Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Ruiny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny
Azkaban za sprawą nagromadzonej białej magii obrócił się w ruinę. Wielki wybuch odsłonił najniższe warstwy przerażającego więzienia, otwierając dostęp do niekiedy przedziwnych prastarych ruin. Wiadomym jest, że Azkaban wzniósł jeden z wielkich rodów, nie jest jednak jasne, na czym właściwie, ani też w jaki sposób. Kamienie układają się w niezwykłe wzory i są pokryte mało zrozumiałymi, symbolicznymi żłobieniami sprawiającymi wrażenie pierwotnych. Niektórzy spekulują, że są tworami dementorów, którzy z wyspy uczynili wcześniej swoje królestwo. Od wilgotnej ziemi wznosi się para, wypuszczona w powietrze ciepłem nagromadzonej silnej białej magii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.03.18 23:23, w całości zmieniany 1 raz
Nie miała pojęcia, co zaatakowało na górze Marcellę i Rię, ale z pewnością wniknęło głęboko. Anomalie wiedziały jak dostać się do najskrytszych miejsc, jak odnaleźć najlepiej ukryte obawy. Widziała, jak odsuwa się, nadal przestraszona. Zaczekała spokojnie, by później przykucnąć obok niej. To, po co sięgali, czego się podejmowali nigdy nie było proste. I pewnie nie miało już być. Ponosili straty, które nosili w sercach. I niektórzy z nich nie byli tego świadomi, jak ciężki był ich los. Spojrzała na Marcelę i pokręciła lekko głową.
- Gdy mnie podsadził usłyszałam plusk. Jak się odwróciłam, nie było go już na dole. - jej zaklęcie wniknęło w nią. Uzdrawiając - miała nadzieję. - Nie zgubicie jej z oczu. - poleciła, nie mogli sobie pozwolić, by Julia ponownie zniknęła. Szczęśliwie dla niej, posłuchali jej słów wcześniej i każda ze ścieżek została zbadana. Gdyby tego nie zrobili, znaleźliby się tutaj bez Julii. Kompletnie zawiedli. Ale nadal pozostawała przed nimi drogą. Podniosła się, podchodząc do rzeźby chłopca. Zmierzyła ją z góry na dół. - Rzeczywiście wygląda jak on. Nie skojarzyłam wtedy jego słów z tymi Bena. - przyznała szczerze przesuwając spojrzeniem po kolejnych rzeźbach. Pęknięcie wywołane ogniem zwróciło jej uwagę. Przesunęła spojrzeniem po rzeźbach, zatrzymując się na ostatnim pustym podeście. - Jednego brakuje. - mruknęła spoglądając na Brendana. Skierowała swoje kroki w tamtym kierunku. Czuła jak jej serce bije szybciej. Lewa dłoń zacisnęła się w pięść. Jednego brakowało. Czy ustawienie w kręgu ośmiu rzeźb i zapalenie im świec mogło pozwolić im przejść dalej? Płaskorzeźba na drzwiach przypominała słońce, ale równie dobrze mogła przypominać okrąg i płomienie. - Wejdę tam i spróbuję zmienić ciało w kamień. Saxio, istnieje jeszcze jakieś podobne zaklęcie Lucan? Jeśli mi się nie powodzie wspomóż mnie. - zapytała mężczyznę, znała podstawy z tym zaklęciem zetknęła się na jednych z zaklęć, zwiększało ponoć odporność. - Zapalcie świecie. Złapcie Julię. Jeśli drzwi się otworzą idźcie dalej. - wzięła wdech. Spoglądając raz jeszcze na Brendana. Nie było możliwości, żeby pozwoli by zrobił to ktokolwiek inny. Tylko oni zgodzili się oddać wszystko, tylko oni zgodzili się walczyć do ostatniej kropli krwi. A Brendan z nich dwóch miał większe doświadczenie. Jeśli cokolwiek miało się jej stać. Jeśli miała zmienić się w kamień rzeczywiście i poświęcić całkowicie. On był w stanie poprowadzić resztę dalej. A nic nie było ważniejsze, niż dotarcie do centrum anomalii. Liczyła na nich Bathilda, która czekała w Starej Chacie, sama gotowa na poświęcenie. Powoli, ostrożnie weszła na ostatni z podestów. - Saxio. - wypowiedziała, czując jak jej warga lekko drży. Skierowała różdżkę w swoją stronę. I wzięła jeszcze jeden wdech.
| rzucam Saxio na siebie, próbuję
- Gdy mnie podsadził usłyszałam plusk. Jak się odwróciłam, nie było go już na dole. - jej zaklęcie wniknęło w nią. Uzdrawiając - miała nadzieję. - Nie zgubicie jej z oczu. - poleciła, nie mogli sobie pozwolić, by Julia ponownie zniknęła. Szczęśliwie dla niej, posłuchali jej słów wcześniej i każda ze ścieżek została zbadana. Gdyby tego nie zrobili, znaleźliby się tutaj bez Julii. Kompletnie zawiedli. Ale nadal pozostawała przed nimi drogą. Podniosła się, podchodząc do rzeźby chłopca. Zmierzyła ją z góry na dół. - Rzeczywiście wygląda jak on. Nie skojarzyłam wtedy jego słów z tymi Bena. - przyznała szczerze przesuwając spojrzeniem po kolejnych rzeźbach. Pęknięcie wywołane ogniem zwróciło jej uwagę. Przesunęła spojrzeniem po rzeźbach, zatrzymując się na ostatnim pustym podeście. - Jednego brakuje. - mruknęła spoglądając na Brendana. Skierowała swoje kroki w tamtym kierunku. Czuła jak jej serce bije szybciej. Lewa dłoń zacisnęła się w pięść. Jednego brakowało. Czy ustawienie w kręgu ośmiu rzeźb i zapalenie im świec mogło pozwolić im przejść dalej? Płaskorzeźba na drzwiach przypominała słońce, ale równie dobrze mogła przypominać okrąg i płomienie. - Wejdę tam i spróbuję zmienić ciało w kamień. Saxio, istnieje jeszcze jakieś podobne zaklęcie Lucan? Jeśli mi się nie powodzie wspomóż mnie. - zapytała mężczyznę, znała podstawy z tym zaklęciem zetknęła się na jednych z zaklęć, zwiększało ponoć odporność. - Zapalcie świecie. Złapcie Julię. Jeśli drzwi się otworzą idźcie dalej. - wzięła wdech. Spoglądając raz jeszcze na Brendana. Nie było możliwości, żeby pozwoli by zrobił to ktokolwiek inny. Tylko oni zgodzili się oddać wszystko, tylko oni zgodzili się walczyć do ostatniej kropli krwi. A Brendan z nich dwóch miał większe doświadczenie. Jeśli cokolwiek miało się jej stać. Jeśli miała zmienić się w kamień rzeczywiście i poświęcić całkowicie. On był w stanie poprowadzić resztę dalej. A nic nie było ważniejsze, niż dotarcie do centrum anomalii. Liczyła na nich Bathilda, która czekała w Starej Chacie, sama gotowa na poświęcenie. Powoli, ostrożnie weszła na ostatni z podestów. - Saxio. - wypowiedziała, czując jak jej warga lekko drży. Skierowała różdżkę w swoją stronę. I wzięła jeszcze jeden wdech.
| rzucam Saxio na siebie, próbuję
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - Azkaban' :
'Anomalie - Azkaban' :
Dobrze było choć na kilka chwil skupić spojrzenie na świetlistych patronusach. Potężnym niedźwiedziu Brendana i smukłym koziorożcu Tonks, emanujących ciepłem i dobrą energią; przyniosły Marcelli i Rii siły, zdrowie, mogli odetchnąć z ulgą, pewni, że ich towarzyszki wracają do pełni sił. Były im potrzebne, silne i zdrowe, zwłaszcza w obliczu anomalii, którą czuli - Maxine także wyczuwała te wzrosty i wahania, chaotyczną sinusoidę energii anomalii, mogącej wybuchnąć w każdej chwili. Musieli się pośpieszyć.
Zaklęcie Desmond rozpaliło knot świecy stojącej przed Herewardem. Drgnęła niespokojnie, kiedy pękła jedna z rzeźb - co to mogło znaczyć? Czy zapalenie pozostałych knotów było w ogóle bezpieczne?
Zastanawiała się nad tym, gdy Marcella zgodziła się jej pomóc; maść nie przyniosła jednak żadnej ulgi, być może specyfik był nieodpowiedni, a może powinna była się rozebrać - ale tego robić nie zamierzała. - Dzięki, Marcella - mruknęła, po czym opuściła z powrotem ubranie i zacisnęła zęby. Przez tę nieuwagę i zbyt dużo przedmiotów, które chciała przy sobie mieć, nie utrzymała Julii. Zwinna jaszczurka wymknęła się z uścisku szukającej, zaczęła krążyć wokół rzeźb, jednocześnie trzymając się daleko od drzwi. Co się za nimi kryło?
Słuchała słów Justine, nie spuszczając jednak wzroku z jaszczurki, Julia nie mogła im uciec - nie teraz. Ruszyła w jej stronę, celując w nią różdżką, starając się znaleźć jak najbliżej iguany, by w razie powodzenia móc złapać dziewczynkę za rękę. Nie potrafiła rzucić tego zaklęcia, którego próbował użyć Lucan - mogła jednak spróbować zakończyć działanie czaru transmutacyjnego, jaki rzucono na Julię wcześniej. Finite incantatem, pomyślała Maxine, celując w iguanę różdżką.
Martwiła się o Justine. Jeśli uda jej się przemienić w kamień, mogła nim pozostać - będą musieli zgodnie z rozkazem ruszyć dalej, a nie chciała jej tutaj zostawiać.
podbiegam do iguany i próbuję zdjąć z niej czar transmutacyjny
Zaklęcie Desmond rozpaliło knot świecy stojącej przed Herewardem. Drgnęła niespokojnie, kiedy pękła jedna z rzeźb - co to mogło znaczyć? Czy zapalenie pozostałych knotów było w ogóle bezpieczne?
Zastanawiała się nad tym, gdy Marcella zgodziła się jej pomóc; maść nie przyniosła jednak żadnej ulgi, być może specyfik był nieodpowiedni, a może powinna była się rozebrać - ale tego robić nie zamierzała. - Dzięki, Marcella - mruknęła, po czym opuściła z powrotem ubranie i zacisnęła zęby. Przez tę nieuwagę i zbyt dużo przedmiotów, które chciała przy sobie mieć, nie utrzymała Julii. Zwinna jaszczurka wymknęła się z uścisku szukającej, zaczęła krążyć wokół rzeźb, jednocześnie trzymając się daleko od drzwi. Co się za nimi kryło?
Słuchała słów Justine, nie spuszczając jednak wzroku z jaszczurki, Julia nie mogła im uciec - nie teraz. Ruszyła w jej stronę, celując w nią różdżką, starając się znaleźć jak najbliżej iguany, by w razie powodzenia móc złapać dziewczynkę za rękę. Nie potrafiła rzucić tego zaklęcia, którego próbował użyć Lucan - mogła jednak spróbować zakończyć działanie czaru transmutacyjnego, jaki rzucono na Julię wcześniej. Finite incantatem, pomyślała Maxine, celując w iguanę różdżką.
Martwiła się o Justine. Jeśli uda jej się przemienić w kamień, mogła nim pozostać - będą musieli zgodnie z rozkazem ruszyć dalej, a nie chciała jej tutaj zostawiać.
podbiegam do iguany i próbuję zdjąć z niej czar transmutacyjny
That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?
The member 'Maxine Desmond' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
The member 'Maxine Desmond' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - Azkaban' :
'Anomalie - Azkaban' :
- Ria - powtórzył, nie odsuwając się jednak od kuzynki - wiedział, że mary mogły zabrać ją w świat koszmarów; tak jak wiedział, że nie tylko jego niedźwiedź, ale i wypity przez nią medykament, musiał pomóc jej powrócić do zdrowych zmysłów. - W porządku? - Lecz nie mieli na to czasu teraz, bez wątpienia przyjdzie im pomówić później; gonił ich czas, musieli się śpieszyć, musieli doprowadzić Julię w miejsce przeszłej i przyszłej katastrofy, niezależnie od tego, co miałoby się wydarzyć.
Ci wszyscy skamieniali ludzie zasługiwali na zapalenie ognia, znicza upamiętniającego ich życie - a jednak ten sam ogień zabierał, pęknięcie na kamieniu chłopca budziło grozę, nie przyszli tu przecież zabijać postronnych - mieli wziąć Julię do serca anomalii. Towarzyszące im początkowo poczucie zdradzało, że mogło znajdować się już niedaleko, za tymi drzwiami. Powiódł spojrzeniem za Justine, nie widział w tym szaleństwie metody - nikt nawet nie przyjrzał się drzwiom. Powinni wydostać stąd ciało Herewarda. Ciało dzieci. Ale nie mogli robić tego teraz.
- Pieprzyć to - mruknął, obchodząc rzeźby i podchodząc bliżej drzwi - deprimo - wywołał inkantację, zamierzając przedziurawić kamienne drzwi. Nie mieli czasu na zabawy w subtelności.
Ci wszyscy skamieniali ludzie zasługiwali na zapalenie ognia, znicza upamiętniającego ich życie - a jednak ten sam ogień zabierał, pęknięcie na kamieniu chłopca budziło grozę, nie przyszli tu przecież zabijać postronnych - mieli wziąć Julię do serca anomalii. Towarzyszące im początkowo poczucie zdradzało, że mogło znajdować się już niedaleko, za tymi drzwiami. Powiódł spojrzeniem za Justine, nie widział w tym szaleństwie metody - nikt nawet nie przyjrzał się drzwiom. Powinni wydostać stąd ciało Herewarda. Ciało dzieci. Ale nie mogli robić tego teraz.
- Pieprzyć to - mruknął, obchodząc rzeźby i podchodząc bliżej drzwi - deprimo - wywołał inkantację, zamierzając przedziurawić kamienne drzwi. Nie mieli czasu na zabawy w subtelności.
we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 90
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 90
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Patronus, którego dostrzegła wniknął w nią i dodał jej siły. Poczuła ciepło wewnątrz siebie, a złe myśli odpłynęły, rana na plecach zniknęła. Wszystko nie wydawało się jednak tak w porządku jak by chciała. Został w niej jakiś niewyjaśniony niepokój, uczucie niepewności ciągle jej towarzyszyło. Widziała również, że pomoc Maxine się nie udała. Nie była specjalistą od eliksirów... Najwyraźniej musiała się pomylić i nie miała pojęcia co mogłoby jej pomóc. Spojrzała jednak na blondynkę i przełknęła ślinę, przymykając oczy. Poczuła jak żołądek ściska się prawie jak pod wpływem brutalnego zań złapania. Nie był to najbardziej szczęśliwy widok, cała ta krew...
Patrzyła na to co robi właśnie Tonks i wciągnęła głęboko powietrze. To było... Po prostu przerażające. Kobieta właśnie próbowała w tak prosty sposób dać się pokonać, gdy przecież mieli zupełnie inny cel w tym miejscu. Marcella w końcu podniosła się z kolan. Wiedziała, że nie powie nic na ten temat, nie ważne jak bardzo nie pochwalała tego zachowania - Just była silnym pierwiastkiem ich drużyny, jeśli jej zabraknie to wykonanie zadania może być naprawdę narażone. Co ona jednak mogła? Zupełnie nic, czuła nadal wewnątrz siebie, że jej zdanie nie ma większego znaczenia.
Zrobiła kilka kroków w stronę drzwi i wycelowała różdżką w ich stronę.
- Carpiene. - rzuciła, na wszelki wypadek. Iguana trzymała się daleko od nich, więc należało sprawdzić czy ten trop jest poprawny.
Patrzyła na to co robi właśnie Tonks i wciągnęła głęboko powietrze. To było... Po prostu przerażające. Kobieta właśnie próbowała w tak prosty sposób dać się pokonać, gdy przecież mieli zupełnie inny cel w tym miejscu. Marcella w końcu podniosła się z kolan. Wiedziała, że nie powie nic na ten temat, nie ważne jak bardzo nie pochwalała tego zachowania - Just była silnym pierwiastkiem ich drużyny, jeśli jej zabraknie to wykonanie zadania może być naprawdę narażone. Co ona jednak mogła? Zupełnie nic, czuła nadal wewnątrz siebie, że jej zdanie nie ma większego znaczenia.
Zrobiła kilka kroków w stronę drzwi i wycelowała różdżką w ich stronę.
- Carpiene. - rzuciła, na wszelki wypadek. Iguana trzymała się daleko od nich, więc należało sprawdzić czy ten trop jest poprawny.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Zaklęcie ponownie okazało się fiaskiem. Lucan przez krótką chwilę zacisnął pięść, czując własną bezsilność. Musiał uspokoić myśli, skupić się - ale nie było to łatwe, gdy wokół tyle się działo. Wciąż miał w pamięci koszmar z ognistej jamy, a teraz jeszcze na dodatek znaleźli coś, co prawdopodobnie było ciałem Bartiusa. Istniała także możliwość, że kolejna osoba z ich grupy będzie musiała się poświęcić. Na pytanie Justine, Lucan początkowo spojrzał na nią odrobinę spode łba. Nie chciał mieć jej na sumieniu.
- Jest duro - podsunął. To niemalże było zaklęcie wprost idealne na tę okazję. Zamieniało ciało drugiego czarodzieja w kamień. Niemal jakby czekało na właśnie taki moment. Jednakże kiedy wysiłki Justine zawiodły, Abbott nie podjął się użycia zaklęcia, o którym wspomniał - Może poczekajmy chwilę zanim wszyscy od razu się poświęcimy na próżno. Najpierw odczaruję Julię, może ona będzie wiedziała coś więcej o tym miejscu - w jego słowach zabrzmiała gorycz spowodowana ilością masakry, którą już dziś widział. Nigdy wcześniej nie był wystawiony na tak potworne widoki - nawet Stonehenge czy niezbyt udana misja w Kolegium Uniwersyteckim się nie umywały.
Mężczyzna postąpił kilka kroków, podążając za Maxine. Jej zaklęcie również się nie powiodło, dlatego Lucan kucnął obok, chcąc zachęcić iguanę by po odczarowaniu do niego podeszła. - Reparifarge - powiedział w skupieniu.
| Próbuję odczarować iguanę
- Jest duro - podsunął. To niemalże było zaklęcie wprost idealne na tę okazję. Zamieniało ciało drugiego czarodzieja w kamień. Niemal jakby czekało na właśnie taki moment. Jednakże kiedy wysiłki Justine zawiodły, Abbott nie podjął się użycia zaklęcia, o którym wspomniał - Może poczekajmy chwilę zanim wszyscy od razu się poświęcimy na próżno. Najpierw odczaruję Julię, może ona będzie wiedziała coś więcej o tym miejscu - w jego słowach zabrzmiała gorycz spowodowana ilością masakry, którą już dziś widział. Nigdy wcześniej nie był wystawiony na tak potworne widoki - nawet Stonehenge czy niezbyt udana misja w Kolegium Uniwersyteckim się nie umywały.
Mężczyzna postąpił kilka kroków, podążając za Maxine. Jej zaklęcie również się nie powiodło, dlatego Lucan kucnął obok, chcąc zachęcić iguanę by po odczarowaniu do niego podeszła. - Reparifarge - powiedział w skupieniu.
| Próbuję odczarować iguanę
We carry on through the stormTired soldiers in this war
Remember what we're fighting for
Remember what we're fighting for
Lucan Abbott
Zawód : Znawca prawa, pracownik Służb Administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
If you can't fly, run
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
If you can't run, walk
If you can't walk, crawl!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Lucan Abbott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 4
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 4
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Znaleźli się w kolejnym miejscu, które wymagało od nich rozwiązania związanej z nim zagadki, aby mogli ruszyć dalej. Rozumiał chęć poświęcenia Justine, aby znaleźć się na pustym miejscu w celu stania się ósmą rzeźbą. pełen wyrozumiałości był dla próby siłowego rozwiązania problemu przez Brendana. Utorowanie sobie drogi nie było niczym zdrożnym, jeśli tylko nie poniosą z tego tytułu żadnych konsekwencji. Jednak chyba wszyscy dokładnie czuli siłę anomalii – magia dziko wibrowała w powietrzu, jakby miała zaraz eksplodować, lecz ostatecznie coś ją powstrzymywało. Może to skamieniałe postacie utrzymywały energię w ryzach? Pęknięcie na jednej z rzeźb było alarmujące. Właściwie wszystko w tym przeklętym miejscu było alarmujące, od kiedy udało im się przedostać do cholernego Azkabanu.
Przetarł oczy i usta dłonią, chcąc jak najszybciej pozbyć się resztek krwawej mazi. Klejące się włosy zaczesał do tyłu, próbując wpaść na jakikolwiek pomysł, aby przydać się reszcie grupy. Wszelkie dolegliwości musiał odsunąć na bok, po prostu o nich zapomnieć. Najważniejsze, że rana po obciętym uchu zasklepiła się w miarę możliwości i nie była dotkliwa już tak, jak na samym początku.
Musiał się skupić. Przymknął oczy i wziął jeden głębszy wdech, po czym znów uniósł różdżkę, licząc na to, że tym razem magia jednak go nie zawiedzie i uda mu się rzucić poprawnie zaklęcie. To było dla niego cholernie ważne, aby nie być kulą u nogi. Musieli przeć do przodu i ukończyć zadanie, doprowadzając Julię do celu. Bała się drzwi najbardziej, dlatego to tam powinni ruszyć. Ale najpierw powinni się wzmocnić.
– Magicus Extremos.
Przetarł oczy i usta dłonią, chcąc jak najszybciej pozbyć się resztek krwawej mazi. Klejące się włosy zaczesał do tyłu, próbując wpaść na jakikolwiek pomysł, aby przydać się reszcie grupy. Wszelkie dolegliwości musiał odsunąć na bok, po prostu o nich zapomnieć. Najważniejsze, że rana po obciętym uchu zasklepiła się w miarę możliwości i nie była dotkliwa już tak, jak na samym początku.
Musiał się skupić. Przymknął oczy i wziął jeden głębszy wdech, po czym znów uniósł różdżkę, licząc na to, że tym razem magia jednak go nie zawiedzie i uda mu się rzucić poprawnie zaklęcie. To było dla niego cholernie ważne, aby nie być kulą u nogi. Musieli przeć do przodu i ukończyć zadanie, doprowadzając Julię do celu. Bała się drzwi najbardziej, dlatego to tam powinni ruszyć. Ale najpierw powinni się wzmocnić.
– Magicus Extremos.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'Anomalie - Azkaban' :
Ria dość długo nie mogła dojść do siebie - tak jej się wydawało. Odnosiła wrażenie, że koszmar wywołany czarną magią trwał w nieskończoność, raniąc oraz krzywdząc coraz głębiej duszę rudowłosej. Wtem ciepłe, jasne światło otuliło przestraszone serce oraz rozdygotane nerwy; kobietę zalał błogi spokój, nieporównywalny do niczego innego. Poczuła, jak wszelkie rany leczą się, jak przerażające wizje rozpływają się pod naporem najczystszej z mocy. Przymknęła na chwilę powieki, żeby na koniec doratować się jeszcze zabranym ze sobą medykamentem. Wtedy Weasley poczuła się już dobrze, nawet więcej niż dobrze - w pełni sił. Odetchnęła z ulgą i pokiwała głową na pytanie Brendana. Nie mieli teraz czasu na rozmowy, wyjaśnienia i zapewnienia, musieli próbować coś zdziałać. Zwłaszcza, że Julia pod postacią iguany bardzo chciała uciec. Przed tajemniczymi drzwiami, jak pokrótce Rhiannon zdołała się zorientować.
Widok szalonej Just stającej na podium wzbudził w niej niepokój, tak samo jak pękające ramię kamiennej figury. Niestety nie znała się na transmutacji, nie mogła w tym pomóc, ale mogła iść w ślad za panem Rineheartem i spróbować na przyszłość wzmocnić wszystkich tu obecnych. Niewiele, aczkolwiek zawsze to jakaś pomoc, choćby drobna. - Magicus extremos - wypowiedziała więc, na wszelki wypadek podchodząc jednak bliżej uciekającej dziewczynki, żeby móc w razie czego pomóc w jej złapaniu. Na razie wolała zostawić to reszcie, ponieważ co za dużo, to niezdrowo.
Widok szalonej Just stającej na podium wzbudził w niej niepokój, tak samo jak pękające ramię kamiennej figury. Niestety nie znała się na transmutacji, nie mogła w tym pomóc, ale mogła iść w ślad za panem Rineheartem i spróbować na przyszłość wzmocnić wszystkich tu obecnych. Niewiele, aczkolwiek zawsze to jakaś pomoc, choćby drobna. - Magicus extremos - wypowiedziała więc, na wszelki wypadek podchodząc jednak bliżej uciekającej dziewczynki, żeby móc w razie czego pomóc w jej złapaniu. Na razie wolała zostawić to reszcie, ponieważ co za dużo, to niezdrowo.
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Ruiny
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda