończył mu się czas, odmierzany – o zgrozo – przez wodną klepsydrę, nie-tak-znowu-powoli wypełniającą kolejne centymetry sześcienne jego cennej przestrzeni.
Zaklął szpetnie, po raz kolejny spoglądając w stronę kluczy, ale presja niechybnej śmierci niestety nie sprawiła, że doznał olśnienia; nadal nie miał pojęcia, jak odnaleźć ten właściwy, wszystkie wyglądały w jego oczach dokładnie tak samo – jeżeli obrona przed czarną magią kryła w sobie zaklęcie pozwalające na wykluczenie fałszywych przedmiotów, to nie potrafił go sobie przypomnieć. Zresztą – sprawdzenie każdej sztuki z osobna zabrałoby mu całe godziny, których nie miał; nie wiedział, ile czasu minie, nim woda wypełni cały pokój, ale był pewien, że mniej, niż potrzebował.
Ale może to nie musiało być wcale takie trudne? Magia powinna działać, jej prawa nie powinny przestać obowiązywać nawet w tak przeklętym miejscu, jak manufaktura; podszedł więc do drzwi, zaciskając mocniej palce na różdżce. Nadal istniało ryzyko, że anomalia sprawi, że jego własny urok wybuchnie mu w twarz, ale chyba wolałby to, niż powolną śmierć poprzez utonięcie. – Alohomora – powiedział z mocą przez zaciśnięte zęby, niemal przytykając końcówkę różdżki do metalowego zamka. Zamarł w oczekiwaniu na upragnione szczęknięcie otwierającego przejście mechanizmu.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 66
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 66
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Kiedy kominek wypluwa mnie razem z całym moim dziwnym dobytkiem, w tym podręcznikiem do run, chcę przetrzeć oczy ze zdumienia. Czy widzę… Marie? Czy to naprawdę ona? Czy może tylko iluzja? I czym na zęby Merlina jest to coś, co ją atakuje? Zmutowanym wilkołakiem? A może tak naprawdę wyglądają mugole? Z trwogą w oczach przyglądam się jak atakuje kobietę i wiem, że muszę działać. Gdybym tylko miał więcej czasu na namysł… Ale nie mam. Jak zwykle. Sam nie wiem, czemu zgodziłem się tu być. Wyciągam różdżkę, celuje w tego przedziwnego potwora i wykonuję odpowiedni ruch ręką.
– Drętwota! – mówię, mając nadzieję, że tym razem anomalie nie sprawią, że w stronę przeciwnika pomknie levissimus.
Rzecz jasna przyjmuję też opcję, że mi się nie uda. Wszystkie dzisiejsze wydarzenia przyprawiają mnie o białą gorączkę. Gdyby tego wszystkiego nie było już wystarczająco, w końcu się rozdzieliliśmy. A to nie było wcale korzystne. Choć wciąż myślę o Yvette i Kasjuszu, gdzie na brodę Salazara podziewa się Percival? Przynajmniej uzdrowicielka jest w tym samym miejscu co ja.
– Drętwota! – mówię, mając nadzieję, że tym razem anomalie nie sprawią, że w stronę przeciwnika pomknie levissimus.
Rzecz jasna przyjmuję też opcję, że mi się nie uda. Wszystkie dzisiejsze wydarzenia przyprawiają mnie o białą gorączkę. Gdyby tego wszystkiego nie było już wystarczająco, w końcu się rozdzieliliśmy. A to nie było wcale korzystne. Choć wciąż myślę o Yvette i Kasjuszu, gdzie na brodę Salazara podziewa się Percival? Przynajmniej uzdrowicielka jest w tym samym miejscu co ja.
The member 'Rhysand Crouch' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Percival postanowił postawić na prostotę, skorzystać z zaklęcia, którego uczono już w pierwszych latach szkolnej nauki, porzucając tym samym próbę odnalezienie oryginalnego klucza wśród stosu mu podobnych. Przez kilka chwil nic się nie dział, gdy w końcu na ciemnobrązowych, poszarzałych drzwiach pojawił się napis: "czasem najprostsze rozwiązanie, jest tym najlepszym". Wraz ze słowami cicho szczęknął zamek znacząc o tym iż drzwi zostały otwarte.
Jeśli Percival nacisnął klamkę i ruszył dalej z pewnością czuł jak woda dostaje się do jego butów, wypływając z rur zdążyła już zaścielić podłogi piwnicy. Kilka kroków później korytarz się kończył wprowadzając go do prostokątnego pomieszczenia, w których pochodnie zapłonęły wraz z momentem w którym pojawił się w pomieszczeniu. Mógł zauważyć pięć innych korytarzy prowadzących właśnie tutaj. Wzrok najmocniej skupiały jednak potężne kamienne wrota rozpościerające się na całość długość ściany z której nie dochodził żaden korytarz. Nie posiadały też żadnego zamka. Mógł dostrzec zlepek liter, możliwe że w języku, którego nie znał i nie rozumiał.
EDJA CYŻEI LEA I EJ BERAZEI, SETJ HAMOCUR KAIJ AWIRA I JADZAENI
Mógł też zauważyć, że również w tej sali u sufitu wystaje kilka rurek, z których sączy się woda.
W pomieszczeniu nie znajdowało się nic poza tym.
Marianna nie zdołała zareagować dostatecznie szybko, by obronić się przed podmuchem.
Rhysand zaklęcie Rhysanda nie powiodło się.
Zmutowany mugol zwrócił twarz na Rhysanda i to na nim zakotwiczył teraz swoją uwagę warknął i machnął łapami. W stronę mężczyzny pomknął promień złudnie podobny do tego, który wytwarzała różdżka podczas rzucania Casa Aranea.
Manufaktura zatrzęsła się ponownie. Kolejne z pomieszczeń się zapadło.
*podmuch wiatru jest obszarowy, nie można zrobić przed nim uniku
model przemieszczania się
Percival 2/5
Marianna 4/5
Rhysand 3/5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 31 stycznia, godziny 20:00
Jeśli Percival nacisnął klamkę i ruszył dalej z pewnością czuł jak woda dostaje się do jego butów, wypływając z rur zdążyła już zaścielić podłogi piwnicy. Kilka kroków później korytarz się kończył wprowadzając go do prostokątnego pomieszczenia, w których pochodnie zapłonęły wraz z momentem w którym pojawił się w pomieszczeniu. Mógł zauważyć pięć innych korytarzy prowadzących właśnie tutaj. Wzrok najmocniej skupiały jednak potężne kamienne wrota rozpościerające się na całość długość ściany z której nie dochodził żaden korytarz. Nie posiadały też żadnego zamka. Mógł dostrzec zlepek liter, możliwe że w języku, którego nie znał i nie rozumiał.
EDJA CYŻEI LEA I EJ BERAZEI, SETJ HAMOCUR KAIJ AWIRA I JADZAENI
Mógł też zauważyć, że również w tej sali u sufitu wystaje kilka rurek, z których sączy się woda.
W pomieszczeniu nie znajdowało się nic poza tym.
Marianna nie zdołała zareagować dostatecznie szybko, by obronić się przed podmuchem.
Rhysand zaklęcie Rhysanda nie powiodło się.
Zmutowany mugol zwrócił twarz na Rhysanda i to na nim zakotwiczył teraz swoją uwagę warknął i machnął łapami. W stronę mężczyzny pomknął promień złudnie podobny do tego, który wytwarzała różdżka podczas rzucania Casa Aranea.
Manufaktura zatrzęsła się ponownie. Kolejne z pomieszczeń się zapadło.
*podmuch wiatru jest obszarowy, nie można zrobić przed nim uniku
model przemieszczania się
Percival 2/5
Marianna 4/5
Rhysand 3/5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 31 stycznia, godziny 20:00
- Żywotność:
• Marianna 135/210, -15 migrena(20)Cassius 0/153, -30,oparzenia, trauma krwi(niezatrzymane krwawienie -5PŻ na turę), rana na piersi(cięte), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),złamana noga - lewa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
• Rhysand 192/217, -5, oparzenia(15),migrena (40)1/5 tur, ugryzienia bahanek(5) obtłuczenia(5)
• Percival 188/230, -5, oparzenia(25),ugryzienia bahanek(20) rany cięte, obtłuczenia(7)Yvette 40/209, -10, rana na lewej łydce(cięta), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),
złamana noga - prawa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Zużycie bahanocydu:
Marianna 2/8
Cassius 0/8
Percival 2/8
Rhysand 1/8
- ekwipunek i mapa:
2
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L), księga
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, woreczek z proszkiem Fiuu, bahanocydu, niezłomności,gackai grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (32 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Gdy z jego ust spływało zaklęcie – proste, trywialne, jedno z pierwszych, jakich nauczył się w Hogwarcie – był niemalże pewien, że nic się nie stanie; jeżeli dotychczasowe przeżycia w manufakturze nauczyły go czegokolwiek, to tego, że nic nie było takie, jakie wydawało się na pierwszy rzut oka. Książki mówiące zagadkami, kominkowa szachownica, ukryte przejścia i czające się za każdym rogiem, śmiertelne pułapki, mówiły same za siebie. A jednak, kiedy już miał się odwrócić, żeby mimo wszystko spróbować odszukać właściwy klucz, zanim woda pochłonie jego jedyną szansę na wydostanie się z podziemnego więzienia, na nierównej powierzchni drzwi pojawiły się litery. Zawiesił na nich wzrok w niemym zdziwieniu, przez moment nie poruszając się i tylko nieprzytomnie mrugając powiekami, żeby w następnej chwili się roześmiać – śmiechem dziwnie pustym i pozbawionym wesołości, odbijającym się głucho zarówno od gołych ścian, jak i rosnącej warstwy wody.
Nacisnął klamkę, wciąż połowicznie spodziewając się ataku, ale ten nie nadchodził – ruszył więc dalej, słysząc chlupotanie i czując, jak chłodna ciecz wlewa mu się do butów. Jeszcze nie myślał o tonięciu, pokonując kolejne metry i starając się przywołać z pamięci obraz mapy; o ile się nie mylił, korytarz, którym właśnie podążał, prowadził do większego pomieszczenia, które bezpośrednio graniczyło już z tajemniczą salą pełną kominków – a przynajmniej wydawało mu się, że zaznaczone na pergaminie symbole były kominkami.
Przywykłszy do ciemności, odruchowo zmrużył oczy w reakcji na nagle zapalające się pochodnie; oślepiony, początkowo nie widział nic oprócz niewyraźnych zarysów ścian i drzwi, dochodzących do pokoju z różnych stron. Dopiero po kilku sekundach jego oczy przyzwyczaiły się do większego natężenia światła i był w stanie przeczytać napis nad potężnymi drzwiami – czy może coś, co ten napis udawało, bo zlepek wyrytych w ścianie liter nie niósł za sobą najmniejszego sensu, nie rozpoznał też wyrazów, nienależących do żadnego ze znanych mu języków. Zaklął pod nosem, cicho, pozwalając, by sylaby utonęły w szmerze wody, nadal wypełniającej coraz bardziej ograniczoną przestrzeń. Miał dosyć – zagadek, samotności, niewiedzy; na tym etapie nie był nawet pewien, czy chciał wiedzieć, co dokładnie znajdowało się za dwuskrzydłowymi wrotami, bo z całą pewnością było to coś, z czym mieli poradzić sobie w szóstkę – nie w pojedynkę.
Czuł żałosną wręcz bezradność, stojąc naprzeciw zamkniętych na cztery spusty drzwi, w myślach przeglądając już wszystkie możliwe do zastosowania zaklęcia. Zniechęcony, wzniósł oczy ku sklepieniu, pozwalając, by jego spojrzenie przemknęło raz jeszcze po przeklętych literach. W których coś stanowczo mu nie pasowało; myśl była ulotna, umiejscowiona gdzieś w tyle czaszki, ale wystarczająco obecna, by przypominać o sobie fantomowym swędzeniem – jak maleńki kamyk, który utkwił w bucie albo drzazga schowana płytko pod skórą. Postanawiając posłuchać własnego przeczucia, przeczytał wyrazy jeszcze raz, najpierw od lewej do prawej, później na odwrót – bez skutku; instynkt podpowiadał mu jednak, że był na dobrym tropie, po chwili zaczął więc przestawiać sylaby i litery, czując coraz większe podekscytowanie w miarę, jak tekst nabierał sensu. Pod koniec prawie się uśmiechnął.
Daje życie ale i je zabiera, jest ruchoma jaki wiara i nadzieja.
– Hm – mruknął cicho, głównie do siebie, marszcząc jednak brwi. Co dalej? Czy miał do czynienia z kolejną zagadką? Czy wystarczyło wypowiedzieć hasło i drzwi magicznie się otworzą? Odgarnął włosy z twarzy, zastanawiając się, czego mogłaby dotyczyć rymowanka, gdy jego uszy ponownie wychwyciły szmer wlewającej się do pokoju… – Woda? – rzucił głośno w stronę wrót, zupełnie, jakby spodziewał się otrzymać odpowiedź. Czy to mogło być aż tak proste?
Cóż, wyglądało na to, że za moment miał się przekonać.
Nacisnął klamkę, wciąż połowicznie spodziewając się ataku, ale ten nie nadchodził – ruszył więc dalej, słysząc chlupotanie i czując, jak chłodna ciecz wlewa mu się do butów. Jeszcze nie myślał o tonięciu, pokonując kolejne metry i starając się przywołać z pamięci obraz mapy; o ile się nie mylił, korytarz, którym właśnie podążał, prowadził do większego pomieszczenia, które bezpośrednio graniczyło już z tajemniczą salą pełną kominków – a przynajmniej wydawało mu się, że zaznaczone na pergaminie symbole były kominkami.
Przywykłszy do ciemności, odruchowo zmrużył oczy w reakcji na nagle zapalające się pochodnie; oślepiony, początkowo nie widział nic oprócz niewyraźnych zarysów ścian i drzwi, dochodzących do pokoju z różnych stron. Dopiero po kilku sekundach jego oczy przyzwyczaiły się do większego natężenia światła i był w stanie przeczytać napis nad potężnymi drzwiami – czy może coś, co ten napis udawało, bo zlepek wyrytych w ścianie liter nie niósł za sobą najmniejszego sensu, nie rozpoznał też wyrazów, nienależących do żadnego ze znanych mu języków. Zaklął pod nosem, cicho, pozwalając, by sylaby utonęły w szmerze wody, nadal wypełniającej coraz bardziej ograniczoną przestrzeń. Miał dosyć – zagadek, samotności, niewiedzy; na tym etapie nie był nawet pewien, czy chciał wiedzieć, co dokładnie znajdowało się za dwuskrzydłowymi wrotami, bo z całą pewnością było to coś, z czym mieli poradzić sobie w szóstkę – nie w pojedynkę.
Czuł żałosną wręcz bezradność, stojąc naprzeciw zamkniętych na cztery spusty drzwi, w myślach przeglądając już wszystkie możliwe do zastosowania zaklęcia. Zniechęcony, wzniósł oczy ku sklepieniu, pozwalając, by jego spojrzenie przemknęło raz jeszcze po przeklętych literach. W których coś stanowczo mu nie pasowało; myśl była ulotna, umiejscowiona gdzieś w tyle czaszki, ale wystarczająco obecna, by przypominać o sobie fantomowym swędzeniem – jak maleńki kamyk, który utkwił w bucie albo drzazga schowana płytko pod skórą. Postanawiając posłuchać własnego przeczucia, przeczytał wyrazy jeszcze raz, najpierw od lewej do prawej, później na odwrót – bez skutku; instynkt podpowiadał mu jednak, że był na dobrym tropie, po chwili zaczął więc przestawiać sylaby i litery, czując coraz większe podekscytowanie w miarę, jak tekst nabierał sensu. Pod koniec prawie się uśmiechnął.
Daje życie ale i je zabiera, jest ruchoma jaki wiara i nadzieja.
– Hm – mruknął cicho, głównie do siebie, marszcząc jednak brwi. Co dalej? Czy miał do czynienia z kolejną zagadką? Czy wystarczyło wypowiedzieć hasło i drzwi magicznie się otworzą? Odgarnął włosy z twarzy, zastanawiając się, czego mogłaby dotyczyć rymowanka, gdy jego uszy ponownie wychwyciły szmer wlewającej się do pokoju… – Woda? – rzucił głośno w stronę wrót, zupełnie, jakby spodziewał się otrzymać odpowiedź. Czy to mogło być aż tak proste?
Cóż, wyglądało na to, że za moment miał się przekonać.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Mariannie nie udało się zdążyć z obronieniem przed uderzeniem powietrza. Daleko nie poleciała, ale uderzenie samo w sobie nie było zbyt przyjemne. Nie czuła się już najlepiej, była bardzo zmęczona tą potyczką i naprawdę bardzo chętnie pokonałaby już to stworzenie. Na szczęście nie była już sama, w pomieszczeniu pojawił się Rhysand i Marianna mogła mieć nadzieję, że może chociaż nie umrze w samotności. Skoro Crouch się tu pojawił, to być może Nott również gdzieś tu było i liczyła na to, że uda im się w pewnym momencie spotkać. Póki co jednak, aby przejść dalej, bo interesowały ich dwa kominki na końcu pomieszczenia, musieli pokonać stwora.
- Drętwota! - rzuciła na przeciwnika licząc na to, że w końcu im się powiedzie.
- Drętwota! - rzuciła na przeciwnika licząc na to, że w końcu im się powiedzie.
A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Marianna Goshawk' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 50
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 50
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Rzucam krótkie spojrzenie w stronę Marie, jednak szybko koncentruję się na olbrzymim mugolu. Na brodę Salazara, gdyby już tego wszystkiego nie było wystarczająco. Wierszyki. Zagadki. Głupawe kominki, które wcale nie umieją grać w szachy. Mam dość. Promień, który wydostaje się z rąk mugola wydaje mi się znajomy, ale nie wiem jak zareagować, dlatego sięgam po ostatnią deskę ratunku. Jedyne, co przychodzi mi na myśl. Mocniej ściskam różdżkę i celuję wcale nie w kreaturę, ale w ścianę.
– Murusio – mówię, z zaskakującą pewnością siebie, bo czuję się bardzo zdesperowany.
Rysuję w powietrzu linię łączącą jedną ścianę z drugą, chcąc oddzielić mugola od nas i jednocześnie nie ograniczać się jedynie do gorzej położonych kominków.
o tak chcę połączyć ścianki, nie wiem gdzie stoi mugol dokładnie, najlepiej tą czerwoną linią, ale jeśli stoi bliżej dolnego kominka to różową!
– Murusio – mówię, z zaskakującą pewnością siebie, bo czuję się bardzo zdesperowany.
Rysuję w powietrzu linię łączącą jedną ścianę z drugą, chcąc oddzielić mugola od nas i jednocześnie nie ograniczać się jedynie do gorzej położonych kominków.
o tak chcę połączyć ścianki, nie wiem gdzie stoi mugol dokładnie, najlepiej tą czerwoną linią, ale jeśli stoi bliżej dolnego kominka to różową!
The member 'Rhysand Crouch' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 35
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Percival był w piwnicach sam, udało mu się przedostać przez pokój - choć nie bez problemów. Jednym z nich z pewnością była woda, która teraz sięgała mu już ponad kostki. Też i wodę wybrał na swą odpowiedź. Jednak gdy słowa wydostały się z jego ust nie stało się nic. Woda nadal spływała z rur wypełniając piwnicze pomieszczenia.
Rhysand i Marianna postanowili zaatakować, oba zaklęcia były nieudane. Do tego czar, który pomknął w stronę Rhysanda utworzył lepką pajęczynę wokół jego nóg. ST wyrwania się z niej to siła zaklęcia(65)+2xSprawność. Mieli kolejną szansę na atak na stwora. Jeśli chcieliby podjąć próbę ucieczki byli świadomi, że tylko Marianna jest w stanie ją podjąć w tej turze, Rhysand musiał najpierw uwolnić się z oblepiającej mu nogi pajęczyny, do której zdążyły już dojść pajączki, czuł ich ugryzienia na kostkach.
Manufaktura znów się zatrzęsła, a pomieszczenie w którym byliście wypełniło się pyłem który wyleciał z kominka za mugolem, było bardzo możliwym, iż za chwilę i wam runie sufit na głowę.
model przemieszczania się
Percival 2/5
Marianna 4/5
Rhysand 3/5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 2 lutego, godzina 20:00
Rhysand i Marianna postanowili zaatakować, oba zaklęcia były nieudane. Do tego czar, który pomknął w stronę Rhysanda utworzył lepką pajęczynę wokół jego nóg. ST wyrwania się z niej to siła zaklęcia(65)+2xSprawność. Mieli kolejną szansę na atak na stwora. Jeśli chcieliby podjąć próbę ucieczki byli świadomi, że tylko Marianna jest w stanie ją podjąć w tej turze, Rhysand musiał najpierw uwolnić się z oblepiającej mu nogi pajęczyny, do której zdążyły już dojść pajączki, czuł ich ugryzienia na kostkach.
Manufaktura znów się zatrzęsła, a pomieszczenie w którym byliście wypełniło się pyłem który wyleciał z kominka za mugolem, było bardzo możliwym, iż za chwilę i wam runie sufit na głowę.
model przemieszczania się
Percival 2/5
Marianna 4/5
Rhysand 3/5
Isla, nie może już dołączyć.
Na odpis czekam do 2 lutego, godzina 20:00
- Żywotność:
• Marianna 145/210, -15 migrena(20)Cassius 0/153, -30,oparzenia, trauma krwi(niezatrzymane krwawienie -5PŻ na turę), rana na piersi(cięte), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),złamana noga - lewa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
• Rhysand 177/217, -5, oparzenia(15),migrena (40)1/5 tur, ugryzienia bahanek(5) obtłuczenia(5)
• Percival 188/230, -5, oparzenia(25),ugryzienia bahanek(20) rany cięte, obtłuczenia(7)Yvette 40/209, -10, rana na lewej łydce(cięta), zatrucie jadem(-2PŻ co turę),
złamana noga - prawa, ręka - lewa, żebro, obicia, wstrząs mózgu, utrata przytomności
Zużycie bahanocydu:
Marianna 2/8
Cassius 0/8
Percival 2/8
Rhysand 1/8
- ekwipunek i mapa:
8
EKWIPUNEK:
POSIADANE PRZEDMIOTY:
Marianna - mapa podziemi, mapa miasteczka, eliksir przeciwbólowy(2), pastę na oparzenia(3 porcje, +85 (oparzenia), wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu(2 porcje, +115 (zranienia)) oraz porcję bahanocydu(1 porcje, -15 PŻ; L), księga
Cassius - jedwabna chusta, piersiówka wypełniona whiskey, notes, pergamin z runami, kameleon,bahanocyd, osłabiającego zdolności magicznego, kociej zwinności
Rhysand - pióro, bahanocyd, niezłomności i kameleona, byka
Percival - mapę parteru, 2 porcje eliksiru byka(+26 do sprawności; trwa 5 tur) i 1 porcje eliksiru(Ukrywanie się +31, trwa 5 tur) kociej zwinności, woreczek z proszkiem Fiuu, bahanocydu, niezłomności,gackai grozy
Yvette - pierścionek od Pandory, mały nóż
eliksiry: przeciwbólowy (1 porcje, likwiduje karę za wybrany typ obrażeń na 5 tur.), osłabiający zdolności magiczne (1 porcje, -20 rzuty związane z magią; A), niezłomności (2 porcje, +85, trwa 5 tur.), gacka (32 porcje, +20 do spostrzegawczości (słuch); trwa 3 tury), grozy (3 porcje, Zastraszanie +20, trwa 5 tur), kameleon (1 porcje, bonus +10, trwa 3 tury), kociej zwinności
Niestety, wyglądało na to, że mugol zaskakująco znał się na czarach. Na czarach i lepkich pajęczynach. Kto by pomyślał. Wzdycham dość głośno i zaczynam się szamotać, próbując użyć całej mojej siły. W końcu to tylko jakieś nitki – muszę dać radę. Albo i nie. Ale mogę chociaż spróbować. Zaciskam zęby i patrzę w sufit, próbując wyswobodzić się z tej pułapki. I na dodatek pająki. Może się ich nie boję, ale kto lubi pająki? Ja z pewnością nie.
I jakim cudem, ten zmodyfikowany mugol potrafi rzucać czary? Rękoma? To chyba jakieś nieporozumienie. Jeśli to sprawka tego przeklętego właściciela, to mam tylko nadzieję, że leży już pod stertą gruzów.
rzucam na wyrwanie się z pajęczyny
I jakim cudem, ten zmodyfikowany mugol potrafi rzucać czary? Rękoma? To chyba jakieś nieporozumienie. Jeśli to sprawka tego przeklętego właściciela, to mam tylko nadzieję, że leży już pod stertą gruzów.
rzucam na wyrwanie się z pajęczyny
Albury
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Hertfordshire