Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Źródło
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Źródło
Wyspa Azkabanu przeszła ostatnim czasem wiele, od wybuchu anomalii i opanowaniu ją przez złe czarnoksięskie moce aż do ostatecznego oczyszczenia tego miejsca białą magią Zakonu Feniksa. Nierówności terenu popękały, w wielu miejscach wypuszczając strumienie jasnej, mieniącej się wody ocenianej przez czarodziejów nie tylko jako zdatną do picia: białe moce, które w całości przeniknęły w ziemię Azkabanu, nadały jej leczniczych właściwości. Przywraca siły, usuwa zatrucia, przyśpiesza gojenie się ran. Najzdrowsza jest woda spływająca bezpośrednio ze skał - te, które połączą się z gruntem i rzekami uciekają do obmywającego wyspę morza przeważnie są już zanieczyszczone. Zdobycie jej wymaga zanurzenia się w rzece i podpłynięcia pod niewielki wodospad lub wspięcia się na wyboiste skały. W pobliżu największego ze źródeł pojawia się dużo ptaków, a w powietrzu błądzą cząstki białej magii przypominające ogromne świetliki; przeważnie w okolicy jest cicho i spokojnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 16.07.19 20:07, w całości zmieniany 3 razy
Siarczyście zaklęła w duchu, kiedy znów nie zdołała wyczarować patronusa. Wszechogarniające przygnębienie mające źródło w obecności dementora podpowiadało, że jest zwyczajnie nieudolna i przez własną niemoc zostanie tu na zawsze. Nie myśleć o tym w kategoriach własnego braku umiejętności, bo wyczarowywała przecież już patronusa, lecz w rzeczywistości miało to miejsce w innych warunkach - gdzieś gdzie była bezpieczna, spokojna, zdrowa. Najbardziej winiła cudzą różdżkę i wmawiała sobie w duchu, że gdyby miała własną, to wszystko wyglądałoby inaczej; ta źle leżała jej w dłoni i Sigrun nie czuła, aby była jej posłuszna. Odmawiała współpracy przy każdej próbie zaklęcia. Kiedy rozjarzyła się oślepiającym blaskiem, miała złe przeczucia, lecz po chwili poczuła się nieco lżej na duchu, bardziej pewnie.
Wszyscy znaleźli się na korytarzu, a Ignotus zamknął drzwi z wciąż tkwiącym po drugiej stronie kluczem - chciała już powiedzieć, by go zabrał, lecz wnet wybuch rzucił ją na ziemię. Upadła na lewą rękę, a ponieważ chciała się nań wesprzeć i zamortyzować upadek, poczuła ból w nadgarstku. Nie ustąpił po chwili, czuła go, kiedy dźwignęła się na nogi.
Idąc za Deirdre podeszła do najbliższej celi, gdzie znajdował się więzień inny, niż ten, na którego rzucał zaklęcie Craig. Nie zdecydowała się znów spróbować rzucić zaklęcie patronusa, to było trudne zaklęcie i zamierzała się przed nim wzmocnić, lecz najpierw - spróbować uczynić to z całą ich grupą. - Magicus Extremos - powiedziała, mając nadzieję, że tym razem różdżka okaże jej posłuszeństwo. Następnie wycelowała ją w znajdującego się za kratami więźnia - Malesuritio.
Wszyscy znaleźli się na korytarzu, a Ignotus zamknął drzwi z wciąż tkwiącym po drugiej stronie kluczem - chciała już powiedzieć, by go zabrał, lecz wnet wybuch rzucił ją na ziemię. Upadła na lewą rękę, a ponieważ chciała się nań wesprzeć i zamortyzować upadek, poczuła ból w nadgarstku. Nie ustąpił po chwili, czuła go, kiedy dźwignęła się na nogi.
Idąc za Deirdre podeszła do najbliższej celi, gdzie znajdował się więzień inny, niż ten, na którego rzucał zaklęcie Craig. Nie zdecydowała się znów spróbować rzucić zaklęcie patronusa, to było trudne zaklęcie i zamierzała się przed nim wzmocnić, lecz najpierw - spróbować uczynić to z całą ich grupą. - Magicus Extremos - powiedziała, mając nadzieję, że tym razem różdżka okaże jej posłuszeństwo. Następnie wycelowała ją w znajdującego się za kratami więźnia - Malesuritio.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
--------------------------------
#3 'k100' : 74
--------------------------------
#4 'k10' : 10
--------------------------------
#5 'Azkaban' :
#1 'k100' : 85
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
--------------------------------
#3 'k100' : 74
--------------------------------
#4 'k10' : 10
--------------------------------
#5 'Azkaban' :
Crispin zdołał się podnieść i ruszyć w kierunku przytrzymywanych przez Mulcibera drzwi - Morgoth był tam wcześniej, ale wraz z zaklęciem rzuconym przez najstarszego ze Śmierciożerców, został odrzucony. Na szczęście jedynie kawałek dalej. Tym razem znajdowali się po właściwej stronie wejścia, ale nie było czasu na specjalne roztrząsanie. Musieli się pospieszyć, a widząc grupę więźniów, mogli skorzystać z tej okazji i się wzmocnić. Yaxley znów wrócił do ludzkiej postaci, odczuwając silniejszy ból w boku niż w formie wilka, ale to wciąż psychiczne zawirowania były bardziej dotkliwe niż fizyczne. Słyszał jednak wcześniejsze słowa Tsagairt. Ruszył więc za Deirdre, która wskazała salę i równocześnie informując ich o kierunku, który winni obrać. Zwolnił dopiero przy celi i wyciągnął różdżkę w jednego z więźniów, mając nadzieję, że anomalia nie sprawi, że ponowny wybuch odrzuci ich na wszystkie strony. - Malesuritio - powiedział, chcąc skoncentrować się na zaklęciu, a nie na ponurej atmosferze Azkabanu.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 49
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
#1 'k100' : 49
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
Nagła jasność umysłu, która spłynęła na jego osobę była niczym łyk świeżej wody. Choć głosy nie dawały mu spokoju, jakby odrobinkę przycichły, a on uwierzył, że wydostanie się z Azkabanu nie jest niemożliwe. Odrobinę radości przyniósł mu również fakt, że jego zaklęcie się powiodło - chociaż w chwilę po tym jak poczuł się lepiej, siły go nagle opuściły. Nie to jednak było najgorsze. Craig zupełnie zaskoczony poleciał na ziemię, odepchnięty siłą wybuchu. Syknął głośno - w duchu dziękując, że zdołał chociaż instynktownie odchylić głowę i dzięki temu nabawił się tylko rozcięcia na brodzie, a nie złamanego nosa. Kiedy jednak odwrócił się, zobaczył że wciąż nie byli do końca bezpieczni. Dementor, mimo że odsunął się od krat, wciąż był blisko. Burke wstał więc szybko, oddalając się w kierunku, który wskazała Deirdre - w ruchu odwracając się jednak i szybko mierząc różdżką w stronę zamkniętego przejścia. - Protego Kletva! - zawołał, mając nadzieję, że ten rodzaj bariery nie dopuści do nich parszywego strażnika Azkabanu. Następnie nie zważając na to, czy jego zaklęcie zadziałało, ponownie wycelował w losowego więźnia zamkniętego za kratkami. Musiał się jeszcze wzmocnić! Oby tym razem anomalie trzymały się z daleka. - Malesuritio!
1. Protego, 2. Malesuritio
1. Protego, 2. Malesuritio
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'k10' : 5
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
--------------------------------
#4 'k100' : 7
--------------------------------
#5 'k10' : 6
--------------------------------
#6 'Azkaban' :
#1 'k100' : 1
--------------------------------
#2 'k10' : 5
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
--------------------------------
#4 'k100' : 7
--------------------------------
#5 'k10' : 6
--------------------------------
#6 'Azkaban' :
Wszyscy dotarli bezpiecznie na korytarz, w tym Russel, który najwyraźniej wolał jednak nasze towarzystwo od kompanii dementora. Nie mogłem go za to winić. Drzwi zatrzasnęły się ponownie pozostawiając klucz na zewnątrz. Już raz pożałowałem, że go ze sobą nie wziąłem, nie zamierzałem ryzykować tego po raz kolejny.
- Accio klucz - spróbowałem po raz kolejny przyzwać do siebie nasz jedyny sposób na otwarcie drzwi. Oczywiście zaraz po tym jak podniosłem się z ziemi po kolejnym wybuchu, powstrzymując cisnące się na usta przekleństwo, kiedy mój nos eksplodował bólem. Przeklęte po stokroć anomalie. Jedyną ich dobrą stroną było światło, które zdawało się napełniać nas wszystkich siłą. A przynajmniej mnie.
- Prowadź Deirdre - zwróciłem się do Śmierciożerczyni ruszając we wskazanym przez nią kierunku, szukając wzrokiem celi, o której wspomniała.
|zaklęcie, spostrzegawczość
- Accio klucz - spróbowałem po raz kolejny przyzwać do siebie nasz jedyny sposób na otwarcie drzwi. Oczywiście zaraz po tym jak podniosłem się z ziemi po kolejnym wybuchu, powstrzymując cisnące się na usta przekleństwo, kiedy mój nos eksplodował bólem. Przeklęte po stokroć anomalie. Jedyną ich dobrą stroną było światło, które zdawało się napełniać nas wszystkich siłą. A przynajmniej mnie.
- Prowadź Deirdre - zwróciłem się do Śmierciożerczyni ruszając we wskazanym przez nią kierunku, szukając wzrokiem celi, o której wspomniała.
|zaklęcie, spostrzegawczość
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 86, 86
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 86, 86
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Deirdre w pierwszej chwili nie dostrzegła nic, czego już nie widziała. Cela w rogu była otwarta. Nie widziała, czy coś lub ktoś znajduje się wewnątrz, była zbyt daleko. Rzucone przez Śmierciożerczynię zaklęcie nie powiodło się, choć poczuła przypływ sił dzięki poprzedniemu zaklęciu Ignotusa. Choć różdżka nie była całkiem posłuszna Sigrun i stawiała wyraźne opory w trakcie rzucania zaklęć — należała w końcu do kobiety, która brzydziła się tym, co wykonywała w tej chwili Rookwood, zaklęcie wzmacniające się udało. Sojusznicy od razu poczuli przypływ mocy, ich dłonie wiodące się rozgrzały przyjemnym ciepłem. Sama Sigrun nie zdołała ujrzeć skutków. Po wypowiedzeniu inkantacji upadła na kolana, czując, jak anomalia wysysa z niej życie. Jednocześnie stojąca obok Tsagairt poczuła zastrzyk energii. Kolejne zaklęcie rzucone przez nią również się powiodło. Na chwilę poczuła, jak jej siły regenerują się, dzięki wyssanemu życiu z więźnia, a po chwili znów ogarnęła ją słabość. Żyły na prawej ręce uwypukliły się, zrobiły się czarne jak smoła i zaczęły ją parzyć od wewnątrz. Miała wrażenie, że od środka zabija ją trucizna. Morgoth spróbował swoich sił rzucając klątwę na jednego z więźniów, niestety, nie przyniosło to żadnego efektu. Więzień zaczął krzyczeć i wrzeszczeć, ze złością i ze strachem naprzemiennie. Powracając do swojej postaci, Yaxley znów odczuwał nieprzyjemną aurę tego miejsca.Craig spróbował rzucić zaklęcie w dementora, lecz z jego różdżki wyleciała mglista poświata, która powoli zaczęła się formułować w coś człekopodobnego i z pewnością nie przypominało to bariery, którą planował postawić pomiędzy Śmierciożercami a dementorem. Szarawa mgła przybrała bliźniaczą postać czarnoksiężnika, tylko przygarbionego, z długimi poplatanymi włosami i brodą prawie do samej ziemi. Wyglądał staro, był chudy, poraniony, miał wyjątkowo wredny wyraz twarzy. I teraz to on odpowiadał za głos, który słyszał w głowie Burke — tylko on go słyszał i widział.
— Wszystko potrafisz zmaścisć, psia morda, tylko cię wypuścić z Durham. Kto to widział, żeby wychodzić z rezydencji. Mogła cegła spaść ci na głowę, nie byłoby takiego problemu, na Salazara. Co za nieudacznik. Za jakie psidwacze bóle. Krzyż mnie boli. Możemy wrócić do celi? Zimno tu jakoś. Niewygodnie. Skrzat domowy ma więcej gracji, Burke. Co za kara. Idźże już prędzej! — gderał mu do ucha, zatrzymując się przy nim. Burke mógł zobaczyć, że z jego widmem wiąże go gruby, świetlisty łańcuch. Miał teraz własną kulę u nogi, która nie przestawała gadać. Przez to nie mógł się skupić, kolejne zaklęcie również mu nie poszło. Co więcej, poczuł jak uchodzi z niego życie, które znów zyskał stojący najbliżej Morgoth. — Na brodę Merlina, dłubałeś w nosie różdzką, jak cię zaklęć uczyli? Nie jesteś wart złamanego knuta, Burke.
Ignotus dzięki zaklęciu otrzymał klucz w formie kostki. Wpadł mu w ręce błyskawicznie. Podobnie jak i Deirdre, dostrzegł na końcu korytarza otwartą celę.
Zbliżywszy się do celi w rogu, wpierw Deirdre i Mulciber dojrzeli jej wnętrze. Było w niej całkiem pusto, lecz w rogu mieścił się metalowy właz. Był zamknięty, wyglądał na ciężki. Podobny właz mieścił się na suficie wyżej, również był zamknięty. Znajdował się dokładnie nad tym w podłodze. Na ścianie tuż obok znajdowała się dźwignia.
Dementor, który jeszcze chwilę tkwił za kratami zbliżył się do nich i wyciągnął swoją kościstą dłoń w ich kierunku. Runy, które znajdowały się wokół zamka zalśniły błękitnym światłem, a kraty rozwarły się bez zgrzytu.
Magicus Extremos +5 (Ignotus) 2/3
Magicus Extremos +5 (Sigrun) 1/3
| Na odpis macie czas do środy godz. 17:00 w czwartek.
Craig, od teraz twoje widmo będzie nieustannie do ciebie mówić, jednocześnie utrudniając ci rzucanie zaklęć i wykonywanie wszystkich akcji wymagających skupienia (nie tyczy się to biegania, chodzenia i bicia się na pięści). Oznacza to, że każde niepowodzenie będzie odbierać Ci dodatkowy punkt poczytalności.
Możecie wykonywać w swoich postach dwie akcje — tyczy się to również czarowania, jeśli macie potrzebę wyrzucenia dwóch zaklęć, lub skorzystania z jakiejś biegłości i rzucenia zaklęcia — śmiało. Nie oznacza to jednak, że jest to obligatoryjne. Pamiętajcie, że korzystanie z magii oddziaływuje na anomalie.
— Wszystko potrafisz zmaścisć, psia morda, tylko cię wypuścić z Durham. Kto to widział, żeby wychodzić z rezydencji. Mogła cegła spaść ci na głowę, nie byłoby takiego problemu, na Salazara. Co za nieudacznik. Za jakie psidwacze bóle. Krzyż mnie boli. Możemy wrócić do celi? Zimno tu jakoś. Niewygodnie. Skrzat domowy ma więcej gracji, Burke. Co za kara. Idźże już prędzej! — gderał mu do ucha, zatrzymując się przy nim. Burke mógł zobaczyć, że z jego widmem wiąże go gruby, świetlisty łańcuch. Miał teraz własną kulę u nogi, która nie przestawała gadać. Przez to nie mógł się skupić, kolejne zaklęcie również mu nie poszło. Co więcej, poczuł jak uchodzi z niego życie, które znów zyskał stojący najbliżej Morgoth. — Na brodę Merlina, dłubałeś w nosie różdzką, jak cię zaklęć uczyli? Nie jesteś wart złamanego knuta, Burke.
Ignotus dzięki zaklęciu otrzymał klucz w formie kostki. Wpadł mu w ręce błyskawicznie. Podobnie jak i Deirdre, dostrzegł na końcu korytarza otwartą celę.
Zbliżywszy się do celi w rogu, wpierw Deirdre i Mulciber dojrzeli jej wnętrze. Było w niej całkiem pusto, lecz w rogu mieścił się metalowy właz. Był zamknięty, wyglądał na ciężki. Podobny właz mieścił się na suficie wyżej, również był zamknięty. Znajdował się dokładnie nad tym w podłodze. Na ścianie tuż obok znajdowała się dźwignia.
Dementor, który jeszcze chwilę tkwił za kratami zbliżył się do nich i wyciągnął swoją kościstą dłoń w ich kierunku. Runy, które znajdowały się wokół zamka zalśniły błękitnym światłem, a kraty rozwarły się bez zgrzytu.
- Żywotność:
Sigrun: 138/215 Kara: -5
stłuczenia - nadgarstek (-20); psychiczne (-10); zatrucie (-20),
Crispin: 72/205 Kara: -40
wyrwana ręka ze stawu, psychiczne; stłuczenia - lewy bok (-20)
Ignotus: 213/232;
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym; stłuczenia (-10); kanapka Cassandry (+1); pęknięty nos (-10)
Deirdre: 158/205; Kara: -10
osłabienie (-7); zatrucie (-20); stłuczenia-ramię(-20)
Morgoth: 116/170; Kara: -15 WILK: 135/198
stłuczenia - bok (-24); cm (-30); psychiczne;
Craig: 111/226 Kara: -20
-dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-15 cięte) - zakażenie; stłuczenia (-15); psychiczne; cięte - broda (-10)
- Punkty poczytalności:
Sigrun: 68/105
Crispin: 57/100
Ignotus: 66/105 (+10 czekolada)
Deirdre: 71/110
Morgoth: 78/105
Craig: 48/100 (czekolada +10)
Magicus Extremos +5 (Ignotus) 2/3
Magicus Extremos +5 (Sigrun) 1/3
| Na odpis macie czas do środy godz. 17:00 w czwartek.
Craig, od teraz twoje widmo będzie nieustannie do ciebie mówić, jednocześnie utrudniając ci rzucanie zaklęć i wykonywanie wszystkich akcji wymagających skupienia (nie tyczy się to biegania, chodzenia i bicia się na pięści). Oznacza to, że każde niepowodzenie będzie odbierać Ci dodatkowy punkt poczytalności.
Możecie wykonywać w swoich postach dwie akcje — tyczy się to również czarowania, jeśli macie potrzebę wyrzucenia dwóch zaklęć, lub skorzystania z jakiejś biegłości i rzucenia zaklęcia — śmiało. Nie oznacza to jednak, że jest to obligatoryjne. Pamiętajcie, że korzystanie z magii oddziaływuje na anomalie.
Byli już osłabieni, zaatakowani, chciała więc wzmocnić zarówno innych, jak i siebie, aby zdołali podołac postawionemu przed nimi zadaniu; w Rookwood pojawiła się znów wątła iskra nadziei na powodzenie misji, bo przecież musieli wykonać rozkaz, dlatego zawzięła się mocno w sobie, by skupić na zmuszeniu różdżki do posłuszeństwa - magiczne drewienko usłuchało, anomalie bynajmniej. Ledwie wypowiedziała inkantację, a ciałem jej targnęła słabość tak wielka, że bezwiednie upadła na kolana; tym bardziej potrzebowała więc pozyskać siły witalne więźnia przed nią - w chwili, kiedy poczuła, że wraca do niej energia, stało się coś jeszcze gorszego. Wrzasnęła z bólu, kiedy poczuła jak niewyobrażalny gorąc jął palić od środka jej rękę. Miała wrażenie, że w żyłach płynie lawa, roztopiony metal, lecz nie - to było coś gorszego. Pod bladą skórą uwypukliły się żyły, teraz czarne jak smoła; nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jest zatruta od środka. Targnął nią spazm bólu i odruch wymiotny; chwilę jedynie trwała w bezruchu, czekając, aż przeminie to straszne uczucie. Czuła się jeszcze słabsza, niż przed rzuceniem zaklęć. Spojrzała w bok i dojrzawszy, że dementor stracił zainteresowanie anomalią i wrócił do nich, zmusiła się do tego, by wstać i unieść różdżkę - nie mogła się przecież poddać, nie tutaj.
- Expecto Patronum - wyrzekła Sigrun, celując w dementora, znów przywołując swe najszczęśliwsze wspomnienia, skupiając się na roześmianej twarzy bliźniaczego brata.
Wypowiedziawszy inkantację odwróciła się, by pobiec w głąb korytarza, za Ignotuem i Deirdre; zatrzymała się przy ostatniej celi przed tą w rogu, w której mogła ujrzeć żywego więźnia. Była już osłabiona. Tym razem musiało się udać.
- Co tam jest? - spytała Śmierciożerców, jednocześnie celując różdzką w więźnia. - Malesuritio -powtórzyła znów zaklęcie.
1. patronus, 2. malesuritio
- Expecto Patronum - wyrzekła Sigrun, celując w dementora, znów przywołując swe najszczęśliwsze wspomnienia, skupiając się na roześmianej twarzy bliźniaczego brata.
Wypowiedziawszy inkantację odwróciła się, by pobiec w głąb korytarza, za Ignotuem i Deirdre; zatrzymała się przy ostatniej celi przed tą w rogu, w której mogła ujrzeć żywego więźnia. Była już osłabiona. Tym razem musiało się udać.
- Co tam jest? - spytała Śmierciożerców, jednocześnie celując różdzką w więźnia. - Malesuritio -powtórzyła znów zaklęcie.
1. patronus, 2. malesuritio
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 16
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
--------------------------------
#3 'k100' : 31
--------------------------------
#4 'k10' : 4
--------------------------------
#5 'Azkaban' :
#1 'k100' : 16
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
--------------------------------
#3 'k100' : 31
--------------------------------
#4 'k10' : 4
--------------------------------
#5 'Azkaban' :
Nieudane próby pozbycia się wątpliwie przyjemnego towarzystwa dementora spełzły na niczym, zniknęła także wątpliwa bariera w postaci krat. Znów znajdowali się w niebezpieczeństwie, lecz Deirdre skupiała się na tym, co przed nimi, w celi, jaka ukazała się ich oczom. Metalowe włazy dawały nadzieję na to, że znaleźli się w odpowiednim miejscu - musieli jak najszybciej przejść dalej, anomalia nabierała sił a oni słabli, targani anomaliami i przytłoczeni ciężarem atmosfery Azkabanu. Tsagairt weszła do środka pomieszczenia, ruszając od razu w stronę dźwigni i włazu. Obejrzała się jednak przez ramię, starając się rzucić zaklęcie, które do tej pory na krótki czas powstrzymywało dementorów. Uniosła różdżkę tak, by ewentualna bariera znalazła się już poza podążającą za nią drużyną. - Protego Kletva - zainkantowała, niepewna rezultatu zaklęcia; magia im nie sprzyjała a więzienie robiło wszystko, by pokaleczyć ich jeszcze mocniej. - Magicus extremos - dodała po raz kolejny, uparcie, licząc na to, że w końcu uda się jej cokolwiek zdziałać. Dobra passa musiała w końcu powrócić.
| kletva, magicus
| kletva, magicus
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'k10' : 9
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
--------------------------------
#4 'k100' : 30
--------------------------------
#5 'Azkaban' :
#1 'k100' : 93
--------------------------------
#2 'k10' : 9
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
--------------------------------
#4 'k100' : 30
--------------------------------
#5 'Azkaban' :
Szczęście w nieszczęściu. Przy dwóch ostatnich rzucanych zaklęciach przez stojącego obok niego Burke'a, zamiast sam siebie wzmacniał Yaxleya. Jego własne było nieudane, lecz nie miało to teraz większego znaczenia, chociaż w pewien sposób okradał swoich towarzyszy z energii życiowej, która był im potrzebna bardziej niż cokolwiek w tym momencie. Nie było sensu jednak dłużej się tym zajmować - czas uciekał, dementor był tuż za nimi, a kolejna chwila w Azkabanie nie była idealnym planem na spędzenie reszty tej nocy. Musieli zająć się tą anomalią, o której wspominał Ignotus i uciekać. Morgoth zgubił poczucie czasu i nie wiedział czy nastał już nowy dzień, czy może minęło jedynie pół godziny od ich pojawienia się w więzieniu. Wewnętrzne wyczerpanie i niepokój spowodowany atmosferą mówiły mu, że chyba tkwił tu całe życie, a tereny Fenland miały pozostać jedynie dawno zapomnianym snem. Nie rzucał ponownie żadnego zaklęcia tylko wszedł do pomieszczenia za Tsagairt i Mulciberem, który zaznajomił resztę z tym, co znajdowało się wewnątrz sali. Włazy i dźwignia jakby zachęcały do eksploracji, lecz powstrzymał się przez moment. Ułożenie tych pierwszych zdawało się być w pewnym sensie odpowiednie dla tego miejsca - dziwne i pozbawione jakiejkolwiek nuty estetyki czy symetrii. Zanim złapał dźwignię, spróbował dostrzec coś mówiącego im o tym dokąd prowadziły włazy. Cokolwiek, co mogłoby ich poprowadzić dalej.
|spostrzegawczość, dźwignia
|spostrzegawczość, dźwignia
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83, 58
'k100' : 83, 58
Źródło
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda