Wydarzenia


Ekipa forum
Bezimienna wyspa
AutorWiadomość
Bezimienna wyspa [odnośnik]01.10.17 15:57
First topic message reminder :

Bezimienna wyspa

Niewielka, znajdująca się w skromnym oddaleniu od angielskich wybrzeży wyspa, od ludzkich siedzib oddzielona jest nie tylko setkami metrów głębokiej wody, ale również utrzymującą się od lat złą sławą. Ukryta przed wzrokiem mugoli za pomocą ochronnych zaklęć, od wieków należy do czystokrwistej rodziny Fancourtów - trudno jednak powiedzieć, czy jakikolwiek czarodziej noszący to nazwisko wciąż zamieszkuje rodzinną posiadłość, bo w portowej wiosce nie widziano ich już od dawna. Wśród mieszkańców - głównie starszych, pamiętających jeszcze schyłek ubiegłego stulecia - krążą pogłoski o tym, jakoby najmłodsza dziedziczka sprzedała dom bogatemu kupcowi, podczas gdy sama wyjechała robić karierę w Londynie; inni twierdzą, że miejsce jest przeklęte, i to dlatego wszyscy Fancourtowie wyprowadzili się, gdzie pieprz rośnie. Jakakolwiek nie byłaby prawda, nikt w okolice wyspy się nie zapuszcza - strome brzegi, ostre i skaliste, czynią ją wyjątkowo zdradliwym miejscem do żeglugi, a jeśli wierzyć lokalnym opowieściom rybaków, łodzie, które wyprawiają się w tym kierunku, nigdy nie powracają do portu.

[bylobrzydkobedzieladnie]
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]01.12.17 16:52
The member 'Oliver Bott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 72

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 10 EziDOIT
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]01.12.17 17:11
Kroki wcale nie skrzypiały, jak koszmarach. Jej własne, stawiane miękko, bez zawahania, nawet wtedy, gdy magia zawiodła ją i tym razem. Nie była w stanie skupić się na przeszłości, na tym co dobre. Czy w niej to też już umarło? Głupia wiara, że była w stanie wydostać się z bagna, w którym przez tyle lat topiła się coraz głębiej? Bolesna, wyraźnie znacząca pętla zacisnęła się w piersi i Mia niemal zachwiała się. Oszukiwała samą siebie. I ciemność, od której tak uciekała odnajdowała na powrót w sobie. Powinna wystraszyć się, gdy rozbrzmiał obcy głos. szarpnąć się do wyjścia i świstała, które przeciecz miała gdzieś za sobą. Zamiast tego z namysłem wypuściła powietrze przez nos - I przyjmą więcej kłamstwa, niż dłonie - Przygryzła wargę, w końcu otwierając oczy, ale - niemal jak w samoprzepowiedni, znowu widziała mrok. Gęsty, oblepiający usta, utrudniający oddech. A kakofonia upiornych głosów na nowo rzuciła się na zmysły.
Na oślep rozstawiła dłonie, opierając się o pierwszą, możliwa przeszkodę, którym okazało się lustro. palce zatrzymały się na srebrzystej tafli i to tam Mia próbowała znaleźć oparcie, by nie opaść na kolana. Nie chciała. Nie mogła. Zagryzła wargę mocniej, rozcinając delikatną skórę i zmuszając ciało do pozostania w pionie. Metaliczny posmak krwi zawsze ją budził, przypominał, że nie może upaść. Nie tu. Nie nigdy. Nienawidziła siebie słabej, bezbronnej. A z każda chwilą w przeklętym domostwie czuła się tak bardziej. Nie słuchała jej magia, nie słuchał jej własny umysł i teraz - znowu - nie słuchało ciało, opadając w ogarniająca ją słabość. Tak miała skończyć? Gdzie teraz znajdowała się siła, którą zawsze się zasłaniała? Gniewny atak, który nie przełamywał zaufania? Gdzie mur, którym się otaczała, teraz odzierana na własne życzenie.
Ciało drżało, buntowało się, gdy zmuszała je czujności, a mrok odbierał, wyszarpywał sił, których wydawało się tak niewiele. Pojawiła się w nawiedzonym dworku przez tajemnicę, przez pytania. A nic, czego się dotknęło nie udzielało jej odpowiedzi. Błądziła po omacku, zamiast ratować, pogrążając towarzyszy we własnych błędach. I ona miała iść na aurora?... - Lumos maxima - palce wolnej dłoni zaciskały się na niewdzięcznej różdżce i nawet jeśli miało się udać, była to drobnostka. Nawet arystokratka lepiej radziła sobie z obroną przed czarna magią. Magią, która wypełniała cały dom, jak zagdaka, której Mia - niczym tarotowy głupiec - nie umiała rozwiązać. Wszystko umykało jej, przepływało obok, jak życiodajna woda, którą próbowała utrzymać w dłoniach.

1. Przełamanie słabości
2. Zaklęcie
3. Anomalia
Mia Mulciber
Mia Mulciber
Zawód : byłam
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And I find it kinda funny, I find it kinda sad
That dreams in which I'm dying are the best I've ever had.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3609-mia-mulciber-budowa#64835 https://www.morsmordre.net/t3846-dimitry#71894 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f161-grimmauld-place-12-5 https://www.morsmordre.net/t4458-skrytka-bankowa-nr-888#95128 https://www.morsmordre.net/t3864-mia-mulciber#72368
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]01.12.17 17:11
The member 'Mia Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 42

--------------------------------

#2 'k100' : 22

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 10 Rsb7Clw
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]01.12.17 17:11
Okej. Im dłużej tu przebywałem, tym bardziej czułem, że wlazłem w jakieś jedno, wielki gówno. Nie dosłownie. Dosłownie to wlazłem w coś innego, co mnie lekko wessało i nie pozwoliło się ruszyć. Nigdzie jednak ruszać się w tej chwili nie zamierzałem, raczej priorytetowo traktując sprawę tego oto stwora, który był sobie przede mną. I nie wyglądał przyjaźnie. I przyjazny nie był, o czym przekonywałem się z sekundy na sekundę. Jak? Tak jakoś, inteligentny byłem przecież, nie? Ogolnie miałem jakieś dziwne wrażenie, że stwór zaciągnął mnie tu specjalnie i choć nawet w mojej głowie pojawiło się pytanie ,,dlaczego?", to jednak miałem wrażenie, że wcale nie chciałem poznawać na nie odpowiedzi.
Zwłaszcza, że stwór jawnie chciał ze mnie zrobić zapiekankę. Niedobry stwór, nie zapytał się mnie wcześniej o zdanie. A tak się właśnie składało, że nigdy nie marzyłem o byciu zapiekanką. Co więcej - nadal jakoś nie kusiła mnie ta opcja, a więc stwór kompletnie pomylił się co do mojej osoby. Musiałem mu to pokazać, udowodnić, dać znać, że no to jednak nie moja bajka. Poleciało protego, protego zabłysło, protego mnie ochroniło. I choć powinienem czuć zadowolenie z własnego wyczynu, to jednak nie czułem. Bo poczułem natomiast, że moje nogi zaczynają się robić miękkie, obraz ciemnieje, aż w końcu, na kilka sekund - wszystko znikło. Słabość, która mnie ogarnęła sprawiła, że na moim karku i czole pojawiły się kropelki potu, a ja sam niemalże nie wpadłem do tego bagna cały. Jakoś jednak udało mi się utrzymać na nogach, po czym nawet wyprostować się i nieco osłabiony, widząc bestię jakoś tak jakby podwójnie, wybełkotałem.
- Chyba nie chcesz byśmy byli kumplami. A szkoda, bo czuję, że mielibyśmy razem niezłe przygody. - Wybełkotałem, szczerząc się głupio, po czym uniosłem różdżkę, kierując jej końcówkę w stronę tego czegoś. Czymkolwiek to było. - Aeris! - Bo tylko to mi przyszło do głowy. To coś nie miało ciała, więc trzeba było to zdmuchnąć, nie?
Oliver Bott
Oliver Bott
Zawód : Złodziej i oszust do wynajęcia
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Bo większość ludzi to durnie. Więc trzeba to wykorzystać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t4852-oliver-bott https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f335-smiertelny-nokturn-21-8 https://www.morsmordre.net/t5034-oliver-bott
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]01.12.17 17:11
The member 'Oliver Bott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 25

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 10 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]02.12.17 12:27
Z piętra dobiegały ją podniesione głosy, należące do grupki czarodziejów, która zdecydowała się pozostawić ich tu na dole i wyruszyć na poszukiwania zaginionej kobiety, jakby zapominając o tym, co wykazało jej zaklęcie. Jakiś czarnomagiczny amulet, przedziwna energia oraz zjawy nie z tego świata mogły tam na nich czekać, wabiąc ich wprost to sprytnie skonstruowanej pułapki. Była jednocześnie tym podirytowana jak i zaniepokojona; nie chciała podejmować próby wyobrażenia sobie tego, jaki wpływ na jej sytuację miałoby zniknięcie kolejnej osoby... Nie przyznałaby się do tego, ale właściwie to przejmowała się nimi, cóż, nawet wychodząc poza obramowanie swojego egoizmu. Wolałaby wrócić na brzeg w tym samym składzie, w którym z niego wyruszyli. Aby to osiągnąć, niewątpliwie należało działać, nie marnować czasu na rozmyślania. Otrząsnęła się z resztek swych myśli, a dokładnie w tym momencie usłyszała kliknięcie. Uniosła do góry brwi, pozwalając delikatnej łunie uśmiechu zawitać na jej ustach. Wyciągnęła dłonie w stronę wystającego przedmiotu, gdyż nie mogła się dłużej powstrzymywać. Z zewnątrz nie prezentował się zbyt imponująco, lecz wszystko wskazywało na to, iż był w jakiś sposób ważny. Trzymając go, odwróciła się ku Jocelyn, obracając to coś ostrożnie i oglądając to pod światłem.
Wtedy nadeszła fala przeraźliwych wrzasków.
Wykrzesała z siebie resztki silnej woli, powstrzymując się przed zakryciem swych uszu przed otaczającymi ją dźwiękami. Skrzywiła się, rozglądając się dyskretnie, uważając na to, by nie spuszczać jednak wzroku z przedmiotu, który udało im się wydostać z kominka. Nadal pozostawało wiele pytań – czy ta zagadka powstała specjalnie dla nich? Dlaczego runy były im przyporządkowane? Dlaczego właśnie o n i? Przygryzła wargę, ciemność nadal zalegała i coś mówiło jej, że powinni się pospieszyć.
Może spróbujemy otworzyć drzwi do tego pomieszczenia? — wymówiła, wskazując pokój, który od samego początku przyciągnął jej uwagę.


we all have our reasons.
Pandora Sheridan
Pandora Sheridan
Zawód : nikt
Wiek : 22.
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
you're a little late
i'm already torn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
to form imaginary lines, forget your scars we’ll forget mine.
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t4892-pandora-a-sheridan https://www.morsmordre.net/t4914-poczta-pandory#107112 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f324-hogsmeade-mieszkanie-nr-17 https://www.morsmordre.net/t5032-skrytka-bankowa-nr-259#108047 https://www.morsmordre.net/t4917-pandora-a-sheridan
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]02.12.17 17:18
Otwieram kolejne drzwi. W środku nie widzę niczego, pomieszczenie skryte jest w ciemności. Mrugam gwałtownie, żeby może widzieć więcej, ale nic z tego. Może ten pokój urządzony jest dla jakiejś zakały rodziny, której nie chciano trzymać w piwnicy, kto wie. W każdym razie nie dostrzegam tej laski, co to jej tak uporczywie szukam, chociaż nie wiem po co. Tak jakbym wiedział co to honor, dajcie spokój. Wzdycham z rozczarowaniem, szczególnie, że na moje krzyki nikt się nie odzywa. Może już je coś pożarło? No cóż, płakać nie będę. Trochę szkoda, dobre dupy z nich były, ale Aleksander zawsze mi powtarzał, że wszystkiego mieć nie można. Potem próbowałem mu udowodnić, że to nieprawda, ale poległem już przy próbie zjedzenia i zostawienia ciastka. Nawet jak zwymiotowałem jego kawałki to nie chciał mi uznać tego jakże sprytnego wybiegu. Więc musiałem się poddać i oddać mu palmę pierwszeństwa. Nie, nie można mieć wszystkiego, taka szkoda.
Wtem światło coś migocze, a ja słyszę głos Salome. Odwracam się od razu i widzę jej mglistą sylwetkę, która w mig znika. O kurwa, nie przypominam sobie, żebym był na haju. Coś tu się nie zgadza.
- Ej, Salome, coś niewyraźnie wyglądasz - rzucam do niej trochę zmartwiony, aż czoło mi się nieładnie marszczy. - A teraz to już w ogóle nie wyglądasz - zauważam, kiedy już zjawa rozpływa się w powietrzu. To niedobrze. Przemierzam kilka kroków, znów zatrzymując się w progu. Tego pokoju, z którego przed chwilą wróciłem. Zaglądam do niego, ale dziwy się dzieją, bo znowu nic nie widzę. O co chodzi? Czy to już jakaś delirka czy co? Pocieram oczy pięściami, prawie sobie różdżką oko wydłubując. - Jaja sobie ze mnie robisz? Nie mam czasu, musimy się stąd wydostać. Nie ociągaj się - krzyczę, znów się rozglądając. Trochę boję się wejść do środka prawdę mówiąc, ale chuj tam. Wchodzę, niech się dzieje wola złych mocy.


no one cares

Oli Ogden
Oli Ogden
Zawód : zbir
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
- Kup mi whiskey.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4869-oli-ogden#105453 https://www.morsmordre.net/t4878-nokturnowy-smietnik#105711 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t4880-skrytka-nr-1247#105726 https://www.morsmordre.net/t4879-oli-ogden
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]03.12.17 20:51
Z błyskiem w oczach patrzę na to, co się dzieje - pojawia się jakiś przedmiot, a raczej lekko wysuwa się do przodu, bo przecież już tam był. Jestem wściekły, że zaklęcie nie udało się po raz kolejny, mam zamiar próbować do skutku.
- Specialis Revelio - mówię po raz kolejny, machając różdżką w kierunku run.
Spoglądam na ciemnowłosą Pandorę, która wyciąga przedmiot. Obserwuję go ostrożnie, jakbym spodziewał się, że zaraz wybuchnie. Bo w tym cholernym domu wszystko mogło zaraz wybuchnąć. Wydaje mi się, że kobieta kierowała swoje słowa do ogółu zebranych w tym pomieszczeniu zatem spoglądam na uzdrowicielkę, która ma przy sobie klucz.
- Skoro i tak mamy już klucz… - rzucam cicho, nieszczególnie poganiająco ani natrętnie.
W tej chwili wszyscy powinniśmy trzymać się razem, bo najwyraźniej rozdzielanie się, mogło powodować tylko kolejne kłopoty.


Let's stay lost on our way home
Alastair Nott
Alastair Nott
Zawód : Urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Hell is empty and all the devils are here
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3799-alastair-nott https://www.morsmordre.net/t3820-iuventas https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3990-skrytka-bankowa-nr-909 https://www.morsmordre.net/t3821-alastair-nott
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]03.12.17 20:51
The member 'Alastair Nott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 45

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 10 Rsb7Clw
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]03.12.17 21:08
Magia naprawdę jej dziś nie lubiła. Choć zaklęcie się udało, znów musiała przypłacić próbę rzucania czarów bólem, który tym razem odezwał się w skroniach. Prawie się zachwiała, przyciskając dłonie do bolących miejsc i zaciskając powieki; nie było to przyjemne, a jeszcze gorsza była świadomość tego, że to wszystko robi jej własna różdżka, jej magia, która płynęła w jej żyłach od urodzenia. Anomalie zepsuły coś, co było tak naturalne dla każdego czarodzieja, nie pozwalały móc w pełni zaufać własnej mocy i umiejętnościom.
Po chwili mogła jednak zobaczyć, jak dłonie Pandory wciskają litery na kominku.
- Tak, to zaklęcie zatrzymujące czas – potwierdziła jej wcześniejsze słowa, podczas gdy kobieta wcisnęła znaki w takiej kolejności, by powstała z tego nazwa zaklęcia. – Może istota tego czaru ma jakiś związek z tym, co znajdziemy? – zastanowiła się. Bo w końcu musiał istnieć jakiś powód, dlaczego na kominku były właśnie takie runy z takim tłumaczeniem. Tak samo musiał też istnieć powód, dla którego spośród tylu żyjących w tym kraju czarodziejów to właśnie oni otrzymali listy. Bo już chyba przestawała się łudzić, by chodziło o Toma. Może tak naprawdę zostali wszyscy niecnie wykorzystani, a panna Fancourt w tylko sobie znany sposób dowiedziała się o zaginięciu jej brata i posłużyła się tą informacją, by wzbudzić w niej nadzieję i sprowadzić ją tu?
- Chciałabym wiedzieć, po co tu jesteśmy – szepnęła tylko.
Tymczasem po wciśnięciu wszystkich znaków te zapaliły się i już nie zgasły, a kwadratowe pudełko wysunęło się lekko i zostało wyjęte przez Pandorę.
- Ciekawe, co jest w środku? – zapytała, spoglądając na niewielką skrzyneczkę i mając nadzieję, że cokolwiek to jest, nie stanowiło zagrożenia. – Myślisz, że można to bezpiecznie otworzyć?
Ale następujące po tym wrzaski, które znów wypełniły dom, tylko wzmogły pulsowanie w skroniach. Josie ponownie zacisnęła na nich dłonie, marząc o tym, żeby zarówno hałas, jak i ciemności ustały. Cokolwiek istniało w tym domu, najwyraźniej nie zamierzało tak łatwo się poddać.
Także zerknęła na drzwi; niestety te znajdowały się w ciemności, a Jocelyn instynktownie czuła, że poza krawędzią światła już nie jest bezpiecznie.
- Tam może być coś ważnego. Tylko ta ciemność... czuję że w niej czai się coś złego – wyznała, może nieco irracjonalnie, ale choć wyjęła z kieszeni kluczyk i ścisnęła go lekko w dłoni, nie miała odwagi wyjść z kręgu światła. Zamiast tego wróciła do rozglądania się po pokoju w poszukiwaniu innych wskazówek, które mogły okazać się przydatne. Znów zauważyła jakiś portret; niestety też ginął w mroku. Może coś ważnego znajdowało się w skrzyneczce?



Zamknięci w ramach schematówPamiętajmy, by nie zgubić siebie.

Jocelyn Vane
Jocelyn Vane
Zawód : Stażystka uzdrowicielstwa
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
,,,
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4647-jocelyn-vane https://www.morsmordre.net/t4674-poczta-jocelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f316-maxwell-lane-84 https://www.morsmordre.net/t4747-skrytka-bankowa-nr-1200 https://www.morsmordre.net/t4675-jocelyn-vane
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.12.17 11:30
Isaac zdecydowanie nie był normalnym chłopcem. Dopiero po tym co wydarzyło się od momentu przebudzenia zyskała pewność, że niezauważenie przedarła się do świata istot, które z ludźmi miały tyle wspólnego co wspomnienie z chwilą obecną. Nigdy jeszcze jednak stwierdzenie „nas” nie przeraziło jej tak mocno. W każdej innej sytuacji odebrałaby to jako oczywistą uwagę, że chłopiec nie był jedynym domownikiem, który biegał w ciemnościach strasząc żywych ludzi swoim radosnym śmiechem. Wszak widziała już szyszymorę, wszak sam sternik nie był po prostu szczwanym morskim wilkiem z przygotowaną paletą wejść i zejść. Teraz jednak, muskając rozjaśnioną przestrzeń ledwo rąbkiem podartej spódnicy i ona uczuwała podążającą za światłem niemoc. Teraz i ona była „nas”. Ciągle jednak nie mogła pojąć jak to wszystko spaja się w całość. Isaac jednak był albo po prostu zagubiony i samotny, albo niezwykle przebiegły. Jeżeli potrafił oszukiwać w oczko tak, jak to robili co śmielsi ludzie pochowani na Nokturnie, Salome mogła być pewna że ogołoci ją z taką samą wprawą jak oni. Najgorsze jednak było to, że prowadzona własną słabością i chęcią ustabilizowania swojej sytuacji na to pozwalała.
- D-dobrze. Sądzę że i tak nie mam innych zajęć, więc z rozkoszą zagram z Tobą w grę. – Uśmiechnęła się słabo odsuwając się od światła tak daleko jak tylko mogła w obecnym stanie. Nim jednak całkowicie oddała się zabawie z chłopcem, w zasięgu jej wzroku znowu pojawił się Oli. Wszelkie dotychczasowe anomalie i niepowodzenia sprawiły, że tym razem nie rzuciła się w jego kierunku, nie wpadła z impetem nie-damy na potężną sylwetkę i nie skryła się za nią w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Nie chodziło nawet o to że była ponadto wszystko. Bardzo chciała wrócić do stanu normalności, jednocześnie jednak bardzo też pragnęła spotkać kobietę ponownie, w lepszych, spokojniejszych okolicznościach. Szyszymory były rzadkością w jej dotychczasowych badaniach – nie zapuszczała się na tereny irlandzkie, poświęcając więcej uwagi innemu odłamowi humanoidalnych stworzeń. Nie odpowiedziała zatem, pozostawiła to na chwilę późniejszą, drobną, schowaną głęboko w sobie cząstką pewności siebie wierząc w powodzenie tej zabawy. Przejęła z drobnych dłoni dziesięciolatka kości, zbierając swoją porozrzucaną sylwetkę w jedną, zwartą całość i sadowiąc się naprzeciw niego na skraju miękkiego dywanu. Kości wymagały twardej, płaskiej planszy – na tym polu nie odznaczyła się ignorancją.
- Jeżeli wygram, pomożesz mi i opowiesz o sobie? Jesteś ciekawym chłopcem. – Nie, nie wyzbyła się obaw i nie igrała z niewiadomym bez lęku. W jej oczach czaiła się niepewność i strach, skumulowane w lśniącą poświatę szybko kierującą wzrok na kości, nim w ten przyłapał ją na przyglądaniu mu się. Był wciąż tylko dzieckiem i jako dziecko należało go traktować – tego nauczyła się po swojej ostatniej przygodzie. Miała ich coraz więcej i każda dziwniejsza. Gloria nie uwierzy gdy jej o tym napisze w liście. - Zaczynam.


make me
believe
Salome Despiau
Salome Despiau
Zawód : Magizoolog stacjonarny, pretendentka do nagrody Darwina
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
When I walking brother don't you forget
It ain't often you'll ever find a friend
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 mine
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4348-salome-minerva-despiau https://www.morsmordre.net/t4367-sir-lancelot https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t5031-s-m-despiau
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.12.17 11:30
The member 'Salome Despiau' has done the following action : Rzut kością


#1 'k6' : 4

--------------------------------

#2 'k6' : 4
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.12.17 14:33
Drżący głos Rozetki, strach czający się w nienaturalnie wielkich oczach, doskonale wyczuwalne przerażenie w całym jej drobnym obliczu nie wzruszało Fantine, nie wzbudziło ni litości, nie współczucia. Młoda dama była bardzo daleka od altruizmu jak tylko może być Rosier: egoizm miała we krwi, tak więc i teraz troszczyła się głównie o samą siebie oraz własne bezpieczeństwo. Skrzatka budziła w niej tylko złoć i zażenowanie.
Miała ochotę syknąć, że gdyby chciała, nie pozwoliłaby im wkroczyć do domu; moc skrzatów była Fantine znajoma, znała jej możliwości, nie wierzyła więc, by Rozetka nie była w stanie nic uczynić. Zamiast jednak dręczyć istotę, przyjęła inną, być może bardziej opłacalną taktykę:
-Rozetko - rzekła Rosierówna, zupełnie innym tonem, łagodnym i kojącym -Pragnę jedynie wrócić do domu - pozwoliła, by głos jej zadrżał (co wcale nie było takie trudne) i wkradła się doń pełna smutku nuta -Musisz mi pomóc. Jeśli to uczynisz, jeśli bezpiecznie powrócę do mojej rodziny, zabiorę Cię ze sobą - i oddam w ręce Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami -Podejdź tu, Rozetko. Powiedz mi, czy panna Maureen żyje? Czy to ona... Czy to ona ma czerwone oczy? Dlaczego pan Fancourt ją uwięził? - Fantine starała się ze wszech miar, by brzmieć kojąco i przekonać do siebie Rozetkę: była świadoma, że źle z nią zaczęła, lecz zrzucała to na karby strachu i przerażenia.
Zaklęcie nie wykryło nic, lecz Fantine nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie rzuciła go poprawnie, a ponieważ do trzech razy sztuka... -Clario! - wyrzekła, podejmując ostatnią próbę, tuż przed nim, nim znów rozległa się kakofonia wrzasków. Pozostała w kręgu światła, zasłaniając uszy dłońmi i próbując zapanować nad kołataniem własnego serca.


[siz=10]1 -rzut na retorykę
2 - rzut na Clario
3 - anomalia

II poziom retoryki, +40 do rzutu[/size]


Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem

wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa kier
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5048-fantine-rosier https://www.morsmordre.net/t5137-desdemona#111449 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t5141-komnaty-fantine https://www.morsmordre.net/t5136-skrytka-bankowa-nr-1272 https://www.morsmordre.net/t5138-fantine-c-rosier#111457
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.12.17 14:33
The member 'Fantine Rosier' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 94

--------------------------------

#2 'k100' : 53

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Bezimienna wyspa - Page 10 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bezimienna wyspa [odnośnik]04.12.17 23:40
Kakofonia wrzasków, wypełniających dom, ustała tak samo nagle, jak nagle się pojawiła; jak poprzednio, wraz z jej ustąpieniem, ustąpiły także ciemności, a pokoje na nowo wypełniły się ciepłym światłem świec.

Sprawnie rzucone zaklęcie tarczy skutecznie zatrzymało kulę ognia, lecącą w stronę Olivera, jednak jego atak się już nie powiódł; zwiewna, świetlista postać bez trudu umknęła przed falą powietrza. Jeżeli zaklęcie cokolwiek zdziałało, to jedynie rozdrażniło nieznane mężczyźnie stworzenie, bo dookoła rozległ się głośny syk, a w mężczyznę pomknęła kolejna kula. Bagnisko nadal uniemożliwiało mu poruszanie się.

Palce Mii sięgnęły lustra, ale nie zatrzymały się na szklanej tafli, a przeszły przez nią, do wnętrza bliźniaczego „pomieszczenia”, w którym znajdował się mężczyzna w cylindrze. Ten uśmiechnął się pod nosem, słysząc jej odpowiedź. – Skrajnie nieuprzejme jest oskarżanie o kłamstwa kogoś, kto nigdy wcześniej kłamstwem się nie splamił – odrzekł, nadal tym samym, spokojnym tonem, podszytym jedynie śladowymi skrawkami groźby. Póki co nie poruszył się, wciąż obserwując poczynania Mii z ciekawością. Czarownica słabła z każdą sekundą, kakofoniczne wrzaski wciskały się w jej umysł i serce, a przed oczami zatańczyły czarne plamy, pochłaniając coraz większe połacie pola widzenia. Do rozświetlenia ciemności lumosem brakło jej niewiele, ale kula światła rozbłysła pod sufitem tylko na chwilę, a Mia osuwała się coraz niżej, balansując na krawędzi przytomności. Przez chwilę zdawało jej się, że czuje na sobie spojrzenie nowej pary oczu, jednak wtedy mężczyzna westchnął przeciągle, po czym podniósł się i podszedł do przodu, przenikając przez lustro, chwytając kobietę za przedramiona i przeciągając ją na swoją stronę. Mia poczuła chłodny dotyk, jak gdyby przedostała się przez lodowaty wodospad, po czym krzyki ustały, a słabość zaczęła powoli ustępować, przywracając jej jasność myślenia.

Wieczko uchyliło się gładko pod palcami Pandory, ukazując wnętrze niewielkiego, drewnianego pudełeczka. Na jego górnej części kobieta dostrzegła słowa, osiem wersów, na pierwszy rzut oka układających się w wiersz, jednak nie rozpoznała języka, w jakim go napisano. Na dole wprawna ręka wyżłobiła wgłębienie o kształcie ośmiokąta foremnego, podzielonego na osiem równych, trójkątnych części – aktualnie pustych.

Zaklęcie Alastaira ponownie nie odniosło żadnego skutku; może runiczne znaki naprawdę pokazały już wszystko, co miały do pokazania?

Chłopiec uśmiechnął się szeroko, słysząc odpowiedź Salome i posłusznie usiadł po turecku tuż obok kobiety, ręce opierając na kolanach, a głowę na dłoniach. – Nie takim ciekawym – odpowiedział, przyglądając się turlającym się po podłodze kostkom, aż zatrzymały się na dwóch czwórkach. – Osiem. Teraz ja – poinformował raźno, biorąc kości do drobnych rączek, po czym kontynuował wypowiedź, jak gdyby nigdy nic. – Ale wiem wszystko o domu, państwo mieli mnóstwo sekretów. Ale nie przede mną, na mnie nie zwracali uwagi, więc widziałem wszystko. – Rzucił kostkami, które zatrzymały się na dwóch trójkach (rzut). – O czym chciałabyś, żebym ci opowiedział? – Zapytał, przenosząc spojrzenie na Salome i kompletnie nie zwracając uwagi na wchodzącego do pokoju Oliego.

Oli, zagłębiając się w ciemności, początkowo nie zobaczył wiele, jednak gdy wrzaski ucichły, a przymglone światło świec znów rozjaśniło pokój, mógł bez problemu się po nim rozejrzeć. Pomieszczenie wyglądało dokładnie tak, jak wtedy, gdy po raz pierwszy ujrzała je Salome: różowe tapety na ścianach, łóżko z baldachimem, koronkowe firanki w oknach, trzy pary drzwi, komoda z szufladami i toaletka – również z pojedynczą, niewielką szufladą i lustrem… w którym Oli dostrzegł obraz dosyć nietypowy: w szklanej powierzchni odbijał się fragment łóżka, przesuwane drzwi za plecami półolbrzyma i kawałek zaścielającego podłogę dywanu, na którym (ale tylko w odbiciu) zauważył Salome, siedzącą obok dziesięcioletniego, chudego chłopca, najwidoczniej pogrążonych w rozmowie.

Chociaż zaklęcie Fantine się nie powiodło, jej słowa zdawały się przekonać wreszcie Rozetkę. Skrzatka nadal wyglądała na co najmniej przestraszoną, ale tym razem nie wycofała się do tyłu, opuszczając ręce  i zaciskając palce na krawędzi kuchennej serwety, w którą była ubrana. – Rozetka nie może stąd odejść, Rozetka służy tylko jednej rodzinie – odpowiedziała, drżąc lekko i wytrzeszczając blade oczy, jakby sam pomysł wydał jej się niedorzeczny. – Pannę Maureen spotkał los gorszy od śmierci, panienko. Była zła, bardzo zła na pana Fancourt. Przeklęła swoją rodzinę, a była zdolną czarownicą, bardzo zdolną. Ale pan Fancourt ją uwięził, miała spać tutaj już przez wieczność. Dopóki śpi, śpi też klątwa. – Rozetka odwróciła się, zerkając na portret jasnowłosej czarownicy; kobieta z portretu nie odzywała się, tylko patrząc na skrzatkę smutno. – Rozetka próbowała uratować czarodziejów. Myślała, że jak zniszczy czarodziejom łódkę, to wezwą pomoc i zawrócą. Panienka będzie bardzo zła, jak tylko się dowie – zapiszczała na koniec, po czym zaczęła targać się nerwowo za długie, skrzacie uszy.

Oliver traci 5 punktów żywotności na skutek działania anomalii. W walce z nieznaną Ci istotą, obowiązuje mechanika z poprzedniego posta.

Mia traci 15 punktów żywotności na skutek osłabienia (obrażenia psychiczne).

Fantine - Rozetka aktualnie Cię słucha i będzie to robić dopóki lojalność wobec jej właścicieli nie okaże się silniejsza. Jeżeli chcesz zachować chwilową władzę nad skrzatem, w każdej kolejce wykonujesz dodatkowy rzut kością k100. W obecnie trwającej kolejce zachowanie posłuszeństwa ma ST równe 80 (rzut), a do rzutu dolicza się wartość biegłości retoryki, zastraszania lub kłamstwa, w zależności od tego, jaki sposób perswazji zastosujesz.

Punkty w kościanym oczku: Salome (8), Isaac (6).

Na odpisy czekam do środy (6.12) do godz. 23:59, jak zwykle proszę o info w przypadku ewentualnych pytań i poślizgów. Jeżeli wykonujecie czynność, która w Waszej ocenie wymaga posta uzupełniającego, proszę o szturchnięcie drogą prywatną - nie zawsze śledzę kolejkę na bieżąco.


parter:
piętro:
Żywotność postaci i bonusy:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bezimienna wyspa - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 10 z 25 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 17 ... 25  Next

Bezimienna wyspa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach