Ogrody
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ogrody
Dla niewprawnego oka, tereny wokół posiadłości rodu Burke mogą wydawać się dzikie, niemalże zaniedbane. Faktem jest, że roślinność rozrosła się tu bujnie, sprawiając, że miejscami do ziemi dociera zdecydowanie ograniczona ilość światła, a na spacerze nieraz natknąć się można na jakąś bramę, która przy próbie otwarcia przeraźliwie skrzypi... w tym jednak polega urok tych ogrodów. Natknąć się tu można wszak nie tylko na złowieszczo wyglądające krzaki, ale również na kolorowe krzewy, dzięki którym alejki nadają się idealnie na samotne przechadzki lub na spacer we dwoje - o ile zna się drogę powrotną, bo zabłądzić tutaj jest bardzo łatwo.
Tak. Człowiek uczy się całe życie i nie warto poddać się ignorancji oraz bagatelizować pewnych spraw. Szczególnie dotyczy to tych najważniejszych, krążących wokół całej magicznej społeczności. Dzielącej się murem niezrozumienia coraz mocniej i coraz śmielej to manifestując. Nadeszły potworne czasy dla osób pragnących starego porządku w czarodziejskim świecie. Dla nas. Dla tych, dla których tradycja jest najwyższą wartością. Ona natomiast nie pozwala spocząć na laurach, zadowalać się byle czym. To właśnie to przeświadczenie popycha nas w stronę samorozwoju, zdobywania cennej wiedzy, umiejętności i przynoszenia chwały swemu szlachetnemu nazwisku. Co prawda mnie chyba już skreślono, stawiając przy moim imieniu krzyżyk i spisano na straty, ale nie doskwiera mi to za bardzo. Dopóki nie przynoszę rodowi wstydu, zaś mojemu zachowaniu nie towarzyszą żadne skandale, mogę mieszkać w Durham Castle wraz z rodziną. Taką mam przynajmniej nadzieję, chociaż brak wieści ze strony rodziców o znalezieniu mi małżonki powoli robią się niepokojące. Nie, żebym tego wyczekiwał, ale po prostu to byłby dobry znak. Tak to nie wiadomo co mnie czeka.
Wolę się nad tym nie zastanawiać. Nie teraz, kiedy muszę się całkowicie skoncentrować. Na zadaniu, które, jak już chwilę później stwierdzam, nie udaje mi się. Żadne fałszywe ślady nie ukazują się ani na ziemi, ani wśród krzewów. Tak naprawdę to nie dzieje się zupełnie nic. Wokół szumi delikatnie wiatr, zaś cisza między nami wydaje mi się przejmująca. I dołująca. Wolałbym lepiej wypaść w oczach Morgotha, skoro nasze familie coraz mocniej zacieśniają więzi sojusznicze. Dobrze byłoby ich utwierdzić w przekonaniu, że po ich stronie znajdują się kompetentni wojownicy. Wiem, że nim nie jestem, ale zdolność w czarowaniu łatwiej jest zauważyć niż subtelne umiejętności alchemiczne.
Patrzę się trochę zrezygnowany na mężczyznę, ale skoro on chce, żebym powtórzył zaklęcie, to chyba tak właśnie powinienem zrobić. Może jest jeszcze dla mnie nadzieja. Jestem nastawiony bardzo sceptycznie do kolejnej próby, ale spróbować powinienem.
- Agerivesti - powtarzam zatem, dokładnie naśladując tamten akcent oraz ruch nadgarstkiem jaki powinien towarzyszyć temu czarowi. Jednocześnie trochę się obawiam drżącej w powietrzu dookoła magii, ale to niczego nie zmienia. Dostaliśmy takie, a nie inne zadanie i musimy się z niego wywiązać bez względu na cenę jaką przyjdzie nam zapłacić.
Wolę się nad tym nie zastanawiać. Nie teraz, kiedy muszę się całkowicie skoncentrować. Na zadaniu, które, jak już chwilę później stwierdzam, nie udaje mi się. Żadne fałszywe ślady nie ukazują się ani na ziemi, ani wśród krzewów. Tak naprawdę to nie dzieje się zupełnie nic. Wokół szumi delikatnie wiatr, zaś cisza między nami wydaje mi się przejmująca. I dołująca. Wolałbym lepiej wypaść w oczach Morgotha, skoro nasze familie coraz mocniej zacieśniają więzi sojusznicze. Dobrze byłoby ich utwierdzić w przekonaniu, że po ich stronie znajdują się kompetentni wojownicy. Wiem, że nim nie jestem, ale zdolność w czarowaniu łatwiej jest zauważyć niż subtelne umiejętności alchemiczne.
Patrzę się trochę zrezygnowany na mężczyznę, ale skoro on chce, żebym powtórzył zaklęcie, to chyba tak właśnie powinienem zrobić. Może jest jeszcze dla mnie nadzieja. Jestem nastawiony bardzo sceptycznie do kolejnej próby, ale spróbować powinienem.
- Agerivesti - powtarzam zatem, dokładnie naśladując tamten akcent oraz ruch nadgarstkiem jaki powinien towarzyszyć temu czarowi. Jednocześnie trochę się obawiam drżącej w powietrzu dookoła magii, ale to niczego nie zmienia. Dostaliśmy takie, a nie inne zadanie i musimy się z niego wywiązać bez względu na cenę jaką przyjdzie nam zapłacić.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 68
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Quentin nie musiał się martwić o swoją reputację czarodzieja. Nie każdy był mistrzem w zaklęciach, lecz mógł posiadać inne talenty. Burke przyczyniał się nie tylko sprawie Rycerzy czy swojej rodzinie umiejętnościami alchemika, które na pewno przekraczały zdolności niejednego fana kociołków. Jako urodzony szlachcic propagował swoją postawą również właściwe zachowanie oraz wykorzystanie pracy. Nie był psem Ministerstwa, które już wkrótce miało mieć poważne problemy z grupą szaleńców pragnących włamać się do Azkabanu. Ostatnie działania czarodziejskiego rządu, który wspierał sprawę wyjawienia istnienia magii mugolom zgodnie z wolą Gellerta Grindelwalda, nie przysporzyły popleczników wśród arystokratów tym samym przeciwstawiając się tradycji, która była ważna dla każdego szanującego się czarodzieja czy czarownicy. Yaxley pamiętał nawet sytuację, w której brudne kundle z odznaką Ministerstwa Magii wdarły się do opery, by zaaresztować szlachciankę pod zarzutem przetrzymywania kogoś nieczystej krwi. Do tego zdegradowanie swoich pracowników do rang gorszych niż te, które miały skrzaty domowe. Absurd gonił absurd. Właśnie dlatego też Morgoth z całej siły próbował wyperswadować Lilianie, że pobyt w tym miejscu, praca dla niego nie przynosiła chwały. Jego kuzynka przynosiła mu wiele zmartwień, lecz niestety nie miał czasu, by się nią odpowiednio zająć. Liczył na to, że już wkrótce się to zmieni, a następny miesiąc okaże się być przełomowym nie tylko pod względem politycznym, ale również rodzinnym. Zamierzał poruszyć z ojcem temat małżeństwa młodszej kuzynki, która wcale nie zaczynała mądrzeć z każdym dniem - zresztą dużymi krokami nadchodził ślub Rosalie i Cynerica, który powinien dać młodej potomkini wil do myślenia.
Obserwując udane zaklęcie Burke'a, trzymał się swojego standardowego milczenia, nie zamierzając w żaden sposób wpływać na aktualny stan rzeczy. Dla Morgotha nie był on dołujący. Nie oceniał w żaden sposób starszego towarzysza, wiedząc, że teraz rzucanie zaklęć, szczególnie dla nich, mogło skończyć się katastrofalnie. Mając za plecami Durham Castle, mogli czuć się chociaż odrobinę pewniej niż gdyby byli oderwani od rzeczywistości z daleka od cywilizacji. Następna kolejka mogła nie być równie szczęśliwa, jednak i tak zamierzał się jej podjąć. - Gemino - mruknął, wskazując różdżką niedaleko leżący liść. Jeśli zaklęcie miało się udać, z chwilą dotknięcia miało być tu wkrótce ich o wiele więcej. Z tego co zrozumiał i zdążył się zorientować, Quentin chciał przećwiczyć obronę przed czarną magią. Było to cudownie paradoksalne, ale w żaden sposób naiwne. Morgoth żałował, że sam nie posiadał większych uzdolnień w tym kierunku, co należało zmienić.
Obserwując udane zaklęcie Burke'a, trzymał się swojego standardowego milczenia, nie zamierzając w żaden sposób wpływać na aktualny stan rzeczy. Dla Morgotha nie był on dołujący. Nie oceniał w żaden sposób starszego towarzysza, wiedząc, że teraz rzucanie zaklęć, szczególnie dla nich, mogło skończyć się katastrofalnie. Mając za plecami Durham Castle, mogli czuć się chociaż odrobinę pewniej niż gdyby byli oderwani od rzeczywistości z daleka od cywilizacji. Następna kolejka mogła nie być równie szczęśliwa, jednak i tak zamierzał się jej podjąć. - Gemino - mruknął, wskazując różdżką niedaleko leżący liść. Jeśli zaklęcie miało się udać, z chwilą dotknięcia miało być tu wkrótce ich o wiele więcej. Z tego co zrozumiał i zdążył się zorientować, Quentin chciał przećwiczyć obronę przed czarną magią. Było to cudownie paradoksalne, ale w żaden sposób naiwne. Morgoth żałował, że sam nie posiadał większych uzdolnień w tym kierunku, co należało zmienić.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nigdy nie doceniałem obrony przed czarną magią. Uważałem, że to strata czasu, najprawdopodobniej nie ciesząc się zbyt dobrym refleksem wynajdywałem sobie w ten sposób wymówkę dla własnego lenistwa. Te czasy się skończyły, nadeszła właśnie nowa era. Era brania życia za rogi, zdobywania szerszej wiedzy, szlifowania umiejętności oraz korzystanie z szans jakie daje mi życie. Do tej pory byłem na to zbyt niepewny siebie, ale przeżyłem już tyle złego oraz absurdalnego, że teraz może być już tylko lepiej. Święcie w to wierzę. Pomimo niesprzyjającej sytuacji w magicznym świecie, ba, nawet w naszych własnych podwórkach. Nasi odwieczni sojusznicy, Traversowie, oszaleli, jak gdyby równanie do szlamolubów było w jakikolwiek sposób chwalebne. Przykłady zresztą można mnożyć i naprawdę włos się jeży na głowie. Gdzieś w środku mnie tli się jednak nadzieja, że cały ten bałagan jeszcze się unormuje, wręcz może wyprostuje. Może to tylko zbiorowa niepoczytalność spowodowana anomaliami, a może coś jeszcze innego, ale liczy się to, że jest jeszcze szansa. Dla każdego. A już tym bardziej Liliany, chociaż nie wiem nic o jej hańbiących występkach. Po dotychczasowych spotkaniach wydaje mi się być raczej wzorową damą, ale ja nigdy nie byłem dobry w ocenie drugiego człowieka. Nigdy się nie koncentruję na ludziach, raptem powierzchownie w celu wykluczenia prawdopodobnego zagrożenia. Istoty ludzkie są po prostu nieprzewidywalne. Nie można im ufać. Tylko rodzina nigdy cię nie zawiedzie, a przynajmniej w przypadku wyznawania podobnych wartości. Niestety historia rodu Burke ma na swoim koncie obrzydliwe przypadki wydziedziczenia z powodu bratania się z czarodziejami brudnej krwi lub co gorsze mugolami, dlatego nie można być nikogo pewnym tak naprawdę.
Zatem dobrze jest być przygotowanym na każdą sytuację. Także taką mającą na celu zmylenie pościgu czy przechytrzenie przeciwnika. To pięknie jest łączyć zaklęcia maskujące z obroną przed czarną magią. Ćwiczenia bardzo mi się podobają, przebiegają w ciszy oraz znanym, poufnym zakątku, a to cenię najbardziej.
- Gemino - rzucam również. Nie wiem jaki ma być efekt, bo nie pamiętam tego zaklęcia. Morgothowi się chyba nie udało, bo nic się nie dzieje lub przynajmniej nie widzę, żeby cokolwiek miało miejsce. Dlatego w napięciu oczekuję na własne rezultaty. Podejrzewam, że te będą opłakane w skutkach, ale przecież właśnie się uczę. Początki bywają trudne.
Zatem dobrze jest być przygotowanym na każdą sytuację. Także taką mającą na celu zmylenie pościgu czy przechytrzenie przeciwnika. To pięknie jest łączyć zaklęcia maskujące z obroną przed czarną magią. Ćwiczenia bardzo mi się podobają, przebiegają w ciszy oraz znanym, poufnym zakątku, a to cenię najbardziej.
- Gemino - rzucam również. Nie wiem jaki ma być efekt, bo nie pamiętam tego zaklęcia. Morgothowi się chyba nie udało, bo nic się nie dzieje lub przynajmniej nie widzę, żeby cokolwiek miało miejsce. Dlatego w napięciu oczekuję na własne rezultaty. Podejrzewam, że te będą opłakane w skutkach, ale przecież właśnie się uczę. Początki bywają trudne.
Milczenie, cisza grobowa, a jakże wymowna. Zdmuchnęła iskry złudzeń. Zostawiła tło straconych nadziei.
I powiedziała więcej niż słowa.
I powiedziała więcej niż słowa.
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Quentin Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Odgarnął opadające na czoło włosy, czując jak wilgotność wzrosła w powietrzu. Z każdym wdechem jego ciało jakby nabierało większej ilości wody, lecz była to jedynie ułuda. Pogoda była zmienna, a po anomaliach wyjątkowa zaskakiwała czarodziejów i czarownice, nie zamierzając odpuszczać srogiego klimatu. Burze, śnieg, zawieruchy... Czyżby i teraz miało się pojawić coś, czego nikt nie miał przewidzieć? Morgoth przejechał dłonią przez głowę, zagarniając czarne włosy i zastanawiając się, czy zaklęcie jego towarzysza miało zadziałaś w porównaniu do chwili wcześniej, gdy sam nieudolnie próbował skopiować liść. Co prawda brak zamierzonego efektu nie był powodem do dumy, lecz uniknięcie anomalii związanej z zaklęciem w ich przypadku mogło być szczęściem w nieszczęściu. O wiele ważniejszym było ich własne zdrowie. Co prawda daleko było im do wybitnych okazów związanych z uzdrowicielstwem, ale robili wszystko, by uniknąć niepowołanych skutków. Gdy zaklęcie nie zadziałało, młodszy ze szlachciców ponownie uniósł różdżkę w celu wypowiedzenia odpowiedniej formuły. Przerwano mu tę czynność - magiczny sługa pojawił się niedaleko dwójki arystokratów, odpowiednio się przed nimi kłaniając i trąc małe dłonie raz za razem.
- Wzywano cię, panie - powiedział skrzat, wpatrując się swoimi wielkimi oczyma w młodszego z braci Burke. Morgoth spojrzał na Quentina i skinął mu głową, chowając przy okazji płynnym ruchem różdżkę w rękawie płaszcza, po czym obaj ruszyli ku posiadłości. Nie było już sensu dłużej odwlekać jego pobytu w Durham. Już i tak wystarczająco długo tu zabawił, a jego obecności wyczekiwano gdzie indziej. Musiał jednak przyznać, że ta chwila oderwania się od spraw doczesnych była dobrą odmianą. Jakże daleką od ich codziennego życia, które było o wiele bardziej skomplikowane niż wymawianie zaklęć w ogrodzie.
- Do zobaczenia - powiedział krótko Yaxley, odprowadzając spojrzeniem swojego gospodarza, a dopiero później pozwolił, by skrzat zaprowadził go w odmiennym kierunku - w stronę kominka. Morgoth nie czuł, by wyczerpali temat, rzucając ledwo dwa zaklęcia, jednak nie można było w żaden sposób narażać się na niepotrzebny szwank. Pamiętał, gdy dwa razy anomalia odbiła się na nim i wywołała krótkotrwałą sinicę. Nie chciał, by pojawiła się ona ponownie na jego ciele. Daleko było mu do dbających przesadnie o swój wygląd arystokratów, lecz nie tylko o aspekt fizyczny tu chodziło - z klątwą Ondyny i dodatkowo z tak paskudną sinicą byłby dwa razy gorszy niż reszta. A to oznaczało, że nie patrzono by na niego w odpowiedni sposób. Zanim wymówił nazwę Yaxley's Hall, zacisnął dłoń w pięść, mając w głowie swoje słabości.
|zt x2
- Wzywano cię, panie - powiedział skrzat, wpatrując się swoimi wielkimi oczyma w młodszego z braci Burke. Morgoth spojrzał na Quentina i skinął mu głową, chowając przy okazji płynnym ruchem różdżkę w rękawie płaszcza, po czym obaj ruszyli ku posiadłości. Nie było już sensu dłużej odwlekać jego pobytu w Durham. Już i tak wystarczająco długo tu zabawił, a jego obecności wyczekiwano gdzie indziej. Musiał jednak przyznać, że ta chwila oderwania się od spraw doczesnych była dobrą odmianą. Jakże daleką od ich codziennego życia, które było o wiele bardziej skomplikowane niż wymawianie zaklęć w ogrodzie.
- Do zobaczenia - powiedział krótko Yaxley, odprowadzając spojrzeniem swojego gospodarza, a dopiero później pozwolił, by skrzat zaprowadził go w odmiennym kierunku - w stronę kominka. Morgoth nie czuł, by wyczerpali temat, rzucając ledwo dwa zaklęcia, jednak nie można było w żaden sposób narażać się na niepotrzebny szwank. Pamiętał, gdy dwa razy anomalia odbiła się na nim i wywołała krótkotrwałą sinicę. Nie chciał, by pojawiła się ona ponownie na jego ciele. Daleko było mu do dbających przesadnie o swój wygląd arystokratów, lecz nie tylko o aspekt fizyczny tu chodziło - z klątwą Ondyny i dodatkowo z tak paskudną sinicą byłby dwa razy gorszy niż reszta. A to oznaczało, że nie patrzono by na niego w odpowiedni sposób. Zanim wymówił nazwę Yaxley's Hall, zacisnął dłoń w pięść, mając w głowie swoje słabości.
|zt x2
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
14 VII
Durham spowijała gęsta mgła, a samo zamczysko wyłoniło się z niej dopiero wtedy, gdy zostawiło się za sobą strzelistą bramę, skrzypiącą na powitanie niemal upiornie, a z pewnością mało zachęcająco. Mlecznobiałe smugi wiły się u jego stóp wężowymi serpentynami, gdy podążał za skrzatką, która czekała na jego przybycie nieopodal wejścia. Im bliżej zamku, tym przejrzyściej wyglądało powietrze - zupełnie tak, jakby magią chciano skryć budynek wyłącznie przed nieproszonymi oczami; te zaproszone mogły już podziwiać jego dostojne, acz nieoczywiste, piękno. Borgin, jednak, daleki był od zachwycania się czymkolwiek, co nie było anatomicznym sekretem bądź runiczną tajemnicą. To zresztą ona, a nie piękno Durham, go tu przywiodła.
W milczeniu podążał za stworzeniem, a wzrokiem prześlizgiwał się po ciernistych krzewach, po kwiatach tak czerwonych, że wyglądały, jakby ktoś skąpał je w ludzkiej krwi. Minęło może kilka minut, nim skrzatka zatrzymała się tuż przy swej pani, anonsując gościa; Calder nie próbował nawet kłaniać się pokracznie, nie bywał na salonach i nie miał najmniejszego pojęcia, jak coś takiego zrobić. Uznał, że pełne szacunku skinienie głową będzie lepsze niż próby dyrygowania swym ciałem w rytm nieznanej mu melodii szlacheckiej etykiety.
- Lady - oszczędne powitanie nie powinno jej zdziwić, znała go już przecież na tyle dobrze, by wiedzieć, iż do mówienia skłonić go może wyłącznie dzielona przez nich pasja. - Mam ze sobą wszelkie potrzebne materiały, właściwie zaopatrzyłem się także w dodatkowe surowce, gdyby planowała lady eksperymentować z doborem komponentów... czy gdzieś w ogrodach znajdzie się ława bądź stół, na którym mógłbym je wyłożyć? - niemal nie zdarzało mu się bywać w Durham, choć wydawać by się mogło, że z racji koneksji z Burke'ami powinien tu wizytować stosunkowo często. - Ośmielę się zapytać, gdzie pobierała lady nauki wytwórstwa talizmanów... przekazano lady rodowe tajemnice, jest lady samoukiem, czy może miała lady nauczyciela, który nauczył ją choć podstaw? - albo wszystko po trochu? Nie pytał jedynie z czystej ciekawości - ostatnimi czasy coraz częściej potrzebna mu była wiedza o talizmanach i dotkliwie odczuwał, iż zgłębił jedynie podstawy tego tematu. Może podążając ścieżką lady Burke uda mu się znacznie podszkolić się z owego zagadnienia.
Durham spowijała gęsta mgła, a samo zamczysko wyłoniło się z niej dopiero wtedy, gdy zostawiło się za sobą strzelistą bramę, skrzypiącą na powitanie niemal upiornie, a z pewnością mało zachęcająco. Mlecznobiałe smugi wiły się u jego stóp wężowymi serpentynami, gdy podążał za skrzatką, która czekała na jego przybycie nieopodal wejścia. Im bliżej zamku, tym przejrzyściej wyglądało powietrze - zupełnie tak, jakby magią chciano skryć budynek wyłącznie przed nieproszonymi oczami; te zaproszone mogły już podziwiać jego dostojne, acz nieoczywiste, piękno. Borgin, jednak, daleki był od zachwycania się czymkolwiek, co nie było anatomicznym sekretem bądź runiczną tajemnicą. To zresztą ona, a nie piękno Durham, go tu przywiodła.
W milczeniu podążał za stworzeniem, a wzrokiem prześlizgiwał się po ciernistych krzewach, po kwiatach tak czerwonych, że wyglądały, jakby ktoś skąpał je w ludzkiej krwi. Minęło może kilka minut, nim skrzatka zatrzymała się tuż przy swej pani, anonsując gościa; Calder nie próbował nawet kłaniać się pokracznie, nie bywał na salonach i nie miał najmniejszego pojęcia, jak coś takiego zrobić. Uznał, że pełne szacunku skinienie głową będzie lepsze niż próby dyrygowania swym ciałem w rytm nieznanej mu melodii szlacheckiej etykiety.
- Lady - oszczędne powitanie nie powinno jej zdziwić, znała go już przecież na tyle dobrze, by wiedzieć, iż do mówienia skłonić go może wyłącznie dzielona przez nich pasja. - Mam ze sobą wszelkie potrzebne materiały, właściwie zaopatrzyłem się także w dodatkowe surowce, gdyby planowała lady eksperymentować z doborem komponentów... czy gdzieś w ogrodach znajdzie się ława bądź stół, na którym mógłbym je wyłożyć? - niemal nie zdarzało mu się bywać w Durham, choć wydawać by się mogło, że z racji koneksji z Burke'ami powinien tu wizytować stosunkowo często. - Ośmielę się zapytać, gdzie pobierała lady nauki wytwórstwa talizmanów... przekazano lady rodowe tajemnice, jest lady samoukiem, czy może miała lady nauczyciela, który nauczył ją choć podstaw? - albo wszystko po trochu? Nie pytał jedynie z czystej ciekawości - ostatnimi czasy coraz częściej potrzebna mu była wiedza o talizmanach i dotkliwie odczuwał, iż zgłębił jedynie podstawy tego tematu. Może podążając ścieżką lady Burke uda mu się znacznie podszkolić się z owego zagadnienia.
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wyczekiwała przybycia Caldera Borgina ze spokojem siedząc w salonie wertując kolejne notatki o talizmanach. Lubiła być przygotowana i odświeżać sobie wiedzę nim podejmowała się zadania. Pomoc Borginowi była dla niej oczywista. Takiej prośbie się nigdy nie odmawia. Zwłaszcza jeżeli prowadzi się razem interesy. A tak się składa, że Burke i Borgin współpracowali ze sobą od wielu lat, a kolejne pokolenia nie chciały tego stanu rzeczy zmieniać. Gdy na zegarze wybiła odpowiednia godzina panna Burke zeszła do przestronnego holu gdzie zwykła przyjmować przybyłych gości. Chłodne mury chroniły przed upalnym latem i pozwalały zniknąć na wiele godzin. Kiedy domownicy nie mogli się odnaleźć tak skrzaty zawsze wiedziały gdzie kto się znajduje w domu. Zadziwiała ją nie raz ta umiejętność, niezwykle przydatna ale czasami będąca utrapieniem. Zwłaszcza wtedy kiedy chciało się zniknąć i nie być odnalezionym.
-Panie Borgin – skinęła mu również głową. Znali się, nie trzeba było zachowywać aż tylu formalności. Zresztą Primrose ceniła sobie Caldera za jego wiedzę, stonowanie i chłodne podejście. Nie raz jej pomógł kiedy pytała o pewne artefakty w sklepie. Bywał doradcą, ale też i inspirował, nawet jeżeli nie miał o tym pełnej świadomości.
-Zapraszam za mną. Wszystko już czeka. – Wskazała dłonią wyjście do ogrodów Durham. Ubrana granatową, jedwabną spódnicę i pasującą do tego bordową koszulę zapiętą pod samą szyją ozdobioną kameą w kształcie czaszki ptaka skierowała się pomiędzy zieleń roślin. Przemierzali spokojnie wąskie alejki gdzie surowość rzeźb pokrytych mchem zlewała się z czerwienią kwiatów. Te zaciemnione zakamarki dawały podobny ulgę od słońca jak mury zamku.
-Sądzę, ze wszystkiego po trochu – odpowiedziała zgodnie z prawdą na pytanie pana Borgina. – Badając różnego rodzaju artefakty w sklepie poznawałam różne talizmany i amulety. Trochę wiedzy przekazali mi bracie, głównie Edgar, który sprowadzał wszelkiej maści artefakty. Wszystko to razem sprawiło, że zainteresowałam się mocno tym tematem. Zaopatrzyłam się też w parę dodatkowych ksiąg. Ostatnio zgłębiam temat panowania nad umysłem za pomocą talizmanów oraz wzmacniania ich mocy krwią.
Wiedziała, że z Calderem może rozmawiać o kwestiach czarnej magii gdy chodziło o talizmany. Ten mężczyzna zrozumie potrzebę zagłębiają tajemnic najstarszych rodzajów magii, ba! Może rzucić nowe światło na pewne zagadnienia. Tak samo jak jej rodzina, gdzie temat ten nigdy nie był pomijany, a wręcz mówiło się o nim. Zaś ród miał często styczność z tym rodzajem magii. Lubiła prowadzić dyskusje z innymi naukowcami, badaczami magii, ale oni krążyli jedynie w okolicy czarnej magii, jej samej bezpośrednio nie dotykając.
Po chwili znaleźli się w zacienieniu bukszpanów i berberysów gdzie znajdował się okrągły, kamienny stolik, na ławach leżały już koce oraz poduszki. Nie brakowało też dzbanka z herbatą i paru książek i narzędzi do tworzenia talizmanów, które panna Burke przygotowała.
-Z czym w takim razie się mierzymy? – Spojrzała szaro – niebieskimi oczami wyczekująco na młodego mężczyznę.
-Panie Borgin – skinęła mu również głową. Znali się, nie trzeba było zachowywać aż tylu formalności. Zresztą Primrose ceniła sobie Caldera za jego wiedzę, stonowanie i chłodne podejście. Nie raz jej pomógł kiedy pytała o pewne artefakty w sklepie. Bywał doradcą, ale też i inspirował, nawet jeżeli nie miał o tym pełnej świadomości.
-Zapraszam za mną. Wszystko już czeka. – Wskazała dłonią wyjście do ogrodów Durham. Ubrana granatową, jedwabną spódnicę i pasującą do tego bordową koszulę zapiętą pod samą szyją ozdobioną kameą w kształcie czaszki ptaka skierowała się pomiędzy zieleń roślin. Przemierzali spokojnie wąskie alejki gdzie surowość rzeźb pokrytych mchem zlewała się z czerwienią kwiatów. Te zaciemnione zakamarki dawały podobny ulgę od słońca jak mury zamku.
-Sądzę, ze wszystkiego po trochu – odpowiedziała zgodnie z prawdą na pytanie pana Borgina. – Badając różnego rodzaju artefakty w sklepie poznawałam różne talizmany i amulety. Trochę wiedzy przekazali mi bracie, głównie Edgar, który sprowadzał wszelkiej maści artefakty. Wszystko to razem sprawiło, że zainteresowałam się mocno tym tematem. Zaopatrzyłam się też w parę dodatkowych ksiąg. Ostatnio zgłębiam temat panowania nad umysłem za pomocą talizmanów oraz wzmacniania ich mocy krwią.
Wiedziała, że z Calderem może rozmawiać o kwestiach czarnej magii gdy chodziło o talizmany. Ten mężczyzna zrozumie potrzebę zagłębiają tajemnic najstarszych rodzajów magii, ba! Może rzucić nowe światło na pewne zagadnienia. Tak samo jak jej rodzina, gdzie temat ten nigdy nie był pomijany, a wręcz mówiło się o nim. Zaś ród miał często styczność z tym rodzajem magii. Lubiła prowadzić dyskusje z innymi naukowcami, badaczami magii, ale oni krążyli jedynie w okolicy czarnej magii, jej samej bezpośrednio nie dotykając.
Po chwili znaleźli się w zacienieniu bukszpanów i berberysów gdzie znajdował się okrągły, kamienny stolik, na ławach leżały już koce oraz poduszki. Nie brakowało też dzbanka z herbatą i paru książek i narzędzi do tworzenia talizmanów, które panna Burke przygotowała.
-Z czym w takim razie się mierzymy? – Spojrzała szaro – niebieskimi oczami wyczekująco na młodego mężczyznę.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać z racji, iż ich rodziny łączyła więź najsilniejsza, bo nie ta spleciona z emocji, lecz z żyłki do interesów, Borgin wcale nie znał zbyt dobrze Burke'ów. Z natury zazwyczaj równie milczących i odseparowanych od świata, jak on sam. W tym przypadku charakterologiczne podobieństwo działało bardziej na niekorzyść niż korzyść. Gdyby nie współdzielona na Nokturnie własność, najpewniej nie wiedziałby o panach na włościach Durham zupełnie nic.
Lady Primrose zdążył jednak poznać nieco lepiej, gdy pochylali się w przeszłości nad runicznymi problemami oraz artefaktami, które przykuwały jej uwagę. W przeciwieństwie do jego wyobrażenia o pannach bywających na salonach (w tym aspekcie niewiele chyba różniło się ono od prawdy) ta konkretna dama zdawała się być bardziej zaabsorbowana runicznymi zdobieniami niż biżuteryjnymi świecidełkami, którymi mogłaby przyćmić na sabacie swe rówieśniczki. Właściwie nie poczuł się zaskoczony, gdy treść listu od niej zdradziła, iż lady znajdzie dla niego chwilę.
Niespiesznie ruszył w ślad za nią do ogrodowej ostoi; letniego upału nie dało się tu odczuć, być może promienie słoneczne nie miały wstępu do mglistego zamczyska, on sam uznawał to prędzej za zaletę niż wadę.
- Panowania nad umysłem? - to śmiała deklaracja; nie z pruderii, a ostrożności powiedziałby raczej, iż umysł można co najwyżej omamić, sztuczką tudzież potężną magią podporządkować własnej woli - ale czy można zapanować nad czyimś? Właściwie nawet imperius tego nie umożliwiał, choć mogłoby się wydawać, że jest inaczej, skoro w jakimś stopniu kontrolowało się drugiego człowieka - nie było to jednak panowanie absolutne, zaczarowany mógł próbować sforsować czarnomagiczne pęta. Nie miało się także możliwości odkrycia zakamarków pamięci, kryjących się w labiryncie wspomnień.
Calder, zresztą, nie był nawet pewien, czy panuje w pełni nad własnym umysłem. To zagadnienie wznieciło w nim jednak iskrę zainteresowania, sam bowiem również uznawał za najciekawsze tkanie klątw, które wpływają na percepcję i odczucia zaklętego. Tych, które wzbudzają lęk czy też wyzwalają szaleństwo. Ciało to tylko prymitywne płótno bólu, to umysł stanowił esencję wszystkiego, co sam również uwielbiał naznaczać wybranym przez siebie kolorytem. - Stworzyła już lady talizman, który nadałby się do takiego celu? - a jeśli tak - jaką magię miał zaklętą w runach? Do jakiego celu można go było przeznaczyć? O to już nie dopytał, choć z chęcią poznałby odpowiedzi i na te pytania.
Otaksował wzrokiem przygotowany zawczasu kąt, w którym przyjdzie im zasiąść do pracy. Ciepła herbata, cień urokliwego ogrodu, czyste i miękkie koce rozłożone na ławach - to w niczym nie przypominało warunków, do jakich przywyknął. Nie zasiadł jeszcze do stołu, czekając, aż najpierw zrobi to ona. W międzyczasie sięgnął do przyniesionych przez siebie materiałów i surowców, wyjmując je wszystkie i układając w pedantycznie równym rzędzie. W idealnej linii.
- Zepsuty artefakt, o którym wspominałem w liście, to talizman z runą łupieżcy umysłu - być może całkiem przypadkiem trafił więc na niemalże ekspertkę - nie da się już nic z nim zrobić, lecz przyniosłem go jako wzór do zduplikowania - dłoń skryta w ciemnej rękawiczce opadła tuż obok pierwszego przedmiotu na małej wystawce, którą stworzył na stole. Wspomniany talizman został nadkruszony, widać więc było w przekroju jego środek. - Zanotowałem - w pamięci - komponenty, z których został stworzony, lecz jeśli tylko miałaby lady pomysł na to, jakie zamienniki zastosować, by nowy talizman posłużył jeszcze dłużej, i co najmniej tak samo skutecznie, to jak najbardziej można wprowadzić potrzebne korekty - klienta interesował wszak efekt.
Lady Primrose zdążył jednak poznać nieco lepiej, gdy pochylali się w przeszłości nad runicznymi problemami oraz artefaktami, które przykuwały jej uwagę. W przeciwieństwie do jego wyobrażenia o pannach bywających na salonach (w tym aspekcie niewiele chyba różniło się ono od prawdy) ta konkretna dama zdawała się być bardziej zaabsorbowana runicznymi zdobieniami niż biżuteryjnymi świecidełkami, którymi mogłaby przyćmić na sabacie swe rówieśniczki. Właściwie nie poczuł się zaskoczony, gdy treść listu od niej zdradziła, iż lady znajdzie dla niego chwilę.
Niespiesznie ruszył w ślad za nią do ogrodowej ostoi; letniego upału nie dało się tu odczuć, być może promienie słoneczne nie miały wstępu do mglistego zamczyska, on sam uznawał to prędzej za zaletę niż wadę.
- Panowania nad umysłem? - to śmiała deklaracja; nie z pruderii, a ostrożności powiedziałby raczej, iż umysł można co najwyżej omamić, sztuczką tudzież potężną magią podporządkować własnej woli - ale czy można zapanować nad czyimś? Właściwie nawet imperius tego nie umożliwiał, choć mogłoby się wydawać, że jest inaczej, skoro w jakimś stopniu kontrolowało się drugiego człowieka - nie było to jednak panowanie absolutne, zaczarowany mógł próbować sforsować czarnomagiczne pęta. Nie miało się także możliwości odkrycia zakamarków pamięci, kryjących się w labiryncie wspomnień.
Calder, zresztą, nie był nawet pewien, czy panuje w pełni nad własnym umysłem. To zagadnienie wznieciło w nim jednak iskrę zainteresowania, sam bowiem również uznawał za najciekawsze tkanie klątw, które wpływają na percepcję i odczucia zaklętego. Tych, które wzbudzają lęk czy też wyzwalają szaleństwo. Ciało to tylko prymitywne płótno bólu, to umysł stanowił esencję wszystkiego, co sam również uwielbiał naznaczać wybranym przez siebie kolorytem. - Stworzyła już lady talizman, który nadałby się do takiego celu? - a jeśli tak - jaką magię miał zaklętą w runach? Do jakiego celu można go było przeznaczyć? O to już nie dopytał, choć z chęcią poznałby odpowiedzi i na te pytania.
Otaksował wzrokiem przygotowany zawczasu kąt, w którym przyjdzie im zasiąść do pracy. Ciepła herbata, cień urokliwego ogrodu, czyste i miękkie koce rozłożone na ławach - to w niczym nie przypominało warunków, do jakich przywyknął. Nie zasiadł jeszcze do stołu, czekając, aż najpierw zrobi to ona. W międzyczasie sięgnął do przyniesionych przez siebie materiałów i surowców, wyjmując je wszystkie i układając w pedantycznie równym rzędzie. W idealnej linii.
- Zepsuty artefakt, o którym wspominałem w liście, to talizman z runą łupieżcy umysłu - być może całkiem przypadkiem trafił więc na niemalże ekspertkę - nie da się już nic z nim zrobić, lecz przyniosłem go jako wzór do zduplikowania - dłoń skryta w ciemnej rękawiczce opadła tuż obok pierwszego przedmiotu na małej wystawce, którą stworzył na stole. Wspomniany talizman został nadkruszony, widać więc było w przekroju jego środek. - Zanotowałem - w pamięci - komponenty, z których został stworzony, lecz jeśli tylko miałaby lady pomysł na to, jakie zamienniki zastosować, by nowy talizman posłużył jeszcze dłużej, i co najmniej tak samo skutecznie, to jak najbardziej można wprowadzić potrzebne korekty - klienta interesował wszak efekt.
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Kiedy była dzieckiem sklep na Nokturnie jawił się jej jako jaskinia skarbów i tajemnic. Lubiła przebywać w tym zakurzonym i mrocznym sklepie, w którym z każdego kąta wydobywała najróżniejsze artefakty. Czasami takie, o których nie wiedziała, że mogą istnieć. Pracownia pod sklepem zaś była królestwem, do którego przez jakiś czas nie miała wstępu. Teraz jednak się to zmieniło i Primrose bywała częstym gościem w sklepie, gdzie spędzała długie godziny pochylając się nad talizmanami i kolejnymi znaleziskami, które przyniósł Wroński lub inni opłaceni ludzie narażający swoje zdrowie i życie celem zdobycia ciekawych unikatów.
Kiedy zaczęły się walki w Londynie na prośbę nestora rodu pozostała w Durham i nie pojawiała się za często w mieście. Jej nazwisko działało zarówno na korzyść jak i na szkodę noszącej jej osoby. Z jednej strony otwierało drzwi do świata, do którego inna arystokracja nie miała wstępu, a z drugiej narażało całą rodzinę gdyby Zakon chciał wykorzystać pannę Burke przeciwko jej rodzinie.
Pomimo, że Borginowie i Burkowie prowadzili wspólny interes to nie znała wszystkich przedstawicieli z rodziny Borgin. Calder jednak był jednym z bliższych dla młodej czarownicy. To właśnie z nim w pracowni spędzała długie godziny nad talizmanami. To z nim rozmawiała o różnych możliwościach, nawet takich, do których teraz nie mieli dostępu. Jego opanowanie, chłód i spokój pomagały jedynie w pracy, a nie przeszkadzały. Ceniła sobie również to, że nie obchodził się z nią jak z jajkiem. Zawsze uprzejmy i grzeczny potrafił wskazać błędne rozumowanie, skierować wzrok na inny aspekt zagadnienia. Kiedy mówił nie chciał się jej przypodobać czy nie narazić na jej gniew. Przy nim nie musiała nakładać maski, mogła otwarcie mówić o tym co ją interesuje nie bojąc się, że skarci ją za pęd w stronę czarnej magii.
-Panowanie to mocne słowo – zgodziła się kiwając głową i usiadła za stołem. - Możliwości czasowego opanowania umysłu, a dokładniej nękania go, osłabiania woli osoby.
Widziała zainteresowanie w oczach rozmówcy. Zdawała sobie sprawę, że takie tematy mogą rozpalać odpowiednie osoby. Gestem dłoni zachęciła go aby usiadł na wolnym miejscu.
-Trafił w moje ręce pewien artefakt. Do końca jeszcze nie wiem czym dokładnie jest. Mam zamiar usiąść nad nim, ale według podań miał pomagać w komunikacji z przodkami i dotyka strefy snów. A w czasie snu człowiek jest najbardziej podatny na pewne wpływy i sugestie. Liczę, że zbadanie go pomoże mi przybliżyć się do kwestii manipulowania umysłem poza oklumencją. Jak będę wiedzieć coś więcej po badaniach to z przyjemnością się podzielę informacjami.
Primrose sięgnęła po rękawiczki, które ubrała i ujęła delikatnie naruszony talizman. Musiała bardzo dokładnie go obejrzeć. Sięgnęła po przygotowaną wcześniej lupę i zaczęła dokładnie przyglądać się wszystkim elementom talizmanu. Z czego dokładnie był zrobiony, jak został wykonany.
-Algiz – mruknęła pod nosem patrząc na runy jakie zostały zapisane – W odwróconej pozycji. Talizman ten ma być wykonany dla klienta czy dla kogoś innego?
Sprawdzała czy talizman został personalizowany, czy znajdzie powiązania z włosami lub krwią jego właściciela. Sięgnęła po różdżkę aby sprawdzić moc i działanie talizmanu. Musiała dowiedzieć się o nim dosłownie wszystkiego nim przystąpi do tworzenia kopii.
-Co wiesz o tym talizmanie? - Zapytała jeszcze nie odrywając wzroku od artefaktu. Im więcej wiedział Borgin tym lepiej, nie musiała sama szukać odpowiedzi. - Kiedy został zakupiony? I gdzie?
Szukała sygnatury, czasami niektórzy twórcy zostawali swój podpis na wykonanym talizmanie. Dzięki temu kiedy trafiał do innego wytwórcy ten już wiedział z czym ma do czynienia. Każdy wytwórca był mistrzem w danej dziedzinie talizmanów, nawet jeżeli robił i tworzył w każdej, to w jednej konkretnej był zawsze najlepszy.
Kiedy zaczęły się walki w Londynie na prośbę nestora rodu pozostała w Durham i nie pojawiała się za często w mieście. Jej nazwisko działało zarówno na korzyść jak i na szkodę noszącej jej osoby. Z jednej strony otwierało drzwi do świata, do którego inna arystokracja nie miała wstępu, a z drugiej narażało całą rodzinę gdyby Zakon chciał wykorzystać pannę Burke przeciwko jej rodzinie.
Pomimo, że Borginowie i Burkowie prowadzili wspólny interes to nie znała wszystkich przedstawicieli z rodziny Borgin. Calder jednak był jednym z bliższych dla młodej czarownicy. To właśnie z nim w pracowni spędzała długie godziny nad talizmanami. To z nim rozmawiała o różnych możliwościach, nawet takich, do których teraz nie mieli dostępu. Jego opanowanie, chłód i spokój pomagały jedynie w pracy, a nie przeszkadzały. Ceniła sobie również to, że nie obchodził się z nią jak z jajkiem. Zawsze uprzejmy i grzeczny potrafił wskazać błędne rozumowanie, skierować wzrok na inny aspekt zagadnienia. Kiedy mówił nie chciał się jej przypodobać czy nie narazić na jej gniew. Przy nim nie musiała nakładać maski, mogła otwarcie mówić o tym co ją interesuje nie bojąc się, że skarci ją za pęd w stronę czarnej magii.
-Panowanie to mocne słowo – zgodziła się kiwając głową i usiadła za stołem. - Możliwości czasowego opanowania umysłu, a dokładniej nękania go, osłabiania woli osoby.
Widziała zainteresowanie w oczach rozmówcy. Zdawała sobie sprawę, że takie tematy mogą rozpalać odpowiednie osoby. Gestem dłoni zachęciła go aby usiadł na wolnym miejscu.
-Trafił w moje ręce pewien artefakt. Do końca jeszcze nie wiem czym dokładnie jest. Mam zamiar usiąść nad nim, ale według podań miał pomagać w komunikacji z przodkami i dotyka strefy snów. A w czasie snu człowiek jest najbardziej podatny na pewne wpływy i sugestie. Liczę, że zbadanie go pomoże mi przybliżyć się do kwestii manipulowania umysłem poza oklumencją. Jak będę wiedzieć coś więcej po badaniach to z przyjemnością się podzielę informacjami.
Primrose sięgnęła po rękawiczki, które ubrała i ujęła delikatnie naruszony talizman. Musiała bardzo dokładnie go obejrzeć. Sięgnęła po przygotowaną wcześniej lupę i zaczęła dokładnie przyglądać się wszystkim elementom talizmanu. Z czego dokładnie był zrobiony, jak został wykonany.
-Algiz – mruknęła pod nosem patrząc na runy jakie zostały zapisane – W odwróconej pozycji. Talizman ten ma być wykonany dla klienta czy dla kogoś innego?
Sprawdzała czy talizman został personalizowany, czy znajdzie powiązania z włosami lub krwią jego właściciela. Sięgnęła po różdżkę aby sprawdzić moc i działanie talizmanu. Musiała dowiedzieć się o nim dosłownie wszystkiego nim przystąpi do tworzenia kopii.
-Co wiesz o tym talizmanie? - Zapytała jeszcze nie odrywając wzroku od artefaktu. Im więcej wiedział Borgin tym lepiej, nie musiała sama szukać odpowiedzi. - Kiedy został zakupiony? I gdzie?
Szukała sygnatury, czasami niektórzy twórcy zostawali swój podpis na wykonanym talizmanie. Dzięki temu kiedy trafiał do innego wytwórcy ten już wiedział z czym ma do czynienia. Każdy wytwórca był mistrzem w danej dziedzinie talizmanów, nawet jeżeli robił i tworzył w każdej, to w jednej konkretnej był zawsze najlepszy.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Jaskinia tajemnic, które - tak chyba lepiej byłoby dla świata - nigdy nie powinny zostać odkryte. Lecz zarówno jej, jak i jego rodzina zajmowała się przecież właśnie tym, by artefaktów nie przykrył kurz zapomnienia. Cienka warstwa drobinek pyłu co prawda i w jego wspomnieniach od zawsze oblepiała prezentowane na wystawkach przedmioty, było to jednak zamierzone, i z zapomnieniem nie miało nic wspólnego - wystarczyłby przecież jeden ruch różdżki, by wyczyścić na błysk lśniące mrokiem zdobycze czarnomagicznych łowów. Żaden z pracowników nigdy jednak tego nie robił. Mrocznej magii nie sprzyjało światło, wrażliwym na nie przedmiotom ekspozycja na promienie przebijające się przez doczyszczone szyby sięgających sufitu witryn mogłaby tylko zaszkodzić; nic takiego jednak im nie groziło. Odkąd tylko Calder pamięta, sklep był przestrzenią, w której szczelnie otulały go wszystkie odcienie ciemności - kryli skarby w bezpiecznej czerni, przyozdobione kurzem przywołującym w klientach skojarzenia z czasem, który musiał upłynąć, odkąd każdy z prezentowanych przedmiotów został wytworzony. Nie wyobrażał sobie, by ktokolwiek mógł w sterylnych warunkach luksusowego wnętrza próbować sprzedać czarnomagiczne twory - one należały do ciemności, do przeszłości; tam winny pozostać. Nic lepiej niż nokturnowa czerń nie eksponowało ich zdradliwego piękna. Znał je i rozumiał. W Borginie odbijały się lustrzane emocje do tych, które pojawiały się w Primrose, gdy wspominała nokturnową skarbnicę najniezwyklejszych przedmiotów.
Za jej pozwoleniem usiadł w końcu na ławie, choć nie rozsiadł się wygodnie - znajdował się na samym skraju, wyprostowany jak struna, gotów do pracy, nie odpoczynku.
- Wyrytowano na nim runy? - bez wątpienia łatwiej byłoby odkryć przeznaczenie artefaktu, gdyby mogła posiłkować się wskazówkami spisanymi w doskonale znanym jej języku - chętnie przyjrzałbym się wynikom badań, a jeśli tylko w trakcie zgłębiania tematu nasunie się lady pytanie, na które odpowiedź mogę znać ja bądź zbiory Borginów, pozostaję do dyspozycji - wkraczając do onirycznego świata ludzka psychika stawała się jeszcze bardziej podatna na wszelkie ataki; w czerwcu pozostawał pod wpływem klątwy oka, zsyłającej na niego zwidy i sprawiającej, iż dryfował gdzieś na pograniczu świata realnego i tego z najgorszych koszmarów. Długo dochodził do siebie, odkąd udało mu się zdjąć z siebie klątwę. Senne bodźce działały jeszcze intensywniej - on przecież wciąż tkwił mocno zakorzeniony w realnym świecie, był w stanie względnie normalnie funkcjonować; a we śnie, pozostając w separacji od ludzkiego ciała, możliwe było zgłębianie tych regionów umysłu, które w świetle dnia pozostawały szczelnie zamknięte. Czy sugerowała, że otwierały się także inne ścieżki, którymi wedrzeć mogli się ci uzbrojeni w odpowiedni arsenał? To musiał być niezwykle silny artefakt, jeśli taka właśnie była jego funkcja. Nigdy o niczym podobnym nie słyszał - o samej hipnozie nie wiedział również zbyt wiele, acz jedynie z nią kojarzyło mu się potencjalne działanie wspomnianego artefaktu.
- Tak, odwrócony ihwar - ta runa miała wiele nazw, i kryła się w niej ogromna moc. Można było z jej pomocą utkać niebezpieczną, zdradziecką pajęczynę, z której trudno się uwolnić. - Wykonania duplikatu zażyczył sobie nasz stały klient, Peregrin Pollock - być może zetknęła się już z tym nazwiskiem - jeśli podstawowymi ingrediencjami do wykonania tego talizmanu muszą być rtęć i cyna, to co najlepiej byłoby wykorzystać do stworzenia najtrwalszej kompozycji? - potrzebowali dwóch baz, dwóch serc oraz jednego odczynnika. - I jeśli w recepturze pojawia się wzmianka o cynie, to czy będzie miało jakiekolwiek znaczenie to, jaką dokładnie odmianę alotropową wybierzemy? Czytałem o tym, że cyna biała jest łatwiejsza do formowania, a także odporna na korozję i silne oddziaływanie magiczne, gdybym miał decydować się na wybór samodzielnie, to pewnie postawiłbym właśnie na nią - miał wiele pytań, ale zreflektował się, że jeszcze chwila i zada ich tyle, iż lady Burke zupełnie w nich zatonie.
- Niestety nic mi na ten temat nie wiadomo, z tego, co wywnioskowałem z rozmowy - lakonicznej, krótkiej, a przede wszystkim nieprzyjemnie roszczeniowej - ktoś mniej opanowany na jego miejscu pewnie po kilku minutach spędzonych w takim towarzystwie wskazałby dłonią drzwi, sugestywnie upraszając interesariusza o jak najszybsze oddalenie się, żeby nie ująć tego dosadniej - klient otrzymał ten talizman w prezencie bądź spadku, szczegółów nie znam. Na pewno miało to miejsce wiele lat temu. Nie jestem też niestety pewien, czy Pollock w ogóle z niego korzystał, nie wiedział nawet, do czego używa się tego talizmanu - po co w ogóle był mu potrzebny działający?; to też pozostawało zagadką - dziw, że w ogóle zorientował się, że talizman uległ zniszczeniu - a może klient jedynie zasłonił się kłamstwem, udając, iż nie jest mu potrzebne do niczego korzystanie z mocy amuletu, choć w istocie było inaczej? - sam dowiedziałem się czegoś więcej o tym egzemplarzu dopiero wtedy, kiedy odczytałem runy - i kiedy o wszystkich komponentach, z których został stworzony, poinformował Borgina współpracownik, po bardziej detalicznych oględzinach.
Resztę już wiedziała - z treści listu i tego, co zdążył powiedzieć do tej pory. Jeśli w istocie niezbędne było poznanie twórcy oryginału, to Borgin nie odrobił swojego zadania.
Za jej pozwoleniem usiadł w końcu na ławie, choć nie rozsiadł się wygodnie - znajdował się na samym skraju, wyprostowany jak struna, gotów do pracy, nie odpoczynku.
- Wyrytowano na nim runy? - bez wątpienia łatwiej byłoby odkryć przeznaczenie artefaktu, gdyby mogła posiłkować się wskazówkami spisanymi w doskonale znanym jej języku - chętnie przyjrzałbym się wynikom badań, a jeśli tylko w trakcie zgłębiania tematu nasunie się lady pytanie, na które odpowiedź mogę znać ja bądź zbiory Borginów, pozostaję do dyspozycji - wkraczając do onirycznego świata ludzka psychika stawała się jeszcze bardziej podatna na wszelkie ataki; w czerwcu pozostawał pod wpływem klątwy oka, zsyłającej na niego zwidy i sprawiającej, iż dryfował gdzieś na pograniczu świata realnego i tego z najgorszych koszmarów. Długo dochodził do siebie, odkąd udało mu się zdjąć z siebie klątwę. Senne bodźce działały jeszcze intensywniej - on przecież wciąż tkwił mocno zakorzeniony w realnym świecie, był w stanie względnie normalnie funkcjonować; a we śnie, pozostając w separacji od ludzkiego ciała, możliwe było zgłębianie tych regionów umysłu, które w świetle dnia pozostawały szczelnie zamknięte. Czy sugerowała, że otwierały się także inne ścieżki, którymi wedrzeć mogli się ci uzbrojeni w odpowiedni arsenał? To musiał być niezwykle silny artefakt, jeśli taka właśnie była jego funkcja. Nigdy o niczym podobnym nie słyszał - o samej hipnozie nie wiedział również zbyt wiele, acz jedynie z nią kojarzyło mu się potencjalne działanie wspomnianego artefaktu.
- Tak, odwrócony ihwar - ta runa miała wiele nazw, i kryła się w niej ogromna moc. Można było z jej pomocą utkać niebezpieczną, zdradziecką pajęczynę, z której trudno się uwolnić. - Wykonania duplikatu zażyczył sobie nasz stały klient, Peregrin Pollock - być może zetknęła się już z tym nazwiskiem - jeśli podstawowymi ingrediencjami do wykonania tego talizmanu muszą być rtęć i cyna, to co najlepiej byłoby wykorzystać do stworzenia najtrwalszej kompozycji? - potrzebowali dwóch baz, dwóch serc oraz jednego odczynnika. - I jeśli w recepturze pojawia się wzmianka o cynie, to czy będzie miało jakiekolwiek znaczenie to, jaką dokładnie odmianę alotropową wybierzemy? Czytałem o tym, że cyna biała jest łatwiejsza do formowania, a także odporna na korozję i silne oddziaływanie magiczne, gdybym miał decydować się na wybór samodzielnie, to pewnie postawiłbym właśnie na nią - miał wiele pytań, ale zreflektował się, że jeszcze chwila i zada ich tyle, iż lady Burke zupełnie w nich zatonie.
- Niestety nic mi na ten temat nie wiadomo, z tego, co wywnioskowałem z rozmowy - lakonicznej, krótkiej, a przede wszystkim nieprzyjemnie roszczeniowej - ktoś mniej opanowany na jego miejscu pewnie po kilku minutach spędzonych w takim towarzystwie wskazałby dłonią drzwi, sugestywnie upraszając interesariusza o jak najszybsze oddalenie się, żeby nie ująć tego dosadniej - klient otrzymał ten talizman w prezencie bądź spadku, szczegółów nie znam. Na pewno miało to miejsce wiele lat temu. Nie jestem też niestety pewien, czy Pollock w ogóle z niego korzystał, nie wiedział nawet, do czego używa się tego talizmanu - po co w ogóle był mu potrzebny działający?; to też pozostawało zagadką - dziw, że w ogóle zorientował się, że talizman uległ zniszczeniu - a może klient jedynie zasłonił się kłamstwem, udając, iż nie jest mu potrzebne do niczego korzystanie z mocy amuletu, choć w istocie było inaczej? - sam dowiedziałem się czegoś więcej o tym egzemplarzu dopiero wtedy, kiedy odczytałem runy - i kiedy o wszystkich komponentach, z których został stworzony, poinformował Borgina współpracownik, po bardziej detalicznych oględzinach.
Resztę już wiedziała - z treści listu i tego, co zdążył powiedzieć do tej pory. Jeśli w istocie niezbędne było poznanie twórcy oryginału, to Borgin nie odrobił swojego zadania.
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Oglądała uważnie artefakt kiedy Borgin dzielił się z nią całą wiedzą jaką posiadał na temat tego przedmiotu. Klient nie miał obowiązku się tłumaczyć z tego dlaczego chce dany talizman, ale zwykłą pamiątkę się reperuje, a nie tworzy się coś nowego na jej podobieństwo. Wyjaśnienia Pollocka były grubymi nićmi szyte, ale ich miejscem było oceniać jego wypowiedzi. Przynajmniej nie przy nim. Odłożyła artefakt na miejsce i sięgnęła po notatnik. Zapisała w nim słowa takie jak rtęć i cyna, algiz/ihwar; odłożyła ołówek i spojrzała na Caldera.
-Jeżeli mielibyśmy dobierać składniki dodatkowe na podstawie runy, to powinny być to drewno z cisa, granat lub akwamaryn oraz wyciąg z szaleju. Co również łączy się z samym łupieżcą umysłu. - Powiedziała po chwili. - Jest to o tyle wdzięczna runa, że pozwala zastosować parę składników, w różnej kombinacji zależnie od tego jaki efekt chcemy uzyskać. Na który aspekt tej runy położyć największy nacisk.
Wyprostowała się i spojrzała z uznaniem na Borgina. Cóż, nie od parady ród Burke od tylu lat prowadzi z nimi biznesy. Musieli znać się na swym fachu, a jej towarzysz każdym swoim słowem to potwierdzał. Zakurzone artefakty były ich życiem i choć niektórzy mogli nazywać ich sklepikarzami oraz dorobkiewiczami to jak mało które rodziny Borginowie i Burkowie znali wartość pieniądza oraz wiedzieli co to znaczy prawdziwy handel. A taka wiedza i umiejętności bardzo przydają się w życiu codziennym. Zastukała palcami w blat stolika analizując to co mieli przed sobą, to co spisała oraz to co właśnie mówił młody Borgin.
-Tak, masz rację – pokiwała głową całkowicie zgadzają się z jego słowami i jednocześnie zapominając o mówieniu do Borgina per Pan. Czasami kiedy zatopiła się w swojej pracy nie zauważała tego. - Cyna biała jest też trwalsza niż szara. Myślę, że jej użycie będzie bardzo dobrym wyborem.
Ponownie ujęła w dłonie artefakt i jeszcze raz mu się przyjrzała aby się upewnić, że nic nie przeoczyli.
-Łupieżca umysłu – mruknęła cicho – Głównie umysł. Myślenie, kojarzenie, analizowanie, podejmowanie decyzji. Zaklęcia działające na umysł. Lentio Somnia, Obliviate, Panno,Confundus... Sądzę, że w takim razie drewno z cisa, wywar z szaleju oraz granat. To będą najlepsze składniki do cyny i rtęci aby odtworzyć działanie łupieżcy umysłu, a jednocześnie będą kompatybilne z runą, którą zapieczętowano talizman.
Takie połączenie zdawało się jej najsilniejsze, najbezpieczniejsze i najpewniejsze. Zwłaszcza jeżeli talizman miał być silny i spełniać swoje zadanie, a zapewne o to chodziło klientowi. Talizmanu nie robi się z sentymentów. Z sentymentów można go było komuś podarować. A jak robiono go dla siebie to z jakiegoś ważnego powodu. Łupieżca umysłów nie był zaś talizmanem dostępnym w pierwszym lepszym sklepie na Pokątnej i obydwie z Borginem o tym wiedzieli.
Kiedy wspomniał, że jest zainteresowany podsumowaniem badań panny Burke nad artefaktem, o którym wspominała uśmiechnęła się delikatnie z wdzięcznością.
-Z ogromną chęcią podzielę się wynikami tych badań. Będę również zobowiązana jak dostanę informację zwrotną. W takich sprawach lepiej mieć szerszy obraz na całość. Na pewno pomoże mi to w dalszych badaniach.
Mówiła to szczerze bez cienia przesady. Wiedziała, że przed nią długa droga do poznania wielu tajników talizmanów oraz artefaktów. Jeżeli mogła skorzystać z czyjejś wiedzy to na pewno będzie do Calder Borgin. Nie omieszka mu też go pokazać, ale dopiero wtedy kiedy będzie miała pewność, że klątwa którą jest przedmiot objęty zostanie zdjęta. Nie chciała narażać czarodzieja na niewygody, zwłaszcza, że nie była wstanie rozpoznać owej klątwy. Nie wiedziała z czym się ona wiążę oraz jakie niesie efekty uboczne. Teraz jednak ponownie spojrzała na talizman, który leżał przed nimi.
-Nie widać autora, ale nie jest teraz ważne... Sami znaleźliśmy dość dużo. Obawiam się też, że nazwisko może wcale nie być nam znane. Nie musiał to być jakiś wielki mistrz, choć sam oryginał wydaje się dość stary. Możliwe, że pochodzi z początku poprzedniego wieku albo jest na taki stylizowany...
To ostatnie było dla niej ciężkie do stwierdzenia. Jednak przedmiot nie wydawał się zrobiony na początku wieku XX.
-Jeżeli mielibyśmy dobierać składniki dodatkowe na podstawie runy, to powinny być to drewno z cisa, granat lub akwamaryn oraz wyciąg z szaleju. Co również łączy się z samym łupieżcą umysłu. - Powiedziała po chwili. - Jest to o tyle wdzięczna runa, że pozwala zastosować parę składników, w różnej kombinacji zależnie od tego jaki efekt chcemy uzyskać. Na który aspekt tej runy położyć największy nacisk.
Wyprostowała się i spojrzała z uznaniem na Borgina. Cóż, nie od parady ród Burke od tylu lat prowadzi z nimi biznesy. Musieli znać się na swym fachu, a jej towarzysz każdym swoim słowem to potwierdzał. Zakurzone artefakty były ich życiem i choć niektórzy mogli nazywać ich sklepikarzami oraz dorobkiewiczami to jak mało które rodziny Borginowie i Burkowie znali wartość pieniądza oraz wiedzieli co to znaczy prawdziwy handel. A taka wiedza i umiejętności bardzo przydają się w życiu codziennym. Zastukała palcami w blat stolika analizując to co mieli przed sobą, to co spisała oraz to co właśnie mówił młody Borgin.
-Tak, masz rację – pokiwała głową całkowicie zgadzają się z jego słowami i jednocześnie zapominając o mówieniu do Borgina per Pan. Czasami kiedy zatopiła się w swojej pracy nie zauważała tego. - Cyna biała jest też trwalsza niż szara. Myślę, że jej użycie będzie bardzo dobrym wyborem.
Ponownie ujęła w dłonie artefakt i jeszcze raz mu się przyjrzała aby się upewnić, że nic nie przeoczyli.
-Łupieżca umysłu – mruknęła cicho – Głównie umysł. Myślenie, kojarzenie, analizowanie, podejmowanie decyzji. Zaklęcia działające na umysł. Lentio Somnia, Obliviate, Panno,Confundus... Sądzę, że w takim razie drewno z cisa, wywar z szaleju oraz granat. To będą najlepsze składniki do cyny i rtęci aby odtworzyć działanie łupieżcy umysłu, a jednocześnie będą kompatybilne z runą, którą zapieczętowano talizman.
Takie połączenie zdawało się jej najsilniejsze, najbezpieczniejsze i najpewniejsze. Zwłaszcza jeżeli talizman miał być silny i spełniać swoje zadanie, a zapewne o to chodziło klientowi. Talizmanu nie robi się z sentymentów. Z sentymentów można go było komuś podarować. A jak robiono go dla siebie to z jakiegoś ważnego powodu. Łupieżca umysłów nie był zaś talizmanem dostępnym w pierwszym lepszym sklepie na Pokątnej i obydwie z Borginem o tym wiedzieli.
Kiedy wspomniał, że jest zainteresowany podsumowaniem badań panny Burke nad artefaktem, o którym wspominała uśmiechnęła się delikatnie z wdzięcznością.
-Z ogromną chęcią podzielę się wynikami tych badań. Będę również zobowiązana jak dostanę informację zwrotną. W takich sprawach lepiej mieć szerszy obraz na całość. Na pewno pomoże mi to w dalszych badaniach.
Mówiła to szczerze bez cienia przesady. Wiedziała, że przed nią długa droga do poznania wielu tajników talizmanów oraz artefaktów. Jeżeli mogła skorzystać z czyjejś wiedzy to na pewno będzie do Calder Borgin. Nie omieszka mu też go pokazać, ale dopiero wtedy kiedy będzie miała pewność, że klątwa którą jest przedmiot objęty zostanie zdjęta. Nie chciała narażać czarodzieja na niewygody, zwłaszcza, że nie była wstanie rozpoznać owej klątwy. Nie wiedziała z czym się ona wiążę oraz jakie niesie efekty uboczne. Teraz jednak ponownie spojrzała na talizman, który leżał przed nimi.
-Nie widać autora, ale nie jest teraz ważne... Sami znaleźliśmy dość dużo. Obawiam się też, że nazwisko może wcale nie być nam znane. Nie musiał to być jakiś wielki mistrz, choć sam oryginał wydaje się dość stary. Możliwe, że pochodzi z początku poprzedniego wieku albo jest na taki stylizowany...
To ostatnie było dla niej ciężkie do stwierdzenia. Jednak przedmiot nie wydawał się zrobiony na początku wieku XX.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Przyglądał się odnotowanym przez nią najważniejszym informacjom, utwierdzanym na papierze, a nie w myślach, jak zwykł czynić to sam Borgin; on nigdy nie potrafił dostatecznie skupić się spojrzeniem na swych notatkach, o wiele łatwiej było mu koncentrować się na tym, co zapisane w głowie; lecz obserwował ją w pracy na tyle często, iż wiedział już, że skrupulatne zapiski to jeden z jej rytuałów.
- Czy dichroizm akwamarynu nie wpłynie na to, że talizman będzie działał raz silniej, a raz słabiej? - zapytał żywo zainteresowany; pochylał się nad tym zagadnieniem, gdy w bibliotece w Wieży Astronomicznej poszukiwał informacji potrzebnych do badań Yany. Port teleportacyjny, nad którym pracowali, miał zostać otwarty właśnie przez kumulację magii w kamieniach. - Myślisz, lady, że tak jak w przypadku wykorzystywania tego minerału do tworzenia magicznych portali, jest to właśnie efekt pożądany w odniesieniu do tych talizmanów, które nie mają działać stale, lecz jedynie koncentrują swą moc w określonych momentach? - gdy posiadacz zechce je wykorzystać. Jeśli tak, to ciekaw był efektu, i właściwie skłaniałby się ku temu, by wybrać na serce właśnie akwamaryn. - Czy dysponuje lady książkami, w których ten temat jest poruszony szerzej? - pozwolił sobie na śmiałość tego pytania, wiedział bowiem, że jako człowiek nauki rozumiała, jak istotny jest przepływ wiedzy, również w hermetycznych środowiskach. - Samodzielny dobór odpowiednich kompozycji komponentów wciąż sprawia mi trudność, a zależałoby mi właśnie na tym, żeby z niezachwianą pewnością dobierać poszczególne elementy talizmanów do konkretnych run, wiedząc doskonale, które działanie tejże runy wzmocnię, gdy sięgnę po właściwy surowiec - tych było zbyt wiele, tak jak i możliwych kombinacji, aby dochodzić do wiedzy metodą prób i błędów, obserwując jedynie efekt. Ktoś skatalogował i zrobił to już przed nimi, mogli więc z tego korzystać, a przede wszystkim - uzupełniać własnymi obserwacjami katalog wiecznie otwarty.
Podchwycił jej spojrzenie, zawiązało się między nimi zrozumienie; mało z kim współpraca przebiegała w tak zorganizowanym, płynnym rytmie. Pozostaną więc przy białej cynie, rtęć także była koniecznością.
- Rtęć jak trucizna - którą wszak była - mamić będzie zmysły, tym silniej, jeśli sięgniemy po wywar z szaleju - jadowitego; i choć na zielarstwie nie znał się wcale, to jednak o ingrediencjach potrzebnych do warzelnictwa miał wystarczające pojęcie, by skojarzyć niezbędne fakty - trzeba uważać ze stężeniem, prawda? Zbyt mocny wywar - bądź jego za duża ilość - powodować może skutki uboczne i u łupieżcy umysłu - zgadywał, choć gdy sprawdzi to w literaturze, znajdzie adnotację o możliwym oddziaływaniu na noszącego talizman, jeśli zostanie on stworzony nieprzesadnie umiejętnie. Rozszerzone źrenice, pieczenie w ustach czy odrętwienie - wszystko to na skutek ekspozycji na silnie trujący wywar. - Drewna z cisu nigdy jeszcze nie wykorzystywałem - granatu właściwie też nie; trudno było mu powiedzieć coś więcej o tych dwóch ingrediencjach, niemniej zawierzył jej wiedzy; mieli więc fundament.
Skinął głową, gdy wspomniała o ewentualnych wnioskach; jeśli tylko takowe mu się nasuną, bez wątpienia nie będzie miał oporów, by podzielić się z nią listownie - bądź przy innej okazji - swoimi spostrzeżeniami.
- Stylizacja na konkretną epokę nie będzie problemem, klient co prawda nic o tym nie wspominał, lecz dopytam o to listownie - słusznie zauważyła, że mógł chcieć dostać postarzony duplikat.
Rozejrzał się po przygotowanych składnikach; mieli chyba wszystko, co niezbędne. Mogli więc przystąpić do najważniejszego. Samego wytworzenia talizmanu.
- Czy dichroizm akwamarynu nie wpłynie na to, że talizman będzie działał raz silniej, a raz słabiej? - zapytał żywo zainteresowany; pochylał się nad tym zagadnieniem, gdy w bibliotece w Wieży Astronomicznej poszukiwał informacji potrzebnych do badań Yany. Port teleportacyjny, nad którym pracowali, miał zostać otwarty właśnie przez kumulację magii w kamieniach. - Myślisz, lady, że tak jak w przypadku wykorzystywania tego minerału do tworzenia magicznych portali, jest to właśnie efekt pożądany w odniesieniu do tych talizmanów, które nie mają działać stale, lecz jedynie koncentrują swą moc w określonych momentach? - gdy posiadacz zechce je wykorzystać. Jeśli tak, to ciekaw był efektu, i właściwie skłaniałby się ku temu, by wybrać na serce właśnie akwamaryn. - Czy dysponuje lady książkami, w których ten temat jest poruszony szerzej? - pozwolił sobie na śmiałość tego pytania, wiedział bowiem, że jako człowiek nauki rozumiała, jak istotny jest przepływ wiedzy, również w hermetycznych środowiskach. - Samodzielny dobór odpowiednich kompozycji komponentów wciąż sprawia mi trudność, a zależałoby mi właśnie na tym, żeby z niezachwianą pewnością dobierać poszczególne elementy talizmanów do konkretnych run, wiedząc doskonale, które działanie tejże runy wzmocnię, gdy sięgnę po właściwy surowiec - tych było zbyt wiele, tak jak i możliwych kombinacji, aby dochodzić do wiedzy metodą prób i błędów, obserwując jedynie efekt. Ktoś skatalogował i zrobił to już przed nimi, mogli więc z tego korzystać, a przede wszystkim - uzupełniać własnymi obserwacjami katalog wiecznie otwarty.
Podchwycił jej spojrzenie, zawiązało się między nimi zrozumienie; mało z kim współpraca przebiegała w tak zorganizowanym, płynnym rytmie. Pozostaną więc przy białej cynie, rtęć także była koniecznością.
- Rtęć jak trucizna - którą wszak była - mamić będzie zmysły, tym silniej, jeśli sięgniemy po wywar z szaleju - jadowitego; i choć na zielarstwie nie znał się wcale, to jednak o ingrediencjach potrzebnych do warzelnictwa miał wystarczające pojęcie, by skojarzyć niezbędne fakty - trzeba uważać ze stężeniem, prawda? Zbyt mocny wywar - bądź jego za duża ilość - powodować może skutki uboczne i u łupieżcy umysłu - zgadywał, choć gdy sprawdzi to w literaturze, znajdzie adnotację o możliwym oddziaływaniu na noszącego talizman, jeśli zostanie on stworzony nieprzesadnie umiejętnie. Rozszerzone źrenice, pieczenie w ustach czy odrętwienie - wszystko to na skutek ekspozycji na silnie trujący wywar. - Drewna z cisu nigdy jeszcze nie wykorzystywałem - granatu właściwie też nie; trudno było mu powiedzieć coś więcej o tych dwóch ingrediencjach, niemniej zawierzył jej wiedzy; mieli więc fundament.
Skinął głową, gdy wspomniała o ewentualnych wnioskach; jeśli tylko takowe mu się nasuną, bez wątpienia nie będzie miał oporów, by podzielić się z nią listownie - bądź przy innej okazji - swoimi spostrzeżeniami.
- Stylizacja na konkretną epokę nie będzie problemem, klient co prawda nic o tym nie wspominał, lecz dopytam o to listownie - słusznie zauważyła, że mógł chcieć dostać postarzony duplikat.
Rozejrzał się po przygotowanych składnikach; mieli chyba wszystko, co niezbędne. Mogli więc przystąpić do najważniejszego. Samego wytworzenia talizmanu.
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Notatki był idealnym systemem pracy dla Primrose, która starała się notować jak najwięcej. Jeszcze nie wiedziała, że spotka na swojej drodze dawną znajomą, która pokaże jej swoje notatki i rzuci nowe światło na warzenie eliksirów i prowadzenie skrupulatnych zapisków na ich temat. Zerknęła na czarodzieja i pokiwała głową.
-Akwamaryn nazywany jest „kamieniem odwagi” - powiedziała po chwili - Spotkałam się z teorią, że zależnie od barwy akwamarynu tak ma moc oddziaływania. Najbardziej stabilny jest ten o idealnym, błękitnym zabarwieniu. - Sięgnęła dłonią po kamienie, które leżały na stole, były te, które miały zabarwienie zielono-niebieskie oraz te z odcieniem granatu, nie brakowało również przedstawiciela tych błękitnych o masie powyżej 10 karatów. - Wobec tego, jeżeli chcemy mieć amulet, który działa w konkretnym momencie wybierzemy kamień, o jednym z mocniejszych zabarwień. Niestety, nie miałam jeszcze okazji by dokładnie sprawdzić tą teorię.
Uśmiechnęła się przepraszająco do mężczyzny, gdyż na tym etapie mogli prowadzić czysto akademicką dyskusję, ponieważ sama Primrose jeszcze na wiele zagadnień nie miała odpowiedzi wynikającego z jej doświadczenia. Wciąż się uczyła i poznawała świat alchemii, który nadal miał przed nią wiele zamkniętych drzwi, a ona musiała znaleźć do nich odpowiednie klucze. To jej jednak nie zniechęciło, wręcz przeciwnie, ale zajmowało sporo czasu.
-W bibliotece w Durham jest wiele książek, które mogą wyjaśnić te kwestie, sama z nich korzystam. - Odparła. - Przygotuję je dla ciebie i przekażę. Przy doborze składników ważne są nie tylko ich właściwości magiczne, ale również to jak dużo można ich użyć w danym talizmanie. Niektóre są bardzo silne w małej ilości, kiedy innych potrzeba dużo więcej by uzyskać pożądany efekt. Warto wtedy posługiwać się wyliczeniami alchemicznymi ale również numerologicznymi. Każdy przedmiot, każda substancja ma swój zapis numerologiczny, który pozwala nam określić jej cechy, a tym samym założyć jak się zachowa przy połączeniu z innymi składnikami.
Sięgnęła po kartkę, aby rozrysować dokładnie wzór, o którym mówiła. Wyliczyła numerologiczną cyfrę każdej substancji, a następnie podstawiła je pod wzór i zestawiła z alchemicznymi właściwościami. Przy każdym obliczeniu wskazywała co z czego wynika upewniając się, że Calder za nią nadąża i nie ma wątpliwości, które należy do razu wyjaśnić nim przejdą do dalszego etapu działania.
-Rtęć i szalej są bardzo zdradliwe - zgodziła się z czarodziejem i założyła zabłąkany lok na za ucho by zerknąć na swoje notatki. - Jeżeli nie będziemy ostrożni, możemy zaszkodzić i klient będzie miał pełne prawo do niezadowolenia.
Alchemia była sztuką niezwykle precyzyjną, z czasem kiedy zacznie przyjmować coraz trudniejsze zamówienia oraz zgłębi kolejne jej dziedziny dowie się jak bardzo precyzja jest ważna, a jedno wahanie może zniszczyć całą pracę jaką wkładali w wykonanie talizmanu.
Sięgnęła po kociołek, który ustawiła przed nimi, a pod nim zapaliła palik.
-Musimy poczekać aż kociołek osiągnie odpowiednią temperaturę, jak zobaczysz unoszące się bąbelki na powierzchni wody oznacza, że możemy działać. - Oznajmiła wlewając małą ilość źródlanej wody do środka. Sama w tym czasie wyciągnęła odpowiednie składniki: rtęć, cynę, granat oraz cis, a do tego wyciąg z szaleju. Podała Borginowi drewno cisowe oraz nożyk.
-Proszę abyś pokroił go na małe kawałki. - Nóż był bardzo ostry więc nie powinien mieć problemu z jego przygotowaniem, ona tym czasem sięgnęła po granat, który zaczęła przemywać w wodzie źródlanej, która odlała do małej miseczki. Kiedy upewnili się, że temperatura kociołka jest właściwa włożyła do środka cynę oraz rtęć i podała czarodziejowi buteleczkę z wyciągiem z szaleju.
-Trzy krople powinny wystarczyć, ale jeśli cyna nie zacznie się zbyt dobrze rozpuszczać, dodaj jeszcze jedną kroplę. Czasami może być mniej podatna, warto wtedy obserwować jej zachowanie. Powinna się płynnie rozpuszczać, a rtęć nabierać pięknego srebrzystego koloru. - Zachęciła go aby wlał wywar, a sama sięgnęła po łyżkę czekając aż rtęć i cyna się stopią. Podała Calderowi łyżkę. - Zamieszaj dokładnie aby składniki połączyły się w jedną całość i nabrały jednolitej masy. Nie powinna być całkowicie płynna, a lekko zawiesista. Jeżeli jest inaczej oznacza to, że należy zmniejszyć płomień.
Kiedy czarodziej zajmował się pilnowaniem konsystencji w kociołku ona sama opaliła granat nad płomieniem i włożyła do kamiennego moździerza. W zetknięciu z chłodem naczynia kamień zaczął pękać, wystarczyło następnie pary razy uderzyć w niego tłuczkiem aby pokruszyć na mniejsze kawałki. Odstawiła naczynie na bok. Kiedy upewniła się, że konsystencja w kociołku jest właściwa dodała pokrojony wcześniej cis. Poleciła aby dalej mieszał, a ona w tym czasie przygotowała odpowiednią formę, do której należało wlać przygotowaną przez nich substancję. Powoli srebrzysta zawiesina znalazła się w formie, a Primrose dodała do niej pokruszony granat, a gdy talizman trochę ostygł nakreśliła na nim odpowiednią runę wykonując staranne ruchy dłonią. Najmniejsze zawahanie przy jej kreśleniu mogło całą pracę zniweczyć lub sprawić, że talizman nie będzie odpowiednio działał. Spojrzała na Borgina podając mu filiżankę z herbatą wcześniej przygotowaną przez skrzaty.
-Pozostaje nam teraz czekać aż talizman osiądzie i dowiemy się czy wykonaliśmy naszą pracę właściwie i czy można talizman osadzić w odpowiednim wyrobie jubilerskim. - Sama jeszcze nie osiągnęła takich zdolności aby tworzyć biżuteryjne talizmany więc takowe wyroby zamawiała u jubilerów samej jedynie osadzając odpowiedni talizman niczym ozdobny kryształ.
-Akwamaryn nazywany jest „kamieniem odwagi” - powiedziała po chwili - Spotkałam się z teorią, że zależnie od barwy akwamarynu tak ma moc oddziaływania. Najbardziej stabilny jest ten o idealnym, błękitnym zabarwieniu. - Sięgnęła dłonią po kamienie, które leżały na stole, były te, które miały zabarwienie zielono-niebieskie oraz te z odcieniem granatu, nie brakowało również przedstawiciela tych błękitnych o masie powyżej 10 karatów. - Wobec tego, jeżeli chcemy mieć amulet, który działa w konkretnym momencie wybierzemy kamień, o jednym z mocniejszych zabarwień. Niestety, nie miałam jeszcze okazji by dokładnie sprawdzić tą teorię.
Uśmiechnęła się przepraszająco do mężczyzny, gdyż na tym etapie mogli prowadzić czysto akademicką dyskusję, ponieważ sama Primrose jeszcze na wiele zagadnień nie miała odpowiedzi wynikającego z jej doświadczenia. Wciąż się uczyła i poznawała świat alchemii, który nadal miał przed nią wiele zamkniętych drzwi, a ona musiała znaleźć do nich odpowiednie klucze. To jej jednak nie zniechęciło, wręcz przeciwnie, ale zajmowało sporo czasu.
-W bibliotece w Durham jest wiele książek, które mogą wyjaśnić te kwestie, sama z nich korzystam. - Odparła. - Przygotuję je dla ciebie i przekażę. Przy doborze składników ważne są nie tylko ich właściwości magiczne, ale również to jak dużo można ich użyć w danym talizmanie. Niektóre są bardzo silne w małej ilości, kiedy innych potrzeba dużo więcej by uzyskać pożądany efekt. Warto wtedy posługiwać się wyliczeniami alchemicznymi ale również numerologicznymi. Każdy przedmiot, każda substancja ma swój zapis numerologiczny, który pozwala nam określić jej cechy, a tym samym założyć jak się zachowa przy połączeniu z innymi składnikami.
Sięgnęła po kartkę, aby rozrysować dokładnie wzór, o którym mówiła. Wyliczyła numerologiczną cyfrę każdej substancji, a następnie podstawiła je pod wzór i zestawiła z alchemicznymi właściwościami. Przy każdym obliczeniu wskazywała co z czego wynika upewniając się, że Calder za nią nadąża i nie ma wątpliwości, które należy do razu wyjaśnić nim przejdą do dalszego etapu działania.
-Rtęć i szalej są bardzo zdradliwe - zgodziła się z czarodziejem i założyła zabłąkany lok na za ucho by zerknąć na swoje notatki. - Jeżeli nie będziemy ostrożni, możemy zaszkodzić i klient będzie miał pełne prawo do niezadowolenia.
Alchemia była sztuką niezwykle precyzyjną, z czasem kiedy zacznie przyjmować coraz trudniejsze zamówienia oraz zgłębi kolejne jej dziedziny dowie się jak bardzo precyzja jest ważna, a jedno wahanie może zniszczyć całą pracę jaką wkładali w wykonanie talizmanu.
Sięgnęła po kociołek, który ustawiła przed nimi, a pod nim zapaliła palik.
-Musimy poczekać aż kociołek osiągnie odpowiednią temperaturę, jak zobaczysz unoszące się bąbelki na powierzchni wody oznacza, że możemy działać. - Oznajmiła wlewając małą ilość źródlanej wody do środka. Sama w tym czasie wyciągnęła odpowiednie składniki: rtęć, cynę, granat oraz cis, a do tego wyciąg z szaleju. Podała Borginowi drewno cisowe oraz nożyk.
-Proszę abyś pokroił go na małe kawałki. - Nóż był bardzo ostry więc nie powinien mieć problemu z jego przygotowaniem, ona tym czasem sięgnęła po granat, który zaczęła przemywać w wodzie źródlanej, która odlała do małej miseczki. Kiedy upewnili się, że temperatura kociołka jest właściwa włożyła do środka cynę oraz rtęć i podała czarodziejowi buteleczkę z wyciągiem z szaleju.
-Trzy krople powinny wystarczyć, ale jeśli cyna nie zacznie się zbyt dobrze rozpuszczać, dodaj jeszcze jedną kroplę. Czasami może być mniej podatna, warto wtedy obserwować jej zachowanie. Powinna się płynnie rozpuszczać, a rtęć nabierać pięknego srebrzystego koloru. - Zachęciła go aby wlał wywar, a sama sięgnęła po łyżkę czekając aż rtęć i cyna się stopią. Podała Calderowi łyżkę. - Zamieszaj dokładnie aby składniki połączyły się w jedną całość i nabrały jednolitej masy. Nie powinna być całkowicie płynna, a lekko zawiesista. Jeżeli jest inaczej oznacza to, że należy zmniejszyć płomień.
Kiedy czarodziej zajmował się pilnowaniem konsystencji w kociołku ona sama opaliła granat nad płomieniem i włożyła do kamiennego moździerza. W zetknięciu z chłodem naczynia kamień zaczął pękać, wystarczyło następnie pary razy uderzyć w niego tłuczkiem aby pokruszyć na mniejsze kawałki. Odstawiła naczynie na bok. Kiedy upewniła się, że konsystencja w kociołku jest właściwa dodała pokrojony wcześniej cis. Poleciła aby dalej mieszał, a ona w tym czasie przygotowała odpowiednią formę, do której należało wlać przygotowaną przez nich substancję. Powoli srebrzysta zawiesina znalazła się w formie, a Primrose dodała do niej pokruszony granat, a gdy talizman trochę ostygł nakreśliła na nim odpowiednią runę wykonując staranne ruchy dłonią. Najmniejsze zawahanie przy jej kreśleniu mogło całą pracę zniweczyć lub sprawić, że talizman nie będzie odpowiednio działał. Spojrzała na Borgina podając mu filiżankę z herbatą wcześniej przygotowaną przez skrzaty.
-Pozostaje nam teraz czekać aż talizman osiądzie i dowiemy się czy wykonaliśmy naszą pracę właściwie i czy można talizman osadzić w odpowiednim wyrobie jubilerskim. - Sama jeszcze nie osiągnęła takich zdolności aby tworzyć biżuteryjne talizmany więc takowe wyroby zamawiała u jubilerów samej jedynie osadzając odpowiedni talizman niczym ozdobny kryształ.
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Ogrody
Szybka odpowiedź