Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Wybrzeże
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wybrzeże
Nad nadmorskim brzegiem zachwyca nade wszystko krajobraz, słońce, gdy zachodzi, mieni się w czarnej morskiej wodzie feerią barw pomimo porywistego wiatru. Wody wokół jednak nie są bezpieczne, oprócz bogatych ławic śledzi i makreli, zamieszkują je też płaszczki, zdarzają się niekiedy zagubione kałamarnice i samotne skorpeny. Nad wodą można czasem zaobserwować wynurzające się ogony morskich węży. Biała magia uformowana w błędne ogniki, które topią się w wodzie nadaje temu miejscu wyjątkowej atmosfery. Wybrzeże jest nierówne, piaski gdzieniegdzie formują się w wydmy, pomiędzy którymi częściowo ukryta jest przysypana piachem wąska szczelina. Wypełniona jest wilgotnym, mokrym piachem, ale w ciepłe dni piach się usypuje głębiej, a każdy śmiałek, który w nią wejdzie może utknąć.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.09.22 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Po raz kolejny czas wydawał się dziwnie nieprzewidywalny, ściśnięty do granic możliwości w skumulowanym chaosie wydarzeń. Deirdre nie do końca potrafiła zrozumieć, co wydarzyło się najpierw. Potworny ból ręki, czarne, smoliste żyły, wybrzuszające się na dłoni, słabość - czy może wybuch, niweczący ich wszystkie starania, mające na celu wykorzystanie Crispina do otworzenia drzwi. Czuła, że jej zaklęcie się powiodło, łącząc jej wolę z tą Russella, ale zanim zdołała zebrać myśli, znajdowała się dużo dalej. W powietrzu, frunąc w dół, nie wiedząc dokładnie co się stało, mogąc jedynie przepuszczać, że to wybuch anomalii zepchnął ich z podestu prosto w przepaść.
Miała nieco szczęścia, i prawie od razu - choć wydawało się jej, że trwało to wiekami, nieznośnymi latami całkowitego przerażenia - uderzyła w stabilne podłoże. Jęknęła głośno, ból obezwładnił ją ponownie, słabość wywołana zaklęciem tylko pogłębiła złe samopoczucie, a każdy ruch ręki wywoływał kolejny jego paroksyzm. Spróbowała jednak unieść się na tyle, by móc rozejrzeć się wokół, wyjrzeć za granice podłoża, by dostrzec gdzie znajdowała się reszta Śmierciożerców - lub jakiekolwiek istotne znaki, mogące pomóc jej w powrocie na górę i odnalezieniu się w sytuacji. Upewniła się też, że przerzucona na krzyż przez ramię torba ciągle pozostawała przy jej boku.
| różdżka, spostrzegawczość
Miała nieco szczęścia, i prawie od razu - choć wydawało się jej, że trwało to wiekami, nieznośnymi latami całkowitego przerażenia - uderzyła w stabilne podłoże. Jęknęła głośno, ból obezwładnił ją ponownie, słabość wywołana zaklęciem tylko pogłębiła złe samopoczucie, a każdy ruch ręki wywoływał kolejny jego paroksyzm. Spróbowała jednak unieść się na tyle, by móc rozejrzeć się wokół, wyjrzeć za granice podłoża, by dostrzec gdzie znajdowała się reszta Śmierciożerców - lub jakiekolwiek istotne znaki, mogące pomóc jej w powrocie na górę i odnalezieniu się w sytuacji. Upewniła się też, że przerzucona na krzyż przez ramię torba ciągle pozostawała przy jej boku.
| różdżka, spostrzegawczość
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k10' : 5
--------------------------------
#2 'k100' : 79
#1 'k10' : 5
--------------------------------
#2 'k100' : 79
Czekolada była prawdziwym błogosławieństwem. Ten eliksir również. Nie miał pojęcia, co to był za wywar, ale nie miało to znaczenia. Obie rzeczy pomogły mu niewymiernie, ciało przestało drżeć z niepokoju, spojrzał na ich obecną sytuację z nieco większym optymizmem. Śmierciożercy dostali się do Azkabanu? Dostali. Prześlizgnęli się jakoś pod okiem dementorów? A i owszem! pozostało więc tylko postarać się jeszcze trochę, a na pewno uda im się stąd również wydostać.
Już po chwili musiał jednak zapomnieć o swoim optymizmie. Podejrzewał że to sprawka nieposłusznej różdżki. Ten wybuch, znaczy się. Nie miał pojęcia o anomalii, więc całą winę zrzucił właśnie na ten bezczelny kawałek drewna. Huk sprawił, że zaczęło mu dzwonić w uszach. Swobodny lot był niemal przyjemny - gdyby Craig nie wiedział, co czeka w dole. Już widział, jak ku wirowi leci jedno ciało. Nie chciał, by jego było kolejne.
Upadek wydusił mu powietrze z płuc. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że wylądował prawie całym ciałem na kładce. Szybko, niemal panicznie, podciągając się na rękach, przesunął się pod ścianę. Serce waliło mu jak młot, po raz kolejny napędzane adrenaliną. Strach, który go ogarnął, był tym większy, że nie dostrzegł żadnego ze śmierciożerców na kładce obok siebie. Przerażony umysł podsunął mu niewesołą myśl - któreś na pewno wpadło do wiru.
Na Salazara, żeby to nie była prawda.
Na kolanach podczołgał się do krawędzi, zerkając w wodę. Dopiero potem pomyślał o tym, by spojrzeć w górę, mając nadzieję, że jednak dostrzeże znajomą twarz na którymś z wyższych pięter.
różdżka | spostrzegawczość?
Już po chwili musiał jednak zapomnieć o swoim optymizmie. Podejrzewał że to sprawka nieposłusznej różdżki. Ten wybuch, znaczy się. Nie miał pojęcia o anomalii, więc całą winę zrzucił właśnie na ten bezczelny kawałek drewna. Huk sprawił, że zaczęło mu dzwonić w uszach. Swobodny lot był niemal przyjemny - gdyby Craig nie wiedział, co czeka w dole. Już widział, jak ku wirowi leci jedno ciało. Nie chciał, by jego było kolejne.
Upadek wydusił mu powietrze z płuc. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że wylądował prawie całym ciałem na kładce. Szybko, niemal panicznie, podciągając się na rękach, przesunął się pod ścianę. Serce waliło mu jak młot, po raz kolejny napędzane adrenaliną. Strach, który go ogarnął, był tym większy, że nie dostrzegł żadnego ze śmierciożerców na kładce obok siebie. Przerażony umysł podsunął mu niewesołą myśl - któreś na pewno wpadło do wiru.
Na Salazara, żeby to nie była prawda.
Na kolanach podczołgał się do krawędzi, zerkając w wodę. Dopiero potem pomyślał o tym, by spojrzeć w górę, mając nadzieję, że jednak dostrzeże znajomą twarz na którymś z wyższych pięter.
różdżka | spostrzegawczość?
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k10' : 8
--------------------------------
#2 'k100' : 27
#1 'k10' : 8
--------------------------------
#2 'k100' : 27
Nie zdążył nawet zrozumieć, co się działo, gdy potężna siła odrzuciła go w tył i mógł jedynie czuć jak siła grawitacji nieubłaganie ciągnęła go w dół. Czy to miał być koniec? Beznadziejny i jeśli tak, to z zaświatów przyjdzie nawiedzać Burke'a i nie da mu spokoju ani na chwilę. Szybko jednak boleśnie przekonał się, że jeszcze miał zostać wśród żywych, chociaż odrobinę dłużej. Ból ponownie rozognił się, jednak Morgoth nie mógł się na nim skupić, bo nogi wciąż ciągnęły go w dół krawędzi, na której się znajdował. Musiał się podciągnąć i nie pozwolić, by to wszystko zakończyło się tak beznadziejnie. W tym całym ferworze nie zdążył zorientować się, gdzie była reszta.
|1. obie ręce? 2. do mnie moja różdżko!
|1. obie ręce? 2. do mnie moja różdżko!
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'k10' : 10
#1 'k100' : 69
--------------------------------
#2 'k10' : 10
Najpierw przekonałem się, że chyba nie mam omamów. Nawet pomimo całkowitego zignorowania mojego pytania przez pozostałych. Gwiazda okazała się różdżką, a na górze poruszył się kształt. To brzmiało lepiej niż niezidentyfikowane światełko. Potem za kratą pojawiła się Sigrun. To miłe, że było z nią nieźle. Mój imperius zadziałał, podobnie jak Deirdre, jak i wszystkie pozostałe zaklęcia. A następnie był wybuch. Nazwiska na B coś musiały w sobie mieć. Choć naprawdę wolałbym, żeby Craig nie szedł w ślady Alana. Nie po to hp znaleźliśmy, żeby teraz zabił i siebie i nas. Po chwili leciałem w przepaść i próbowałem się czegoś złapać. Zatrzymałem się wreszcie na którymś z niższych pięter przekładając w myślach Burke’a. Zanim jednak zdołałem się podciągnąć czy zasadniczo zrobić cokolwiek, zmaterializował się przede mną kruk. Przemówił czyimś głosem, ale nie miałem czasu specjalnie się nad tym zastanawiać. To musiał być ktoś od Tristana, kto inny wiedziałby o poszukiwaniach Bagmana? Rosier, jedno trzeba ci przyznać, wyczucie czasu masz ujmujące. Zacisnąłem dłoń na różdżce, a potem przełożyłem ją w zęby, by złapać się dwoma rękami i spróbować podciągnąć. Jestem stanowczo za stary na dyndanie nad przepaścią.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k10' : 8
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k10' : 8
Wszyscy Śmierciożercy bez trudu mogli się zobaczyć. Wszyscy Śmierciożercy mogli ujrzeć również to samo wokół siebie - niezmienne, metalowe ścieżki prowadzące wzdłuż ścian zewnętrznych więzienia. Wszyscy mogli również dostrzec, że na każdej ze ścian znajduje się przejście w tym samym miejscu, jedno nad drugim - strzeżone kratami. Gdyby udali się do któregokolwiek z nich wyglądałoby identycznie, jak to, z którego spadli. Dla wszystkich śmierciożerców poza Ignotusem przejście strzeżone kratami znajdowało się po lewej stronie, dla Ignotusa znajdowało się po prawej — a także gdzieniegdzie ciemne wnęki, które mogły świadczyć o przejściu podobnym do tego, przez które Śmierciożercy wychodzili z korytarza. Torba Deirdre spoczywała na swoim miejscu, nic nie wskazywało również, by jej zawartość uległa zniszczeniu. Podobnie to, co posiadał przy sobie Ignotus, choć rozwalone kanapki wyglądały wyjątkowo nieapetycznie. Zarówno jemu, jak i Morgothowi udało się wciągnąć na podest, Burke również podciągnął się i znalazł w całości na platformie. Po lewej stronie, kilka jardów od trójki Śmierciożerców i kilkanaście od Mulcibera znajdowały się schody. Wszyscy zachowali swoje różdżki, a świetlisty kruk pozostał na swoim miejscu jeszcze przez chwilę, z każdą upływającą sekundą zaczął blednąć, a jego moc słabnąć.
| Na odpis macie czas do śr. g.20:00
Możecie w tej turze się przemieszczać i czarować lub wykonywać inną akcję z użyciem kości. Nie musicie rzucać na spostrzegawczość.
- Pula życia:
- Ignotus: 222/232;
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym; stłuczenia (-10)
Deirdre: 158/205;
osłabienie (-7); zatrucie (-20); stłuczenia-ramię(-10)
Morgoth: 97/170; Kara: -20
stłuczenia (-40); cm (-30); psychiczne
Craig: 121/226 (-20) - dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-10 cięte) - zakażenie; stłuczenia (-15); psychiczne;
- Punkty poczytalności:
- Ignotus: 58/105
Deirdre: 68/110
Morgoth: 73/105
Craig: 50/100 (czekolada +10)
| Na odpis macie czas do śr. g.20:00
Możecie w tej turze się przemieszczać i czarować lub wykonywać inną akcję z użyciem kości. Nie musicie rzucać na spostrzegawczość.
Wszystkim udało się przeżyć pechowy ciąg wydarzeń - z ulgą zauważyła na kolejnych piętrach pozostałych śmierciożerców. Ciągle mieli szansę działać dalej, być może we wzmocnionym gronie. Spojrzała w górę. - Russell, schodź w dół, idź ostrożnie aż dołączysz do mnie - krzyknęła najgłośniej jak potrafiła, mając nadzieję, że Crispin ją usłyszy; być może, zgodnie z tym co mówił Craig, gdzieś obok znajdowała się także Rokwood. Deirdre wstała z ziemi i ostrożnie, pomimo bólu, ruszyła w stronę schodów, by dotrzeć do reszty.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Widok poruszających się sylwetek i fakt, że nie byli to dementorzy a jego sprzymierzeńcy, sprawił, że Craigowi spadł kamień z serca. Jakkolwiek nie darzył żadnego z nich nadmierną sympatią, miał do nich szacunek i przede wszystkim - był im dłużny za fakt, że wdarli się do Azkabanu i go odnaleźli. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie był to czyn popełniony z ich własnej woli a raczej rozkaz Czarnego Pana... ale to w tym momencie liczyło się zdecydowanie najmniej.
Craig obejrzał się uważniej po kładce, a potem powoli ruszył przed siebie, ku schodom, by dołączyć do innych na górze. Zastanawiał się, czy powinien coś powiedzieć, gdy już ponownie będą w jednym miejscu całą grupą. Przeprosić za ten wybuch? Nie miał jednak pojęcia, co dokładnie go spowodowało.
- Co to.. właściwie było? - mruknął do siebie, przeklinając w myślach nieposłuszną różdżkę.
Craig obejrzał się uważniej po kładce, a potem powoli ruszył przed siebie, ku schodom, by dołączyć do innych na górze. Zastanawiał się, czy powinien coś powiedzieć, gdy już ponownie będą w jednym miejscu całą grupą. Przeprosić za ten wybuch? Nie miał jednak pojęcia, co dokładnie go spowodowało.
- Co to.. właściwie było? - mruknął do siebie, przeklinając w myślach nieposłuszną różdżkę.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ściskał różdżkę z całej siły w dłoni, gdy już udało mu się nie spaść i tym samym wdrapać na jedno z pięter. Gdzieś obok znajdował się Mulciber, do którego należało dołączyć i sprawdzić czy nie potrzebował pomocy, ale Morgoth mógł zauważyć, że przynajmniej starszy Śmierciożerca również nie stracił swojej magicznej broni ani życia. Sam nie był w najlepszym stanie, ale nie zamierzał na to narzekać. Póki co jeszcze się poruszał, ale przez wybuch anomalii po zaklęciu Burke'a, stracili z oczu Russella, a powrót na górę nie był zdecydowanie tym o czym marzył. Jeszcze przez moment obserwował swoją różdżkę, próbując się dopatrzyć jakichkolwiek zniszczeń, ale nic podobnego nie zarejestrował. Zamiast tego ruszył w kierunku Ingotusa. Gdy tylko stanął obok niego, przypomniał sobie o słowach o świetle i jeszcze raz wzniósł oczy w tamtym kierunku jakby sprawdzając czy wciąż tam jest. Nie odezwał się, czekając na decyzję najstarszego z nich.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Udało mi się wciągnąć na podest, gdzie wyjąłem różdżkę z ust. Spojrzałem na blednącego patronusa, którego kształt (bo nie kolor) przypominał Cassandrę. Myśl, że nie widziała mojej śmierci napawała mnie większym spokojem. Oczywiście, mogła mnie oszukać, znowu, ale wątpiłem, by w tej kwestii chciała coś przede mną ukrywać. To przeszłość stanowiła problem, nie przyszłość.
- Musimy iść na dół, znajduje się tam coś w rodzaju kotwicy, co pozwoli opanować anomalię. Tristan znalazł Bagmana, wygląda na to, że żeby stąd wyjść musimy zapanować nad anomalią. Notatka ze szczegółami była nieczytelna - zdałem im relację z krótkiej wizyty świetlistego kruka, a potem ruszyłem schodami w dół prowadząc całą ekspedycję. Jeżeli będziemy musieli kogoś poświęcić, lepiej, żeby Russel zdążył do nas dołączyć. Wahałem się przez chwilę, ile informacji powinienm im jeszcze przekazać.
- W wiadomości było coś o tyglu i poświęceniu, nic więcej. W celi w rogu będzie właz, musimy tam zejść - nie podobało mi się schodzenie w dół, niżej, w mroczniejsze części Azkabanu. Ale musieliśmy zrobić wszystko, by wypełnić misję, a jej nieodłącznym elementem było opuszczenie twierdzy. To więcej niż mieliśmy jeszcze chwilę wcześniej.
- Musimy iść na dół, znajduje się tam coś w rodzaju kotwicy, co pozwoli opanować anomalię. Tristan znalazł Bagmana, wygląda na to, że żeby stąd wyjść musimy zapanować nad anomalią. Notatka ze szczegółami była nieczytelna - zdałem im relację z krótkiej wizyty świetlistego kruka, a potem ruszyłem schodami w dół prowadząc całą ekspedycję. Jeżeli będziemy musieli kogoś poświęcić, lepiej, żeby Russel zdążył do nas dołączyć. Wahałem się przez chwilę, ile informacji powinienm im jeszcze przekazać.
- W wiadomości było coś o tyglu i poświęceniu, nic więcej. W celi w rogu będzie właz, musimy tam zejść - nie podobało mi się schodzenie w dół, niżej, w mroczniejsze części Azkabanu. Ale musieliśmy zrobić wszystko, by wypełnić misję, a jej nieodłącznym elementem było opuszczenie twierdzy. To więcej niż mieliśmy jeszcze chwilę wcześniej.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Dźwięk głosu Deirdre rozniósł się w górę i w dół po ścianach Azkabanu. Nie wiadomo jednak jak daleko dotarł i czy Russel ją usłyszał. Craig ruszył schodami w górę i dotarł do Ignotusa, Tsagairt i Morgotha, który spoglądając w górę mógł ujrzeć błyszczącą jasnym światłem różdżkę ponad ich głowami. Była poza ich zasięgiem, o ile nie zamierzali się po nią wrócić. Świetlisty kruk Alexandra, który przekazał Mulciberowi wiadomość od Tristana rozpłynął się w powietrzu. Nie było po nim śladu. Śmierciożerca poprowadził całą grupę w dół.
| Kontynuujecie wątek tutaj.
| Kontynuujecie wątek tutaj.
221/236
W najgorszych koszmarach nie śnił jej się pobyt w Azkabanie, a teraz pojawiła się tutaj z własnej woli. Po przekroczeniu przejścia przebudzonego mocą patronusów, Jessa i reszta grupy znalazła się w ciemnym korytarzu, który na pierwszy rzut oka ciągnął się w nieskończoność. Rudowłosa upewniła się, że cały ekwipunek ma przy sobie, a pozostali członkowie misji nie odnieśli żadnych poważnych obrażeń podczas ostatnich podrygów anomalii w Zakazanym Lesie. Sama odczuwała drobne mrowienie, lecz osłabienie to było chwilowe, a przynajmniej taką miała nadzieję.
Rozglądała się uważnie, badając wzrokiem pomieszczenie na tyle, na ile potrafiła cokolwiek dostrzec – rozważała wyczarowanie światełka na końcu różdżki, lecz szybko oceniła to jako ryzyko. Gdyby coś czaiło się w oddali, dostrzegłoby ich prędzej. Wytężyła także słuch, pragnąc dosłyszeć wszelkie nienaturalne dźwięki i hałasy, lecz Azkaban sam w sobie pozostawał dla niej przecież nienaturalny.
Zmysły mogły ją zwieść, dlatego zdecydowała się sięgnąć po magię. Wypatrzenie pułapek i wyczucie obecności nieprzyjaznych istot było w tej chwili ich priorytetem.
- Carpiene – inkantacja spłynęła z jej ust cicho, lecz pewnie, a Diggory liczyła na szybkie rozwianie swoich wątpliwości.
| Przy sobie: różdżka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, bransoleta z włosem syreny, zaczarowana torba, a w niej miotła bez bonusu i wszystkie eliksiry z ekwipunku (wymienione poniżej), tabliczka czekolady i jabłko.
W najgorszych koszmarach nie śnił jej się pobyt w Azkabanie, a teraz pojawiła się tutaj z własnej woli. Po przekroczeniu przejścia przebudzonego mocą patronusów, Jessa i reszta grupy znalazła się w ciemnym korytarzu, który na pierwszy rzut oka ciągnął się w nieskończoność. Rudowłosa upewniła się, że cały ekwipunek ma przy sobie, a pozostali członkowie misji nie odnieśli żadnych poważnych obrażeń podczas ostatnich podrygów anomalii w Zakazanym Lesie. Sama odczuwała drobne mrowienie, lecz osłabienie to było chwilowe, a przynajmniej taką miała nadzieję.
Rozglądała się uważnie, badając wzrokiem pomieszczenie na tyle, na ile potrafiła cokolwiek dostrzec – rozważała wyczarowanie światełka na końcu różdżki, lecz szybko oceniła to jako ryzyko. Gdyby coś czaiło się w oddali, dostrzegłoby ich prędzej. Wytężyła także słuch, pragnąc dosłyszeć wszelkie nienaturalne dźwięki i hałasy, lecz Azkaban sam w sobie pozostawał dla niej przecież nienaturalny.
Zmysły mogły ją zwieść, dlatego zdecydowała się sięgnąć po magię. Wypatrzenie pułapek i wyczucie obecności nieprzyjaznych istot było w tej chwili ich priorytetem.
- Carpiene – inkantacja spłynęła z jej ust cicho, lecz pewnie, a Diggory liczyła na szybkie rozwianie swoich wątpliwości.
| Przy sobie: różdżka, pazur gryfa zatopiony w bursztynie, bransoleta z włosem syreny, zaczarowana torba, a w niej miotła bez bonusu i wszystkie eliksiry z ekwipunku (wymienione poniżej), tabliczka czekolady i jabłko.
- Eliksiry:
- - Eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 20)
- Eliksir kociego kroku (5 porcji, stat. 15) (? - 5 oczek)
- Eliksir kociego kroku (2 porcje, stat. 20, 117 oczek)
- Eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 20)
- Antidotum podstawowe (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir giętkiej mowy (1 porcja, stat. 10)
- Czuwający strażnik (1 porcja, stat. 20)
- Marynowana narośl ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 23)
- Wężowe usta (1 porcja, stat. 23, moc = 113)
- Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 23, moc = 117)
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 10, moc +5)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcje, stat. 23)
- Auxilik (1 porcja, stat. 0)
- Felix Felicis (1 porcja, stat. 22, data warzenia - 18.08)
- Wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu (1 porcja, stat. 28, 124 oczka)
- Kameleon (1 porcja, stat. 28, 119 oczek)
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Wybrzeże
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda