Wydarzenia


Ekipa forum
Ogrody
AutorWiadomość
Ogrody [odnośnik]15.11.17 11:20

Ogrody

Dla niewprawnego oka, tereny wokół posiadłości rodu Burke mogą wydawać się dzikie, niemalże zaniedbane. Faktem jest, że roślinność rozrosła się tu bujnie, sprawiając, że miejscami do ziemi dociera zdecydowanie ograniczona ilość światła, a na spacerze nieraz natknąć się można na jakąś bramę, która przy próbie otwarcia przeraźliwie skrzypi... w tym jednak polega urok tych ogrodów. Natknąć się tu można wszak nie tylko na złowieszczo wyglądające krzaki, ale również na kolorowe krzewy, dzięki którym alejki nadają się idealnie na samotne przechadzki lub na spacer we dwoje - o ile zna się drogę powrotną, bo zabłądzić tutaj jest bardzo łatwo.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]25.11.17 19:05
13 maj

Prawdopodobnie nie zabrałaby się za to zadanie. Widok a właściwie cała jednostka Dolohova zdawała jej się co najmniej nieinteresująca, żeby nie zaryzykować stwierdzeniem - że odpychająca. Do zabrania się do zadania nakłoniły ją dwie sprawy. Pierwszą było lekkie napomknięcie o próbie stworzenia nowego eliksiru i choć Wynonna zdecydowanie wolała zwiedzać zarośnięte lasy, równikowe puszczone, czy odległe pustynie o tyle zdawała sobie sprawę iż jej przygoda jako łowca ingrediencji powoli zaczyna gasnąć - nie przez brak werwy a przez zobowiązania wobec rodu, które niczym cierń wdzierały się w jej wnętrze, zagnieździły i towarzyszyły jej niewygodnym uczuciem którego nie była w stanie odepchnąć. I choć widmo zaręczyn na chwilę obecną stało pod wielkim znakiem zapytania, wcale nie sprawiało to, że czuła się lepiej. Odciągnięcie myśli w innym kierunku - kierunku spraw, na których się znała - było czymś, co z pewnością nie mogły jej zaszkodzić.
Po drugie, prośba starszego z braci by wspomogła nokturnowego alchemika z pewnością nie brała się znikąd, a on sam nie fatygowałby się by poprosić ją o współpracę z nim gdyby sprawa nie należała do grona ważnych. Dlatego też nie zwlekała odkładając wyprawę na wyspę Achil na inny dzień.
Postanowiła najpierw zająć się ingrediencjami pochodzenia zwierzęcego, to na nich znała się bardziej i to je z pewnością przyjedzie jej łatwiej rozpracować.
Wędrowała powoli ścieżką pomiędzy krzewami, doskonale wiedząc dokąd się kieruje. Nie chciała zajmować pracowni brata, który zdawał się spędzać tam ostatnio większość swojego czasu. Pamiętała o miejscu skrytym między kolorowymi krzewami, gdzie mieściła się jej własna prywatna oaza, na środku której stał wielki głaz, z którego czasem korzystała. Tak jak i dzisiaj, kiedy rozłożyła przed sobą ingrediencje wśród których sądziła, że uda jej się odnaleźć składnik zwierzęcy zdolny do skonstruowania wcześniej wspomnianego eliksiru. Najpierw krew - smoka i jednorożca, choć w nią - nie wiedzieć czemu - wątpiła, potem pazur gryfa i oko smoka, róg reema czy jednorożca, mógł również okazać się zdatny, tak samo jak włosie jednorożca czy buchorożca. Każda miała potencjał, jednak nie każda się nadawała. Cofnęła się o krok, by spojrzeć na nie z szerszej perspektywy i odnaleźć w głowie poprawą odpowiedź.

| rzucam na wyodrębienie ingrediencji zwierzęcych mogących wywołać pożądane efekty eliksiru
bonus: +70 (III poziom ONMS)


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Ogrody [odnośnik]25.11.17 19:05
The member 'Wynonna Burke' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 85
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]25.11.17 19:49
Mijały minuty w czasie których po prostu stała z dłońmi założonymi na klatce piersiowej, a zielone spojrzenie przesuwało się od jednej ingrediencji do drugiej. Wokół panowała cisza przerywana co jakiś czas nieśmiały odgłosem ptaków, czy szumu drzew, ale te nie były w stanie wyprowadzić jej z transu, swoistej drogi myślowej w którą popadła. W końcu odgrzebała wszystkie informacje i podchodząc do kamienia ściągnęła z nich krew zarówno smoka, jak i jednorożca. Wątpiła by ingrediencje smocze były w stanie przynieść pożądany rezultat, te same wątpliwości miała co do krwi jednorożca, jednak już jego włosie było znacząco innym aspektem, który rozważała dokładnie i uznawszy finalnie, że może się nadać postanowiła je zostawić.  Odłożyła też oko smoka, z tych samych powód co jego krew. Finalnie ostając z pazurem gryfa, rogiem rema i jednorożca, włosiem tego zwierzęcia i włosiem buchorożca.  Ostatecznie pożegnała się jeszcze z rogiem należącym do reema, wnioskując że do owej mikstury nie nada się ingrediencja przebywająca nad ciągłym słonecznym naświetleniem. Chwilę jeszcze zastanawiała się nad pazurem gryfa, finalnie postanawiając dać mu szansę - posiadał dobre właściwości polegające na skupianiu energii, trudno jej było jednak jednoznacznie stwierdzić, czy może być właściwie dla efektu, który Dolohov próbuje osiągnąć. Wybrane ingrediencje odłożyła na bok oczyszczając głaz i rozkładając na nim ingrediencje roślinne w tym bezoar, piołun, skrzeloziele, korzeń diabelskiego sidła, mięta, jagody z jemioły, ślaz, ropa czyrakobulwy, łodyga ciemiernika, mandragora.
Wszystkie przeszły jej wstępną selekcję i po zapoznaniu wiedziała, że reagują odpowiednio na tyle, by istniała szansa odnalezienia wśród nich potrzebnego im zaczynku roślinnego. Ponownie splotła dłonie przed sobą i wydęła lekko usta. Cofnęła się też zwyczajowo o kilka kroków, planując i im przyjrzeć się w szerszej perspektywie. Taka ilość ingrediencji wymagała zmniejszenia, bowiem niektóre z nich ze względu na swoje przymioty mogły zostać od razu odrzucone, skupiła spojrzenie na skrzelozielu, nie mogąc nie wrócić wspomnieniem do spotkania z Perseusem. Prychnęła zirytowana odwracając wzrok w stronę ropy czyrakobuly.

| rzucam na wyodrębnienie ingrediencji roślinnych mogących wywołać pożądane efekty eliksiru
Zielarstwo II, +40


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Ogrody [odnośnik]25.11.17 19:49
The member 'Wynonna Burke' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 63
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]25.11.17 19:57
Kreska przecinała jej czoło, gdy marszczyła brwi próbując jednoznacznie wykreślić i wybrać ingrediencje nadające się do stworzenia owego eliksir. Wzrok prześlizgiwał się z jednej na drugą na niektórych zatrzymując się na kilka chwil dłużej. W końcu podeszła, odkładając na bok jagody z jemioły, były dobre do eliskirów w innej formie, choć wstępne przyjrzenie sugerowało, że mogą się nadać - była w błędzie. Mandragora również została zdjęta z kamienia, bardzo ciężko współpracowało z ingrediencjami z jednorożców, dość dziwacznie z tymi od gryfów. Korzeń diabelskiego sidła był raczej indywidualistą i jeśli nie stanowił by serca eliskiru z pewnością by go nie wspomógł. Zmarszczyła lekko brwi ponownie się cofając, tyle tylko by zaraz ponownie podejść, piołun również nie lubił wchodzić w konszachty i należało używać go równie rozważnie. Ostatnią którą odrzuciła była ropa czyrakobulwy, mocno zagęszczająca, jednak przeważnie niewiele wnosząca. Wszystkie pięć ingrediencji które jej zostało odłożyła obok wybranych wcześniej roślinnych. Zapakowała je w papiery z których wyciągała je wcześniej. To samo zrobiła z tymi, które odrzuciła. Niewiele później była w zamku odkładając te, na które się nie zdecydowała na swoje miejsce. Resztę zabrała ze sobą wyruszając na spotkanie z Dolohovem.

| zt tutaj


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Ogrody [odnośnik]19.12.17 10:04
14 maja
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami pojawił się w Durham w posiadłości przyjaznego Yaxleyowm rodu. Przyjaznego... Te słowa ostatnio drastycznie zmieniały znaczenie, a wyostrzanie się sojuszów jak i rodowych niechęci nabrało znacznie poważniejszych niż kiedyś definicji. Przewartościowanie się w rodzinnych relacjach nie było niczym zaskakującym, chociaż smutnym i godnym pożałowania były zmiany polityki, zdrady kultywowanej tradycji niektórych z nestorów. Ważnym było, by za wszelką cenę odciąć się od kolaborantów i oszustów, jakimi było wiele czarodziejów i czarownic krwi szlachetnej bądź czystej. Na szczęście wciąż istnieli ci, którzy nie dali się zwieść i wytrwali przy antymugolskich nastrojach jak dyktował im rozsądek, a także wielowiekowe przekonania. Stając na ziemi należącej do rodziny Burke, nie czuł ulgi. Wszak jego zdystansowane przekonania nigdy nie miały go opuścić, mimo wszystko przyszłość prezentowała się dla tych dwóch rodzin owocnie. Współpraca z Normanami nie doszłaby do skutku, gdyby nie przewrotność losu. Mimo to Morgoth nie widział na scenie politycznie rodziny bliższej ich przekonaniom czy charakterności. Przekazując wodze od swojego wierzchowca służącemu przy wejściu do zamku, omiótł również spojrzeniem okolicę. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz przebywał w tym miejscu ani przy jakich okolicznościach mogłoby mieć to się wydarzyć. Być może w dzieciństwie pojawił się wraz z rodzicami na większej uroczystości, ale nie miał pewności co do jakiegokolwiek tu wcześniejszego jego bytowania. Masywność zamku była o wiele większa od widocznego, delikatnego Yaxley's Hall, któremu daleko było do bitewnych warowni. Durham było zbudowane na półwyspie, jednak dostępność do niego była znacznie większa niż do siedziby rodziny Morgotha - nic więc dziwnego, że lokalizacja wymusiła inne architektoniczne niuanse na posiadłości Burke'ów. Mimo też pewnego oddalenia od reszty siedlisk, dla niego zamek leżał wciąż w środku rozwijającego się, prosperującego miasta, która tłamsiło wewnętrzne umiłowanie Yaxleya do ciszy i spokoju. Nie dane mu było jednak zbyt długo rozmyślać o analizie porównawczej i ufortyfikowaniu pałacu i zamku, gdy usłyszał odgłos uchylanych skrzydeł wejścia, więc odwrócił się, by natrafić spojrzeniem na nieznanego mu mężczyznę. Ten momentalnie odchylił obie części grubych wrót, dostrzegając przed sobą szlachcica i zaprosił go odpowiednio do środka. Oznajmił również, że lord Quentin wkrótce się pojawi, a gość może spędzić ten czas w salonie. Morgoth odmówił, preferując pozostanie na zewnątrz i badanie okolicy, w której nie dane mu było przebywać w ostatnim czasie. Służący zaprowadził go więc od razu do ogrodów, które były o wiele milsze dla oka niż bogate wnętrza. Dzikość i bujna roślinność tego miejsca przypominała nieco tereny Fenland, chociaż oczywiście nie było dokładnie takie samo. Pewne elementy się zgadzały, jednak to wystarczyło Yaxleyowi, by wiedzieć, że dobrze wybrał miejsce oczekiwania. Pozwolił sobie na lekkie oddalenie się od głównego zabudowania, zaraz jednak wrócił, będąc świadomym, że jego gospodarz już wkrótce miał się pojawić.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Ogrody [odnośnik]29.12.17 15:31
Sojusze, zawieszanie broni, zdobywanie kolejnych wrogów - wszystko jest płynne. To przez te czasy, które wymagają od nas jasnego stanowiska w świecie, w którym przyszło nam żyć. Jesteśmy czarodziejami z dumnych rodów, a ukrywamy się przed szlamami jak byle robaki w obawie, że nas wytępią. Powinniśmy ich ubiec. Oczyścić świat wspólnymi siłami. Tylko jak to zrobić kiedy nie wszyscy hołdują takim samym zasadom, poglądom oraz wartościom? Dziwi mnie jak niektórzy lekką ręką odrzucają dokonania przodków, jak zaprzepaszczają rodową spuściznę nadstawiając kark za tych, którzy tego poświęcenia nie są w ogóle warci. Czy mugole mogą poszczycić się tak znamienitymi rodowodami? Więcej niż wątpliwe. Owszem, nie znam tego świata, może skrywają jakieś atuty w dłoniach, ale nie mają najważniejszego - siły wynikającej z magii oraz jej najczystszej formy. Zamiast tego pchają się do naszego świata, jeśli przypadkowo byle niemagiczne truchło nagle odkryje w sobie potencjał do czarowania różdżką. Zbyt lekkomyślnie rozdajemy przywieje uczenia dzieci w magicznych placówkach, później pozwalając obierać im zawody, które mogłyby stać nieobsadzone (np. aurorzy, na co oni komu?) lub zostać zajęte przez godnych czarodziejów, którym szlamy lubią zajmować miejsca. Całkowicie bez sensu, niegodziwe praktyki, które mam nadzieję, że niedługo ukrócimy. Wspólnie, jak całość - arystokratyczna brać, która w tych trudnych chwilach winna trzymać się razem, nie osobno. Czy istnieje jeszcze nadzieja?
To zaszczyt dla Durham móc gościć szlachciców pokroju Yaxley’ów. Jak zwykle oddani sprawie, tradycji oraz chęci prawidłowego prosperowania organizacji Rycerzy. Równie małomówni jak Burke’owie, równie konkretni i pragmatyczni, nic dziwnego, że sojusz między rodzinami powoli się zacieśniał. Prawdopodobnie odnajdując kulminację w małżeństwie między rodami - kolejnym, ale dopiero teraz przypieczętowujący niedawne decyzje. To moje domysły, pozbawione pewności, a tym bardziej wiedzy kogo mogłyby dotyczyć niniejsze rozmyślania.
Umówieni na praktykę zaklęć kamuflujących oraz obronnych mamy zamiar poczynić krok do przodu, ku lepszym umiejętnościom, bez wątpienia przydatnym na polu walki. Której być może nie będę musiał podejmować, stając w szranki w pierwszym rzędzie - może mi na to nie pozwolić choroba. Zresztą, zdecydowanie bardziej nadawałem się jako badawczy umysł do jednostki powołanej niedawno przez Czarnego Pana. Jednak każda okazja jest dobra w celu podniesienia własnych kwalifikacji. Szczególnie, że zarówno z transmutacji jak i obrony przed czarną magią jestem słabo zaznajomiony.
Zdziwienie odmalowuje się na mojej bladej twarzy na wieść, że Morgoth postanowił przejść się po ogrodach. Nie wyglądają one zbyt okazale, głównie zadbanie (przynajmniej w części reprezentatywnej), ale minimalistycznie. Ubieram się cieplej i także podążam jego śladem, stukając butami po brukowanej ścieżce. Wreszcie się spotykamy - ściskam jego dłoń w geście przywitania oraz nadaję zupełnie nowy tor naszej wędrówce. Kieruję nas na mniej widoczne tereny, trudnodostrzegalne z okien zamku.
- Czy ogrody Durham chociaż trochę przypominają bagna Fenlandu? - zagaduję, mijając kolejne dzikie krzewy osłaniające przed wzrokiem ewentualnych wścibskich ciotek.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Ogrody [odnośnik]20.01.18 20:59
sorencja mompls

Każdy silny sojusznik, a rodzina Burke niewątpliwie nim była, oznaczał większą władzę, większą szansę wygranej, większą możliwość i zabezpieczanie jego rodu. Nie robiłby nic, co nie przynosiłoby jego bliskim korzyści i nigdy nie miał postępować wbrew interesowi Yaxleyów. Dlatego akceptował każdy potrzebny sojusz, chociaż nie oznaczało to, że każdy członek z osobna musiał pałać przyjaźnią do reszty osób. Być może po skończeniu się tego konfliktu, związki miały się rozpaść, przymierza upadać, rodziny zawalać. W końcu gra toczyła się o najwyższą cenę, a czarodziejów i czarownic, zdolnych synów i córek o błękitnej krwi było znacznie mniej niż ich przeciwników, których zamierzali wyprzeć ze swojego świata. Posiadali siłę, sposobność, umiejętności, lecz nie cała szlachta była jednomyślna i to utrudniało zadanie. Przecież słyszał jak wspominano o Weasleyach, którzy popierali mugoli każdym gestem i słowem. Oni nie byli tak ważni, ważne były ich słowa, którymi mamili kolejnych naiwnych kandydatów do Zakonu Feniksa. Nikt nie brał ich poważnie, a powinni. Agitatorzy, zdolni buntownicy, mogli wiele zdziałać, nawet jeśli to co mówili to były same kłamstwa. Ludzie byli gotowi uwierzyć we wszystko, jeśli odpowiednio podało się im to na tacy. To było bolesne, karygodne, naiwne, lecz prawdziwe. Szare masy, tłumy dawały się łatwo zmanipulować, a jeśli wchodziły w to osobiste przeżycia, emocje - chaos, który mógł powstać był nie do powstrzymania; oni nie posiadali tak licznej, silnej defensywy, by ich odeprzeć. Im dłużej zwlekali tym szanse malały i uciekały przez palce. Być może dlatego też ta wizyta w Durham miała przynieść coś jeszcze. Nie tylko poznanie sojusznika, ale również polepszenie własnych umiejętności. Jeśli rekrutowanie nowych kandydatów było rzeczą cięższą, należało się szkolić, by nie dać się zabić i walczyć następnego dnia.
Gdyby Quentin znał nieco lepiej Morgotha, wiedziałby, że ogród był najlepszym miejscem, gdzie mógł się udać młodszy szlachcic. Rodząc się i dorastając wśród wielkich lasów i bagien we współczesnym Yaxley's Hall, nie było dla niego nic lepszego ponad dziką przyrodę, nieujarzmioną ludzką ręką. Dlatego też długie spacery ze wciąż obecnymi w tle trollami były dla niego niemal wpisane w geny. Odkąd tylko pamiętał ojciec nauczył go szacunku do ziemi, którą powinni się wspólnie zajmować i uświadamiał go jak ważnym była również jej znajomość. Może nie miał być kolejną, ważną głową rodziny, lecz jako przyszły mąż i ojciec musiał wiedzieć, czym była jego spuścizna. Nic więc dziwnego, że najlepiej opiekun smoków czuł się właśnie w ogrodach. Na widok mężczyzny Morgoth pozwolił sobie na ledwo widoczny uśmiech.
- Odrobinę - odparł, wyciągając dłoń na powitanie swojego gospodarza. Jak zawsze oszczędny w słowach tym razem nie było inaczej. Szanował Quentina, który za każdym kolejnym spotkaniem upewniał go w swoim przekonaniu, że warto spędzać czas w jego towarzystwie. Jako starszy szlachcic na pewno posiadał znacznie większą wiedzę niż Morgoth na tematy nie tylko związane z eliksirami, którym poświęcił życie, ale również i tych związanych z codziennością. Jednak o tym Yaxley wolał jeszcze nie mówić, woląc zdać się na własne obserwacje w najbliższej przyszłości. - Zaczynamy? - spytał, przechodząc od razu do sedna sprawy i czekając, aż jego towarzysz zaprowadzi go w odpowiednie miejsce na ćwiczenie zaklęć.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Ogrody [odnośnik]13.02.18 21:12
Niestety nie znamy się zbyt dobrze. Tylko trochę wiem, że ciągnie nas do tajemniczych miejsc w lesie kiedy nadchodzi ulewa. I że nie lubimy zbyt wiele mówić - to się akurat ceni. Ale to wszystko się zmieni, już się zmienia za sprawą naszych nestorów oraz relacji między poszczególnymi członkami rodu. Zapoczątkowane jeszcze kiedyś przez moją kuzynkę, teraz pozostaje kontynuowane. Wierzę, że wszyscy na tym skorzystamy. I to nie tylko przez ciężkie czasy, jakie nadchodziły, chociaż nie można wykluczać ich ogromnego wpływu na obecną sytuację zaskakującej teraźniejszości.
Pod tym kątem się jednak różnimy. Nie przepadam za przyrodą, przestrzenią i świeżym powietrzem. Może kiedyś się tym zachwycałem, ale teraz najlepiej czuję się zamknięty w czterech ścianach. A najlepiej, żeby należały one do mojej pracowni alchemicznej, wtedy jestem najszczęśliwszy. Tylko pewne obowiązki zmuszają mnie do wyjścia ze skorupy, okowów Durham, gdzie czuję się najbezpieczniej. Bez oceniających spojrzeń wypalających gniewem kolejne szaty, bez pobłażliwych uśmieszków, bez wyraźnej, zniesmaczonej miny na obcych, gładkich twarzach. To lubię właśnie najbardziej. Ciszę i spokój. Pozbawioną także morderczych owadów, wypróżniających się na przypadkowych przechodniów ptaków i słońca piekącego delikatną, bladą skórę - chociaż tego ostatniego nie da się w tej chwili uświadczyć.
Jest jednak dobrze. Powoli wychodzę zza własnoręcznie zbudowanego muru, rosnę w siłę. O dawnej potędze nie może być mowy, ale chciałbym się przynajmniej zbliżyć do dawnej kondycji. Czcze marzenia. Wiem o tym, a jednak staram się uwierzyć we własne wątpliwości. To naprawdę trudne zadanie - nie mogę się już z niego wycofać.
Spotykamy się. Dwóch małomównych lordów, stojących na różnych etapach swojego życia. Morgoth jest dużo młodszy, ale nigdy nie odmówiłbym mu inteligencji. Nie dlatego, że niewiele mówi - ale salony także szepczą o paru sprawach, każdego z nas. Pozostaje mi podziwiać jego upór w dążeniu do spełnienia się zawodowo i życiowo podczas genetycznej choroby. Opieka nad smokami, zostanie Śmierciożercą, to wszystko było przekraczaniem granic wyznaczanych przez ciało. Również chciałbym to potrafić.
Powitanie jest krótkie, oszczędne i treściwe. Prowadzę nas trochę głębiej w ogrody, osłaniając nas całkowicie przed widokiem, zwłaszcza osób postronnych. Niby nie zamierzamy robić niczego złego, ale lepiej dmuchać na zimne.
- Tak - przytakuję wreszcie. Stajemy naprzeciwko siebie, z różdżkami w dłoniach. - Muszę cię jednak poprosić, żebyś zaczął. Nie wiem zbyt wiele ani o zaklęciach maskujących ani o obronie przed czarną magią - mówię spokojnie, gotów się podporządkować.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Ogrody [odnośnik]09.03.18 20:25
Lord Burke zakończył już swoją naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa, gdy Morgoth zaczynał swoją, lecz nie odczuwał żadnego dystansu związanego z wiekiem od strony Quentina. Obaj zdawali sobie sprawę z tego, że byli dość podobni pod niektórymi względami. Być może dlatego też zdobycie swojego szacunku nie było takie trudne. Po krótkim przywitaniu należało zacząć. Dlatego odszukał w pamięci odpowiedniego zaklęcia, które nie powinno sprawiać trudności, a przynajmniej nie przed anomaliami. Teraz chwytając za różdżkę, nie czuł się dobrze. Zupełnie jakby w każdym momencie mogła eksplodować lub wywołać u niego nawrót choroby. Nie chciał tego. Zarówno on jak i Quentin chorowali - starszy czarodziej był obłożony znacznie poważniejszą chorobą niż Yaxley - pocieszeniem było opactwo, z którego mogli wezwać odpowiednią pomoc. Ich przypadłości były ograniczające w pewien sposób, lecz Morgoth nie chciał patrzeć na to przez pryzmat tego, czego robić nie mógł. Jego towarzysz miał rację. Opiekun smoków stawiał sobie coraz wyższe progi w celu udowodnienia sobie niektórych racji, lecz nigdy nie był zaspokojony. Chciał więcej, chciał dalej. Chciał mieć pewność, że nie zawiedzie, gdy przyjdzie na to pora. A ona miała nadejść o wiele szybciej niż podejrzewał. Zerknął na mężczyznę obok jakby próbował odczytać jakieś myśli z jego twarzy. Obaj chcieli się wykazać. Być może w nieco odmiennych dziedzinach, lecz wciąż działali w tym samym kierunku. Podobnie zresztą jak na dzisiejszym spotkaniu, którego nie było sensu przedłużać. Yaxley przejechał dłonią we włosach, szukając w myślach odpowiedniego zaklęcia. Nie wiem zbyt wiele ani o zaklęciach maskujących ani o obronie przed czarną magią. Skinął głową i wyciągnął cisową różdżkę płynnym ruchem z odpowiedniej kieszonki w prawym rękawie płaszcza. Nie było sensu przeciągać kolejnych minut. Musieli być przygotowani, dlatego też pewne przypomnienia, niekiedy wręcz oczywistego mogły kiedyś pomóc. Szczególnie przy ich drugim życiu. Morgoth miał animagię, pozostali mieli inne atuty, lecz wciąż łączyła ich magia.
- Agerivesti - powiedział nieco głośniej niż normalnie, chcąc mieć pewność, że Quentin go usłyszał. Szczególnie że najwidoczniej mieli wspólnie też przypominać sobie niektóre z zaklęć. Yaxley nie zamierzał więc utrudniać im tego zadania. Liczył tylko, że szczęście dopisze im obu i żaden nie skończy w Świętym Mungu już na wstępie ich zmagań. Wypowiedzianym zaklęciem Śmierciożerca chciał zakamuflować ślady ich obu na podłożu, które prowadziły z posiadłości aż do miejsca, w którym stali. Nie było to wybitnie wyszukane zaklęcie. Ale na pewno czasami miało się przydawać. Na przykład przy próbie wymknięcia się z pościgu.
[bylobrzydkobedzieladnie]



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.



Ostatnio zmieniony przez Morgoth Yaxley dnia 09.03.18 20:37, w całości zmieniany 1 raz
Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Ogrody [odnośnik]09.03.18 20:25
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 64

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Ogrody HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]05.04.18 11:00
Powinno mi być wstyd za mój stan wiedzy magicznej, ale prawdą jest, że nigdy szczególnie nie interesowałem się zajęciami z obroną przed czarną magią. W moich żyłach płynie krew Asy, najpotężniejszej czarnoksiężniczki w dziejach, zatem od początku dałem sobie spokój z ochroną poświęcając się truciznom. Silny wpływ rodu matki odznaczył na mnie swoje piętno, ale nie czuję się poszkodowany. Wręcz przeciwnie, uważam, że eliksiry dają dużą moc. Są subtelniejszą formą klątw, chociaż i te są mi znane. Nie na tak wysokim stopniu jakbym chciał, ale nie można mieć wszystkiego. Chcąc dotrzeć do perfekcji w jednej dziedzinie inne chcąc nie chcąc się bardziej zaniedbuje. Nie, że całkowicie, ale na pewno z większą predyspozycją do odkładania tych spraw na bok.
Jednak wreszcie nadchodzi czas, żeby zająć się brakującymi elementami w naukowym życiu szanującego się czarodzieja. Jestem trochę spięty, bo łatwiej jest się zbłaźnić przed członkiem rodziny niż kimś, kogo się dopiero poznaje i chce się przed nim wypaść dobrze. Lub przynajmniej nie katastrofalnie. Dlatego oddycham głęboko w nadziei, że to pozwoli mi utrzymać balans między koncentracją, a adrenaliną powoli szemrzącą w żyłach wraz z krwią. Ułomną, warto nadmienić. To także mnie niepokoi, bo wolałbym, żeby wszelka nauka nowych umiejętności szła w parze z teorią, nie praktyką, co zapewniłoby mi bezpieczeństwo, ale niestety świat nie jest idealny. Muszę się mierzyć z realnym zagrożeniem, a wiedza z książek nigdy nie będzie tożsama z jej praktycznym zastosowaniem. Muszę wziąć się w garść i spróbować nauczyć się nowych, przydatnych rzeczy, które powinienem zresztą poznać jeszcze w szkole, a które wyraźnie odepchnąłem na bok racząc się alchemią oraz czarną magią.
Obracam różdżkę w palcach czekając raczej na komendę, prośbę, sugestię, cokolwiek podobnego, ale to nie następuje. Zamiast tego słyszę inkantację zaklęcia, które na pewno przewinęło się w trakcie mojej magicznej edukacji, ale nie potrafię go do końca rozpoznać. Zaciekawiony wpatruję się w promień rzuconego przez Morgotha czaru obserwując efekty. Odnotowuję w głowie odpowiednią wymowę oraz ruch nadgarstkiem, żeby zaraz dokładnie powtórzyć tą samą sekwencję ruchów. Dostrzegam na trawie i w krzewach rzeczywistą zmianę i kiwam głową z uznaniem.
- Agerivesti - powtarzam po czarodzieju. Naśladuję ten sam okrąg w powietrzu usiłując wyczarować kolejne, fałszywe ślady na ziemi. Mogłyby się naprawdę przydać, szczególnie podczas prób ukrywania się.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Ogrody [odnośnik]05.04.18 11:00
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 29

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Ogrody HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogrody Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ogrody [odnośnik]06.04.18 18:04
Każdy musiał uczyć się całe życie, a jeśli twierdził inaczej był nikim więcej nad zwykłym głupcem. Krótkowzroczne myślenie było łatwym sposobem na zakończenie bytowania na tym świecie - rodzina Yaxleyów, żadna inna rodzina szlachecka nie potrzebowała osób, którym daleko było od inteligencji. Musieli być przewidujący, zawsze o krok przed innymi, przed wrogami, z którymi miało im się przyjść zderzyć na arenie walki o dominację jednej ze stron. Póki co Grindelwald nie dawał znaku życia, lecz jego poplecznicy wciąż prężnie działali z tego, co było mu wiadomo. Nikt nie zamierzał się tym jednak przejmować - bez tego silnego czarnoksiężnika, czarodzieje i czarownice idący jego tropem mogli co najwyżej pokrzyczeć na przechodniów. Teraz znaczącymi graczami byli Rycerze Walpurgii i Zakon Feniksa. Ci, którzy chcieli chronić swoje dziedzictwo i ci, którzy byli głupcami planując je dobrowolnie oddać w ręce, które nie zasługiwały na magię. Zniszczenie wieków tradycji najwyraźniej nie robiło wrażenia na takich rodach jak Prewett, Weasley czy Greengrass. O innych nazwiskach nawet nie chciał myśleć, bo z każdą chwilą ich ilość mogła się powiększyć, a opozycji nie było stać na takie błędy jak tracenie sojuszników. Dlatego pomimo wewnętrznego oporu przed przyjmowaniem kolejnych sojuszy, wiedział, że to nieuniknione. Był jednak zadowolony, że jedną z tych rodzin byli Burke'owie. Ze wszystkich rodów tylko oni nie wzbudzali w nim aż takich obiekcji, jednak nie każdy był doskonały. Mimo wszystko obecność Edgara i Quentina na zebraniach Rycerzy oznaczała i podkreślała ich chęć oraz zaangażowanie. Na pewno była to kwestia godna zauważenia.
Zrozumiałby również obawę młodszego z braci zamieszkujących Durham Castle odnośnie porażki przed kimś obcym. Kto by się nie zgodził? Mimo wszystko własne słabości mogły być również podstawą dla lepszego zrozumienia członków organizacji, co nie znaczyło, że Morgoth miał takie zdanie o wszystkich. Przez naturalną skłonność do milczenia nie musiał się odzywać na ten temat głośno, lecz można było się domyślić, że nie czuł solidarności z każdym Rycerzem Walpurgii. Liczba szlachciców była tam również ograniczona, dlatego nie musiał zachowywać odpowiednich reguł, które tam obowiązywały, chociaż nie przekraczał granic. Jego obiekcje na pewno miały wkrótce wzrosnąć, gdy miało się okazać, że Elisabeth Parkinson zasiliła ich szeregi. Teraz jednak stał ramię w ramię z potomkiem normańskich korzeni, obserwując jak zaklęcie, które przed momentem rzucił tworzyło fałszywe ślady śniegu. Tego samego efektu nie zdołał jednak powtórzyć Quentin, chociaż nie była to wina anomalii. Nie każdy był dobry z każdej dziedziny, dlatego Yaxley nic nie zrobił, a jedynie machnął wolno różdżką, powtarzając płynny ruch nadgarstka jakby chciał upewnić Burke'a w tym co robili. Żaden z nich nie był specjalistą w obronie przed czarną magią, lecz jeden był mistrzem eliksirów, drugi rozwijał transmutację. Ochrona przed zaklęciami jednak była fundamentem, który mógł uratować im życia. Musieli sobie o niej przypomnieć.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Ogrody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach