Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Norfolk
Pub Siwy Dym
AutorWiadomość
First topic message reminder :
-
Lokal zamknięty
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pub Siwy Dym
Siwy Dym to urokliwy, klimatyczny, całkowicie przesiąknięty magią pub w samym centrum tętniącej wakacyjnym życiem Cliodny. Sławą dorównuje samemu Pubowi pod Trzema Miotłami. Można tu zasiąść przy barku lub przy stolikach i wybrać z bogatej oferty koktajli, win, piw i kawy przyrządzanej na dziesiątki sposobów. Oczywiście barmani nie szczędzą przy tym użycia magii, przez co każde zamówienie ma swój niezwykły charakter - błyszczące drinki przyciągają wzrok, a efekty spożycia niektórych napojów mogą być zaskakujące.
Rozrywkowa specjalność lokalu to szachy dla czarodziejów o mocnej głowie, po zbiciu pionka ma się jedyna w swoim rodzaju okazję wypicia jego alkoholowej zawartości. Popołudniami można przyjść tutaj na kolację, natomiast wieczorem zrelaksować się przed kolejnym dniem wypoczynku.
Latem posiłki i napoje podawane są również w pełnym zieleni ogródku, rutynowo przy muzyce na żywo, do której organizowane są najlepsze dancingi w altance na tyłach ogrodu, trwające często do białego rana.
Rozrywkowa specjalność lokalu to szachy dla czarodziejów o mocnej głowie, po zbiciu pionka ma się jedyna w swoim rodzaju okazję wypicia jego alkoholowej zawartości. Popołudniami można przyjść tutaj na kolację, natomiast wieczorem zrelaksować się przed kolejnym dniem wypoczynku.
Latem posiłki i napoje podawane są również w pełnym zieleni ogródku, rutynowo przy muzyce na żywo, do której organizowane są najlepsze dancingi w altance na tyłach ogrodu, trwające często do białego rana.
Możliwość gry w darta
Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?
Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:59, w całości zmieniany 3 razy
Widząc porozumiewawcze spojrzenie Raidena kiwnął mu jedynie w miarę niezauważalnie głową chwytając za swoją szklankę, z której zawartość wypił duszkiem lekko się później krzywiąc. Niemiły pan uzdrowiciel zabraniał mu dość długo przyjmować jakichkolwiek trunków, więc trochę wyszedł z prawy, ale coś czuł, że to się dość szybko zmieni. Może nie wpadnie od razu w alkoholizm, ale jeśli zacznie z Raidenem włóczyć się po barach to nie będzie tego końca. Przeniósł swoją całą uwagę na brunetkę akurat w momencie gdy jej twarz przybrała lekki wyraz szoku, który jednak jak szybko się pojawił tak i szybko znikł. Zdziwiony rzucił okiem na pomieszczenie myśląc, że ta coś zauważyła, ale nie widząc niczego podejrzanego znów wrócił do niej wzrokiem marszcząc brwi. Westchnął, oparł łokieć na blacie baru, a głowę położył na dłoni.-Ja za to nie lubię moknąć.-I wpadać w błoto ścigając uciekających przed "sprawiedliwością" gówniarzy... deszcz sam w sobie zły nie był. Jeśli miał być szczery on również go lubił. Był raczej typem domatora, a ten tylko ułatwiał sprawę i ratował go przed takimi przybłędami pokroju Raidena, które jak na złość chciały go gdzieś wyciągnąć. Słysząc pytanie kobiety zdziwiony uniósł głowę. Ciekawy był skąd wiedziała.- Tak, moja mama ją założyła. Jest ze Scamanderów, więc można powiedzieć, że ma to we krwi. Kilka lat temu pomagałem jej nawet przy niej.- W porównaniu do większości swojego rodzeństwa to właśnie on podał się bardziej w przodków matki, aniżeli ojca woląc magiczne stworzenia, niż zielarstwo. Oczywiście jego mama była tym od początku zachwycona i już jako małego berbecia zabierała go do hodowli. Hipogryfy były niezwykle dostojnymi stworzeniami. Wzbudzały w nim już wtedy spory respekt, przez co jeszcze bardziej go sobą zaciekawiły.- Wspominałaś, że jesteś tu osobą towarzyszącą, mogę zapytać się czym się zajmujesz? - Skoro nie była policjantką, to szczerze ciekawiło go kim? I w jaki sposób w ogóle poznała Raidena? Będzie się musiał później o to dopytać przyjaciela.
Aspen Sprout
Zawód : Funkcjonariusz policji
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
"Every Night & every Morn
Some to Misery are Born
Every Morn & every Night
Some are Born to sweet delight"
Some to Misery are Born
Every Morn & every Night
Some are Born to sweet delight"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Gdy nikt się nim aktualnie nie zajmował, Raiden zajął się butelką alkoholu, która stała przed nim i patrzyła dość wyczekująco. Zupełnie jakby wiedziała, że Carter nie powinien po nią sięgać. Przecież Artis coś mu wspominała o tym, że Macmillanowie są związani z udziałami w jej produkcji i lepiej dmuchać na zimne. Ale kto miałby się dowiedzieć, że to on był ojcem ich dziecka? Nawet Penny będący gliniarzem z dobrym węchem jak łoś nie wyniuchałby tego związku. A przynajmniej jeszcze nie. Nie pokazywali się w miejscach publicznych prócz tego jednego meczu, nie mieli za dużo czasu dla siebie, więc... Sięgnął po butelkę i dolał sobie podwójnie. Zastanawiał się przez chwilę co robiła blondi. Oby nie była na żadnym spotkaniu aurorów i nie rozmawiała właśnie z byłym facetem. Ta myśl jedynie sprawiła, że Raiden się wyprostował i rozejrzał jakby zamierzał dojrzeć znajomą twarz w tłumie. Wiedział, że nie było to możliwe, ale był to wewnętrzny przymus. Z tego co pamiętał Sophia nic nie mówiła o planach na wieczór... Kolejna kolejka przeszła mu przez gardło.
Ja za to nie lubię moknąć.
Zmarszczył brwi, słysząc te słowa z ust kuzyna, więc przekręcił się w je stronę i mruknął:
- Widać, kuzynku.
Zaraz jednak Ognista z powrotem go zawołała, więc spragniony z szerokimi oczami napełnił puste szkło. Do tego w tle leciały jakieś smęty, które jedynie spowodowały, że poczuł się bardziej dobity niż wcześniej. Zupełnie odleciał w swój świat, zapominając o Penny'm czy Grace. Był tylko on i jego szklanka pełna bursztynowego płynu.
- Błagam. Przestańcie mówić o tych zwierzakach - mruknął, wypijając kolejną kolejkę Ognistej. Nie mógł zbytnio słuchać tego gadania miłośników uchatek. - Mam lepszy plan - dodał, po czym wstał, zabrał butelkę Ognistej i przeszedł w specjalny kąt Siwego Dymu. Obrzucił przy tym Grace jednoznacznym spojrzeniem, po czym złapał za rzutki, wyzywając swoich towarzyszy na partyjkę darta. - Gramy do 301 - zarządził i rozpoczął jako pierwszy grę.
Ja za to nie lubię moknąć.
Zmarszczył brwi, słysząc te słowa z ust kuzyna, więc przekręcił się w je stronę i mruknął:
- Widać, kuzynku.
Zaraz jednak Ognista z powrotem go zawołała, więc spragniony z szerokimi oczami napełnił puste szkło. Do tego w tle leciały jakieś smęty, które jedynie spowodowały, że poczuł się bardziej dobity niż wcześniej. Zupełnie odleciał w swój świat, zapominając o Penny'm czy Grace. Był tylko on i jego szklanka pełna bursztynowego płynu.
- Błagam. Przestańcie mówić o tych zwierzakach - mruknął, wypijając kolejną kolejkę Ognistej. Nie mógł zbytnio słuchać tego gadania miłośników uchatek. - Mam lepszy plan - dodał, po czym wstał, zabrał butelkę Ognistej i przeszedł w specjalny kąt Siwego Dymu. Obrzucił przy tym Grace jednoznacznym spojrzeniem, po czym złapał za rzutki, wyzywając swoich towarzyszy na partyjkę darta. - Gramy do 301 - zarządził i rozpoczął jako pierwszy grę.
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 20, 73, 2
--------------------------------
#2 'k6' : 1, 1, 5
#1 'k100' : 20, 73, 2
--------------------------------
#2 'k6' : 1, 1, 5
Kiwnęła głową słysząc jego odpowiedź. Podczas chicagowskich spotkań z Raidenem rozmawiali na różne tematy, w tym też tematy dotyczące rodziny czy bliskich. Nie sposób jednak było zapamiętać wszystkiego, a czas dodatkowo zacierał różne fakty, zniekształcając je czy też całkowicie wymazując. Nie była więc pewna pamięci do niektórych szczegółów, dlatego też, przełamując niezręczną ciszę, postanowiła ją sprawdzić.
- Aktualnie prowadzę przytułek dla magicznych stworzeń, a poza tym jestem też ich badaczką. Zresztą poznałam Raidena podczas swojej pierwszej wyprawy badawczej... - odpowiedziała, mimowolnie wracając do tamtych czasów. Wyjechała na trzy lata - opuszczając rodzinny dom wiedziała że przygoda jaką była podróż będzie dla niej kształtująca, jednak patrząc przez pryzmat było to największe przeżycie, podczas którego nauczyła się nie tylko tego, co dotyczy zwierząt, ale i wiele więcej. Różne sytuacje kształtują ludzi, ta wyprawa w jakiś sposób miała wpływ na nią.
Podniosła wzrok na Raidena, marszcząc lekko czoło. Uderzył w nią jego stosunek do zwierząt, jednak po chwili wzruszyła lekko ramionami, jednocześnie godząc się na grę. Miała świadomość niechybnej klęski, jednakże dlaczego miałaby przez to tupnąć nogą i sprzeciwić się tej formie rozrywki? Carterowskie uwielbienie dla ryzyka wpłynęło na nią, pozostawiając swoistą pamiątkę w jej usposobieniu, chociaż z pewnością nie miały one tak niebezpiecznego wymiaru jak jego. Upiła łyk swojego ale, po czym wstała i również chwyciła za rzutki, podejmując wyzwanie.
- Mam nadzieję, że ten twój plan przewiduje jakąś nagrodę pocieszenia - odpowiedziała.
- Aktualnie prowadzę przytułek dla magicznych stworzeń, a poza tym jestem też ich badaczką. Zresztą poznałam Raidena podczas swojej pierwszej wyprawy badawczej... - odpowiedziała, mimowolnie wracając do tamtych czasów. Wyjechała na trzy lata - opuszczając rodzinny dom wiedziała że przygoda jaką była podróż będzie dla niej kształtująca, jednak patrząc przez pryzmat było to największe przeżycie, podczas którego nauczyła się nie tylko tego, co dotyczy zwierząt, ale i wiele więcej. Różne sytuacje kształtują ludzi, ta wyprawa w jakiś sposób miała wpływ na nią.
Podniosła wzrok na Raidena, marszcząc lekko czoło. Uderzył w nią jego stosunek do zwierząt, jednak po chwili wzruszyła lekko ramionami, jednocześnie godząc się na grę. Miała świadomość niechybnej klęski, jednakże dlaczego miałaby przez to tupnąć nogą i sprzeciwić się tej formie rozrywki? Carterowskie uwielbienie dla ryzyka wpłynęło na nią, pozostawiając swoistą pamiątkę w jej usposobieniu, chociaż z pewnością nie miały one tak niebezpiecznego wymiaru jak jego. Upiła łyk swojego ale, po czym wstała i również chwyciła za rzutki, podejmując wyzwanie.
- Mam nadzieję, że ten twój plan przewiduje jakąś nagrodę pocieszenia - odpowiedziała.
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Grace Wilkes' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 67, 4, 42
--------------------------------
#2 'k6' : 4, 5, 3
#1 'k100' : 67, 4, 42
--------------------------------
#2 'k6' : 4, 5, 3
Wyprawy... trochę żałował, że sam się o takowe nie pokusił kiedy miał do tego okazję. Najpierw praca, później choroba i tak naprawdę teraz dopiero mógłby sobie na takowe pozwolić. Oczywiście nie na długo, ale krótka podróż na pewno by mu nie zaszkodziła. Grace musiała mieć dzięki nim dość ciekawe życie i na dodatek miała interesującą pracę. Musiała włożyć w utrzymanie takiego przytułku dużo starań. Stworzenie dobrych warunków dla zróżnicowanej grupy magicznej fauny raczej nie należało do łatwych zadań. Z chęcią pociągnąłby ten temat dalej gdyby osoba, którą cały czas obserwował kątem oka im się nie wtrąciła do rozmowy. Jak tak dalej pójdzie to na pewno na własnych siłach jego przyjaciel do domu nie dojdzie. A komu przypadnie znikomy zaszczyt zatachania tam jego zwłok? Trudno nie zgadnąć...
-Oburzasz się bo nie rozmawiamy o tobie?-Zapytał retorycznie uśmiechając się lekko do przyjaciela, jednak dość szybko mina mu zrzedła słysząc jego kolejne słowa.-Coś to ciemno widzę...-Westchnął cierpiętniczo niechętnie kierując się za dwójką swoich towarzyszy. Poszedł w ich ślady i tak jak oni chwycił rzutki.
Dlaczego wydaje mi się, że gdy przegram będzie mi to wypominane do końca moich dni? Jemu nieraz przejście przez ulicę z trudem się udaje, a co dopiero gra w darta... Nie był stworzony do tego typu rzeczy. Błagał w myślach Merlina aby Raiden tylko nie wyskoczył z propozycją zakładu. Noc była jeszcze długa, a jemu nie uśmiechała się myśl utraty wszystkich galonów. No i jeszcze pozostała Grace... akurat jemu nie trzeba było tłumaczyć, że kobiet lepiej jest nie lekceważyć. Jego siostry już w zupełności zdążyły mu to wbić do głowy.
-Oburzasz się bo nie rozmawiamy o tobie?-Zapytał retorycznie uśmiechając się lekko do przyjaciela, jednak dość szybko mina mu zrzedła słysząc jego kolejne słowa.-Coś to ciemno widzę...-Westchnął cierpiętniczo niechętnie kierując się za dwójką swoich towarzyszy. Poszedł w ich ślady i tak jak oni chwycił rzutki.
Dlaczego wydaje mi się, że gdy przegram będzie mi to wypominane do końca moich dni? Jemu nieraz przejście przez ulicę z trudem się udaje, a co dopiero gra w darta... Nie był stworzony do tego typu rzeczy. Błagał w myślach Merlina aby Raiden tylko nie wyskoczył z propozycją zakładu. Noc była jeszcze długa, a jemu nie uśmiechała się myśl utraty wszystkich galonów. No i jeszcze pozostała Grace... akurat jemu nie trzeba było tłumaczyć, że kobiet lepiej jest nie lekceważyć. Jego siostry już w zupełności zdążyły mu to wbić do głowy.
Aspen Sprout
Zawód : Funkcjonariusz policji
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
"Every Night & every Morn
Some to Misery are Born
Every Morn & every Night
Some are Born to sweet delight"
Some to Misery are Born
Every Morn & every Night
Some are Born to sweet delight"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aspen Sprout' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 96, 60, 87
--------------------------------
#2 'k6' : 3, 3, 1
#1 'k100' : 96, 60, 87
--------------------------------
#2 'k6' : 3, 3, 1
301 – 25 = 276
- Nie, bo jak zaczniecie o tym rozmawiać to nigdy nie skończycie!
Wiedział o czym mówi. W końcu znał i Ray i Penny'ego, którzy naprawdę byli zafiksowani na tym punkcie. I dobrze, że mieli swoje pasje, ale z drugiej strony co za dużo to niezdrowo. A tej zwierzęcej miłostki miał w tej chwili naprawdę za dużo.
- Nie martw się, Penny - dodał, uderzając kuzyna w ramię z pięści. - Zaprosisz ją na kawę i sobie poplotkujecie.
Nie miał zamiaru odpuszczać gry. Zdecydowanie był to za dobry pomysł, żeby zmiękł z powodu jęków Aspena. Grace dzielnie podjęła się wyzwania, co zdecydowanie go usatysfakcjonowało. Dodatkowo wspomniał o tym, że przegrany będzie musiał wypić. I obojętnie czy mu się to podoba czy nie, taka jest właśnie cena przegranej. Uniósł brwi w górę na słowa Wilkes zupełnie jakby się tego nie spodziewał. Przez chwilę milczał, aż w końcu napomknął, że do końca gry ma jeszcze trochę czasu na namysł a propos nagrody pocieszenia. Raczej w tamtej chwili myślał o ciepłym łóżku i Artis u boku, chociaż wiedział, że na to będzie musiał jeszcze trochę poczekać. I to z własnej woli. Odetchnął i rzucił, przeklinając pudła. Raiden po swoich dwóch niecelnych rzutach, a następnie trafieniu w sam środek przekonał się, jednak że nie było to wystarczające. Reszta wesołej kompanii spisała się o niebo lepiej, więc wcale nie taki zmartwiony, obrócił się, by wypić kolejkę Ognistej i przy okazji zawiesić oko na przechodzącej w stronę baru blondynce. Szklanka zatrzymała mu się w połowie drogi do ust i odprowadził ją spojrzeniem, dopóki na jego linii wzroku nie stanęła Grace.
- Z kim przyszłaś? - rzucił od niechcenia, nie wiedząc w sumie, którego gliniarza mogła znać.
Jak bardzo jesteśmy pijani. Z uwzględnieniem wcześniej wypitego alkoholu Raiden II, Grace I, Aspen I. Każda przegrana kolejka wiąże się w wypiciem Ognistej oraz doliczeniu punktu do stanu upojenia.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
Ostatnio zmieniony przez Raiden Carter dnia 14.12.16 18:36, w całości zmieniany 4 razy
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 21, 84, 88
--------------------------------
#2 'k6' : 1, 1, 2
#1 'k100' : 21, 84, 88
--------------------------------
#2 'k6' : 1, 1, 2
301 - 85 = 216
Nigdy nie ukrywała swoje zamiłowania do zwierząt, Carter zaś faktu iż temat ten kompletnie go nie interesuje. Pomimo tego jednak umieli się dogadać, spędzając razem szalone chwile w Chicago, dlatego też uczuła, iż w przyszłości o ile będzie jakakolwiek okazja, uda jej się znaleźć nić porozumienia z Aspenem. Może kiedyś Grace poprosi go o wycieczkę po hodowli hipogryfów? Sama w przytułku nie miała podobnego stworzenia, a towarzystwo tak szlachetnych zwierząt było dla niej miłym sposobem na spędzenie czasu.
Po wykonaniu swoich zadziwiająca celnych rzutów, stanęła z boku, z uśmiechem obserwując poczynania towarzyszy. Mimowolnie jej wzrok powędrował w stronę Cartera, nie tyle obserwując jego ruchy, co zastanawiając się nad śmiercią jego rodziców, później nad samym mężczyzną. Starała się odszukać jakieś zmiany, które mogły w nim zajść po tak długim czasie. Z pewnością było kilka rzeczy, które uległy w nim zmianie, na razie jednak trudno było je zdefiniować. Zresztą Wilkes nigdy go nie poznała w pełni i dopiero teraz ta świadomość wręcz w nią uderzyła. Rozmowy, śmiechy, wspólnie spędzone chwile... Miłe dla niej chwile spędzone razem nie były aż tak prawdziwe, bo przecież przy pierwszym poznaniu nie odkrywa się wszystkich kart.
- Przyszłam wraz z Christopherem - odpowiedziała nagle wyrwana z zamyślenia. Energicznie mrugnęła powiekami, odpychając wcześniejsze myśli. Później przyjdzie na nie czas.- Możesz go nie kojarzyć, bo niedawno dołączył do Was.
Mówiąc to ponownie stanęła naprzeciwko tarczy, wykonując swoje rzuty.
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Grace Wilkes' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 99, 39, 96
--------------------------------
#2 'k6' : 5, 6, 1
#1 'k100' : 99, 39, 96
--------------------------------
#2 'k6' : 5, 6, 1
301 - 70 = 231
Krzywiąc się lekko rozmasował swoje wielce "obolałe" ramie dziwiąc się jednocześnie, że jego przyjaciel w ogóle do niego dosięgnął. Następnie w ramach rewanżu będąc w pełni usatysfakcjonowanym kopnął Raidena lekko w lewą kostkę, aby jednak nie dawać mu powodu do dalszych przepychanek. Jeszcze ich wywalą. A jeśli ktoś chciałby znać jego skromne zdanie to z chęcią zaprosiłby Grace na kawę, aby móc w spokoju z nią porozmawiać.
Na razie nie szło mu aż tak źle jak początkowo przypuszczał i co najważniejsze przeczucie go i tym razem nie zmyliło, a kobieta stojąca teraz obok niego pozytywnie go zaskoczyła. Najbardziej jednak zdziwiony był rzutami Raidena. Chyba jednak będzie musiał go odholować do domu. Cóż... to dopiero pierwsza kolejka, jeszcze się okaże, że to on sam nie będzie mógł trafić pod swój adres.
Z głupkowatym uśmiechem obserwował jak Carter zmierza w stronę baru aby wypić swoją "kare" z czego raczej rozżalony nie był. Pokręcił głową widząc jak ten przez dłuższy czas zawiesza oko na przechodzącej blondynce. Niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią...-Ja go kojarzę, ale nie mieliśmy jeszcze okazji nawet porozmawiać. - Cóż... ostatnimi czasy nie był osobą udzielającą się społecznie. Po tej całej przygodzie z chorobą chciał bardziej poświęcić się rodzinie. Oczywiście równie mocno przykładał się również i do pracy. Chciał nadrobić zaległości, wykazać się, przez co nie miał niestety za dużo czasu na zawieranie nowych znajomości.
Ostatnio zmieniony przez Aspen Sprout dnia 29.12.16 18:10, w całości zmieniany 3 razy
Aspen Sprout
Zawód : Funkcjonariusz policji
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
"Every Night & every Morn
Some to Misery are Born
Every Morn & every Night
Some are Born to sweet delight"
Some to Misery are Born
Every Morn & every Night
Some are Born to sweet delight"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aspen Sprout' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 97, 99, 46
--------------------------------
#2 'k6' : 2, 6, 3
#1 'k100' : 97, 99, 46
--------------------------------
#2 'k6' : 2, 6, 3
276 - 19 = 257
Nie rozpaczał i nie zamierzał rozpaczać. Kochał darta! A szczególnie tej nocy. Miał nadzieję, że ta passa jeszcze się przedłuży. Szczególnie teraz, gdy pewien cień wątpliwości się w nim pojawił. A co jeśli Artis dostanie ciążowych spazmów i będzie musiał przy niej ciągle siedzieć? Przez chwilę jakby się wyłączył, ale zaraz się roześmiał na głos i wzruszył ramionami. Ta gra była naprawdę niezła. Nawet jak przegrywał to wygrywał. Chociaż musiał przyznać, że w grę z panną Macmillan zdecydowanie nie przegrał. Szkoda jedynie że nie mógł się podzielić tą wiadomością z Penny'm. Miał mu przecież dzisiaj powiedzieć, ale pojawiła się Grace i wszystko poszło w odstawkę. Może to i dobrze. W końcu powiedział jak na razie jedynie Moodsom i Sofi. Cillian... Zrzedła mu mina, gdy przypomniał sobie twarz przyjaciela na wieść, że Carter został ojcem. Raiden nie brał nikogo innego na kandydaturę na chrzestnego jak właśnie aurora. Nie widział się z Aspenem długi czas i nie wiedział czy kuzyn dalej będzie chciał go widzieć w swoim towarzystwie. Wtedy to wydawało się takie proste, a potem... Carter odwrócił się i poszedł w stronę baru, chcąc wypić zarówno swoją karę, która była nagrodą, ale równocześnie zagłuszyć szalejące w jego głowie bolesne wspomnienia. Ta cholerna Anglia wszystko psuła. Dobrze, że spotkał przynajmniej ją...
- Chodź tu do mnie, kochanie - wymruczał, wyciągając rękę po butelkę Ognistej i nalewając sobie jej do szklanki zaraz przed nosem. Wypił kolejną kolejkę, wgapiając się przez chwilę w nieprzebrane alkohole przed sobą. W lustrze za plecami barmana zauważył zbliżającą się do niego blondynkę. Nie odwrócił się ani nie zareagował, gdy stanęła obok. Jedynie lekko zerknął, ale zanim zdążyła się odezwać odszedł. Zapewne pierwszy raz w życiu marnując lub porzucając taką okazję. Ale on właśnie w myślach widział te chwile spędzone z Artis, która zdecydowanie miała odegrać w jego życiu jeszcze dużą rolę. Zapewne nie zdawał sobie sprawy jak bardzo. Uśmiechnął się już pod nosem i złapał za rzutki. - O czym tak gruchacie, gołąbki? - rzucił, nie patrząc na nich i posyłając swoją kolejkę w stronę tarczy. Zaraz jednak spojrzał wymownie na kuzyna.
Raiden III, Grace I, Aspen I
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 57, 12, 33
--------------------------------
#2 'k6' : 4, 6, 5
#1 'k100' : 57, 12, 33
--------------------------------
#2 'k6' : 4, 6, 5
Pub Siwy Dym
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Norfolk