Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda
Źródło
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Źródło
Wyspa Azkabanu przeszła ostatnim czasem wiele, od wybuchu anomalii i opanowaniu ją przez złe czarnoksięskie moce aż do ostatecznego oczyszczenia tego miejsca białą magią Zakonu Feniksa. Nierówności terenu popękały, w wielu miejscach wypuszczając strumienie jasnej, mieniącej się wody ocenianej przez czarodziejów nie tylko jako zdatną do picia: białe moce, które w całości przeniknęły w ziemię Azkabanu, nadały jej leczniczych właściwości. Przywraca siły, usuwa zatrucia, przyśpiesza gojenie się ran. Najzdrowsza jest woda spływająca bezpośrednio ze skał - te, które połączą się z gruntem i rzekami uciekają do obmywającego wyspę morza przeważnie są już zanieczyszczone. Zdobycie jej wymaga zanurzenia się w rzece i podpłynięcia pod niewielki wodospad lub wspięcia się na wyboiste skały. W pobliżu największego ze źródeł pojawia się dużo ptaków, a w powietrzu błądzą cząstki białej magii przypominające ogromne świetliki; przeważnie w okolicy jest cicho i spokojnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 16.07.19 20:07, w całości zmieniany 3 razy
To zdecydowanie nie był jego dzień. Chociaż szczęście uśmiechnęło się do niego,kiedy jeszcze był zamknięty w celi i anomalia pozwoliła mu uciec zza krat, teraz raz po raz tylko udowadniała mu, jak bardzo był bezradny. Mimo że posiadał różdżkę, każde z zaklęć które rzucał kończyło się fiaskiem lub było przekształcane przez zakłócenia obecne w więzieniu.
Ani nie zdołał wyczarować bariery ani też ponownie pożywić siłami witalnymi innego więźnia - gorzej nawet, upadł na ziemię czując nadchodzącą słabość i to w takiej pozycji właśnie dostrzegł, że tuż nad nim pochyla się przygarbiona stetryczała postać starucha z brodą. Burke wytrzeszczył oczy, w pierwszej chwili myśląc, że oto przypałętał się do niego jakiś duch. Czym jednak były te łańcuchy, które go z nim łączyły? Jego obecność nie byłaby może zbyt upierdliwa gdyby nie... to starcze narzekanie!
- Zamknij się! - zawołał nagle głośno, nie oglądając się na innych śmierciożerców. Niezgrabnie podniósł się z ziemi, spoglądając wciąż na starca. - Zamknij się! Nikogo nie obchodzi twoje zdanie! - próbował zagłuszyć jego narzekanie, bo w głębi duszy dostrzegał w tych ostrych słowach trochę racji...
Dostrzegając nagle co wyprawia się przy kratach, Burke pospiesznie dołączył do innych śmierciożerców w celi. Musiał jednak ponownie spróbować powstrzymać dementora przed zbytnim zbliżeniem się, postanowił więc zaryzykować jedno zaklęcie - Protego Kletva!
Ani nie zdołał wyczarować bariery ani też ponownie pożywić siłami witalnymi innego więźnia - gorzej nawet, upadł na ziemię czując nadchodzącą słabość i to w takiej pozycji właśnie dostrzegł, że tuż nad nim pochyla się przygarbiona stetryczała postać starucha z brodą. Burke wytrzeszczył oczy, w pierwszej chwili myśląc, że oto przypałętał się do niego jakiś duch. Czym jednak były te łańcuchy, które go z nim łączyły? Jego obecność nie byłaby może zbyt upierdliwa gdyby nie... to starcze narzekanie!
- Zamknij się! - zawołał nagle głośno, nie oglądając się na innych śmierciożerców. Niezgrabnie podniósł się z ziemi, spoglądając wciąż na starca. - Zamknij się! Nikogo nie obchodzi twoje zdanie! - próbował zagłuszyć jego narzekanie, bo w głębi duszy dostrzegał w tych ostrych słowach trochę racji...
Dostrzegając nagle co wyprawia się przy kratach, Burke pospiesznie dołączył do innych śmierciożerców w celi. Musiał jednak ponownie spróbować powstrzymać dementora przed zbytnim zbliżeniem się, postanowił więc zaryzykować jedno zaklęcie - Protego Kletva!
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 57
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
#1 'k100' : 57
--------------------------------
#2 'k10' : 4
--------------------------------
#3 'Azkaban' :
- Tu jest dźwignia - wskazałem coś, co mogło służyć do otworzenia ciężkiej klapy. Pozwoliłem jej zająć się Morgothowi.
- Russel, spróbuj rzucić Malesuritio na któregoś z więźniów, jeśli dasz radę. I dopóki nie dostaniesz innego rozkazu, masz trzymać się blisko. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, co cię tu czeka bez nas?
Nie podobało mi się, że dementor zdawał się zbliżać do nas po raz kolejny. Wizje i głosy wciąż tkwiły świeżo w mojej pamięci i wolałem do nich nie wracać.
- Colloportus - wymierzyłem w zamek licząc na to, że uda mi się go zamknąć zanim dementor przejdzie przez drzwi. A potem jakby to jednak nie wystarczyło - Murusio.
- Russel, spróbuj rzucić Malesuritio na któregoś z więźniów, jeśli dasz radę. I dopóki nie dostaniesz innego rozkazu, masz trzymać się blisko. Chyba zdajesz sobie sprawę z tego, co cię tu czeka bez nas?
Nie podobało mi się, że dementor zdawał się zbliżać do nas po raz kolejny. Wizje i głosy wciąż tkwiły świeżo w mojej pamięci i wolałem do nich nie wracać.
- Colloportus - wymierzyłem w zamek licząc na to, że uda mi się go zamknąć zanim dementor przejdzie przez drzwi. A potem jakby to jednak nie wystarczyło - Murusio.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 53, 77
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 53, 77
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Okropne uczucie wywołane anomalią rzeczywiście zniknęło i Sigrun powoli dochodziła do siebie. Próba kolejnego rzucenia zaklęcia Patronusa zakończyła się niepowodzeniem. Jasna mgiełka wydostała się z końca jej różdżki, lecz po kilku jardacg rozmyła się w powietrzu, nie pozostawiając po sobie śladu. Dotarłszy do celi w rogu mogła ujrzeć to, co znajdowało się w środku, na pierwszy rzut oka były to dwa włazy i dźwignia na ścianie, nic więcej nie wpadło jej w oko. Rzuciwszy kolejne zaklęcie od razu to poczuła. Okropny ból, który pęczniał w niej jak balon, rozrywając od środka. Użyte czarnomagiczne zaklęcie, choć również nieudane, miało swoją cenę. Jak się okazało, w tym przypadku niezwykle wysoką. Ból był tak wielki, że sprowadził kobietę na kolana, zatruwał jej myśli, jej ciało, osłabiał go z każdą upływającą sekundą.
Pierwsze zaklęcie wywołane przez Deirdre powiodło się, wiedziała to. Czuła jak czarna magia pulsuje w jej zamykającej się na różdżce prawej dłoni. Nie ujrzała jednak efektów. Wiązka światła pomknęła prosto, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk towarzyszący teleportacji, powietrze rozmyło się, rzeczywistość jakby rozciągnęła się, a promień zaklęcia zniknął momentalnie. Zaklęcie wzmacniające drużynę nie przyniosło żadnych efektów.
Morgoth, który pojawił się w celi dostrzegł oba włazy. Z początku wyglądały jak zwykłe, okrągłe, metalowe okręgi, lecz miały na sobie uwypuklone obrazy. Trzy węże, które rozdziawiają swoje paszcze i małą, przerażoną mysz tuż przed nimi. Choć przypominały płaskorzeźby lub dagerotypy, wyglądały jak żywe, jakby zaraz miały się poruszyć. Mysz w oczach miała wielki strach. Ten sam obraz malował się na włazie w suficie. Lustrzane odbicie. Na plecach myszy znajdowała się runa, lecz Morgoth nie potrafił jej zidentyfikować. Dostrzegł również, że brzegi włazu skute są lodem. Kiedy pociągnął za dźwignię, opornie ruszyła kilka cali w dół, lecz to wszystko. Coś blokowało jej przesunięcie.
Bliźniacze odbicie Burke'a nie przestawało do niego gadać i narzekać na wszystko: na niego, na swiat, na Azkaban, na swoją niematerialną formę. Choć Craig próbował go zagłuszyć, to na nic się nie zdawało, ciągle jęczał. Zamknął się, kiedy Craig wypowiedział inkantację czarnomagicznego zaklęcia. Powietrze zadrgało, a Craig widział jak w korytarzu, pomiędzy nim, a dementorem pojawia się przezroczysta bariera, łącząca obie ściany. Dementor, który sunął w ich kierunku zatrzymał się w miejscu. Jego kaptur ponownie zakrywał głowę.
Ignotus zareagował błyskawicznie, lecz kraty ani drgnęły, choć wiedział, że nie popełnił błędu, przy rzucaniu zaklęcia. Kraty nie posiadały w sobie żadnego zamka, który pozwoliłby na zatrzaśnięcie. Crispin postąpił zgodnie z wolą Ignotusa. Skierował swoją różdżkę w stronę więźnia, wypowiedział inkantację zaklęcia, które znał, lecz nie poczuł ani ulgi, ani przypływu sił. Poczuł się gorzej, jęknął, chwycił się za brzuch, upadł na kolana. Ale wolą Ignotusa było trzymanie się blisko niego, więc wczołgał się do celi. Po tym jak Mulciber wypowiedział inkantację drugiego zaklęcia, całe przejście zamurowało się momentalnie. Ignotus upadł na kolana, poczuł się gorzej. Anomalia go osłabiła.
Żadne z obecnych nie widziało już dementora, który sunął ku nim, i który zatrzymał się przed zamurowanym wejściem. Wszyscy jednak czuli jego obecność — dopadło ich zniechęcenie i chłód, który wywołał ciarki. Niespodziewanie, nagle, ponownie rozległ się trzask teleportacji. W powietrzu pojawiła się dziwna wyrwa, wyłom — zaledwie na ułamek sekundy, przez który przeleciała wiązka światła, uderzając w Deirdre. Nie mogła wiedzieć, że zaklęcie zostało rzucone przez Tristana, w zupełnie innym miejscu i w zupełnie innym celu, lecz zagubiło się w przestrzeni z powodu anomalii. Kiedy światełko ugodziło ją w pierś, jej włosy się rozwiały niczym poruszone poranną bryzą, a pobrudzona szata odświeżyła się. Zarówno ministerialny płaszcz, jak i buty i szata pod spodem wyglądały jak odebrane od krawca.
Magicus Extremos +5 (Ignotus) 3/3
Magicus Extremos +5 (Sigrun) 2/3
| Na odpis macie czas do godz. 22:00 w piątek.
Przepraszam za brak mapy, ale photoshop odmówił mi posłuszeństwa
Pierwsze zaklęcie wywołane przez Deirdre powiodło się, wiedziała to. Czuła jak czarna magia pulsuje w jej zamykającej się na różdżce prawej dłoni. Nie ujrzała jednak efektów. Wiązka światła pomknęła prosto, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk towarzyszący teleportacji, powietrze rozmyło się, rzeczywistość jakby rozciągnęła się, a promień zaklęcia zniknął momentalnie. Zaklęcie wzmacniające drużynę nie przyniosło żadnych efektów.
Morgoth, który pojawił się w celi dostrzegł oba włazy. Z początku wyglądały jak zwykłe, okrągłe, metalowe okręgi, lecz miały na sobie uwypuklone obrazy. Trzy węże, które rozdziawiają swoje paszcze i małą, przerażoną mysz tuż przed nimi. Choć przypominały płaskorzeźby lub dagerotypy, wyglądały jak żywe, jakby zaraz miały się poruszyć. Mysz w oczach miała wielki strach. Ten sam obraz malował się na włazie w suficie. Lustrzane odbicie. Na plecach myszy znajdowała się runa, lecz Morgoth nie potrafił jej zidentyfikować. Dostrzegł również, że brzegi włazu skute są lodem. Kiedy pociągnął za dźwignię, opornie ruszyła kilka cali w dół, lecz to wszystko. Coś blokowało jej przesunięcie.
Bliźniacze odbicie Burke'a nie przestawało do niego gadać i narzekać na wszystko: na niego, na swiat, na Azkaban, na swoją niematerialną formę. Choć Craig próbował go zagłuszyć, to na nic się nie zdawało, ciągle jęczał. Zamknął się, kiedy Craig wypowiedział inkantację czarnomagicznego zaklęcia. Powietrze zadrgało, a Craig widział jak w korytarzu, pomiędzy nim, a dementorem pojawia się przezroczysta bariera, łącząca obie ściany. Dementor, który sunął w ich kierunku zatrzymał się w miejscu. Jego kaptur ponownie zakrywał głowę.
Ignotus zareagował błyskawicznie, lecz kraty ani drgnęły, choć wiedział, że nie popełnił błędu, przy rzucaniu zaklęcia. Kraty nie posiadały w sobie żadnego zamka, który pozwoliłby na zatrzaśnięcie. Crispin postąpił zgodnie z wolą Ignotusa. Skierował swoją różdżkę w stronę więźnia, wypowiedział inkantację zaklęcia, które znał, lecz nie poczuł ani ulgi, ani przypływu sił. Poczuł się gorzej, jęknął, chwycił się za brzuch, upadł na kolana. Ale wolą Ignotusa było trzymanie się blisko niego, więc wczołgał się do celi. Po tym jak Mulciber wypowiedział inkantację drugiego zaklęcia, całe przejście zamurowało się momentalnie. Ignotus upadł na kolana, poczuł się gorzej. Anomalia go osłabiła.
Żadne z obecnych nie widziało już dementora, który sunął ku nim, i który zatrzymał się przed zamurowanym wejściem. Wszyscy jednak czuli jego obecność — dopadło ich zniechęcenie i chłód, który wywołał ciarki. Niespodziewanie, nagle, ponownie rozległ się trzask teleportacji. W powietrzu pojawiła się dziwna wyrwa, wyłom — zaledwie na ułamek sekundy, przez który przeleciała wiązka światła, uderzając w Deirdre. Nie mogła wiedzieć, że zaklęcie zostało rzucone przez Tristana, w zupełnie innym miejscu i w zupełnie innym celu, lecz zagubiło się w przestrzeni z powodu anomalii. Kiedy światełko ugodziło ją w pierś, jej włosy się rozwiały niczym poruszone poranną bryzą, a pobrudzona szata odświeżyła się. Zarówno ministerialny płaszcz, jak i buty i szata pod spodem wyglądały jak odebrane od krawca.
- Żywotność:
Sigrun: 78/215 Kara: -40
stłuczenia - nadgarstek (-20); psychiczne (-10); zatrucie (-20), cm (-60)
Crispin: 42/205 Kara: -60
wyrwana ręka ze stawu, psychiczne; stłuczenia - lewy bok (-20); cm (-30)
Ignotus: 203/232; Kara:-5
zabliźnione rozcięcie na łuku brwiowym; stłuczenia (-10); kanapka Cassandry (+1); pęknięty nos (-10), osłabienie (-10)
Deirdre: 168/205; Kara: -5
osłabienie (-7); zatrucie (-20); stłuczenia-ramię(-20)
Morgoth: 116/170; Kara: -15 WILK: 135/198
stłuczenia - bok (-24); cm (-30); psychiczne;
Craig: 111/226 Kara: -20
-dwa ludzkie zęby głęboko wbite w łydkę (-15 cięte) - zakażenie; stłuczenia (-15); psychiczne; cięte - broda (-10)
- Punkty poczytalności:
Sigrun: 57/105
Crispin: 46/100
Ignotus: 55/105 (+10 czekolada)
Deirdre: 60/110
Morgoth: 67/105
Craig: 37/100 (czekolada +10)
Magicus Extremos +5 (Ignotus) 3/3
Magicus Extremos +5 (Sigrun) 2/3
| Na odpis macie czas do godz. 22:00 w piątek.
Przepraszam za brak mapy, ale photoshop odmówił mi posłuszeństwa
Wrzaski Burke'a przyciągnęły jej uwagę na zaledwie krótki moment - czy Craig doszczętnie oszalał? Do tej pory komunikował się raczej trzeźwo, podążając za resztą i spisując się dobrze, jak na kogoś, kto spędził w Azkabanie ostatnie tygodnie, ale widocznie początkowe opanowanie zaczynało ustępować. Nie rozumiała, do kogo zwraca się były (obecny?) więzień, ale na razie postanowiła nie komentować tych szaleństw, bardziej przejęta zbliżającym się dementorem, na szczęście powstrzymanym udanymi zaklęciami. Oddzielenie od korytarza było jednak jedynym światełkiem w mrocznym tunelu, w jakim się znajdowali. Wszyscy wokół byli osłabieni, Rokwood najbardziej, tak samo jak czołgający się Russell, a właz nie chciał nawet drgnąć, popchnięty dźwignią - a zaklęcie, które rzuciła sama Deirdre, zniknęło w dziwnym trzasku teleportacji. Tsagairt zmarszczyła brwi, nie pojmując, dlaczego udane zaklęcie nagle zniknęło, by chwilę później...pojawić się z powrotem? Owiał ją zapach świeżości, wiatr musnął czyste włosy a szaty stały się pachnące i lśniące. Wyjątkowo nie zapanowała nad swoją mimiką, w zdezorientowaniu zerkając w dół. Co, na Salazara, się właśnie stało? Odgarnęła z twarzy czarny kosmyk i przez chwilę nasłuchiwała dalszych szaleństw anomalii, rozglądając się jednocześnie po pomieszczeniu. Runy, włazy, chłód, dobiegający zza zamurowanego przejścia - nic dziwnego, że Burke oszalał. - Magicus extremos - spróbowała raz jeszcze. Nie znała się na runach, nie miała sił, by pomocować się z dźwignią, uznała więc to za jedyny sposób, który może choć trochę wspomóc poturbowanych towarzyszy.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
The member 'Deirdre Tsagairt' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Była już słaba, a Azkaban dręczył ciało i umysł coraz mocniej; osłabiła ją spędzona poprzednia tu noc i dzień, a jeszcze bardziej desperackie próby ucieczki stąd po opuszczeniu celi. Stałe towarzystwo dementorów nie pozwoliły na skupieniu się na wspomnieniu, przygnębienie było zbyt silne, aby zdołała wyczarować patronusa; z różdżki znód wydobył się strzęp srebrzystej mgły i nic ponad to. Ciało natomiast dręczyły anomalie, własna magia obracała się przeciwko niej. Przed chwilą jeszcze czuła, że trucizna zabija ją od środka; rzuciwszy czarnomagiczne zaklęcie poczuła kolejny ból, jeszcze gorszy, choć nieobcy. Nie używała czarnej magii po raz pierwszy, lecz praktykwała ją od lat i miała świadomość z jakim ryzykiem się to wiąże - za takie czary należało zapłacić cenę. Złość wzbudzał jedynie fakt, że musiało jej przytrafić się w to w tak bardzo nieodpowiednim momencie. Znów osunęła się na kolana, jęknęła cierpiętniczo, obejmując brzuch lewą ręką i oddychając ciężko. Chciała się wzmocnić, a pogorszyła swoją sytuację stokrotnie. Rookwood czuła się paskudnie, naprawdę źle, lecz nie straciła woli walki - bo nie mogła. Zmusiła się więc do wstania z miejsca, choć zrobiła to chwiejnie i niezdarnie, z ulgą przyjmując fakt, że zostali odgrodzeni od dementora murem. Przynajmniej na chwilę byli bezpieczni.
Za innymi weszła do celi, spojrzała na właz i dźwignię. Zamiast jednak zająć się próbą otworzenia ich, sięgnęła do torby, trzymanej przez Ignotusa, by pogrzebać w niej chwilę i wyciągnąć z niej w końcu fiolkę; upewniwszy się, że jest to eliksir uspokajający, odkorkowała ją i wypiła go duszkiem - lepsze to, niż nic.
Zaczęła rozglądać się po celi, próbując odnaleźć spojrzeniem coś, co mogło im jeszcze umknąć - choć w jej stanie najpewniej niedługo przestanie widzieć na oczy.
| spostrzegawczość
Za innymi weszła do celi, spojrzała na właz i dźwignię. Zamiast jednak zająć się próbą otworzenia ich, sięgnęła do torby, trzymanej przez Ignotusa, by pogrzebać w niej chwilę i wyciągnąć z niej w końcu fiolkę; upewniwszy się, że jest to eliksir uspokajający, odkorkowała ją i wypiła go duszkiem - lepsze to, niż nic.
Zaczęła rozglądać się po celi, próbując odnaleźć spojrzeniem coś, co mogło im jeszcze umknąć - choć w jej stanie najpewniej niedługo przestanie widzieć na oczy.
| spostrzegawczość
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Mulciber bez przeszkód oddzielił ich od zbliżającego się niebezpiecznie dementora, które nieprzyjemny dech czuli na plecach. Teraz byli tutaj tylko oni oraz dwa włazy, które musieli jakoś otworzyć. A przynajmniej ten, który znajdował się na ziemi. Morgoth podszedł do niego, przykucnął i przyjrzał się uważnie, odnajdując na nim trzy węże i mysz... Zmarszczył brwi nie przypominając sobie, by pamiętał podobny motyw z obrazów, jednak nic w Azkabanie nie przypominało życia poza jego granicami. Jego uwagę przykuł również symbol, zapewne runa na plecach małego gryzonia, dlatego odwrócił się, chcąc odnaleźć wzrokiem Craiga. Który najwidoczniej był zajęty rozmową z jakimś wytworem swojej wyobraźni, bo nie zwracał swoich krzyków do żadnego ze zgromadzonych. - Burke - rzucił krótko, ale ostro, chcąc, by mężczyzna się ocknął i pomógł w odczytaniu znaku. - To chyba runa - dodał, wskazując na mysz, która zdawała się czasem żywa. Yaxley zamknął na chwilę oczy, chcąc pozbyć się tego uczucia, które mieszało mu w głowie. Wiedział, że było to spowodowane aurą tego miejsca i półcieniami biegającymi dokoła stojącymi czarodziejami. Gdy Burke podszedł, Morgoth wstał i przeszedł do dźwigni, którą starał się pociągnąć. Ta drgnęła lecz zatrzymała się po zaledwie kilku calach - była zablokowana. - Incendio - rzucił, wskazując różdżką właz na ziemi, chcąc pozbyć się lodu, który pokrywał brzegi włazu i możliwe, że blokował również dźwignię, dzięki której mieli się stąd wydostać.
They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Morgoth Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 84
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Nareszcie! Craig z ulgą obserwował, jak zasłona oddziela ich oraz stojącego po drugiej stronie obrzydliwego dementora. Jednak ulga, którą odczuł była krótkotrwała - Burke wiedział, że lada moment osłona może puścić, czuł że jego zaklęcie nie było mocne, a poza tym magia przecież wariowała. Na lekkie rozluźnienie pozwolił sobie dopiero, gdy znaleźli się w celi a jedyne wyjście zostało zamurowane. Chwilowo byli bezpieczni, chociaż porażające zimno wciąż przypominało o tym, że śmiertelne zagrożenie czeka tuż za drzwiami. Rozpacz Craiga była tym większa, że wciąż musiał użerać się z upierdliwym widmem.
- Powiedziałem, żebyś się zamknął - zaczął warczeć głosem przepełnionym gniewem. Jego własna sytuacja była wystarczająco upokarzająca i żałosna, sam chciałby móc sobie ponarzekać i oczekiwać, że jego sytuacja nagle się odmieni. Niestety na to liczyć nie mógł, zapewne tak samo jak płonne były jego nadzieje na to, że zjawa się zamknie.
Dopiero po chwili dostrzegł to, nad czym głowiła się reszta śmierciożerców. Słysząc własne imię wypowiedziane przez Morgotha, podszedł bliżej i przyklęknął przy włazie na ziemi. To faktycznie była runa, więc nie skupiając się za bardzo na wizerunku węży oraz przerażonej myszy, spróbował ją rozpoznać i przypomnieć sobie jej znaczenie.
- Powiedziałem, żebyś się zamknął - zaczął warczeć głosem przepełnionym gniewem. Jego własna sytuacja była wystarczająco upokarzająca i żałosna, sam chciałby móc sobie ponarzekać i oczekiwać, że jego sytuacja nagle się odmieni. Niestety na to liczyć nie mógł, zapewne tak samo jak płonne były jego nadzieje na to, że zjawa się zamknie.
Dopiero po chwili dostrzegł to, nad czym głowiła się reszta śmierciożerców. Słysząc własne imię wypowiedziane przez Morgotha, podszedł bliżej i przyklęknął przy włazie na ziemi. To faktycznie była runa, więc nie skupiając się za bardzo na wizerunku węży oraz przerażonej myszy, spróbował ją rozpoznać i przypomnieć sobie jej znaczenie.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Mur zadziałał oddzielając nas od dementorów pozwalając mi na chwilę, krótki moment złapać oddech wytchnienia. Niestety nieprzyjemne działanie przeklętych istot wyczuwalne było nawet przez ścianę. Nie wiedziałem, ilu kolejnych dementorów pojawiło się za murem, miałem jedynie nadzieję, że ten wytrzyma.
- Magicux extremos - spróbowałem po raz kolejny rzucić wzmacniające zaklęcie doskonale widząc, w jak żałosnej kondycji znajdował się Russel. Sigrun nie wyglądała dużo lepiej.
- Z kim rozmawiasz, Burke? - Oparłem się o ścianę łapiąc na chwilę oddech i walcząc z przygnębieniem wywołanym pojawieniem się dementorów, odsuwając od siebie natrętnie wypływające wspomnienie śmierci Vasyla. Musieliśmy zejść na dół. Tygiel. Kotwica. Anomalia. Oby tylko Tristan i Ramsey mieli Bagmana i zdołali go wydostać. Nasze szanse na wyjście z Azkabanu malały z każdym krokiem w dół. Jeśli mieliśmy tu umrzeć, miło byłoby gdyby misja nie zakończyła się kompletnym fiaskiem.
- Magicux extremos - spróbowałem po raz kolejny rzucić wzmacniające zaklęcie doskonale widząc, w jak żałosnej kondycji znajdował się Russel. Sigrun nie wyglądała dużo lepiej.
- Z kim rozmawiasz, Burke? - Oparłem się o ścianę łapiąc na chwilę oddech i walcząc z przygnębieniem wywołanym pojawieniem się dementorów, odsuwając od siebie natrętnie wypływające wspomnienie śmierci Vasyla. Musieliśmy zejść na dół. Tygiel. Kotwica. Anomalia. Oby tylko Tristan i Ramsey mieli Bagmana i zdołali go wydostać. Nasze szanse na wyjście z Azkabanu malały z każdym krokiem w dół. Jeśli mieliśmy tu umrzeć, miło byłoby gdyby misja nie zakończyła się kompletnym fiaskiem.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Ignotus Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'Azkaban' :
Źródło
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Mniejsze wyspy :: Oaza Harolda