Listy donikąd
AutorWiadomość
Niekiedy postaci mają potrzebę napisania listów, które nie są skierowane ani do innych graczy, ani do mistrza gry - a do, dla przykładu, ich rodziców czy innych najbliższych, którzy nie występują fizycznie na forum. To jest właśnie to miejsce, do którego takie listy winny trafić.
☆Jayden Vane
Mia! Czemu się nie odzywasz? Od kilku dni nie mogę Cię nigdzie złapać! Odezwij się. Wiem, że pewnie jestem marudnym kuzynem i chcesz, żebym dał Ci spokój i się odczepił, ale niedługo wakacje. Lipiec jest wspaniałym miesiącem do obserwacji nieba! Co Ty na to? Piszesz się? Bo ja już się nie mogę doczekać, aż zobaczę irlandzkie niebo. Niby wszędzie jest takie samo, ale to kłamstwo. Czasem wydaje mi się, że Irlandia ma jakąś magnetyczną moc. Rozumiesz o czym mówię, prawda? Hm... Pewnie nie, ale nieważne. Piszę po prostu dlatego, żebyś się odezwała, bo mi tęskno. Jutro ślub Eileen, tej koleżanki ze szkoły. Mówiłem Ci, prawda? Na pewno Ci mówiłem. No, ale myślałem, że w sumie dobrze byłoby pójść z Tobą, ale mówiłaś, że masz dużo pracy i nie chciałem Ci przeszkadzać. Pewnie byś się tylko wynudziła ze mną u boku - potrafię byś marudny. Widziałem to ostatnio na naszym spotkaniu i przepraszam. Wiem, że pozwalasz mi często mówić, żeby nie zrobić mi przykrości, ale to nic.
Chciałem tylko powiedzieć, żebyś się odezwała. Proszę. Wiem, że i tak wywróciłaś oczami jak zobaczyłaś ten list. Nie udawaj. Ja wszystko wiem. No... Prawie.Kocham,
Chciałem tylko powiedzieć, żebyś się odezwała. Proszę. Wiem, że i tak wywróciłaś oczami jak zobaczyłaś ten list. Nie udawaj. Ja wszystko wiem. No... Prawie.Kocham,
Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj C.B.
Najsłodsza Estelle Wiem, że nie mam prawa Cię tak tytułować.
Na pewno jesteś na mnie wściekła. Za tę ciszę. Za zniknięcie. Za podarowanie Ci nadziei, która zwiędła z czasem, zadeptana przez brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Nie wiem, czy jest Ci znany powód mojego tak nagłego zerwania kontaktu. Jeśli nie, proszę, nie pytaj o niego. Wierz mi, lepiej będzie, jeśli go nie poznasz. Przynajmniej będziesz spała spokojniej.
Od swoich bliskich dowiedziałam się, że wyjechałaś. Nie wiem dokąd, nie wiem na jak długo. Nie wiem czy w ogóle masz zamiar wrócić do Anglii, prawdopodobnie nie. I dobrze czynisz. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś, odnalazłaś szczęście. Na pewno czekało na Ciebie gdzieś tam, w świecie. Ale wiedz, że ja zawsze będę Cię wspominać. Nigdy nie powiedziałem Ci, jak wiele Ci zawdzięczam. Na przeprosiny już za późno, nawet nie powinnaś mi wybaczać. Ale jednak piszę te słowa właśnie w tym celu. By cię przeprosić. Za każde złośliwe słowo, za swoją męską dumę, za bezczelność.
Często wspominam tamten poranek w Malinowym Lesie. Wiem, że prawdopodobnie nie chcesz nawet pamiętać tamtego zdarzenia. Ja jednak jestem za nie wdzięczny. Tamten dzień znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję Ci za wszystko, czym zechciałaś mnie obdarować. Żałuję, że to nie ty od początku byłaś mi przeznaczona.
Ciekaw jestem czy spalisz ten list już po jego przeczytaniu, czy może starczy, że dostrzeżesz na kopercie moje inicjały. Tak czy siak, zapomnij o tym liście. Nie powinienem go nigdy napisać.
Bądź szczęśliwa, gdziekolwiek jesteś, milady. Craig Burke
Na pewno jesteś na mnie wściekła. Za tę ciszę. Za zniknięcie. Za podarowanie Ci nadziei, która zwiędła z czasem, zadeptana przez brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Nie wiem, czy jest Ci znany powód mojego tak nagłego zerwania kontaktu. Jeśli nie, proszę, nie pytaj o niego. Wierz mi, lepiej będzie, jeśli go nie poznasz. Przynajmniej będziesz spała spokojniej.
Od swoich bliskich dowiedziałam się, że wyjechałaś. Nie wiem dokąd, nie wiem na jak długo. Nie wiem czy w ogóle masz zamiar wrócić do Anglii, prawdopodobnie nie. I dobrze czynisz. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś, odnalazłaś szczęście. Na pewno czekało na Ciebie gdzieś tam, w świecie. Ale wiedz, że ja zawsze będę Cię wspominać. Nigdy nie powiedziałem Ci, jak wiele Ci zawdzięczam. Na przeprosiny już za późno, nawet nie powinnaś mi wybaczać. Ale jednak piszę te słowa właśnie w tym celu. By cię przeprosić. Za każde złośliwe słowo, za swoją męską dumę, za bezczelność.
Często wspominam tamten poranek w Malinowym Lesie. Wiem, że prawdopodobnie nie chcesz nawet pamiętać tamtego zdarzenia. Ja jednak jestem za nie wdzięczny. Tamten dzień znaczy dla mnie bardzo wiele. Dziękuję Ci za wszystko, czym zechciałaś mnie obdarować. Żałuję, że to nie ty od początku byłaś mi przeznaczona.
Ciekaw jestem czy spalisz ten list już po jego przeczytaniu, czy może starczy, że dostrzeżesz na kopercie moje inicjały. Tak czy siak, zapomnij o tym liście. Nie powinienem go nigdy napisać.
Bądź szczęśliwa, gdziekolwiek jesteś, milady. Craig Burke
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
☆Jayden Vane
Pandoro,Martwię się. Obiecałaś mi list jak wrócisz do domu i... Jak dotąd wciąż pusto. Myślałem, że coś przegapiłem, ale szukałem kilka razy i nie znalazłem od Ciebie żadnej wiadomości. Nie chcę też pisać do Twojego taty, bo wiem, że nigdy za mną nie przepadał, a na pewno ma sporo na głowie. Po prostu odezwij się. Jakkolwiek.
A teraz powiem Ci coś genialnego - poproszono mnie o prelekcję na Festiwalu Lata! Wspaniale, prawda? Powiedz, że tak. Zresztą i tak wiem, że się cieszysz e mną. Gdziekolwiek jesteś. Czasem zastanawiam się nad tym czy czymś Cię nie uraziłem, że tak milczysz. Oby nie, bo byłbym wdzięczny jakbyś mnie wsparła i sprawdziła wykład? Przesyłam Ci z listem od razu plan. Wiem, że mogę Ci ufać i zachowasz fałszywe pochwały dla siebie. Bardzo tego potrzebuję. Bardzo Ciebie potrzebuję.Twój kuzyn
A teraz powiem Ci coś genialnego - poproszono mnie o prelekcję na Festiwalu Lata! Wspaniale, prawda? Powiedz, że tak. Zresztą i tak wiem, że się cieszysz e mną. Gdziekolwiek jesteś. Czasem zastanawiam się nad tym czy czymś Cię nie uraziłem, że tak milczysz. Oby nie, bo byłbym wdzięczny jakbyś mnie wsparła i sprawdziła wykład? Przesyłam Ci z listem od razu plan. Wiem, że mogę Ci ufać i zachowasz fałszywe pochwały dla siebie. Bardzo tego potrzebuję. Bardzo Ciebie potrzebuję.Twój kuzyn
Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
☆Jayden Vane
Mia, To kolejny list, który wysyłam i zapewne nie doczekam się na niego odpowiedzi. Jak każdy poprzedni piszę jednak z nadzieją, że może tym razem będzie inaczej. Minęły dwa miesiące i czternaście dni, odkąd ostatnio się widzieliśmy i mieliśmy jakiś kontakt. Martwię się. Poszedłbym sprawdzić, co u Ciebie, ale... Cóż. Nie wiem nawet gdzie mieszkasz. Spytałbym kogoś, ale nie ma nikogo. W pracy nie uwierzyli mi, że jesteśmy spokrewnieni, a kolegów i koleżanek nie masz, więc nikt nie raczył mnie nakierować.
Po prostu... Po prostu się odezwij, zgoda?
Po prostu... Po prostu się odezwij, zgoda?
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Sz. P. Kingsley 1.09.
Kingsley, Dopiero teraz odczytałem listy od Ciebie. Wybacz, że się nie odzywałem, ale... nawet sobie nie wyobrażasz ile się u mnie działo przez cały ten czas.
Zaczynam pisać do Ciebie już chyba setny raz i nie wiem nawet od czego zacząć.
Tutaj dzieją się rzeczy straszne, Kingsley, i piszę to zupełnie poważnie. Nie chciałbym Ci się żalić,.ale... chciałbym być teraz daleko stąd.
Wszystko stanęło na głowie w Wielkiej Brytanii i nawet moi przyjaciele nie wiedzą tak do końca co jest grane. To się może nigdy nie skończyć, Kingsley.
Mojego stryja nie było w mieszkaniu od bardzo dawna, a ja wróciłem do niego dopiero kilka dni temu. Muszę się skontaktować z kuzynami, ale mam złe przeczucia.
Trochę... zawaliłem szkołę. Nie ze swojej winy, słowo! Pochorowałem się na dobrych kilka miesięcy, ominęły mnie wykłady i egzaminy na koniec roku. Nie wiem jak to nadrobię. Póki co siedzę nad książkami i notatkami od Jerry'ego, ale czarno to widzę. Na uniwerku panuje totalny chaos, tak samo jak na ulicach nikt nic mi nie chce powiedzieć, więc od jutra zacznę męczyć profesorów na własną rękę. Muszę zaliczyć ten rok, Kingsley, i zrobię wszystko, żeby tak się stało. Nieważne, że świat wokół oszalał.
Czasami wydaje mi się, że to wszystko tylko mi się śni, ale... tak nie jest, prawda? Co mówią w Stanach o sytuacji w Wielkiej Brytanii? Musi się mówić dużo, bo coś takiego nigdy nie miało miejsca i to na całym świecie! U Ciebie naprawdę jest spokój?
Miałem do Ciebie przyjechać w te wakacje, wiem, pamiętam. Żałuję, że tak się nie stało, że wszystko się tak zagmatwało.
Boję się, że nie pozwolą mi wrócić na uczelnię. Że ten chaos będzie się tylko jeszcze bardziej powiększał. Wszyscy, którzy opanowywali albo byliby w stanie opanować tą paranoję, odeszli - rodzice, Ty, stryj...
Chciałbym napisać, że wszystko u mnie w porządku, że sobie radzę... ale brakuje mi Was, Kingsley. Bycie dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem to naprawdę ciężkie zadanie. A jeśli mnie to przerasta?
Jak sobie poradziłeś na wojnie? Jak sobie radziłeś ze strachem? A może w ogóle się nie bałeś?Mam wrażenie, że jestem najżałośniejszą istotą na Ziemi.
PS. Odpisz jak najszybciej. Nie wiem ile jeszcze będę mógł tu mieszkać. Louis Bott
Zaczynam pisać do Ciebie już chyba setny raz i nie wiem nawet od czego zacząć.
Tutaj dzieją się rzeczy straszne, Kingsley, i piszę to zupełnie poważnie. Nie chciałbym Ci się żalić,.
Wszystko stanęło na głowie w Wielkiej Brytanii i nawet moi przyjaciele nie wiedzą tak do końca co jest grane. To się może nigdy nie skończyć, Kingsley.
Trochę... zawaliłem szkołę. Nie ze swojej winy, słowo! Pochorowałem się na dobrych kilka miesięcy, ominęły mnie wykłady i egzaminy na koniec roku. Nie wiem jak to nadrobię. Póki co siedzę nad książkami i notatkami od Jerry'ego, ale czarno to widzę. Na uniwerku panuje totalny chaos,
Czasami wydaje mi się, że to wszystko tylko mi się śni, ale... tak nie jest, prawda? Co mówią w Stanach o sytuacji w Wielkiej Brytanii? Musi się mówić dużo, bo coś takiego nigdy nie miało miejsca i to na całym świecie! U Ciebie naprawdę jest spokój?
Miałem do Ciebie przyjechać w te wakacje, wiem, pamiętam. Żałuję, że tak się nie stało, że wszystko się tak zagmatwało.
Boję się, że nie pozwolą mi wrócić na uczelnię. Że ten chaos będzie się tylko jeszcze bardziej powiększał. Wszyscy, którzy opanowywali albo byliby w stanie opanować tą paranoję, odeszli - rodzice, Ty, stryj...
Chciałbym napisać, że wszystko u mnie w porządku, że sobie radzę... ale brakuje mi Was, Kingsley. Bycie dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem to naprawdę ciężkie zadanie. A jeśli mnie to przerasta?
Jak sobie poradziłeś na wojnie? Jak sobie radziłeś ze strachem? A może w ogóle się nie bałeś?
PS. Odpisz jak najszybciej. Nie wiem ile jeszcze będę mógł tu mieszkać. Louis Bott
I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj Lupus Black
Szanowny lordzie Lestrange, Na wstępie chciałbym bardzo podziękować za nobilitację jaka mnie spotkała; to zaszczyt przeczytać tak pochlebne słowa spod Twego pióra lordzie Lestrange. Pozostaje mi mieć nadzieję, że nie zawiodę lordowskich oczekiwań względem mojej osoby.
Zaiste dosięgnęła nas wielka tragedia, Grimmauld Place 12 pogrążyło się w smutku kiedy Asellus nie zdołał wrócić do domu wraz z resztą rodziny. Dziękuję w imieniu Blacków za przesłane wyrazy współczucia i proszę o przyjęcie kondolencji od nas wszystkich. To wielki cios dla nas, że nieodpowiedzialni ludzie upuścili tyle cennej, szlachetnej krwi. Zwłaszcza, że tragedia dotknęła tak znamienite rody jak nasze. Mam nadzieję, że lord Barthelemy odnalazł spokój, a my wszyscy doczekamy się ukojenia żalu jaki pozostał po stracie bliskich.
Zgadzam się z tym, że winni muszą zostać ukarani. Popieram także ideę, jaka przyświeca pomysłodawcom pozwu; sądzę, że z mediatorem tak jak Pan, lordzie Lestrange, nawet od wieków zwaśnione rody będą w stanie na chwilę zakopać topór wojenny. W końcu nas wszystkich dotknęły te lekkomyślne działania szaleńców. Żywię nadzieję, że lord Crouch wychodzi z podobnego założenia.
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na sowę dotyczącą szczegółów co do daty spotkania. Życzę pańskiej rodzinie lordzie Lestrange siły w tych trudnych czasach. Z wyrazami szacunku,
lord Lupus Black
Zaiste dosięgnęła nas wielka tragedia, Grimmauld Place 12 pogrążyło się w smutku kiedy Asellus nie zdołał wrócić do domu wraz z resztą rodziny. Dziękuję w imieniu Blacków za przesłane wyrazy współczucia i proszę o przyjęcie kondolencji od nas wszystkich. To wielki cios dla nas, że nieodpowiedzialni ludzie upuścili tyle cennej, szlachetnej krwi. Zwłaszcza, że tragedia dotknęła tak znamienite rody jak nasze. Mam nadzieję, że lord Barthelemy odnalazł spokój, a my wszyscy doczekamy się ukojenia żalu jaki pozostał po stracie bliskich.
Zgadzam się z tym, że winni muszą zostać ukarani. Popieram także ideę, jaka przyświeca pomysłodawcom pozwu; sądzę, że z mediatorem tak jak Pan, lordzie Lestrange, nawet od wieków zwaśnione rody będą w stanie na chwilę zakopać topór wojenny. W końcu nas wszystkich dotknęły te lekkomyślne działania szaleńców. Żywię nadzieję, że lord Crouch wychodzi z podobnego założenia.
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na sowę dotyczącą szczegółów co do daty spotkania. Życzę pańskiej rodzinie lordzie Lestrange siły w tych trudnych czasach. Z wyrazami szacunku,
lord Lupus Black
I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj 03.01.1957
Mamo, Nie myśl, że nie jestem na Ciebie zła – dalej jestem. Ale to nie jest teraz tak ważne. Mogły dojść od Ciebie słuchy, że sytuacja w Anglii się unormowała. Magiczne anomalie ustały, to fakt, ale nie daj się zwieść. Nie próbuj tu wracać. Nie teraz. Może nigdy, nie wiem. Tu nie jest bezpiecznie.
Postaram się wysyłać co miesiąc pusty list zwykłą pocztą, byś wiedziała, że nic mi nie jest. G.
Postaram się wysyłać co miesiąc pusty list zwykłą pocztą, byś wiedziała, że nic mi nie jest. G.
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Sz. P. Kingsley 11.11.
Kingsley, Mój stryjek nie żyje. Dowiedziałem się o tym jakiś miesiąc temu.
Ilekroć staram się ogarnąć, coś się popisowo chrzanii nie wiem czy
O uczelnię nie musisz się martwić, chodzę na zajęcia... jeśli się odbywają. Wszędzie jest chaos i wszyscy są już zmęczeni. Tym strachem i próbowaniem żyć normalnie. Nie wiem czy to będzie jeszcze kiedykolwiek możliwe.
Też jestem tym już zmęczony, Kingsley, tak cholernie zmęczony.
Bertie i Alex bardzo mi pomagają. Pisałem Ci o nich, prawda? O kuzynie na pewno, a Alex to kumpel, który stara się mnie poskładać do kupy. O tym, co razem przeżyliśmy, można by napisać całą książkę, serio. I byłoby to zwariowane fantasy. Ale spoko, wszystko się dobrze skończyło, tylko teraz jest marnie.
Odcinam się. Z jednej strony nie chcę tego robić, nie znoszę być sam, ale... teraz nawet wśród znajomych czuję się tak... obco i jakbym był w ciągłym zagrożeniu.Jak na wojnie! Też się tak czułeś jak walczyłeś z nazistami? Jest coś, co ci wtedy pomagało? Czy to może być paranoja? Dobrze, że mamy chociaż kontakt listowny.
Najgorsze, że jak jestem sam to też wariuję. Słyszę jakieś rzeczy, mam wrażenie, że coś się zaraz stanie. Coś bardzo złego. Nie umiem tego opisać.
Ja nie wiem, Kingsley, nie wiem ile dam radę tak pociągnąć.
To jak budowanie domu z suchego piasku i usypywanie z niego ściany. Wiesz co mam na myśli? Nieważne jak się staram, ta ściana nigdy nie stanie! Nieważne jak ubijam ten piach, on i tak ostatecznie się usypie w formie stożka. I tak w kółko i w kółko.
Dużo gram na gitarze, to pomaga. Nawet sam coś próbuję sklecić, wiesz?Szkoda, że cię tu nie ma. Ty zawsze wiedziałeś jak dobrać odpowiednie dźwięki.
Nie wiem jak długo pozwolą mi mieszkać w domu stryjka. Złożyłem podanie o akademik, ale na to jest już trochę późno i chyba je odrzucą. Nie wiem co wtedy. Chociaż nie, waletowałbym u kogoś, nic się nie martw.
Mam taką bieganinę myśli, że nawet sobie nie wyobrażasz, na niczym nie mogę się skupić. A powinienem, bo za tydzień mam egzamin.
Napisz cokolwiek.
Louis Bott
Ilekroć staram się ogarnąć, coś się popisowo chrzani
O uczelnię nie musisz się martwić, chodzę na zajęcia... jeśli się odbywają. Wszędzie jest chaos i wszyscy są już zmęczeni. Tym strachem i próbowaniem żyć normalnie. Nie wiem czy to będzie jeszcze kiedykolwiek możliwe.
Też jestem tym już zmęczony, Kingsley, tak cholernie zmęczony.
Bertie i Alex bardzo mi pomagają. Pisałem Ci o nich, prawda? O kuzynie na pewno, a Alex to kumpel, który stara się mnie poskładać do kupy. O tym, co razem przeżyliśmy, można by napisać całą książkę, serio. I byłoby to zwariowane fantasy. Ale spoko, wszystko się dobrze skończyło, tylko teraz jest marnie.
Odcinam się. Z jednej strony nie chcę tego robić, nie znoszę być sam, ale... teraz nawet wśród znajomych czuję się tak... obco i jakbym był w ciągłym zagrożeniu.
Najgorsze, że jak jestem sam to też wariuję. Słyszę jakieś rzeczy, mam wrażenie, że coś się zaraz stanie. Coś bardzo złego. Nie umiem tego opisać.
Ja nie wiem, Kingsley, nie wiem ile dam radę tak pociągnąć.
To jak budowanie domu z suchego piasku i usypywanie z niego ściany. Wiesz co mam na myśli? Nieważne jak się staram, ta ściana nigdy nie stanie! Nieważne jak ubijam ten piach, on i tak ostatecznie się usypie w formie stożka. I tak w kółko i w kółko.
Dużo gram na gitarze, to pomaga. Nawet sam coś próbuję sklecić, wiesz?
Mam taką bieganinę myśli, że nawet sobie nie wyobrażasz, na niczym nie mogę się skupić. A powinienem, bo za tydzień mam egzamin.
Louis Bott
I show not your face but your heart's desire
V. Blythe 10 I 1957
Szanowna Pani Findlay, Chciałbym już na samym wstępie życzyć Pani szybkiego powrotu do zdrowia. Wierzę, że nie zostanie to odebrane jako impertynencja z mojej strony. Doszły mnie słuchy o Pani chorobie, wobec których nie chciałem pozostać obojętny. Być może mój list okaże się pewnym oderwaniem od leczenia. Nie wiem dokładnie, co Pani dolega, ale jestem przekonany, że uzdrowiciele ze Szpitala Świętego Munga są w stanie poradzić sobie z każdym schorzeniem. Żywię nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać przy innej okazji, być może inne wnętrza w Ministerstwie Magii będą potrzebowały odświeżenia.
Z poważaniem, Valerian Blythe
Z poważaniem, Valerian Blythe
A.R. Black 3 IV 1957
Szanowny Lordzie NestorzeWiem, że doskonale znasz moje ułomności, które nieraz wywoływały u wielu osób zmartwienie, być może nawet okryły śmiesznością ród i rozbudziły wstyd wszystkich krewnych. Oświadczyny, o których sam właściwie zadecydowałem pod wpływem impulsu, nie były czynem chwalebnym – czas, miejsce i ich forma winny być bardziej przeze mnie przemyślane, ale przede wszystkim moje czyny powinny wpierw otrzymać należyte błogosławieństwo. Ewidentnie moją winą jest nagły początek, jak i rychły koniec zaręczyn z lady Carrow. Wyciągnąłem naukę z tej lekcji i zważam bardziej na wagę swoich decyzji. Nie zamierzam dłużej ignorować swoich powinności i narażać naszego rodu na kąśliwe komentarze z powodu mojej osoby, dlatego pragnę wziąć sprawy we własne ręce.
Chcę wierzyć, że dojrzałem. Moje zachowanie jeszcze sprzed kilku miesięcy na Festiwalu Lata może być uznane za zaprzeczenie słowom, które obecnie kreślę, jednak liczę, że sam list stanowi o zmianie na lepsze. Nie podejmę żadnego działania bez Twej uprzedniej zgody, zwłaszcza że propozycja mego przyszłego ożenku w pierwszej chwili może jawić się jako całkowite szaleństwo. Jest dama, którą pragnę poślubić i tym razem bardzo dokładnie przemyślałem całą sprawę, zauważając trudności i korzyści.
Pragnę oświadczyć się lady Melisande Rosier, Lordzie Nestorze. Zapewne są inni lordowie, którzy pragną poślubić siostrę samego nestora, ale wierzę, że mogę wyjść z najlepszą kandydaturą, jeśli tylko otrzymam Twoje wsparcie, Panie. Tym razem nie kierują mną żądze a chłodna kalkulacja. Czasy są niespokojne i jest to konkluzja, co dała początek moim rozważaniom, jakie prezentuję. Należy pielęgnować dawne przyjaźnie, ale też istnieje konieczność nawiązywania nowych, niezależnie od tego jak zaskakujące mogą się wydawać. A cóż lepiej pozwoli zacieśnić stosunki z innym rodem, jeśli nie małżeństwo? Szlachta pod wodzą Lorda Voldemorta powinna być zjednoczona. Walka o ideę wyższości czystej krwi jest najważniejsza i musi stanąć nad rodowymi waśniami. Nie proponuję przekreślić historii naszych przodków, najbardziej pragnę zapewnić godną przyszłość następnym pokoleniom.
Zdaję sobie sprawę z zagrożeń, jakie mogę napotkać. Doskonale wiem, że róże mają kolce, a damy, które przyjęły z racji wychowania poglądy swego rodu, mogą chcieć zachować pewną autonomię. Wierzę, że uda mi się przezwyciężyć tę trudność. Jeśli moja przyszła małżonka nie będzie lojalna wobec mnie, to na pewno pozostanie lojalna dzieciom, które będą nosić z dumą nazwisko swojego ojca. Uczynienie lady Rosier moją żoną pozwoli uniknąć nam ataków ze strony jej rodu, umocni też naszą pozycję.
Lordzie Nestorze, proszę przemyśleć moją propozycję. Jestem gotów podjąć wszelkie ryzyko i wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za przyszłą żonę, jak i kolejne istnienia, które być może przyjdzie mi wraz z nią powołać na ten świat. Nie dam jej ukrzywdzić, ale i nigdy nie zezwolę jej na zszarganie rodowego nazwiska, jakie po mnie przyjmie. Ja sam już nigdy nie pozwolę sobie na jakikolwiek czyn czy słowo niegodne Blacka. Jeszcze raz Cię proszę, Panie, o rozważenie mojej prośby.
Z wyrazami szacunku,
Alphard Black
Chcę wierzyć, że dojrzałem. Moje zachowanie jeszcze sprzed kilku miesięcy na Festiwalu Lata może być uznane za zaprzeczenie słowom, które obecnie kreślę, jednak liczę, że sam list stanowi o zmianie na lepsze. Nie podejmę żadnego działania bez Twej uprzedniej zgody, zwłaszcza że propozycja mego przyszłego ożenku w pierwszej chwili może jawić się jako całkowite szaleństwo. Jest dama, którą pragnę poślubić i tym razem bardzo dokładnie przemyślałem całą sprawę, zauważając trudności i korzyści.
Pragnę oświadczyć się lady Melisande Rosier, Lordzie Nestorze. Zapewne są inni lordowie, którzy pragną poślubić siostrę samego nestora, ale wierzę, że mogę wyjść z najlepszą kandydaturą, jeśli tylko otrzymam Twoje wsparcie, Panie. Tym razem nie kierują mną żądze a chłodna kalkulacja. Czasy są niespokojne i jest to konkluzja, co dała początek moim rozważaniom, jakie prezentuję. Należy pielęgnować dawne przyjaźnie, ale też istnieje konieczność nawiązywania nowych, niezależnie od tego jak zaskakujące mogą się wydawać. A cóż lepiej pozwoli zacieśnić stosunki z innym rodem, jeśli nie małżeństwo? Szlachta pod wodzą Lorda Voldemorta powinna być zjednoczona. Walka o ideę wyższości czystej krwi jest najważniejsza i musi stanąć nad rodowymi waśniami. Nie proponuję przekreślić historii naszych przodków, najbardziej pragnę zapewnić godną przyszłość następnym pokoleniom.
Zdaję sobie sprawę z zagrożeń, jakie mogę napotkać. Doskonale wiem, że róże mają kolce, a damy, które przyjęły z racji wychowania poglądy swego rodu, mogą chcieć zachować pewną autonomię. Wierzę, że uda mi się przezwyciężyć tę trudność. Jeśli moja przyszła małżonka nie będzie lojalna wobec mnie, to na pewno pozostanie lojalna dzieciom, które będą nosić z dumą nazwisko swojego ojca. Uczynienie lady Rosier moją żoną pozwoli uniknąć nam ataków ze strony jej rodu, umocni też naszą pozycję.
Lordzie Nestorze, proszę przemyśleć moją propozycję. Jestem gotów podjąć wszelkie ryzyko i wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za przyszłą żonę, jak i kolejne istnienia, które być może przyjdzie mi wraz z nią powołać na ten świat. Nie dam jej ukrzywdzić, ale i nigdy nie zezwolę jej na zszarganie rodowego nazwiska, jakie po mnie przyjmie. Ja sam już nigdy nie pozwolę sobie na jakikolwiek czyn czy słowo niegodne Blacka. Jeszcze raz Cię proszę, Panie, o rozważenie mojej prośby.
Z wyrazami szacunku,
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Sz. P. Kingsley 5.04.1957
Kingsley,
przez... nie mogę już tam mieszkać, nie jest bezpiecznie. Spokojnie, przebywam teraz u przyjaciela, Alexa (na pewno byś go polubił!), niedaleko mieszka mój kuzyn, więc nie musisz się o mnie martwić.
W ostatnim liście pytałeś czy nie chcę do Ciebie przyjechać... Dziękuję za propozycję, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy, ale... nie. Jeszcze nie mogę. Czuję, że muszę tu zostać. To miejsce, ten kraj... to mój dom. Zawsze uciekam przed zagrożeniem, ale teraz... nie mogę. Na pewno rozumiesz.
Rozesłałem już listy po kolegach z uniwerku i nawet do kilku profesorów. W całym państwie panuje chaos, ale wierzę, że uda nam się to naprawić. I dalej się uczyć.
Na razie nie mogę więcej napisać. Coś piszą o Wielkiej Brytanii w waszych gazetach?
PS. Póki co ślij listy na ten adres. Louis Bott
Nic mi nie jest.
Nie wiem ile i jakie informacje docierają do Ciebie za ocean, ale jest źle. Cholernie źle, Kingsley. Londyn został przejęty W ostatnim liście pytałeś czy nie chcę do Ciebie przyjechać... Dziękuję za propozycję, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy, ale... nie. Jeszcze nie mogę. Czuję, że muszę tu zostać. To miejsce, ten kraj... to mój dom. Zawsze uciekam przed zagrożeniem, ale teraz... nie mogę. Na pewno rozumiesz.
Rozesłałem już listy po kolegach z uniwerku i nawet do kilku profesorów. W całym państwie panuje chaos, ale wierzę, że uda nam się to naprawić. I dalej się uczyć.
Na razie nie mogę więcej napisać. Coś piszą o Wielkiej Brytanii w waszych gazetach?
PS. Póki co ślij listy na ten adres. Louis Bott
I show not your face but your heart's desire
lady Elodie Parkinson 10 I 1957
Szanowny lordzie Parkinson, Najdroższy szanowny wujaszku Parkinson, mam nadzieję, iż pozostajecie w zdrowiu oraz pomyślnym humorze, Merlin jeden wie, jak bardzo potrzebujecie wytchnienia po tak wielu przykrych wydarzeniach, które dotknęły rezerwat. Jak możecie przypuszczać, pragnę oficjalnie zrezygnować ze stanowiska, które w twej wspaniałomyślności zostało mi ofiarowane — nadchodzące zaślubiny (zaproszenie doręczyłam osobiście do rąk najdroższej cioteczki, waszej pani żony, czy je widzieliście? Dobór kształtu liter należał do niebywale trudnych!) uniemożliwią mi dalszą opiekę nad jednorożcami, jednak wiedza oraz doświadczenia, które mi podarowało obcowanie z tak niezwykłymi stworzeniami, pozostanie niezapomniane. Z nieśmiałością także wspomnę, wybacz mi proszę, iż droga cioteczka Cecylia zaproponowała mi współpracę na rzecz naszych rodzinnych jednorożców, działalność charytatywna brzmi doprawdy rozkosznie i wciąż będę mieć możliwość choć trochę odciążyć cię najmilszy lordzie wuju od obowiązków gromadzących się na twych ramionach. Czy nie jest to dosyć przyjemna perspektywa? Z niecierpliwością wyczekuję wspólnego rodzinnego obiadu, tak wiele noszę w sobie pytań! z wyrazami szacunku,
Elodie P.
Elodie P.
Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Tell me I'm the fairest of the fair
Kieran Rineheart 3 IV 1957
Carter Co się wydarzyło w Westminister? Od tamtej nocy Jackie nie dała żadnego znaku życia. Zamelduj jak najszybciej co tam się stało. K. Rineheart
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
K. Rineheart 4 IV 1957
Herby, To co wydarzyło się w Londynie… Jackie przepadła bez wieści. Nie mogłem się skupić, ale wezmę się w garść, zrobię to, na psidwaczą mać! Twój list był dla mnie impulsem do otrzeźwienia, choć spłynęły do mnie wcześniej inne raporty. I każdy pyta jak działamy, czy w ogóle działamy. TAK, DZIAŁAMY! ROZPOWIEDZ TO WSZYSTKIM, CO WĄTPIĄ I ZECHCĄ SŁUCHAĆ! Szczegóły wyjawię w najbliższych dniach, ale potrzebuję najpierw mieć pewność, kto jeszcze jest aurorem i w imię czego działa.
Gdybyś miał jakiekolwiek niepokojące wieścio Jack o innych, daj niezwłocznie znać. Szczegóły wyjawię osobiście, spotkajmy się w kolejnym tygodniu. Podam termin i miejsce spotkania niedługo. Kieran
Gdybyś miał jakiekolwiek niepokojące wieści
| list do aurora Herberta Attenberry’ego
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Listy donikąd
Szybka odpowiedź